Strona 1 z 2 • 1, 2
- GośćGość
Świetlica
Sro 15 Lut 2012, 22:51
Miejsce gier i zabaw osób mieszkających w internacie, jak i przyjętych gości. Ogólnie, taki pokój wspólny.
Re: Świetlica
Sro 13 Cze 2012, 18:51
____Świetlica powoli zaczęła się wypełniać uczniami targającymi przeróżne dekoracje, przybory, papiery, sprzęty i inne. Jedni ustawili w kącie stary gramofon i obok stertę płyt winylowych. Dyrektor zdecydował się na bal o "starszym charakterze". Właśnie dlatego całą salę otulono czerwonymi zasłonami, a podłogę zastąpiono jasnym, dekoracyjnym linoleum. Gdzieś za zasłoną postawiono jakąś metrową, płaską rzecz przykrytą płótnem by nikt przypadkiem nie zajrzał. Przygotowano przekąski i ... tylko czekać na przebranych uczniów po czym bal maskowy można zacząć. | Dla rozluźnienia atmosfery i chęci odpoczęcia od kłopotów codziennych naszych postaci można przyjść tutaj, na Bal Maskowy Uczelni Central-End, który trwa do białego rana. |
- GośćGość
Re: Świetlica
Sro 13 Cze 2012, 19:32
Arane zmierzając korytarzem był pewny że Suzu go nie pozna, założył ozdobną koszule z żabotem. Wzorzysta, niebiesko czarna marynarka sięgała mu do bioder, a jej wysoki kołnierz zakrywał mu część twarzy. Na głowie miał elegancki, czarny kapelusz przyozdobiony niebieskimi różami, identycznymi jak na klapie marynarki. Spojrzał na ludzi krzątających się po sali, mówiąc ludzi miał na myśli DOSŁOWNIE ludzi, nie wyczuwał od nich nic niepokojącego. Jedynie On troszkę odstawał ze swoim ubraniem. Wszystkie oczy na sali patrzyły na jego ubiór i białą maskę na twarzy. "Hmm...Mówili w Starym Stylu, ale chyba przesadziłem" rozejrzał się po sali szukając wzrokiem kto nie ubrał się w zwykłą suknie balową i smoking lub garnitur. "No to pięknie...jestem jedyny tak ubrany" zobaczył jak kilku młodzików próbuje przenieść stół pod ścianę. Ściągnął białe rękawiczki by ich nie pobrudzić i podszedł do chłopaków z zamiarem pomocy im, ale ci widząc jego zamiar szybko podnieśli stół i zanieśli na wyznaczone miejsce. Arane zakładając rękawiczki myślał "Wiem że wyglądam na 20 parę lat, ale te ciuchy chyba jeszcze mi dodają" spojrzał na ukradkiem patrzących na niego uczniów Central-End "Czyżby brali mnie za nauczyciela ? Zabawne" z uśmiechem podszedł do stołu z przekąskami, podnosząc ciasteczko rozglądał się po sali czy nie ma już Suzu.
- GośćGość
Re: Świetlica
Pią 15 Cze 2012, 12:38
>z ... Posiadłości Kunt'ów, Oroka
Wolnym krokiem, cichaczem, wszedł do sali i od razu zajął miejsce gdzieś pod ścianą niedaleko przystawek. Nie miał za bardzo ochoty na tańce i swawolne ruchy, dlatego podpierał plecami mur świetlicy, która wyglądała na odmienioną, zupełnie jakby był w jakiejś sali balowej. Krwista czerwień obszyć i dodatków przypadła do gustu demonowi. Sam miał mnóstwo dodatków koloru czerwonego, w tym przesadzoną w gabarytach muszkę. Nie ubrał się aż tak w starym stylu, bo uważał, że zazwyczaj ubiera się za elegancko. Oczywiście w szkole, nie poza nią. W każdym bądź razie wyglądał schludnie i odpowiednio zlewał się z tłumem. Tylko jeden osobnik odstawał w kontrastowym ubraniu, w dodatku miał wrażenie, że skądś go zna. Nie zbliżał się do niego, jakoś nie chciał odlepiać się od ściany. Może nadejdzie okazja na bliższe zaznajomienie się, ale nie to miał w głowie.
Spoglądając przygaszonym spojrzeniem na w miarę liczne towarzystwo zastanawiał się czy wpadną tu inni, bardziej znani Aaon'owi osoby. Chociażby z tej samej klasy, a póki co nikogo takiego nie wypatrzył. Jednocześnie w umyśle kłębiły się różne wizje tego co może się stać, gdyby... I tak kreował różne wyjścia z sytuacji, żeby nie musiał myśleć w trakcie, a mieć gotowy scenariusz.
Poczęstował się ponczem, które smakowało całkiem całkiem i trzymając kieliszek w ręku wsłuchiwał się w muzykę. Dostrzegł kątem oka, że jakiś dwóch kolesi wskazywało na Aaon'a i byli dziwnie zaaferowani. Możliwe, że spostrzegli, iż panicz Kunt nie jest wampirem, a to mogło przyprawić o zadumę. Zmarszczył brwi i udając, że tego nie widział, popijał drobnymi łyczkami ponczu. Jakaś uwaga ze strony tych kolesi, głośniej wypowiedziana, spowodowała, że demon trzymając szklankę z napojem zbliżył się do starszaków. Nie zauważyli, że obiekt drwin stanął obok nich, więc rozmawiali dalej:
-... tak właśnie myślałem, wydaje mi się, że on został podmieniony!
-Co Ty pleciesz, jak podmieniony?
-Że na bal przyszedł jego dubler. To nie jest wampir, poncz go zdradził.
-Hahaha! Aleś wydumał, haha! Ale po co miałby coś takiego zrobić?
-A bo wiesz... on jest z tych wyższych sfer i uważa się za nie wiadomo kogo. Widziałeś kiedyś, żeby był wcześniej na jakimś balu, imprezie szkolnej?
-Nie, nawet na komersie nie był.
-No właśnie...
Aaon tak stał i z coraz niżej ulokowanymi brwiami nad oczami przysłuchiwał się, aż wciągnął dużo powietrza w płuca i wtrącił się do rozmowy z ironicznym oklaskiwaniem.
-Brawo Sherlocku Holmesie.
Wojownik o rudych włosach uśmiechnął się niepewnie i czmychnął z kolegą gdzieś na bok, pewnie znów snując fantazje, ale miał przynajmniej nadzieję, że nie będzie tematem dalszych rozmów. Mimo, że zachował zimną krew, to w środku zawrzało i musiał wyjść na chwilę na taras, który był przy świetlicy. Oparł się łokciami o balustradę i westchnął cicho. Gdyby wiedzieli, że Aaon nie dlatego jest oschły wobec innych, że jest z wyższej sfery, a dlatego, że ma trudności z nawiązaniem znajomości, to może inaczej na niego spoglądaliby. A tak to rodzą się właśnie takie bajki wsadzone między poważną literaturę i opowiada się innym ich zawartość. Zdał sobie właśnie sprawę, że stał się nieco wrażliwszy jako demon, co nie pasowało mu do teorii jakie wysnuto na temat tej rasy. A może to wpływ Assassi? Nie winiłby Jej za to. A może po prostu w końcu docierały do niego bodźce z zewnątrz, często chowane pod przykrywką zimnego spojrzenia? Te refleksje lepiej zalać czymś smacznym, póki co poncz wystarczy.
Wolnym krokiem, cichaczem, wszedł do sali i od razu zajął miejsce gdzieś pod ścianą niedaleko przystawek. Nie miał za bardzo ochoty na tańce i swawolne ruchy, dlatego podpierał plecami mur świetlicy, która wyglądała na odmienioną, zupełnie jakby był w jakiejś sali balowej. Krwista czerwień obszyć i dodatków przypadła do gustu demonowi. Sam miał mnóstwo dodatków koloru czerwonego, w tym przesadzoną w gabarytach muszkę. Nie ubrał się aż tak w starym stylu, bo uważał, że zazwyczaj ubiera się za elegancko. Oczywiście w szkole, nie poza nią. W każdym bądź razie wyglądał schludnie i odpowiednio zlewał się z tłumem. Tylko jeden osobnik odstawał w kontrastowym ubraniu, w dodatku miał wrażenie, że skądś go zna. Nie zbliżał się do niego, jakoś nie chciał odlepiać się od ściany. Może nadejdzie okazja na bliższe zaznajomienie się, ale nie to miał w głowie.
Spoglądając przygaszonym spojrzeniem na w miarę liczne towarzystwo zastanawiał się czy wpadną tu inni, bardziej znani Aaon'owi osoby. Chociażby z tej samej klasy, a póki co nikogo takiego nie wypatrzył. Jednocześnie w umyśle kłębiły się różne wizje tego co może się stać, gdyby... I tak kreował różne wyjścia z sytuacji, żeby nie musiał myśleć w trakcie, a mieć gotowy scenariusz.
Poczęstował się ponczem, które smakowało całkiem całkiem i trzymając kieliszek w ręku wsłuchiwał się w muzykę. Dostrzegł kątem oka, że jakiś dwóch kolesi wskazywało na Aaon'a i byli dziwnie zaaferowani. Możliwe, że spostrzegli, iż panicz Kunt nie jest wampirem, a to mogło przyprawić o zadumę. Zmarszczył brwi i udając, że tego nie widział, popijał drobnymi łyczkami ponczu. Jakaś uwaga ze strony tych kolesi, głośniej wypowiedziana, spowodowała, że demon trzymając szklankę z napojem zbliżył się do starszaków. Nie zauważyli, że obiekt drwin stanął obok nich, więc rozmawiali dalej:
-... tak właśnie myślałem, wydaje mi się, że on został podmieniony!
-Co Ty pleciesz, jak podmieniony?
-Że na bal przyszedł jego dubler. To nie jest wampir, poncz go zdradził.
-Hahaha! Aleś wydumał, haha! Ale po co miałby coś takiego zrobić?
-A bo wiesz... on jest z tych wyższych sfer i uważa się za nie wiadomo kogo. Widziałeś kiedyś, żeby był wcześniej na jakimś balu, imprezie szkolnej?
-Nie, nawet na komersie nie był.
-No właśnie...
Aaon tak stał i z coraz niżej ulokowanymi brwiami nad oczami przysłuchiwał się, aż wciągnął dużo powietrza w płuca i wtrącił się do rozmowy z ironicznym oklaskiwaniem.
-Brawo Sherlocku Holmesie.
Wojownik o rudych włosach uśmiechnął się niepewnie i czmychnął z kolegą gdzieś na bok, pewnie znów snując fantazje, ale miał przynajmniej nadzieję, że nie będzie tematem dalszych rozmów. Mimo, że zachował zimną krew, to w środku zawrzało i musiał wyjść na chwilę na taras, który był przy świetlicy. Oparł się łokciami o balustradę i westchnął cicho. Gdyby wiedzieli, że Aaon nie dlatego jest oschły wobec innych, że jest z wyższej sfery, a dlatego, że ma trudności z nawiązaniem znajomości, to może inaczej na niego spoglądaliby. A tak to rodzą się właśnie takie bajki wsadzone między poważną literaturę i opowiada się innym ich zawartość. Zdał sobie właśnie sprawę, że stał się nieco wrażliwszy jako demon, co nie pasowało mu do teorii jakie wysnuto na temat tej rasy. A może to wpływ Assassi? Nie winiłby Jej za to. A może po prostu w końcu docierały do niego bodźce z zewnątrz, często chowane pod przykrywką zimnego spojrzenia? Te refleksje lepiej zalać czymś smacznym, póki co poncz wystarczy.
Re: Świetlica
Pią 15 Cze 2012, 18:47
<< Z domu
_____Wkroczyła tutaj wolnym krokiem, ale sama. Percedal zostawił ją przy wejściu mówiąc, że musi załatwić coś bardzo ważnego. Nie pytała o szczegóły, bo się bardzo spieszył, więc postanowiła wypytać o wszystko później. Rozglądnęła się po sali, która była nie do poznania. Liczne zdobienia rodem z 18 wieku dawały temu miejscu magiczną atmosferę jak i niektóre stroje uczniów. Dominacja czerwieni pomogła być Nono bardziej widoczną z powodu jasnego błękitu jej sukni. Dostrzegła jeszcze jedną osobę, która nosiła podobne kolory, ale jej wzrok nie spoczywał na niej zbyt długo bo nie dostrzegła w Nim nic znajomego. (Tak się zmienił) Zrobiła kilka kroków w stronę wnętrza sali i za chwilę wycofała się pod ścianę przyglądając się bacznie jednej osobie. Nie mogła w to uwierzyć, więc pokręciła głową i przetarła oczy, ale to na prawdę był ON! Tą dwukolorową, niepowtarzalną łepetynę rozpozna wszędzie. Uśmiechnięta od ucha do ucha powędrowała na balkon, gdzie stał jej przyjaciel, Aaon.
___ - Witam Panicza Aaona z rodziny Kunt. - Zagadnęła wczuwając się w rolę "szlachty", jaka chodziła na podobne bale i ukłoniła się lekko podnosząc sukienkę. Mogła dziwnie wyglądać bez wilczych uszu i ogona, ale liczyła, że została rozpoznana. Wyprostowała się i zsunęła trochę uśmiechu - Martwiłam się, Aaon. Głupio wyszło tam w moim domu, hehe... - Teraz to zupełnie zmazał się jej uśmiech. Mało pamiętała z momentu, w którym dostała ataku szału. Pamięta urywki i to, że zrobiła demonowi krzywdę, co ją bardzo bolało. A żeby to jednej osobie zrobiła dzisiaj krzywdę... Ale lepiej o tym zapomnieć. Chociaż na tą noc.
Kątem oka dostrzegła, że zawieszone na żabocie szafirowe serduszko zaczęło poblaskiwać. Spojrzała na nie niezrozumiale, nie wiedząc dlaczego dało o sobie znać, skoro nikt z rodziny nie dotknął go. Wtedy ją olśniło. To działa jak radar. Gdy ktoś z rodziny raz go dotknie to przez 24 godziny może być namierzony dzięki wydzielającej się energii. Warunek jest tylko jeden. Musi się znajdować bardzo blisko. A więc Lumina znajduje się gdzieś tutaj, w tym już całkiem niezłym tłumie ludzi. Teraz nie ma mowy by posłużyć się swoim nosem. Czuła jedynie przeróżne perfumy. Może Percedal jej pomoże. Chociaż pewnie będzie miał szum w głowie próbując wyczytać myśli zebranych tutaj ludzi. Trzeba przeglądać każdego ucznia po kolei.
- GośćGość
Re: Świetlica
Pią 15 Cze 2012, 20:03
Chciało mu się śmiać i to nieziemsko z ogółu sytuacji, które się działy podczas przyjęcia, lecz powstrzymywał się i zgrywał zimnego szlachcica. Zaraz po rozejściu się z Nono, zaczął kierować się w stronę stojącego i podpierającego ścianę, grona pedagogicznego.
- Czołem, leśni ludzie! - Zakrzyknął, znikąd wręcz stając między nimi, ku zaszokowaniu zarówno ich, jak i uczniów. - To nie miejsce i czas na smęty, bawcie się! Panie dyrektorze, chciałem potwierdzić pańskie przypuszczenia, a raczej dwa z trzech. Tak, przyszedłem tu z Nono Wolf i owszem, rzucam pracę. Ale przeczę, że jestem zboczeńcem. - Puścił oczko, pomachał ręką pozostałym nauczycielom i zaczął przeciskać się przez tłum w stronę Ukochanej.
Po drodze minął niebieskiego chłopaka, który wydał się Nono taki inny od reszty, a chwilę później Percy już wiedział, czemu. W międzyczasie dochodził powoli do miejsca, w którym stała jego Ukochana, znienacka położył jedną rękę na Jej talii, a drugą wplótł we włosy, szepcząc do uszka:
- Jestem... - Po czym kąsnąłszy ją w narząd słuchu, zwrócił się głośniej, również do Aaona, jednak na tyle cicho, że nikt nie powołany ich nie słyszał:
- Siemano, stary. Co tam? Sorry za wywalenie przez okno, to był taki mały odruch. - Uśmiechnął się spod maski.
Radosne zachowanie także było swego rodzaju maską. Nie dość, że bał się o użycie Amuletu Chaosu, to jeszcze zastanawiał się nad wpływem mijanego, niebieskowłosego wojownika na jego Lubą. Dla pewności wolał zapytać...:
- Widziałem Luminę, jest w tym pomieszczeniu. Jak się czujesz, zło ustąpiło? - Błysnął oczami, po czym skierował je w stronę demona stojącego nieopodal i znowu błysk:
- Mówię od razu, bo zapomnę. Jak wrócisz do domu, poleć matce, że jak każę pokazać ci TO i opowiedzieć o Stowarzyszeniu.
- Czołem, leśni ludzie! - Zakrzyknął, znikąd wręcz stając między nimi, ku zaszokowaniu zarówno ich, jak i uczniów. - To nie miejsce i czas na smęty, bawcie się! Panie dyrektorze, chciałem potwierdzić pańskie przypuszczenia, a raczej dwa z trzech. Tak, przyszedłem tu z Nono Wolf i owszem, rzucam pracę. Ale przeczę, że jestem zboczeńcem. - Puścił oczko, pomachał ręką pozostałym nauczycielom i zaczął przeciskać się przez tłum w stronę Ukochanej.
Po drodze minął niebieskiego chłopaka, który wydał się Nono taki inny od reszty, a chwilę później Percy już wiedział, czemu. W międzyczasie dochodził powoli do miejsca, w którym stała jego Ukochana, znienacka położył jedną rękę na Jej talii, a drugą wplótł we włosy, szepcząc do uszka:
- Jestem... - Po czym kąsnąłszy ją w narząd słuchu, zwrócił się głośniej, również do Aaona, jednak na tyle cicho, że nikt nie powołany ich nie słyszał:
- Siemano, stary. Co tam? Sorry za wywalenie przez okno, to był taki mały odruch. - Uśmiechnął się spod maski.
Radosne zachowanie także było swego rodzaju maską. Nie dość, że bał się o użycie Amuletu Chaosu, to jeszcze zastanawiał się nad wpływem mijanego, niebieskowłosego wojownika na jego Lubą. Dla pewności wolał zapytać...:
- Widziałem Luminę, jest w tym pomieszczeniu. Jak się czujesz, zło ustąpiło? - Błysnął oczami, po czym skierował je w stronę demona stojącego nieopodal i znowu błysk:
- Mówię od razu, bo zapomnę. Jak wrócisz do domu, poleć matce, że jak każę pokazać ci TO i opowiedzieć o Stowarzyszeniu.
- GośćGość
Re: Świetlica
Pią 15 Cze 2012, 20:39
Arane stał sobie spokojnie i wcinał już siódme ciasteczko z kolei. Sala była już niemal pełna uczniów ubranych niczym szlacheckie rody. Nie mogąc się doczekać spotkania z Suzu zaczął powoli przechadzać się po sali, prawie wpadł na przechodzącego obok mężczyznę z czarnymi włosami i połowiczną maską na twarzy. Nie zwrócił na niego zbytniej uwagi i wchodził głębiej między tańczących ludzi. Patrząc na zebranych zobaczył dziewczynę w sukni godną uwagi "Jak widać nie tylko ja lubię błękitny kolorek" zamyślony patrzył na dziewczynę i nie poczuł jak ktoś chwyta go za ramię i ciągnie między ludzi "Co jest ? !" spojrzał na trzymającą go dziewczynę.
Powiedział do dziewczyny z maską na boku twarzy.
-Hmm...pod tą fryzurą nie widać twoich uszek...
Przytulił się do dziewczyny i pocałował w czółko.
-Arane-kun...po...podobam ci się ?
Spytała niepewnie chłopaka.
-Tak...widzisz tamtą dziewczynę w błękitnej sukni ?
Wskazał na trójkę rozmawiających i pociągnął dziewczynę w ich stronę.
-Po ciuchach sądzę że warto z nimi porozmawiać, i może poznamy nowych przyjaciół ?
Uśmiechnął się do speszonej dziewczyny i wirując w tańcu zbliżyli się do dziewczyny w błękicie i jej znajomych.
- Spoiler:
Powiedział do dziewczyny z maską na boku twarzy.
-Hmm...pod tą fryzurą nie widać twoich uszek...
Przytulił się do dziewczyny i pocałował w czółko.
-Arane-kun...po...podobam ci się ?
Spytała niepewnie chłopaka.
-Tak...widzisz tamtą dziewczynę w błękitnej sukni ?
Wskazał na trójkę rozmawiających i pociągnął dziewczynę w ich stronę.
-Po ciuchach sądzę że warto z nimi porozmawiać, i może poznamy nowych przyjaciół ?
Uśmiechnął się do speszonej dziewczyny i wirując w tańcu zbliżyli się do dziewczyny w błękicie i jej znajomych.
- GośćGość
Re: Świetlica
Pią 15 Cze 2012, 20:47
Samotne refleksje przerwał głos znany mu dobrze, odwrócił się momentalnie w kierunku wystrojonej w przepiękną błękitną suknię Nono. Podeszła sama i w iście szlacheckim stylu przywitała się z Aaon'em, co zmieszało nieco demona, ale pojawił się nikły uśmiech i pocałował dłoń dziewczyny w geście przywitania oraz szacunku. Usłyszał o tym, że przyjaciółka martwiła się o niego, czyli tak samo jak chłopak o Nono i sir Percedal'a. Wtedy solidarnie też opuścił kąciki ust przybierając poważniejszą minę, czyli taką jak na co dzień. Ale nie na długo, bo w sumie czemu mają sobie zawracać głowę tym co było? Może dlatego, że Nono nie ma teraz gdzie spać i mieszkać. Ewentualnie Samotnia... ale wracając. Nie po to przybili, żeby rozpamiętywać co było. Z tym nastawieniem złapał się dwoma palcami za żuchwę i lekko ją głaszcząc powiedział weselszym tonem:
-Powiedzmy, że doszło do "przyjacielskiej wymiany zdań".
Niedługo przybył towarzysz wilczej dziewczyny, sir Percedal we własnej osobie, który wcześniej wypowiedział ciekawą kwestię, na co tłum zareagował ze śmiechem i oklaskami. No tak, był znany w szkole i nie tylko, nie dziwota więc, że nie dało się nie zauważyć Jego wejścia. Miał maskę na twarzy, ale zdjął ją na chwilę. Nono i sir Percedal ubrali się w iście szlacheckie kostiumy, i uzupełniali się nawzajem. Przywitanie Upadłego miało domieszkę przeprosin, na co Aaon odpowiedział spokojnie:
-Było - minęło. Najważniejsze, że Wy nie przeminęliście...
Wtedy też dostał wiadomość do umysłu od sir Percedal'a. Spojrzał porozumiewawczo, że otrzymał informację, ale uwagę skupił na muzyce, która zaczęła być na naprawdę wysokim poziomie. Walc Kwiatów... Gdyby była Assassi to zatańczyłby z Nią, ale skoro o tym już pomyślał, to zwrócił się do Nono w nonszalanckim stylu:
-Czy panienka Wolf zgodziłaby się na jeden taniec?
Wysunął subtelnie lewe przedramię, aby w razie zgody mogła położyć swoją rękę na przedramieniu demona. Może nie wypadało mu zatańczyć jako pierwszy z przyjaciółką, lecz skorzystał z okazji, że sir Percedal nie zaproponował jako pierwszy. Może nie będą się gniewać za ten odruch?
Nim usłyszał zgodę lub odmowę ze strony przyjaciółki zbliżyła się do nich parka, w tym chłopak w błękitnym ubraniu, którego wcześniej widział. Miał przy sobie uroczą, ale speszoną partnerkę, która spoglądała na nich w ciszy. Aaon nie należał do rozgadanych osobników, ale skinął ku nim głową w ramach przywitania. Czyżby to byli znajomi Nono i sir Percedal'a? Kto to wie. Teraz nie do końca wiedział co ma zrobić. Złożył propozycję tańca, a tu przyszli goście, z którymi mogliby porozmawiać. Był w patowej sytuacji.
-Powiedzmy, że doszło do "przyjacielskiej wymiany zdań".
Niedługo przybył towarzysz wilczej dziewczyny, sir Percedal we własnej osobie, który wcześniej wypowiedział ciekawą kwestię, na co tłum zareagował ze śmiechem i oklaskami. No tak, był znany w szkole i nie tylko, nie dziwota więc, że nie dało się nie zauważyć Jego wejścia. Miał maskę na twarzy, ale zdjął ją na chwilę. Nono i sir Percedal ubrali się w iście szlacheckie kostiumy, i uzupełniali się nawzajem. Przywitanie Upadłego miało domieszkę przeprosin, na co Aaon odpowiedział spokojnie:
-Było - minęło. Najważniejsze, że Wy nie przeminęliście...
Wtedy też dostał wiadomość do umysłu od sir Percedal'a. Spojrzał porozumiewawczo, że otrzymał informację, ale uwagę skupił na muzyce, która zaczęła być na naprawdę wysokim poziomie. Walc Kwiatów... Gdyby była Assassi to zatańczyłby z Nią, ale skoro o tym już pomyślał, to zwrócił się do Nono w nonszalanckim stylu:
-Czy panienka Wolf zgodziłaby się na jeden taniec?
Wysunął subtelnie lewe przedramię, aby w razie zgody mogła położyć swoją rękę na przedramieniu demona. Może nie wypadało mu zatańczyć jako pierwszy z przyjaciółką, lecz skorzystał z okazji, że sir Percedal nie zaproponował jako pierwszy. Może nie będą się gniewać za ten odruch?
Nim usłyszał zgodę lub odmowę ze strony przyjaciółki zbliżyła się do nich parka, w tym chłopak w błękitnym ubraniu, którego wcześniej widział. Miał przy sobie uroczą, ale speszoną partnerkę, która spoglądała na nich w ciszy. Aaon nie należał do rozgadanych osobników, ale skinął ku nim głową w ramach przywitania. Czyżby to byli znajomi Nono i sir Percedal'a? Kto to wie. Teraz nie do końca wiedział co ma zrobić. Złożył propozycję tańca, a tu przyszli goście, z którymi mogliby porozmawiać. Był w patowej sytuacji.
- GośćGość
Re: Świetlica
Pią 15 Cze 2012, 23:59
z tematu :arrow: Brama Zaświatów
Wyszła z portalu pewnym krokiem i zaczęła iść w stronę, w którą podążali inni. Nikt nie zwracał na nią uwagi, bo wszyscy wydawali się być zajęci swoimi sprawami. Przemierzyła szybko schody i stanęła przed wejściem do sali. Drogę tamowało dwóch osiłków w czarnych marynarkach. Sprawdzali zaproszenia. Przystanęła chwilę, aby zastanowić się jak może się dostać do środka.. Ktoś otarł się o jej ramię, a kiedy odwróciła się ujrzała za sobą mężczyznę. Facet popchnął ją brutalnie, ale ta w ostatniej chwili przed upadkiem na ziemię rozłożyła skrzyła. Unosiła się teraz nad ziemią. Wszyscy którzy stali przed wejściem skierowali swój wzrok na śnieżnobiałe skrzydła anielicy. a obaj goryle rzuciły się na pomoc anielicy: jeden z nich pomógł jej wstać na równe nogi a drugi wyprowadził tamtego mężczyznę.
- Co Ty tutaj robisz? - szepnął jej na ucho. Dziewczyna pokiwała głową i tylko szybko podziękowała, po czym zniknęła w tłumie niezauważona szukając znajomych i jednocześnie zostawiając zafascynowanego nią ochroniarza.
Re: Świetlica
Sob 16 Cze 2012, 10:57
_____Cieszyło ją to, że wszystkie złe chwile poszły w zapomnienie. Na jej obciążonej duszy zrobiło się chociaż o drobinkę lżej. Wciąż miała na rękach (nie dosłownie) czyjąś krew i śmierć. To uczucie bycia mordercą nie zniknie bardzo długo i jeszcze długi czas będzie ciążyć na jej duszy.
Z krótkiego zamyślenia wyrwał ją Percedal, który wrócił po załatwieniu pewnej sprawy ze zwolnieniem się. Słyszała to i podziwiała za ten czyn. Teraz się połapała, że dziwnie by to wyglądało, gdyby uczennica przebywała obok nauczyciela, przytulałaby się do Niego i tym podobne. Mogłoby to wzbudzić niesmak, szeptanie. Więc dobrze postąpił. Uśmiechnęła się na gest ukąszenia w ucho i wtedy usłyszała od Aaona propozycję tańca. Spojrzała pytająco na Percyego po czym chciała już kłaść swą dłoń na ramieniu demona, ale dostrzegła coś znajomego w tłumie. Mimo białych włosów i wydekoltowanej sukni wiedziała kim jest ta osóbka szukająca czegoś w tłumie tańczących już w rytm muzyki ludzi.
___ - Ja owszem... ale nie wiem co... - Uśmiechnęła się i stanęła tuż obok Aaona wskazując na dość skromnie ubraną... Assassi - ... nie wiem co Ona na to. - Poszerzyła swój uśmiech i poklepała demona po ramieniu po czym odwróciła się do Perce...aaa! Dostrzegła przybliżających się do nich dwóch nowych osobników, speszoną dziewczynę w fioletowych włosach, ubraną w kimono i tego mężczyznę, któremu się wcześniej przelotnie przyglądnęła. Gdy teraz jej wzrok był dłużej skierowany na Niego dostrzegła po oczach, że to jest...
___ - Lumina! - Krzyknęła uśmiechając się i podbiegła do niebieskowłosego. Przytuliła Go w geście powitania i wtedy kamienne serduszko na jej sukni zaświeciło jaśniej. Chwyciła go w rękę zapobiegając rozświetleniu całej sali niebieskim światłem i podrapała się w tyle głowy. Tak, na pewno są rodziną, serce rodziny Wolf nigdy nie kłamie, nie psuje się - Sorka, jest sprawa. Mam takie pytanie... wiesz coś może o swojej rodzinie? Kim był ojciec, matka? - Przeszła od razu do konkretów. Nie mogła się doczekać odpowiedzi, szybko chciała się dowiedzieć jakie powiązanie ich łączy. Brat odpada, więc na pewno kuzyn. W końcu jej wujek uwielbiał "odskakiwać". Spojrzała na speszoną towarzyszkę Araneusa i ukłoniła się lekko - Przepraszam, zapomniałam się. Jestem Nono Wolf, miło mi Cię poznać... Suzu, prawda? Nie raz widziałam Cię na korytarzu szkolnym. - I nie raz słyszała szepty w jej stronę. Tego już nie powiedziała, mogłaby ją zawstydzić, albo zasmucić. Tego wieczoru wszyscy powinni się dobrze bawić. Odwróciła na chwilę wzrok na Ukochanego odpowiadając Mu w myślach na wcześniej zadane pytanie:
___ - "Już nie łapie mnie ochota na zabijanie kiedy jestem w pobliżu Araneusa. Przemiana wzmocniła mnie, a ślad po mieczu Białowłosego zniknął. Udało się!" - Puściła krótki uśmiech w Jego stronę i wróciła wzrokiem na "kuzyna".
Z krótkiego zamyślenia wyrwał ją Percedal, który wrócił po załatwieniu pewnej sprawy ze zwolnieniem się. Słyszała to i podziwiała za ten czyn. Teraz się połapała, że dziwnie by to wyglądało, gdyby uczennica przebywała obok nauczyciela, przytulałaby się do Niego i tym podobne. Mogłoby to wzbudzić niesmak, szeptanie. Więc dobrze postąpił. Uśmiechnęła się na gest ukąszenia w ucho i wtedy usłyszała od Aaona propozycję tańca. Spojrzała pytająco na Percyego po czym chciała już kłaść swą dłoń na ramieniu demona, ale dostrzegła coś znajomego w tłumie. Mimo białych włosów i wydekoltowanej sukni wiedziała kim jest ta osóbka szukająca czegoś w tłumie tańczących już w rytm muzyki ludzi.
___ - Ja owszem... ale nie wiem co... - Uśmiechnęła się i stanęła tuż obok Aaona wskazując na dość skromnie ubraną... Assassi - ... nie wiem co Ona na to. - Poszerzyła swój uśmiech i poklepała demona po ramieniu po czym odwróciła się do Perce...aaa! Dostrzegła przybliżających się do nich dwóch nowych osobników, speszoną dziewczynę w fioletowych włosach, ubraną w kimono i tego mężczyznę, któremu się wcześniej przelotnie przyglądnęła. Gdy teraz jej wzrok był dłużej skierowany na Niego dostrzegła po oczach, że to jest...
___ - Lumina! - Krzyknęła uśmiechając się i podbiegła do niebieskowłosego. Przytuliła Go w geście powitania i wtedy kamienne serduszko na jej sukni zaświeciło jaśniej. Chwyciła go w rękę zapobiegając rozświetleniu całej sali niebieskim światłem i podrapała się w tyle głowy. Tak, na pewno są rodziną, serce rodziny Wolf nigdy nie kłamie, nie psuje się - Sorka, jest sprawa. Mam takie pytanie... wiesz coś może o swojej rodzinie? Kim był ojciec, matka? - Przeszła od razu do konkretów. Nie mogła się doczekać odpowiedzi, szybko chciała się dowiedzieć jakie powiązanie ich łączy. Brat odpada, więc na pewno kuzyn. W końcu jej wujek uwielbiał "odskakiwać". Spojrzała na speszoną towarzyszkę Araneusa i ukłoniła się lekko - Przepraszam, zapomniałam się. Jestem Nono Wolf, miło mi Cię poznać... Suzu, prawda? Nie raz widziałam Cię na korytarzu szkolnym. - I nie raz słyszała szepty w jej stronę. Tego już nie powiedziała, mogłaby ją zawstydzić, albo zasmucić. Tego wieczoru wszyscy powinni się dobrze bawić. Odwróciła na chwilę wzrok na Ukochanego odpowiadając Mu w myślach na wcześniej zadane pytanie:
___ - "Już nie łapie mnie ochota na zabijanie kiedy jestem w pobliżu Araneusa. Przemiana wzmocniła mnie, a ślad po mieczu Białowłosego zniknął. Udało się!" - Puściła krótki uśmiech w Jego stronę i wróciła wzrokiem na "kuzyna".
- GośćGość
Re: Świetlica
Sob 16 Cze 2012, 11:24
Impreza się powoli rozkręcała. Gdy tylko pojawiła się Assassi, Lumina z Suzu podeszli do stojącej trójki, a Nono grzecznie odmówiła Aaonowi tańca ze względu na Anielicę, bez pytania złapał Ukochaną i zakręcił dwa piruety, po czym włączył się do bawiącego się w najlepsze, nie przeczuwającego nadciągającego kryzysu, tłumu. W międzyczasie pomachał Suzu oraz Araneusowi w geście przywitania, lecz skupiał się tylko na Ukochanej. Musiał trzymać dobrą minę do złej gry, wiedział doskonale, że w tym miejscu znajdują się najwyżej dwie osoby, które potrafiłyby odczytać jego myśli, a żadna z nich nie wzniesie paniki na balu. Dlatego Percy uśmiechał się od ucha do ucha i kręcił ciałem Wilczycy, a jego myśli fruwały bezwiednie, aż zatrzymały się na Luminie, któremu należały się wyjaśnienia:
- Cześć, stary. - Szepnął mu wprost do umysłu. - Słuchaj, chciałem przeprosić za tamto wydarcie się, żebyś poszedł. Nono była bardzo ranna, mentalnie, a w pobliżu ciebie dostawała świra, co mi uniemożliwiało pomaganie. Nie musisz się nas obawiać, poza takimi 'wypadkami', jesteśmy z Nono spokojną, normalną parą, jak na Upadłego Anioła i Pół-Wilczycę przystało... - Zakręcił się tak, by spojrzeć na niebieskowłosego i uśmiechnął się do niego, puszczając łobuzersko oko.
Walc Kwiatów dobiegł końca, zaczęła się bardziej współczesna, emanująca pożądaniem, łechtająca uszy nastolatków, żywa muzyka, którą Sir Percedal ubóstwiał na takich imprezach. Szybko chwycił dłonie dziewczyny i zaczął szybko podrygiwać, wyginając obydwa ciała. Czuł ciepło bijące od pary, którą tworzył wraz z Nono, po paru minutach wszyscy zeszli z parkietu, by grzać się w gorącu uderzającym mocno od tańczącej dwójki. Parkiet pod nimi trząsł się niespokojnie i elektryzował, a raczej erotyzował; napięcie o podłożu seksualnym zdało się wyczuwać z odległości kilku kilometrów.
Na sam finał, ogarnięty niesamowitą przyjemnością tańca, nagle wyskoczył w górę i wykonał serię obrotów, po których wisiał w powietrzu do góry nogami, patrząc Ukochanej prosto w oczy. To trwało tylko chwilę, ułamek sekundy, a Percedal zapragnął, by trwała wiecznie, albo przynajmniej paręnaście sekund dłużej. Dlatego w niewiadomy sposób zatrzymał się w powietrzu i znienacka pocałował namiętnie Ukochaną. Jego język świdrował w Jej ustach, sprawdzając wszystkie ząbki, szczególną uwagę zwracając na wydłużone nienaturalnie kły. Gdy oderwał się od Niej, opadł z gracją, tuż za Nią, przez co dziewczyna mogła poczuć jego schowane skrzydła swoimi plecami. Wtedy chwycił Ją dłoń i ucałował, po czym wziął na ręce, przeczuwając zmęczenie i zaniósł w stronę znajomych.
- No, wysoko podniosłem poprzeczkę. Aaon, dorównacie nam z Assassi? Czy może Araneus z Suzu? - Czy to było wyzwanie? TAK!
- Cześć, stary. - Szepnął mu wprost do umysłu. - Słuchaj, chciałem przeprosić za tamto wydarcie się, żebyś poszedł. Nono była bardzo ranna, mentalnie, a w pobliżu ciebie dostawała świra, co mi uniemożliwiało pomaganie. Nie musisz się nas obawiać, poza takimi 'wypadkami', jesteśmy z Nono spokojną, normalną parą, jak na Upadłego Anioła i Pół-Wilczycę przystało... - Zakręcił się tak, by spojrzeć na niebieskowłosego i uśmiechnął się do niego, puszczając łobuzersko oko.
Walc Kwiatów dobiegł końca, zaczęła się bardziej współczesna, emanująca pożądaniem, łechtająca uszy nastolatków, żywa muzyka, którą Sir Percedal ubóstwiał na takich imprezach. Szybko chwycił dłonie dziewczyny i zaczął szybko podrygiwać, wyginając obydwa ciała. Czuł ciepło bijące od pary, którą tworzył wraz z Nono, po paru minutach wszyscy zeszli z parkietu, by grzać się w gorącu uderzającym mocno od tańczącej dwójki. Parkiet pod nimi trząsł się niespokojnie i elektryzował, a raczej erotyzował; napięcie o podłożu seksualnym zdało się wyczuwać z odległości kilku kilometrów.
Na sam finał, ogarnięty niesamowitą przyjemnością tańca, nagle wyskoczył w górę i wykonał serię obrotów, po których wisiał w powietrzu do góry nogami, patrząc Ukochanej prosto w oczy. To trwało tylko chwilę, ułamek sekundy, a Percedal zapragnął, by trwała wiecznie, albo przynajmniej paręnaście sekund dłużej. Dlatego w niewiadomy sposób zatrzymał się w powietrzu i znienacka pocałował namiętnie Ukochaną. Jego język świdrował w Jej ustach, sprawdzając wszystkie ząbki, szczególną uwagę zwracając na wydłużone nienaturalnie kły. Gdy oderwał się od Niej, opadł z gracją, tuż za Nią, przez co dziewczyna mogła poczuć jego schowane skrzydła swoimi plecami. Wtedy chwycił Ją dłoń i ucałował, po czym wziął na ręce, przeczuwając zmęczenie i zaniósł w stronę znajomych.
- No, wysoko podniosłem poprzeczkę. Aaon, dorównacie nam z Assassi? Czy może Araneus z Suzu? - Czy to było wyzwanie? TAK!
- GośćGość
Re: Świetlica
Sob 16 Cze 2012, 13:04
Arane podszedł z Suzu do upatrzonych sobie ludzi, miał się przedstawić gdy nagle na szyje rzuciła mu się dziewczyna w błękitnej sukni i zaczęła radośnie krzyczeć "Co...to panna Nono, więc to musi być Upadły...o nie..." Spojrzał przestraszonym wzrokiem po ludziach, wszystkie nerwy w jego ciele krzyczały UCIEKAJ. Usłyszał w głowię głos Upadłego mówiący mu żeby się nie bał i nie uciekał. "Nie wierzę...znowu na nich trafiłem..." ścisnął mocniej dłoń Suzu i uśmiechnął się dyplomatycznie. Nono pytała o rodzinę a Anioł uspokajał go mentalnie "Nie mogę uciekać...nie teraz" , nagle Percedal zawisnął w powietrzu przez Wilczycą i pocałował ją "Muszę skupić myśli na czymś innym niż ucieczka...Taniec, Suzu..." Cały czas się uśmiechał, ale pod tą maską radości skrywało się przerażenie.
-Wyzwanie. Sam tego chciałeś.
Z uśmiechem krzyknął do Anioła i pociągnął Suzu na parkiet, obrócił kila razy dziewczynę trzymając ją lekko nad ziemią, po czym wygiął ciało a Suzu zrobiła łuk w powietrzu i upadła lekko za nim, była sztywna i zestresowana przez co chłopak nie mógł prowadzić.
-Zaufaj mi.
Szepnął jej do ucha i trzymając w talii obrócił nią a sam wykonał piruet i położył dłoń na jej żebrach i trzymając za rękę podrzucił do góry sam klękając na kolano i łapiąc ją nim spadła na podłogę.
-Ara...Arane-kun ! U...usiądźmy. Kręci mi się w głowie.
Uśmiechnął się i przytulając pół-elfke zaprowadził ją do stolika i nalał ponczu "Zaraz...czemu ona pytała mnie o rodzinę ?" patrzył jak Suzu pije i uśmiechnął się do niej.
Wciąż nie ufając zbytnio Percedalowi i Nono układał w głowie plan ucieczki.
-Wyzwanie. Sam tego chciałeś.
Z uśmiechem krzyknął do Anioła i pociągnął Suzu na parkiet, obrócił kila razy dziewczynę trzymając ją lekko nad ziemią, po czym wygiął ciało a Suzu zrobiła łuk w powietrzu i upadła lekko za nim, była sztywna i zestresowana przez co chłopak nie mógł prowadzić.
-Zaufaj mi.
Szepnął jej do ucha i trzymając w talii obrócił nią a sam wykonał piruet i położył dłoń na jej żebrach i trzymając za rękę podrzucił do góry sam klękając na kolano i łapiąc ją nim spadła na podłogę.
-Ara...Arane-kun ! U...usiądźmy. Kręci mi się w głowie.
Uśmiechnął się i przytulając pół-elfke zaprowadził ją do stolika i nalał ponczu "Zaraz...czemu ona pytała mnie o rodzinę ?" patrzył jak Suzu pije i uśmiechnął się do niej.
Wciąż nie ufając zbytnio Percedalowi i Nono układał w głowie plan ucieczki.
- GośćGość
Re: Świetlica
Sob 16 Cze 2012, 13:55
Małe zawiedzenie pojawiło się na obliczu demona, gdy Nono zawahała się co do tańca, ale po chwili zrozumiał dlaczego. Spojrzał akurat wprost na Anielicę w czarnej sukience na czerwonych szpilkach o dużym obcasie. Dziwnie, była bardzo podobnie kolorystycznie ubrana jak Aaon, na co lekko się uśmiechnął. Podszedł bliżej Assassi delikatnie chwytając Jej szczupłą i całując na przywitanie. Natychmiast utkwił wzrok w oczach Anioła.
-Witaj panienko Assassi, bardzo mi miło Cię widzieć.
Wtedy za sobą przeczuwał jak pod nogami znanych i mniej znanych osobników ugina się podłoga w rytmie szalejących bitów i rytmów. Takie harce jednak nie odciągnęły jego uwagi od dziewczyny przed sobą, którą trzymał ostrożnie za dłonie swoimi rękoma.
-Wyglądasz prześlicznie, jak zresztą zawsze.
Nieco nastrój w starodawnym stylu prysnął, kiedy sir Percedal rzucił wyzwanie jemu z Assassi i ...Luminie z jego towarzyszką. Czy to nie był ten chłopak z mieszkania Nono? Nie to było ważne, a to, iż powstało coś na wzór rywalizacji. Początkowo sceptycznie do tego podchodził, nie za bardzo widziało mu się tańczenie na pokaz, ale po chwili przeszedł przez Aaon'a impuls, iż to przecież tylko zabawa, i nie musi na serio podchodzić do tej konkurencji. A poza tym musi zrobić to, co chciał od początku przyjścia Assassi. Lubił staroświeckie zwyczaje, więc ponownie skierował uśmiech wprost na Anielicę i zapytał patrząc Jej prosto w oczy:
-Czy mógłbym prosić panienkę Assassi do tańca?
Był jeden minus. Nawet jeśli Anioł zgodzi się, to Aaon... nie umiał tańczyć w nowoczesnym stylu, a teraz właśnie to dudniło po głośnikach. Tłuste bity trzęsące podłogą i ścianami. Będzie musiał albo zdać się na intuicję (co byłoby ryzykowne), albo na Assassi. Mimo wszystko chciał zatańczyć z towarzyszką, nawet jakby się z niego śmiali. Chodziło o dobrą zabawę, a w ten sposób może przyczyni się choć trochę do podniesienia na duchu Assassi. Bo wiele przeszła z Aaon'em, chciał Jej to jakoś wynagrodzić.
-Witaj panienko Assassi, bardzo mi miło Cię widzieć.
Wtedy za sobą przeczuwał jak pod nogami znanych i mniej znanych osobników ugina się podłoga w rytmie szalejących bitów i rytmów. Takie harce jednak nie odciągnęły jego uwagi od dziewczyny przed sobą, którą trzymał ostrożnie za dłonie swoimi rękoma.
-Wyglądasz prześlicznie, jak zresztą zawsze.
Nieco nastrój w starodawnym stylu prysnął, kiedy sir Percedal rzucił wyzwanie jemu z Assassi i ...Luminie z jego towarzyszką. Czy to nie był ten chłopak z mieszkania Nono? Nie to było ważne, a to, iż powstało coś na wzór rywalizacji. Początkowo sceptycznie do tego podchodził, nie za bardzo widziało mu się tańczenie na pokaz, ale po chwili przeszedł przez Aaon'a impuls, iż to przecież tylko zabawa, i nie musi na serio podchodzić do tej konkurencji. A poza tym musi zrobić to, co chciał od początku przyjścia Assassi. Lubił staroświeckie zwyczaje, więc ponownie skierował uśmiech wprost na Anielicę i zapytał patrząc Jej prosto w oczy:
-Czy mógłbym prosić panienkę Assassi do tańca?
Był jeden minus. Nawet jeśli Anioł zgodzi się, to Aaon... nie umiał tańczyć w nowoczesnym stylu, a teraz właśnie to dudniło po głośnikach. Tłuste bity trzęsące podłogą i ścianami. Będzie musiał albo zdać się na intuicję (co byłoby ryzykowne), albo na Assassi. Mimo wszystko chciał zatańczyć z towarzyszką, nawet jakby się z niego śmiali. Chodziło o dobrą zabawę, a w ten sposób może przyczyni się choć trochę do podniesienia na duchu Assassi. Bo wiele przeszła z Aaon'em, chciał Jej to jakoś wynagrodzić.
Re: Świetlica
Sob 16 Cze 2012, 14:28
--> Z ciemnego lasu - ciemnej jaskini
No to więc jedziemy...Kuro nie wie co to znaczy normalne wbicie na imprę.... Zrobił coś aby na starcie zwrócić swoją obecnością uwagę (Lecz NIKT nie może go poznać iz sprawnie ukrywa energię - wyglądając i myśląc jak człowiek... Jest jak to powiedzieć. NIEWIDZIALNY). No wiec przeszedł od razu do rzeczy. Drzwi uchyliły się dość powoli i do pomieszczenia zaczęła powoli wlatywać mgła. Żeby zapobiec panice bez potrzebnej zanim jeszcze dużo dymu wleciało z nich wyszedł człek, cały spowity maską i dziewczyna o słodkim wyglądzie. Wyłonili się trzymając odpowiednio prawą i lewą ręką odrobinę zgiętą ku górze. Od razu zwrócili uwagę jakby byli z wysokiego rodu, bo szli odrobinę dumnie z podniesionymi głowami. Idąc Kuro sprawnie zakręcił się wokół osi Ikki, a potem pozwolił jej na trzy z rzędu obrotu według jej własnej osi ciała. Z racji tego ze miał w rekach jej obie delikatne dłonie to ona zakręciła się w jego ramie i teraz opierała swoje plecy o jego lekko ugięta nogę.
- Teraz żaden mężczyzna nie oprze się tańczyć z tobą. - Mówił głosem o dziwo innym niż przedtem. Ten był donośniejszy i bardziej męski. z uśmiechem odszedł od partnerki i zaczął podpierać ścianę. chyba ma już taniec z głowy.... Widział tylko jak niektórzy mężczyźni ja okrążają, aby móc potańczyć. Kuro robiąc za niepotrzebna podpórkę ściany obserwował sobie na spokojnie parkiet przez ta swoja maskę, całkowicie zakrywającą twarz.
PS: Jestem nierozpoznawalny a raczej moja postać.... (A i Kuro troszkę namawiał Ikki na takie coś...ohhh ciężko przed drzwiami było).
PS2: wepchałem sie w kolejkę dlatego dla ładu bd w nastepnej turze za anabel
- Co do jego(Kuro)....Wyglądu:
- Co do jej(Ikki)....Wyglądu:
No to więc jedziemy...Kuro nie wie co to znaczy normalne wbicie na imprę.... Zrobił coś aby na starcie zwrócić swoją obecnością uwagę (Lecz NIKT nie może go poznać iz sprawnie ukrywa energię - wyglądając i myśląc jak człowiek... Jest jak to powiedzieć. NIEWIDZIALNY). No wiec przeszedł od razu do rzeczy. Drzwi uchyliły się dość powoli i do pomieszczenia zaczęła powoli wlatywać mgła. Żeby zapobiec panice bez potrzebnej zanim jeszcze dużo dymu wleciało z nich wyszedł człek, cały spowity maską i dziewczyna o słodkim wyglądzie. Wyłonili się trzymając odpowiednio prawą i lewą ręką odrobinę zgiętą ku górze. Od razu zwrócili uwagę jakby byli z wysokiego rodu, bo szli odrobinę dumnie z podniesionymi głowami. Idąc Kuro sprawnie zakręcił się wokół osi Ikki, a potem pozwolił jej na trzy z rzędu obrotu według jej własnej osi ciała. Z racji tego ze miał w rekach jej obie delikatne dłonie to ona zakręciła się w jego ramie i teraz opierała swoje plecy o jego lekko ugięta nogę.
- coś ala to(w podobie tego)!:
- Spoiler:
- Teraz żaden mężczyzna nie oprze się tańczyć z tobą. - Mówił głosem o dziwo innym niż przedtem. Ten był donośniejszy i bardziej męski. z uśmiechem odszedł od partnerki i zaczął podpierać ścianę. chyba ma już taniec z głowy.... Widział tylko jak niektórzy mężczyźni ja okrążają, aby móc potańczyć. Kuro robiąc za niepotrzebna podpórkę ściany obserwował sobie na spokojnie parkiet przez ta swoja maskę, całkowicie zakrywającą twarz.
PS: Jestem nierozpoznawalny a raczej moja postać.... (A i Kuro troszkę namawiał Ikki na takie coś...ohhh ciężko przed drzwiami było).
PS2: wepchałem sie w kolejkę dlatego dla ładu bd w nastepnej turze za anabel
- GośćGość
Re: Świetlica
Sob 16 Cze 2012, 22:12
Wyczuwała myśli chłopaka, który mimo braku zaproszenia przepuścił ją przez drzwi, ale próbowała zablokować ich dopływ do siebie - w końcu miała to być dobra zabawa, jak cały czas powtarzał w myślach pan były-profesor, bo jak to ładnie sobie wymyślił, tuż przed podejściem do Nono rzucił pracę. Na jej twarzy pojawił się uśmiech, który od razu rozpromienił całą twarz i cała konsternacja zniknęła jeszcze szybciej niż mogła się pojawić. Parkiet trochę wyludnił się by zostawić miejsce dla wilczycy i Jej eks-belfra. Wokół niej i Aaona zagęściła się atmosfera i co chwila ktoś ją popychał, czy trącał łokciami. Upadły wirował w rozbudzającym zmysły tańcu, a jego partnerce zdawało się to bardzo podobać i nie brakowało jej wcale umiejętności,a nawet przewyższała nimi Percedala. "Ładnie się dobrali" - pomyślała i wtedy jej uwagę zwrócił chłopczyna w czerwono-białej czuprynie. Za nim stał jeszcze Lumina i Suzu. Mimo głośnej muzyki bez problemu docierały do niej myśli tych akurat osób. Znaczy prawie wszystkich, bo w myślach Percy'ego było tak dużo Nono, a Nono Jej Ukochanego, że zaczęła ją od nich boleć głowa i wyłączyła je.
Jej twarz oblał soczysty rumieniec, gdy usłyszała komplement Aaona. Odpowiedziała tylko cichutko: -Dziękuję... i schyliła na dół głowę, jednocześnie przywierając do ukochanego.
Kiedy tylko chyba najgorętsza para tego wieczoru wróciła z parkietu, przywitała się z Nono a potem aniołkiem buziakiem w policzek. A kiedy ten diabeł wcielony zasugerował taneczną wojnę pomiędzy nimi, mało nie parsknęła śmiechem. Ten pomysł nie podobał się Assassi tak samo jak Aaonowi, tyle że demon zmienił swój stosunek dość szybko, a anielica nie. Humor pogorszył się jej jeszcze bardziej, kiedy chłopak zdecydował się zaprosić ją do tańca. Usiłowała jednak wciąż zachowywać pozory, że dobrze się bawi. W końcu miała misję do spełnienia. Nieśmiało przytaknęła, uśmiechając się pogodnie.
- Oczywiście... - zgodziła się.
Nie miała odwagi przyznać się przed całą grupką, że w ogóle nie potrafi tańczyć, ale pociągnęła na parkiet Aaona tak szybko jak było to możliwe. Przybywanie z Nono troszkę ją peszyło. Za dużo było w niej Hikari... ale to widziała chyba tylko ona, bo Upadły sprawiał wrażenie, że mu ten fakt umyka. Obróciła się zwinnie w ramionach ukochanego. Odepchnęła go od siebie troszeczkę. Zakołysała biodrami i tanecznym krokiem podeszła do niego. Mimo gorącego uczucia jakie żywiła do Aaona nie mogła się przekonać do swobodnego zachowania. Już miała go przeprosić za ten taniec, ale jej uwagę zwróciła nowa para, która pojawiła się na horyzoncie. Odetchnęła z ulgą, jednak nie odsunęła się od Aaona. Najpierw sala pogrążyła się w dymie, a potem pojawili się oni. Muzyka ucichła jakby na ich znak i zaczął się nowy kawałek, do którego oboje zaczęli tańczyć do rytmu. Rozbawiła ją ta sytuacja, a z drugiej strony to zrobiło się jej smutno tej dziewczyny, bo jej partner choć z poświęceniem poruszał się u jej boku to w myślach tylko czekał na zakończenie tego show, rzucił krótkie zdanie do Ikki i zniknął w tłumie niewyżytych nastolatków.
- Znam aurę tego kolesia - szepnęła do Aaona. W myślach miała już przed oczami sylwetkę Kuro. Pokręciła głową, jakby wyrzucając te przeczucia z umysłu i zbliżyła usta do Ukochanego. Stanęła na palach, bo mimo wysokich szpilek i tak był od niej nieco wyższy i złożyła na jego policzku pocałunek, po czym zeszła nieco niżej nie przestawiając obdarowywać go kolejnymi buziakami. Zacisnęła w końcu wargi na jego ustach i nieco rozchyliła je językiem, a kiedy tylko jej na to pozwolił, zaczęła w nich swój taniec. Położyła na jego klatce piersiowej dłonie i ... odepchnęła go powoli od siebie.
- Przepraszam.. jaa.. nie mogę - powiedziała wprost do jego ucha.
Jednocześnie złapała za Jego nadgarstek i .. usunęła to wspomnienie z jego umysłu. Zachowała się bardzo egoistycznie, ale... nie mogła już wytrzymać bez jego obecności.. tęskniła za nim, a jednocześnie bała się Jego reakcji, Jego niezrozumienia, Jego braku miłości.
Popatrzała wprost w Jego oczy.
- Aż głupio pytać, bo i tak już tutaj weszłam, ale czy mogę być Twoją osobą towarzyszącą, bo w sumie nie chodzę do tej szkoły w ostatnim czasie.... - zapytała, bo na razie była tutaj nieprzepisowo, a co jak co aniołowi powinno zależeć na zgodności, nawet w takich chwilach.
Jej twarz oblał soczysty rumieniec, gdy usłyszała komplement Aaona. Odpowiedziała tylko cichutko: -Dziękuję... i schyliła na dół głowę, jednocześnie przywierając do ukochanego.
Kiedy tylko chyba najgorętsza para tego wieczoru wróciła z parkietu, przywitała się z Nono a potem aniołkiem buziakiem w policzek. A kiedy ten diabeł wcielony zasugerował taneczną wojnę pomiędzy nimi, mało nie parsknęła śmiechem. Ten pomysł nie podobał się Assassi tak samo jak Aaonowi, tyle że demon zmienił swój stosunek dość szybko, a anielica nie. Humor pogorszył się jej jeszcze bardziej, kiedy chłopak zdecydował się zaprosić ją do tańca. Usiłowała jednak wciąż zachowywać pozory, że dobrze się bawi. W końcu miała misję do spełnienia. Nieśmiało przytaknęła, uśmiechając się pogodnie.
- Oczywiście... - zgodziła się.
Nie miała odwagi przyznać się przed całą grupką, że w ogóle nie potrafi tańczyć, ale pociągnęła na parkiet Aaona tak szybko jak było to możliwe. Przybywanie z Nono troszkę ją peszyło. Za dużo było w niej Hikari... ale to widziała chyba tylko ona, bo Upadły sprawiał wrażenie, że mu ten fakt umyka. Obróciła się zwinnie w ramionach ukochanego. Odepchnęła go od siebie troszeczkę. Zakołysała biodrami i tanecznym krokiem podeszła do niego. Mimo gorącego uczucia jakie żywiła do Aaona nie mogła się przekonać do swobodnego zachowania. Już miała go przeprosić za ten taniec, ale jej uwagę zwróciła nowa para, która pojawiła się na horyzoncie. Odetchnęła z ulgą, jednak nie odsunęła się od Aaona. Najpierw sala pogrążyła się w dymie, a potem pojawili się oni. Muzyka ucichła jakby na ich znak i zaczął się nowy kawałek, do którego oboje zaczęli tańczyć do rytmu. Rozbawiła ją ta sytuacja, a z drugiej strony to zrobiło się jej smutno tej dziewczyny, bo jej partner choć z poświęceniem poruszał się u jej boku to w myślach tylko czekał na zakończenie tego show, rzucił krótkie zdanie do Ikki i zniknął w tłumie niewyżytych nastolatków.
- Znam aurę tego kolesia - szepnęła do Aaona. W myślach miała już przed oczami sylwetkę Kuro. Pokręciła głową, jakby wyrzucając te przeczucia z umysłu i zbliżyła usta do Ukochanego. Stanęła na palach, bo mimo wysokich szpilek i tak był od niej nieco wyższy i złożyła na jego policzku pocałunek, po czym zeszła nieco niżej nie przestawiając obdarowywać go kolejnymi buziakami. Zacisnęła w końcu wargi na jego ustach i nieco rozchyliła je językiem, a kiedy tylko jej na to pozwolił, zaczęła w nich swój taniec. Położyła na jego klatce piersiowej dłonie i ... odepchnęła go powoli od siebie.
- Przepraszam.. jaa.. nie mogę - powiedziała wprost do jego ucha.
Jednocześnie złapała za Jego nadgarstek i .. usunęła to wspomnienie z jego umysłu. Zachowała się bardzo egoistycznie, ale... nie mogła już wytrzymać bez jego obecności.. tęskniła za nim, a jednocześnie bała się Jego reakcji, Jego niezrozumienia, Jego braku miłości.
Popatrzała wprost w Jego oczy.
- Aż głupio pytać, bo i tak już tutaj weszłam, ale czy mogę być Twoją osobą towarzyszącą, bo w sumie nie chodzę do tej szkoły w ostatnim czasie.... - zapytała, bo na razie była tutaj nieprzepisowo, a co jak co aniołowi powinno zależeć na zgodności, nawet w takich chwilach.
Re: Świetlica
Nie 17 Cze 2012, 01:32
_____Zadziwiło ją nagłe porwanie do tańca przez Percedal'a. Wirowała dookoła uśmiechając się szeroko do Ukochanego, a jednocześnie była nieco zła bo nie usłyszała odpowiedzi od Luminy. Spróbowała Go wyłapać wzrokiem, ale mało co było wyraźnie. Trudne było nawet wyłapanie wyróżniającego się z tłumu błękitnego koloru. Wspomnieniami wróciła na chwilę do sytuacji sprzed kilku godzin i momentalnie dobry humor ją opuścił. Uniosła wzrok na Percyego i zbladła, bo w jej oczach nie tańczyła z Upadłym tylko... z tym, którego zabiła. Patrzył na nią blado, chłodno, jakby z wyrzutem. Miała wrażenie, że zaraz ją zabije, poderżnie gardło nożem, który ma aktualnie przy udzie. Gdy mrugnęła cały ten koszmarny obraz zniknął, więc przyodziała maskę z uśmiechem.
___ - Araneus jest kimś z mojej rodziny... - Mruknęła gdy tańczyli nie wychodząc ani na chwilę z rytmu. Pomyślała, że Upadły powinien znać ten fakt, by wiedział dlaczego się ugania teraz za Luminą. Właśnie to chce Mu powiedzieć, ale uciekł jej z pola widzenia.
Za chwilę skończyli taniec z efektownym zakończeniem. Długo Ukochany nie ponosił ją na rękach, bo kazała się odstawić na ziemię. Machnęła ręką prawie się śmiejąc na słowa o "wyzwaniu". Za chwilę na parkiet weszły osoby chętne do pokonania pary. Wolf na to nie patrzała, spojrzała na Percyego i chwyciła Go za rękę chcąc się upewnić czy to na prawdę On. Odetchnęła z ulgą i odwróciła się szukając wzrokiem niedoszłego kuzyna. Gdy Go odnalazła tańczącego chciała podejść, ale zatrzymała się po jednym kroku. Jego wzrok mówił wszystko. Obawiał się jej, nie ufał. Nic dziwnego po takich zdarzeniach. Ale jak Mu powiedzieć, że przy Jego obecności dostawała ataku szału, więc dlatego nie chcieli z Nim przebywać? Teraz, gdy udało się jej osiągnąć przemianę 75% Wolf to się zmieniło.
Pokręciła głową i schowała się w tłumie gubiąc celowo Percedal'a. Szukając wyjścia natrafiła na balkon. Korzystając z tego, że nikogo nie było na świeżym powietrzu buchnęła zapasową butelkę z ponczem spod ławki i weszła na balustradę. Ugięła nogi pod sobą po czym korzystając z wilczej zwinności wskoczyła na sam dach. Był płaski, pod sobą miała kilka okien dachowych, nachylając się nad jednym z nich bardzo dobrze widziała parkiet. Schowała się szybko i usiadła przy samym krańcu spoglądając w niebo. Księżyca nie było, ale za to sklepienie było wysłane gwiazdami. Dobrze było widać okrąg nad Shinseiną. Za tym trzaskały pioruny. To miasto jest strzeżone przez anioły, jego mieszkańcom nic nie grozi...
Pozwoliła by jej włosy się wydłużyły, ich końcówki zamieniły w cień, a oczy zapłonęły nagle błękitnym ogniem. (Coś jak Black Rock Shooter) Dziewczyna spuściła wzrok na ściskaną w dłoni butelkę ponczu i zmrużyła lekko oczy. Znowu przypomniało się jej jak to zabrudziła sobie ręce czyjąś krwią...
___ - "Nie mogę zapomnieć... " - Pomyślała i pociągnęła z gwinta poncz. I siedziała tak machając nogami, od czasu do czasu popijając mieszaninę herbaty i owoców z winem. A co, może i ma małą zawartość alkoholu, ale ma. A Nono dużo nie potrzeba by to ją zwaliło z nóg. Bierze teraz zły przykład ze swojego wuja. Gdy chciał o czymś zapomnieć, upijał się do zaniku pamięci. Swoją drogą ciekawie będzie miał Percy. - Ops... - Mruknęła gdy trąciła dłonią przypadkiem butelkę, która się rozbiła lądując na samym dole. Po krótkim czasie jej policzki były już zaczerwienione od procentów, a w głowie szumiało.
Nie, nie mam co robić o 1:32...
___ - Araneus jest kimś z mojej rodziny... - Mruknęła gdy tańczyli nie wychodząc ani na chwilę z rytmu. Pomyślała, że Upadły powinien znać ten fakt, by wiedział dlaczego się ugania teraz za Luminą. Właśnie to chce Mu powiedzieć, ale uciekł jej z pola widzenia.
Za chwilę skończyli taniec z efektownym zakończeniem. Długo Ukochany nie ponosił ją na rękach, bo kazała się odstawić na ziemię. Machnęła ręką prawie się śmiejąc na słowa o "wyzwaniu". Za chwilę na parkiet weszły osoby chętne do pokonania pary. Wolf na to nie patrzała, spojrzała na Percyego i chwyciła Go za rękę chcąc się upewnić czy to na prawdę On. Odetchnęła z ulgą i odwróciła się szukając wzrokiem niedoszłego kuzyna. Gdy Go odnalazła tańczącego chciała podejść, ale zatrzymała się po jednym kroku. Jego wzrok mówił wszystko. Obawiał się jej, nie ufał. Nic dziwnego po takich zdarzeniach. Ale jak Mu powiedzieć, że przy Jego obecności dostawała ataku szału, więc dlatego nie chcieli z Nim przebywać? Teraz, gdy udało się jej osiągnąć przemianę 75% Wolf to się zmieniło.
Pokręciła głową i schowała się w tłumie gubiąc celowo Percedal'a. Szukając wyjścia natrafiła na balkon. Korzystając z tego, że nikogo nie było na świeżym powietrzu buchnęła zapasową butelkę z ponczem spod ławki i weszła na balustradę. Ugięła nogi pod sobą po czym korzystając z wilczej zwinności wskoczyła na sam dach. Był płaski, pod sobą miała kilka okien dachowych, nachylając się nad jednym z nich bardzo dobrze widziała parkiet. Schowała się szybko i usiadła przy samym krańcu spoglądając w niebo. Księżyca nie było, ale za to sklepienie było wysłane gwiazdami. Dobrze było widać okrąg nad Shinseiną. Za tym trzaskały pioruny. To miasto jest strzeżone przez anioły, jego mieszkańcom nic nie grozi...
Pozwoliła by jej włosy się wydłużyły, ich końcówki zamieniły w cień, a oczy zapłonęły nagle błękitnym ogniem. (Coś jak Black Rock Shooter) Dziewczyna spuściła wzrok na ściskaną w dłoni butelkę ponczu i zmrużyła lekko oczy. Znowu przypomniało się jej jak to zabrudziła sobie ręce czyjąś krwią...
___ - "Nie mogę zapomnieć... " - Pomyślała i pociągnęła z gwinta poncz. I siedziała tak machając nogami, od czasu do czasu popijając mieszaninę herbaty i owoców z winem. A co, może i ma małą zawartość alkoholu, ale ma. A Nono dużo nie potrzeba by to ją zwaliło z nóg. Bierze teraz zły przykład ze swojego wuja. Gdy chciał o czymś zapomnieć, upijał się do zaniku pamięci. Swoją drogą ciekawie będzie miał Percy. - Ops... - Mruknęła gdy trąciła dłonią przypadkiem butelkę, która się rozbiła lądując na samym dole. Po krótkim czasie jej policzki były już zaczerwienione od procentów, a w głowie szumiało.
Nie, nie mam co robić o 1:32...
- GośćGość
Re: Świetlica
Nie 17 Cze 2012, 10:51
- Idziemy stąd? - Zapytał dziewczynę znienacka Upadły, przytulając Ją do siebie od tyłu. - Z daleka widać, że nie jest z Tobą dobrze, przepraszam, że Cię tu wyciągnąłem... - Zwiesiwszy głowę, niczym zbity pies, uronił pojedynczą łzę. Przeczytał bowiem w myślach Ukochanej całą sytuację i zaczął się obwiniać. Gdyby nie on, dziewczyna nie trafiłaby do Zaświatów, przez co nie zabiłaby. Percedala zaczynała boleć od tego wszystkiego głowa, dlatego położył się obok na dachu, oddychając ciężko, dysząc i łkając.
- Nono... Przepraszam... - Kolejne krople słonawej cieczy padały głucho na jego ciało, mocząc ubranie. Fryzura przestała się dobrze układać, maskę szybko zdjął i cisnął przed siebie. Dla niego zabawa dobiegła końca, nic nie było wstanie poprawić mu humoru. Szczególnie, że w oddali, dostrzegł cień osoby, tak prawdziwy, jak siedząca przed nim Wilczyca. To była Iziz, choć nie miał pojęcia, skąd mu nagle przyszło do głowy owe imię. Iziz, zapaskudzona krwią dziewczyna z Amuletem Chaosu. Zdawało się, że chciała coś zrobić, namieszać, ale jednak zrezygnowała, co nie uspokoiło Anioła, wręcz przeciwnie, zaczął się obawiać, że przez jego głupi wybryk nic nie będzie już normalne, a jego Ukochana nie będzie szczęśliwa.
Dłonie mu drżały, ciało całkowicie odmawiało posłuszeństwa. Gdy zamknął oczy, by zatamować potok łez, to prócz ubrań, wyglądał identycznie, co w momencie 'naprawiania' duszy Ukochanej. Nagle zrobiło mu się strasznie zimno, choć wiała delikatna bryza, on odczuwał ją stokrotnie. W pewnym momencie kichnął, co go jeszcze bardziej wystraszyło. Dotąd nie chorował, moc Anioła nie pozwalała na taki rodzaj 'uszkodzenia' ciała. Do tego obraz myśli dochodzących z zewnątrz począł z każdą sekundą coraz bardziej zanikać, co nie wróżyło nic dobrego, jednakże Percy nie chciał niepokoić Nono, pragnął, żeby była szczęśliwa, bez względu na wszystko, bez względu na niego.
Kolejne krople spadały mu na ubrania, chłopak skrywszy twarz w dłoniach, po chwili wstał i powiedział do Nono:
- Ja... Ja muszę iść... Coś jest... Nie tak, jak... powinno... Dzieje się coś złego, czuję to... Baw się... Dobrze, Najdroższa... - Jednakże po rozwinięciu skrzydeł, nie zerwał się do lotu, tylko stał i czekał. Przed odejściem z terenu kampusu, pragnął jeszcze usłyszeć pożegnanie Ukochanej.
- Nono... Przepraszam... - Kolejne krople słonawej cieczy padały głucho na jego ciało, mocząc ubranie. Fryzura przestała się dobrze układać, maskę szybko zdjął i cisnął przed siebie. Dla niego zabawa dobiegła końca, nic nie było wstanie poprawić mu humoru. Szczególnie, że w oddali, dostrzegł cień osoby, tak prawdziwy, jak siedząca przed nim Wilczyca. To była Iziz, choć nie miał pojęcia, skąd mu nagle przyszło do głowy owe imię. Iziz, zapaskudzona krwią dziewczyna z Amuletem Chaosu. Zdawało się, że chciała coś zrobić, namieszać, ale jednak zrezygnowała, co nie uspokoiło Anioła, wręcz przeciwnie, zaczął się obawiać, że przez jego głupi wybryk nic nie będzie już normalne, a jego Ukochana nie będzie szczęśliwa.
Dłonie mu drżały, ciało całkowicie odmawiało posłuszeństwa. Gdy zamknął oczy, by zatamować potok łez, to prócz ubrań, wyglądał identycznie, co w momencie 'naprawiania' duszy Ukochanej. Nagle zrobiło mu się strasznie zimno, choć wiała delikatna bryza, on odczuwał ją stokrotnie. W pewnym momencie kichnął, co go jeszcze bardziej wystraszyło. Dotąd nie chorował, moc Anioła nie pozwalała na taki rodzaj 'uszkodzenia' ciała. Do tego obraz myśli dochodzących z zewnątrz począł z każdą sekundą coraz bardziej zanikać, co nie wróżyło nic dobrego, jednakże Percy nie chciał niepokoić Nono, pragnął, żeby była szczęśliwa, bez względu na wszystko, bez względu na niego.
Kolejne krople spadały mu na ubrania, chłopak skrywszy twarz w dłoniach, po chwili wstał i powiedział do Nono:
- Ja... Ja muszę iść... Coś jest... Nie tak, jak... powinno... Dzieje się coś złego, czuję to... Baw się... Dobrze, Najdroższa... - Jednakże po rozwinięciu skrzydeł, nie zerwał się do lotu, tylko stał i czekał. Przed odejściem z terenu kampusu, pragnął jeszcze usłyszeć pożegnanie Ukochanej.
- GośćGość
Re: Świetlica
Nie 17 Cze 2012, 13:05
Araneus postanowił działaść i wyjść na przeciw problemom, chwycił Suzu za rękę i pociągnął z uśmiechem na parkiet. Taniec był tylko wymówką by zbliżyć się do balkonu na którym zniknęła Nono z Percedalem. Będąc już blisko okna zatrzymał się i powiedział do dziewczyny.
-Potrzebuje się przewietrzyć, zjedz ciasteczko. Zaraz wrócę.
Uśmiechnął się i pocałował Suzu w policzek i pchnął ją lekko w stronę stołu z przekąskami, czuł że już jest spokojniejsza. Częściej się uśmiechała i była bardziej luźna. Lekko podśpiewując coś po elficku podreptała do stołu, biorąc ciasteczko uśmiechnęła się promiennie do chłopaka, Arane odwzajemnił uśmiech i wyszedł na balkon. Po przekroczeniu jego progu uśmiech znikł z jego twarzy a chłopak przylgnął do ściany "Są na dachu" pomyślał słysząc słowa i kichanie. Spojrzał na drzewo porozumiewawczo a te uginając swoje konary pozwoliło Władcy wejść na siebie i uniosło go na wysokość dachu. Chłopak zeskoczył zręcznie i zobaczył tam trzy osoby.
-Panno Nono, Upadły...nie będę więcej uciekać. Zrozumiałem co chcieliście mi powiedzieć i postaram się wam zaufać.
Spojrzał po zebranych a jego wzrok został na Nono i powiedział cicho.
-Jeśli chcesz porozmawiać o mojej rodzinie udajmy się w jakieś inne miejsce...to sprawa dosyć delikatna.
Spojrzał dokładnie na trzecią osobę na dachu, a właściwie na jej cień. Jego oczy rozszerzyły się a ręka powędrowała do amuletu schowanego pod żabotem.
-Alea...jak to możliwe ?
-Potrzebuje się przewietrzyć, zjedz ciasteczko. Zaraz wrócę.
Uśmiechnął się i pocałował Suzu w policzek i pchnął ją lekko w stronę stołu z przekąskami, czuł że już jest spokojniejsza. Częściej się uśmiechała i była bardziej luźna. Lekko podśpiewując coś po elficku podreptała do stołu, biorąc ciasteczko uśmiechnęła się promiennie do chłopaka, Arane odwzajemnił uśmiech i wyszedł na balkon. Po przekroczeniu jego progu uśmiech znikł z jego twarzy a chłopak przylgnął do ściany "Są na dachu" pomyślał słysząc słowa i kichanie. Spojrzał na drzewo porozumiewawczo a te uginając swoje konary pozwoliło Władcy wejść na siebie i uniosło go na wysokość dachu. Chłopak zeskoczył zręcznie i zobaczył tam trzy osoby.
-Panno Nono, Upadły...nie będę więcej uciekać. Zrozumiałem co chcieliście mi powiedzieć i postaram się wam zaufać.
Spojrzał po zebranych a jego wzrok został na Nono i powiedział cicho.
-Jeśli chcesz porozmawiać o mojej rodzinie udajmy się w jakieś inne miejsce...to sprawa dosyć delikatna.
Spojrzał dokładnie na trzecią osobę na dachu, a właściwie na jej cień. Jego oczy rozszerzyły się a ręka powędrowała do amuletu schowanego pod żabotem.
-Alea...jak to możliwe ?
- GośćGość
Re: Świetlica
Nie 17 Cze 2012, 13:38
Cieszył się, że Assassi przyjęła jego propozycję. Przyglądał się Jej gorącemu i gibkiemu krokowi tanecznemu, oraz temu jak przylgnęła do niego. Pochwycił Ją delikatnie i również spoił się z Nią ciałem. Nie tylko oni tak tańczyli, widział zamaskowanego mężczyznę z różowowłosą niewiastą, którzy również bardzo namiętnie tańczyli. Myślał po prostu, że to taki krok taneczny, aż tu nagle... wyprostowała się na palcach i umieściła język w Aaon'ie, który zmieszany spoglądał na Anioła. Był tym tak zaskoczony, że najwyraźniej nie spodobało się to partnerce, gdyż cofnęła czas.
Ponownie stał przed Anielicą, tak jakby wyrwał się z odrętwienia. Nie miał pojęcia co zaszło, ale był pewny, iż składał propozycję do tańca. Patrzył się na Anielicę próbując zgadnąć z Jej postawy czy zgodziła się. Wyglądała jednak na taką, która wyczekiwała czegoś od Aaon'a, jakby poprosił Ją o chwilę uwagi i dopiero miał złożyć propozycję. Ale... to się nie zgadzało, było mu tak gorąco jakby już tańczyli ze sobą, albo coś zrobił, że było mu upalnie. Do tego rozbolała go głowa. Chwycił się subtelnie za skroń, jakby chciał poprawić sobie włosy. Spuścił wzrok na dół całkowicie zdruzgotany. To było nie do pomyślenia.
"Khy... czy już zatańczyliśmy? Jak mogłem o czymś takim zapomnieć? Co... co się ze mną dzieje? Chyba... chyba nie zrobiłem Ci krzywdy?"
Podniósł wzrok i widząc spokojne oblicze Assassi odetchnął w głębi duszy. Tylko co z jego pamięcią? Już drugi raz miał wrażenie, że uciekły mu wydarzenia. Co John mu zrobił?! Wtedy też usłyszał co powiedziała Anielica. Starał się opanować, wszak przeczuwał, iż jego towarzyszka i tak wyczuwała niepokój demona.
-Myślałem, że to oczywiste. Na kogo innego czekałbym z takim utęsknieniem?
Uśmiechnął się dyskretnie i gładził rękami Jej szczupłe dłonie nie wiedząc od czego zacząć. Może nie powinien Jej o tym mówić? Zaniepokoiłaby się. Przemilczy więc ten fakt, dla Jej dobra.
-Assassi... co chciałabyś teraz zrobić? Jestem do usług.
W ten sposób w miarę wywinął się od pytania, które ciągle zapadało mu w głowie. Kątem oka widział jak Nono, a chwilę później sir Percedal wycofali się na balkon. Pewnie zrobiło im się gorąco od tańców. Dziwne, że jeszcze Arane udał się za nimi. Wolał się koncentrować tylko na Assassi. Zadeklarował się jako Jej towarzysz, więc będzie jego oczkiem w głowie.
Ponownie stał przed Anielicą, tak jakby wyrwał się z odrętwienia. Nie miał pojęcia co zaszło, ale był pewny, iż składał propozycję do tańca. Patrzył się na Anielicę próbując zgadnąć z Jej postawy czy zgodziła się. Wyglądała jednak na taką, która wyczekiwała czegoś od Aaon'a, jakby poprosił Ją o chwilę uwagi i dopiero miał złożyć propozycję. Ale... to się nie zgadzało, było mu tak gorąco jakby już tańczyli ze sobą, albo coś zrobił, że było mu upalnie. Do tego rozbolała go głowa. Chwycił się subtelnie za skroń, jakby chciał poprawić sobie włosy. Spuścił wzrok na dół całkowicie zdruzgotany. To było nie do pomyślenia.
"Khy... czy już zatańczyliśmy? Jak mogłem o czymś takim zapomnieć? Co... co się ze mną dzieje? Chyba... chyba nie zrobiłem Ci krzywdy?"
Podniósł wzrok i widząc spokojne oblicze Assassi odetchnął w głębi duszy. Tylko co z jego pamięcią? Już drugi raz miał wrażenie, że uciekły mu wydarzenia. Co John mu zrobił?! Wtedy też usłyszał co powiedziała Anielica. Starał się opanować, wszak przeczuwał, iż jego towarzyszka i tak wyczuwała niepokój demona.
-Myślałem, że to oczywiste. Na kogo innego czekałbym z takim utęsknieniem?
Uśmiechnął się dyskretnie i gładził rękami Jej szczupłe dłonie nie wiedząc od czego zacząć. Może nie powinien Jej o tym mówić? Zaniepokoiłaby się. Przemilczy więc ten fakt, dla Jej dobra.
-Assassi... co chciałabyś teraz zrobić? Jestem do usług.
W ten sposób w miarę wywinął się od pytania, które ciągle zapadało mu w głowie. Kątem oka widział jak Nono, a chwilę później sir Percedal wycofali się na balkon. Pewnie zrobiło im się gorąco od tańców. Dziwne, że jeszcze Arane udał się za nimi. Wolał się koncentrować tylko na Assassi. Zadeklarował się jako Jej towarzysz, więc będzie jego oczkiem w głowie.
Re: Świetlica
Nie 17 Cze 2012, 13:57
- Trzy dziewczyny, których użyję w tym poście:
IKKI: -Cześć Assassi-chan! Proszę nie mów nikomu, że jest tu Kuro, on chce się tylko rozerwać, na swój sposób... W każdym bądź razie miłej zabawy życzę!
Uśmiechnięta odeszła od Assassi i udała się na balkon. Dokładnie stanęła w drzwiach, bo Nono nie była sama. I co gorsza, było za późno, żeby ją ostrzec.
Sir Percedal przez tę chwilę rozłąki dostrzegł kogoś za filarem. Dokładnie to Iziz, która nie była przez nikogo zauważona, a która patrzyła się wprost na Upadłego. Mimo, że znajdowała się jakieś dwadzieścia metrów od niego, to dało się wyczuć, że akurat to on jest obiektem zainteresowań. Ale gdyby tak było, to podeszłaby bliżej, to czemu nie zbliża się? W drobnych dłoniach trzymała Amulet Chaosu, który nie był aktywny. Jakąś minutę później zniknęła robiąc dwa kroki w bok. Może z tej obawy właśnie udał się na balkon za Nono?
Natomiast Araneus też widział kogoś, kogo tylko on był w stanie dostrzec. Alea w czarnej sukni przemieszczała się między tłumem i podążała do miejsca, w którym była Iziz. Najdziwniejsze, że Araneus nie widział tej zakrwawionej dziewczyny, z którą rozpoczęła rozmowę. A raczej monolog, bo Iziz nie ruszała nawet ustami. Dzięki Amuletowi Władca Ziemi bez Duszy mógł usłyszeć strzępek mowy Alei:
ALEA: -...to zbyt ryzykowne. Nie powinnaś w ten sposób aktywować Amuletu, widzisz jak Twoja dusza cierpi...
Chwyciła lekko za ramię Iziz i skierowały po dwa kroki w stronę tłumu i obie zniknęły z głównej Sali balowej. Araneus również udał się na zewnątrz, i dostrzegł za plecami sir Percedal’a Alaę, która miała poważną minę. O dziwo nie patrzyła się na znajomego jej chłopaka, a na Ikki, którą obdarzyła pogardliwym wzrokiem. Dziewczyna w białej sukience zająknęła się cicho, nie zdążyła wykrzyczeć imienia Kuro, bo była podduszana przez Iziz. Amulet Chaosu zaświecił intensywnym blaskiem, który został przyłożony do czoła Ikki i który wessał całą postać do środka. Po zakończeniu tego krótkiego procesu Nono przez ułamek sekundy widziała w swojej głowie obraz Iziz, która po podniesieniu głowy miała identyczną twarz co Nono, tylko że w diabelnym uśmiechu. Zniknęła wraz z pierwszym oddechem któregoś z obecnych osób. Tak samo jak Alea.
OCC:
Pochłonięta dusza: 1/3.
Żeby sprecyzować...
1) Araneus widzi i słyszy tylko Aleę
2) sir Percedal widzi Iziz i ma pojęcie co wyrabia Ikki
3) Assassi wie tylko o Ikki, chociaż ma przeczucie, że na zewnątrz coś się złego stało
4) Kuro widzi co wyrabia Ikki, ma przeczucie, że na zewnątrz coś się złego stało
5) Nono widzi Ikki i pod koniec zdarzenia Iziz
6) Aaon nikogo nie dostrzegł (żebym nie grał pod siebie)
Ponieważ nie chcę, aby wszyscy wiedzieli o tych trzech postaciach jednocześnie. Chcę zobaczyć jak i czy w ogóle chcecie powiązać te zdarzenia wspólnie czy będziecie działać na własną rękę.
- GośćGość
Re: Świetlica
Nie 17 Cze 2012, 14:48
Zganiła siebie w myślach za takie ryzykowne posunięcie. Dla swoich własnch potrzeb wkorzystała moc daną jej przez Najwższego. Wyczuła cały niepokój, który ogarnął Aaona i spróbowała go podnieść na duchu, aby nie myślał już więcej o tych anomaliach. Położyła dłoń na jego policzku i pogładziła go delikatnie opuszkami palców. Jego przeczucia były słuszne - ona przeczuwała co dzieje się w jego głowie i obiecała sobie, że już nigdy nie wymaże z jego głowy żadnego wspomnienia.
- Nawet nie wiesz jak przy Tobie czuję się bezpiecznie... - mrukneła, przytulacąc się do Ukochanego - em... Jestem troszkę głodna.. - przyznała i pociągnęła Aaona na bok do stolików z jedzeniem.
Kiedy przeciskała się pomiędzy rozbawionymi uczniami. zaczepiła ją pewna dziewczyna. Po chwili zastanowienia Assassi doszła do wniosku, że to ta sama, która przed chwilą tak efektowanie weszła na bal. Jej słowa upewnił tylko anielicę, że na zabawę zawitał również Kuro. kiedy dotknęła delikatnie jej ramienia, anielica syknęła cichutko. Czuła jakby przez jej ciało przepłynął bardzo silny impuls elektryczny, ale ta małolata nie zdawała sobie z tego sprawy.
- Dzię-dzię-dzięki.. - powiedziała troszkę zdwiona, że obca osoba podaje jej takie informacje... Jednocześnie zerknęła w stronę partnera Ikki.
Zauważyła, że całe jej towarzystwo wyszło na zewnątrz, tam gdzie skierowała się różowowłosa dziewczyna w białej sukni. "Percedal! Co się tutaj dzieje? " - zadała pytanie bezpośrednio do umysłu Percedala. Odechciało się jej jeść. Wziąła szklankę z ponczem do ręki i upiła jeden łyczek.
- Jest tutaj jakieś inne wyjście do ogrodu, niż przez balkon? - zapytała Aaona, podnosząc na niego wzrok. Jej oczy nie pokazywał zupełnie nic. Czarne tęczówki ukrywały chyba wszystkie jej uczucia, a do zatuszowania miał wiele. Przede wszystkim zmęczenie ciągłą walką i strach o bliskich, których w ostatnim czasie bardzo zaniedbała. Przylgnęła do Aaona i pocałowała Go z policzek.
- Dziękuję Ci za ten przepiękny wieczór, dawno się tak dobrze nie bawiłam - powiedziała i wtuliła się w jego ramiona. Chyba to jako przyjaciółka mogła zrobić, bez późniejszych wyrzutów sumienia. Chciała, aby ta beztroska trwała możliwie najdłużej i żeby chociaż Aaon dobrze się bawił.
Pociągnęła go za sobą na parkiet i zaczęła tańczyć do muzyki bębniącej z głośników. Dźwięki zdawały się troszkę przycichnąć, albo anielica trochę mniej się na nich skupiała. Poczuła napływającą falę gorąca. Uśmiechnęła się łagodnie. Zakręciło się jej w głowie i przez momencik cała sala stała się jednolicie czarna.
-- .. bo w każdym z nas istnieje Chaos i Porządek, Dobro i Zło, ale nad tym można zapanować, a swoją drogę można wybierać. To my podejmujemy ostateczną decyzję. - usłyszała znajomy głos dochodzacy z nikąd, jak na początku jej się wydawało. Coś zacisnęło się jej ciaśniej na nadgarstku, więc zwróciła tam swoje oczęta.
- Gdzie ja jestem? Nie mogłaś powiedzieć mi tego w normalny sposób? - zapytała z wrzutem.
- Gwiazdko... chroń swoich przyjaciół przed złymi duchami, bo gdzie raz zawita chaos ..
- Wiem to. Przestań już! Dość! Robię co w mojej mocy, nie widzisz tego? - przerwała jej anielica.
W odpowiedzi Amulet Dobroci tylko się uśmiechnął i zamarł. Wtedy też cała sala wróciła do normy, albo raczej prawie cała. Tańczyła teraz w ramionach Aaona do wolnego kawałka. Podobało się jej, ale mimo tego po jej policzku pociekła łza, która spadła na srebrną bransoletkę w kształcie jaszczurki. Zwierzątko chyba puściło do niej oczko.
- Nawet nie wiesz jak przy Tobie czuję się bezpiecznie... - mrukneła, przytulacąc się do Ukochanego - em... Jestem troszkę głodna.. - przyznała i pociągnęła Aaona na bok do stolików z jedzeniem.
Kiedy przeciskała się pomiędzy rozbawionymi uczniami. zaczepiła ją pewna dziewczyna. Po chwili zastanowienia Assassi doszła do wniosku, że to ta sama, która przed chwilą tak efektowanie weszła na bal. Jej słowa upewnił tylko anielicę, że na zabawę zawitał również Kuro. kiedy dotknęła delikatnie jej ramienia, anielica syknęła cichutko. Czuła jakby przez jej ciało przepłynął bardzo silny impuls elektryczny, ale ta małolata nie zdawała sobie z tego sprawy.
- Dzię-dzię-dzięki.. - powiedziała troszkę zdwiona, że obca osoba podaje jej takie informacje... Jednocześnie zerknęła w stronę partnera Ikki.
Zauważyła, że całe jej towarzystwo wyszło na zewnątrz, tam gdzie skierowała się różowowłosa dziewczyna w białej sukni. "Percedal! Co się tutaj dzieje? " - zadała pytanie bezpośrednio do umysłu Percedala. Odechciało się jej jeść. Wziąła szklankę z ponczem do ręki i upiła jeden łyczek.
- Jest tutaj jakieś inne wyjście do ogrodu, niż przez balkon? - zapytała Aaona, podnosząc na niego wzrok. Jej oczy nie pokazywał zupełnie nic. Czarne tęczówki ukrywały chyba wszystkie jej uczucia, a do zatuszowania miał wiele. Przede wszystkim zmęczenie ciągłą walką i strach o bliskich, których w ostatnim czasie bardzo zaniedbała. Przylgnęła do Aaona i pocałowała Go z policzek.
- Dziękuję Ci za ten przepiękny wieczór, dawno się tak dobrze nie bawiłam - powiedziała i wtuliła się w jego ramiona. Chyba to jako przyjaciółka mogła zrobić, bez późniejszych wyrzutów sumienia. Chciała, aby ta beztroska trwała możliwie najdłużej i żeby chociaż Aaon dobrze się bawił.
Pociągnęła go za sobą na parkiet i zaczęła tańczyć do muzyki bębniącej z głośników. Dźwięki zdawały się troszkę przycichnąć, albo anielica trochę mniej się na nich skupiała. Poczuła napływającą falę gorąca. Uśmiechnęła się łagodnie. Zakręciło się jej w głowie i przez momencik cała sala stała się jednolicie czarna.
-- .. bo w każdym z nas istnieje Chaos i Porządek, Dobro i Zło, ale nad tym można zapanować, a swoją drogę można wybierać. To my podejmujemy ostateczną decyzję. - usłyszała znajomy głos dochodzacy z nikąd, jak na początku jej się wydawało. Coś zacisnęło się jej ciaśniej na nadgarstku, więc zwróciła tam swoje oczęta.
- Gdzie ja jestem? Nie mogłaś powiedzieć mi tego w normalny sposób? - zapytała z wrzutem.
- Gwiazdko... chroń swoich przyjaciół przed złymi duchami, bo gdzie raz zawita chaos ..
- Wiem to. Przestań już! Dość! Robię co w mojej mocy, nie widzisz tego? - przerwała jej anielica.
W odpowiedzi Amulet Dobroci tylko się uśmiechnął i zamarł. Wtedy też cała sala wróciła do normy, albo raczej prawie cała. Tańczyła teraz w ramionach Aaona do wolnego kawałka. Podobało się jej, ale mimo tego po jej policzku pociekła łza, która spadła na srebrną bransoletkę w kształcie jaszczurki. Zwierzątko chyba puściło do niej oczko.
Re: Świetlica
Nie 17 Cze 2012, 16:40
Kuro rozglądał się za parami wywijającymi na parkiecie, sam samotnie stał podpierając ścianę. Zorientował sie że Ikki coś szepnęła na ucho Anabel i wkrótce zniknęła na zewnątrz (balkonie). Sam władca piekieł na planecie ziemi (Patrz Kuro) uśmiechnął się będąc zadowolony z dojścia do jego umysłu być może intuicji mówiącej, że stało się coś złego. On sam wreszcie przestał podpierać ścianę i zniknął wychodząc na balkon. Zdziwił się nie widząc Ikki, ponieważ myślał, że juz ona zrobiła coś tam ciekawego. Jakąś rozpierduchę czy coś w podobie. Kuro zamknął oczy i spróbował wyczuc jej energię. Dziwnie urywała się w jednym miejscu.
- Czyżby przemieniła się w miecz lub tonfę? - Zaczął kręcić się i zaglądać w różne zakamarki jeśli takowe sa. Po zakończonych poszukiwaniach, niestety negatywnych wzruszył ramionami i wrócił do środka na bal. Nie przejmując się wcale tylko mówiąc sobie coś w stylu " Miecz zawsze powraca. Musiała mieć jakąś pilna sprawę, że od tak znikła. Uszanuję to...." Po czym powędrował na parkiet i z iście szlacheckim ukłonie dobył po zadanym pytaniu dłon jakieś panienki która nie miała partnera albo chwilowo gdzieś poszedł. Zaczął z nią wirować...Robił tyle obrotów i różnych figur tanecznych że już po ćwierci piosenki obaj na twarzy mieli pot. Jednak kobieta chyba nie sprostała wysiłkowi i potknęła sie lecąc na plecy. Kuro jednak jest sprawny fizycznie i ma dobry refleks, dlatego zanim ona dotknęła podłogi on oplótł ja reką na dolnej a zarazem tylnej części bioder. (nie wiem jak to opisać) Wtedy też widać partner tamtej panienki, pojawił się jak na zawołanie i zaczął się spinać do upadłego. Kuro nie mógł znosić obelg więc odpowiedział
- Widać potężnie z nią tańczysz, że siedziała samotnie przy stole. Wyświadczyłem ci tylko przysługę, więc teraz się zamknij - Nieznajomy facet zaskoczył się i już zacisnął pieść chcąc posłać prawego sierpowego w stronę Upadłego...Gdyby nie fakt ze Kuro stał ZA NIM i juz ściskał swoja ręką jego pięść.
- Nie wszczynaj burdy. Ładnie to tak przy partnerce? Bić się o błahostkę?! - Widać dziewczyna też tak uważała i przytuliła partnera szepcząc coś na wzór " Przestań. Ja przyszłam tu dla ciebie. Jak chcesz juz z nikim więcej nie zatańczę"... Kuro tylko posłał uśmiech godny zabójcy w stronę faceta. Puścił go, a tamten złapał się za czerwoną od zciskania pięść i zabrał partnerkę w stronę stolika z ponczem. Kuro wyszukał następna WOLNĄ kobietę i powoli zaczął dreptać w tamtym kierunku.
- Czyżby przemieniła się w miecz lub tonfę? - Zaczął kręcić się i zaglądać w różne zakamarki jeśli takowe sa. Po zakończonych poszukiwaniach, niestety negatywnych wzruszył ramionami i wrócił do środka na bal. Nie przejmując się wcale tylko mówiąc sobie coś w stylu " Miecz zawsze powraca. Musiała mieć jakąś pilna sprawę, że od tak znikła. Uszanuję to...." Po czym powędrował na parkiet i z iście szlacheckim ukłonie dobył po zadanym pytaniu dłon jakieś panienki która nie miała partnera albo chwilowo gdzieś poszedł. Zaczął z nią wirować...Robił tyle obrotów i różnych figur tanecznych że już po ćwierci piosenki obaj na twarzy mieli pot. Jednak kobieta chyba nie sprostała wysiłkowi i potknęła sie lecąc na plecy. Kuro jednak jest sprawny fizycznie i ma dobry refleks, dlatego zanim ona dotknęła podłogi on oplótł ja reką na dolnej a zarazem tylnej części bioder. (nie wiem jak to opisać) Wtedy też widać partner tamtej panienki, pojawił się jak na zawołanie i zaczął się spinać do upadłego. Kuro nie mógł znosić obelg więc odpowiedział
- Widać potężnie z nią tańczysz, że siedziała samotnie przy stole. Wyświadczyłem ci tylko przysługę, więc teraz się zamknij - Nieznajomy facet zaskoczył się i już zacisnął pieść chcąc posłać prawego sierpowego w stronę Upadłego...Gdyby nie fakt ze Kuro stał ZA NIM i juz ściskał swoja ręką jego pięść.
- Nie wszczynaj burdy. Ładnie to tak przy partnerce? Bić się o błahostkę?! - Widać dziewczyna też tak uważała i przytuliła partnera szepcząc coś na wzór " Przestań. Ja przyszłam tu dla ciebie. Jak chcesz juz z nikim więcej nie zatańczę"... Kuro tylko posłał uśmiech godny zabójcy w stronę faceta. Puścił go, a tamten złapał się za czerwoną od zciskania pięść i zabrał partnerkę w stronę stolika z ponczem. Kuro wyszukał następna WOLNĄ kobietę i powoli zaczął dreptać w tamtym kierunku.
Re: Świetlica
Nie 17 Cze 2012, 17:17
______Miała nadzieję, że będzie mogła w spokoju tutaj siedzieć i myśleć o niebieskich migdałach. Pierwszy w jej zamyślania wtargnął Percedal przytulając ją. Nie miała Mu nic za złe, bo to nie była Jego wina, tylko jej decyzja. Ona zdecydowała się na taki, a nie na inny krok, za który musi zapłacić. Pewnie niedługo to nastąpi patrząc na dziwne sytuacje jakie mają miejsca dookoła.
Wsłuchała się we wszystkie słowa, niepotrzebne przeprosiny i nawet trochę wróciło jej trzeźwe myślenie. Cieniste włosy znowu były krótkie, a oczy poblaskiwały złotem błyszcząc od napływających łez. Zacisnęła dłonie w pięści i podniosła się z miejsca stając tuż przed Percym z rozłożonymi skrzydłami. Mimo, że lekko się bujała na boki (była w szpilkach) udało się jej zawiesić dłonie na Jego szyi i położyć głowę na torsie. Na całusa nie odważyła się, bo kto by chciał liza... całować się z osobą, która zionie alkoholem? Chyba, że ta druga też jest pod wpływem, ale to już zupełnie inna bajka...
____- Skoro się dzieje coś złego... - Zaczęła mówić, ale zaraz zrobiła krótką pauzę na przemyślenia - ...to dlaczego mnie chcesz opuścić Percy? Chcesz, żebym znowu zawitała w zaświaty? Następnym razem nie będę próbowała uciekać tylko tam zostanę...
Dosłownie ułamek sekundy później usłyszała znajomy głos należący do Araneusa, władcy Ziemi. Odsunęła się od Percedala i spojrzała na nową osobę obecną tutaj. Alkohol uderzył jej nagle do głowy, powiedziała coś, do czego powinna zmierzać malutkimi kroczkami. Rozszerzyła ramiona jakby w geście przytulenia, ale jej zamiary były zupełnie inne.
____- Oooo! Mój brat cioteczny! Jaka niespodzianka! - Krzyknęła chwilę się uśmiechając, a potem przybrała bardzo poważny wyraz twarzy, jakby też z nutką wyrzutu i ... nagle zrobiła się blada jak ściana wpatrując w jeden punkt przed sobą. Oczy zamieniły się w dwa małe punkciki. Wyglądała jakby zobaczyła ducha, a było troszkę w tym prawdy. Przed jej oczami mignęła znana jej już nieco z wyglądu osoba. Ta sama zakrwawiona dziewczyna w długich, białych włosach. Tym razem uniosła głowę pokazując swoje oczy i twarz... twarz, która była taka sama jak Nono, tylko wykrzywiona w złym grymasie. Zrobiła kilka kroków do tyłu i pech chciał, że nadepnęła na suknię i upadła na plecy. Kim jest ta dziewczyna? Dlaczego jej twarz jest taka jak jej? Zaraz. Po przemianie pozbyła się zła jakie władało jej ciałem gdy była blisko Araneusa. Czyżby ona była tym złem, które się teraz mści? Jeśli tak, to trzeba się stąd zmyć jak najprędzej by nie narażać niewinnych.
Wsłuchała się we wszystkie słowa, niepotrzebne przeprosiny i nawet trochę wróciło jej trzeźwe myślenie. Cieniste włosy znowu były krótkie, a oczy poblaskiwały złotem błyszcząc od napływających łez. Zacisnęła dłonie w pięści i podniosła się z miejsca stając tuż przed Percym z rozłożonymi skrzydłami. Mimo, że lekko się bujała na boki (była w szpilkach) udało się jej zawiesić dłonie na Jego szyi i położyć głowę na torsie. Na całusa nie odważyła się, bo kto by chciał liza... całować się z osobą, która zionie alkoholem? Chyba, że ta druga też jest pod wpływem, ale to już zupełnie inna bajka...
____- Skoro się dzieje coś złego... - Zaczęła mówić, ale zaraz zrobiła krótką pauzę na przemyślenia - ...to dlaczego mnie chcesz opuścić Percy? Chcesz, żebym znowu zawitała w zaświaty? Następnym razem nie będę próbowała uciekać tylko tam zostanę...
Dosłownie ułamek sekundy później usłyszała znajomy głos należący do Araneusa, władcy Ziemi. Odsunęła się od Percedala i spojrzała na nową osobę obecną tutaj. Alkohol uderzył jej nagle do głowy, powiedziała coś, do czego powinna zmierzać malutkimi kroczkami. Rozszerzyła ramiona jakby w geście przytulenia, ale jej zamiary były zupełnie inne.
____- Oooo! Mój brat cioteczny! Jaka niespodzianka! - Krzyknęła chwilę się uśmiechając, a potem przybrała bardzo poważny wyraz twarzy, jakby też z nutką wyrzutu i ... nagle zrobiła się blada jak ściana wpatrując w jeden punkt przed sobą. Oczy zamieniły się w dwa małe punkciki. Wyglądała jakby zobaczyła ducha, a było troszkę w tym prawdy. Przed jej oczami mignęła znana jej już nieco z wyglądu osoba. Ta sama zakrwawiona dziewczyna w długich, białych włosach. Tym razem uniosła głowę pokazując swoje oczy i twarz... twarz, która była taka sama jak Nono, tylko wykrzywiona w złym grymasie. Zrobiła kilka kroków do tyłu i pech chciał, że nadepnęła na suknię i upadła na plecy. Kim jest ta dziewczyna? Dlaczego jej twarz jest taka jak jej? Zaraz. Po przemianie pozbyła się zła jakie władało jej ciałem gdy była blisko Araneusa. Czyżby ona była tym złem, które się teraz mści? Jeśli tak, to trzeba się stąd zmyć jak najprędzej by nie narażać niewinnych.
- GośćGość
Re: Świetlica
Nie 17 Cze 2012, 18:01
Zrezygnował z odlotu, nim Nono stanęła przed nim. Owszem, stracił swą nadludzką umiejętność studiowania wnętrz umysłów innych, jednak podświadomie czuł, że coś się dzieje. W odpowiedzi na gesty Ukochanej, złożył na Jej słodkich od ponczu ustach pocałunek, po czym razem z Nią zwrócił wzrok na Iziz. *Czyli nie miałem zwidów, coś trzeba z tym zrobić.* Jednocześnie wtedy otrzymał wiadomość telepatyczną od Assassi informującą o tym, że coś nie jest w porządku. Kiwnął nieznacznie głową, jakoby do niej, choć jej tu nie było. Nadal nie potrafił odczytywać myśli, jednakże czuł skrawki emocji, na przykład zdziwienie, strach. Dlatego rozumiał, że nie był jedynym, któremu coś nie pasowało. Skupił się więc i wytężając siły swego mózgu, szepnął do wszystkich znajomych, którzy się zebrali, w tym nawet do Kuro - agresywnego Upadłego w ciele człowieka:
- Powiedz mi, jak będziesz gotowa, zlecimy z gracją. - Puścił Jej oczka, po czym zaczął się zastanawiać nad całością sytuacji. Głównie zaś nad tym, co zamierzała zrobić Iziz z Amuletem Chaosu. W końcu, gdyby zależało jej na zniszczeniu jego oraz Nono, mogłaby pstryknąć palcem i byłoby po nich, a tego nie zrobiła, co go wyraźnie intrygowało. Cała ta sytuacja miała głębszy sens, aniżeli się komukolwiek wydawało, a przez to Upadły jeszcze bardziej się irytował, bał, a jednocześnie nieziemsko ciekawił. Dawno w końcu nie miał takiej sytuacji, że nie był najbardziej doinformowany, odzywała się w nim wtedy dziwna część duszy, mania paranoidalna, wszędzie wyczuwał spiski, zdrady, noże w plecach. Większość z nich zdawała się być później fałszywa, ale upiorne wspomnienia niewiedzy pozostawały.
- Telepatia do wszystkich obecnych graczy:
- Słuchajcie, tutaj Percedal. Nie wiem, czy wszyscy, ale na pewno ktoś z was wyczuł, zobaczył lub usłyszał, że coś nie gra i nic dobrego z tego nie wyniknie. Musimy zebrać się wszyscy w jednym miejscu i ustalić, co się dzieje, czy widzimy wszyscy to samo, coś innego i czy to wszystko jest powiązane. Proponuję wyjście do ogrodu.
- Powiedz mi, jak będziesz gotowa, zlecimy z gracją. - Puścił Jej oczka, po czym zaczął się zastanawiać nad całością sytuacji. Głównie zaś nad tym, co zamierzała zrobić Iziz z Amuletem Chaosu. W końcu, gdyby zależało jej na zniszczeniu jego oraz Nono, mogłaby pstryknąć palcem i byłoby po nich, a tego nie zrobiła, co go wyraźnie intrygowało. Cała ta sytuacja miała głębszy sens, aniżeli się komukolwiek wydawało, a przez to Upadły jeszcze bardziej się irytował, bał, a jednocześnie nieziemsko ciekawił. Dawno w końcu nie miał takiej sytuacji, że nie był najbardziej doinformowany, odzywała się w nim wtedy dziwna część duszy, mania paranoidalna, wszędzie wyczuwał spiski, zdrady, noże w plecach. Większość z nich zdawała się być później fałszywa, ale upiorne wspomnienia niewiedzy pozostawały.
- GośćGość
Re: Świetlica
Nie 17 Cze 2012, 19:09
"Bracie cioteczny ? O czym ona mówi...O nie...jeśli okaże się że mój ociec był z nią spokrewniony to nie wiem co zrobię" Arane stał zaskoczony widząc Alee, ale to co usłyszał prawie zbiło go z nóg, chciał coś powiedzieć ale na kolana powalił go niesamowity ból głowy, słyszał grzmiący głos Percedala.
-Nie rób mi tego więcej ! Nie rozumiesz że obecność Upadłych mi nie sprzyja a co dopiero ich moc...
Wydarł się do Anioła i podniósł na kolana. Otrzepał się z pyłu i powiedział już spokojnie.
-Dobrze, chodźmy do ogrodu. Ale Suzu idzie z nami. Wprowadziłem w ruch coś niebezpiecznego dla niej i muszę ją chronić. Wytłumaczę ci później Upadły, jak mniemam tylko ty będziesz mógł mi pomóc.
Po tych słowach skierował się na krawędź dachu i spokojnie nawet nie patrząc w dół...zeskoczył. Zwykły człowiek po takim upadku na pewno by się zabił, ale Araneus użył swoich umiejętności by drzewa ułożyły ze swych konarów prowizoryczne schody do samej ziemi. Szybko wszedł na salę i z uśmiechem podszedł do Suzu.
-Musimy iść do ogrodu. Zaufaj mi.
I bez słowa pociągnął ją na balkon , złapał w pasie i odbijając się od balustrady skoczył w mrok kłębiący się na dole. Lecąc poczuł jak Suzu mocniej go ściska a on odbijając się zręcznie od powyginanych galęźi wylądował gładko na ziemi i posadził Suzu na ławeczce pod rozłożystą wierzbą.
-Już możesz otworzyć oczy.
Powiedział do przerażonej dziewczyny i pstryknął palcami by drzewa powróciły do naturalnej pozycji. Nie dbał o to że cała świetlica widziała jego akcje z balkonem i poruszające się na jego komendę drzewa.
-Ar...Arane-kun ! T..tu jest c...ciemno...
Objął dziewczynę i powiedział jej do ucha.
-Zaraz coś na to zaradzimy.
Powiedział i cicho zagwizdał, na ten dźwięk liście wierzby rozbłysły poprzez wylatujące z nich świetliki. Teren wokół drzewa jaśniał od stek malutkich punkcików i rozjaśniał odrobinę ogród.
Chłopak spojrzał w górę w oczekiwaniu na reszrę.
-Nie rób mi tego więcej ! Nie rozumiesz że obecność Upadłych mi nie sprzyja a co dopiero ich moc...
Wydarł się do Anioła i podniósł na kolana. Otrzepał się z pyłu i powiedział już spokojnie.
-Dobrze, chodźmy do ogrodu. Ale Suzu idzie z nami. Wprowadziłem w ruch coś niebezpiecznego dla niej i muszę ją chronić. Wytłumaczę ci później Upadły, jak mniemam tylko ty będziesz mógł mi pomóc.
Po tych słowach skierował się na krawędź dachu i spokojnie nawet nie patrząc w dół...zeskoczył. Zwykły człowiek po takim upadku na pewno by się zabił, ale Araneus użył swoich umiejętności by drzewa ułożyły ze swych konarów prowizoryczne schody do samej ziemi. Szybko wszedł na salę i z uśmiechem podszedł do Suzu.
-Musimy iść do ogrodu. Zaufaj mi.
I bez słowa pociągnął ją na balkon , złapał w pasie i odbijając się od balustrady skoczył w mrok kłębiący się na dole. Lecąc poczuł jak Suzu mocniej go ściska a on odbijając się zręcznie od powyginanych galęźi wylądował gładko na ziemi i posadził Suzu na ławeczce pod rozłożystą wierzbą.
-Już możesz otworzyć oczy.
Powiedział do przerażonej dziewczyny i pstryknął palcami by drzewa powróciły do naturalnej pozycji. Nie dbał o to że cała świetlica widziała jego akcje z balkonem i poruszające się na jego komendę drzewa.
-Ar...Arane-kun ! T..tu jest c...ciemno...
Objął dziewczynę i powiedział jej do ucha.
-Zaraz coś na to zaradzimy.
Powiedział i cicho zagwizdał, na ten dźwięk liście wierzby rozbłysły poprzez wylatujące z nich świetliki. Teren wokół drzewa jaśniał od stek malutkich punkcików i rozjaśniał odrobinę ogród.
Chłopak spojrzał w górę w oczekiwaniu na reszrę.
- GośćGość
Re: Świetlica
Nie 17 Cze 2012, 19:51
Widząc jak Assassi uśmiecha się w jego kierunku i jak wtula się w niego, to coś w nim drgnęło. Wspomnienie z Jej magicznego domku. Takie coś na wzór pożądania Anielicy na własność, co nie do końca było przychylne w tej sytuacji. To nie dokładnie to odczuwał wtedy w ustronnym miejscu. Musiał trzymać myśli i siebie na wodzy, aby nie zrobić czegoś czego żałowałby do końca samotnych dni.
Powędrowali najpierw do stoisk z jedzeniem, gdzie nawilżali sobie gardła i napełniali żołądki różnymi smakołykami. Prawie w ogóle nie odrywał spojrzenia od Assassi, a gdy chciały się krzyżować ich oczy, to Aaon z małym rumieńcem zerkał w drugą stronę, nie chcąc speszyć Anioła takim intensywnym badaniem Jej ocząt. Podziękowała towarzyszka za dobrą zabawę i towarzystwo, więc demon natychmiast powiedział:
-To głównie dzięki Tobie ten wieczór jest uroczy.
Uśmiechnął się i poprowadził dziewczynę tam gdzie chciała. Do ogrodu. Szli wolnym krokiem trzymając się za ręce i wtulając. Słyszał Jej bicie serca, Ona jego też. Znaleźli osamotnioną ławkę i przysiadli na niej. Aaon nie był w stanie oderwać oczu od Assassi.
-Jest coś, o czym muszę Ci powiedzieć... wysłuchaj mnie proszę.
Nie wydawał się smutny, co niepewny reakcji Anielicy, stąd nieco łagodniejszy uśmiech niż do tej pory. Przysunął Jej smukłą rączkę do ust, którą pocałował, a drugą ręką pogładził Ją po policzku jak wcześniej Ona. Nie chciał Jej przestraszyć tym co powie, więc starał się jak najdelikatniej Jej coś przekazać. Oby tylko Jej nie spłoszył tym wyznaniem.
-Nie jestem pewny czy udało mi się tak jak dawniej... i nie wiem czy tyle wystarczy dla Ciebie, ale... kocham Cię, mio amore.
Przybliżył swoją twarz ku Jej obliczu, a ręce powędrowały na Jej plecki, żeby nie uciekła jeszcze zanim nie przypieczętuje wyznania pocałunkiem prosto w usta. Nieco nieśmiały, ale szczery i długi. I niechętnie oderwał wargi od Jej usteczek. I wtedy właśnie stało się to.
Najpierw wiadomość od sir Percedal'a, która wbiła Aaon'a w ławkę. Później hałas wyłamywanych gałęzi, które tak naprawdę tylko uginały się. No i w końcu oświetlenie ich kącika w ogrodzie dzięki świetlikom. Objął mocniej Assassi i dostrzegł Luminę z kimś jakieś dziesięć metrów od nich. Spochmurniał demon widząc jak romantyczną aurę diabli wzięli. Przypomniał sobie treść słów Upadłego, więc spoważniał i pochwycił rączki Assassi powiedział:
-Później Ci to wyjaśnię, obiecuję.
I zbliżył się z partnerką do Luminy i Suzu. Dziwne, że demon nie wyczuwał nic niepokojącego, tylko tą chwilową utratę pamięci i ten moment, kiedy Assassi nie reagowała na jego słowa, jakby przez chwilę nie kontaktowała. Może o to chodzi?
Powędrowali najpierw do stoisk z jedzeniem, gdzie nawilżali sobie gardła i napełniali żołądki różnymi smakołykami. Prawie w ogóle nie odrywał spojrzenia od Assassi, a gdy chciały się krzyżować ich oczy, to Aaon z małym rumieńcem zerkał w drugą stronę, nie chcąc speszyć Anioła takim intensywnym badaniem Jej ocząt. Podziękowała towarzyszka za dobrą zabawę i towarzystwo, więc demon natychmiast powiedział:
-To głównie dzięki Tobie ten wieczór jest uroczy.
Uśmiechnął się i poprowadził dziewczynę tam gdzie chciała. Do ogrodu. Szli wolnym krokiem trzymając się za ręce i wtulając. Słyszał Jej bicie serca, Ona jego też. Znaleźli osamotnioną ławkę i przysiadli na niej. Aaon nie był w stanie oderwać oczu od Assassi.
-Jest coś, o czym muszę Ci powiedzieć... wysłuchaj mnie proszę.
Nie wydawał się smutny, co niepewny reakcji Anielicy, stąd nieco łagodniejszy uśmiech niż do tej pory. Przysunął Jej smukłą rączkę do ust, którą pocałował, a drugą ręką pogładził Ją po policzku jak wcześniej Ona. Nie chciał Jej przestraszyć tym co powie, więc starał się jak najdelikatniej Jej coś przekazać. Oby tylko Jej nie spłoszył tym wyznaniem.
-Nie jestem pewny czy udało mi się tak jak dawniej... i nie wiem czy tyle wystarczy dla Ciebie, ale... kocham Cię, mio amore.
Przybliżył swoją twarz ku Jej obliczu, a ręce powędrowały na Jej plecki, żeby nie uciekła jeszcze zanim nie przypieczętuje wyznania pocałunkiem prosto w usta. Nieco nieśmiały, ale szczery i długi. I niechętnie oderwał wargi od Jej usteczek. I wtedy właśnie stało się to.
Najpierw wiadomość od sir Percedal'a, która wbiła Aaon'a w ławkę. Później hałas wyłamywanych gałęzi, które tak naprawdę tylko uginały się. No i w końcu oświetlenie ich kącika w ogrodzie dzięki świetlikom. Objął mocniej Assassi i dostrzegł Luminę z kimś jakieś dziesięć metrów od nich. Spochmurniał demon widząc jak romantyczną aurę diabli wzięli. Przypomniał sobie treść słów Upadłego, więc spoważniał i pochwycił rączki Assassi powiedział:
-Później Ci to wyjaśnię, obiecuję.
I zbliżył się z partnerką do Luminy i Suzu. Dziwne, że demon nie wyczuwał nic niepokojącego, tylko tą chwilową utratę pamięci i ten moment, kiedy Assassi nie reagowała na jego słowa, jakby przez chwilę nie kontaktowała. Może o to chodzi?
- GośćGość
Re: Świetlica
Nie 17 Cze 2012, 20:37
Kiedy Aaon przyznał, że musi z nią o czymś porozmawiać dalej usiłowała utrzymać uśmiech na ustach. Radość była jednak tylko złudzeniem, bo w jej głowie od razu pojawiły się czarne gradowe chmury, zwiastujące jakieś nieszczęście. Obawiała się, że Aaon właśnie ją zostawi, albo znowu przyzna, że nic do niej nie czuje. Kiedy pogładził ją po policzku, myślała, że się rozpłacze. Jej oczy zaszkliły się i zaczęły błyszczeć. Kolejne posunięcie Aaona zupełnie zdziwiło anielicę. Przyjęła jego uroczy i namiętny pocałunek i nawet przez chwilę odpowiadała mu, ale wtedy do jej umysłu zaczęły trafiać słowa Upadłego. Chciała się odsunąć od demona, ale tylko przestała go całować. Dopiero teraz doszło do niej, że chłopak wyznał jej chyba przed minutą miłość.
- Czekaj! Muszę Ci coś wyjaśnić teraz. - pociągnęła go do siebie bliżej i zaczęła mu szeptać wprost do ucha - Ten zanik pamięci i jeden i drugi spowodowałam ja. Nie martw się, John już nie będzie Ci nigdy mówił co ma robić, dopilnuję tego, ale nie możesz zgubić tej bransoletki. Ona będzie Cię przed nim chronić. - wytłumaczyła wszystko, a potem złapała demona za rękę i wyszli na balkon. Chłopak nie odpowiedział jej na pytanie, które zadała wcześniej, więc to była jedyna droga, o której wiedziała. Zauważyła Kuro, który również kierował się w tamtą stronę - pewnie tylko z ciekawości, ale nie zaprzątała sobie tym głowy. Jej przyjaciołom coś zagrażało i trzeba było to jak najszybciej zneutralizować.
Stanęła na balkonie i usiadła na balustradzie. Przerzuciła zwinnie nogi na drugą stronę. Opadła lekko na ziemię, wspomagając się skrzydłami. Kiedy była już na dole odszukała wzrokiem Luminy. Jeszcze mu się nie przedstawiła.
- Cześć, pewnie mnie nie znasz, ale ja dużo o Tobie słyszałam. Ładnie pachniesz... kwiatami i ziemią. - przywitała się, znowu mówiąc więcej niż wymagała tego sytuacja - A tak, zapomniałabym - Anabel miło mi. Hej Suzu! - pomachała dziewczynie.
Magia ziemi... idealnie współpracujesz z naturą.. jestem pod wrażeniem - usłyszał głos Assassi Araneus. Dziewczyna uśmiechała się, ale w środku analizowała całą sytuację. Upadły z Nono czekali chyba na odpowiednią chwilę na wielkie wejście, bo oboje chwilkę jeszcze stali na dachu. Aaon znalazł się gdzieś za jej plecami. Złapała jego rękę, by nie czuł się samotny. Usiadła obok Suzu i przytuliła ją. Miała wrażenie, że dziewczyna przyjmie ten gest ze spokojem i nie zacznie krzyczeć. Troszkę dodała jej otuchy, bo anielica wyczuła, że elfka się boi.
- Czekamy tylko na Percy'ego i Nono? - zapytała, ale odpowiedź była chyba oczywista.
Kiedy wszyscy zebrali się już w komplecie zaczęła jako pierwsza.
- No dobra, wszyscy wiemy dlaczego tutaj a nie na zabawie teraz jesteśmy. No więc, powiem pierwsza co wyczułam. Coś mnie ostrzegło, - zręcznie ominęła temat Amuletu Dobroci - że czai się tutaj niebezpieczeństwo, dla nas wszystkich. Ikki mnie zaczepiła i mówiła coś o Kuro, - posłała nieznaczne spojrzenie w stronę niby-upadłego - ale chyba coś ciekawszego widzieliście Wy sami. Kim są te dziewczyny? - zadała jakby pytanie, ale znowu nie oczekiwała odpowiedzi. Złapała za rękę Percedala obiema dłońmi i przyłożyła je do swojego policzka. Skupiła się i próbowała wyłapać jak najwięcej szczegółów, aczkolwiek umysł Upadłego wyglądał od środka jak doskonale strzeżona twierdza. Na jej buzi wystąpiły rumieńce, kiedy natrafiła na myśli o Nono, ale szybko dostrzegła to czego szukała to jest Izzy. Mruknęła tylko - ahh... - i to samo powtórzyła z Araneusem. Tym razem poszło jej łatwo, bo chłopak nie wykształcił żadnych większych broni przeciwko takim "atakom". Poukładała sobie w głowie wszystkie informacje jakie zebrała od chłopaków (oprócz Kuro, bo jego się bała i wiedziała, że jeśliby się do niego zbliżyła to dostałaby na pewno coś skrajnego... to znaczy zaatakowałby ją, albo ...) potrząsnęła głową i powiedziała do wszystkich:
- Dobra to słucham was, Kuro... masz pierwszeństwo - przyznała i usiadła znowu na miejscu obok pół-elfki.
- Czekaj! Muszę Ci coś wyjaśnić teraz. - pociągnęła go do siebie bliżej i zaczęła mu szeptać wprost do ucha - Ten zanik pamięci i jeden i drugi spowodowałam ja. Nie martw się, John już nie będzie Ci nigdy mówił co ma robić, dopilnuję tego, ale nie możesz zgubić tej bransoletki. Ona będzie Cię przed nim chronić. - wytłumaczyła wszystko, a potem złapała demona za rękę i wyszli na balkon. Chłopak nie odpowiedział jej na pytanie, które zadała wcześniej, więc to była jedyna droga, o której wiedziała. Zauważyła Kuro, który również kierował się w tamtą stronę - pewnie tylko z ciekawości, ale nie zaprzątała sobie tym głowy. Jej przyjaciołom coś zagrażało i trzeba było to jak najszybciej zneutralizować.
Stanęła na balkonie i usiadła na balustradzie. Przerzuciła zwinnie nogi na drugą stronę. Opadła lekko na ziemię, wspomagając się skrzydłami. Kiedy była już na dole odszukała wzrokiem Luminy. Jeszcze mu się nie przedstawiła.
- Cześć, pewnie mnie nie znasz, ale ja dużo o Tobie słyszałam. Ładnie pachniesz... kwiatami i ziemią. - przywitała się, znowu mówiąc więcej niż wymagała tego sytuacja - A tak, zapomniałabym - Anabel miło mi. Hej Suzu! - pomachała dziewczynie.
Magia ziemi... idealnie współpracujesz z naturą.. jestem pod wrażeniem - usłyszał głos Assassi Araneus. Dziewczyna uśmiechała się, ale w środku analizowała całą sytuację. Upadły z Nono czekali chyba na odpowiednią chwilę na wielkie wejście, bo oboje chwilkę jeszcze stali na dachu. Aaon znalazł się gdzieś za jej plecami. Złapała jego rękę, by nie czuł się samotny. Usiadła obok Suzu i przytuliła ją. Miała wrażenie, że dziewczyna przyjmie ten gest ze spokojem i nie zacznie krzyczeć. Troszkę dodała jej otuchy, bo anielica wyczuła, że elfka się boi.
- Czekamy tylko na Percy'ego i Nono? - zapytała, ale odpowiedź była chyba oczywista.
Kiedy wszyscy zebrali się już w komplecie zaczęła jako pierwsza.
- No dobra, wszyscy wiemy dlaczego tutaj a nie na zabawie teraz jesteśmy. No więc, powiem pierwsza co wyczułam. Coś mnie ostrzegło, - zręcznie ominęła temat Amuletu Dobroci - że czai się tutaj niebezpieczeństwo, dla nas wszystkich. Ikki mnie zaczepiła i mówiła coś o Kuro, - posłała nieznaczne spojrzenie w stronę niby-upadłego - ale chyba coś ciekawszego widzieliście Wy sami. Kim są te dziewczyny? - zadała jakby pytanie, ale znowu nie oczekiwała odpowiedzi. Złapała za rękę Percedala obiema dłońmi i przyłożyła je do swojego policzka. Skupiła się i próbowała wyłapać jak najwięcej szczegółów, aczkolwiek umysł Upadłego wyglądał od środka jak doskonale strzeżona twierdza. Na jej buzi wystąpiły rumieńce, kiedy natrafiła na myśli o Nono, ale szybko dostrzegła to czego szukała to jest Izzy. Mruknęła tylko - ahh... - i to samo powtórzyła z Araneusem. Tym razem poszło jej łatwo, bo chłopak nie wykształcił żadnych większych broni przeciwko takim "atakom". Poukładała sobie w głowie wszystkie informacje jakie zebrała od chłopaków (oprócz Kuro, bo jego się bała i wiedziała, że jeśliby się do niego zbliżyła to dostałaby na pewno coś skrajnego... to znaczy zaatakowałby ją, albo ...) potrząsnęła głową i powiedziała do wszystkich:
- Dobra to słucham was, Kuro... masz pierwszeństwo - przyznała i usiadła znowu na miejscu obok pół-elfki.
Re: Świetlica
Nie 17 Cze 2012, 21:26
Kuro znalazł następną panienkę i znów wirował w pełnej osobistości i tym razem był leciutki... Poruszal się na parkiecie jak gazela wokół panny. Oczywiście niekiedy szeptał jej coś do ucha, a ona odwzajemniała to śmiechem. Nagle w głowie usłyszał głos tego sk... skubanego upadłego. Nie ma z nim zbyt dobrych wspomnień ale no cóż,. Zadziwił się i podesłał mu myśl która mogła go nie lada rozwścieczyć w jego osądzie -" HĘ?! potrzebujesz pomocy? Chyba śnisz" po czym kontynuował swoje wirowanie z jakąś niewiasta. Czuł jej posmak dziewictwa iz był nie lada casanową....ehhh zapomnijcie to co przed chwila powiedziałem, bo to nie prawda. Taki żart autorski... No dobra niech wam będzie że Kuro kończy powabny taniec i szepcze coś do ucha panienki. On tylko macha głowa na tak i odchodzi z dziwnym rumieńcem na twarzy. Kuro powiedział sam do siebie, jak najciszej potrafił
- Czy to może być możliwe? - Po czym podjął krok nie lada jego osobistości. Otworzył z hukiem drzwi balkonowe (Nawiasem mówiąc jak byłyby to szklane drzwi to by próbował przelecieć przez nie). Następnie podskoczył dość wysoko i jego stopy powolutku opadły na część dachowa, gdzie niedawno siedziała Nono. Kuro zaczął sobie wesoło pogwizdywać i w rekach stworzył łuk i PIEC strzał z odpowiednimi napisami ( Upadły, Niewiasta z ogonkiem, dziwny ziomek, twór badań, Anielica) Oczywiście wszystko było jak najbardziej źle podpisane iz naprawdę wyryte na strzałach były imiona. Tylko ciiiii(cho). Pewnie ty...tak do ciebie mowie. Serio. domyślasz się co następnie zrobił kuro. Dam podpowiedz cięciwa została napięta a końce pięciu strzał oparły się na niby linkę. Oczywiście zostały wysłane w przestworza kierujac sie na dobrane cele. Anabel dostała w prawe ramię, Aran lewe, ogoniasta w tył szyi, Krwiopijca demon w klatkę a przy Percedalu sprawa wyglądała nieco inaczej.... Wiedząc, że Upadły ma niebywały refleks i zdąży uniknąć strzały, co zresztą zrobił, ona ponownie się zawróciła i spadła pionowo w dół w jego głowę. Strzały rozpryskały się jak fala rzuconego kamyka na wodzie(Jedna kaczuszka tak zwana)...Jedynie sir Percedal mógł poczuć odrzut spowodowany lekkim wybuchem.
- Trafiony - Dumny z siebie wykrzyczał Kuro. Oczywiście strzały trafiły sekundę po wypowiedzi anielicy brzmiącej tak a nie inaczej: "Dobra to słucham was, Kuro... masz pierwszeństwo " - Oczywiście strzały tak naprawdę były impulsami (Oprócz tej w Percedala) które w umyśle u każdego z trafionych pokazały to co widział Kuro. Dokładnie to co robiła Ikki jakby sami byli przy tym. Kopia zapisu z pamięci NIBY - UPADŁEGO wzbogacone w jedno zdanie
- Tyle jestem w stanie pomóc, zresztą mało kto uwierzyłby mi w moje słowa, dlatego zebrałem środki zapisu mej pamięci. - Kuro przysiadł sobie na skraju lasu i był myślami w ogrodzie. Tak nie lubi tłoku, ale chciałby odzyskać katanę, iż naprawdę cieszy Kuro. Jest niezwykła w swej sile. Podoba mu się jej stal, ostra jak brzytwa. Tylko postać troszkę irytująca. Bardziej lubi niemą stal.
- Czy to może być możliwe? - Po czym podjął krok nie lada jego osobistości. Otworzył z hukiem drzwi balkonowe (Nawiasem mówiąc jak byłyby to szklane drzwi to by próbował przelecieć przez nie). Następnie podskoczył dość wysoko i jego stopy powolutku opadły na część dachowa, gdzie niedawno siedziała Nono. Kuro zaczął sobie wesoło pogwizdywać i w rekach stworzył łuk i PIEC strzał z odpowiednimi napisami ( Upadły, Niewiasta z ogonkiem, dziwny ziomek, twór badań, Anielica) Oczywiście wszystko było jak najbardziej źle podpisane iz naprawdę wyryte na strzałach były imiona. Tylko ciiiii(cho). Pewnie ty...tak do ciebie mowie. Serio. domyślasz się co następnie zrobił kuro. Dam podpowiedz cięciwa została napięta a końce pięciu strzał oparły się na niby linkę. Oczywiście zostały wysłane w przestworza kierujac sie na dobrane cele. Anabel dostała w prawe ramię, Aran lewe, ogoniasta w tył szyi, Krwiopijca demon w klatkę a przy Percedalu sprawa wyglądała nieco inaczej.... Wiedząc, że Upadły ma niebywały refleks i zdąży uniknąć strzały, co zresztą zrobił, ona ponownie się zawróciła i spadła pionowo w dół w jego głowę. Strzały rozpryskały się jak fala rzuconego kamyka na wodzie(Jedna kaczuszka tak zwana)...Jedynie sir Percedal mógł poczuć odrzut spowodowany lekkim wybuchem.
- Trafiony - Dumny z siebie wykrzyczał Kuro. Oczywiście strzały trafiły sekundę po wypowiedzi anielicy brzmiącej tak a nie inaczej: "Dobra to słucham was, Kuro... masz pierwszeństwo " - Oczywiście strzały tak naprawdę były impulsami (Oprócz tej w Percedala) które w umyśle u każdego z trafionych pokazały to co widział Kuro. Dokładnie to co robiła Ikki jakby sami byli przy tym. Kopia zapisu z pamięci NIBY - UPADŁEGO wzbogacone w jedno zdanie
- Tyle jestem w stanie pomóc, zresztą mało kto uwierzyłby mi w moje słowa, dlatego zebrałem środki zapisu mej pamięci. - Kuro przysiadł sobie na skraju lasu i był myślami w ogrodzie. Tak nie lubi tłoku, ale chciałby odzyskać katanę, iż naprawdę cieszy Kuro. Jest niezwykła w swej sile. Podoba mu się jej stal, ostra jak brzytwa. Tylko postać troszkę irytująca. Bardziej lubi niemą stal.
Re: Świetlica
Nie 17 Cze 2012, 21:56
______Uśmiechnęła się do Ukochanego trzymając się mocno Niego będąc gotowa, albo nie na skok z wysokości. Jednak gdy się wychyliła coś zwróciło jej uwagę. Bardzo dobrze było stąd widać to co się działo przy stolikach ze smakołykami. Ktoś dolał do kieliszków jej ulubioną herbatkę z alkoholem...
___ - "Ooo... poncz!" - Uśmiechnęła się i zeskoczyła zwinnie na balkon ciągnąc Percedala za sobą. Śmignęła kolejną butelkę z ponczem i wyskoczyła na ogródek. Zanim doszła do całej knującej grupki wyrzuciła pusta butelkę w krzaki i szpilki, które przeszkadzały jej w poruszaniu się. Wzięła głęboki wdech, ściągnęła z głowy ozdobę i przy wydechu pojawiły się na jej głowie wilcze uszy. Tył sukni też się podniósł co dawało znak, że pojawił się również ogon. Ukucnęła siadając niczym zwierz i spojrzała się na Aaona zastanawiając się nad tym dlaczego nie powiedział jej, że ma brata bliźniaka.
___ - Gorąco mi... - Mruknęła gdy Assassi skończyła mówić i poprosiła o głos Kuro. Uskoczyła najpierw w bok unikając dziwnej strzały (Tym samym do jej głowy nie doszła wiadomość Upadłego) po czym chwyciła za dół swojej błękitnej sukni i pociągnęła ją do góry... zdejmując. Na całe szczęście miała jeszcze błękitny gorset i jakieś gatki. Do tego... Derflingera przypiętego do pończochy i nóż. Bez swojego kompana do walki nie ruszyła by się nigdzie. Ostatnio gdzie nie postawi nogi to są same kłopoty, więc wolała się ubezpieczyć, ale nie przewidziała tego, że nie będzie mogła go utrzymać spokojnie, a co dopiero wymachiwać nim.
Wilczyca będąc w samej bieliźnie siedziała na trawie zastanawiając się nad tym wszystkim. Pewnie wie najwięcej, ale nie powinna o tym wspo...
___ - Ta w białych włosach miała moją twarz... I pojawiła się zaraz po tym zabiłam tego demona, którego ocaliłam w zaświatach przed egzekucją... ooo... wygadałam się... - Zatkała swoje usta dłońmi i przewaliła się na trawę czkając. Wyciągnęła zza pończochy nóż i uniosła go do góry pokazując wszystkim - A tutaj mam jego nóóóóóóż! Chciał zabić Percedala, ale zamieniłam się w 75% Wolf i nie miał szans... - Taaak, to jej wina. Ona zwaliła na wszystkich te problemy, a jeśli nie, to jej ruch przebicia klatki piersiowej przeciwnika przyspieszył to. - Mówili, że zostanie mordercą, a tu proszę! To ja zostałam morderczynią! Ha! Myliłeś się Najwyższy! Mówiłam, ze przepowiedziane nie musi się spełnić! Jesteś P-R-Z-E-G-R-A-N-Y-M! - Krzyczała jak wariatka wpatrując się w niebo. - Dzięki tej przemianie zniknęła blizna po ataku Białowłosego i nie czuję chęci zabijaniaa... Patrzcie. - Mruknęła coś pod nosem i zaczęła ... rozpinać sobie gorset od dołu. Alkohol robi swoje, nie można jej winić za zachowanie.
___ - "Ooo... poncz!" - Uśmiechnęła się i zeskoczyła zwinnie na balkon ciągnąc Percedala za sobą. Śmignęła kolejną butelkę z ponczem i wyskoczyła na ogródek. Zanim doszła do całej knującej grupki wyrzuciła pusta butelkę w krzaki i szpilki, które przeszkadzały jej w poruszaniu się. Wzięła głęboki wdech, ściągnęła z głowy ozdobę i przy wydechu pojawiły się na jej głowie wilcze uszy. Tył sukni też się podniósł co dawało znak, że pojawił się również ogon. Ukucnęła siadając niczym zwierz i spojrzała się na Aaona zastanawiając się nad tym dlaczego nie powiedział jej, że ma brata bliźniaka.
___ - Gorąco mi... - Mruknęła gdy Assassi skończyła mówić i poprosiła o głos Kuro. Uskoczyła najpierw w bok unikając dziwnej strzały (Tym samym do jej głowy nie doszła wiadomość Upadłego) po czym chwyciła za dół swojej błękitnej sukni i pociągnęła ją do góry... zdejmując. Na całe szczęście miała jeszcze błękitny gorset i jakieś gatki. Do tego... Derflingera przypiętego do pończochy i nóż. Bez swojego kompana do walki nie ruszyła by się nigdzie. Ostatnio gdzie nie postawi nogi to są same kłopoty, więc wolała się ubezpieczyć, ale nie przewidziała tego, że nie będzie mogła go utrzymać spokojnie, a co dopiero wymachiwać nim.
Wilczyca będąc w samej bieliźnie siedziała na trawie zastanawiając się nad tym wszystkim. Pewnie wie najwięcej, ale nie powinna o tym wspo...
___ - Ta w białych włosach miała moją twarz... I pojawiła się zaraz po tym zabiłam tego demona, którego ocaliłam w zaświatach przed egzekucją... ooo... wygadałam się... - Zatkała swoje usta dłońmi i przewaliła się na trawę czkając. Wyciągnęła zza pończochy nóż i uniosła go do góry pokazując wszystkim - A tutaj mam jego nóóóóóóż! Chciał zabić Percedala, ale zamieniłam się w 75% Wolf i nie miał szans... - Taaak, to jej wina. Ona zwaliła na wszystkich te problemy, a jeśli nie, to jej ruch przebicia klatki piersiowej przeciwnika przyspieszył to. - Mówili, że zostanie mordercą, a tu proszę! To ja zostałam morderczynią! Ha! Myliłeś się Najwyższy! Mówiłam, ze przepowiedziane nie musi się spełnić! Jesteś P-R-Z-E-G-R-A-N-Y-M! - Krzyczała jak wariatka wpatrując się w niebo. - Dzięki tej przemianie zniknęła blizna po ataku Białowłosego i nie czuję chęci zabijaniaa... Patrzcie. - Mruknęła coś pod nosem i zaczęła ... rozpinać sobie gorset od dołu. Alkohol robi swoje, nie można jej winić za zachowanie.
- GośćGość
Re: Świetlica
Nie 17 Cze 2012, 22:23
Przyglądał się całemu przedstawieniu z niemałym zdziwieniem. Wysłuchał wszystkich opowieści, włącznie z nadesłaną łukiem przez Kuro. Pomachał mu ręką, po czym zaczął opowiadać swą wersję:
- No dobra, pora na mnie. Ja widziałem dziewczynę, o której mówiła Nono, ale trochę wcześniej, jeszcze w środku. Uważajcie na nią, jest bardzo niebezpieczna, gdyż ma artefakt, którego nawet Najwyższy się boi, taka potęga w nim drzemie, o ile ktoś potrafi z niej właściwie korzystać, a nietrudno idzie się nauczyć. Wszystkim zalecam olbrzymią ostrożność, a co do ciebie, Kuro, niestety. Chciałbym ci powiedzieć, że owy artefakt pochłonął twą przyjaciółkę, Ikki, dlatego w ramach zemsty proszę o pomoc w unieszkodliwieniu tej dziewczyny, w czym jesteś dobry, jak obaj wiemy. - Skończywszy przemowę, spojrzał na Nono i zaniemówił z wrażenia oraz zażenowania Jej stanem upojenia. W myślach ogarnął przepis na dobry trunek na taką przypadłość, dlatego skierował swe myśli w stronę Araneusa i szepnął mu wprost do umysłu:
- Mogę liczyć na Twą pomoc? Poślij zwierzaczki po Korzeń Humus, Łodygę Kwiatu Siły oraz Liść z Czarnego Bzu, a do tego szklankę wody. Otrzeźwimy Nono, będzie nam potrzebna każda para gotowych rąk. - Kiwnął doń głową porozumiewawczo, po czym rzekł głośno: - Araneusie, opowiedz, czy coś się stało Tobie? Każda informacja będzie użyteczna. - Rozejrzawszy się wokoło, niczego nie dostrzegł. Odkąd stracił zdolność czytania w myślach, każdy kolejny krok był dla niego niepewny, najmniejszy dźwięk powodował dreszcze, a wypowiedziane słowo przywodziło na myśl kłamstwo i chęć oszukania go.
Ku uciesze obecnych dam, zdjął z siebie marynarkę oraz koszulę i przykrył nią Wilczycę, gdyż spodziewał się, że przy takim metabolizmie, zaraz zrobi się Jej zimno na dłuższy czas. Jednocześnie cały czas był czujny, z każdej strony spodziewając się niespodziewanego, oczekując na niewyczekiwane. Ręce drżały, Percedal miał strach w oczach, bał się kolejnych, następujących sekund, jakby zaraz miał się na nim dokonać wyrok śmierci.
- No dobra, pora na mnie. Ja widziałem dziewczynę, o której mówiła Nono, ale trochę wcześniej, jeszcze w środku. Uważajcie na nią, jest bardzo niebezpieczna, gdyż ma artefakt, którego nawet Najwyższy się boi, taka potęga w nim drzemie, o ile ktoś potrafi z niej właściwie korzystać, a nietrudno idzie się nauczyć. Wszystkim zalecam olbrzymią ostrożność, a co do ciebie, Kuro, niestety. Chciałbym ci powiedzieć, że owy artefakt pochłonął twą przyjaciółkę, Ikki, dlatego w ramach zemsty proszę o pomoc w unieszkodliwieniu tej dziewczyny, w czym jesteś dobry, jak obaj wiemy. - Skończywszy przemowę, spojrzał na Nono i zaniemówił z wrażenia oraz zażenowania Jej stanem upojenia. W myślach ogarnął przepis na dobry trunek na taką przypadłość, dlatego skierował swe myśli w stronę Araneusa i szepnął mu wprost do umysłu:
- Mogę liczyć na Twą pomoc? Poślij zwierzaczki po Korzeń Humus, Łodygę Kwiatu Siły oraz Liść z Czarnego Bzu, a do tego szklankę wody. Otrzeźwimy Nono, będzie nam potrzebna każda para gotowych rąk. - Kiwnął doń głową porozumiewawczo, po czym rzekł głośno: - Araneusie, opowiedz, czy coś się stało Tobie? Każda informacja będzie użyteczna. - Rozejrzawszy się wokoło, niczego nie dostrzegł. Odkąd stracił zdolność czytania w myślach, każdy kolejny krok był dla niego niepewny, najmniejszy dźwięk powodował dreszcze, a wypowiedziane słowo przywodziło na myśl kłamstwo i chęć oszukania go.
Ku uciesze obecnych dam, zdjął z siebie marynarkę oraz koszulę i przykrył nią Wilczycę, gdyż spodziewał się, że przy takim metabolizmie, zaraz zrobi się Jej zimno na dłuższy czas. Jednocześnie cały czas był czujny, z każdej strony spodziewając się niespodziewanego, oczekując na niewyczekiwane. Ręce drżały, Percedal miał strach w oczach, bał się kolejnych, następujących sekund, jakby zaraz miał się na nim dokonać wyrok śmierci.
- GośćGość
Re: Świetlica
Nie 17 Cze 2012, 22:46
Zjawiło się parę osób, z czego większość zleciała z dachu i balkonu. Przyglądał się w milczeniu zebranym i szarmancko pocałował dłoń Anielicy która go zaczepiła.
-Aranues Lumina, twój partner to Aaon, prawda ?
Skinął głową demonowi i spojrzał na swoją prawdopodobną kuzynkę, naglę w jego pamięci pojawiły się jakieś obrazy, złapał się za głowę i stęknął z bólu. Słuchał jak wszyscy po kolei się odzywają by po chwili zamilknąć patrząc na striptiz ukochanej Upadłego. Głowa bolała go od informacji Upadłego Kuro siedzącego na dachu. Spojrzał na Percedala i krzyknął z bólu a fala mocy Władcy rozeszła się zabijając niemal wszystkie świetliki. Będąc na kolanach i opierając się ręką o ziemie z trudem wstał i powiedział z wyrzutem do Upadłego.
-Ile razy mam ci powtarzać ? Nie mów do mnie w myślach bo mnie zabijesz. Nie pamiętasz co się stało gdy cię dotknąłem ?
Podszedł do przestraszonej Suzu i uspokoił ją pocałunkiem w policzek.
-Porozmawiaj z koleżanką.
Oddalił się od ławki i zagwizdał cicho, kilka ptaków zleciało się i wysłuchało listy składników od Percedala. Gdy odleciały, wrócił do zebranych i rozpoczął swoją opowieść.
-Widziałem Aleę, nie wiem czym Ona jest ale pomogła mi gdy byłem po drugiej stronię. Nie widziałem tunelu ze światłem, nie widziałem nieba. Istota jak ja nie zasługuje na nie < spojrzał smutno na Suzu > Ja nie posiadam duszy...w tym amulecie < ściągnął i podał Upadłemu unikając bezpośredniego dotyku > jest część duszy Alei i mojej przyjaciółki.
Usiadł obok Suzu która odsunęła się przestraszona i niemal wtuliła w Assassi.
-Reszty wam nie powiem. Jedyna osoba z którą chcę rozmawiać jest On.
Wskazał na Percedala i czekał na reakcję zebranych.
-Aranues Lumina, twój partner to Aaon, prawda ?
Skinął głową demonowi i spojrzał na swoją prawdopodobną kuzynkę, naglę w jego pamięci pojawiły się jakieś obrazy, złapał się za głowę i stęknął z bólu. Słuchał jak wszyscy po kolei się odzywają by po chwili zamilknąć patrząc na striptiz ukochanej Upadłego. Głowa bolała go od informacji Upadłego Kuro siedzącego na dachu. Spojrzał na Percedala i krzyknął z bólu a fala mocy Władcy rozeszła się zabijając niemal wszystkie świetliki. Będąc na kolanach i opierając się ręką o ziemie z trudem wstał i powiedział z wyrzutem do Upadłego.
-Ile razy mam ci powtarzać ? Nie mów do mnie w myślach bo mnie zabijesz. Nie pamiętasz co się stało gdy cię dotknąłem ?
Podszedł do przestraszonej Suzu i uspokoił ją pocałunkiem w policzek.
-Porozmawiaj z koleżanką.
Oddalił się od ławki i zagwizdał cicho, kilka ptaków zleciało się i wysłuchało listy składników od Percedala. Gdy odleciały, wrócił do zebranych i rozpoczął swoją opowieść.
-Widziałem Aleę, nie wiem czym Ona jest ale pomogła mi gdy byłem po drugiej stronię. Nie widziałem tunelu ze światłem, nie widziałem nieba. Istota jak ja nie zasługuje na nie < spojrzał smutno na Suzu > Ja nie posiadam duszy...w tym amulecie < ściągnął i podał Upadłemu unikając bezpośredniego dotyku > jest część duszy Alei i mojej przyjaciółki.
Usiadł obok Suzu która odsunęła się przestraszona i niemal wtuliła w Assassi.
-Reszty wam nie powiem. Jedyna osoba z którą chcę rozmawiać jest On.
Wskazał na Percedala i czekał na reakcję zebranych.
- GośćGość
Re: Świetlica
Nie 17 Cze 2012, 23:03
Przekazy słowne i te telepatyczne również musiały wpłynąć na demona, który w ogóle nie kojarzył nikogo z wymienianych postaci. Było mu głupio, iż nie potrafi pomóc, a przy okazji złapał się na darmowe... nie, nie patrzył się na przyjaciółkę za długo, nie chciał, aby sir Percedal czuł się niekomfortowo, także Nono jak się Jej opowie o tym zdarzeniu na trzeźwo. Chyba, że przemilczy się sprawę, ale i tak postanowił zachować się jak dżentelmen i po prostu objął wtedy Assassi spoglądając na Jej czubek głowy. Wsłuchiwał się we wszystko co mówili zebrani, a z każdym zdaniem "oddalał się" od towarzystwa. Ciężko byłoby mu cokolwiek załapać, ale starał się, dlatego jeszcze nie zrezygnował i trwał przy Anielicy.
Wiele ciekawych, a zarazem wrogich, informacji przetoczyło się przez ten ogród, na tym skrawku zieleni. Sytuacja wydawała się bardzo niebezpieczna. Ścisnął nawet mocniej palce na dłoniach Assassi.
-Niestety... nie miałem do czynienia z osobami i zjawiskami, o których mówicie na głos czy telepatycznie. Nie mam żadnej informacji, która byłaby przydatna w tej sprawie.
Nieco zły na siebie zamilknął puszczając Assassi, żeby Suzu mogła się do Niej przytulić, zlękniona tym co wszyscy, ale postawiona w podobnej sytuacji co Aaon - też dowiadywała się o takich wydarzeniach od osób trzecich, nie z własnego przeżycia. Co nie oznaczało, że będzie bierny w tym niekorzystnym biegu zdarzeń. Wyprostował się i spoglądając na każdego ukradkiem powiedział:
-Mimo wszystko chcę Wam pomóc rozwikłać ten problem...
"...nawet płacąc najwyższą cenę" dopowiedział w myślach i znów stał się oparciem dla plecków Assassi wsłuchując się w plan działania, który może ktoś wykreuje. Demon nie miał takich umiejętności, aby ten bajzel chaotyczny niczym wspomniany Amulet pozbierać w całość i przystąpić do dzieła.
Wiele ciekawych, a zarazem wrogich, informacji przetoczyło się przez ten ogród, na tym skrawku zieleni. Sytuacja wydawała się bardzo niebezpieczna. Ścisnął nawet mocniej palce na dłoniach Assassi.
-Niestety... nie miałem do czynienia z osobami i zjawiskami, o których mówicie na głos czy telepatycznie. Nie mam żadnej informacji, która byłaby przydatna w tej sprawie.
Nieco zły na siebie zamilknął puszczając Assassi, żeby Suzu mogła się do Niej przytulić, zlękniona tym co wszyscy, ale postawiona w podobnej sytuacji co Aaon - też dowiadywała się o takich wydarzeniach od osób trzecich, nie z własnego przeżycia. Co nie oznaczało, że będzie bierny w tym niekorzystnym biegu zdarzeń. Wyprostował się i spoglądając na każdego ukradkiem powiedział:
-Mimo wszystko chcę Wam pomóc rozwikłać ten problem...
"...nawet płacąc najwyższą cenę" dopowiedział w myślach i znów stał się oparciem dla plecków Assassi wsłuchując się w plan działania, który może ktoś wykreuje. Demon nie miał takich umiejętności, aby ten bajzel chaotyczny niczym wspomniany Amulet pozbierać w całość i przystąpić do dzieła.
- GośćGość
Re: Świetlica
Nie 17 Cze 2012, 23:32
Anielica próbowała sobie ułożyć wszystko w swojej małej główce, zarówno to co powiedzieli wszyscy jej towarzysze, jak i to co sama od nich zebrała. Intensywnie myśląc pocierała ślad po strzałce od Kuro. Zostawił na jej skórze siniaka, który wyglądał okropnie. Na szczęście tylko przez chwilę, bo brzydki kolor niemal natychmiast zniknął.
Kiedy Nono zaczęła się rozbierać Assassi buchnęła śmiechem. Darmowy striptiz jak to miał na myśli Aaon, ale bał się do tego przyznać nawet w swojej głowie. Jej zachowanie nie było na miejscu, ale no cóż.
- Pomogę Wam z barierą Percy.. - zaproponowała, nie czekając na decyzję Upadłego i otoczyła dwójkę panów szczelnymi czterema ścianami zamkniętymi z góry prowizorycznym sufitem. Oczywiście cała konstrukcja odbijała dźwięki i widoki, tak więc z zewnątrz nie można było nic zobaczyć ani usłyszeć.
Wtuliła się w Suzu, ale za chwilę Nono zaczęła ściągać to co jeszcze jej zostało, więc podeszła do niej, oczywiście odsłaniając całą scenę Aaonowi i zaczęła z nią rozmawiać.
- Oj Nono, Nono, dziewczynko wstań, tylko uważaj i przestań się rozbierać, bo i tak już Cię widzieliśmy. - mówiła do niej cały czas, bzdury, ale mówiła, żeby odwrócić uwagę od tego co robi. A mianowicie dotaszczyła ją i posadziła obok Suzu. Pogłaskała przyjaciółkę po głowie i poleciła elfce, żeby jej pilnowała, a sama podeszła do Kuro. Czuła na plecach wzrok Aaona, ale może to było tylko wrażeniem.
- To bolało.. ale dzięki. Znowu nam pomagasz. Zastanawia mnie tylko dlaczego? Dlaczego udajesz takiego twardego i zamkniętego gościa? - zapytała, wiedząc, że reakcja nie będzie najmilsza, ale chociaż zachowanie Kuro wprawiało ją w zdziwienie.
Kiedy Nono zaczęła się rozbierać Assassi buchnęła śmiechem. Darmowy striptiz jak to miał na myśli Aaon, ale bał się do tego przyznać nawet w swojej głowie. Jej zachowanie nie było na miejscu, ale no cóż.
- Pomogę Wam z barierą Percy.. - zaproponowała, nie czekając na decyzję Upadłego i otoczyła dwójkę panów szczelnymi czterema ścianami zamkniętymi z góry prowizorycznym sufitem. Oczywiście cała konstrukcja odbijała dźwięki i widoki, tak więc z zewnątrz nie można było nic zobaczyć ani usłyszeć.
Wtuliła się w Suzu, ale za chwilę Nono zaczęła ściągać to co jeszcze jej zostało, więc podeszła do niej, oczywiście odsłaniając całą scenę Aaonowi i zaczęła z nią rozmawiać.
- Oj Nono, Nono, dziewczynko wstań, tylko uważaj i przestań się rozbierać, bo i tak już Cię widzieliśmy. - mówiła do niej cały czas, bzdury, ale mówiła, żeby odwrócić uwagę od tego co robi. A mianowicie dotaszczyła ją i posadziła obok Suzu. Pogłaskała przyjaciółkę po głowie i poleciła elfce, żeby jej pilnowała, a sama podeszła do Kuro. Czuła na plecach wzrok Aaona, ale może to było tylko wrażeniem.
- To bolało.. ale dzięki. Znowu nam pomagasz. Zastanawia mnie tylko dlaczego? Dlaczego udajesz takiego twardego i zamkniętego gościa? - zapytała, wiedząc, że reakcja nie będzie najmilsza, ale chociaż zachowanie Kuro wprawiało ją w zdziwienie.
Re: Świetlica
Nie 17 Cze 2012, 23:53
Wreszcie zainteresowanie Kuro dosięgnęło szczytu. Czytał między wierszami...tfuuu słuchał ale jedna fraza zapadła mu w pamięć. Nawet poważył się znaleźć na samym dole mówiąc
artefakt, którego nawet Najwyższy się boi- Prawdę mówiąc teraz interesował się bardziej odebraniem tej rzeczy niż Ikki. Ona była dość potężna ale coś potężniejszego od NAJWYŻSZEGO?! To jest coś wartego niesamowitej uwagi. Chyba Percedal osiągnął swój cel, lecz ciekawo jakim kosztem... Co by się stało gdyby to wpadło w ręce Kuro? Może upadły nie do końca przemyślał sprawę... Oczywiście resztę informacji omijał zgrabnym łukiem. nie jest mu to potrzebne. Jedynie co próbował zapamiętać i dowiedzieć się kto jest właścicielem tego amuleciku. Ocuciła go bodajże wypowiedz anielicy. On na to tylko prychną i odpowiedział tak cicho aby miała problem ze zrozumieniem
- Nie udaje. Ja taki jestem, i nie pomagam tylko realizuje własne cele - Oczywiście po chwili w jego reku pojawiła sie strzała i mruknął pod nosem
- Chce jeszcze raz to zobaczyć - Po czym dźgnął się w ramie strzała i ponownie oglądał widok.... Hmmm Nono i Replay.... Wyczarował strzałę z napisem Percedal
- Ciekawe czy by się wkurzył jakby zobaczył ten doskonały zapis pamięci. - Zamachnął się odrobinę i zastygł w bezruchu czekając na dezaktywowanie bariery, aby posłać prezent upadłemu. Żywy posag miał na twarzy szyderczy uśmieszek i tylko patrzył swoimi narządami wzroku, aby wyłapać moment kiedy może przesłać ciekawe wspomnienie.... I pomyśleć że Kuro potrafi tak robić i przesyłać prawie nieograniczoną ilość razy...Można by tylko wymieniać zalety tych strzał pamięci.
OCC: Ciekawo ile towarzystwo wytrzyma z Kuro.
artefakt, którego nawet Najwyższy się boi- Prawdę mówiąc teraz interesował się bardziej odebraniem tej rzeczy niż Ikki. Ona była dość potężna ale coś potężniejszego od NAJWYŻSZEGO?! To jest coś wartego niesamowitej uwagi. Chyba Percedal osiągnął swój cel, lecz ciekawo jakim kosztem... Co by się stało gdyby to wpadło w ręce Kuro? Może upadły nie do końca przemyślał sprawę... Oczywiście resztę informacji omijał zgrabnym łukiem. nie jest mu to potrzebne. Jedynie co próbował zapamiętać i dowiedzieć się kto jest właścicielem tego amuleciku. Ocuciła go bodajże wypowiedz anielicy. On na to tylko prychną i odpowiedział tak cicho aby miała problem ze zrozumieniem
- Nie udaje. Ja taki jestem, i nie pomagam tylko realizuje własne cele - Oczywiście po chwili w jego reku pojawiła sie strzała i mruknął pod nosem
- Chce jeszcze raz to zobaczyć - Po czym dźgnął się w ramie strzała i ponownie oglądał widok.... Hmmm Nono i Replay.... Wyczarował strzałę z napisem Percedal
- Ciekawe czy by się wkurzył jakby zobaczył ten doskonały zapis pamięci. - Zamachnął się odrobinę i zastygł w bezruchu czekając na dezaktywowanie bariery, aby posłać prezent upadłemu. Żywy posag miał na twarzy szyderczy uśmieszek i tylko patrzył swoimi narządami wzroku, aby wyłapać moment kiedy może przesłać ciekawe wspomnienie.... I pomyśleć że Kuro potrafi tak robić i przesyłać prawie nieograniczoną ilość razy...Można by tylko wymieniać zalety tych strzał pamięci.
OCC: Ciekawo ile towarzystwo wytrzyma z Kuro.
Re: Świetlica
Pon 18 Cze 2012, 00:20
______Według wilczycy wszyscy w koło zachowywali się dziwnie. Tak, wszyscy dookoła. Nie bardzo się wsłuchiwała w tą rozmowę i pewnie przez to wszystko będzie się dowiadywała o faktach potem, ale nic straconego. Bo dziewczynie się wzięło na amory i to nie w stronę Percedal'a, ale bardziej w stronę dziewczyn. Okryła się marynarką Upadłego, bo zrobiło się jej nagle zimno i gdy Assassi usadziła ją obok Suzu zaczęła się do niej uśmiechać filuternie i zalotnie. No co? Nono jest po części wilkiem, a ma przed sobą Elfkę, więc ma prawo czuć pociąg do tej dziewczyny.
Przysunęła się do niej, a Ona spojrzała niepewnie na dziewczynę i się cofnęła, aż znalazła się na końcu ławki. Nachyliła się i ustawiła usta w dziubek chcąc ... pocałować elfią dziewczynę, ale ta ją uderzyła z otwartej dłoni krzycząc przez co Wilczyca wylądowała za ławką, na ziemi. Podniosła się wyjmując kawałki trawy z włosów i podrapała po szumiącej głowie. Zaczęła szukać nowego obiektu zainteresowania. Spojrzała na Araneusa, ale byli rodziną, więc odpadł. Potem Percedal... nieee, jest za barierą. Aaon? Przyjaciół się nie całuje! Hmm... Jedyną kobietą, która jeszcze tutaj była to Assassi. Więc uśmiechnęła się cwanie w jej stronę i szybko się znalazła obok machając wolno ogonem na boki. Chwyciła ją za ramię i pociągnęła w swoją stronę odciągając od Aaona.
___ - Mam sprawę! - Krzyknęła. Nie była wcale niższa od Anielicy, dlatego nawet nie musiała stawać na palcach by wtopić swoje usta w jej. Po jakiejś chwili chwyciła dziewczynę za barki i podcięła nogi przez co wylądowały na trawie. Owinęła ogon wokół talii Anielicy i splotła nogi trochę uniemożliwiając poruszanie się. Ciekawe co na to Aaon...
Hehe, jeśli nikt szybko niczego nie zrobi to nie wiadomo co Nono może przyjść jeszcze głupiego do głowy, a jest w tym stanie zdolna zrobić dosłownie wszystko. Od zwykłego pocałunku po zniszczenie miasta jeśli to byłby zakład.
Przysunęła się do niej, a Ona spojrzała niepewnie na dziewczynę i się cofnęła, aż znalazła się na końcu ławki. Nachyliła się i ustawiła usta w dziubek chcąc ... pocałować elfią dziewczynę, ale ta ją uderzyła z otwartej dłoni krzycząc przez co Wilczyca wylądowała za ławką, na ziemi. Podniosła się wyjmując kawałki trawy z włosów i podrapała po szumiącej głowie. Zaczęła szukać nowego obiektu zainteresowania. Spojrzała na Araneusa, ale byli rodziną, więc odpadł. Potem Percedal... nieee, jest za barierą. Aaon? Przyjaciół się nie całuje! Hmm... Jedyną kobietą, która jeszcze tutaj była to Assassi. Więc uśmiechnęła się cwanie w jej stronę i szybko się znalazła obok machając wolno ogonem na boki. Chwyciła ją za ramię i pociągnęła w swoją stronę odciągając od Aaona.
___ - Mam sprawę! - Krzyknęła. Nie była wcale niższa od Anielicy, dlatego nawet nie musiała stawać na palcach by wtopić swoje usta w jej. Po jakiejś chwili chwyciła dziewczynę za barki i podcięła nogi przez co wylądowały na trawie. Owinęła ogon wokół talii Anielicy i splotła nogi trochę uniemożliwiając poruszanie się. Ciekawe co na to Aaon...
Hehe, jeśli nikt szybko niczego nie zrobi to nie wiadomo co Nono może przyjść jeszcze głupiego do głowy, a jest w tym stanie zdolna zrobić dosłownie wszystko. Od zwykłego pocałunku po zniszczenie miasta jeśli to byłby zakład.
- GośćGość
Re: Świetlica
Pon 18 Cze 2012, 00:33
Zachowanie Nono w tym stanie było naturalne, Percedal nie przejmował się tym zbytnio, pamiętał bowiem o innej znanej mu osobie o takich 'skłonnościach' po spożyciu nawet niewielkiej dawki alkoholu. Uśmiechnął się do siebie, przywołując wspomnienia latającej w kółko, zaczepiającej niedwuznacznie ptaki i udającej muchę podczas okresu godowego Hikari. Po chwili został zawołany przez Araneusa, co go zmartwiło i to bardzo. Kuro stał w oddali, dziewczyny oddzieliły się barierą i szlag jasny trafił trzymanie się w grupie, a Upadły bez swoich mocy nie mógł nic na to poradzić. *Dupa ze mnie, nie przywódca, coś im się stanie, to będzie moja wina...* Zwiesił głowę i pokazał Luminie ręką gest, by zaczął swój monolog, bo mimo iż myślami błądził zupełnie gdzieś indziej, będzie pamiętał wszystko z treści, jaką mu przekaże chłopak.
Z drugiej strony nagle poczuł niesamowitą frustrację. Nikt go nie słuchał, choć grzecznie prosił. Przyszła pora na radykalne środki. Po wysłuchaniu przemowy Władcy Ziemi, za pomocą many zwielokrotnił głos i powiedział do wszystkich, znajdujących się na zewnątrz:
- Dobra, koniec zabawy, do jasnej cholery! - Przez moment sam zdziwił się swojemu zachowaniu, lecz zrozumiał, iż tak trzeba. - Musimy trzymać się razem, a nie oddalać się od siebie! Chyba że chcecie być ochotnikami do śmierci, takich proszę o wypad z ogrodu i oczekiwanie na śmierć. Ja nie zamierzam zginąć, póki mam dla kogo żyć, więc póki co, uprzejmie proszę o zamknięcie jadaczek i całkowite skupienie się na najważniejszym, czyli przeżyciu tego bajzlu! - Wściekła furia Upadłego wpłynęła na pogodę. Nagle rozpętała się burza, która przedarła się nawet przez osłonę nad Shinseiną. W kampusie wybuchła panika, wszyscy rozpierzchli się poza teren uczelni, została tylko ta mała ekipa, siedząca w ogrodzie. Z nieba uderzył piorun, czarny niczym smoła, który spowodował jego całkowitą zmianę w opętanego Szałem potwora, który wyglądał przerażająco. Odziany tylko w poszarpane spodnie, o czarnej skórze z białymi tatuażami. W masce odsłaniające tylko rozżarzone do czerwoności źrenice bez białek. Z rogami oraz pazurami przywodzącymi na myśl samego Władcę Otchłani. I stanęła Bestia na środku wszystkich i wrzasnęła jeszcze głośniej, warkliwym głosem, od którego płakały niemowlęta:
Z drugiej strony nagle poczuł niesamowitą frustrację. Nikt go nie słuchał, choć grzecznie prosił. Przyszła pora na radykalne środki. Po wysłuchaniu przemowy Władcy Ziemi, za pomocą many zwielokrotnił głos i powiedział do wszystkich, znajdujących się na zewnątrz:
- Dobra, koniec zabawy, do jasnej cholery! - Przez moment sam zdziwił się swojemu zachowaniu, lecz zrozumiał, iż tak trzeba. - Musimy trzymać się razem, a nie oddalać się od siebie! Chyba że chcecie być ochotnikami do śmierci, takich proszę o wypad z ogrodu i oczekiwanie na śmierć. Ja nie zamierzam zginąć, póki mam dla kogo żyć, więc póki co, uprzejmie proszę o zamknięcie jadaczek i całkowite skupienie się na najważniejszym, czyli przeżyciu tego bajzlu! - Wściekła furia Upadłego wpłynęła na pogodę. Nagle rozpętała się burza, która przedarła się nawet przez osłonę nad Shinseiną. W kampusie wybuchła panika, wszyscy rozpierzchli się poza teren uczelni, została tylko ta mała ekipa, siedząca w ogrodzie. Z nieba uderzył piorun, czarny niczym smoła, który spowodował jego całkowitą zmianę w opętanego Szałem potwora, który wyglądał przerażająco. Odziany tylko w poszarpane spodnie, o czarnej skórze z białymi tatuażami. W masce odsłaniające tylko rozżarzone do czerwoności źrenice bez białek. Z rogami oraz pazurami przywodzącymi na myśl samego Władcę Otchłani. I stanęła Bestia na środku wszystkich i wrzasnęła jeszcze głośniej, warkliwym głosem, od którego płakały niemowlęta:
Zabiję każdego, kto zaraz się nie uspokoi i nie weźmie w garść!
- GośćGość
Re: Świetlica
Pon 18 Cze 2012, 12:16
WEWNĄTRZ BARIERY
Arane ledwo widział Percedala, bariera otaczała ich szczelnie nie dopuszczając światła.
-Teraz możemy porozmawiać. Percedalu, potrzebuje twojej pomocy, jesteś najstarszą istotą na seishi.
Spojrzał na znacząco na Upadłego.
-Powiedz mi wszystko co wiesz o rodzie Lumina i o demonie o imieniu Kuraitoge. Moja rodzina miała z nim powiązania, ten demon zawarł jakiś pakt przez który jestem jaki jestem. Bezduszny...muszę go odnaleźć.
PO ZNISZCZENIU BARIERY
Percedal nagle dostał szału, zaczął krzyczeć a czarny grom uderzył nieopodal niego. Zmienił się diametralnie, nie przypominał już Anioła tylko bestię złą i nieobliczalną. Arane postąpił krok naprzód nie zważając na zabójczy dotyk Upadłego, przemówił głosem pewnym i pełnym odwagi.
-Nie wiem co to znaczy rodzina i przyjaciele, ale ci obecni tutaj, prócz mnie i Kuro < spojrzał znacząco na osobnika > to twoja rodzina. Każesz nam wziąć się w garść a próbujesz nas zastraszyć.
Złapał spadające z nieba roślinki przyniesione mu przez ptaki i zamknął wszystko w dłoniach.
-Gdy byłem na skraju śmierci...widziałem rzeczy przy których twój obecny wygląd jest bardzo przyjazny.
Dłonie rozświetliły się zielonym blaskiem który rósł oświetlając całą postać chłopaka by po chwili zgasnąć równie szybko jak się pojawił ( coś w ten deseń ).
- Spoiler:
-Zjedz to. I masz być grzeczna.
Wcisnął Wilczycy proszek na siłę do ust i zwrócił się do demona.
-Aaonie, zajmij się proszę Assassi.
Mówiąc to cały czas trzymał dłoń na ustach Nono, była pijana i ledwo stała więc nie okazywała zbytniego protestu na jego zachowanie, zwłaszcza że proszek był słodki i smaczny. Gdy upewnił się że część została połknięta, zwrócił się do rozjuszonego Upadłego.
-Sir Percedalu ! < spojrzał głęboko w jego żarzące się spojrzenie > to Ty weź się w garść.
Patrzył władczo na Upadłego, nie chciał mówić zebranym co mają robić ale wymagała tego sytuacja. Ktoś musiał powiedzieć Percedalowi że się go nie boi i pokazać mu że musi nad sobą panować. W umyśle Aranuesa zaskoczyła iskierka, zbyt długo przebywał z tymi osobami i coś poczuł. Spojrzał w stronę Anielicy i zobaczył przytłumione białe światło i usłyszał ciche chaotyczne słowa, podobnie jak od Nono. Myśli Percedala stanowiły dla niego barierę nie do przebicia, czuł ciemną aurę bijącą od Niego i Aaona. Gdy spojrzał na Kuro zobaczył mrok otaczający go ze wszystkich stron i korzący się przy nim jak piesek. "Muszę zobaczyć więcej" chłopak skupił się, na jego czole pojawił się pot, zaciskał ręce starając się z całej siły wyczuć ludzi wokół siebie. Spojrzał na dziewczyny, biło od nich jasne i przyjemne świtało, nie to co od Aaona i Percedala, bił od nich mrok i smutek. Nie próbował nawet czytać ich myśli, wykazał się kulturą. Na Kuro, jego wzrok zatrzymał się najdłużej, można rzec że podziwiał chore i pokręcone myśli dziwnego osobnika. Nie odczuwał lęku, raczej ciekawość...mana Kuro była mroczna i przyciągała go do siebie.
- Spoiler:
Chłopak popatrzył na Percedala i czekał na jego reakcje.
OCC:
Ubiegam się o technikę Wyczuwanie Poziom I.
Treść rozmowy zna tylko Percedal, chyba że komuś powie.
- GośćGość
Re: Świetlica
Pon 18 Cze 2012, 17:45
Zażenowanie ustąpiło zmieszaniu, kiedy Nono ewidentnie dobierała się do Assassi, nawet pociągnęła Ją w swoją stronę. Żyłka na skroni pojawiła się natychmiast, i może nie zachował się jak powinien, ale pochwycił wilczą dziewczynę za włochate ucho i próbował odciągnąć od Anielicy. Na więcej nie chciał się zdobywać, nie była do końca sobą, ale nie może ujść płazem odstające od normy wyczyny przyjaciółki. I to wobec jego Ukochanej. Wielkiej krzywdy nie zrobił, na szczęście Arane przystąpił do dzieła i w bardziej humanitarny sposób próbował okiełznać wilcze popędy niewiasty z ogonem.
Gdy jedna strona konfliktu, błahego, bo opartego w głównej mierze na procentach, rozniosła się druga, nieco sprowokowana zachowaniem Kuro, nieco wrażliwością sir Percedala, i to tego ostatniego poniosło. Przeobraził się w potwora, który chciał najwyraźniej przyprowadzić towarzystwo do porządku, ale jak słusznie zauważył Arane, to akurat teraz Upadły przesadził z agresywnością. Niestety... ta emocja wpłynęła również na Aaon'a, którego owinęła także ciemna, niedostrzegalna gołym okiem, aura. Zamiast stoickiego spokoju jak do tej pory, biło od demona coś na wzór zdenerwowania. Ze spuszczoną głową przytrzymał mocniej Anielicę ku sobie, jakby była jego amuletem do łagodzenia takich objawów jakie prezentował obecnie, ale na chwilę teraźniejszą to było za mało. Nawet puścił Assassi, żeby nie wbijać palców, z których wyłoniły się pazury, a zamiast coś powiedzieć, dyszał ciężko i wolno. Odsunął się dwa kroki od towarzystwa i przywarł do drzewa plecami starając się uspokoić. Atmosfera gęstniała za sprawą Zbawcy Świata, a Aaon nie mógł odgonić czegoś, co przywierało do niego jak magnes. Unosił coraz szybciej klatkę piersiową, a gdy podniósł wzrok jarzyły się jak neony. W umyśle zamiast widzieć przyjaciół i obecnych osobników widział w nich tylko krew krążącą po ich żyłach. Tak jakby przed sobą miał sześć (liczę też Suzu) zbiorników z posoką. Zamiast słyszeć ich mowę słyszał toczącą się krew w ich naczyniach krwionośnych. A zapach...
Bransoletka od Anielicy skutecznie przywierała demona do miejsca nie pozwalając mu zbliżyć się do niczemu winnych osobników. Pojedyncze impulsy dobiegały do jego umysłu wołając, żeby się opanował.
-Nie... zbliżać się...
Wycedził przez zaciśnięte kły do siebie, jakby mobilizując się, żeby faktycznie nie podchodzić do tych, którzy mieli gorsze problemy na głowie. Nie chciał sprawiać im kolejnego kłopotu, dlatego wycofał się z ogrodu i biegł nadnaturalnymi krokami aż do fontanny, nad którą pochylił się i zanurzył całą głowę. Trzymał pod wodą jakieś pół minuty, chcąc ochłodzić rozszalałe instynkty, i powtórzył ten zabieg jeszcze trzy razy, aż musiał złapać większy oddech, bo za szybko nurkował. Kilka cienkich strużek wody spływało po jego twarzy aż za kołnierz, odchylał głowę ku tyłowi, żeby udrożnić drogi oddechowe, ponieważ miał odczucie, iż coś mu utkwiło w gardle.
Nie chciał się przemieniać, miał złe skojarzenia z silniejszą formą. Nadal złowieszcza aura roznosiła się nad jedynymi obecnymi na tych terenach (inni goście balu uciekli w popłochu przy wyczynach sir Percedal'a), nie zamierzał ryzykować, przeczeka "burzę mózgów" przy fontannie. Nabrał w garść parę łyków wody, aby oszukać żołądek, lecz nie mógł za wiele, bo było mu nie dobrze. Tak jakby opychać się papierem zamiast kebabami.
Gdy jedna strona konfliktu, błahego, bo opartego w głównej mierze na procentach, rozniosła się druga, nieco sprowokowana zachowaniem Kuro, nieco wrażliwością sir Percedala, i to tego ostatniego poniosło. Przeobraził się w potwora, który chciał najwyraźniej przyprowadzić towarzystwo do porządku, ale jak słusznie zauważył Arane, to akurat teraz Upadły przesadził z agresywnością. Niestety... ta emocja wpłynęła również na Aaon'a, którego owinęła także ciemna, niedostrzegalna gołym okiem, aura. Zamiast stoickiego spokoju jak do tej pory, biło od demona coś na wzór zdenerwowania. Ze spuszczoną głową przytrzymał mocniej Anielicę ku sobie, jakby była jego amuletem do łagodzenia takich objawów jakie prezentował obecnie, ale na chwilę teraźniejszą to było za mało. Nawet puścił Assassi, żeby nie wbijać palców, z których wyłoniły się pazury, a zamiast coś powiedzieć, dyszał ciężko i wolno. Odsunął się dwa kroki od towarzystwa i przywarł do drzewa plecami starając się uspokoić. Atmosfera gęstniała za sprawą Zbawcy Świata, a Aaon nie mógł odgonić czegoś, co przywierało do niego jak magnes. Unosił coraz szybciej klatkę piersiową, a gdy podniósł wzrok jarzyły się jak neony. W umyśle zamiast widzieć przyjaciół i obecnych osobników widział w nich tylko krew krążącą po ich żyłach. Tak jakby przed sobą miał sześć (liczę też Suzu) zbiorników z posoką. Zamiast słyszeć ich mowę słyszał toczącą się krew w ich naczyniach krwionośnych. A zapach...
Bransoletka od Anielicy skutecznie przywierała demona do miejsca nie pozwalając mu zbliżyć się do niczemu winnych osobników. Pojedyncze impulsy dobiegały do jego umysłu wołając, żeby się opanował.
-Nie... zbliżać się...
Wycedził przez zaciśnięte kły do siebie, jakby mobilizując się, żeby faktycznie nie podchodzić do tych, którzy mieli gorsze problemy na głowie. Nie chciał sprawiać im kolejnego kłopotu, dlatego wycofał się z ogrodu i biegł nadnaturalnymi krokami aż do fontanny, nad którą pochylił się i zanurzył całą głowę. Trzymał pod wodą jakieś pół minuty, chcąc ochłodzić rozszalałe instynkty, i powtórzył ten zabieg jeszcze trzy razy, aż musiał złapać większy oddech, bo za szybko nurkował. Kilka cienkich strużek wody spływało po jego twarzy aż za kołnierz, odchylał głowę ku tyłowi, żeby udrożnić drogi oddechowe, ponieważ miał odczucie, iż coś mu utkwiło w gardle.
Nie chciał się przemieniać, miał złe skojarzenia z silniejszą formą. Nadal złowieszcza aura roznosiła się nad jedynymi obecnymi na tych terenach (inni goście balu uciekli w popłochu przy wyczynach sir Percedal'a), nie zamierzał ryzykować, przeczeka "burzę mózgów" przy fontannie. Nabrał w garść parę łyków wody, aby oszukać żołądek, lecz nie mógł za wiele, bo było mu nie dobrze. Tak jakby opychać się papierem zamiast kebabami.
- GośćGość
Re: Świetlica
Pon 18 Cze 2012, 18:57
Kiedy Nono zwróciła się bezpośrednio do niej, a potem przygwoździła ją do ziemi. Mało tego, bo to było jeszcze do przejścia, dziewczyna pocałowała ją prosto w usta.
- Nono! Przyjaciół się nie całuje! - zganiła dziewczynę, ale ta miała to sobie za nic - uniemożliwiła jej jakikolwiek ruch.
Na szczęście bardzo szybko do akcji wkroczył Aaon, który oderwał wilczycę od spłoszonej anielicy, a potem Araneus, który zajął się problemem jej upojenia. Natomiast Assassi wstała, rozejrzała się po towarzyszach i podeszła kilka kroków za drzewka i zwróciła wszystko co tego wieczoru dzisiaj wypiła i zjadła. Nie było tego dużo, tak więc wymioty były o tyle dotkliwsze, że po jakimś czasie wyłącznie ją naciągało. Zawartość żołądka pięknie komponowała się z glebą, pomiędzy jej dłońmi, na których się podtrzymywała. Po którymś razie, kiedy uznała, że chyba wszystko wróciło do normy spróbowała wstać. Chwiejnym krokiem podeszła do zebranych.
- Gdzie jest Aaon? - zapytała niczego nieświadoma. Kiedy nikt nie chciał jej udzielić odpowiedzi, sama zajęła się poszukiwaniem chłopaka. Znalazła go przy fontannie. Nie zbliżała się, bo wyczuła, że demon nie myśl teraz na trzeźwo. O jaki paradoks... wszyscy wydali się jej w tej chwili pod wpływem "dziwnych" substancji.
- Uwielbiam siedzieć nad wodą nocą... - westchnęła, siadając na brzegu zbiorniczka - Wiem, że pewnie nie chcesz, ale długo już nic nie piłeś. Ja.. wiesz dobrze, że jestem nieśmiertelna i... - mówiła nieskładnie i nawet głos się jej łamał. Wyciągnęła powoli w jego kierunku swój nadgarstek - Wiem, że będziesz potrafił skończyć w odpowiednim czasie... - podsumowała i przymknęła oczy. Nie bała się, tylko oczekiwała, aż w końcu jej ukochany wbije w jej skórę swoje kły i zaspokoi pragnienie. Chciała Go móc przytulać tak jak przed paroma minutami i... przypomniała sobie incydent z Nono. Spadła na klęczki z fontanny i znowu zwymiotowała, tym razem na zieloną trawkę. Przytrzymywała się na rękach, ciężko dysząc.
- Przepraszam.. ja nie chciałam.. - westchnęła łkając.
Duże słone krople spływały po jej twarzy i szyi. Chciała to zastopować, ale jakoś nie mogła sobie z nimi poradzić, więc dała im upust.
- Nono! Przyjaciół się nie całuje! - zganiła dziewczynę, ale ta miała to sobie za nic - uniemożliwiła jej jakikolwiek ruch.
Na szczęście bardzo szybko do akcji wkroczył Aaon, który oderwał wilczycę od spłoszonej anielicy, a potem Araneus, który zajął się problemem jej upojenia. Natomiast Assassi wstała, rozejrzała się po towarzyszach i podeszła kilka kroków za drzewka i zwróciła wszystko co tego wieczoru dzisiaj wypiła i zjadła. Nie było tego dużo, tak więc wymioty były o tyle dotkliwsze, że po jakimś czasie wyłącznie ją naciągało. Zawartość żołądka pięknie komponowała się z glebą, pomiędzy jej dłońmi, na których się podtrzymywała. Po którymś razie, kiedy uznała, że chyba wszystko wróciło do normy spróbowała wstać. Chwiejnym krokiem podeszła do zebranych.
- Gdzie jest Aaon? - zapytała niczego nieświadoma. Kiedy nikt nie chciał jej udzielić odpowiedzi, sama zajęła się poszukiwaniem chłopaka. Znalazła go przy fontannie. Nie zbliżała się, bo wyczuła, że demon nie myśl teraz na trzeźwo. O jaki paradoks... wszyscy wydali się jej w tej chwili pod wpływem "dziwnych" substancji.
- Uwielbiam siedzieć nad wodą nocą... - westchnęła, siadając na brzegu zbiorniczka - Wiem, że pewnie nie chcesz, ale długo już nic nie piłeś. Ja.. wiesz dobrze, że jestem nieśmiertelna i... - mówiła nieskładnie i nawet głos się jej łamał. Wyciągnęła powoli w jego kierunku swój nadgarstek - Wiem, że będziesz potrafił skończyć w odpowiednim czasie... - podsumowała i przymknęła oczy. Nie bała się, tylko oczekiwała, aż w końcu jej ukochany wbije w jej skórę swoje kły i zaspokoi pragnienie. Chciała Go móc przytulać tak jak przed paroma minutami i... przypomniała sobie incydent z Nono. Spadła na klęczki z fontanny i znowu zwymiotowała, tym razem na zieloną trawkę. Przytrzymywała się na rękach, ciężko dysząc.
- Przepraszam.. ja nie chciałam.. - westchnęła łkając.
Duże słone krople spływały po jej twarzy i szyi. Chciała to zastopować, ale jakoś nie mogła sobie z nimi poradzić, więc dała im upust.
Re: Świetlica
Pon 18 Cze 2012, 19:23
Kuro patrzył się na cała sytuacje dosłownie bez zafascynowania. Co do organizacji.... Czy ona w ogóle była? Na szczęście jest jeden mały szczegół..a raczej zaleta tej powabnej sytuacji. Kuro sam tez oddalił się na jak najwyższy punkt. Wysłał energię i po chwili zjawił się jego tamten ptaszek który niedawno był z nim. Zwierze obserwowało na ramieniu niby upadłego co dzieje się za jego plecami. On sam wylądował lekko na dachu i usiadł sobie na skraju z planem w myślach. Sam zgrabnie zaczął ukrywać swoja moc w razie czego jakby pojawił się atakujący tak szybko by go nie znalazł. Kuro przygotował sobie broń i czekał z przynętami przy fontannie i z innymi robaczkami w ogrodzie. Obserwował sytuacje pilna i poczuwał sie w role wędkarza. to znaczy że czekał az rybka połknie haczyk i zjawi się przy grupkach ludzi. Oczywiście jego postawa jest naganna ale kto by na to patrzył...
Re: Świetlica
Pon 18 Cze 2012, 20:33
____Phy.
Szybko ją odciągnęli od Assassi. W dodatku została wyszarpana za ucho, a Araneus wcisnął jej do gęby palce z jakimś proszkiem. Mimo, że to coś było słodkie działało jak napój energetyczny, więc otrzeźwiała w jednej sekundzie. Odsunęła się od Araneusa mierząc Go morderczym spojrzeniem. Wtedy usłyszała zez... wkurzonego nieziemsko Perderala. Gdy na Niego spojrzała był już nie do poznania. Na Jego słowa tylko parsknęła pod nosem i odwróciła się tyłem do wszystkich. Stała tak zastanawiając się dopiero teraz nad tym co zrobiła. Była nieco czerwona na twarzy, ale przecież nikt tego nie widział. Spojrzała ukradkiem na dach szkoły. Tam... ej, czy to nie ten sam chłopczyna, który chciał jej zawinąć miecz pod szkołą? Tylko jakby inaczej wygląda, jest bardziej zły. Aaona i Assassi gdzieś wywiało. Została sama, z Percym, Suzu, która dziwnie się na nią patrzyła i z Araneusem. Zacisnęła pięści i zęby w gniewie i położyła dłoń na klindze miecza.
___ - DOBRA! Ruszę się... - Krzyknęła po czym dodała nieco ciszej - ktoś w końcu musi pierwszy dać się złapać... - Kropelka potu spłynęła po jej skroni. Dopięła gorset i wyciągnęła Derflingera. Podeszła do rzuconej nieładnie sukni i oderwała przyczepiony szafirowy kamyczek, który wrzuciła w gorset. Gdyby zostawiła go tutaj długo by sobie nie powalczyła mając wygląd 5-cio latki. Podniosła się, zrzuciła z siebie marynarkę Upadłego i chciała pobiec, ale przypomniała sobie o czymś:
___ - Przepraszam za mnie... ale źle się czuję z czyjąś krwią na dłoniach. Tak robił mój wujek, Dracon, gdy coś Go gnębiło... - Spojrzała na Ukochanego i dodała salutując jak żołnierz - Zabijesz mnie kiedy indziej, Sir Percedalu. Jeśli nikt Cię nie uprzedzi. Sayonara!
I zniknęła za krzakami. Nie miała pojęcia gdzie znaleźć te dziwne duchy, więc postanowiła udać się w miejsce, gdzie jest ich najwięcej, czyli na cmentarz Oroki. Powinna znaleźć tam to czego szuka. Na jej szczęście minęła północ i moc jej przemiany się odnowiła. Jeśli będzie taka potrzeba użyje jej, ale nie za szybko. Musi się dowiedzieć najpierw czym jest ten duch o jej twarzy. To teraz jej sprawa!
Szybko ją odciągnęli od Assassi. W dodatku została wyszarpana za ucho, a Araneus wcisnął jej do gęby palce z jakimś proszkiem. Mimo, że to coś było słodkie działało jak napój energetyczny, więc otrzeźwiała w jednej sekundzie. Odsunęła się od Araneusa mierząc Go morderczym spojrzeniem. Wtedy usłyszała zez... wkurzonego nieziemsko Perderala. Gdy na Niego spojrzała był już nie do poznania. Na Jego słowa tylko parsknęła pod nosem i odwróciła się tyłem do wszystkich. Stała tak zastanawiając się dopiero teraz nad tym co zrobiła. Była nieco czerwona na twarzy, ale przecież nikt tego nie widział. Spojrzała ukradkiem na dach szkoły. Tam... ej, czy to nie ten sam chłopczyna, który chciał jej zawinąć miecz pod szkołą? Tylko jakby inaczej wygląda, jest bardziej zły. Aaona i Assassi gdzieś wywiało. Została sama, z Percym, Suzu, która dziwnie się na nią patrzyła i z Araneusem. Zacisnęła pięści i zęby w gniewie i położyła dłoń na klindze miecza.
___ - DOBRA! Ruszę się... - Krzyknęła po czym dodała nieco ciszej - ktoś w końcu musi pierwszy dać się złapać... - Kropelka potu spłynęła po jej skroni. Dopięła gorset i wyciągnęła Derflingera. Podeszła do rzuconej nieładnie sukni i oderwała przyczepiony szafirowy kamyczek, który wrzuciła w gorset. Gdyby zostawiła go tutaj długo by sobie nie powalczyła mając wygląd 5-cio latki. Podniosła się, zrzuciła z siebie marynarkę Upadłego i chciała pobiec, ale przypomniała sobie o czymś:
___ - Przepraszam za mnie... ale źle się czuję z czyjąś krwią na dłoniach. Tak robił mój wujek, Dracon, gdy coś Go gnębiło... - Spojrzała na Ukochanego i dodała salutując jak żołnierz - Zabijesz mnie kiedy indziej, Sir Percedalu. Jeśli nikt Cię nie uprzedzi. Sayonara!
I zniknęła za krzakami. Nie miała pojęcia gdzie znaleźć te dziwne duchy, więc postanowiła udać się w miejsce, gdzie jest ich najwięcej, czyli na cmentarz Oroki. Powinna znaleźć tam to czego szuka. Na jej szczęście minęła północ i moc jej przemiany się odnowiła. Jeśli będzie taka potrzeba użyje jej, ale nie za szybko. Musi się dowiedzieć najpierw czym jest ten duch o jej twarzy. To teraz jej sprawa!
Z tematu
Oroka, cmentarz.
Oroka, cmentarz.
- GośćGość
Re: Świetlica
Pon 18 Cze 2012, 21:02
Coo.... Co się dzieje?
Te właśnie słowa miał na ustach Upadły, gdy tylko oprzytomniał, stając się znów normalny. Rozejrzawszy się po towarzystwie, starał się przypomnieć, co robił podczas Szału. Odetchnął z ulgą, gdy nie wyczytał z własnych myśli - co przyszło mu z trudem w tym stanie - żadnej śmierci. Ale brakowało Nono, która powiedziała coś o ruszeniu się. *To moja wina. Wszystko moja wina...* Przeszło mu przez umysł, po czym rozłożył skrzydła i w milczeniu wzleciał w górę, przesyłając wiadomość telepatyczną do Demona:- Dzięki, za to, że próbowałeś użyć mocy w dobrym celu, powstrzymania mnie. Od teraz, póki mnie nie ma, dowodzisz. Powodzenia. - Uśmiechnął się do siebie i z hukiem oznaczającym przekroczenie prędkości dźwięku, wyleciał w stronę, z której wyczuwał obecność Ukochanej.
Nagle zdębiał, a lot przybrał fazę swobodnego szybowania. *Kuraitoge?! To nie jest możliwe... Jak?* Pomyślał wystraszony, jak nigdy wcześniej. *To, co teraz zrobię, będzie ryzykowne, ale cóż, czasem trzeba.* Dodał do siebie w umyśle, po czym skupił szare komórki i krzyknął na cały regulator, oczywiście jako wiadomość telepatyczną, do nikogo innego, jak Kuro:
- Stary, teraz serio potrzebuję Twojej pomocy, jak Upadły od Upadłego. Mam nadzieję, że pamiętasz Kuraitoge? Bo on poluje na Araneusa, więc po tej akcji przydałoby się, żebyście we dwóch zrobili pułapeczkę na gnojka i go zniszczyli. Wiem, że się zgodzisz, powodzenia. - Zaśmiał się pod nosem i poszybował w nieznane, a dokładniej na cmentarz Oroki.
ZT->Cmentarz Oroki.
Re: Świetlica
Pon 18 Cze 2012, 21:26
- Trzy dziewczyny, których użyję w tym poście:
Chociaż... czy Alea, która pojawiła się w ogrodzie, będąca w odległości 10 metrów od Araneusa i mniej więcej tyle samo od siedzącego na dachu Kuro, jest do szpiku kości po stronie tych ogarniętych mrokiem? Rozprostowała leniwie czarne skrzydła i mając poważną minę skłoniła się lekko w kierunku obecnych. Nie wyglądała na zadowoloną.
ALEA: -Niedobrze... powinniście trzymać się razem, a teraz... Iziz... nie mogę jej powstrzymać... co gorsza, idzie tu.
Wraz z tymi słowami wyłoniła się zza pleców Alei wspomniała zakrwawiona dziewczyna, która wciąż dzierżyła pewnie Amulet, jakby był z nią stopiony w jedność. Oczko Artefaktu zajaśniało, czerpało moc z duszy Ikki, która krzyczała wewnątrz przedmiotu z ogromnego cierpienia. Całe to miejsce, w promieniu stu metrów, zostało poddane zaklęciu podstawowemu, które oferuje to cacko. Iziz nie mogła jeszcze poszaleć, miała dopiero jedną duszę pochłoniętą.
Wszyscy, którzy znajdowali się w tej lokalizacji zaczęli dziwnie się zachowywać, inaczej niż dotychczas. Treść Siedmiu Grzechów Głównych jest znana raczej większości, ale przypomnę.
1) Pycha,
2) Chciwość,
3) Nieczystość,
4) Zazdrość
5) Nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu,
6) Gniew
7) Lenistwo.
Każdy z bohaterów zapadł w głębokie zaklęcie, a objawami tego było ujawnienie się i to w znaczącym stopniu jednego z wymienionych grzechów. Uśmiechnięta Iziz schowała się za plecami Alei, której przykro się robiło patrząc co namieszała. Dostała polecenie od posiadaczki Amuletu, aby ruszyły w inne miejsce, lecz zanim to zrobiła, zawołała głosem Ikki:
IKKI: -Musicie się znów zjednoczyć, wtedy wygracie!
I zniknęli, niczym upiory z koszmaru.
OCC:
Każda osoba wybiera sobie grzech, który szczególnie ciąży na duszy. Opisuje stan oraz sposób w jaki się z niego otrząsa. Jeśli spodoba mi się opis, to jesteście wyleczeni z tego stanu, jak nie, to jeszcze jedną kolejkę, ale to oznajmię po turze.
- GośćGość
Re: Świetlica
Pon 18 Cze 2012, 22:12
Araneus był świadkiem ciekawego zachowania Upadłego, on się...ukorzył? Zerwał się do lotu i pomknął za ukochaną. Chłopak nie wiedział co począć "Miałeś mi pomóc...przeklęty upadły !" spojrzał gniewnie w ślad za Percedalem. Odwrócił się z zamiarem pójścia do Suzu ale zobaczył Aleę i jakiś cień za jej plecami.
-Alea...co ty się do cholery dzieje ? !
Schylił się po kamień, chciał rzucić czymś ciężkim w Aleę ale nie dał rady gdyż Amulet wiszący na piersi ciążył mu nie wiadomo czemu. Wyprostował się gwałtownie, szukał czegoś co mógłby rozwalić. W oczy rzuciła mu się siedząca cichutko na ławce Suzu, uśmiechnął się szyderczo i podszedł do niej wolnym krokiem. Spojrzał na nią pogardliwie i powiedział.
-A ty czemu się nie odzywasz? Nic nie robisz tylko siedzisz cicho !
Wydarł się na nią a przestraszona pół-elfka podskoczyła ze strachu.
-Arane-kun ! N...nie krzycz na...na mnie !
Postąpił krok do dziewczyny i uniósł lekko rękę.
-Bo co mi... < odsunął się szybko od Suzu > ...co ja robię !
Spojrzał przestraszony i ukrył twarz w dłoniach "Co się ze mną dzieje do cholery !" podszedł do Suzu i uklęknął przed nią na ziemi.
-Suzu...ja przepraszam...nie wiem co się dzieje...ta cała sytuacja jest... < w myślach zaskoczyła mu dziwna myśl "A gdyby ją tak rozebrać i zostawić na pastwę Aaona i Kuro ?" zerwał się na nogi >
-Suzu ! Poczekaj tu.
Odszedł chwiejnym krokiem i podszedł do drzewa, złapał je oburącz i przywalił w nie z całej siły czołem.
-Nie mogę myśleć o takich rzeczach ! < ŁUP ! >
Suzu patrzyła na niego ze strachem w oczach, ale także z czymś jeszcze, wstała i podbiegła do Araneusa. Przytuliła go mocno i wywróciła na ziemię.
-Arane-kun ! Nie rób sobię krzywdy...proszę.
Po uderzeniu otrząsnął się trochę i powiedział cicho.
-Znajdę Nono to uleczy mi to.
Dotknął rozwalonej głowy, po twarzy ciekła mu krew. Suzu zacisnęła ręce na żebrach Arane jeszcze mocniej i krzyknęła.
-Nie ! Nie pozwolę ! Nikt cie nie będzie leczyć tylko ja !
Chłopak próbował odczepić się od dziewczyny ale gdy ta poczuła co chce zrobić, wbiła mu paznokcie w skórę rozdzierając ubranie.
-Suzu...przestań...puść mnie...PRZESTAŃ MÓWIĘ !
Szarpał się z Suzu wśród opadłych liści, nie wiedząc co jej odbiło położył się spokojnie i umilkł.
Zamknął oczy i skupił się, czuł manę Suzu, niby normalną ale coś było nie tak "Co jest z nią do jasne...Nie. Spokój...muszę się uspokoić" zwrócił się spokojnie do Suzu.
-Jestem tylko twój...niczyj więcej
Zbliżył usta do jej twarzy, poczuł jak ręce się rozluźniają, w ostatniej chwili chuchnął jej w twarz pyłem Irysu. Dziewczyna zaczęła się dusić a Arane pchnął ją na drzewo. Wstał i podniósł ją na ręce, szybko biegł do fontanny byle zdążyć przed końcem działania pyłu. Wrzucił ja do wody obok Aaona i panienki Assassi. Spojrzał na nich gniewnie.
-I co się gapicie ? !
Wskoczył do wody z zamiarem utopienia swojej dziewczyny, ale gdy stał obok niej zobaczył że płaczę. Widząc łzy spływające jej po policzkach razem z wodą poczuł jakiś dziwny żal. Przypomniał sobie jak ją poznał i się w niej zakochał. Podszedł do niej i przytulił.
-Suzu... przyrzekłem cie chronić. Nie złamię tego słowa.
Dziewczyna uśmiechnęła się i przytuliła do Araneusa.
-D...dziękuje Arane-kun...
Miłość przezwycięża wszystko, gniew, zazdrość a nawet chaos. Arane czuł że ta chęć mordu zniknęła, bał się że powróci ale słysząc jąkającą się Suzu, wiedział że przynajmniej z nią jest już wszystko dobrze.
-Alea...co ty się do cholery dzieje ? !
Schylił się po kamień, chciał rzucić czymś ciężkim w Aleę ale nie dał rady gdyż Amulet wiszący na piersi ciążył mu nie wiadomo czemu. Wyprostował się gwałtownie, szukał czegoś co mógłby rozwalić. W oczy rzuciła mu się siedząca cichutko na ławce Suzu, uśmiechnął się szyderczo i podszedł do niej wolnym krokiem. Spojrzał na nią pogardliwie i powiedział.
-A ty czemu się nie odzywasz? Nic nie robisz tylko siedzisz cicho !
Wydarł się na nią a przestraszona pół-elfka podskoczyła ze strachu.
-Arane-kun ! N...nie krzycz na...na mnie !
Postąpił krok do dziewczyny i uniósł lekko rękę.
-Bo co mi... < odsunął się szybko od Suzu > ...co ja robię !
Spojrzał przestraszony i ukrył twarz w dłoniach "Co się ze mną dzieje do cholery !" podszedł do Suzu i uklęknął przed nią na ziemi.
-Suzu...ja przepraszam...nie wiem co się dzieje...ta cała sytuacja jest... < w myślach zaskoczyła mu dziwna myśl "A gdyby ją tak rozebrać i zostawić na pastwę Aaona i Kuro ?" zerwał się na nogi >
-Suzu ! Poczekaj tu.
Odszedł chwiejnym krokiem i podszedł do drzewa, złapał je oburącz i przywalił w nie z całej siły czołem.
-Nie mogę myśleć o takich rzeczach ! < ŁUP ! >
Suzu patrzyła na niego ze strachem w oczach, ale także z czymś jeszcze, wstała i podbiegła do Araneusa. Przytuliła go mocno i wywróciła na ziemię.
-Arane-kun ! Nie rób sobię krzywdy...proszę.
Po uderzeniu otrząsnął się trochę i powiedział cicho.
-Znajdę Nono to uleczy mi to.
Dotknął rozwalonej głowy, po twarzy ciekła mu krew. Suzu zacisnęła ręce na żebrach Arane jeszcze mocniej i krzyknęła.
-Nie ! Nie pozwolę ! Nikt cie nie będzie leczyć tylko ja !
Chłopak próbował odczepić się od dziewczyny ale gdy ta poczuła co chce zrobić, wbiła mu paznokcie w skórę rozdzierając ubranie.
-Suzu...przestań...puść mnie...PRZESTAŃ MÓWIĘ !
Szarpał się z Suzu wśród opadłych liści, nie wiedząc co jej odbiło położył się spokojnie i umilkł.
Zamknął oczy i skupił się, czuł manę Suzu, niby normalną ale coś było nie tak "Co jest z nią do jasne...Nie. Spokój...muszę się uspokoić" zwrócił się spokojnie do Suzu.
-Jestem tylko twój...niczyj więcej
Zbliżył usta do jej twarzy, poczuł jak ręce się rozluźniają, w ostatniej chwili chuchnął jej w twarz pyłem Irysu. Dziewczyna zaczęła się dusić a Arane pchnął ją na drzewo. Wstał i podniósł ją na ręce, szybko biegł do fontanny byle zdążyć przed końcem działania pyłu. Wrzucił ja do wody obok Aaona i panienki Assassi. Spojrzał na nich gniewnie.
-I co się gapicie ? !
Wskoczył do wody z zamiarem utopienia swojej dziewczyny, ale gdy stał obok niej zobaczył że płaczę. Widząc łzy spływające jej po policzkach razem z wodą poczuł jakiś dziwny żal. Przypomniał sobie jak ją poznał i się w niej zakochał. Podszedł do niej i przytulił.
-Suzu... przyrzekłem cie chronić. Nie złamię tego słowa.
Dziewczyna uśmiechnęła się i przytuliła do Araneusa.
-D...dziękuje Arane-kun...
Miłość przezwycięża wszystko, gniew, zazdrość a nawet chaos. Arane czuł że ta chęć mordu zniknęła, bał się że powróci ale słysząc jąkającą się Suzu, wiedział że przynajmniej z nią jest już wszystko dobrze.
Re: Świetlica
Pon 18 Cze 2012, 22:42
Kuro z uśmiechem patrzył się na cała sytuację, a nawet z nutą zadowolenia. Widział jak Arane próbuje poddusić swoja nadobną partnerkę. Przyglądał się z zaciekawieniem... a co do 7 grzechów głównych....1)Kuro podwiną koszulkę i zobaczył idealnie zbudowaną klatę... ach te mięśnie...te uda...2)Popatrzył na sakiewkę pełna brzęczących monet często nadmiernie pomnażanych i zabieranych z martwych rąk... 3)co do czystości... coś tam grupowe i czarne skrzydełka. Utrwalanie wszystkich grzechów.... 4)Co do zazdrości..Czemu Izz ma lepsza broń od niego? Tej nawet najwyższy się boi. 5) dziś na śniadanie cały byczek z kopytami i na przystawkę dużo wina. 6) Gniew... Popatrz się na Kuro może? 7) Lenistwo... A czy Kuro zamierzał się ruszyć z miejsca? Z dachu... O o o to to na pewno nie.
OCC:Autor czyli ja mam problem z głównym grzechem... Kuro jest okazem posiadania wszystkich w dużych ilościach... Ale Ok sprostam wymaganiom W CZĘŚCI
Szczególnie dla Kuro urosła Pycha. Dość mało, bo i tak miał to dobrze rozwinięte(Lecz nie okazywał) więc to sie odrobinę nasiliło... tylko że Kuro nadal jest tym samym czlowiekiem... zmian prawie nie widać....
- Koniec tego wylegiwania się - Zaczął spoglądać w różne części planszy gry - Czyli w rożne kąty ogrodu. Zaczął z przyjemnością ciskać strzały. Gdy umieścił je w co róż innych częściach ogrodu można było zauważyć, że sa tak rozłożone, żeby stworzyć piktogram. Tylko po co one są? Jak maja zaatakować czemu Kuro schodzi w te miejsce?
Mężczyzna znalazł się przy Anabel. Z jego pychą wzrosła też pewność siebie (Te Dwie rzeczy sa powiązane). Byl chyba pewny, że dla tak zaje**stego mężczyzny kobieta nie potrafi odmówić. więc powiedział
- Wybierzemy się gdzieś razem? - Kuro Zablokował swe myśli aby aniołek nie próbował tam grzebać. Może on miał na myśli pokój sypialny... Arene walki... Kawiarnie... Jakiś zakamarek... Sklep... chciał zostawić wątpliwości w sercu aniołeczka a jakże czystego.
Kuro popatrzył się na swoje idealnie gładkie ręce jakby należące do szlachcica.Cos mu nie pasowało. Coś za bardzo się wychwalał. Tylko wzruszył ramionami mówiąc do siebie w myślach "Może przejdzie". Jakby byl to jakiś stan dnia dzisiejszego. Kuro nie przeczuwał że ktoś może użyć tak durnego i błahego czaru w stronę upadłego. Czemu ma z tym walczyć jak i tak mu to nie przeszkadza? Przejdzie z wiatrem... Na razie piękny, ogarnięty Kuro gotował się na rozmowę z Anabel. W końcu podrosła mu duma i odwaga.
OCC:Autor czyli ja mam problem z głównym grzechem... Kuro jest okazem posiadania wszystkich w dużych ilościach... Ale Ok sprostam wymaganiom W CZĘŚCI
Szczególnie dla Kuro urosła Pycha. Dość mało, bo i tak miał to dobrze rozwinięte(Lecz nie okazywał) więc to sie odrobinę nasiliło... tylko że Kuro nadal jest tym samym czlowiekiem... zmian prawie nie widać....
- Koniec tego wylegiwania się - Zaczął spoglądać w różne części planszy gry - Czyli w rożne kąty ogrodu. Zaczął z przyjemnością ciskać strzały. Gdy umieścił je w co róż innych częściach ogrodu można było zauważyć, że sa tak rozłożone, żeby stworzyć piktogram. Tylko po co one są? Jak maja zaatakować czemu Kuro schodzi w te miejsce?
Mężczyzna znalazł się przy Anabel. Z jego pychą wzrosła też pewność siebie (Te Dwie rzeczy sa powiązane). Byl chyba pewny, że dla tak zaje**stego mężczyzny kobieta nie potrafi odmówić. więc powiedział
- Wybierzemy się gdzieś razem? - Kuro Zablokował swe myśli aby aniołek nie próbował tam grzebać. Może on miał na myśli pokój sypialny... Arene walki... Kawiarnie... Jakiś zakamarek... Sklep... chciał zostawić wątpliwości w sercu aniołeczka a jakże czystego.
Kuro popatrzył się na swoje idealnie gładkie ręce jakby należące do szlachcica.Cos mu nie pasowało. Coś za bardzo się wychwalał. Tylko wzruszył ramionami mówiąc do siebie w myślach "Może przejdzie". Jakby byl to jakiś stan dnia dzisiejszego. Kuro nie przeczuwał że ktoś może użyć tak durnego i błahego czaru w stronę upadłego. Czemu ma z tym walczyć jak i tak mu to nie przeszkadza? Przejdzie z wiatrem... Na razie piękny, ogarnięty Kuro gotował się na rozmowę z Anabel. W końcu podrosła mu duma i odwaga.
- GośćGość
Re: Świetlica
Wto 19 Cze 2012, 12:50
Kiedy Nono w końcu otrząsnęła się z alkoholowego szału a Percedal ze swojego mrocznego oboje szybko zniknęli, kierując się na cmentarz, prawdopodobnie w Oroce. Odczytała bez problemu myśli, które Upadły posłał zebranym i ogarnęło ją dziwne uczucie. Czemu to Aaonowi dostało się przywództwo? Czemu to Jego i Araneusa traktował jak równych sobie a ją jako zabawkę Nono? Ostatnimi czasy nawet nie próbował się z nią kontaktować, ani rozmawiać. Bolało ją to, ale ból nie był dobrym rozwiązaniem. Chciała jak najszybciej pozbyć się negatywnych emocji.
- Nie musimy nigdzie wychodzić. - szepnęła coraz bardziej zbliżając się do Kuro. Chwyciła za jego krawat i przyciągnęła Go do siebie. Nęciła, kusiła, wymuszała pocałunek, a kiedy tylko niby-upadły był zbyt blisko niej odsunęła się i z uśmieszkiem na ustach dodała - Tylko dlaczego mam gdzieś iść z Tobą, jeśli mogę mieć kogo tylko zapragnę? Więc dlaczego mam chcieć Ciebie?
Rozłożyła swoje delikatne śnieżnobiałe skrzydła i zaczęła nimi szybko poruszać, tak że w parku wszyscy mogli poczuć powiew bardzo silnego wiatru. Kuro najbardziej, bo siła powietrze zdmuchnęła Go, tak żeby leżał w krzakach. Oczywiście jego doskonałe wyrzeźbione ciało w tej sytuacji na nic się nie zdało (przepraszam, znowu kieruję, musisz wybaczyć Kuro]. Skoro mogła sobie poradzić z takim wielkim wojownikiem jak ten przeklęty niby-upadły, to dlaczego nie pokusiła się o więcej? Nawet ta anielica - strażnicza z Zaświatów nie ważyła się jej tknąć - pewnie ze strachu, ze strachu przed jej siłą. A Najwyższy? On nigdy się nie pokazywał. Sama potrafiła wywołać błyskawice tak potężne jak Jego. A ona przynajmniej nie bała się pokazać wszystkim swojego oblicza. Przecież to ona mogłaby bardziej pomóc ludziom i nawet aniołom, bo wydawało się, że te czyste istoty już dawno zapomniały o tym jak powinny się zachowywać! Mogła bez problemu przedostać się teraz do Zaświatów i teraz już pokonać Najwyższego i zająć jego miejsce. Silvią zająłby się demon, przecież i tak był jej praktycznie posłuszny. Wystarczył jeden jej ruch, a on zrobiłby czego tylko anielica zażyczyłaby sobie.
Anabell podeszła do Aaona, aby oznajmić mu co wymyśliła. Obok nich w wodzie wylądowała Suzu, a ręce Araneusa powędrowały ku jej powabnej szyi. Policzki dziewczyny zwilżyły łzy i to dopiero opamiętało władcę ziemi. Anielica rozchyliła szeroko oczy. Coś tutaj nie grało. Przecież ona wcale nie jest taka silna i dobra. Gdyby nie jej "genialne" pomysły Suzu nie płakałaby teraz, a Kuro dalej siedziałby na tym swoim dachu. Jego pewność siebie też wydawała się teraz aniołkowi jakaś fałszywa, złudna. On nigdy nie poprosiłby kogoś o jakąś przysługę, a w szczególności nie kogoś z odmiennego świata, a jeżeli już chciał coś od niej, to nie byłaby to taka głupota. Pomogła wyjść Suzu z fontanny, a potem podała rękę Arane. Otuliła ich obu swoimi skrzydłami, aby ich trochę ogrzać i wysuszyć.
- Musimy się trzymać razem ... - powtórzyła słowa ... Ikki?.
Naciągnęła na Suzu marynarkę Percedala, żeby nie było jej zimno i podeszła do niby-upadłego.
- Ja... przepraszam Kuro.. nie wiem dlaczego tak zrobiłam. Wstań i choć do nas, musimy co wymyślić, bo inaczej stanie się coś gorszego. Też poczułeś, że dzieje się z Tobą coś dziwnego? - zapytała z przejęciem, wyciągając do Kuro swoją dłoń. Niech będzie miał możliwość czytania w jej myślach i tak nie ma nic do ukrycia. Z pewnością i tak zostawi jej głowę w spokoju, kiedy zobaczy jak dużo w niej ciepła i dobroci.
- Dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. Musimy coś postanowić panowie i Suzu - podsumowała i przysiadła przy fontannie.
Na chwilkę przymknęła oczy i przywołała zamiast ciemności obraz Zaświatów. Słuchała co mówili obecni w ogrodzie, ale nic nie czuła - pogrążyła się zupełnie w modlitwie. Najwyższy, daj mi siłę do przeprowadzenia bliskich przez te trudne chwile, pomóż mi zrozumieć i dostrzec swoje winy oraz je naprawić. Nie krzywdź ich, bo ich dusze chcą być bliżej Ciebie, tylko tego nie potrafią okazać. Daj zagubionym jeszcze jedną szansę, daj mi kolejną Najwyższy. Amen - zwierzała się do Stwórcy. Wiedziała, że On jest w stanie im pomóc, wiedziała, że może ją ocalić tylko wiara i powrót do źródeł. Kiedy otwarła oczy jej tęczówki nie były już czarne tylko jasnozielone. Anielica była przepełniona dobrem i nadzieją. Wiedziała, że jeżeli nie pozwoli złym mocom wtargnąć do jej środka, nigdy nie zawładną jej umysłem. Nagle skoczyła jak oparzona. Połączenie z zakochaną parą na chwilę zostało przerwane, a po odbudowie nie mogła dowiedzieć się co się z nimi dzieje. Upadły nie odpowiadał, mimo że świdrowała jego umysł, co mogło okazać się dla niego nawet bolesne, a na pewno nieprzyjemne.
- Nikt nie może się oddalić z grupy, jeśli nie chce skończyć jak Ikki, albo ... albo Ikki. Trzymajmy się razem to nic nam się nie stanie. Arane, masz jeszcze swój amulet, tego pająka? - zapytała, szukając w myślach jakiegoś planu. Może Amulet tego chłopka może jakoś zaradzić całej sytuacji - Co umożliwia ten Amulet, czym On jest?
Jakby dla potwierdzenia swoich intencji chwyciła jego dłoń i przesłała mu myśl : Nono i Percedal są w niebezpieczeństwie, musimy szybko coś wymyślić, jeśli chcemy z tego wyjść cało Wzniosła na niego swoje zielone oczęta w błagalnym spojrzeniu i wpatrując się w niego czekała na odpowiedź.
- Nie musimy nigdzie wychodzić. - szepnęła coraz bardziej zbliżając się do Kuro. Chwyciła za jego krawat i przyciągnęła Go do siebie. Nęciła, kusiła, wymuszała pocałunek, a kiedy tylko niby-upadły był zbyt blisko niej odsunęła się i z uśmieszkiem na ustach dodała - Tylko dlaczego mam gdzieś iść z Tobą, jeśli mogę mieć kogo tylko zapragnę? Więc dlaczego mam chcieć Ciebie?
Rozłożyła swoje delikatne śnieżnobiałe skrzydła i zaczęła nimi szybko poruszać, tak że w parku wszyscy mogli poczuć powiew bardzo silnego wiatru. Kuro najbardziej, bo siła powietrze zdmuchnęła Go, tak żeby leżał w krzakach. Oczywiście jego doskonałe wyrzeźbione ciało w tej sytuacji na nic się nie zdało (przepraszam, znowu kieruję, musisz wybaczyć Kuro]. Skoro mogła sobie poradzić z takim wielkim wojownikiem jak ten przeklęty niby-upadły, to dlaczego nie pokusiła się o więcej? Nawet ta anielica - strażnicza z Zaświatów nie ważyła się jej tknąć - pewnie ze strachu, ze strachu przed jej siłą. A Najwyższy? On nigdy się nie pokazywał. Sama potrafiła wywołać błyskawice tak potężne jak Jego. A ona przynajmniej nie bała się pokazać wszystkim swojego oblicza. Przecież to ona mogłaby bardziej pomóc ludziom i nawet aniołom, bo wydawało się, że te czyste istoty już dawno zapomniały o tym jak powinny się zachowywać! Mogła bez problemu przedostać się teraz do Zaświatów i teraz już pokonać Najwyższego i zająć jego miejsce. Silvią zająłby się demon, przecież i tak był jej praktycznie posłuszny. Wystarczył jeden jej ruch, a on zrobiłby czego tylko anielica zażyczyłaby sobie.
Anabell podeszła do Aaona, aby oznajmić mu co wymyśliła. Obok nich w wodzie wylądowała Suzu, a ręce Araneusa powędrowały ku jej powabnej szyi. Policzki dziewczyny zwilżyły łzy i to dopiero opamiętało władcę ziemi. Anielica rozchyliła szeroko oczy. Coś tutaj nie grało. Przecież ona wcale nie jest taka silna i dobra. Gdyby nie jej "genialne" pomysły Suzu nie płakałaby teraz, a Kuro dalej siedziałby na tym swoim dachu. Jego pewność siebie też wydawała się teraz aniołkowi jakaś fałszywa, złudna. On nigdy nie poprosiłby kogoś o jakąś przysługę, a w szczególności nie kogoś z odmiennego świata, a jeżeli już chciał coś od niej, to nie byłaby to taka głupota. Pomogła wyjść Suzu z fontanny, a potem podała rękę Arane. Otuliła ich obu swoimi skrzydłami, aby ich trochę ogrzać i wysuszyć.
- Musimy się trzymać razem ... - powtórzyła słowa ... Ikki?.
Naciągnęła na Suzu marynarkę Percedala, żeby nie było jej zimno i podeszła do niby-upadłego.
- Ja... przepraszam Kuro.. nie wiem dlaczego tak zrobiłam. Wstań i choć do nas, musimy co wymyślić, bo inaczej stanie się coś gorszego. Też poczułeś, że dzieje się z Tobą coś dziwnego? - zapytała z przejęciem, wyciągając do Kuro swoją dłoń. Niech będzie miał możliwość czytania w jej myślach i tak nie ma nic do ukrycia. Z pewnością i tak zostawi jej głowę w spokoju, kiedy zobaczy jak dużo w niej ciepła i dobroci.
- Dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. Musimy coś postanowić panowie i Suzu - podsumowała i przysiadła przy fontannie.
Na chwilkę przymknęła oczy i przywołała zamiast ciemności obraz Zaświatów. Słuchała co mówili obecni w ogrodzie, ale nic nie czuła - pogrążyła się zupełnie w modlitwie. Najwyższy, daj mi siłę do przeprowadzenia bliskich przez te trudne chwile, pomóż mi zrozumieć i dostrzec swoje winy oraz je naprawić. Nie krzywdź ich, bo ich dusze chcą być bliżej Ciebie, tylko tego nie potrafią okazać. Daj zagubionym jeszcze jedną szansę, daj mi kolejną Najwyższy. Amen - zwierzała się do Stwórcy. Wiedziała, że On jest w stanie im pomóc, wiedziała, że może ją ocalić tylko wiara i powrót do źródeł. Kiedy otwarła oczy jej tęczówki nie były już czarne tylko jasnozielone. Anielica była przepełniona dobrem i nadzieją. Wiedziała, że jeżeli nie pozwoli złym mocom wtargnąć do jej środka, nigdy nie zawładną jej umysłem. Nagle skoczyła jak oparzona. Połączenie z zakochaną parą na chwilę zostało przerwane, a po odbudowie nie mogła dowiedzieć się co się z nimi dzieje. Upadły nie odpowiadał, mimo że świdrowała jego umysł, co mogło okazać się dla niego nawet bolesne, a na pewno nieprzyjemne.
- Nikt nie może się oddalić z grupy, jeśli nie chce skończyć jak Ikki, albo ... albo Ikki. Trzymajmy się razem to nic nam się nie stanie. Arane, masz jeszcze swój amulet, tego pająka? - zapytała, szukając w myślach jakiegoś planu. Może Amulet tego chłopka może jakoś zaradzić całej sytuacji - Co umożliwia ten Amulet, czym On jest?
Jakby dla potwierdzenia swoich intencji chwyciła jego dłoń i przesłała mu myśl : Nono i Percedal są w niebezpieczeństwie, musimy szybko coś wymyślić, jeśli chcemy z tego wyjść cało Wzniosła na niego swoje zielone oczęta w błagalnym spojrzeniu i wpatrując się w niego czekała na odpowiedź.
- GośćGość
Re: Świetlica
Sro 20 Cze 2012, 08:55
Occ: To będzie dłuższy post, ze względu, że opuściłem raz swoją kolejkę.
Demon był wciąż nachylony nad fontanną, kiedy przyszła Assassi, która najpierw powiedziała na rozluźnienie atmosfery o tym, iż lubi przebywać nocą nad wodnym akwenem. Oderwał spojrzenie od tafli wody i ostrożnie przekręcił się, żeby być skierowanym w stronę Anielicy. Czerwone tęczówki nie przygasały, w dodatku jego Ukochana wyciągnęła ku Aaon'owi nadgarstek, żeby mógł zaspokoić pragnienie krwi. Przekręcił gwałtownie głowę na bok ze sykiem i rzekł z nutą zdenerwowania:
-Nie, nie mogę. Musimy być wszyscy w kondycji, Ty także. Z dwojga złego wolę sam być w niepełnej dyspozycji niż pozwolić na odebranie sił komuś kogo kocham...
Jeszcze obawiał się, że przeistoczy się w bardziej demoniczną formę, a nie chciał tego czynić, nie teraz. Kiedy nadejdzie walka, to wtedy, i liczył po cichu na jakąś potyczkę, żeby mógł spić krew wroga. Ujął w swojej drżącej dłoni rączkę Assassi i pocałował jej wierzchnią stronę, doceniał Jej poświęcenie, ale nie mogła być osłabiona. I jeszcze zobaczył, że zrobiło się niedobrze Aniołkowi, więc tym bardziej nie mógł pozwolić sobie na takie egoistyczne postępowanie. Wyciągnął szybko chusteczkę i nawilżając ją wodą przemył rozpalone lico Ukochanej. W tej chwili tak jakby jego głód zmalał widząc stan zdrowia Assassi.
-Wszystko w porządku?
Objął Ją ramieniem i przytulił, chociaż grymas walki ze swoimi instynktami widniał na jego ustach.
Kuro w tym czasie obserwował wszystkich obecnych z góry mając żółtego ptaszka podobnego do kulki na ramieniu. Najwyraźniej wolał nie ingerować w żadną ze spraw, bo nie dotyczyła Amuletu, ale demon tylko chwilę spoglądał na niego, szukał wzrokiem pozostałych. I wtedy też stało się coś do czego nie powinni dopuścić.
Najpierw Nono poderwała się z miejsca mówiąc o tym, że musi ruszyć się stąd, bo krew na rękach nie daje Jej spokoju. Mimochodem demon spojrzał na swoje łapy, z których nadal nie znikały nadnaturalne pazury. Jedną ręką przecież uśmiercił John'a, więc i jego grzech był na podobnym poziomie co Nono. Może dlatego aż tak bardzo się tym nie przejmował, że to była już 121 ofiara Aaon'a, a Nono być może pierwsza w życiu? Zupełnie przejmować się nie był w stanie, ale i tak nie opuszczał towarzystwa z tego powodu. W ślad za wilczą przyjaciółką ruszył sir Percedal, który... wrr!
Aaon spoglądał nieco gniewnym spojrzeniem na sir Percedal'a, który odleciał i zostawił mu wiadomość w umyśle. Przecież nie pomógł w uspokojeniu Upadłego (bo zwiał nad fontannę, aby wziąć się w garść samemu), ponadto jeszcze dostał rolę lidera, co zupełnie mijało się z powołaniem. Nigdy niczemu nie przewodniczył, zwłaszcza w sprawie, w której nie uczestniczył bezpośrednio poprzez osoby, które zostały w to zamieszane. Już prędzej Assassi albo Arane, a nawet Kuro lepiej orientowali się w sytuacji. "Nie, nie chcę dowodzić!" zawołał w myślach, lecz sir Percedal tego na pewno nie usłyszał, albo nie chciał usłyszeć.
:albino: Wpływ zaklęcia :albino:
No właśnie, dlaczego miałby przewodniczyć wbrew własnej woli? To takie niedorzeczne. To tak naprawdę nie jego walka, nie obchodziło go zbytnio dlaczego potoczyło się to wszystko jak potoczyło. Nawet nie miał ochoty ruszać się z fontanny, a co dopiero dowodzić w rozbitej grupie. To takie nie fair, demon chce wypocząć.
Rozłożył się więc przy fontannie z głową, pod którą ulokował ręce i spoglądał w niebo. Było piękne tej nocy, mnóstwo gwiazd, nic tylko pospać. I nawet przymknął powieki, wtedy też wylądowali w fontannie Arane i Suzu, którzy go ochlapali. I jak tu się spokojnie wylegiwać? Przekręcił się na drugi bok i wtedy dostrzegł co wyczyniała Assassi i Kuro. Machnął na to niedbale ręką, nie chciało mu się wstawać, interweniować też nie. Pokłócą się czy też polubią i będzie w porządku, na nic im gesty Aaon'a i jego słowa. Zamilknął i znów zamknął oczy. Czy to takie trudne wylegiwanie się na wolnym powietrzu, bez zobowiązań? A i owszem, dookoła krzątają się osoby, które zakłócają mu non-stop spokój.
Kiedy usłyszał słowa Assassi: "Dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. Musimy coś postanowić panowie i Suzu." to wzruszył ramionami i rzekł znużonym tonem:
-Ja nic nie muszę, dajcie mi pospać...
Okazało się, że modlitwa, którą składała Anielica spowodowała, że bransoletka chroniąca przed urokami zadziałała i nieco trzeźwiejszym okiem ogarnął sytuację. Leżał rozłożony przy fontannie jakby miał urlop, co było dziwne. Usiadł na skraju akwenu i wstał podchodząc do innych. Musiał przyznać rację, coś wisiało w powietrzu, iż tak dziwnie się zachowywał. Westchnął przeciągle, czyli i jemu oberwało się, czyli już nie był wyalienowany w tej sprawie.
Teraz uwaga skupiała się na Arane, który miał amulet na szyi. Assassi pytała się o jego właściwości, a Aaon zastanawiał się czy i komu przekazać dowództwo. Nie widział siebie w tej roli. Kuro też nie, był za gwałtowny i szalony (widział jego wyczyny przy walce z John'em), Arane mało znał (ale incydent w mieszkaniu Nono nieco przekreślił jego szanse), Suzu kompletnie nie znał, Assassi miłował, ale obawiał się, że wśród grzeszników nie będzie mieć posłuchu, więc została tylko jedna alternatywa.
Podzielenie się obowiązkami i zakresami działań.
Co będzie trudne do omówienia, więc pewnie wszyscy będą atakującymi i obrońcami jednocześnie. Problem był z Suzu, nie znał jej na tyle, żeby określić czy będzie w stanie im pomóc czy lepiej, żeby wróciła i ochraniała zwykłych mieszkańców. Coś napomknęła o uleczaniu, więc może jednak... Arane w każdym bądź razie będzie musiał zapewnić opiekę pół-elfce, co wydaje się oczywiste i nie będzie musiał mówić tego głośno. Assassi zna wiele zaklęć, więc pewnie będzie walczyć w pierwszej linii z Kuro, którego znał już z pola walki. Byleby tylko nie zaczęli się podkochiwać w sobie, bo nie będzie ręczyć za siebie.
Sprawa Aaon'a wyglądała tak, że będzie trzymać defensywę, jeśli przyjdzie walka bezpośrednia, ale nie zawaha się użyć swoich mocy, aby pokonać zło. Tylko czy da się w ogóle znaleźć receptę na walkę z Amuletem Chaosu?
Demon był wciąż nachylony nad fontanną, kiedy przyszła Assassi, która najpierw powiedziała na rozluźnienie atmosfery o tym, iż lubi przebywać nocą nad wodnym akwenem. Oderwał spojrzenie od tafli wody i ostrożnie przekręcił się, żeby być skierowanym w stronę Anielicy. Czerwone tęczówki nie przygasały, w dodatku jego Ukochana wyciągnęła ku Aaon'owi nadgarstek, żeby mógł zaspokoić pragnienie krwi. Przekręcił gwałtownie głowę na bok ze sykiem i rzekł z nutą zdenerwowania:
-Nie, nie mogę. Musimy być wszyscy w kondycji, Ty także. Z dwojga złego wolę sam być w niepełnej dyspozycji niż pozwolić na odebranie sił komuś kogo kocham...
Jeszcze obawiał się, że przeistoczy się w bardziej demoniczną formę, a nie chciał tego czynić, nie teraz. Kiedy nadejdzie walka, to wtedy, i liczył po cichu na jakąś potyczkę, żeby mógł spić krew wroga. Ujął w swojej drżącej dłoni rączkę Assassi i pocałował jej wierzchnią stronę, doceniał Jej poświęcenie, ale nie mogła być osłabiona. I jeszcze zobaczył, że zrobiło się niedobrze Aniołkowi, więc tym bardziej nie mógł pozwolić sobie na takie egoistyczne postępowanie. Wyciągnął szybko chusteczkę i nawilżając ją wodą przemył rozpalone lico Ukochanej. W tej chwili tak jakby jego głód zmalał widząc stan zdrowia Assassi.
-Wszystko w porządku?
Objął Ją ramieniem i przytulił, chociaż grymas walki ze swoimi instynktami widniał na jego ustach.
Kuro w tym czasie obserwował wszystkich obecnych z góry mając żółtego ptaszka podobnego do kulki na ramieniu. Najwyraźniej wolał nie ingerować w żadną ze spraw, bo nie dotyczyła Amuletu, ale demon tylko chwilę spoglądał na niego, szukał wzrokiem pozostałych. I wtedy też stało się coś do czego nie powinni dopuścić.
Najpierw Nono poderwała się z miejsca mówiąc o tym, że musi ruszyć się stąd, bo krew na rękach nie daje Jej spokoju. Mimochodem demon spojrzał na swoje łapy, z których nadal nie znikały nadnaturalne pazury. Jedną ręką przecież uśmiercił John'a, więc i jego grzech był na podobnym poziomie co Nono. Może dlatego aż tak bardzo się tym nie przejmował, że to była już 121 ofiara Aaon'a, a Nono być może pierwsza w życiu? Zupełnie przejmować się nie był w stanie, ale i tak nie opuszczał towarzystwa z tego powodu. W ślad za wilczą przyjaciółką ruszył sir Percedal, który... wrr!
Aaon spoglądał nieco gniewnym spojrzeniem na sir Percedal'a, który odleciał i zostawił mu wiadomość w umyśle. Przecież nie pomógł w uspokojeniu Upadłego (bo zwiał nad fontannę, aby wziąć się w garść samemu), ponadto jeszcze dostał rolę lidera, co zupełnie mijało się z powołaniem. Nigdy niczemu nie przewodniczył, zwłaszcza w sprawie, w której nie uczestniczył bezpośrednio poprzez osoby, które zostały w to zamieszane. Już prędzej Assassi albo Arane, a nawet Kuro lepiej orientowali się w sytuacji. "Nie, nie chcę dowodzić!" zawołał w myślach, lecz sir Percedal tego na pewno nie usłyszał, albo nie chciał usłyszeć.
:albino: Wpływ zaklęcia :albino:
No właśnie, dlaczego miałby przewodniczyć wbrew własnej woli? To takie niedorzeczne. To tak naprawdę nie jego walka, nie obchodziło go zbytnio dlaczego potoczyło się to wszystko jak potoczyło. Nawet nie miał ochoty ruszać się z fontanny, a co dopiero dowodzić w rozbitej grupie. To takie nie fair, demon chce wypocząć.
Rozłożył się więc przy fontannie z głową, pod którą ulokował ręce i spoglądał w niebo. Było piękne tej nocy, mnóstwo gwiazd, nic tylko pospać. I nawet przymknął powieki, wtedy też wylądowali w fontannie Arane i Suzu, którzy go ochlapali. I jak tu się spokojnie wylegiwać? Przekręcił się na drugi bok i wtedy dostrzegł co wyczyniała Assassi i Kuro. Machnął na to niedbale ręką, nie chciało mu się wstawać, interweniować też nie. Pokłócą się czy też polubią i będzie w porządku, na nic im gesty Aaon'a i jego słowa. Zamilknął i znów zamknął oczy. Czy to takie trudne wylegiwanie się na wolnym powietrzu, bez zobowiązań? A i owszem, dookoła krzątają się osoby, które zakłócają mu non-stop spokój.
Kiedy usłyszał słowa Assassi: "Dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. Musimy coś postanowić panowie i Suzu." to wzruszył ramionami i rzekł znużonym tonem:
-Ja nic nie muszę, dajcie mi pospać...
Okazało się, że modlitwa, którą składała Anielica spowodowała, że bransoletka chroniąca przed urokami zadziałała i nieco trzeźwiejszym okiem ogarnął sytuację. Leżał rozłożony przy fontannie jakby miał urlop, co było dziwne. Usiadł na skraju akwenu i wstał podchodząc do innych. Musiał przyznać rację, coś wisiało w powietrzu, iż tak dziwnie się zachowywał. Westchnął przeciągle, czyli i jemu oberwało się, czyli już nie był wyalienowany w tej sprawie.
Teraz uwaga skupiała się na Arane, który miał amulet na szyi. Assassi pytała się o jego właściwości, a Aaon zastanawiał się czy i komu przekazać dowództwo. Nie widział siebie w tej roli. Kuro też nie, był za gwałtowny i szalony (widział jego wyczyny przy walce z John'em), Arane mało znał (ale incydent w mieszkaniu Nono nieco przekreślił jego szanse), Suzu kompletnie nie znał, Assassi miłował, ale obawiał się, że wśród grzeszników nie będzie mieć posłuchu, więc została tylko jedna alternatywa.
Podzielenie się obowiązkami i zakresami działań.
Co będzie trudne do omówienia, więc pewnie wszyscy będą atakującymi i obrońcami jednocześnie. Problem był z Suzu, nie znał jej na tyle, żeby określić czy będzie w stanie im pomóc czy lepiej, żeby wróciła i ochraniała zwykłych mieszkańców. Coś napomknęła o uleczaniu, więc może jednak... Arane w każdym bądź razie będzie musiał zapewnić opiekę pół-elfce, co wydaje się oczywiste i nie będzie musiał mówić tego głośno. Assassi zna wiele zaklęć, więc pewnie będzie walczyć w pierwszej linii z Kuro, którego znał już z pola walki. Byleby tylko nie zaczęli się podkochiwać w sobie, bo nie będzie ręczyć za siebie.
Sprawa Aaon'a wyglądała tak, że będzie trzymać defensywę, jeśli przyjdzie walka bezpośrednia, ale nie zawaha się użyć swoich mocy, aby pokonać zło. Tylko czy da się w ogóle znaleźć receptę na walkę z Amuletem Chaosu?
Re: Świetlica
Sro 20 Cze 2012, 09:13
OCC:
Zaliczam wszystkim (oprócz sobie, bo nie mogę) próbę z grzechami.
Ty też masz zaliczone - Percy
Nagle zamiast gwiazd na niebie widać było liczne krwiste komety, które zabarwiły niebo na czerwono. Niektóre spadające gwiazdy okazały się prawdziwymi kamieniami z kosmosu, które spadając jak deszcze meteorytów siały chaos w różnych miastach, oprócz Shinseiny. Ów miasto Aniołów przecież miało specjalną barierę, ale udało się dzięki sir Percedal'owi namówić dwójkę znajomych, aby złożyli "wizytę" w ogrodzie przy Internacie. Wmówił im o tym, że to ich praktyki przyczyniły się do deszczu krwi i kamiennych łez z nieba, a oni będąc dodatkowo zahipnotyzowani Amuletem Chaosu, posłusznie udali się na miejsce zdarzenia. Oto oni:
Narcyz: -Nie pójdzie Wam to na sucho! Nie zniszczycie wyspy SeiShi!
Lilia: -Nie pozwolimy!
Lilia dysponowała kuszą, Narcyz długą szpadą, ale czuć było od nich nieskończone pokłady mocy Upadłych. Bez większych wstępów, ruszyli na piątkę bohaterów.
OCC 2:
Póki co każdy po jednym poście, fabularnie. Uwaga: nie można ich zabić, są nieśmiertelni.
Zaliczam wszystkim (oprócz sobie, bo nie mogę) próbę z grzechami.
Ty też masz zaliczone - Percy
Nagle zamiast gwiazd na niebie widać było liczne krwiste komety, które zabarwiły niebo na czerwono. Niektóre spadające gwiazdy okazały się prawdziwymi kamieniami z kosmosu, które spadając jak deszcze meteorytów siały chaos w różnych miastach, oprócz Shinseiny. Ów miasto Aniołów przecież miało specjalną barierę, ale udało się dzięki sir Percedal'owi namówić dwójkę znajomych, aby złożyli "wizytę" w ogrodzie przy Internacie. Wmówił im o tym, że to ich praktyki przyczyniły się do deszczu krwi i kamiennych łez z nieba, a oni będąc dodatkowo zahipnotyzowani Amuletem Chaosu, posłusznie udali się na miejsce zdarzenia. Oto oni:
- Dwaj Upadli o Dziwnie Białych Skrzydłach (Upadli Albinosi):
Narcyz: -Nie pójdzie Wam to na sucho! Nie zniszczycie wyspy SeiShi!
Lilia: -Nie pozwolimy!
Lilia dysponowała kuszą, Narcyz długą szpadą, ale czuć było od nich nieskończone pokłady mocy Upadłych. Bez większych wstępów, ruszyli na piątkę bohaterów.
OCC 2:
Póki co każdy po jednym poście, fabularnie. Uwaga: nie można ich zabić, są nieśmiertelni.
- GośćGość
Re: Świetlica
Sro 20 Cze 2012, 15:41
Anielica zadała pytanie. Arane spojrzał na nią, nie wiedział czy mówić boskiemu wysłannikowi że nie posiada duszy i zabiera je innym ale postanowił zaryzykować.
-Ten Amulet pochłania dusze...ponieważ...nie mam własnej.
Patrzył spode łba czekając na jej reakcję i kontynuował opowieść.
-Gdy umarło moje ciało, przeniosłem się do dziwnego miejsca w którym nie było życia i radości. Wszechobecna śmierć i mrok. Tam spotkałem dziewczynę o imieniu Alea, dała mi ten amulet żebym mógł stworzyć własną dusze. To miejsce to był Przedsionek Piekła...
Przerwał i spojrzał smutno na Suzu która słuchała zszokowana jego słów.
-Widziałem ją na dachu, zaraz przed naszym dziwnym zachowaniem. Ale ona nie może być zła.
Zwrócił się do pół-elfki.
-Suzu, proszę, nie bój się mnie. Nie wiem że jestem potworem ale nigdy bym cię nie skrzywdził.
Na te słowa rozległ huk a z nieba poczęły spadać krwiste komety. Arane wyczuł ogromne uderzenie energii Upadłych Aniołów i zobaczył dwójkę przybyszów z białymi skrzydłami, którzy po krótkim "przywitaniu" ruszyli na nich. Chłopak wiedział że skończy się to źle, złapał Suzu na ręce i skoczył za fontannę.
-Zostań tu i się do nich nie zbliżaj !
-Arane-kun n...nie rób tego ! T...to albi...
Nie słyszał Suzu i biegnąc z powrotem na miejsce zerwał z siebie marynarkę i kumulując w dłoniach moc władcy wypuścił z ziemi mały pęd który sunąc po części pod powierzchnią gleby i na jej wierzchu przemieścił się NIEZAUWAŻALNIE do okna w internacie. Spojrzał na Anioły.
-Nie my niszczymy Seishi tylko posiadacz amuletu chaosu. Jeśli nie wierzycie wyczujcie naszą energie i powiedzcie czy czujecie coś złego.
-Ten Amulet pochłania dusze...ponieważ...nie mam własnej.
Patrzył spode łba czekając na jej reakcję i kontynuował opowieść.
-Gdy umarło moje ciało, przeniosłem się do dziwnego miejsca w którym nie było życia i radości. Wszechobecna śmierć i mrok. Tam spotkałem dziewczynę o imieniu Alea, dała mi ten amulet żebym mógł stworzyć własną dusze. To miejsce to był Przedsionek Piekła...
Przerwał i spojrzał smutno na Suzu która słuchała zszokowana jego słów.
-Widziałem ją na dachu, zaraz przed naszym dziwnym zachowaniem. Ale ona nie może być zła.
Zwrócił się do pół-elfki.
-Suzu, proszę, nie bój się mnie. Nie wiem że jestem potworem ale nigdy bym cię nie skrzywdził.
Na te słowa rozległ huk a z nieba poczęły spadać krwiste komety. Arane wyczuł ogromne uderzenie energii Upadłych Aniołów i zobaczył dwójkę przybyszów z białymi skrzydłami, którzy po krótkim "przywitaniu" ruszyli na nich. Chłopak wiedział że skończy się to źle, złapał Suzu na ręce i skoczył za fontannę.
-Zostań tu i się do nich nie zbliżaj !
-Arane-kun n...nie rób tego ! T...to albi...
Nie słyszał Suzu i biegnąc z powrotem na miejsce zerwał z siebie marynarkę i kumulując w dłoniach moc władcy wypuścił z ziemi mały pęd który sunąc po części pod powierzchnią gleby i na jej wierzchu przemieścił się NIEZAUWAŻALNIE do okna w internacie. Spojrzał na Anioły.
-Nie my niszczymy Seishi tylko posiadacz amuletu chaosu. Jeśli nie wierzycie wyczujcie naszą energie i powiedzcie czy czujecie coś złego.
Strona 1 z 2 • 1, 2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach