Łąka
Sob 23 Lis 2013, 12:27
____Płaska łąka nie mająca końca wyłożona metrem śnieżnego puchu. Nie przychodzi tutaj prawie nikt, więc teren jest praktycznie nienaruszony przez ludzką rękę.
Re: Łąka
Wto 07 Sty 2014, 21:47
Przybycie z Lasu.
Leciała z dość dużą prędkością, machając tylko co jakiś czas. Całą tę odległość praktycznie przeszybowała. Na początku było więcej machania, ale po pewnym czasie dopracowała swoją technikę do sytuacji. Teraz była jej potrzebna umiejętność do pokonywania sporych odległości w krótkim czasie. Prawdę mówiąc mogłaby przejść przez piekło i wyjść od razu w Chiru, ale nie było to na tyle ciekawe co samo latanie. Więcej widziała i mogła ocenić jakie zaszły zmiany od tamtego wydarzenia. Było niezwykle spokojnie i nigdzie nie było widać żadnych zniszczeń, śladów zła lub nędzy. Tak prawie zawsze było na wschodzie, w okolicach Shinseiny, ale nie mogła uwierzyć w tak drastyczne różnice między regionami.
Sama nie wiedziała dokąd właściwie zmierza i czego szuka. Trawiaste pola z każdym kilometrem miały coraz mniej roślin, krzewów i kwiatów, a czasem było widać jakieś zwierzęta polarne, które zabłądziły. Im dalej na północ tym było chłodniej i więcej śniegu, aż w końcu leciała już nad grubą warstwą śniegu, który pokrywał tamtejsze łąki. Tylko czasem było widać jakieś źdźbło pszenicy wystające ponad biały puch, a łosie i renifery robiły długie susy zostawiając za sobą ścieżkę. Tylko w ten sposób mogły dość szybko przebyć odległość. Po łosiach się by nie spodziewała, że potrafią tak skoczyć, ale to tylko nieliczne z nich. Reszta po prostu szła przed siebie zostawiając tunel. Niektórymi przemierzali ludzie z tobołami we wszystkie kierunki, a o dziwo więcej było tych, którzy zmierzali w kierunku najdalej wysuniętego na północ miasta. Zastanawiała się co jest powodem tego, ale nic nie przychodziło do głowy.
Była zaskoczona tym, że szybowanie pozwoliło jej dotrzeć tak daleko. Normalnie męczyła się bardzo szybko, a może stała się silniejsza? W końcu przyuważyła jakąś większą polanę na wzniesieniu, gdzie wyraźnie było mniej śniegu i kilka ognisk przy których siedzieli ludzie. Musiała wylądować, bo czuła, że jej siły zaczęły drastycznie spadać. Wszystko przez niższą temperaturę. Poza tym nie była przygotowana do takich warunków. Potrzebowała jakiegoś płaszcza, a wśród grupy ludzi mogli być handlarze. Wylądowała na skraju i błyskawicznie owinęła się skrzydłami. Niektórzy zerknęli na nią na chwilkę, ale nie zrobił na nich wrażenia widok upadłego anioła. Trochę to było dziwne, ale nie czuła nienawiści wobec niej. Musi chwilę odetchnąć zanim ruszy dalej.
Leciała z dość dużą prędkością, machając tylko co jakiś czas. Całą tę odległość praktycznie przeszybowała. Na początku było więcej machania, ale po pewnym czasie dopracowała swoją technikę do sytuacji. Teraz była jej potrzebna umiejętność do pokonywania sporych odległości w krótkim czasie. Prawdę mówiąc mogłaby przejść przez piekło i wyjść od razu w Chiru, ale nie było to na tyle ciekawe co samo latanie. Więcej widziała i mogła ocenić jakie zaszły zmiany od tamtego wydarzenia. Było niezwykle spokojnie i nigdzie nie było widać żadnych zniszczeń, śladów zła lub nędzy. Tak prawie zawsze było na wschodzie, w okolicach Shinseiny, ale nie mogła uwierzyć w tak drastyczne różnice między regionami.
Sama nie wiedziała dokąd właściwie zmierza i czego szuka. Trawiaste pola z każdym kilometrem miały coraz mniej roślin, krzewów i kwiatów, a czasem było widać jakieś zwierzęta polarne, które zabłądziły. Im dalej na północ tym było chłodniej i więcej śniegu, aż w końcu leciała już nad grubą warstwą śniegu, który pokrywał tamtejsze łąki. Tylko czasem było widać jakieś źdźbło pszenicy wystające ponad biały puch, a łosie i renifery robiły długie susy zostawiając za sobą ścieżkę. Tylko w ten sposób mogły dość szybko przebyć odległość. Po łosiach się by nie spodziewała, że potrafią tak skoczyć, ale to tylko nieliczne z nich. Reszta po prostu szła przed siebie zostawiając tunel. Niektórymi przemierzali ludzie z tobołami we wszystkie kierunki, a o dziwo więcej było tych, którzy zmierzali w kierunku najdalej wysuniętego na północ miasta. Zastanawiała się co jest powodem tego, ale nic nie przychodziło do głowy.
Była zaskoczona tym, że szybowanie pozwoliło jej dotrzeć tak daleko. Normalnie męczyła się bardzo szybko, a może stała się silniejsza? W końcu przyuważyła jakąś większą polanę na wzniesieniu, gdzie wyraźnie było mniej śniegu i kilka ognisk przy których siedzieli ludzie. Musiała wylądować, bo czuła, że jej siły zaczęły drastycznie spadać. Wszystko przez niższą temperaturę. Poza tym nie była przygotowana do takich warunków. Potrzebowała jakiegoś płaszcza, a wśród grupy ludzi mogli być handlarze. Wylądowała na skraju i błyskawicznie owinęła się skrzydłami. Niektórzy zerknęli na nią na chwilkę, ale nie zrobił na nich wrażenia widok upadłego anioła. Trochę to było dziwne, ale nie czuła nienawiści wobec niej. Musi chwilę odetchnąć zanim ruszy dalej.
Re: Łąka
Sro 15 Sty 2014, 19:09
Podeszła do jednego z tobołów, gdzie siedziało starsze małżeństwo i trójka dzieci. Wyglądali na bardzo szczęśliwych. Spojrzała w szare niebo z którego nieustannie leciał biały puch. Miała już całe włosy pokryte nim. Zastanawiała się, czy u kogoś będzie w stanie kupić jakieś ubranie, ale nikt nie miał wystawionego nic na wierzch. Podeszła do tych ludzi na których najpierw zwróciła uwagę. Niewielkie ognisko dawało wystarczająco ciepła, żeby ogrzać wszystkich. Zanim się odezwała to tamci ludzie pierwsi się do niej zwrócili.
- Panienka chciałaby się dosiąść?
- I tak nie mam nic do roboty. - Była zaskoczona taką propozycją i gościnnością tych staruszków. Podstępu nie wyczuwała, ale jedno z tych dzieci było władcą ognia albo... Nie możliwe! - Jej myśli, jej zaskoczenie było tak mocne, że rodzina siedząca przy tym ognisku to usłyszała.
- Jak dawno żaden upadły nie zaglądał w te okolice, ludzie prawie zapomnieli, a Ty im chcesz przypomnieć?
- Nie. Równie dobrze tamci mogą myśleć, że jestem demonem, prawda? Jak masz na imię chłopcze? - Wskazała palcem na blondyna, który miał dość dziwną skórę na twarzy. Była pewna, że trafiła na kogoś, kogo poszukiwała.
- Lanvuco Yogan (lawa).
- Nasz wnuk. Jest mocny, prawda? Zmierzaliśmy do Chiru, ponieważ chcieliśmy, żeby się uczył. Może chcesz się udać tam z nami? - Kobieta wstała i podeszła do wozu, a następnie wyciągnęła płaszcz. - Proszę. Do końca podróży. Chyba leciałaś w tamtą stronę, prawda?
Staruszka często pytała na końcu, chociaż jej pytania są bardziej zdaniami twierdzącymi. Bez wątpienia musieli być synami lub wnukami jej podopiecznego, a ten chłopiec jego pra-pra-wnukiem.
- A gdzie miał się uczyć? Dla niego raczej nie ma szkoły w tym mieście.
- Ale jest Hyōko (lodowy tygrys). Najlepszy trener w Chiru!
- Jest tylko pięć lat starszy od Ciebie głuptasie, ale przynajmniej panuje nad umiejętnościami.
Zachowywali się bardzo swobodnie w jej obecności i nie ukrywali informacji. Być może uznali, że ona jest mocna i potrafi czytać w ich myślach? Bez wątpienia usłyszy od nich kilka ciekawych informacji. Założyła na siebie płaszcz, który otrzymała. Od razu zrobiło jej się cieplej, a włosy miała suche mimo tego, że zalegała na nich przez chwilę niewielka warstwa śniegu. Założyła kaptur i usiadła z powrotem na miejsce. Rodzinka przekomarzała się ze sobą przez następną godzinę, a potem zjedli posiłek i poszli spać.
Następnego dnia obudziła i było chłodniej. Wiatr był tylko trochę mocniejszy i to tylko z tego powodu odczuwalna temperatura była jeszcze niższa. Wszyscy jeszcze spali, poza chłopcem władającym ogniem i ziemią, a raczej... mającym naturę lawy. Szybko znalazła go nieopodal paru drzew. Robił jakieś ćwiczenia i co pewien czas zamierał na chwilę, a potem rękami podpierał się o kolana. Podeszła do niego i przystanęła w pewnej odległości. Widać było, że próbuje użyć żywiołów, ale potrafił stworzyć tylko proste czary, a to i tak lepiej niż Takishita.
- Możesz się ze mnie śmiać. Jestem do niczego.
- Nie mam powodu. Kiedyś byłam aniołem, silnym, honorowym i uczciwym. Ale swojej mocy nie mogłam wykorzystać póki byłam całkowicie przepełniona dobrem. Dopiero staczając się byłam w stanie wyrżnąć co do pnia wrogów tego świata, ale potem straciłam swoją moc.
Spojrzał na jej twarz i zamrugał, co mogło wskazywać, że jej nie wierzy, ale nie powiedział nic. Widocznie czekał, aż będzie kontynuowała, ale ona nie dodawała na razie nic więcej. Chciała mu dać do myślenia nad tym co przed chwilą powiedziała, a istotą tego było to, że dobre wartości nie zawsze prowadzą do celu. Kontynuowała:
- Jeżeli mierzysz się z przeciwnikiem znacznie mocniejszym, a walczysz w czyjejś obronie to daje Ci to niezwykłą moc, ale jeżeli równocześnie boisz się skrzywdzić tego wroga to przegrałeś. Wykorzysta tę słabość, dlatego musisz być czasem bezwzględny i podły. Nie bać się zabić, jeżeli chcesz obronić to na czym Ci zależy.
Nagle wstał i jeszcze raz spojrzał na drzewo, które próbował zniszczyć, a potem zaczął swoją wiązankę:
- Purgare Mentis. Simul Vestibulum. Celaestis Aequaliter. Rasen-jo Hi (Spiralne Płomienie). Ishi Yosai (Kamienna Forteca). Setzuzoku (Połączenie)!
Wpierw wzmocnił swój czar, później zwiększył ilość many kosztem swoich sił witalnych, następnie zwiększył swoją szybkość, a potem wypowiedział słowa do Spiralnych płomieni oraz Kamiennej Fortecy. Wpierw na jego ręce pojawiły się płomienie, a potem z ziemi wokół drzewa wyrosła ziemia z kamieniami i pokryła całkowicie roślinę. Później ogień na jego rękach zniknął, ale góra ziemi zaczęła twardnieć i parować, a po chwili śnieg w promieniu piętnastu metrów stopniał, a z wierzchołka wyleciał ogień, wyrzucając jeszcze skały do góry. Chłopak podparł się jednym kolanem, ponieważ użył bardzo dużo mocy do tej techniki.
Odwróciła się i ruszyła w stronę obozowiska. Uśmiechała się, ponieważ czuła, że po tej cennej radzie będzie na nią patrzył przychylniej.
- Chodźmy. Chyba się zbierają do podróży.
- Pewnie! - Odpowiedział bardzo entuzjastycznie i pobiegł w kierunku wozu wyprzedzając ją. Czas się zbierać do Chiru i poznać tego tajemniczego trenera. Dopiero nad rankiem zaczęła wyczuwać aurę... władcy lodu.
OoC:
Z/t do Chiru (ulice)
Chłopiec Lanvuco Yogan => (NPC) Opis tutaj.
- Panienka chciałaby się dosiąść?
- I tak nie mam nic do roboty. - Była zaskoczona taką propozycją i gościnnością tych staruszków. Podstępu nie wyczuwała, ale jedno z tych dzieci było władcą ognia albo... Nie możliwe! - Jej myśli, jej zaskoczenie było tak mocne, że rodzina siedząca przy tym ognisku to usłyszała.
- Jak dawno żaden upadły nie zaglądał w te okolice, ludzie prawie zapomnieli, a Ty im chcesz przypomnieć?
- Nie. Równie dobrze tamci mogą myśleć, że jestem demonem, prawda? Jak masz na imię chłopcze? - Wskazała palcem na blondyna, który miał dość dziwną skórę na twarzy. Była pewna, że trafiła na kogoś, kogo poszukiwała.
- Lanvuco Yogan (lawa).
- Nasz wnuk. Jest mocny, prawda? Zmierzaliśmy do Chiru, ponieważ chcieliśmy, żeby się uczył. Może chcesz się udać tam z nami? - Kobieta wstała i podeszła do wozu, a następnie wyciągnęła płaszcz. - Proszę. Do końca podróży. Chyba leciałaś w tamtą stronę, prawda?
Staruszka często pytała na końcu, chociaż jej pytania są bardziej zdaniami twierdzącymi. Bez wątpienia musieli być synami lub wnukami jej podopiecznego, a ten chłopiec jego pra-pra-wnukiem.
- A gdzie miał się uczyć? Dla niego raczej nie ma szkoły w tym mieście.
- Ale jest Hyōko (lodowy tygrys). Najlepszy trener w Chiru!
- Jest tylko pięć lat starszy od Ciebie głuptasie, ale przynajmniej panuje nad umiejętnościami.
Zachowywali się bardzo swobodnie w jej obecności i nie ukrywali informacji. Być może uznali, że ona jest mocna i potrafi czytać w ich myślach? Bez wątpienia usłyszy od nich kilka ciekawych informacji. Założyła na siebie płaszcz, który otrzymała. Od razu zrobiło jej się cieplej, a włosy miała suche mimo tego, że zalegała na nich przez chwilę niewielka warstwa śniegu. Założyła kaptur i usiadła z powrotem na miejsce. Rodzinka przekomarzała się ze sobą przez następną godzinę, a potem zjedli posiłek i poszli spać.
Następnego dnia obudziła i było chłodniej. Wiatr był tylko trochę mocniejszy i to tylko z tego powodu odczuwalna temperatura była jeszcze niższa. Wszyscy jeszcze spali, poza chłopcem władającym ogniem i ziemią, a raczej... mającym naturę lawy. Szybko znalazła go nieopodal paru drzew. Robił jakieś ćwiczenia i co pewien czas zamierał na chwilę, a potem rękami podpierał się o kolana. Podeszła do niego i przystanęła w pewnej odległości. Widać było, że próbuje użyć żywiołów, ale potrafił stworzyć tylko proste czary, a to i tak lepiej niż Takishita.
- Możesz się ze mnie śmiać. Jestem do niczego.
- Nie mam powodu. Kiedyś byłam aniołem, silnym, honorowym i uczciwym. Ale swojej mocy nie mogłam wykorzystać póki byłam całkowicie przepełniona dobrem. Dopiero staczając się byłam w stanie wyrżnąć co do pnia wrogów tego świata, ale potem straciłam swoją moc.
Spojrzał na jej twarz i zamrugał, co mogło wskazywać, że jej nie wierzy, ale nie powiedział nic. Widocznie czekał, aż będzie kontynuowała, ale ona nie dodawała na razie nic więcej. Chciała mu dać do myślenia nad tym co przed chwilą powiedziała, a istotą tego było to, że dobre wartości nie zawsze prowadzą do celu. Kontynuowała:
- Jeżeli mierzysz się z przeciwnikiem znacznie mocniejszym, a walczysz w czyjejś obronie to daje Ci to niezwykłą moc, ale jeżeli równocześnie boisz się skrzywdzić tego wroga to przegrałeś. Wykorzysta tę słabość, dlatego musisz być czasem bezwzględny i podły. Nie bać się zabić, jeżeli chcesz obronić to na czym Ci zależy.
Nagle wstał i jeszcze raz spojrzał na drzewo, które próbował zniszczyć, a potem zaczął swoją wiązankę:
- Purgare Mentis. Simul Vestibulum. Celaestis Aequaliter. Rasen-jo Hi (Spiralne Płomienie). Ishi Yosai (Kamienna Forteca). Setzuzoku (Połączenie)!
Wpierw wzmocnił swój czar, później zwiększył ilość many kosztem swoich sił witalnych, następnie zwiększył swoją szybkość, a potem wypowiedział słowa do Spiralnych płomieni oraz Kamiennej Fortecy. Wpierw na jego ręce pojawiły się płomienie, a potem z ziemi wokół drzewa wyrosła ziemia z kamieniami i pokryła całkowicie roślinę. Później ogień na jego rękach zniknął, ale góra ziemi zaczęła twardnieć i parować, a po chwili śnieg w promieniu piętnastu metrów stopniał, a z wierzchołka wyleciał ogień, wyrzucając jeszcze skały do góry. Chłopak podparł się jednym kolanem, ponieważ użył bardzo dużo mocy do tej techniki.
Odwróciła się i ruszyła w stronę obozowiska. Uśmiechała się, ponieważ czuła, że po tej cennej radzie będzie na nią patrzył przychylniej.
- Chodźmy. Chyba się zbierają do podróży.
- Pewnie! - Odpowiedział bardzo entuzjastycznie i pobiegł w kierunku wozu wyprzedzając ją. Czas się zbierać do Chiru i poznać tego tajemniczego trenera. Dopiero nad rankiem zaczęła wyczuwać aurę... władcy lodu.
OoC:
Z/t do Chiru (ulice)
Chłopiec Lanvuco Yogan => (NPC) Opis tutaj.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach