Sala lekcyjna klas II
Pon 18 Paź 2010, 20:03
Tu lekcje mają klasy II. Widać ewidentnie, że klasa z rozszerzoną nauką historii Seishi - wszędzie wisiały mapy, portrety znanych ludzi, wokoło było bardzo dużo dat. Poza tym klasa jak klasa, ławki akurat na dwadzieścia osób, katedra i tablica.
- GośćGość
Re: Sala lekcyjna klas II
Sro 15 Lut 2012, 19:04
AkapitWszyscy uczniowie siedzieli, jak na szpilkach, doskonale zdając sobie sprawę, że cisza, która teraz rozciągała się po całej klasie, jak i korytarzu, była początkiem czegoś strasznego. Cała zgraja nastolatków oddychała głęboko i szybko przez usta, ale jednocześnie niesłyszalnie, jakby ktoś ich miał zaraz za tą czynność ukarać. Drżenie, które widać było gołym okiem, przenosiło się na całą salę, co sprawiało mylne wrażenie, jakby wszystko wokół się trzęsło ze strachu.
AkapitI wtedy właśnie to usłyszeli. Aż podskoczyli z wrażenia oraz przerażenia. Pojedynczy stukot drewna o posadzkę. Potem kolejny i następny, ewidentnie zbliżający się. Z każdym kolejnym dźwiękiem, robiło się w pomieszczeniu coraz straszniej, jak w horrorze, jednym z wielu, które uczniowie na sto procent oglądali. Aż pojawił się on.
AkapitKrótkie, bardzo ciemne włosy, opadające na pokrytą wyniosłym, a jednocześnie rządnym przygód uśmiechem, twarz, na której widać ewidentnie szlachetne rysy wskazujące na błękitną krew mężczyzny. Świadczyło także o tym ubranie, w stylu renesansowej szlachty - proste, a zarazem przepiękne: Skórzany płaszcz sięgający trochę powyżej kolan, biała, dystyngowana koszula oraz czarne spodnie. Młody chłopak, wyglądający bardziej jak rówieśnik, szedł o lasce, która dodawała mu jeszcze więcej szyku, niż zwykle. Gdy przekroczył on próg sali, rozejrzał się wokoło z zamkniętymi oczyma, co zdziwiło wszystkich. Kiedy omiótł niewidomym spojrzeniem całą klasę, zarówno w znaczeniu ogółu uczniów, jak i sali, podszedł do biurka i usiadł przy nim, zwracając się do klasy ze słowami:
- Obecność sprawdzona, proszę mi odpowiedzieć, czemu nie ma panienki Wolf i panicza Kunta? Przecież są w ewidencji... - Ponownie założył maskę zimnego szlachcica i skupił wzrok na dzienniku, dodając trochę ciszej:
- A tak, dla formalności... Sir Percedal, Zbawca Świata, jakby kto pytał. Ale dla was po prostu, pan profesor. - Uśmiechnął się lekko, do siebie, po czym wrócił do przeglądania papierowego dokumentu.
AkapitJednakże myślami był przy tej wilczej dziewczynie, której obecności nie mógł wyczuć w całym budynku, co go dziwiło, bo w końcu doskonale pamiętał, jak krzyczała, że musi biec do szkoły. Jednakże to działo się ponad trzy lata wcześniej, więc możliwe było, że już zakończyła edukację. Jeśli tak właśnie się stało, Czarnoskrzydły musiałby znaleźć inną możliwość odnalezienia jej. W końcu uratowała mu życie, jemu oraz Sadiemu, musiał dotrzymać dżentelmeńskiej umowy dotyczącej takich sytuacji.
AkapitI wtedy właśnie to usłyszeli. Aż podskoczyli z wrażenia oraz przerażenia. Pojedynczy stukot drewna o posadzkę. Potem kolejny i następny, ewidentnie zbliżający się. Z każdym kolejnym dźwiękiem, robiło się w pomieszczeniu coraz straszniej, jak w horrorze, jednym z wielu, które uczniowie na sto procent oglądali. Aż pojawił się on.
AkapitKrótkie, bardzo ciemne włosy, opadające na pokrytą wyniosłym, a jednocześnie rządnym przygód uśmiechem, twarz, na której widać ewidentnie szlachetne rysy wskazujące na błękitną krew mężczyzny. Świadczyło także o tym ubranie, w stylu renesansowej szlachty - proste, a zarazem przepiękne: Skórzany płaszcz sięgający trochę powyżej kolan, biała, dystyngowana koszula oraz czarne spodnie. Młody chłopak, wyglądający bardziej jak rówieśnik, szedł o lasce, która dodawała mu jeszcze więcej szyku, niż zwykle. Gdy przekroczył on próg sali, rozejrzał się wokoło z zamkniętymi oczyma, co zdziwiło wszystkich. Kiedy omiótł niewidomym spojrzeniem całą klasę, zarówno w znaczeniu ogółu uczniów, jak i sali, podszedł do biurka i usiadł przy nim, zwracając się do klasy ze słowami:
- Obecność sprawdzona, proszę mi odpowiedzieć, czemu nie ma panienki Wolf i panicza Kunta? Przecież są w ewidencji... - Ponownie założył maskę zimnego szlachcica i skupił wzrok na dzienniku, dodając trochę ciszej:
- A tak, dla formalności... Sir Percedal, Zbawca Świata, jakby kto pytał. Ale dla was po prostu, pan profesor. - Uśmiechnął się lekko, do siebie, po czym wrócił do przeglądania papierowego dokumentu.
AkapitJednakże myślami był przy tej wilczej dziewczynie, której obecności nie mógł wyczuć w całym budynku, co go dziwiło, bo w końcu doskonale pamiętał, jak krzyczała, że musi biec do szkoły. Jednakże to działo się ponad trzy lata wcześniej, więc możliwe było, że już zakończyła edukację. Jeśli tak właśnie się stało, Czarnoskrzydły musiałby znaleźć inną możliwość odnalezienia jej. W końcu uratowała mu życie, jemu oraz Sadiemu, musiał dotrzymać dżentelmeńskiej umowy dotyczącej takich sytuacji.
Re: Sala lekcyjna klas II
Sro 15 Lut 2012, 19:55
Wilcza dziewczyna właśnie minęła bramę do szkoły z wielką szybkością. Przystanęła na chwilę i zgięła w pół podtrzymując dłonie na udach, zmęczona. Oddychała ustami, z których przy każdym wydechu wydobywał się obłoczek dymu, zmęczyła się bardzo tak długim dystansem, bo w końcu biegnie, aż z obrzeży miasta do prawie drugiego końca. Całe szczęście, że jej wilcza forma pozwoliła na zwinniejsze i szybsze poruszanie się w terenie, ale i tak było po dzwonku. 9:03 – Oberwie się jej pewnie. Jeszcze mają nowego nauczyciela od historii i jak mu podpadnie w pierwszy dzień pracy będzie miała przechlapane już przez cały semestr.
Uszata wyprostowała się, machnęła ogonem, poprawiła niebieski szalik i pobiegła nieco wolniej w stronę budynku szkoły. Gdy przeszła przez szklane drzwi zatrzymała się przy tablicy informacyjnej i zaczęła szukać gdzie ma lekcje klasa II. Sala 207! To przecież na drugim piętrze i do tego na samych tyłach!
____- Będzie z dziesięć minut spóźnienia! – Krzyknęła sama do siebie, chwyciła mocniej za torbę i zaczęła biec szybko po schodach. Weszła na pierwsze piętro, przebiegła kawałek korytarzem by dojść do drugich schodów. Gdy pokonała i te skręciła w prawo by teraz przebyć długą drogę. Patrzała kolejno na drzwi wyczytując numery sal:
____-… 109… 110…111… - Jakieś dwie minuty później omal nie minęła Sali 207. Ślizgając się po podłodze zatrzymała się metr od celu, cofnęła i rozsunęła szybko drzwi do klasy z trzaskiem.
____- Przepraszam za spóźnienie! – Wydarła się oddychając ciężko. Chyba wychowanie fizyczne ma z głowy na jakiś tydzień, ale tak to jest jak ucieknie autobus.
Powoli podniosła złote oczy na nauczyciela i zrobiła jeden krok do klasy. Za pierwszym spojrzeniem nie poznała jegomościa, musiało minąć dziesięć sekund by zorientować się, że zna tego typa! Tylko skąd? Cholera, na pewno kiedyś Go spotkała, tylko gdzie i kiedy? A może się jej tylko wydaje? W końcu widziała i przeżyła tyle, że w jej głowie się już prawie nic nie mieści.
Westchnęła i poprawiła czarną torbę po czym nieco spuściła głowę. Oj na pewno dostanie jakąś karę za spóźnienie. Chyba, że nauczyciel jest miły i po prostu każe jej usiąść bez zbędnego monologu. W sumie, powinien się przyzwyczaić, bo to nie pierwszy i nie ostatni raz kiedy się spóźni na lekcje.
Uszata wyprostowała się, machnęła ogonem, poprawiła niebieski szalik i pobiegła nieco wolniej w stronę budynku szkoły. Gdy przeszła przez szklane drzwi zatrzymała się przy tablicy informacyjnej i zaczęła szukać gdzie ma lekcje klasa II. Sala 207! To przecież na drugim piętrze i do tego na samych tyłach!
____- Będzie z dziesięć minut spóźnienia! – Krzyknęła sama do siebie, chwyciła mocniej za torbę i zaczęła biec szybko po schodach. Weszła na pierwsze piętro, przebiegła kawałek korytarzem by dojść do drugich schodów. Gdy pokonała i te skręciła w prawo by teraz przebyć długą drogę. Patrzała kolejno na drzwi wyczytując numery sal:
____-… 109… 110…111… - Jakieś dwie minuty później omal nie minęła Sali 207. Ślizgając się po podłodze zatrzymała się metr od celu, cofnęła i rozsunęła szybko drzwi do klasy z trzaskiem.
____- Przepraszam za spóźnienie! – Wydarła się oddychając ciężko. Chyba wychowanie fizyczne ma z głowy na jakiś tydzień, ale tak to jest jak ucieknie autobus.
Powoli podniosła złote oczy na nauczyciela i zrobiła jeden krok do klasy. Za pierwszym spojrzeniem nie poznała jegomościa, musiało minąć dziesięć sekund by zorientować się, że zna tego typa! Tylko skąd? Cholera, na pewno kiedyś Go spotkała, tylko gdzie i kiedy? A może się jej tylko wydaje? W końcu widziała i przeżyła tyle, że w jej głowie się już prawie nic nie mieści.
Westchnęła i poprawiła czarną torbę po czym nieco spuściła głowę. Oj na pewno dostanie jakąś karę za spóźnienie. Chyba, że nauczyciel jest miły i po prostu każe jej usiąść bez zbędnego monologu. W sumie, powinien się przyzwyczaić, bo to nie pierwszy i nie ostatni raz kiedy się spóźni na lekcje.
- Go??Gość
Re: Sala lekcyjna klas II
Sro 15 Lut 2012, 20:05
Chociaż było już dawno po dzwonku, chłopak nie miał zamiaru biegać jak opętany. Już dość zmęczyła go droga do szkoły unikając pełnego słońca. Mało co dawało mu przebranie, a miało być niezawodne. Płaszcz z kapturem ochraniał go przed bezpośrednim kontaktem z Heliosem, ale promienie słoneczne i tak przenikały w głąb ciała. Najgorsze będzie jednak przesiedzenie w klasie pełnej uczniów przez wszystkie zajęcia i być grzeczny, cokolwiek to znaczy. Miał nawet specjalne spotkanie z nauczycielem etyki, żeby wpoić mu zasady, w tym nie spóźnianie się. Od początku wszystko wyglądało w iście nieszczęsnym stylu. Wolnym krokiem przemierzał korytarze i szukał odpowiedniej sali, co mogło ciągnąć się w nieskończoność, gdyby nie odczytanie z rysunku projektu budynku i zlokalizowanie pożądanego celu. Nie wiedział czy to przez stres, czy przez ludzi omijających go w pośpiechu, ale i Aaon postanowił przyspieszyć i dotrzeć do miejsca przeznaczenia.
”Kh, nie potrafili wznieść większej uczelni?!”
W biegu kaptur zszedł z głowy odsłaniając prawie białe jak śnieg włosy, lecz splamione na końcówkach czerwienią, jakby od krwi. Lekko dysząc przystanął przed schodami na górę. Podniósł wzrok znad okularów i poprawiając je na nosie zaczął wspinaczkę. Dlaczego nie wziął sobie lekcji WFu dużo wcześniej? Miał marną kondycję, na to wyglądało przynajmniej w tej chwili. Po pokonaniu przeszkody był już całkiem blisko celu, gdy minęła go z impetem jakaś dziewczyna, która prawie że przed nosem zamknęła drzwi do klasy. Cóż, nie był jedynym spóźnionym, ale bardziej spóźniony niż czarnowłosa – tylko tyle zdążył zauważyć, biegła bardzo szybko.
Teraz przyszła na niego kolej. Podszedł do drzwi, lecz jeszcze ich nie otwierał. Nie przekonywał go ten cały pomysł z chodzeniem do szkoły, chociaż w ten sposób mógł się wyrwać z nudnego domu. Koszt może okazać się wysoki, ale coś za coś. Pociągnął wolno za klamkę.
-Sir…
Stanął w progu szukając wzrokiem nauczyciela, którego miał przeprosić za spóźnienie, lecz czuł na sobie wzrok kilku uczniów i nic więcej nie wyksztusił, tylko skrzywił minę i udał się do wolnej ławki. Niestety była to ławka na początku, prawie przy tablicy. No i co, że od ściany, skoro niemal przed katedrą nauczyciela? Gdyby wiedział o czymś takim jak zajmowanie tylnych ławek, to przyszedłby wcześniej, albo postarałby się chociaż o to. Z torby wyjął zeszyt i długopis, wciąż mając wrażenie, iż jest obserwowany. Dziwne, no nie? Będąc ostatnim spóźnionym, niekulturalnym i spiętym uczniem w klasie pełnej osób. Bardzo dziwne.
”Kh, nie potrafili wznieść większej uczelni?!”
W biegu kaptur zszedł z głowy odsłaniając prawie białe jak śnieg włosy, lecz splamione na końcówkach czerwienią, jakby od krwi. Lekko dysząc przystanął przed schodami na górę. Podniósł wzrok znad okularów i poprawiając je na nosie zaczął wspinaczkę. Dlaczego nie wziął sobie lekcji WFu dużo wcześniej? Miał marną kondycję, na to wyglądało przynajmniej w tej chwili. Po pokonaniu przeszkody był już całkiem blisko celu, gdy minęła go z impetem jakaś dziewczyna, która prawie że przed nosem zamknęła drzwi do klasy. Cóż, nie był jedynym spóźnionym, ale bardziej spóźniony niż czarnowłosa – tylko tyle zdążył zauważyć, biegła bardzo szybko.
Teraz przyszła na niego kolej. Podszedł do drzwi, lecz jeszcze ich nie otwierał. Nie przekonywał go ten cały pomysł z chodzeniem do szkoły, chociaż w ten sposób mógł się wyrwać z nudnego domu. Koszt może okazać się wysoki, ale coś za coś. Pociągnął wolno za klamkę.
-Sir…
Stanął w progu szukając wzrokiem nauczyciela, którego miał przeprosić za spóźnienie, lecz czuł na sobie wzrok kilku uczniów i nic więcej nie wyksztusił, tylko skrzywił minę i udał się do wolnej ławki. Niestety była to ławka na początku, prawie przy tablicy. No i co, że od ściany, skoro niemal przed katedrą nauczyciela? Gdyby wiedział o czymś takim jak zajmowanie tylnych ławek, to przyszedłby wcześniej, albo postarałby się chociaż o to. Z torby wyjął zeszyt i długopis, wciąż mając wrażenie, iż jest obserwowany. Dziwne, no nie? Będąc ostatnim spóźnionym, niekulturalnym i spiętym uczniem w klasie pełnej osób. Bardzo dziwne.
- GośćGość
Re: Sala lekcyjna klas II
Sro 15 Lut 2012, 20:48
AkapitW oczekiwaniu na spóźnialskich, stukał nerwowo piórem o blat katedry. Doskonale z daleka wyczuwał śpieszących się uczniów, więc nie rozpoczynał lekcji, ku katordze, bądź uciesze reszty klasy. Nagle uśmiechnął się wesoło i szepnął pod nosem, zaprzestając czynności związanej z urządzeniem do pisania:
- Nadchodzą... - Z piersiowej kieszeni marynarki wyciągnął okulary, nałożył sobie na nos i oczekiwał 'gości', gdy nagle do klasy wparowała czarnowłosa dziewczyna, którą poznał z miejsca, gdyż praktycznie się nie zmieniła. Grzecznie wykrzyczała przeprosiny za spóźnienie i ze spuszczoną głową czekała na reprymendę. Percy parsknął śmiechem pod nosem, słysząc jej myśli na swój temat. *Nie poznała mnie, dobre... Ale cóż, trzeba uświadomić tą miłą osóbkę...* Powstał, przywdziewając na twarz maskę srogiego belfra, którą doskonale znał z anielskiej szkoły. Spojrzał surowym wzrokiem na dziewczynę i nienaturalnie łagodnym tonem odrzekł jej, wskazując na wolną ławkę, na końcu, w prawym rzędzie:
- Ależ nic się nie stało, panienko Wolf, proszę usiąść. Mam nadzieję, że tym razem uratowała pani kogoś szczególnego, aniżeli sokolnika z elektryczną gitarą. - *Nie zdążyłem wtedy, więc teraz dziękuję.* Dokończył jej telepatycznie, po czym zwrócił się do drugiego spóźnialskiego, który tylko okazał szlachecki szacunek i w milczeniu usiadł w ławce tuż przed katedrą.
- Witam i panicza, sir Aaonie. Matka panicza dobrze się trzyma? Widzieliśmy się ostatnio ponad rok temu, wtedy była niezmiernym okazem zdrowia. - Skłonił się lekko, okazując szacunek rodowi młodego błekitnokrwistego, po czym powiedział głośniej, do całej klasy:
- Uczniowie, którzy mają dyżur, proszę o zasłonięcie wszystkich rolet oraz ogólne przyciemnienie całego pomieszczenia. - Chwilę odczekał, aż prośba zostanie wypełniona, po czym kontynuował w niemalże grobowej ciszy, która zaległa:
- Jak już wspomniałem, nazywam się Sir Percedal, Zbawca Świata. Wielu z was może znać mnie z różnorakich opowieści, z bardzo dalekiego czasu i dziwić się, czemu tak znamienita osoba pełni rolę nędznego nauczyciela historii. Otóż zanim rozwikłamy tę tajemnicę, zajmiemy się wami. - Zaczął chodzić między ławkami, kontynuując monolog, co jakiś czas dziwacznie gestykulując:
- Wiem o was więcej, niż wy sami, znam wasze pochodzenie, a także pochodzenie waszych zdolności, które staracie się ukrywać. Ale nie martwcie się, w tym gronie nikt nie ma prawa was tknąć, swój swego nie dotknie, przynajmniej nie przy mnie. Dlatego też proszę was wszystkich o ujawnienie. Nie, nie dla mnie, bo mi to zbędne, czytam wam wszystkim w myślach. Zróbcie to dla siebie, gdyż wyjawianie sekretów pomaga grupie ludzi się zgrać, doskonale o tym wiem. No, już, do roboty! - Klasnął w dłonie i stanął na swoim krzesełku, zdejmując marynarkę, której nie chciał rozrywać przy rozkładaniu skrzydeł. W końcu ostatnią osobą, która zostanie z sekretem, będzie on sam.
AkapitZ uśmiechem na ustach przyglądał się, jak pierwsi zaczynają się ujawniać. Na samym początku był Steve Rogers, krótko ścięty blondyn o niebieskich oczach i mocno umięśnionej sylwetce. Stanął na ławce i wznosząc prawą rękę do góry, zmaterializował na sobie złoty pancerz rodem z średniowiecza i potężny claymore. Za ciosem poszło dwóch różnych, a zarazem podobnych chłopaków, ewidentnie braci bliźniaków. Jeden, blond włosy i zielonooki, wyzwolił z ręki kulę ognia, lecz został powstrzymany przez drugiego, czarnowłosego o oczach w tym samym kolorze, który cisnął mu w tą dłoń kulę wody. Nagle krzyczeć podwójnym głosem zaczęła Shi, szalona dziewczyna o olbrzymich, różowych oczach i cienistych włosach, bliźniaczka siebie samej, od widoku której, wróciły Percy'emu wspomnienia z jednej z wypraw. Jednak musiały ustąpić, gdy jego spojrzenie spotkało się z Hiro - odludkiem klasowym, jedynym, którego nie mógł rozgryźć. Wstał on, zarzucił blond grzywką, odsłaniając tym samym zbyt jasne jak na śmiertelnika oczy i podszedł do nauczyciela, mówiąc wprost do jego umysłu:
*Profesorze Zdrajco, mogę rozwinąć skrzydła?* Te słowa spowodowały, że jego oczy zrobiły się wielkie jak pięciozłotówki. Z otwartą buzią kiwnął głową, choć wiedział, że młodzieniec zostawi sobie pokaz na koniec, tuż przed Upadłym.
- Nadchodzą... - Z piersiowej kieszeni marynarki wyciągnął okulary, nałożył sobie na nos i oczekiwał 'gości', gdy nagle do klasy wparowała czarnowłosa dziewczyna, którą poznał z miejsca, gdyż praktycznie się nie zmieniła. Grzecznie wykrzyczała przeprosiny za spóźnienie i ze spuszczoną głową czekała na reprymendę. Percy parsknął śmiechem pod nosem, słysząc jej myśli na swój temat. *Nie poznała mnie, dobre... Ale cóż, trzeba uświadomić tą miłą osóbkę...* Powstał, przywdziewając na twarz maskę srogiego belfra, którą doskonale znał z anielskiej szkoły. Spojrzał surowym wzrokiem na dziewczynę i nienaturalnie łagodnym tonem odrzekł jej, wskazując na wolną ławkę, na końcu, w prawym rzędzie:
- Ależ nic się nie stało, panienko Wolf, proszę usiąść. Mam nadzieję, że tym razem uratowała pani kogoś szczególnego, aniżeli sokolnika z elektryczną gitarą. - *Nie zdążyłem wtedy, więc teraz dziękuję.* Dokończył jej telepatycznie, po czym zwrócił się do drugiego spóźnialskiego, który tylko okazał szlachecki szacunek i w milczeniu usiadł w ławce tuż przed katedrą.
- Witam i panicza, sir Aaonie. Matka panicza dobrze się trzyma? Widzieliśmy się ostatnio ponad rok temu, wtedy była niezmiernym okazem zdrowia. - Skłonił się lekko, okazując szacunek rodowi młodego błekitnokrwistego, po czym powiedział głośniej, do całej klasy:
- Uczniowie, którzy mają dyżur, proszę o zasłonięcie wszystkich rolet oraz ogólne przyciemnienie całego pomieszczenia. - Chwilę odczekał, aż prośba zostanie wypełniona, po czym kontynuował w niemalże grobowej ciszy, która zaległa:
- Jak już wspomniałem, nazywam się Sir Percedal, Zbawca Świata. Wielu z was może znać mnie z różnorakich opowieści, z bardzo dalekiego czasu i dziwić się, czemu tak znamienita osoba pełni rolę nędznego nauczyciela historii. Otóż zanim rozwikłamy tę tajemnicę, zajmiemy się wami. - Zaczął chodzić między ławkami, kontynuując monolog, co jakiś czas dziwacznie gestykulując:
- Wiem o was więcej, niż wy sami, znam wasze pochodzenie, a także pochodzenie waszych zdolności, które staracie się ukrywać. Ale nie martwcie się, w tym gronie nikt nie ma prawa was tknąć, swój swego nie dotknie, przynajmniej nie przy mnie. Dlatego też proszę was wszystkich o ujawnienie. Nie, nie dla mnie, bo mi to zbędne, czytam wam wszystkim w myślach. Zróbcie to dla siebie, gdyż wyjawianie sekretów pomaga grupie ludzi się zgrać, doskonale o tym wiem. No, już, do roboty! - Klasnął w dłonie i stanął na swoim krzesełku, zdejmując marynarkę, której nie chciał rozrywać przy rozkładaniu skrzydeł. W końcu ostatnią osobą, która zostanie z sekretem, będzie on sam.
AkapitZ uśmiechem na ustach przyglądał się, jak pierwsi zaczynają się ujawniać. Na samym początku był Steve Rogers, krótko ścięty blondyn o niebieskich oczach i mocno umięśnionej sylwetce. Stanął na ławce i wznosząc prawą rękę do góry, zmaterializował na sobie złoty pancerz rodem z średniowiecza i potężny claymore. Za ciosem poszło dwóch różnych, a zarazem podobnych chłopaków, ewidentnie braci bliźniaków. Jeden, blond włosy i zielonooki, wyzwolił z ręki kulę ognia, lecz został powstrzymany przez drugiego, czarnowłosego o oczach w tym samym kolorze, który cisnął mu w tą dłoń kulę wody. Nagle krzyczeć podwójnym głosem zaczęła Shi, szalona dziewczyna o olbrzymich, różowych oczach i cienistych włosach, bliźniaczka siebie samej, od widoku której, wróciły Percy'emu wspomnienia z jednej z wypraw. Jednak musiały ustąpić, gdy jego spojrzenie spotkało się z Hiro - odludkiem klasowym, jedynym, którego nie mógł rozgryźć. Wstał on, zarzucił blond grzywką, odsłaniając tym samym zbyt jasne jak na śmiertelnika oczy i podszedł do nauczyciela, mówiąc wprost do jego umysłu:
*Profesorze Zdrajco, mogę rozwinąć skrzydła?* Te słowa spowodowały, że jego oczy zrobiły się wielkie jak pięciozłotówki. Z otwartą buzią kiwnął głową, choć wiedział, że młodzieniec zostawi sobie pokaz na koniec, tuż przed Upadłym.
Re: Sala lekcyjna klas II
Sro 15 Lut 2012, 21:29
Zaraz za nią do klasy wparował kolejny spóźniony uczeń, nie znała Go, był nowy, a do tego śmierdziało od Niego krwią, jakby był seryjnym mordercą, albo krwiopijcą. Nie przeprosił za spóźnienie, nie czekał na komendę od nauczyciela i jeszcze zajął jej bezczelnie miejsce z przodu przez co musiała iść na sam tył, czego nienawidziła! Okropne miejsce, gdzie siedzą sami ci, którzy hałasują, a ona lubi spokój na przodzie. Przejechała tylko wzrokiem po białowłosym i spojrzała na nauczyciela, który do niej coś mówił. Przechyliła lekko głowę na bok słysząc o gitarze i sokolniku. Odprawił ją do ławki dziękując telepatycznie. Zmrużyła tylko lekko oczy i poszła we wskazane miejsce. Już wiedziała dlaczego rysy twarzy Nauczyciela były jej takie znajome. To Jego trzy lata temu uratowała od chmary kotów, bo przechodziła akurat obok. Jak teraz o tym pomyślała zachciało się jej śmiać, bo to były w końcu koty, a Pan Nyan i Jego sokół polegli.
Arogancka Nono wpatrywała się w białowłosego o zapachu krwi. Zdziwiło ją to, że Nauczyciel kazał innym zasunąć rolety i bardziej to, że zwracał się do Niego „Paniczu”. Wtedy już miała pewność, że ma do czynienia z błękitną krwią, a ten tutaj, to wampir. Ogon nerwowo poruszył się na samą myśl o tym, że w klasie jest dwóch z wyższych sfer. Co to za zarobek w pracy nauczyciela i dlaczego ktoś taki jak Panicz wybrał publiczną szkołę, a nie prywatne lekcje w domu? Ci z kasą mają chyba za dużo w poważaniu, albo mają naprawdę bardzo nudne życie.
Gdy usłyszała o czytaniu w myślach od razu wyłączyła mózg. Grzebie jej w głowie!? Co za… chamstwo. Otworzyła nieco szerzej oczy i odwróciła głowę do okna całkowicie wyciszając myśli. Patrzała co chwilę tylko przelotnie na tych, którzy po kolei ukazywali swoje umiejętności. Oczywiście wszystkie znała, bo w końcu to już druga klasa z tymi pięcioma. Reszta, czyli 11 uczniów to zwykli ludzie, siedzieli w milczeniu i przypatrywali się reszcie jakby bojąc się, że zaraz zginą. Gdy już wszyscy, prócz Cichego pokazali co potrafią doszła do wniosku, że kolej na nią. To się mylą, bo nie ma zamiaru nic pokazywać:
____- Nie będę robić z siebie pajaca. I tak większość wie jak wygląda moja forma, łącznie z Panem, prawda? Z resztą, wiem już dlaczego śmierdzi Pan trupami. Upadły, ten z legend… Ciężko Go znosisz Hiro, nie? Dlaczego Go nie zaatakujesz? Czy nie cierpisz Upadłych? - Uśmiechnęła się kącikiem ust. Za wszelką cenę chciała sprowokować bójkę by móc się ulotnić stąd oknem.
Uśmieszek znikł, a dziewczyna założyła ręce za głowę i uniosła krzesło na dwie tylne nogi bujając się do tyłu i do przodu. Wyczekiwała upragnionego dzwonka, albo bójki. Ehh, to dopiero pierwsza lekcja, jeszcze trzy, z czego jeszcze jedna z Panem Sir Percedalem .
Arogancka Nono wpatrywała się w białowłosego o zapachu krwi. Zdziwiło ją to, że Nauczyciel kazał innym zasunąć rolety i bardziej to, że zwracał się do Niego „Paniczu”. Wtedy już miała pewność, że ma do czynienia z błękitną krwią, a ten tutaj, to wampir. Ogon nerwowo poruszył się na samą myśl o tym, że w klasie jest dwóch z wyższych sfer. Co to za zarobek w pracy nauczyciela i dlaczego ktoś taki jak Panicz wybrał publiczną szkołę, a nie prywatne lekcje w domu? Ci z kasą mają chyba za dużo w poważaniu, albo mają naprawdę bardzo nudne życie.
Gdy usłyszała o czytaniu w myślach od razu wyłączyła mózg. Grzebie jej w głowie!? Co za… chamstwo. Otworzyła nieco szerzej oczy i odwróciła głowę do okna całkowicie wyciszając myśli. Patrzała co chwilę tylko przelotnie na tych, którzy po kolei ukazywali swoje umiejętności. Oczywiście wszystkie znała, bo w końcu to już druga klasa z tymi pięcioma. Reszta, czyli 11 uczniów to zwykli ludzie, siedzieli w milczeniu i przypatrywali się reszcie jakby bojąc się, że zaraz zginą. Gdy już wszyscy, prócz Cichego pokazali co potrafią doszła do wniosku, że kolej na nią. To się mylą, bo nie ma zamiaru nic pokazywać:
____- Nie będę robić z siebie pajaca. I tak większość wie jak wygląda moja forma, łącznie z Panem, prawda? Z resztą, wiem już dlaczego śmierdzi Pan trupami. Upadły, ten z legend… Ciężko Go znosisz Hiro, nie? Dlaczego Go nie zaatakujesz? Czy nie cierpisz Upadłych? - Uśmiechnęła się kącikiem ust. Za wszelką cenę chciała sprowokować bójkę by móc się ulotnić stąd oknem.
Uśmieszek znikł, a dziewczyna założyła ręce za głowę i uniosła krzesło na dwie tylne nogi bujając się do tyłu i do przodu. Wyczekiwała upragnionego dzwonka, albo bójki. Ehh, to dopiero pierwsza lekcja, jeszcze trzy, z czego jeszcze jedna z Panem Sir Percedalem .
- Go??Gość
Re: Sala lekcyjna klas II
Sro 15 Lut 2012, 21:47
Uprzedzano go, że profesor od historii to niezwykła persona, ale nie mówili, że aż tak. W dodatku kojarzył wszystko i wszystkich, doskonale znał każdy szczegół i każdą osobę z otoczenia uczniów, sam był przykładem. Skinął wtedy głową, że dobrze się miewa jego rodzicielka, lecz nie chciał patrzeć dłużej na belfra. Aż ciarki go przechodziły, jak tylko pomyślał, że Sir Percedal potrafi czytać w myślach. Tak jak teraz? Eeeh… beznadziejne uczucie.
Nie spodziewał się prezentacji umiejętności przez uczniów. Każdy uczeń co innego reprezentował sobą, jakiś odłam różnych ras i zdolności, co wprawiło chłopaka w zaciekawienie, ale i kłopot. Przyglądał się w milczeniu co wyprawiają inni samemu myśląc nad tym co pokazać. Przy tych wszystkich osobach był gorszy od pyłku na wietrze, jedynie kiedy wpadał w szał od krwi miał moc, nie chciał ujawniać tej bestii. Mógłby zrobić prostą sztuczkę z lustrem, lecz to za banalne. Przecież nie tylko wampiry nie mają odbicia w lustrze. Już samo zasłonięcie żaluzji po wypowiedzi nauczyciela mogło wskazywać kim jest, więc nie będzie musiał się błaźnić.
Nie tylko on nie chciał ujawniać swoich mocy. Może nie dlatego, że nie potrafiła, a co nie chciała, spóźnialska dziewczyna kategorycznie odmówiła prezentacji. Wspomniała, że większość obecnych wie o Jej zdolnościach, Aaon nie zaliczał się do tej grupy, gdyż dołączył do tej klasy w tym tygodniu. Przysłuchiwał się uważnie Jej słowom, były interesujące. Przebywają ze sobą w jednym pomieszczeniu dwa najbardziej znienawidzone przez siebie rodowody, Upadły i Anioł. Gdyby doszło do rzekomo wspomnianej bójki, to musiałby się ulotnić czym prędzej, żeby nie było nieprzyjemności. Siedział dalej na krześle oparty ramieniem o ścianę i nie zdejmując okularów (nawet jak było wystarczająco ciemno) śledził wskazanych przez dziewczynę-wilka osobników. Był ciekaw jak to rozwiążą, czy pokojowo czy bojowo. Zastanawiał się dlaczego ta dziewczyna chciała ich sprowokować, dlatego i Jej zachowanie obserwował po cichu. Zza przyciemnianych okularów nie było widać w którą stronę kieruje spojrzenie, jedyny plus tej rzeczy.
Nie spodziewał się prezentacji umiejętności przez uczniów. Każdy uczeń co innego reprezentował sobą, jakiś odłam różnych ras i zdolności, co wprawiło chłopaka w zaciekawienie, ale i kłopot. Przyglądał się w milczeniu co wyprawiają inni samemu myśląc nad tym co pokazać. Przy tych wszystkich osobach był gorszy od pyłku na wietrze, jedynie kiedy wpadał w szał od krwi miał moc, nie chciał ujawniać tej bestii. Mógłby zrobić prostą sztuczkę z lustrem, lecz to za banalne. Przecież nie tylko wampiry nie mają odbicia w lustrze. Już samo zasłonięcie żaluzji po wypowiedzi nauczyciela mogło wskazywać kim jest, więc nie będzie musiał się błaźnić.
Nie tylko on nie chciał ujawniać swoich mocy. Może nie dlatego, że nie potrafiła, a co nie chciała, spóźnialska dziewczyna kategorycznie odmówiła prezentacji. Wspomniała, że większość obecnych wie o Jej zdolnościach, Aaon nie zaliczał się do tej grupy, gdyż dołączył do tej klasy w tym tygodniu. Przysłuchiwał się uważnie Jej słowom, były interesujące. Przebywają ze sobą w jednym pomieszczeniu dwa najbardziej znienawidzone przez siebie rodowody, Upadły i Anioł. Gdyby doszło do rzekomo wspomnianej bójki, to musiałby się ulotnić czym prędzej, żeby nie było nieprzyjemności. Siedział dalej na krześle oparty ramieniem o ścianę i nie zdejmując okularów (nawet jak było wystarczająco ciemno) śledził wskazanych przez dziewczynę-wilka osobników. Był ciekaw jak to rozwiążą, czy pokojowo czy bojowo. Zastanawiał się dlaczego ta dziewczyna chciała ich sprowokować, dlatego i Jej zachowanie obserwował po cichu. Zza przyciemnianych okularów nie było widać w którą stronę kieruje spojrzenie, jedyny plus tej rzeczy.
- GośćGość
Re: Sala lekcyjna klas II
Sro 15 Lut 2012, 22:02
AkapitWysłuchał Nono z uśmiechem na twarzy, nawet parsknął, gdy usłyszał o bójce. Krótko wymienił spojrzenia z Hiro i gdy już wszyscy się ujawnili, stanął obok niego i powiedział głośno, by wszyscy to usłyszeli, a w szczególności wilczyca:
- Na trzy, braciszku. Raz... dwa...
- ...TRZY! - Pomieszczenie rozbłysnęło oszałamiającym światłem dwóch sprzeczności - Śnieżnej bieli skrzydeł ucznia i kruczej czerni skrzydeł nauczyciela. Spojrzeli po sobie z uśmiechem, po czym zwinęli je i ubrali się w normalne ciuchy. Po tym pokazie blondyn usiadł na swoim miejscu z wyszczerzonymi zębami. Wtedy przypomniała mu się dawna scena, z czasów wesołego hasania po Górnym Świecie z bratem...
AkapitStali na przeciw siebie, trzymając w rękach długie, aczkolwiek bardzo lekkie miecze. Różnili się niemal wszystkim, łączył ich tylko niesamowite piękno oraz białe skrzydła i togi, w których musieli biegać cały czas. Nagle, w mgnieniu oka, znaleźli się tuż przy sobie, a ze skrzyżowanych broni posypał się deszcz iskier. Wtedy właśnie, gdy jedna z nich przypadkiem spadła na Ziemię, ludzie nauczyli się wzniecać ogień. Cóż za przypadek.
- Wiesz, co, brat? Nie pasuje ci biały strój, jak i ta toga. Ty jesteś inny, zawsze byłeś i będziesz. I nie mówię tego jako obelgi, dobrze wiesz, o czym mówię. - Oponent uśmiechnął się, kiwnął głową i ruszył do kontrnatarcia, w duchu wyczekując tego momentu, w którym będzie mógł odwiedzić Ziemię, choćby jako Anioł Stróż. Strasznie uwielbiał tamten świat, był wolny i nie wymagało się w nim tak wiele. To był dzień, w którym w głowie Sir Percedala, dużo później nazwanego Zbawcą świata, misterny plan...
AkapitNagle do belfra doszły wreszcie narzekania panienki Wolf odnośnie miejsca. Skinął lekko głową, wysyłając do niej i Kunta identyczną wiadomość telepatyczną:
* Kunt i Wolf, zamienić się miejscami!* Zadowolony z siebie po tym całym przedstawieniu, rozsadził jeszcze braci Władców, ku ich olbrzymiemu zawodowi oczywiście, po czym usiadł wygodnie na swoim krześle i rzekł zmęczonym głosem, poprzedzonym ziewnięciem:
- Wiesz, co, braciszku? Opowiedz reszcie klasy o tym, jak Najwyższy chciał wymordować populację Ziemi, dokładnie opisz całe zaklęcie. Ja tymczasem zabiorę dwoje spóźnialskich, by zadać im karę. - Puścił oczko do Białoskrzydłego, który w tym momencie zbladł, z dwóch powodów. Pierwszym był fakt, że miał wystąpić publicznie, w roli nauczyciela, a drugim świadomość, co miał zamiar zrobić z nimi Percy.
AkapitNauczyciel powstał i skierował ręce w stronę Nono oraz Aaon'a, biorąc ich na korytarz szkolny. Na twarzy widniał mu uśmieszek, towarzyszący przez większość wypraw, nawet w pół godziny po ataku kotów. *O, dobrze, że sobie przypomniałem, muszę ukarać panienkę Wolf za nazwaniem mnie per Nyan.* Przeszło mu przez myśl, co powiększyło uśmiech. Stanął ładnie tuż obok drzwi, otwierając je na oścież i przepuszczając w ten sposób uczniów przodem. Przez te stulecia nieustannych przygód nauczył się, że nawet czytanie w myślach da się oszukać, więc powinien być ostrożny, bo wszędzie może czyhać zagrożenie.
ZT => Korytarz Szkolny.
- Na trzy, braciszku. Raz... dwa...
- ...TRZY! - Pomieszczenie rozbłysnęło oszałamiającym światłem dwóch sprzeczności - Śnieżnej bieli skrzydeł ucznia i kruczej czerni skrzydeł nauczyciela. Spojrzeli po sobie z uśmiechem, po czym zwinęli je i ubrali się w normalne ciuchy. Po tym pokazie blondyn usiadł na swoim miejscu z wyszczerzonymi zębami. Wtedy przypomniała mu się dawna scena, z czasów wesołego hasania po Górnym Świecie z bratem...
AkapitStali na przeciw siebie, trzymając w rękach długie, aczkolwiek bardzo lekkie miecze. Różnili się niemal wszystkim, łączył ich tylko niesamowite piękno oraz białe skrzydła i togi, w których musieli biegać cały czas. Nagle, w mgnieniu oka, znaleźli się tuż przy sobie, a ze skrzyżowanych broni posypał się deszcz iskier. Wtedy właśnie, gdy jedna z nich przypadkiem spadła na Ziemię, ludzie nauczyli się wzniecać ogień. Cóż za przypadek.
- Wiesz, co, brat? Nie pasuje ci biały strój, jak i ta toga. Ty jesteś inny, zawsze byłeś i będziesz. I nie mówię tego jako obelgi, dobrze wiesz, o czym mówię. - Oponent uśmiechnął się, kiwnął głową i ruszył do kontrnatarcia, w duchu wyczekując tego momentu, w którym będzie mógł odwiedzić Ziemię, choćby jako Anioł Stróż. Strasznie uwielbiał tamten świat, był wolny i nie wymagało się w nim tak wiele. To był dzień, w którym w głowie Sir Percedala, dużo później nazwanego Zbawcą świata, misterny plan...
AkapitNagle do belfra doszły wreszcie narzekania panienki Wolf odnośnie miejsca. Skinął lekko głową, wysyłając do niej i Kunta identyczną wiadomość telepatyczną:
* Kunt i Wolf, zamienić się miejscami!* Zadowolony z siebie po tym całym przedstawieniu, rozsadził jeszcze braci Władców, ku ich olbrzymiemu zawodowi oczywiście, po czym usiadł wygodnie na swoim krześle i rzekł zmęczonym głosem, poprzedzonym ziewnięciem:
- Wiesz, co, braciszku? Opowiedz reszcie klasy o tym, jak Najwyższy chciał wymordować populację Ziemi, dokładnie opisz całe zaklęcie. Ja tymczasem zabiorę dwoje spóźnialskich, by zadać im karę. - Puścił oczko do Białoskrzydłego, który w tym momencie zbladł, z dwóch powodów. Pierwszym był fakt, że miał wystąpić publicznie, w roli nauczyciela, a drugim świadomość, co miał zamiar zrobić z nimi Percy.
AkapitNauczyciel powstał i skierował ręce w stronę Nono oraz Aaon'a, biorąc ich na korytarz szkolny. Na twarzy widniał mu uśmieszek, towarzyszący przez większość wypraw, nawet w pół godziny po ataku kotów. *O, dobrze, że sobie przypomniałem, muszę ukarać panienkę Wolf za nazwaniem mnie per Nyan.* Przeszło mu przez myśl, co powiększyło uśmiech. Stanął ładnie tuż obok drzwi, otwierając je na oścież i przepuszczając w ten sposób uczniów przodem. Przez te stulecia nieustannych przygód nauczył się, że nawet czytanie w myślach da się oszukać, więc powinien być ostrożny, bo wszędzie może czyhać zagrożenie.
ZT => Korytarz Szkolny.
Re: Sala lekcyjna klas II
Czw 16 Lut 2012, 18:01
Widząc, że jednak się myliła co do Hiro i Pana Nyan wzruszyła tylko ramionami i wyłożyła nogi na ławkę, a oparciem krzesła oparła się o ścianę. Nie przejęła się tym bardzo, jak nie teraz to kiedy indziej wywoła bójkę. Ostatecznie sięgnie po stary trik – Bliźniaków Władców. Wystarczy podszepnąć słówko jednemu i kłopoty gotowe. Już chyba dwadzieścia razy tak udało się jej zerwać z lekcji. A chyba cztery razy szkoła wymagała po tym remontu.
Wpatrywała się w czarne skrzydła z lekkim smutkiem w oczach. Słyszała o Upadłych, ale jeszcze żadnego nie spotkała do tej pory. No, trzy lata temu, ale nie miała pojęcia, że to Anioł. Coś się jej obiło o uszy, że to istoty ukarane za grzechy jakie popełniły podczas Wielkiej Wojny między dwoma różnymi światami. Tylko, że jej jest trudno uwierzyć w tą całą „Wielką Wojnę” dla niej to zwykła legenda, bajka dla dzieci. Nie wierzyła w to. A swój wygląd zawdzięcza przełomowi w rozwoju ludzkości. Tak właśnie sądzi.
Przez chwilę jej wzrok był niezmienny, gdy usłyszała w głowie głos Nauczyciela nakazujący jej i Kuntowi zamiany miejscami, mrugnęła powiekami i potrząsnęła głową. Skrzydła były już schowane, zarówno czarne jak i te białe. Do tego bracia Władcy zostali rozdzieleni od siebie na co cmoknęła kącikiem ust. Chciała już wstać i iść, ale ...
___- Zaraz… chce ich Pan uczyć zaklęć? A co jeśli któryś z nich przejdzie na złą stronę i wykorzysta to do złych celów? – Nie usłyszała odpowiedzi, zacisnęła tylko pięści i w tym momencie oczy dziewczyny zabłysły lekko błękitem. Uspokoiła się jednak i wstała z miejsca biorąc swoją torbę. Już tutaj nie chodziło o karę za spóźnienie, tylko rozsiewanie na lewo i prawo informacji na temat technik i zaklęć, które powinni znać tylko Ci, którzy są obrażeni jakąś mocą, a w tej klasie jest sporo ludzi.
Spojrzała na Hiro, który nie wyglądał najlepiej. Nie wiedziała czy chodzi Mu o prowadzenie lekcji czy o tą pseudokarę. Wtedy poczuła coś jakby ciarki na plecach. Ma nadzieję, że to nic złego nie będzie.
Podeszła wolno do ławki Aaona i położyła przed nosem swoją torbę. Nieco spuściła uszy, a ogon zawisł bezwładnie jakby był tylko przyczepianą szmatką.
___- Chodź… - Mruknęła i odwróciła się na pięcie kierując do wyjścia z klasy. Przechodząc obok Nauczyciela tylko spojrzała na Niego przelotnie i wyszła na korytarz. Marnie z tym semestrem…
Wpatrywała się w czarne skrzydła z lekkim smutkiem w oczach. Słyszała o Upadłych, ale jeszcze żadnego nie spotkała do tej pory. No, trzy lata temu, ale nie miała pojęcia, że to Anioł. Coś się jej obiło o uszy, że to istoty ukarane za grzechy jakie popełniły podczas Wielkiej Wojny między dwoma różnymi światami. Tylko, że jej jest trudno uwierzyć w tą całą „Wielką Wojnę” dla niej to zwykła legenda, bajka dla dzieci. Nie wierzyła w to. A swój wygląd zawdzięcza przełomowi w rozwoju ludzkości. Tak właśnie sądzi.
Przez chwilę jej wzrok był niezmienny, gdy usłyszała w głowie głos Nauczyciela nakazujący jej i Kuntowi zamiany miejscami, mrugnęła powiekami i potrząsnęła głową. Skrzydła były już schowane, zarówno czarne jak i te białe. Do tego bracia Władcy zostali rozdzieleni od siebie na co cmoknęła kącikiem ust. Chciała już wstać i iść, ale ...
___- Zaraz… chce ich Pan uczyć zaklęć? A co jeśli któryś z nich przejdzie na złą stronę i wykorzysta to do złych celów? – Nie usłyszała odpowiedzi, zacisnęła tylko pięści i w tym momencie oczy dziewczyny zabłysły lekko błękitem. Uspokoiła się jednak i wstała z miejsca biorąc swoją torbę. Już tutaj nie chodziło o karę za spóźnienie, tylko rozsiewanie na lewo i prawo informacji na temat technik i zaklęć, które powinni znać tylko Ci, którzy są obrażeni jakąś mocą, a w tej klasie jest sporo ludzi.
Spojrzała na Hiro, który nie wyglądał najlepiej. Nie wiedziała czy chodzi Mu o prowadzenie lekcji czy o tą pseudokarę. Wtedy poczuła coś jakby ciarki na plecach. Ma nadzieję, że to nic złego nie będzie.
Podeszła wolno do ławki Aaona i położyła przed nosem swoją torbę. Nieco spuściła uszy, a ogon zawisł bezwładnie jakby był tylko przyczepianą szmatką.
___- Chodź… - Mruknęła i odwróciła się na pięcie kierując do wyjścia z klasy. Przechodząc obok Nauczyciela tylko spojrzała na Niego przelotnie i wyszła na korytarz. Marnie z tym semestrem…
OCC
Z tematu > Korytarze
Z tematu > Korytarze
- Go??Gość
Re: Sala lekcyjna klas II
Czw 16 Lut 2012, 18:52
Kontrastowe skrzydła ucznia i profesora dały niesamowity, lecz uciążliwy efekt jak dla wampira. Musiał zmrużyć oczy, nawet mając okulary, gdyż blask z anielskich skrzydeł był zbyt intensywny, prawie jak głębia czerni Sir Percedala. Światło i mrok jakby wniknęło w ciało chłopaka, któremu zabrakło tchu, na szczęście to przedstawienie trwało koło dziesięciu sekund. Mogli uprzedzić o czymś takim, teraz bolał go żołądek oraz nieco zsiniał na i tak bladej twarzy. To była dopiero pierwsza lekcja, a już miał dosyć kolejnych. Poprawił kciukiem za duże okulary i uniósł nieco podbródek, żeby skupić się na zajęciach. Dostał wtedy nakaz, aby zamienił się z dziewczyną Wolf. To głupie, ale nie znał Jej imienia. Gdyby nie spóźnił się, to może załapałby się na listę obecności. Musiał więc przysłuchiwać się wtedy przy przemianach i pokazach uczniów, żeby zapamiętać kto jak się nazywa. A wtedy nie wyłapał jak się nazywa wilcze dziewczę. No ale wiedział jak wygląda, więc chociaż tyle. Nie tylko oni mieli przemieścić się, parę osób zostało jeszcze przemieszanych między sobą w ławkach. Może to była forma zabawy wśród lekcyjnej? Nie znał się na tym ani trochę, dlatego pozostawał obojętny na to wszystko.
Dziewczyna była o wiele szybsza i to Ona zarzuciła swoją torbę tuż przed nosem wampira. Na Jej słowa skinął głową i wziął swoje manatki z pierwszej ławki, żeby za chwilę ulokować je w innym miejscu, na samym końcu. Zanim wyszedł zdążył sobie pomyśleć o czymś, natchnęło go kiedy dziewczyna rzuciła krótkie spojrzenie profesorowi.
”Hm… profesor wyraźnie dał do zrozumienia, że zna tą dziewczynę Wolf. Czy mówiąc o uratowaniu jakiegoś sokolnika z gitarą miał na myśli…”
Nic mu było do tego, więc uciął własne myśli wzruszając lekko ramionami w odpowiedzi, i już nie było go w sali.
Zt>korytarz
Dziewczyna była o wiele szybsza i to Ona zarzuciła swoją torbę tuż przed nosem wampira. Na Jej słowa skinął głową i wziął swoje manatki z pierwszej ławki, żeby za chwilę ulokować je w innym miejscu, na samym końcu. Zanim wyszedł zdążył sobie pomyśleć o czymś, natchnęło go kiedy dziewczyna rzuciła krótkie spojrzenie profesorowi.
”Hm… profesor wyraźnie dał do zrozumienia, że zna tą dziewczynę Wolf. Czy mówiąc o uratowaniu jakiegoś sokolnika z gitarą miał na myśli…”
Nic mu było do tego, więc uciął własne myśli wzruszając lekko ramionami w odpowiedzi, i już nie było go w sali.
Zt>korytarz
Re: Sala lekcyjna klas II
Nie 13 Maj 2012, 19:06
<< Z domu
_____Zupełnie się nie spiesząc doszła do odpowiedniej sali i rozsunęła drzwi. Zrobiła krok do środka i spojrzała na nieco wkurzony wyraz twarzy nauczycielki. Hehe, ta jędza od matematyki nigdy nie lubiła gdy Nono przychodziła w tym mundurku. To specjalnie dla niej, by jej zrobić na złość skróciła koszulkę i nieco spódnicę. Przeprosiła cicho za spóźnienie i udała się na koniec sali do swojej ławki. Wypakowała książki na ławkę i odłożyła pokrowiec od gitary na bok. Za chwilę usłyszała:
___ - Na następnych dwóch godzinach macie okienko. Pan Percedal jest poza naszym zasięgiem, a nie ma kto przyjść na zastępstwo. Żadnego wychodzenia poza szkołę! - Jej uszy lekko drgnęły, a ogon przestał wykonywać jakiekolwiek ruchy. Spojrzała przez okno i odleciała chwilę myślami. Gdzie? Tu i ówdzie. By nie rozmyślać o Percedalu uczepiła się swoich piersi. Przez tego blondasa zaczęła się zastanawiać czy na prawdę są takie małe jak mówił. Cóż. To nie jej wina, że los obdarzył ją czymś takim. Jak to mówią, stała w kolejce po coś innego niż cycki. A swoją drogą... Ciekawe jakby wyglądała z nieco większymi...
- Spoiler:
... NIE!
Bez przesady! Zmiana myśli...
Przejechała wzrokiem po klasie i ku jej zdziwieniu nie dostrzegła połowy klasy. I to tej połowy, która posiadała moce. Zmarszczyła brwi i zaczęła wywąchiwać ich zapachy, ale nie czuła nic w obrębie całej szkoły. Musieli być gdzieś dalej i coś knuć. Tylko dlaczego Nono nic o tym nie wie? Albo wszyscy ... nie, to na pewno nie ma nic wspólnego z białowłosymi. Nie ma mowy. Powinien zostać już tylko jeden, chyba, że jest ich więcej. W najgorszym przypadku byłby ktoś silniejszy, ale lepiej by to nie okazało się prawdą.
Lekcje minęły szybciej iż Nono przypuszczała. Miała teraz dwie godziny wolnego, więc zostawiła książki, wzięła tylko futerał na gitarę, gdzie ukryła Derflingera i wybiegła z klasy jak i potem ze szkoły. Musi znaleźć tych nieobecnych pajaców i z nimi trochę pogadać.
Z tematu
Teren przed szkołą
Teren przed szkołą
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach