Domki jednorodzinne na osiedlu Deep Snow.
Czw 03 Maj 2012, 11:43
Jest to osiedle położone na północy Chiru, pod stokiem. Osiedle najludniejsze, średnio-zamożne. Odwiecznym problemem tego osiedla jest to, że zalega tu zawsze gruba warstwa śniegu. Mieszkańcom znacznie to utrudnia życie i komunikacje z centrum. Osiedle jest dosyć nowoczesne, bo budynki są oszklone. Często grupami, po 5-10. Między kopułami jest tunel, ale żeby z osiedla dostać się do centrum to trzeba wyjść na zewnątrz. |
- Bank:
- Stacja Kolejowa:
Kolej górska. Jej trasa obiega wokół gór północy. Zatrzymuje się na wielu stacjach i miejscowościach, których jedynym połączeniem jest właśnie ten pociąg. Tory są ogrzewane poprzez elektrownie geotermalną. Dzięki temu pociąg kursuje każdego dnia i o każdej porze.
Jaka rola w tym Takishity?
Dostał dom, jako honorowy obywatel osiedla Deep Snow. Jak do tego doszło? O tym w lokalnych wiadomościach poniżej.
Re: Domki jednorodzinne na osiedlu Deep Snow.
Czw 03 Maj 2012, 12:00
:arrow: Przybyli ułani.
W jednej z gazet tuż przy wyjściu kątem oka ujrzał coś co go skłoniło do udania się w stronę osiedla Deep Snow. Nagłówek głosił: Deep Snow znowu odcięte.
Chodziło o ogromne zaspy, którym nie mógł sobie poradzić pług śnieżny. Chłopak zapytał się kogoś w którą stronę jest osiedle Deep Snow, a następnie ruszył biegiem w jego kierunku. Na nic zdały się krzyki mężczyzny, że nie ma tam drogi dojazdu i że oszalał i życie mu nie miłe, ale dla niego to pryszcz. Biegł z uśmiechem na ustach. Czuł się wspaniale jak nigdy, bo jego przygody nabierały rozpędu. Mimo, że brakowało czynnika pewnego, dość istotnego. Przyjaciel. Gdzieś daleko pozostawał, ale jeszcze się spotkają. Taką miał nadzieję. Żył nadzieją i postanowił dać ją innym.
W końcu śniegu było coraz więcej i droga już na osiedlu Great Avalanche była bardzo zła.
- Gear Secondo. - nogi się naprężyły, a krew w nim buzowała. Ciało rozgrzało się do wysokiej temperatury, a on nie przestawał biec. Biegł dalej, a śnieg dookoła niego topniał w niesamowitym tempie, a ciepły podmuch roznosił się na przestrzeni 100 metrów, ze warstwa śniegu nawet 50 metrów dalej malała o połowę. Po paru kilometr stanął przed kopułami. Jeszcze przez chwilę dyszał, a jego ciało parowało od wysokiej temperatury. Tak, że śnieg stopniał całkowicie przy pierwszych kopułach. Śnieg nawet nie tyle co zamieniał się w wodę, ale niemal od razu wyparowywał. Dzięki temu nie powstała żadna ślizgała. Zaraz za nim dojechało parę ciężarówek, a przed kopuły wyszło paru pracowników, jakiś policjant, strażak.
Sam przeszedł obok nich.
- Hej stój! Pokaż dowód! - krzyczał policjant.
Dopiero wozy i pługi, a raczej ich kierowcy wyjaśnili czego dokonał władca ognia. Policjant zaczął biec w kierunku kopuł. Minął Takishitę, który stał i obserwował policjanta, który kazał mu się zatrzymać, a teraz sam gdzieś biegł.
Pracownicy stali przez chwilę wokół Takishity. Chcieli mu podziękować, przywitać się, poklepać po ramieniu, ale nadal bił od niego żar. Dopiero po paru minutach z kopuły wyjechał nowiutki Hammer z policjantem i jeszcze kimś. Wtedy już Takishita trochę ochłonął.
- O co chodzi? - zapytał niezwykle zdumiony, gdy samochód stanął przed nim i podszedł policjant z wystrojonym jegomościem.
- Jestem przewodniczącym osiedla Deep Snow i zasiadam w radzie miasta Chiro. Jest mi niezmiernie miło podziękować Ci chłopcze, za to co dziś dla nas zrobiłeś i chciałem Ci wręczyć nagrodę. Zostaniesz honorowym mieszkańcem osiedla Deep Snow.
Osoby zgromadzone wokół niego zaczęły mu bić brawo. Jeden z pracowników odśnieżania zaproponował mu kolację, zaraz potem inni zrobili to samo. Każdy się bił o jego względy.
- Odwiedzę was wszystkich. - uśmiechnął się szeroko na myśl o uczcie jak go czeka. Posiłki w setkach domów. Tego potrzebował.
Po rozmowach wyszło, że pochodzi z Fune. W podzięce otrzymał niewielki dom na obrzeżach. Po około trzydziestu posiłkach ruszył do niego, rzucił się na łóżko i zasnął. Kolejnego dnia miał wyruszyć na swoją misję.
OCC:
Użyta technia Żar do odśnieżenia.
Nie ma co liczyć mp, dmg. Fabularnie użyte.
W jednej z gazet tuż przy wyjściu kątem oka ujrzał coś co go skłoniło do udania się w stronę osiedla Deep Snow. Nagłówek głosił: Deep Snow znowu odcięte.
Chodziło o ogromne zaspy, którym nie mógł sobie poradzić pług śnieżny. Chłopak zapytał się kogoś w którą stronę jest osiedle Deep Snow, a następnie ruszył biegiem w jego kierunku. Na nic zdały się krzyki mężczyzny, że nie ma tam drogi dojazdu i że oszalał i życie mu nie miłe, ale dla niego to pryszcz. Biegł z uśmiechem na ustach. Czuł się wspaniale jak nigdy, bo jego przygody nabierały rozpędu. Mimo, że brakowało czynnika pewnego, dość istotnego. Przyjaciel. Gdzieś daleko pozostawał, ale jeszcze się spotkają. Taką miał nadzieję. Żył nadzieją i postanowił dać ją innym.
W końcu śniegu było coraz więcej i droga już na osiedlu Great Avalanche była bardzo zła.
- Gear Secondo. - nogi się naprężyły, a krew w nim buzowała. Ciało rozgrzało się do wysokiej temperatury, a on nie przestawał biec. Biegł dalej, a śnieg dookoła niego topniał w niesamowitym tempie, a ciepły podmuch roznosił się na przestrzeni 100 metrów, ze warstwa śniegu nawet 50 metrów dalej malała o połowę. Po paru kilometr stanął przed kopułami. Jeszcze przez chwilę dyszał, a jego ciało parowało od wysokiej temperatury. Tak, że śnieg stopniał całkowicie przy pierwszych kopułach. Śnieg nawet nie tyle co zamieniał się w wodę, ale niemal od razu wyparowywał. Dzięki temu nie powstała żadna ślizgała. Zaraz za nim dojechało parę ciężarówek, a przed kopuły wyszło paru pracowników, jakiś policjant, strażak.
Sam przeszedł obok nich.
- Hej stój! Pokaż dowód! - krzyczał policjant.
Dopiero wozy i pługi, a raczej ich kierowcy wyjaśnili czego dokonał władca ognia. Policjant zaczął biec w kierunku kopuł. Minął Takishitę, który stał i obserwował policjanta, który kazał mu się zatrzymać, a teraz sam gdzieś biegł.
Pracownicy stali przez chwilę wokół Takishity. Chcieli mu podziękować, przywitać się, poklepać po ramieniu, ale nadal bił od niego żar. Dopiero po paru minutach z kopuły wyjechał nowiutki Hammer z policjantem i jeszcze kimś. Wtedy już Takishita trochę ochłonął.
- O co chodzi? - zapytał niezwykle zdumiony, gdy samochód stanął przed nim i podszedł policjant z wystrojonym jegomościem.
- Jestem przewodniczącym osiedla Deep Snow i zasiadam w radzie miasta Chiro. Jest mi niezmiernie miło podziękować Ci chłopcze, za to co dziś dla nas zrobiłeś i chciałem Ci wręczyć nagrodę. Zostaniesz honorowym mieszkańcem osiedla Deep Snow.
Osoby zgromadzone wokół niego zaczęły mu bić brawo. Jeden z pracowników odśnieżania zaproponował mu kolację, zaraz potem inni zrobili to samo. Każdy się bił o jego względy.
- Odwiedzę was wszystkich. - uśmiechnął się szeroko na myśl o uczcie jak go czeka. Posiłki w setkach domów. Tego potrzebował.
Po rozmowach wyszło, że pochodzi z Fune. W podzięce otrzymał niewielki dom na obrzeżach. Po około trzydziestu posiłkach ruszył do niego, rzucił się na łóżko i zasnął. Kolejnego dnia miał wyruszyć na swoją misję.
OCC:
Użyta technia Żar do odśnieżenia.
Nie ma co liczyć mp, dmg. Fabularnie użyte.
Re: Domki jednorodzinne na osiedlu Deep Snow.
Czw 03 Maj 2012, 17:14
Tak też i minęło trochę czasu. Zdążył się wyspać i przetrawić to co zjadł nieco wcześniej. Wyjrzał za okno w stronę gór. Spojrzał na mapę daną mu przez starucha. Teraz mu się wszystko układało jak trzeba. Góry, które widział były tymi właśnie górami w stronę których miał się udać. Założył koszulę, naramiennik i wyszedł przed dom. Rozprostował trochę kości i zamknął drzwi.
Ruszył w stronę pociągu. Po drodze zwinął jakąś płachtę. Potrzebował wpaść incognito do pociągu. Szczególnie, że nie miał jak zapłacić za bilety. Jednak zanim miał wsiąść do pociągu postanowił sprawdzić, czy w mieście nie ma przestępców, których mógłby okraść. To by nie było złe. Pobawi się trochę w Robin Hooda (gdyby ktoś taki w tym świecie istniał) tylko, że zamiast oddać biednych, przywłaszczy dla siebie. W teorii więc odda biednemu bez grosza.
Zaczął chodzić między uliczkami i koło posterunków policji, a było ich na tym osiedlu aż trzy. Byli to sami drobni przestępcy. Potrzebował kogoś grubszego, ale nie miał pewności, że taką postać znajdzie.
Postanowił poczytać gazety. Nie potrafił zbyt szybko czytać, więc to będzie dobry dla niego trening.
Wszedł do kiosku i pierwsza gazeta z brzegu miała jego zdjęcie na stronie głównej.
Wielki, mały bohater. Pierwszy od czasu Hubergurdara władca ognia ratuje osiedle Deep Snow.
Pierwszą więc rzeczą było dowiedzieć się kim jest Hubergurdar. Nie musiał długo czekać, bo podeszła do niego kasjerka.
- Jej! To Ty!? Jesteś tak samo wielki jak Hubergurdar.
- Wari, ale kim on był?
- To nie wiesz? Wielki bohater. Uratował nasz wspaniały pociąg przed zderzeniem się z lawiną. Został zamordowany przez kogoś. Niektórzy mówią, że Gubernator Velasquez zlecił jego morderstwo. - powiedziała ostatnie zdanie szeptem.
Wiedział już, że mieli kiedyś władce ognia, bohatera. Teraz pewnie go wszyscy będą przyrównywać do niego, a w dodatku wygląda na to, że tamten zginął, bo mógł przeszkadzać temu gubernatorowi. Kojarzył to nazwisko.
- No tak. On ściągał wysokie podatki w wiosce, ale potem rząd wykupił ziemie od niego.
- Co?
Wstał, dał gazetę do rąk dziewczyny i wyszedł. Przypomniał sobie, że ludzie bardzo narzekali i mówili, że prowadzi rządy jak tyran. Mimo, że nie rządził osobiście to był właścicielem ziem i zawsze przychodzili Ci przypakowani goście zbierać daninę. On zawsze się droczył z tymi gorylami. Wpadło mu do głowy, że ten Velasquez ma bardzo dużo pieniędzy, którym zabrał uczciwym ludziom. Może dalej posiada wiele ziem w wioskach i ściąga podatki. Może ten gość naprawdę zabił władcę ognia, bo ten odkrył przekręt. Takishita postanowił zbadać sprawę. Zanim wyruszy na tę misję będzie musiał trochę powęszyć.
Musi tylko stać się szybki i zwinny jak kot, jeżeli chce trochę poszpiegować. Najpierw dowiedział się od przechodniów gdzie ma siedzibę ten cały gubernator, a potem podszedł pod jego willę. Wysokie mury, a przy bramie dwóch goryli. Przypominali tych samych, którzy nawiedzali jego wioskę. Podszedł bliżej i zaczął się droczyć wystawiając język.
- Hej! To ten szczyl z południa!
- Ta bierzemy go.
{Przez chwilę uciekał przed nimi. Starał się odciągnąć ich daleko od bramy. Tak, żeby wejść frontowymi drzwiami. Biegł niesamowicie szybko. W krótkim czasie z dystansu 2 metry zrobił dystans prawie 200 metrów, ale mur się nie kończył. Miał co najmniej 250 metrów. Obejrzał się, ale byli daleko w tyle, więc wtedy znacznie zwolnił. Akurat zbliżał się do rogu posiadłości. Widać już było, że się kończy, więc tam się schowa. Śmignął za mur i poczekał aż dobiegną.
Kroki były coraz głośniejsze, aż w końcu pojawili się przed nim, jakieś 20 metrów od niego. Tupnął jedną nogą, a potem drugą. Delikatnie naprężył stopy i ścięgna. Niczym sprężyna przygotowana do strzału. Nawet pewnie nie zauważyli kiedy zniknął z miejsca. Niemal się jego postać rozmyła. Przez chwilę widzieli tylko jakieś smugi rozmyte jego postaci, a potem smugę, która bardzo szybko zbliżyła się do nich.
Wtedy pobiegł bardzo szybko między nimi. Wykorzystał sprężystość nóg, aby dodać sobie szybkości, aż w końcu znalazł się na ich wysokości. Jego ręce były pozostawione trochę z tyłu. Rozciągnięte, ale tak samo jak jego ciało, tak one zwinęły się, że tylko było słychać jeden świst. Uderzył ich w brzuch tak mocno, że polecieli w najbliższe krzaki. Z pewnością nieprzytomni, bo nie wstawali. Nawet jęku nie było słychać. Dodał sobie na ten jeden moment tak niewyobrażalnej prędkości, że wyglądało to, jakby był przez moment błyskawicą. Z pewnością potrafi zrobić ze swoim ciałem nie jedno, a coś takiego jest dla niego niczym więcej jak drobnostką. Sam nie zna jeszcze wszystkich tajemnic swojego ciała. Odkrył może 1/10 tego kim lub też czym może być, a wciąż pozostawała jeszcze tak prosta, a zarazem trudna rzecz do opanowania jak ogień, ale ten niesamowity sprint, będzie wyglądał jeszcze efektowniej, kiedy będzie to robił z opanowaniem ognia. Wtedy będzie tylko cieniem, który zostawi za sobą palącą się ziemię.}
OCC: Ubiegam się o Cealestis Aequaliter (Niebiański Sprint) {Ten taki biało-szary tekst, czyli końcówka to opis jak opanowuje technikę}
Atak szybki+niebiański sprint = 20*1,3=26
Ruszył w stronę pociągu. Po drodze zwinął jakąś płachtę. Potrzebował wpaść incognito do pociągu. Szczególnie, że nie miał jak zapłacić za bilety. Jednak zanim miał wsiąść do pociągu postanowił sprawdzić, czy w mieście nie ma przestępców, których mógłby okraść. To by nie było złe. Pobawi się trochę w Robin Hooda (gdyby ktoś taki w tym świecie istniał) tylko, że zamiast oddać biednych, przywłaszczy dla siebie. W teorii więc odda biednemu bez grosza.
Zaczął chodzić między uliczkami i koło posterunków policji, a było ich na tym osiedlu aż trzy. Byli to sami drobni przestępcy. Potrzebował kogoś grubszego, ale nie miał pewności, że taką postać znajdzie.
Postanowił poczytać gazety. Nie potrafił zbyt szybko czytać, więc to będzie dobry dla niego trening.
Wszedł do kiosku i pierwsza gazeta z brzegu miała jego zdjęcie na stronie głównej.
Wielki, mały bohater. Pierwszy od czasu Hubergurdara władca ognia ratuje osiedle Deep Snow.
Pierwszą więc rzeczą było dowiedzieć się kim jest Hubergurdar. Nie musiał długo czekać, bo podeszła do niego kasjerka.
- Jej! To Ty!? Jesteś tak samo wielki jak Hubergurdar.
- Wari, ale kim on był?
- To nie wiesz? Wielki bohater. Uratował nasz wspaniały pociąg przed zderzeniem się z lawiną. Został zamordowany przez kogoś. Niektórzy mówią, że Gubernator Velasquez zlecił jego morderstwo. - powiedziała ostatnie zdanie szeptem.
Wiedział już, że mieli kiedyś władce ognia, bohatera. Teraz pewnie go wszyscy będą przyrównywać do niego, a w dodatku wygląda na to, że tamten zginął, bo mógł przeszkadzać temu gubernatorowi. Kojarzył to nazwisko.
- No tak. On ściągał wysokie podatki w wiosce, ale potem rząd wykupił ziemie od niego.
- Co?
Wstał, dał gazetę do rąk dziewczyny i wyszedł. Przypomniał sobie, że ludzie bardzo narzekali i mówili, że prowadzi rządy jak tyran. Mimo, że nie rządził osobiście to był właścicielem ziem i zawsze przychodzili Ci przypakowani goście zbierać daninę. On zawsze się droczył z tymi gorylami. Wpadło mu do głowy, że ten Velasquez ma bardzo dużo pieniędzy, którym zabrał uczciwym ludziom. Może dalej posiada wiele ziem w wioskach i ściąga podatki. Może ten gość naprawdę zabił władcę ognia, bo ten odkrył przekręt. Takishita postanowił zbadać sprawę. Zanim wyruszy na tę misję będzie musiał trochę powęszyć.
Musi tylko stać się szybki i zwinny jak kot, jeżeli chce trochę poszpiegować. Najpierw dowiedział się od przechodniów gdzie ma siedzibę ten cały gubernator, a potem podszedł pod jego willę. Wysokie mury, a przy bramie dwóch goryli. Przypominali tych samych, którzy nawiedzali jego wioskę. Podszedł bliżej i zaczął się droczyć wystawiając język.
- Hej! To ten szczyl z południa!
- Ta bierzemy go.
{Przez chwilę uciekał przed nimi. Starał się odciągnąć ich daleko od bramy. Tak, żeby wejść frontowymi drzwiami. Biegł niesamowicie szybko. W krótkim czasie z dystansu 2 metry zrobił dystans prawie 200 metrów, ale mur się nie kończył. Miał co najmniej 250 metrów. Obejrzał się, ale byli daleko w tyle, więc wtedy znacznie zwolnił. Akurat zbliżał się do rogu posiadłości. Widać już było, że się kończy, więc tam się schowa. Śmignął za mur i poczekał aż dobiegną.
Kroki były coraz głośniejsze, aż w końcu pojawili się przed nim, jakieś 20 metrów od niego. Tupnął jedną nogą, a potem drugą. Delikatnie naprężył stopy i ścięgna. Niczym sprężyna przygotowana do strzału. Nawet pewnie nie zauważyli kiedy zniknął z miejsca. Niemal się jego postać rozmyła. Przez chwilę widzieli tylko jakieś smugi rozmyte jego postaci, a potem smugę, która bardzo szybko zbliżyła się do nich.
Wtedy pobiegł bardzo szybko między nimi. Wykorzystał sprężystość nóg, aby dodać sobie szybkości, aż w końcu znalazł się na ich wysokości. Jego ręce były pozostawione trochę z tyłu. Rozciągnięte, ale tak samo jak jego ciało, tak one zwinęły się, że tylko było słychać jeden świst. Uderzył ich w brzuch tak mocno, że polecieli w najbliższe krzaki. Z pewnością nieprzytomni, bo nie wstawali. Nawet jęku nie było słychać. Dodał sobie na ten jeden moment tak niewyobrażalnej prędkości, że wyglądało to, jakby był przez moment błyskawicą. Z pewnością potrafi zrobić ze swoim ciałem nie jedno, a coś takiego jest dla niego niczym więcej jak drobnostką. Sam nie zna jeszcze wszystkich tajemnic swojego ciała. Odkrył może 1/10 tego kim lub też czym może być, a wciąż pozostawała jeszcze tak prosta, a zarazem trudna rzecz do opanowania jak ogień, ale ten niesamowity sprint, będzie wyglądał jeszcze efektowniej, kiedy będzie to robił z opanowaniem ognia. Wtedy będzie tylko cieniem, który zostawi za sobą palącą się ziemię.}
OCC: Ubiegam się o Cealestis Aequaliter (Niebiański Sprint) {Ten taki biało-szary tekst, czyli końcówka to opis jak opanowuje technikę}
Atak szybki+niebiański sprint = 20*1,3=26
Re: Domki jednorodzinne na osiedlu Deep Snow.
Czw 03 Maj 2012, 20:01
Bez chwili wahania musiał iść dalej. Musiał znaleźć pomysł jak zinfiltrować siedzibę gubernatora. Stwierdził, że wejdzie bramą główną. Podbiegł do niej, następnie nacisnął przycisk na bramie, a po chwili odezwał się głos:
- Coś się dzieje?
- Jestem z pizzeri. Przyniosłem pizze.
- Taaaaak? A myślałem, że kluski przywiozłeś.
- Kluski też mam.
- Hej. Chwila! A gdzie dwójka przy bramie?
- Jedzą właśnie jedną pizzę, jeden klient odwołał w ostatniej chwili zamówienie i nie miałem co zrobić.
Dżżżżżżż.... Piiiii.... dało się słyszeć, a potem brama otworzyła się. Wszedł do środka. Na wprost było mnóstwo drzew. Rezydencja była strasznie niesymetryczna. Jakby jakiś niechluj to projektował. Przynajmniej tak to od przodu wyglądało, ale z góry widać było coś na kształt węża (droga), a rezydencja tworzyła głowę, a dwa baseny geotermalne w jej środku wyglądały jak oczy gada. On widział tylko beznadziejnie zbudowaną rezydencje. Szedł wzdłuż drogi tak długo, aż wyczuł, że zbliżają się bardzo szybko dwie osoby. Zszedł na bok i schował się za pniem drzewa.
Szybko przejechał samochód i słyszał za nim tylko:
- ... te pieprzone głąby. Oni się nadają jedynie...
Do bicia, leżenia, spania? - pomyślał władca ognia.
Podbiegł bliżej rezydencji i stanął pod murem. Chodził dookoła szukając otwartych okien. Po paru minutach znalazł jedno na piętrze. Wyrzucił ręce do góry niczym linę z kotwicą i złapał się parapetu. Podciągnął do góry i zawisł tak przez chwilę. Słyszał rozmowę dwójki osób.
- ... do cholery ten papier co do własności Xasrte?
- Szefie. Na dole teczki powinien być. Przecież Ci go nie trzeba. I tak kupisz tam ziemię za bezcen.
- Wiem. Te parszywe wieśniaki przywiązały się, ale szybko zwiną się. Mrozy im zaczęły doskwierać haha. Teraz kupię ziemię pełną kryształów prawie za darmo.
- Zarezerwowałam bilet na pociąg za dwa dni.
- Za dwa dni!? Miał być na dziś wieczór!
- Niestety nie będzie miejsca w ładowni.
- Po cholerę mi ładownia! Wykup bilety na cały wagon!
- Dobrze już to robię.
Trafił idealnie. Okazało się, że gubernator jedzie do którejś z wiosek obok Chiro pociągiem i to dziś. W dodatku będzie mieć cały wagon, a w nim teczki z pieniędzmi na zakup ziem.
Lepszej okazji niż dziś nie będzie mieć. Odpuścił się od parapetu, a w locie jeszcze słyszał:
- Szefie, koleś z pizzą miał być, a tu Gebro i Rebro w krzakach leżą.
- Intr...
Już go nie obchodziło czy się skapnęli, że mają intruza. Ruszył pędem w kierunku drzew.
- Gomu Gomu no Pistolet.
Złapał się za drzewo oddalone o dwadzieścia, trzydzieści metrów. Odbił się nogami, a rozciągnięta ręka chwycona drzewa zadziałała jak proca i wystrzelił daleko poza mury.
Wylądował tuż na granicy jednej z kopuł. Kiedyś takie lądowania mu nie wychodziły, ale teraz robił to bez problemu. Spytał się jeszcze tylko przechodnia o drogę na stacje i ruszył w jej kierunku.
Poczekał parę godzin, aż zjawi się jego cel, a potem wsiadł do tego samego pociągu, który odjechał w stronę gór.
W :arrow: Góry pociągiem
- Coś się dzieje?
- Jestem z pizzeri. Przyniosłem pizze.
- Taaaaak? A myślałem, że kluski przywiozłeś.
- Kluski też mam.
- Hej. Chwila! A gdzie dwójka przy bramie?
- Jedzą właśnie jedną pizzę, jeden klient odwołał w ostatniej chwili zamówienie i nie miałem co zrobić.
Dżżżżżżż.... Piiiii.... dało się słyszeć, a potem brama otworzyła się. Wszedł do środka. Na wprost było mnóstwo drzew. Rezydencja była strasznie niesymetryczna. Jakby jakiś niechluj to projektował. Przynajmniej tak to od przodu wyglądało, ale z góry widać było coś na kształt węża (droga), a rezydencja tworzyła głowę, a dwa baseny geotermalne w jej środku wyglądały jak oczy gada. On widział tylko beznadziejnie zbudowaną rezydencje. Szedł wzdłuż drogi tak długo, aż wyczuł, że zbliżają się bardzo szybko dwie osoby. Zszedł na bok i schował się za pniem drzewa.
Szybko przejechał samochód i słyszał za nim tylko:
- ... te pieprzone głąby. Oni się nadają jedynie...
Do bicia, leżenia, spania? - pomyślał władca ognia.
Podbiegł bliżej rezydencji i stanął pod murem. Chodził dookoła szukając otwartych okien. Po paru minutach znalazł jedno na piętrze. Wyrzucił ręce do góry niczym linę z kotwicą i złapał się parapetu. Podciągnął do góry i zawisł tak przez chwilę. Słyszał rozmowę dwójki osób.
- ... do cholery ten papier co do własności Xasrte?
- Szefie. Na dole teczki powinien być. Przecież Ci go nie trzeba. I tak kupisz tam ziemię za bezcen.
- Wiem. Te parszywe wieśniaki przywiązały się, ale szybko zwiną się. Mrozy im zaczęły doskwierać haha. Teraz kupię ziemię pełną kryształów prawie za darmo.
- Zarezerwowałam bilet na pociąg za dwa dni.
- Za dwa dni!? Miał być na dziś wieczór!
- Niestety nie będzie miejsca w ładowni.
- Po cholerę mi ładownia! Wykup bilety na cały wagon!
- Dobrze już to robię.
Trafił idealnie. Okazało się, że gubernator jedzie do którejś z wiosek obok Chiro pociągiem i to dziś. W dodatku będzie mieć cały wagon, a w nim teczki z pieniędzmi na zakup ziem.
Lepszej okazji niż dziś nie będzie mieć. Odpuścił się od parapetu, a w locie jeszcze słyszał:
- Szefie, koleś z pizzą miał być, a tu Gebro i Rebro w krzakach leżą.
- Intr...
Już go nie obchodziło czy się skapnęli, że mają intruza. Ruszył pędem w kierunku drzew.
- Gomu Gomu no Pistolet.
Złapał się za drzewo oddalone o dwadzieścia, trzydzieści metrów. Odbił się nogami, a rozciągnięta ręka chwycona drzewa zadziałała jak proca i wystrzelił daleko poza mury.
Wylądował tuż na granicy jednej z kopuł. Kiedyś takie lądowania mu nie wychodziły, ale teraz robił to bez problemu. Spytał się jeszcze tylko przechodnia o drogę na stacje i ruszył w jej kierunku.
Poczekał parę godzin, aż zjawi się jego cel, a potem wsiadł do tego samego pociągu, który odjechał w stronę gór.
W :arrow: Góry pociągiem
- MG
- Liczba Postów : 200
Re: Domki jednorodzinne na osiedlu Deep Snow.
Pią 04 Maj 2012, 23:16
Takishita: Zaliczone zaklęcie Cealestis Aequaliter (Niebiański Sprint) - za zgodą: Percedala. |
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach