Wielki Staw
Czw 23 Lut 2012, 17:51
Dość spory staw, sąsiaduje z górami. Można wybrać się tutaj na ryby, albo wykąpać gdy najdzie taka ochota w upalny dzień. Zwykle nikt tutaj nie przychodzi, miejsce na powierzchni świeci pustkami, ale pod wodą... kipi życie, jest tu masakrycznie dużo ryb.
Re: Wielki Staw
Pią 24 Lut 2012, 18:35
____Powoli, powłócząc nogami do stawu zbliżała się dziewczyna z wilczymi uszami i puszystym ogonem. Była wyraźnie poturbowana, kulała na prawą nogę i trzymała się dłonią za lewę ramię. Zbliżyła się do brzegu i usiadła sycząc przy tym potwornie z bólu. Podkuliła nogi pod siebie i wpół zamniętymi, złotymi oczami wpatrywała się w taflę wody rozmyślając głównie o sobie, Parcedalu i Aaonie. Nadal nie wiedziała co się stało z wampirem, ostatni raz kiedy Go widziała to był moment przed wpadnięciem do wody, a potem ta luka w pamięci. Ale Nauczyciel i Jego rana po kłach wilczycy. Wykrzywiła twarz w grymas niesmaku i przybliżyła się nieco do wody. Spojrzała na swoje odbicie w wodzie z obrzydzeniem, szczerą nienawiścią do swojej osoby, jakby patrzała na swojego śmiertelnego wroga.
___- Potwór... potrafisz tylko zadawać rany. - Szepnęła marszcząc brwi i zaciskając zęby.
Spojrzała na swoje dłonie, na których choć nie było krwi bardzo dobrze było ją czuć. Należała do Parcedala. Krzyknęła i zaczęła 'atakować' wodę pazurami, moczyła palce, nabierała wody i obmywała swoją twarz, próbowała pozbyć się zapachu tej czerwonej substancji, dostała szału...
___- ZNIKAJ! DLACZEGO NIE CHCESZ ZNIKNĄĆ!? CUCHNIESZ! CUCHNIESZ ŚMIERCIĄ! Aaaaaaaaa! - Krzyknęła na całe gardło i uderzyła pięścią tak mocno w płytką warstwę wody, że wbiła się trochę w piach i natrafiła na kamień. Syknęła z bólu i cofnęła się do tyłu patrząc na krew, która ciekła z jej dłoni. Nieco się skrzywiła, ale cieszyła, bo nie wyczuwała już zapachu Percyego tylko swój.
Wszystko pięknie, ślicznie, ale jest jeszcze jedna rzecz, a mianowicie posmak krwi Nauczyciela w ustach. Rozejrzała się po okolicy szukając czegoś, co mogłaby zjeść przez co zanikłby tamten smak. Ale o tej porze roku nie mogła liczyć na chociażby jakieś jagody na krzaku, graniczyło to z cudem. Wtedy wpadła na pomysł. Spojrzała na swoją dłoń i powąchała. Otworzyła lekko usta i przyłożyła do rany po czym zaczęła spijać czerwoną posokę niczym wampir. Gdy zabrakło krwi z rany po prostu ją poszerzyła używając do tego swoich kłów. Po kilku minutach jej dłoń była bledsza niż reszta ciała, ale mimo to wciąż krwawiła. Nono leżała na trawie i wpatrywała się mokrymi od łez oczami w gwieździste niebo i przeklinała sama siebie, że nie może normalnie żyć, że musi wciąż uciekać i stronić od innych. Jest żałosna...
___- Potwór... potrafisz tylko zadawać rany. - Szepnęła marszcząc brwi i zaciskając zęby.
Spojrzała na swoje dłonie, na których choć nie było krwi bardzo dobrze było ją czuć. Należała do Parcedala. Krzyknęła i zaczęła 'atakować' wodę pazurami, moczyła palce, nabierała wody i obmywała swoją twarz, próbowała pozbyć się zapachu tej czerwonej substancji, dostała szału...
___- ZNIKAJ! DLACZEGO NIE CHCESZ ZNIKNĄĆ!? CUCHNIESZ! CUCHNIESZ ŚMIERCIĄ! Aaaaaaaaa! - Krzyknęła na całe gardło i uderzyła pięścią tak mocno w płytką warstwę wody, że wbiła się trochę w piach i natrafiła na kamień. Syknęła z bólu i cofnęła się do tyłu patrząc na krew, która ciekła z jej dłoni. Nieco się skrzywiła, ale cieszyła, bo nie wyczuwała już zapachu Percyego tylko swój.
Wszystko pięknie, ślicznie, ale jest jeszcze jedna rzecz, a mianowicie posmak krwi Nauczyciela w ustach. Rozejrzała się po okolicy szukając czegoś, co mogłaby zjeść przez co zanikłby tamten smak. Ale o tej porze roku nie mogła liczyć na chociażby jakieś jagody na krzaku, graniczyło to z cudem. Wtedy wpadła na pomysł. Spojrzała na swoją dłoń i powąchała. Otworzyła lekko usta i przyłożyła do rany po czym zaczęła spijać czerwoną posokę niczym wampir. Gdy zabrakło krwi z rany po prostu ją poszerzyła używając do tego swoich kłów. Po kilku minutach jej dłoń była bledsza niż reszta ciała, ale mimo to wciąż krwawiła. Nono leżała na trawie i wpatrywała się mokrymi od łez oczami w gwieździste niebo i przeklinała sama siebie, że nie może normalnie żyć, że musi wciąż uciekać i stronić od innych. Jest żałosna...
- Go??Gość
Re: Wielki Staw
Pią 24 Lut 2012, 21:11
-Nono?
To Jej krew wyczuwał z tak daleka? Wzrok schowany za szkłami okularów nie odrywał się od koleżanki. Za chwilę przerwał ten zastój i zrobił jeden krok do przodu. Nie był pewny swoich zamiarów, tak jakby ktoś nim kontrolował. W końcu przełamał się i podbiegł do dziewczyny z ogonem. Widział Jej wargi we swojej krwi, które otarł wilgotną chustką higieniczną. Drugą przyłożył do szerokiej rany na dłoni i trzymał obiema dłońmi prowizoryczny opatrunek.
-Nie martw się, już wszystko w porządku.
Wyjął z plecaka butelkę wody mineralnej i podał dziewczynie do wypicia. Pomyślał, że przyda Jej się orzeźwienie wodą, nad którą przybyła... taa... ale ta jest krystalicznie, chemicznie czysta! Starał się uspokoić koleżankę, u której widział ślady łez. Samo zachowanie musiało wskazywać, że nie tylko Aaon miał zły dzień. Nie chciał, żeby i wilcza dziewczyna miała zniszczony dzień przez głupi Księżyc w pełni. Nie zdejmował okularów, gdyż na twarzy miał kolejne blizny po rytuale, które jeszcze nie zasklepiły się. Nie mógł usiedzieć w domu z tego wszystkiego, a ta dziwnie znajoma krew przykuła go do tego miejsca. Nie, nie chciał skosztować, chociaż ciało domagało się regeneracji po takim cyrku jaki zaoferowała jego matka.
-Już lepiej?
Starał się myśleć tylko o osobie, przy której był. Nie wyglądała na szczególnie zadowoloną z obecności wampira, to przez to, że pewnie czuć od niego krew ludzi, których zabił. Nie zostawiał Jej w takim stanie mimo wszystko. Po części winił się za to wszystko. Gdyby nie walka, to nie wpadłaby w amok. Podejrzewał, że to właśnie dlatego dziewczyna była zraniona, Księżyc podsycił Jej wilcze zmysły.
To Jej krew wyczuwał z tak daleka? Wzrok schowany za szkłami okularów nie odrywał się od koleżanki. Za chwilę przerwał ten zastój i zrobił jeden krok do przodu. Nie był pewny swoich zamiarów, tak jakby ktoś nim kontrolował. W końcu przełamał się i podbiegł do dziewczyny z ogonem. Widział Jej wargi we swojej krwi, które otarł wilgotną chustką higieniczną. Drugą przyłożył do szerokiej rany na dłoni i trzymał obiema dłońmi prowizoryczny opatrunek.
-Nie martw się, już wszystko w porządku.
Wyjął z plecaka butelkę wody mineralnej i podał dziewczynie do wypicia. Pomyślał, że przyda Jej się orzeźwienie wodą, nad którą przybyła... taa... ale ta jest krystalicznie, chemicznie czysta! Starał się uspokoić koleżankę, u której widział ślady łez. Samo zachowanie musiało wskazywać, że nie tylko Aaon miał zły dzień. Nie chciał, żeby i wilcza dziewczyna miała zniszczony dzień przez głupi Księżyc w pełni. Nie zdejmował okularów, gdyż na twarzy miał kolejne blizny po rytuale, które jeszcze nie zasklepiły się. Nie mógł usiedzieć w domu z tego wszystkiego, a ta dziwnie znajoma krew przykuła go do tego miejsca. Nie, nie chciał skosztować, chociaż ciało domagało się regeneracji po takim cyrku jaki zaoferowała jego matka.
-Już lepiej?
Starał się myśleć tylko o osobie, przy której był. Nie wyglądała na szczególnie zadowoloną z obecności wampira, to przez to, że pewnie czuć od niego krew ludzi, których zabił. Nie zostawiał Jej w takim stanie mimo wszystko. Po części winił się za to wszystko. Gdyby nie walka, to nie wpadłaby w amok. Podejrzewał, że to właśnie dlatego dziewczyna była zraniona, Księżyc podsycił Jej wilcze zmysły.
Re: Wielki Staw
Pią 24 Lut 2012, 21:48
____Przez pewien czas dziewczyna nie reagowała na Aaon'a. Wpatrywała się w ten cholerny księżyc spod na wpół otwartych oczu, w których nie było żadnego blasku. Gdy poczuła chwyt za dłoń i przyłożenie czegoś zimnego oprzytomniała. Odwróciła głowę i spojrzała na chłopaka zszokowana, zdziwiona. Spojrzała na swoją dłoń, która była właśnie jakby obandażowana. Chwilę pomyślała, a potem poderwała z miejsca jak poparzona zmieniając pozycję na siedzącą. Zaczęła coś bełkotać niezrozumiałego, dopiero pod koniec można było coś normalnego usłyszeć:
___- Nie... nie... nie możesz. Idź, bo Tobie też coś zrobię... - Twarz przybrała paniczny wyraz, jakby zobaczyła ducha. Przesunęła się do tyłu nie wstając z ziemi i przysłoniła puszystym ogonem. Wilgotna chusteczka zsunęła się z jej ręki i wylądowała tuż obok chłopaka, nasączona krwią.
Nie widziała ran u Kunt'a, ani nie czuła zapachu krwi ludzi od Niego. Nic. Była w takim stanie, że nie skupiała się na żadnym z zmysłów. Myślała, gorączkowo myślała o tym, żeby pozostać przy zdrowych zmysłach, bo nie chciała by sytuacja z Parcedalem powtórzyła się. Może nie wychodzi na to, by księżyc znowu był w pełni swojej mocy, ale psychiczna rana została i do Nono nie dotrą żadne tłumaczenia. Przynajmniej na ten czas.
___- Idź... - - Mruknęła chwytając się za głowę.
___- Nie... nie... nie możesz. Idź, bo Tobie też coś zrobię... - Twarz przybrała paniczny wyraz, jakby zobaczyła ducha. Przesunęła się do tyłu nie wstając z ziemi i przysłoniła puszystym ogonem. Wilgotna chusteczka zsunęła się z jej ręki i wylądowała tuż obok chłopaka, nasączona krwią.
Nie widziała ran u Kunt'a, ani nie czuła zapachu krwi ludzi od Niego. Nic. Była w takim stanie, że nie skupiała się na żadnym z zmysłów. Myślała, gorączkowo myślała o tym, żeby pozostać przy zdrowych zmysłach, bo nie chciała by sytuacja z Parcedalem powtórzyła się. Może nie wychodzi na to, by księżyc znowu był w pełni swojej mocy, ale psychiczna rana została i do Nono nie dotrą żadne tłumaczenia. Przynajmniej na ten czas.
___- Idź... - - Mruknęła chwytając się za głowę.
- Go??Gość
Re: Wielki Staw
Pią 24 Lut 2012, 22:04
Nie pomógł za wiele, w dodatku obawiała się, że skrzywdzi Aaona. Mogła mieć rację, niestety, lecz nie mógł zostawić Jej w takim stanie. Zdjął swój płaszcz i złożył w kostkę kładąc złożone ubranie na trawie. Ale widok zamoczonej we krwi chusteczki nie działał motywująco.
"Nie myśl o tym, myśl o Nono!"
Wyjął szybko następną wilgotną chusteczkę i przetarł znowu krwawiącą ranę. Starał się to zrobić bardzo szybko. Zapach krwi korcił go w nozdrza, więc musiał wycofać się metr do tyłu. Nie chciał Jej skrzywdzić, tak jak Ona jego. Skomplikowana sytuacja.
-Spróbuj zasnąć, będę Cię pilnować. Przykryj się płaszczem, będzie Ci cieplej. Sen pomoże...
Chciał w to wierzyć, jemu nieco pomogło, ale nie za wiele. Musiała się uspokoić, a do tego powinna przebywać sama, co mijało się z celem przybycia Aaona. Dlatego tylko cofnął się na kolejne dwa metry i usiadł bokiem do dziewczyny, żeby nie krępować Jej jeszcze bardziej. Rozpalone oczy widziały przed sobą chusteczkę z krwią Nono, chociaż tak naprawdę znajdowała się za nim.
"Uspokój się... po prostu Ją pilnuj... to przecież niewiele..."
Powtarzał sobie te myśli, aby przywrócić tok myślenia na właściwy tor.
"Nie myśl o tym, myśl o Nono!"
Wyjął szybko następną wilgotną chusteczkę i przetarł znowu krwawiącą ranę. Starał się to zrobić bardzo szybko. Zapach krwi korcił go w nozdrza, więc musiał wycofać się metr do tyłu. Nie chciał Jej skrzywdzić, tak jak Ona jego. Skomplikowana sytuacja.
-Spróbuj zasnąć, będę Cię pilnować. Przykryj się płaszczem, będzie Ci cieplej. Sen pomoże...
Chciał w to wierzyć, jemu nieco pomogło, ale nie za wiele. Musiała się uspokoić, a do tego powinna przebywać sama, co mijało się z celem przybycia Aaona. Dlatego tylko cofnął się na kolejne dwa metry i usiadł bokiem do dziewczyny, żeby nie krępować Jej jeszcze bardziej. Rozpalone oczy widziały przed sobą chusteczkę z krwią Nono, chociaż tak naprawdę znajdowała się za nim.
"Uspokój się... po prostu Ją pilnuj... to przecież niewiele..."
Powtarzał sobie te myśli, aby przywrócić tok myślenia na właściwy tor.
Re: Wielki Staw
Sob 25 Lut 2012, 11:51
____Spojrzała kątem oka na Aaona, który siedział dość spory kawałek od niej. Dojrzała, że przyglądał się tej chusteczce z jej krwią, wtedy przypomniała sobie kiem On jest. Przestała myśleć panicznie, zaczęła bardziej trzeźwo. Nie tylko Kunt jest tutaj zagrożony, ale Nono także. A rzucaniem zakrwawionych chusteczek na prawo i lewo, krwawieniem z rany Mu nie pomaga poskromić wampirzych instynktów.
Spuściła głowę wraz z uszami i podniosła po czym podeszła szybko do chusteczki i zabrała sprzed nosa Wampirowi. Przyłożyła ją do swojej rany i otarła z czerwonej posoki wracając na swoje miejsce. Tam usiadła i podkuliła nogi pod siebie i w milczeniu wpatrywała się w wodę i odbijający się w niej księżyc, który całe szczęście był za chmurami.
___- Dziękuję, Aaon. - Powiedziała w końcu odwracając na moment głowę w Jego stronę. - Ale na Twoim miejscu martwiłabym się bardziej o Percedala. Krwawi gorzej niż ja. - Odwróciła posmutniały wzrok i położyła głowę na kolanach.
Gdy znowu pomyślała o Upadłym miała ochotę skoczyć w ten staw i się utopić. Gdyby księżyc się nie schował za chmurami strach pomyśleć co by się stało. Percy mógł zginąć.
Okryła szyję szczelniej długim szalikiem i położyła ogon na swoich stopach okrywając połowę nóg. Nie chciała spać, ale była bardzo zmęczona. Niedługo powinno świtać, a ona nie śpi już kawał czasu. Oczy zaczęły się jej same przymykać, a ciało odmawiać posłuszeństwa. Po jakimś czasie walki ze snem nagle obaliła się na ziemię i chrapała cicho. Cóż, po prostu z kimś takim nigdy nie wygrywa, prędzej czy później zaśnie nie ważne jak mocno by się starała.
A ten płaszcz? Zapomniała...
Spuściła głowę wraz z uszami i podniosła po czym podeszła szybko do chusteczki i zabrała sprzed nosa Wampirowi. Przyłożyła ją do swojej rany i otarła z czerwonej posoki wracając na swoje miejsce. Tam usiadła i podkuliła nogi pod siebie i w milczeniu wpatrywała się w wodę i odbijający się w niej księżyc, który całe szczęście był za chmurami.
___- Dziękuję, Aaon. - Powiedziała w końcu odwracając na moment głowę w Jego stronę. - Ale na Twoim miejscu martwiłabym się bardziej o Percedala. Krwawi gorzej niż ja. - Odwróciła posmutniały wzrok i położyła głowę na kolanach.
Gdy znowu pomyślała o Upadłym miała ochotę skoczyć w ten staw i się utopić. Gdyby księżyc się nie schował za chmurami strach pomyśleć co by się stało. Percy mógł zginąć.
Okryła szyję szczelniej długim szalikiem i położyła ogon na swoich stopach okrywając połowę nóg. Nie chciała spać, ale była bardzo zmęczona. Niedługo powinno świtać, a ona nie śpi już kawał czasu. Oczy zaczęły się jej same przymykać, a ciało odmawiać posłuszeństwa. Po jakimś czasie walki ze snem nagle obaliła się na ziemię i chrapała cicho. Cóż, po prostu z kimś takim nigdy nie wygrywa, prędzej czy później zaśnie nie ważne jak mocno by się starała.
A ten płaszcz? Zapomniała...
- Go??Gość
Re: Wielki Staw
Sob 25 Lut 2012, 12:59
Maszerował dziarsko przed siebie, zmysłami kierował się nad brzeg Stawu, bo stamtąd wyczuwał jedno ze źródeł krwi. Do drugiego udała się Assassi, wiadomo, że da sobie radę, ale mimo to trochę martwił się o nią.
Na trawiastym brzegu widniały dwie postacie, oddalone od siebie o parę metrów. Jedna z nich była ranna, druga ani trochę. Zaniepokoiło go to, że ta druga osoba okazała się wampirem, gdyż zbliżył się dostatecznie blisko do Aaona by to stwierdzić z dużym prawdopodobieństwem.
-Co tu się stało?
Zapytał białowłosego chłopaka próbując zgadnąć dlaczego wampir nie rzucił się jeszcze na dziewczynę z wilczym ogonem. Co go powstrzymywało? Nie ruszał się z miejsca, nowiutki płaszcz powiewał w tyle Ukye, który znów powiedział:
-Dlaczego ona jest ranna? Zaatakował Was wróg?
Rozglądał się za potencjalnym kandydatem na przeciwnika tej dwójki. Podejrzewał, że działają wspólnie, więc tak się sprawy miały. Czekał na to co powie chłopak, bo dziewczyna wydawała się spać.
Nie przesunął się ani o krok, musiał wiedzieć na jakim gruncie stoi. Nie znał ich, być może to oni są tymi, których trzeba pogonić. Wszystko będzie zależało od tego co powiedzą i jak zareagują. Skupił swój wzrok na ich zachowaniu. Wilcza dziewczyna mogła tylko udawać ranną, żeby kogoś zwabić i rzucić się na intruza. Zawsze musiał liczyć się z taką sytuacją.
Na trawiastym brzegu widniały dwie postacie, oddalone od siebie o parę metrów. Jedna z nich była ranna, druga ani trochę. Zaniepokoiło go to, że ta druga osoba okazała się wampirem, gdyż zbliżył się dostatecznie blisko do Aaona by to stwierdzić z dużym prawdopodobieństwem.
-Co tu się stało?
Zapytał białowłosego chłopaka próbując zgadnąć dlaczego wampir nie rzucił się jeszcze na dziewczynę z wilczym ogonem. Co go powstrzymywało? Nie ruszał się z miejsca, nowiutki płaszcz powiewał w tyle Ukye, który znów powiedział:
-Dlaczego ona jest ranna? Zaatakował Was wróg?
Rozglądał się za potencjalnym kandydatem na przeciwnika tej dwójki. Podejrzewał, że działają wspólnie, więc tak się sprawy miały. Czekał na to co powie chłopak, bo dziewczyna wydawała się spać.
Nie przesunął się ani o krok, musiał wiedzieć na jakim gruncie stoi. Nie znał ich, być może to oni są tymi, których trzeba pogonić. Wszystko będzie zależało od tego co powiedzą i jak zareagują. Skupił swój wzrok na ich zachowaniu. Wilcza dziewczyna mogła tylko udawać ranną, żeby kogoś zwabić i rzucić się na intruza. Zawsze musiał liczyć się z taką sytuacją.
- Go??Gość
Re: Wielki Staw
Sob 25 Lut 2012, 15:06
Dobrze zrobiła Nono, że pozwoliła ciału odpocząć podczas snu. Ostrożnie przykrył Ją płaszczem i znów odsunął się od koleżanki, która wcześniej usunęła wszelkie skrwawione chusteczki z pola zasięgu Aaona. Martwił się też tym o czym usłyszał z ust Nono. Sir Percedal podobno oberwał gorzej, a po minie i nastroju dziewczyny stwierdził, że maczała w tym swoje pazury i kły. Rozumiał Jej obawy, bo boryka się z prawie tym samym, ale najgorsze w tym wszystkim był fakt, że ani on, ani Ona nie znali sposobu, aby uniknąć zdarzeń powodujących nieprzyjemności dla siebie i innych. Usiadł nieopodal koleżanki i spoglądał w niebo.
Wtedy usłyszał czyjś głos nad sobą. Poderwał się na równe nogi i zasłonił swoim ciałem dostęp do Nono. Nie podobał mu się ten typ, miał w sobie coś zgryźliwego. Znał ten rodzaj energii.
-Nie Twoja sprawa, Grzeszniku!
Wygarnął demonowi i spojrzał na niego z góry. Dziwne, że taki mały knypek jak ten przed nim podskakuje do Aaona.
-Nie słyszałeś? Nie interesuj się tym, Brudasie!
Miał tu na myśli nie stan czystości ubrania, co krwi płynącej w tej istocie. Nigdy nie słyszał, żeby demony należały do szlachetnych rodzin, zawsze dowiadywał się o nich jako o bestiach pozbawionych skrupułów moralnych i zniżających się do sprzedania swoich dusz tylko po to, aby mieć większą moc na zabijanie. Ten zachowywał się podejrzanie, więc wolał go jak najszybciej odpędzić. Nono była ranna, a to pewnie zwabiło więcej takich kreatur jak ta przed nim.
Wtedy usłyszał czyjś głos nad sobą. Poderwał się na równe nogi i zasłonił swoim ciałem dostęp do Nono. Nie podobał mu się ten typ, miał w sobie coś zgryźliwego. Znał ten rodzaj energii.
-Nie Twoja sprawa, Grzeszniku!
Wygarnął demonowi i spojrzał na niego z góry. Dziwne, że taki mały knypek jak ten przed nim podskakuje do Aaona.
-Nie słyszałeś? Nie interesuj się tym, Brudasie!
Miał tu na myśli nie stan czystości ubrania, co krwi płynącej w tej istocie. Nigdy nie słyszał, żeby demony należały do szlachetnych rodzin, zawsze dowiadywał się o nich jako o bestiach pozbawionych skrupułów moralnych i zniżających się do sprzedania swoich dusz tylko po to, aby mieć większą moc na zabijanie. Ten zachowywał się podejrzanie, więc wolał go jak najszybciej odpędzić. Nono była ranna, a to pewnie zwabiło więcej takich kreatur jak ta przed nim.
- Go??Gość
Re: Wielki Staw
Sob 25 Lut 2012, 20:31
Słowa, ton i sposób wymawiania krótkich, ale drażniących uszy demona, nie mogły przejść obojętnie. Wykrzywił minę w groźniejszym grymasie, marszcząc brwi i starając zachować zimną krew.
-Po co te nerwy? Gdybym chciał coś Wam zrobić, to zrobiłbym to dawno.
Wiatr zawiał mocnej, ale nie spowodowało to tego, iż Ukye drgnął z miejsca. Nie chciał przecież walczyć z młokosem, tylko dowiedzieć się co zaszło. Nigdy nie wiadomo czy nie czyha gdzieś w pobliżu to, co zraniło partnerkę wampira. Gdyby przepływ informacji między nimi był lepszy, to kto wie - mógłby zdążyć ostrzec Assassi przed niebezpieczeństwem. Skrzyżował ręce i rzekł z powagą, jak dotychczas:
-Jeśli zależy Ci na kondycji swojej i znajomej, to nie prowokuj. Powiesz mi w końcu co zaszło czy nie?
Nie chciał tracić czasu na przekonywanie, więc albo dowie się zaraz po dobroci, albo wyciśnie z niego prawdę. Nie wolno pobłażać nikomu w chwili zagrożenia. Chociaż ten koleś miał szczytny cel - chronił jego znajomą. Nie zamierzał zaczynać bójki, nie widział sensu marnowania sił na bezcelowe mordobicie. Z coraz większym dystansem odnosił się do białowłosego, który najwyraźniej czuł się panem sytuacji. Oj kiepsko to wykombinował... narażanie siebie i innych w taki głupi sposób? Chyba, że podejrzewał demona o te rany na ciele dziewczyny, ale dowiedziałby się tego od razu z zapachu czy innych zmysłów. Ściskał pięść przy nodze, lecz nic więcej nie rzekł. Czekał na konkrety.
-Po co te nerwy? Gdybym chciał coś Wam zrobić, to zrobiłbym to dawno.
Wiatr zawiał mocnej, ale nie spowodowało to tego, iż Ukye drgnął z miejsca. Nie chciał przecież walczyć z młokosem, tylko dowiedzieć się co zaszło. Nigdy nie wiadomo czy nie czyha gdzieś w pobliżu to, co zraniło partnerkę wampira. Gdyby przepływ informacji między nimi był lepszy, to kto wie - mógłby zdążyć ostrzec Assassi przed niebezpieczeństwem. Skrzyżował ręce i rzekł z powagą, jak dotychczas:
-Jeśli zależy Ci na kondycji swojej i znajomej, to nie prowokuj. Powiesz mi w końcu co zaszło czy nie?
Nie chciał tracić czasu na przekonywanie, więc albo dowie się zaraz po dobroci, albo wyciśnie z niego prawdę. Nie wolno pobłażać nikomu w chwili zagrożenia. Chociaż ten koleś miał szczytny cel - chronił jego znajomą. Nie zamierzał zaczynać bójki, nie widział sensu marnowania sił na bezcelowe mordobicie. Z coraz większym dystansem odnosił się do białowłosego, który najwyraźniej czuł się panem sytuacji. Oj kiepsko to wykombinował... narażanie siebie i innych w taki głupi sposób? Chyba, że podejrzewał demona o te rany na ciele dziewczyny, ale dowiedziałby się tego od razu z zapachu czy innych zmysłów. Ściskał pięść przy nodze, lecz nic więcej nie rzekł. Czekał na konkrety.
- Go??Gość
Re: Wielki Staw
Sob 25 Lut 2012, 23:03
Uparty typ. Nie chciał zrezygnować z dowiedzenia się czegokolwiek o tym co tu się stało. Niby miał rację mówiąc, że gdyby chciał, to zaatakowałby ich bez uprzedzenia, lecz nie wiedział czy nie szykuje zasadzki.
-Nie wyraziłem się jasno? Spadaj stąd, pókim dobry...
Podwinął rękaw do góry i przybrał groźną minę. Oczy zapaliły się jak pochodnie i kły wysunęły się spod górnej wargi. Pchnął demona na trawę, żeby znał swoje miejsce. Nie będzie mu się pałętać pod nogami ktoś taki jak on. W ostatniej chwili powstrzymał się od kopniaka w podbródek, po prostu odwrócił od przybysza wzrok i usiadł na ziemi. Ciągle czuwał nad sytuacją, żeby tylko tamten nie rzucił się na Aaona, bo jak to zrobi, to ma już opracowany w głowie plan pozbycia się tego chłopaczka o długich, dziewczęcych włosach. Nie patrząc się na obcego rzekł:
-Jeszcze tu jesteś? Chcesz usłyszeć więcej obelg czy czekasz na darmowy cios w podbródek?
Nie odpuści, nie powie co tutaj zaszło, bo to nie jest sprawa kogoś obcego, tym bardziej demona. Aż mu ciarki przeszły po plecach, że musi znosić towarzystwo kogoś takiego jak Ukye.
"Jeszcze tylko moment... potem nie będzie zmiłuj się..."
Myślał burzliwie, a z oczu normalnie strzelały pioruny. Nie mógł zapewnić Nono pełnego bezpieczeństwa, gdy ten typ tu przebywa!
-Nie wyraziłem się jasno? Spadaj stąd, pókim dobry...
Podwinął rękaw do góry i przybrał groźną minę. Oczy zapaliły się jak pochodnie i kły wysunęły się spod górnej wargi. Pchnął demona na trawę, żeby znał swoje miejsce. Nie będzie mu się pałętać pod nogami ktoś taki jak on. W ostatniej chwili powstrzymał się od kopniaka w podbródek, po prostu odwrócił od przybysza wzrok i usiadł na ziemi. Ciągle czuwał nad sytuacją, żeby tylko tamten nie rzucił się na Aaona, bo jak to zrobi, to ma już opracowany w głowie plan pozbycia się tego chłopaczka o długich, dziewczęcych włosach. Nie patrząc się na obcego rzekł:
-Jeszcze tu jesteś? Chcesz usłyszeć więcej obelg czy czekasz na darmowy cios w podbródek?
Nie odpuści, nie powie co tutaj zaszło, bo to nie jest sprawa kogoś obcego, tym bardziej demona. Aż mu ciarki przeszły po plecach, że musi znosić towarzystwo kogoś takiego jak Ukye.
"Jeszcze tylko moment... potem nie będzie zmiłuj się..."
Myślał burzliwie, a z oczu normalnie strzelały pioruny. Nie mógł zapewnić Nono pełnego bezpieczeństwa, gdy ten typ tu przebywa!
- Go??Gość
Re: Wielki Staw
Nie 26 Lut 2012, 11:21
Poniżony demon siedział na trawie ze spuszczoną głową z zaciętą miną. Ręce przywarły do ziemi, a przez mięśnie przebiegały impulsy. Nikt, ale to nikt tak dawno nie zhańbił jego osoby jak Aaon. Jeśli testował cierpliwość demona, to igrał z ogniem, a pobłażliwość Ukye zakończyła się z chwilą ostatnich słów wampira. Zniknęły przez moment źrenice demona, plugawe słowa wzbudziły zdarzenia, które mogły napawać grozą.
Był, gdyż klątwa jednego z Aniołów ostudziła jego duszę żądną zemsty za wszelkie kpiny, drwiny, ranę fizyczną i psychiczną. Czar sparaliżował jego złą naturę powodując zamrożenie ciała na kilka lat, a może i dłużej. Nie miał teraz wyczucia czasu, zdawał się być zagubiony we współczesnym świecie, który tak samo jest nasiąknięty korupcją, grzechem, pychą, obojętnością i ułudą jak dawniej. Chciał rozpocząć inaczej - z góry przesądzone - życie. Nie było mu to dane, przeszłość coraz głośniej dopominała się o swojego śmiercionośnego, ale śmiertelnego wojownika, z zadrą w duszy. Nie mógł dłużej walczyć z Przeznaczeniem, bo Los podstawiał mu coraz bardziej wymyślne kłody pod nogi. O ile spotkanie z Assassi mógł zaliczyć do niezwykłych i kojących poszarpaną wolę demona, tak to z dwójką nieznajomych podburzała gorącą jak lawa krew Ukye.
Czerwona poświata okrywała całą sylwetkę siedzącego demona, z której co jakiś czas wystrzeliwały na boki czerwone i czarne pioruny. Włosy uniosły się ku górze wraz z ubraniem, a ziemia pod stopami Ukye drżała i czerniała jakby od wypalenia. Wysokie wyładowania zasłaniały posturę demona, który w straszliwym, nieludzkim ryku przeistaczał się we wojownika z mrocznego okresu jego żywota. Czerwień okalała chłopaka non-stop, nawet jak przybrał gotowy wizerunek do pojedynku.
Swoją prawą dłoń uformował w stalowy miecz, którym przejechał z lewego barku na prawe biodro tnącym ostrzem i teraz wampir leżał na ziemi. Przycisnął okutym w srebro butem Aaona do ziemi i przyłożył koniec broni do podbródka prowodyra. Czerwona aura nie znikała, a głos demona wydawał się krążyć dookoła sylwetki upiornego wojownika.
-Skróciłbym Cię o głowę, ale wolę, żebyś żył ze świadomością, iż dzięki Tobie rozpocznie się na nowo piekło na Ziemi.
Rozwinął skrzydła i robiąc porządny zamach zniknął z tego rejonu. Już na własną rękę rozpocznie poszukiwanie osoby, która przed nim splamiła krwią skrawek ziemi przy Wielkim Stawie. Oby był godnym przeciwnikiem, żeby nie okazało się, iż na marne przeobraził się w doskonalszą formę.
[z tematu=Ciemna Jaskinia w Czarnym Lesie]
OOC:
Atak potężny dla Aaona=siła+zręczność=6 DMG
- Wspomnienia:
Był, gdyż klątwa jednego z Aniołów ostudziła jego duszę żądną zemsty za wszelkie kpiny, drwiny, ranę fizyczną i psychiczną. Czar sparaliżował jego złą naturę powodując zamrożenie ciała na kilka lat, a może i dłużej. Nie miał teraz wyczucia czasu, zdawał się być zagubiony we współczesnym świecie, który tak samo jest nasiąknięty korupcją, grzechem, pychą, obojętnością i ułudą jak dawniej. Chciał rozpocząć inaczej - z góry przesądzone - życie. Nie było mu to dane, przeszłość coraz głośniej dopominała się o swojego śmiercionośnego, ale śmiertelnego wojownika, z zadrą w duszy. Nie mógł dłużej walczyć z Przeznaczeniem, bo Los podstawiał mu coraz bardziej wymyślne kłody pod nogi. O ile spotkanie z Assassi mógł zaliczyć do niezwykłych i kojących poszarpaną wolę demona, tak to z dwójką nieznajomych podburzała gorącą jak lawa krew Ukye.
Czerwona poświata okrywała całą sylwetkę siedzącego demona, z której co jakiś czas wystrzeliwały na boki czerwone i czarne pioruny. Włosy uniosły się ku górze wraz z ubraniem, a ziemia pod stopami Ukye drżała i czerniała jakby od wypalenia. Wysokie wyładowania zasłaniały posturę demona, który w straszliwym, nieludzkim ryku przeistaczał się we wojownika z mrocznego okresu jego żywota. Czerwień okalała chłopaka non-stop, nawet jak przybrał gotowy wizerunek do pojedynku.
- Ukye - prawdziwy wygląd:
Swoją prawą dłoń uformował w stalowy miecz, którym przejechał z lewego barku na prawe biodro tnącym ostrzem i teraz wampir leżał na ziemi. Przycisnął okutym w srebro butem Aaona do ziemi i przyłożył koniec broni do podbródka prowodyra. Czerwona aura nie znikała, a głos demona wydawał się krążyć dookoła sylwetki upiornego wojownika.
-Skróciłbym Cię o głowę, ale wolę, żebyś żył ze świadomością, iż dzięki Tobie rozpocznie się na nowo piekło na Ziemi.
Rozwinął skrzydła i robiąc porządny zamach zniknął z tego rejonu. Już na własną rękę rozpocznie poszukiwanie osoby, która przed nim splamiła krwią skrawek ziemi przy Wielkim Stawie. Oby był godnym przeciwnikiem, żeby nie okazało się, iż na marne przeobraził się w doskonalszą formę.
[z tematu=Ciemna Jaskinia w Czarnym Lesie]
OOC:
Atak potężny dla Aaona=siła+zręczność=6 DMG
Re: Wielki Staw
Nie 26 Lut 2012, 12:54
Ukye
LvL up - 2
+10 pkt do stat.
Aaon
LvL up - 2
+10 pkt do stat.
Nono
LvL up - 2
+10 pkt do stat.
LvL up - 2
+10 pkt do stat.
Aaon
LvL up - 2
+10 pkt do stat.
Nono
LvL up - 2
+10 pkt do stat.
- Go??Gość
Re: Wielki Staw
Nie 26 Lut 2012, 19:13
To działo się tak szybko i gwałtownie, że nie wiedział kiedy padł na trawę z przeciętym brzuchem. Bardzo grubo mylił się co do siły demona, który skrywał w sobie ogromną moc. Spoglądał na upiora ze wściekłością, lecz po usłyszeniu słów przełknął ślinę i przeszył go zimny dreszcz.
"O czym on mówi? Przecież nic nie zrobiłem... Aaa... że demon ma siać zamęt na Ziemi przeze mnie? Pff... Jeden zły nie uchowa się w świecie dobrych!"
Pozwolił sobie na te myśli dopiero gdy intruz odleciał w czerwonej poświacie. Wstał na równe nogi, lecz za chwilę przewrócił się. Od adrenaliny zapomniał o głębokiej ranie, za którą trzymał się teraz kurczowo. Krwawiła dość intensywnie, aż zdjął koszulę z siebie i obwiązał brzuch leżąc na plecach ciężko oddychając. Zlał go zimny pot na całym ciele. Teraz już wiedział, że sir Percedal miał słuszność co do ćwiczeń wręcz. Wiele groźnych osób krąży po świecie, bardzo uszczuplonym przez Wielką Wojnę. Jak tylko spotka tego typka, to zrewanżuje się, tego mógł być pewny. Spojrzał na Nono przechylając głowę na bok, nie wiedział czy słyszała cokolwiek, być może przespała wszystko, dlatego jak się obudzi to wszystko opowie. Był tak skupiony na możliwym zagrożeniu, że nie sprawdzał co dzieje się z koleżanką. Wrócił głową na normalną pozycję.
"Nie mogłem pozwolić na wyjawienie prawdy, jeszcze mógłby zrobić krzywdę Nono. A tak to przynajmniej skupił się tylko na mnie. Ale mogłem to lepiej rozegrać..."
-...khy-khy...
Zakrztusił się własną krwią, lecz pochłonął ją na nowo, żeby uronić jak najmniej kropel cennej cieczy. Cholera, nie dość, że oberwał, to jeszcze nie wie co dzieje się z profesorem! Musi pozbierać się wraz z Nono i ruszyć na jego poszukiwania, nawet jeśli prawda okaże się brutalna. Nie wierzył w śmierć, chociaż wilcza dziewczyna bardzo dotkliwie przeżyła tamto zdarzenie. Nie ma wyjścia - trzeba naocznie zbadać sytuację.
"O czym on mówi? Przecież nic nie zrobiłem... Aaa... że demon ma siać zamęt na Ziemi przeze mnie? Pff... Jeden zły nie uchowa się w świecie dobrych!"
Pozwolił sobie na te myśli dopiero gdy intruz odleciał w czerwonej poświacie. Wstał na równe nogi, lecz za chwilę przewrócił się. Od adrenaliny zapomniał o głębokiej ranie, za którą trzymał się teraz kurczowo. Krwawiła dość intensywnie, aż zdjął koszulę z siebie i obwiązał brzuch leżąc na plecach ciężko oddychając. Zlał go zimny pot na całym ciele. Teraz już wiedział, że sir Percedal miał słuszność co do ćwiczeń wręcz. Wiele groźnych osób krąży po świecie, bardzo uszczuplonym przez Wielką Wojnę. Jak tylko spotka tego typka, to zrewanżuje się, tego mógł być pewny. Spojrzał na Nono przechylając głowę na bok, nie wiedział czy słyszała cokolwiek, być może przespała wszystko, dlatego jak się obudzi to wszystko opowie. Był tak skupiony na możliwym zagrożeniu, że nie sprawdzał co dzieje się z koleżanką. Wrócił głową na normalną pozycję.
"Nie mogłem pozwolić na wyjawienie prawdy, jeszcze mógłby zrobić krzywdę Nono. A tak to przynajmniej skupił się tylko na mnie. Ale mogłem to lepiej rozegrać..."
-...khy-khy...
Zakrztusił się własną krwią, lecz pochłonął ją na nowo, żeby uronić jak najmniej kropel cennej cieczy. Cholera, nie dość, że oberwał, to jeszcze nie wie co dzieje się z profesorem! Musi pozbierać się wraz z Nono i ruszyć na jego poszukiwania, nawet jeśli prawda okaże się brutalna. Nie wierzył w śmierć, chociaż wilcza dziewczyna bardzo dotkliwie przeżyła tamto zdarzenie. Nie ma wyjścia - trzeba naocznie zbadać sytuację.
Re: Wielki Staw
Nie 26 Lut 2012, 20:34
_____Gdy pierwszy promyk słońca uderzył w oczy wilczycy ta obudziła się, ale z czystego lenistwa nie podnosiła się. Dopiero gdy jej nos wyczuł zapach krwi, w dodatku nie jej, otworzyła szeroko oczy i gwałtownie się podniosła rozglądając nerwowo na boki:
___- Aaon! - Krzyknęła widząc jak znajomy leży na ziemi z obficie krwawiącym brzuchem. Wstała momentalnie z ziemi i podbiegła do wampira chwytając płaszcz, którym była przykryta. Ukucnęła przed chłopakiem i spojrzała na ranę, która była wyraźnie jakby po zadrapaniu czegoś ostrego... np: pazura. W tym momencie przyszło jej na myśl tylko jedno:
___- To... to... ja...? Znowu ja? - Jej oczy zamieniły się w dwa małe punkciki, a na twarzy pojawiło przerażenie. Zaraz jednak oczy wróciły do normalności, nos zaczął wchłaniać zapachy z tego miejsca. Skrzywiła się. - Nie... to demon, czuję ten potworny odór tego potwora. Mogłam nie spać, dlaczego mam taką słabą wolę?! - Pokręciła głową. Znowu zaczęła zwalać całą winę na siebie, ale cóż. Taka jest, tylko nie zawsze. Przed poznaniem Percyego i Aaona była wiecznie wredną, samotną i naburmuszoną osobą. Stroniła od innych od momentu wyprowadzenia się z rodzinnego domu, nie cierpiała obecności obcych.
Postanowiła coś działać, ona tu rozmyśla, a Kunt wykrwawia się. Przez chwilę zastanawiała się co zrobić. Nigdy nie była w takiej sytuacji, sama nigdy nie krwawiła tak, ani nikt w jej pobliżu. Palnęła pierwsze co jej przyszło na myśl:
___- Zanieść Cię do szpitala?! Wykrwawisz się! - No tak. Nie wie do końca, ale wampiry chyba nie mają tętna, więc lekarze byliby nieźle zdziwieni badając Aaona. Pojawił się drugi pomysł, lepszy, przynajmniej dla niej, bo to by była czysta przyjemność - Mam iść i rozszarpać tego demona?
___- Aaon! - Krzyknęła widząc jak znajomy leży na ziemi z obficie krwawiącym brzuchem. Wstała momentalnie z ziemi i podbiegła do wampira chwytając płaszcz, którym była przykryta. Ukucnęła przed chłopakiem i spojrzała na ranę, która była wyraźnie jakby po zadrapaniu czegoś ostrego... np: pazura. W tym momencie przyszło jej na myśl tylko jedno:
___- To... to... ja...? Znowu ja? - Jej oczy zamieniły się w dwa małe punkciki, a na twarzy pojawiło przerażenie. Zaraz jednak oczy wróciły do normalności, nos zaczął wchłaniać zapachy z tego miejsca. Skrzywiła się. - Nie... to demon, czuję ten potworny odór tego potwora. Mogłam nie spać, dlaczego mam taką słabą wolę?! - Pokręciła głową. Znowu zaczęła zwalać całą winę na siebie, ale cóż. Taka jest, tylko nie zawsze. Przed poznaniem Percyego i Aaona była wiecznie wredną, samotną i naburmuszoną osobą. Stroniła od innych od momentu wyprowadzenia się z rodzinnego domu, nie cierpiała obecności obcych.
Postanowiła coś działać, ona tu rozmyśla, a Kunt wykrwawia się. Przez chwilę zastanawiała się co zrobić. Nigdy nie była w takiej sytuacji, sama nigdy nie krwawiła tak, ani nikt w jej pobliżu. Palnęła pierwsze co jej przyszło na myśl:
___- Zanieść Cię do szpitala?! Wykrwawisz się! - No tak. Nie wie do końca, ale wampiry chyba nie mają tętna, więc lekarze byliby nieźle zdziwieni badając Aaona. Pojawił się drugi pomysł, lepszy, przynajmniej dla niej, bo to by była czysta przyjemność - Mam iść i rozszarpać tego demona?
- Go??Gość
Re: Wielki Staw
Nie 26 Lut 2012, 20:58
Obudziła się, całe szczęście, że wydobrzała na tyle, żeby swobodnie poruszać się. Przewrócił oczyma od fali bólu, która znów próbowała zmusić mięśnie brzucha do wyplucia krwi. Obraz stawał się miejscami niewyraźny, ale słyszał doskonale Nono.
-Szpital odpada... a do domu też nie mogę wrócić... nie wiedzą, że uciekłem... khy-khy!
Mimo wszystko chciał usiąść i oprzeć się rękami wyprostowanymi w łokciach, takie ciągłe leżenie wiele nie pomoże, a tak to może krew napłynie do mózgu i coś wymyśli. Z trudem, jednak plan powiódł się, nie wiedział na jak długo. Otrzeźwił się umysł wampira po usłyszeniu słów dziewczyny, na co zaprzeczył głową:
-Nie, trzeba znaleźć sir Percedala... ten demon namierzył nas przez krew, a skoro mówiłaś... że ... profesor mocno oberwał, to nie wiadomo czy... jest w niebezpieczeństwie... khe-khe, szlag by to!... musimy Go ostrzec!
Znów opadł powoli na plecy, jak podnosił głos to pojawiały się kolejne rewolucje żołądkowe. Oddychał szybko i płytko, myśl Aaon co zrobić, myśl! Wtedy rzekł:
-Zostaw mnie tu... podczołgam się pod tamto drzewo... musisz ostrzec sir Percedala... Wiem, że to niezbyt odpowiednia chwila na to, ale jesteś jedyną osobą... która to może zrobić... idź... wytrzymam...
Może i zgrywał bohatera, ale nie to miał na myśli. Wierzył, że szybkość i znajomość terenu przez Nono ułatwi dotarcie do Upadłego. Nie chciał być ciężarem podczas tej misji ratunkowej, więc tak zadecydował. Nie znał konsekwencji takiego postępowania, ale trzeba było coś zrobić dla belfra. To dzięki Niemu dowiedział się o swojej sile, nie mógł żyć ze świadomością, że zapomną o Nim i zginie z ich obojętności. Spojrzał na koleżankę zmrużonymi oczyma i powiedział jeszcze:
-Dasz radę... wierzę... w to.
Zamknął oczy, chociaż nie stracił przytomności. Teraz zbierał siły, żeby przeczołgać się za moment pod drzewo. Skupiał się na swojej części zadania, marnego bo polegającego na ochronie swojego tyłka, ale nie był teraz zbyt przydatny na "polu minowym".
-Szpital odpada... a do domu też nie mogę wrócić... nie wiedzą, że uciekłem... khy-khy!
Mimo wszystko chciał usiąść i oprzeć się rękami wyprostowanymi w łokciach, takie ciągłe leżenie wiele nie pomoże, a tak to może krew napłynie do mózgu i coś wymyśli. Z trudem, jednak plan powiódł się, nie wiedział na jak długo. Otrzeźwił się umysł wampira po usłyszeniu słów dziewczyny, na co zaprzeczył głową:
-Nie, trzeba znaleźć sir Percedala... ten demon namierzył nas przez krew, a skoro mówiłaś... że ... profesor mocno oberwał, to nie wiadomo czy... jest w niebezpieczeństwie... khe-khe, szlag by to!... musimy Go ostrzec!
Znów opadł powoli na plecy, jak podnosił głos to pojawiały się kolejne rewolucje żołądkowe. Oddychał szybko i płytko, myśl Aaon co zrobić, myśl! Wtedy rzekł:
-Zostaw mnie tu... podczołgam się pod tamto drzewo... musisz ostrzec sir Percedala... Wiem, że to niezbyt odpowiednia chwila na to, ale jesteś jedyną osobą... która to może zrobić... idź... wytrzymam...
Może i zgrywał bohatera, ale nie to miał na myśli. Wierzył, że szybkość i znajomość terenu przez Nono ułatwi dotarcie do Upadłego. Nie chciał być ciężarem podczas tej misji ratunkowej, więc tak zadecydował. Nie znał konsekwencji takiego postępowania, ale trzeba było coś zrobić dla belfra. To dzięki Niemu dowiedział się o swojej sile, nie mógł żyć ze świadomością, że zapomną o Nim i zginie z ich obojętności. Spojrzał na koleżankę zmrużonymi oczyma i powiedział jeszcze:
-Dasz radę... wierzę... w to.
Zamknął oczy, chociaż nie stracił przytomności. Teraz zbierał siły, żeby przeczołgać się za moment pod drzewo. Skupiał się na swojej części zadania, marnego bo polegającego na ochronie swojego tyłka, ale nie był teraz zbyt przydatny na "polu minowym".
Re: Wielki Staw
Nie 26 Lut 2012, 21:32
____Może to nie był najlepszy moment, ale sytuacja tego wymagała i to bardzo. Wilczyca uniosła prawą rękę i zdzieliła nią Aaona w biały łeb z wyraźnie niezadowoloną miną.
___- Głupi jesteś! Powiedziałeś, że ten demon namierzył nas przez moją krew! Mojej nie było wcale dużo, a Ty krwawisz jak dziesięć tych moich. Jeśli Cię tu zostawię, kto wie jakie czorty tu przyjdą! - Zacisnęła dłoń w pięść i uniosła do góry marszcząc brwi.
Zaczęła nerwowo chodzić w prawo, lewo i nawet w kółko zastanawiając się co zrobić w takiej sytuacji. Z jednej strony Percedal jest narażony na niebezpieczeństwo przez ranę jaką Mu zadała, a z drugiej Aaon jest w takiej samej sytuacji. Kto wie co za potwory kryją się w krzakach i czekają, aż ofiary zostaną same by zaatakować i pożreć. Po jakiejś minucie chodzenia tam i z powrotem Nono wpadła na pomysł, który jest chyba jedynym rozsądnym wyjściem z tej marnej sytuacji. Wróciła do Wampira i ukucnęła jak na wilka przystało po czym zaczęła mówić:
___- Słuchaj. Wezmę przemienię się w wilka, wezmę Cię na grzbiet i pobiegniemy do Percedal'a. Jego też wezmę i zabiorę was do mojego domu, tam się wyleczycie, dobra? - Nie czekając na odpowiedź zamieniła się szybko w wilka i położyła się przy chłopaku. Chwyciła Go za fraki i nie za mocno, ale rzuciła na swój puszysty grzbiet. - Trzymaj się sierści, ale nie utop się w niej. - Powiedziała nie otwierając pysk i zaczęła biec szybko w stronę Czarnego Lasu, na odsiecz Percedalowi! Nie wiedziała dlaczego, ale czuła ledwo zapach demona gdy się tam zbliżała.
___- Głupi jesteś! Powiedziałeś, że ten demon namierzył nas przez moją krew! Mojej nie było wcale dużo, a Ty krwawisz jak dziesięć tych moich. Jeśli Cię tu zostawię, kto wie jakie czorty tu przyjdą! - Zacisnęła dłoń w pięść i uniosła do góry marszcząc brwi.
Zaczęła nerwowo chodzić w prawo, lewo i nawet w kółko zastanawiając się co zrobić w takiej sytuacji. Z jednej strony Percedal jest narażony na niebezpieczeństwo przez ranę jaką Mu zadała, a z drugiej Aaon jest w takiej samej sytuacji. Kto wie co za potwory kryją się w krzakach i czekają, aż ofiary zostaną same by zaatakować i pożreć. Po jakiejś minucie chodzenia tam i z powrotem Nono wpadła na pomysł, który jest chyba jedynym rozsądnym wyjściem z tej marnej sytuacji. Wróciła do Wampira i ukucnęła jak na wilka przystało po czym zaczęła mówić:
___- Słuchaj. Wezmę przemienię się w wilka, wezmę Cię na grzbiet i pobiegniemy do Percedal'a. Jego też wezmę i zabiorę was do mojego domu, tam się wyleczycie, dobra? - Nie czekając na odpowiedź zamieniła się szybko w wilka i położyła się przy chłopaku. Chwyciła Go za fraki i nie za mocno, ale rzuciła na swój puszysty grzbiet. - Trzymaj się sierści, ale nie utop się w niej. - Powiedziała nie otwierając pysk i zaczęła biec szybko w stronę Czarnego Lasu, na odsiecz Percedalowi! Nie wiedziała dlaczego, ale czuła ledwo zapach demona gdy się tam zbliżała.
Z tematu
> Czarne Jezioro
> Czarne Jezioro
Re: Wielki Staw
Nie 06 Maj 2012, 19:06
_____Wyszła zza jakiś krzaków cała w liściach. Na twarzy miała jedynie smutek, a tamta scena w Czarnym Lesie ją wkurzyła nieziemsko. Nie było jej wcale do śmiechu w porównaniu do tamtych dwóch. Skąd oni się urwali? Jeden ma coś nie tak z głową, a drugi uśmiecha się jak głupi do sera i nie kuma o co biega. Zwierzaki z zoo uciekły? Phy...
Podeszła do tafli wody i nachyliła się wpatrując w swoje odbicie. Była w okropnym stanie. W kąciku ust miała krew, lekko fioletowy policzek, nieułożone i trochę mokre włosy, poszarpane ubranie... Wyglądała jakby była przybłędą spod mostu. Nie miała sił iść do domu i przebierać się ponownie. Nie miała sił na nic... Chociaż...
Wstała i zaczęła zdejmować z siebie ubrania. Ułożyła je w kostkę przy brzegu i weszła po pas do lekko chłodnej wody. Uniosła wzrok i zaczęła wpatrywać się we wszystkie gwiazdy, szukać kształtów, zodiaków. Jednak jej myśli były pełne innych rzeczy. Powinna znaleźć Assassi i jej powiedzieć prawdę o Aaonie. Jednak nie miała pojęcia jak jej to powie i gdzie ją znajdzie...
___ - Hej, soryy... Aaon zniknął? - Powiedziała sama do siebie próbując rozmowy. Ukucnęła w wodzie przez co wystawała tylko jej głowa i kawałek ogona. Była w kropce, a do tego Percedal. Zostawił ją, uciekł. Już Go nie zobaczy? Chciałaby... bardzo chciałaby się z Nim spotkać i chociaż pogadać. Ciekawe czy ją kocha jeszcze...
Podeszła do tafli wody i nachyliła się wpatrując w swoje odbicie. Była w okropnym stanie. W kąciku ust miała krew, lekko fioletowy policzek, nieułożone i trochę mokre włosy, poszarpane ubranie... Wyglądała jakby była przybłędą spod mostu. Nie miała sił iść do domu i przebierać się ponownie. Nie miała sił na nic... Chociaż...
Wstała i zaczęła zdejmować z siebie ubrania. Ułożyła je w kostkę przy brzegu i weszła po pas do lekko chłodnej wody. Uniosła wzrok i zaczęła wpatrywać się we wszystkie gwiazdy, szukać kształtów, zodiaków. Jednak jej myśli były pełne innych rzeczy. Powinna znaleźć Assassi i jej powiedzieć prawdę o Aaonie. Jednak nie miała pojęcia jak jej to powie i gdzie ją znajdzie...
___ - Hej, soryy... Aaon zniknął? - Powiedziała sama do siebie próbując rozmowy. Ukucnęła w wodzie przez co wystawała tylko jej głowa i kawałek ogona. Była w kropce, a do tego Percedal. Zostawił ją, uciekł. Już Go nie zobaczy? Chciałaby... bardzo chciałaby się z Nim spotkać i chociaż pogadać. Ciekawe czy ją kocha jeszcze...
- GośćGość
Re: Wielki Staw
Nie 06 Maj 2012, 19:28
z tematu :arrow: Góry Kazanu
Ukryta przed niewidzialną osłoną wziosła się w niebo, kiedy tylko drzewa przerzedniały i gałęzie nie zasłaniały calego sklepienia. Iru jak zwykle wystawił pyszek na wiatr i teraz nawet nie zamykał swoich paczadełek. Szczeknął. Odsunęły się od niej małe chmurki w promieniu tego dźwięku. Nie zauważyła tego i dalej leciała z pupilkiem.
Wyczuła Nono i odczytała jej myśli. W jej oczach pojawily się łzy, które pociekły po jej policzku, mocząc futerko Iru. Szczeniaczek się odwrócił i polizła ją po twarzy, zlizując słoną ciecz. Uśmiechnęła się gorzko dziękując w duchu za ten mały gest. Wylądowała szybko na piasku, rozebrała się i weszła do wody podobnie jak Nono(calkiem nie-płaska Nono).
- Wystatrczy nie-sportowy stanik i ta biała sukienka, a ten gościu w lesie nie wytrzymałby z podniecenia. - powiedziała na przywitanie i zanurkowała, aby ukryć w wodzie śladu po łzach.
Wypłynęła na środku stawu i wróciła z powrotem na plecach, płynąc leniwie i wpatrując się z zainteresowaniem w gwieździste niebo.
- Czasem lepiej pewne rzeczy powiedzieć wprost, bo wtedy nie krzywdzi to innych ludzi. Są również takie rzeczy, o których się nie myśli, aby kogoś nie zranić. Masz mi coś do powiedzenia Nono? - spytała.
Jej twarz wyrażala obojętność, nie drgnął nawet jeden mięsień na jej twrzy, ukrywając wszyskie emocje. Kiedyś była nad stawem.. czy nad jeziorem, zressztą co to była za różnica z Ukye. Czym różniły sie te słowa z Aaonem? Wtedy i teraz niczym. Ale teraz wypowiedzenie jakiegokolwiek z nich, czy choćby myślenie wywoływało smutek i żal.
- Czytanie w myślach to chyba klątwa.. - szepnęła odwracając sie w stronę Nono.
Re: Wielki Staw
Pon 07 Maj 2012, 18:19
_____Dziewczyna siedziała w lekko chłodnej wodzie i rozmyślała dalej o tym i o tamtym. Nie spieszyło się jej nigdzie. Nawet nie wybierała się do szkoły, bo musiałaby iść spać już teraz by się wyspać, a to nie jest możliwe. W dodatku praca... W jej skrzynce pewnie już jest list z wypowiedzeniem. Cóż poradzić, będzie musiała jakoś inaczej zarobić na siebie by mieć co do pyska włożyć, a trawy żryć nie będzie!
Wzdrygnęła się słysząc szelest skrzydeł, w pierwszej chwili pomyślała o Percedal'u, ale gdy odwróciła się ... nie ukrywając nieco się zawiodła i wystraszyła.Wiedziała, że to już pora powiedzieć prawdę o Aaonie. Swoją drogą Ukye też nie wyczuwała. Czyżby te dwa zniknięcia miały coś ze sobą wspólnego?
Na słowa o tym gościu z lasu zarumieniła się i zanurkowała momentalnie pod wodę by pozbyć się zaróżowienia na twarzy. Przy okazji zaczęła się zastanawiać czy jej piersi są na prawdę takie małe jak mówił ten blondyn. Nie jest płaska, to wina ubrań, które nie przylegając do ciała pomniejszają jej ... atrybuty. Cóż nie to jest teraz ważne.
Gdy wynurkowała już odróżowiona miała ochotę ponownie zanurkować. Assassi wyczytała z jej myśli to, że chciała coś powiedzieć dziewczynie. Odwróciła się plecami do niej i zaczęła bawić się kciukami. Nie wiedziała jak zacząć...
___ - Może i to jest klątwa... - Zaczęła mówić - Ale czasami jest przydatna, gdy chce się poznać myśli drugiej osoby. Gdy się nie wie co ta osoba o Tobie sądzi lepiej jest przeczytać te myśli niż rozmyślać godzinami o tym próbując poznać prawdę. - Tak, miała na myśli Percedal'a. Nie wiedziała co chodzi Mu po głowie, nie miała pojęcia czy może pobiec za Nim, czy chce ją widzieć, czy nie...
___ - I... - Zawiesiła głowę wraz z uszami lekko drżąc. Za chwilę można było usłyszeć pociągnięcie nosem i odgłos spadającej kropli do wody. - Aaon... On... zniknął, zniknął zupełnie. Nie ma Go... Może to moja wina, nie wiem. Odnalazłam Jego sekretne miejsce, gdzie kolekcjonował głowy swoich ofiar, zabrałam Mu to. Wyglądało wszystko potem dobrze... Nie wiem na prawdę dlaczego zniknął... - Mówiła z przerwami, nie hamując łez. Odwróciła się i spojrzała na Anabel po czym przysunęła się i przytuliła do Niej. Nie była niska, ale niższa od Anielicy. Różniły się czubkami głów, gdzieś tak. - Percy też zniknął... nie wiem gdzie jest... - Dopowiedziała rozklejając się zupełnie.
Wzdrygnęła się słysząc szelest skrzydeł, w pierwszej chwili pomyślała o Percedal'u, ale gdy odwróciła się ... nie ukrywając nieco się zawiodła i wystraszyła.Wiedziała, że to już pora powiedzieć prawdę o Aaonie. Swoją drogą Ukye też nie wyczuwała. Czyżby te dwa zniknięcia miały coś ze sobą wspólnego?
Na słowa o tym gościu z lasu zarumieniła się i zanurkowała momentalnie pod wodę by pozbyć się zaróżowienia na twarzy. Przy okazji zaczęła się zastanawiać czy jej piersi są na prawdę takie małe jak mówił ten blondyn. Nie jest płaska, to wina ubrań, które nie przylegając do ciała pomniejszają jej ... atrybuty. Cóż nie to jest teraz ważne.
Gdy wynurkowała już odróżowiona miała ochotę ponownie zanurkować. Assassi wyczytała z jej myśli to, że chciała coś powiedzieć dziewczynie. Odwróciła się plecami do niej i zaczęła bawić się kciukami. Nie wiedziała jak zacząć...
___ - Może i to jest klątwa... - Zaczęła mówić - Ale czasami jest przydatna, gdy chce się poznać myśli drugiej osoby. Gdy się nie wie co ta osoba o Tobie sądzi lepiej jest przeczytać te myśli niż rozmyślać godzinami o tym próbując poznać prawdę. - Tak, miała na myśli Percedal'a. Nie wiedziała co chodzi Mu po głowie, nie miała pojęcia czy może pobiec za Nim, czy chce ją widzieć, czy nie...
___ - I... - Zawiesiła głowę wraz z uszami lekko drżąc. Za chwilę można było usłyszeć pociągnięcie nosem i odgłos spadającej kropli do wody. - Aaon... On... zniknął, zniknął zupełnie. Nie ma Go... Może to moja wina, nie wiem. Odnalazłam Jego sekretne miejsce, gdzie kolekcjonował głowy swoich ofiar, zabrałam Mu to. Wyglądało wszystko potem dobrze... Nie wiem na prawdę dlaczego zniknął... - Mówiła z przerwami, nie hamując łez. Odwróciła się i spojrzała na Anabel po czym przysunęła się i przytuliła do Niej. Nie była niska, ale niższa od Anielicy. Różniły się czubkami głów, gdzieś tak. - Percy też zniknął... nie wiem gdzie jest... - Dopowiedziała rozklejając się zupełnie.
- GośćGość
Re: Wielki Staw
Wto 08 Maj 2012, 22:27
Przestała czytać w myślach Nono. Czasem lepiej na własne uszy usłyszeć gorzką prawdę, a skoro o takiej mowa to sama przecież miała coś do przekazania wilczycy. Jednak zamiast tego tępo wpatrywała się przed siebie i zaciskała pięści. Była całkowicie bezsilna, a w dodoaktu znowu wróciły wspomnienia z chwil spędzonych z Aaonem i Ukye. Zawsze będzie o nich pamiętać.
Wyczuła, że Nono czymś się martwi, ale nie była w stanie kontrolować jej emocji, bo sama w głowie miała pustkę. Przytuliła ją do siebie, a wtedy wilczyca rozkleiła się na dobre... Poczuła na ramieniu ciepłe łzy. Wkońcu dotarły do niej złe wieści, a raczej potwierdziły się. Dawno już odczuwała brak wampira, ale przecież jej ciało mogło się mylić. Do tego momentu jeszcze wierzyła, że spotka ukochanego i przyjaciela, ale teraz oba marzenia rozmyły się.
- Ciii... to nie Twoja wina. Ja też tam byłam i widziałam jego oczami co tam się znajdywało, ale to na pewno nic nie zmieniło.. ciii.. Nono. - próbowała uspokajać przyjaciółkę.
Aaon cieszyłby się widząc je teraz razem. Zawsze marzył, aby anielica stawiała jego przyjaciół na równi z Ukye, bo to byli ich wspólni przyjaciele... jednak opieka nad kimś była chyba za granicą jego możliwości i nie mógł sobie tego wyobrazić.
Odsunęła od siebie dziewczynę i popatrzyła w jej przeszklone oczy. Nie mogła teraz pochamować jej myśli i wszystkie nawet najmniejsze spłynęły do jej umyłu. Ogarnęło ją uczucie ciepła. Hikari. To na pewno była Hikari, bo któż inny mógłby pokochać tego Upadłego, kto mógłby z nim tyle wytrzymać oprócz niej... Tak na prawdę Percedal nie był taki zły, ale sam fakt, że uciekł przed Nono zasługiwał na karę.
- Głowa do góry wilku! Idziemy go szukać. - uśmiechnęła się promiennie do dziewczyny, dodając jej tym trochę otuchy.
Przytuliła ją jeszcze raz, po czym zanurkowała i zaczęła wychodzić na brzeg stawu.... Światło księżyca odbiło się od jej bransoletki. Spowodowało to dziwne zjawisko. W powietrzu unosiła się nieco przydużawa i przeźroczysta twarz Ukye.
[i]Assassi...[/i] - wyeszptała, a raczej jej usta ułozyły do słowo i zniknęła przy pierwszym mocniejszym powiewie wiatru.
Wyczuła, że Nono czymś się martwi, ale nie była w stanie kontrolować jej emocji, bo sama w głowie miała pustkę. Przytuliła ją do siebie, a wtedy wilczyca rozkleiła się na dobre... Poczuła na ramieniu ciepłe łzy. Wkońcu dotarły do niej złe wieści, a raczej potwierdziły się. Dawno już odczuwała brak wampira, ale przecież jej ciało mogło się mylić. Do tego momentu jeszcze wierzyła, że spotka ukochanego i przyjaciela, ale teraz oba marzenia rozmyły się.
- Ciii... to nie Twoja wina. Ja też tam byłam i widziałam jego oczami co tam się znajdywało, ale to na pewno nic nie zmieniło.. ciii.. Nono. - próbowała uspokajać przyjaciółkę.
Aaon cieszyłby się widząc je teraz razem. Zawsze marzył, aby anielica stawiała jego przyjaciół na równi z Ukye, bo to byli ich wspólni przyjaciele... jednak opieka nad kimś była chyba za granicą jego możliwości i nie mógł sobie tego wyobrazić.
Odsunęła od siebie dziewczynę i popatrzyła w jej przeszklone oczy. Nie mogła teraz pochamować jej myśli i wszystkie nawet najmniejsze spłynęły do jej umyłu. Ogarnęło ją uczucie ciepła. Hikari. To na pewno była Hikari, bo któż inny mógłby pokochać tego Upadłego, kto mógłby z nim tyle wytrzymać oprócz niej... Tak na prawdę Percedal nie był taki zły, ale sam fakt, że uciekł przed Nono zasługiwał na karę.
- Głowa do góry wilku! Idziemy go szukać. - uśmiechnęła się promiennie do dziewczyny, dodając jej tym trochę otuchy.
Przytuliła ją jeszcze raz, po czym zanurkowała i zaczęła wychodzić na brzeg stawu.... Światło księżyca odbiło się od jej bransoletki. Spowodowało to dziwne zjawisko. W powietrzu unosiła się nieco przydużawa i przeźroczysta twarz Ukye.
[i]Assassi...[/i] - wyeszptała, a raczej jej usta ułozyły do słowo i zniknęła przy pierwszym mocniejszym powiewie wiatru.
Re: Wielki Staw
Czw 10 Maj 2012, 18:54
_____Cieszyła się, że w końcu mogła wypłakać się na czyimś ramieniu. Tego jej brakowało, w sumie jednej z wielu rzeczy. Ale co o niej...
Gdy Assassi próbowała ją uspokoić ku jej zdziwieniu właśnie to się działo. Słone krople łez przestały wydobywać się z oczu, oddech dziewczyny się wyrównał, a uszy delikatnie uniosły do góry. Więc to jest ta Anielska Pomoc? Co te istoty w sobie mają, że wystarczy jeden ich gest i na duszy robi się lżej? Sama kiedyś taka była, jako Hikari. Wtedy jakoś żyła z Percedal'em. Była nieśmiertelna, tutaj jest ta blokada. Nono nie będzie wiecznie młoda, zestarzeje się i umrze, a jej Ukochany będzie wiecznie młody i pełny energii. Który anioł by się porwał do życia ze staruszką?
I tutaj znowu ją naszły myśli, by stać się aniołem, móc żyć wiecznie z Percym bez względu na Jego Szał. Miałaby tą moc uspokajania, żadne wyskoki w zachowaniu nie byłyby im groźne...
Na pomysł o znalezieniu Percedal'a zareagowała rumieńcem na twarzy. Zaraz dostrzegła coś dziwnego na niebie, coś co przypominało twarz. Rozpoznała w nim demona, Ukye. On też zniknął...
___ - Obiecałeś mi kolejny sparring... - Szepnęła i ów twarz zniknęła. Dziewczyna obmyła swoją twarz wodą i wyszła z wody podchodząc do swoich starannie ułożonych w kostkę ubrań. Gdy była już prawie ubrana dostrzegła, że nie ma jednej z jej rzeczy, błękitnego szalika. Ukucnęła i przyłożyła do ziemi nos wąchając po czym zaczęła się kierować w stronę krzaków z jagodami. Będąc przy nich wsadziła do środka rękę i wyciągnęła z zieleni... wilczka. I to nie byle jakiego, tylko towarzysza Ann, który trzymał w pyszczku jej szalik.
Delikatnie się uśmiechnęła i położyła sobie na kolanach futrzaka. Zawiązała zgubę wokół szyi i zaczęła głaskać Iru od głowy po grzbiet śpiewając przy tym:
Gdy skończyła jej mały kolega już smacznie spał. Uniosła głowę i spojrzała na anielicę nieco smutno mówiąc:
___ - Nie wiem, czy Percy będzie chciał mnie widzieć. Dał mi do zrozumienia, że lepiej byłoby gdybyśmy byli osobno... z resztą... i tak to by się kiedyś stało. - Westchnęła i spojrzała na wilczka, którego drapała za uchem.
___ - Jesteś głupia. - Odezwał się nagle jej blaszany kompan. Spojrzała zdziwiona na dół, gdzie do pasa miała przyczepiony miecz. - On myśli, że Ci zrobi krzywdę, dlatego uciekł... - Chwilę milczał, ale za chwilę dodał bardzo, ale to bardzo wesołym tonem... nie tylko wesołym - Fajnie wyglądałyście takie nagie przytulone do siebie! HAHAHAHA!
Długo się nie śmiał bo dostał z pięści w klingę od Nono. Coś zamarudził pod nosem, że takiego wrednego partnera jeszcze nie miał po czym się zamknął widząc minę wilczycy.
Gdy Assassi próbowała ją uspokoić ku jej zdziwieniu właśnie to się działo. Słone krople łez przestały wydobywać się z oczu, oddech dziewczyny się wyrównał, a uszy delikatnie uniosły do góry. Więc to jest ta Anielska Pomoc? Co te istoty w sobie mają, że wystarczy jeden ich gest i na duszy robi się lżej? Sama kiedyś taka była, jako Hikari. Wtedy jakoś żyła z Percedal'em. Była nieśmiertelna, tutaj jest ta blokada. Nono nie będzie wiecznie młoda, zestarzeje się i umrze, a jej Ukochany będzie wiecznie młody i pełny energii. Który anioł by się porwał do życia ze staruszką?
I tutaj znowu ją naszły myśli, by stać się aniołem, móc żyć wiecznie z Percym bez względu na Jego Szał. Miałaby tą moc uspokajania, żadne wyskoki w zachowaniu nie byłyby im groźne...
Na pomysł o znalezieniu Percedal'a zareagowała rumieńcem na twarzy. Zaraz dostrzegła coś dziwnego na niebie, coś co przypominało twarz. Rozpoznała w nim demona, Ukye. On też zniknął...
___ - Obiecałeś mi kolejny sparring... - Szepnęła i ów twarz zniknęła. Dziewczyna obmyła swoją twarz wodą i wyszła z wody podchodząc do swoich starannie ułożonych w kostkę ubrań. Gdy była już prawie ubrana dostrzegła, że nie ma jednej z jej rzeczy, błękitnego szalika. Ukucnęła i przyłożyła do ziemi nos wąchając po czym zaczęła się kierować w stronę krzaków z jagodami. Będąc przy nich wsadziła do środka rękę i wyciągnęła z zieleni... wilczka. I to nie byle jakiego, tylko towarzysza Ann, który trzymał w pyszczku jej szalik.
Delikatnie się uśmiechnęła i położyła sobie na kolanach futrzaka. Zawiązała zgubę wokół szyi i zaczęła głaskać Iru od głowy po grzbiet śpiewając przy tym:
(Łzy - Jesteś wiem, że jesteś)
Wiem, że jesteś gdzieś tam,
Przecież znam twoje myśli, imię twoje znam.
Nie jesteś królem i bez tego jesteś wart
Dla mnie więcej, więcej, niż cały ten świat.
Przecież znam twoje myśli, imię twoje znam.
Nie jesteś królem i bez tego jesteś wart
Dla mnie więcej, więcej, niż cały ten świat.
Gdy skończyła jej mały kolega już smacznie spał. Uniosła głowę i spojrzała na anielicę nieco smutno mówiąc:
___ - Nie wiem, czy Percy będzie chciał mnie widzieć. Dał mi do zrozumienia, że lepiej byłoby gdybyśmy byli osobno... z resztą... i tak to by się kiedyś stało. - Westchnęła i spojrzała na wilczka, którego drapała za uchem.
___ - Jesteś głupia. - Odezwał się nagle jej blaszany kompan. Spojrzała zdziwiona na dół, gdzie do pasa miała przyczepiony miecz. - On myśli, że Ci zrobi krzywdę, dlatego uciekł... - Chwilę milczał, ale za chwilę dodał bardzo, ale to bardzo wesołym tonem... nie tylko wesołym - Fajnie wyglądałyście takie nagie przytulone do siebie! HAHAHAHA!
Długo się nie śmiał bo dostał z pięści w klingę od Nono. Coś zamarudził pod nosem, że takiego wrednego partnera jeszcze nie miał po czym się zamknął widząc minę wilczycy.
- GośćGość
Re: Wielki Staw
Sob 12 Maj 2012, 22:24
Assassi ogarnął smutek i tęsknota. Znów dała o sobie znać obecność Ukye w tej bransoletce. Nigdy nie miała ochoty jej zdejmować, ale taka twarz na niebie to już chyba przesada, w dodatku Nono też to widziała. Coś w jej serduszku też się poruszyło, więc dała spokój rozmyślaniu o wywaleniu prezentu na śmiertnik, bo w końcu jej przyjaciel może chciał sie też pożegnać z wilczycą, w końcu ją też znał.
Słuchała jak zaczarowana piosenki Nono dla Iru. W sumie zapominała często o ich pupilku, ale jak widać jemu to wcale nie przeszkadzało. Muzyka przypominała jej chwile spędzone w Zaświatach... mało brakowało, a teraz anielica zaczęłaby płakac. Kiedy dziewczyna skończyła i tak nie mogła dłuższą chwilę wysilić się na wypowiedzenie jakiegokolwiek zdania, a gdy już zebrała siły to prawie weszła w słowo Nono.
- On Cię kocha... ale jednocześnie jest facetem. Czasem mówi co innego niż mysli czy pragnie... a pragnie Ciebie. Nie widziałaś chyba jego myśli... - chyba nie powinna tego mówić, bo to jak zdradzanie tajemnic brata.. troche korci, ale chyba się nie powinno. Z drugiej strony to teraz jego brak powodował załamanie nerwowe jego ukochanej...
Nagle usłyszała głos, dobywający się z okolicy bioder Nono. W pierwszej chwili stała trochę oszołomiona... zgadzała się w pełni z mieczem, aż.. no tego jeszcze brakowało! Żeby sobie miecz żartował z przytulania, ale tu chyba również miał racje, w końcu był po cześci facetem... co z nim zrobił Percedal... Anielica wybuchnęła szczerym śmiechem. Szybko sie pochamowała jednak, żeby nie obudzić iru.. był na nogach od kilku dni.
- Skąd masz ten miecz? - zapytała zainteresowana. Nigdy nie widziała podobnej broni, a do tego ten głos..
Amulet w kieszeni jej sukienki zaczął parzyć, tak że wyjęła go szybko i schowała w dłoni, jednak nie przestał się żarzyć. Wypuściła go z rąk i opadł na piasek, po czym przygasł trochę i przestał wibrować.
- A .. no i mam do Ciebie prośbę, a raczej Was. - Moglibyście nikomu nie wspominać o tym, że widzieliście dziś Ukye..? bardzo mi na tym zależy - dodała zasmucona.
Słuchała jak zaczarowana piosenki Nono dla Iru. W sumie zapominała często o ich pupilku, ale jak widać jemu to wcale nie przeszkadzało. Muzyka przypominała jej chwile spędzone w Zaświatach... mało brakowało, a teraz anielica zaczęłaby płakac. Kiedy dziewczyna skończyła i tak nie mogła dłuższą chwilę wysilić się na wypowiedzenie jakiegokolwiek zdania, a gdy już zebrała siły to prawie weszła w słowo Nono.
- On Cię kocha... ale jednocześnie jest facetem. Czasem mówi co innego niż mysli czy pragnie... a pragnie Ciebie. Nie widziałaś chyba jego myśli... - chyba nie powinna tego mówić, bo to jak zdradzanie tajemnic brata.. troche korci, ale chyba się nie powinno. Z drugiej strony to teraz jego brak powodował załamanie nerwowe jego ukochanej...
Nagle usłyszała głos, dobywający się z okolicy bioder Nono. W pierwszej chwili stała trochę oszołomiona... zgadzała się w pełni z mieczem, aż.. no tego jeszcze brakowało! Żeby sobie miecz żartował z przytulania, ale tu chyba również miał racje, w końcu był po cześci facetem... co z nim zrobił Percedal... Anielica wybuchnęła szczerym śmiechem. Szybko sie pochamowała jednak, żeby nie obudzić iru.. był na nogach od kilku dni.
- Skąd masz ten miecz? - zapytała zainteresowana. Nigdy nie widziała podobnej broni, a do tego ten głos..
Amulet w kieszeni jej sukienki zaczął parzyć, tak że wyjęła go szybko i schowała w dłoni, jednak nie przestał się żarzyć. Wypuściła go z rąk i opadł na piasek, po czym przygasł trochę i przestał wibrować.
- A .. no i mam do Ciebie prośbę, a raczej Was. - Moglibyście nikomu nie wspominać o tym, że widzieliście dziś Ukye..? bardzo mi na tym zależy - dodała zasmucona.
Re: Wielki Staw
Sob 12 Maj 2012, 23:27
____Ta... nie widziała Jego myśli, nie wie czego pragnie, co o niej myśli. Assassi wręcz przeciwnie. Wiele by dała by się dowiedzieć prawdy.
Podniosła się z ziemi trzymając przytulonego do siebie Iru, którego wciąż głaskała. Podeszła do Assassi, oddała futrzaka właścicielowi i założyła ręce na biodrach wzdychając. Miecz, miecz... otóż...
___ - Ma na imię...
___ - Derfringer! - przerwał jej miecz wychylając się z pokrowca.
___ - Zamilcz! - Krzyknęła wpychając Go do środka tak by już nic nie powiedział. - Ma na imię Pusty Blaszak. Jest mieczem, który należał niegdyś do Hikari. Pierwotnie był amuletem, który dał mi Percy. Wykazałam się odwagą i wtedy się pojawił. W sumie mógł mnie ostrzec to bym jeszcze tego samego dnia, w którym go dostałam wyrzuciła w cholerę... - Uśmiechnęła się delikatnie, ale zaraz to znikło. Spojrzała na wychodzące słońce i zaczęła się nad czymś zastanawiać udzielając odpowiedzi na ostatnie pytanie Assassi:
___ - Będę miała dziób na kłódkę... a z resztą, ja nic nie widziałam przecież. - Spojrzała na Nią porozumiewawczo odwróciła się do niej plecami wpatrując się w niebo. Podrapała się za uchem i chwilę pomyślała. Za chwilę otworzyła szeroko oczy i nastawiła włosy na ogonie na sztorc wyraźnie wystraszona. - Cholera! Szkoła! Dzisiaj jest poniedziałek! - Złapała się za głowę i chciała biec, ale zatrzymała się. Wróciła do Assassi i chwyciła ją obiema dłońmi za rękę mówiąc:
___ - Proszę... polecisz do Percedal'a i spróbujesz... spróbujesz przekonać Go, że nic mi się przy Nim nie stanie? Ciebie posłucha, jesteś Aniołem, masz ten swój dar. A jeśli jest pewny swojej decyzji daj Mu to... - Sięgnęła do kieszeni i wyciągnęła z niej czysty szafir wyszlifowany na kształt serca. Co to było? Na co to trzymała? Cóż... to pamiątka rodzinna przekazywana z pokolenia na pokolenie. Miał podobno jakąś moc, ale nigdy jej nie pokazał. Może kiedyś... ale nie gdy jest w posiadaniu Nono. Uznała to za zbędny balast. A tak, będzie pamiątką dla Ukochanego. Gdyby tylko wiedziała co się niedługo stanie przez oddanie tego kamienia...
Odwróciła się i zaczęła powolnym krokiem iść w stronę swojego domu. Pomachała Anielicy i uśmiechnęła się wdzięcznie znikając między drzewami.
Podniosła się z ziemi trzymając przytulonego do siebie Iru, którego wciąż głaskała. Podeszła do Assassi, oddała futrzaka właścicielowi i założyła ręce na biodrach wzdychając. Miecz, miecz... otóż...
___ - Ma na imię...
___ - Derfringer! - przerwał jej miecz wychylając się z pokrowca.
___ - Zamilcz! - Krzyknęła wpychając Go do środka tak by już nic nie powiedział. - Ma na imię Pusty Blaszak. Jest mieczem, który należał niegdyś do Hikari. Pierwotnie był amuletem, który dał mi Percy. Wykazałam się odwagą i wtedy się pojawił. W sumie mógł mnie ostrzec to bym jeszcze tego samego dnia, w którym go dostałam wyrzuciła w cholerę... - Uśmiechnęła się delikatnie, ale zaraz to znikło. Spojrzała na wychodzące słońce i zaczęła się nad czymś zastanawiać udzielając odpowiedzi na ostatnie pytanie Assassi:
___ - Będę miała dziób na kłódkę... a z resztą, ja nic nie widziałam przecież. - Spojrzała na Nią porozumiewawczo odwróciła się do niej plecami wpatrując się w niebo. Podrapała się za uchem i chwilę pomyślała. Za chwilę otworzyła szeroko oczy i nastawiła włosy na ogonie na sztorc wyraźnie wystraszona. - Cholera! Szkoła! Dzisiaj jest poniedziałek! - Złapała się za głowę i chciała biec, ale zatrzymała się. Wróciła do Assassi i chwyciła ją obiema dłońmi za rękę mówiąc:
___ - Proszę... polecisz do Percedal'a i spróbujesz... spróbujesz przekonać Go, że nic mi się przy Nim nie stanie? Ciebie posłucha, jesteś Aniołem, masz ten swój dar. A jeśli jest pewny swojej decyzji daj Mu to... - Sięgnęła do kieszeni i wyciągnęła z niej czysty szafir wyszlifowany na kształt serca. Co to było? Na co to trzymała? Cóż... to pamiątka rodzinna przekazywana z pokolenia na pokolenie. Miał podobno jakąś moc, ale nigdy jej nie pokazał. Może kiedyś... ale nie gdy jest w posiadaniu Nono. Uznała to za zbędny balast. A tak, będzie pamiątką dla Ukochanego. Gdyby tylko wiedziała co się niedługo stanie przez oddanie tego kamienia...
Odwróciła się i zaczęła powolnym krokiem iść w stronę swojego domu. Pomachała Anielicy i uśmiechnęła się wdzięcznie znikając między drzewami.
Z tematu
Dom
Dom
- GośćGość
Re: Wielki Staw
Sob 12 Maj 2012, 23:57
Miecz na pewno umilał Nono czas, a ją to irytowało. Ciekawe co powiedział ostatnio i czy bolało jak zemdlała przy pierwszym stosunku z nim. Od razu na jej twarzy zapłonęły rumieńce. A to wszystko przez ten amulet odwagi.
Odetchneła z ulgą, gdy Nono zapewinła, że nie wyjawi nikomu (pewnie oprócz Percemu, który weźmie sobie te myśli z jej głowy sam) ich małego sekretu. Po co inni mają wiedzieć, że widziały Ukye.. anielica tęskniła za nim i wilczyca również, więc splecenie tych emocji razem i to w tak bliskiej odległości.. może to zadziałało jako katalizator.
Zaśmiała się na wspomnienie o szkole. Ile to już lat... w sumie to chyba nigdy nie chodziła do szkoły. Jeden czy dwa semestry to nie specjalnie dużo. Musi kiedyś spróbować. Koniecznie.
- Pewnie Nono.! - zgodziła się od razu i schowała w dłoni niebieskie serduszko.
Nie myśląc wiele na ten temat rozwinęła skrzydła i wziosła się w przestworza. Podobnie jak jej pióra mieszały się jej emocje i myśli. Ciekawe czy jej amulet również mógł zmienić formę z tej bezużytecznej w jakąś bardziej ... pomocną. Ale chyba anielica nie chciałaby mieć gadającego kolegi.koleżanki przy boku - wystarczały jej myśli wszystkich w okół, a za dużo głosów to nie zdrowo.
z tematu :arrow: za myślami do Percedala
Odetchneła z ulgą, gdy Nono zapewinła, że nie wyjawi nikomu (pewnie oprócz Percemu, który weźmie sobie te myśli z jej głowy sam) ich małego sekretu. Po co inni mają wiedzieć, że widziały Ukye.. anielica tęskniła za nim i wilczyca również, więc splecenie tych emocji razem i to w tak bliskiej odległości.. może to zadziałało jako katalizator.
Zaśmiała się na wspomnienie o szkole. Ile to już lat... w sumie to chyba nigdy nie chodziła do szkoły. Jeden czy dwa semestry to nie specjalnie dużo. Musi kiedyś spróbować. Koniecznie.
- Pewnie Nono.! - zgodziła się od razu i schowała w dłoni niebieskie serduszko.
Nie myśląc wiele na ten temat rozwinęła skrzydła i wziosła się w przestworza. Podobnie jak jej pióra mieszały się jej emocje i myśli. Ciekawe czy jej amulet również mógł zmienić formę z tej bezużytecznej w jakąś bardziej ... pomocną. Ale chyba anielica nie chciałaby mieć gadającego kolegi.koleżanki przy boku - wystarczały jej myśli wszystkich w okół, a za dużo głosów to nie zdrowo.
z tematu :arrow: za myślami do Percedala
Re: Wielki Staw
Czw 31 Maj 2012, 21:48
- Junko jako syren:
Junko od razu zabrał Elenę na ręce i wszedł z nią aż do szyi, aby mogła wciąż oddychać powietrzem. Chłopak na chwilę zanurzył swoją głowę, aby nagromadzić w sobie dużo wody i móc porozmawiać nad taflą wody z przyjaciółką, którą chciał przyprowadzić do formy.
-Eleno, jak się czujesz?
Zapytał zatroskany nie puszczając praktycznie całkowicie zanurzonej w wodzie władczyni. Ponieważ jakiekolwiek ciało unoszące się w wodzie jest lżejsze, to mógł przytrzymać Elenę jedną ręką, a drugą opuszkami palców przejeżdżał po strudzonym dniem policzku. Tak by chciał, żeby dziewczyna odzyskała sprawność, bo będzie mieć wyrzuty do końca życia.
Nadstawił uszy czy nic nie zagraża im, ale Zefir jeszcze czuwał obok nich patrząc się na Junko z pewną wrogością. No tak, trzeba odwdzięczyć się gryfowi. Skinął do niego głową porozumiewawczo i zwrócił się do panienki:
-Muszę rozliczyć się z Zefirkiem, poczekaj tu na mnie proszę.
Sprawdził stabilność dna jeziorka i postawił w wodzie po talię Elenę na nogi. Wyszedł z wody i udał się za gryfem pięć metrów od brzegu. To co między nimi zaszło wyglądało bardzo dziwnie. Junko klęknął na jedno kolano przed stworkiem, które podeszło do chłopaka i spojrzeli sobie głęboko w oczy. Po chwili skupienia i ciszy gryf wydał z siebie coś na wzór krakania, a syren podniósł się i jeszcze raz skinął głową na gryfa, który rozwinął skrzydła i zniknął z pola zasięgu. Wrócił natychmiast po tym dziwnym obrządku do Eleny.
-I jak? Już lepiej?
- GośćGość
Re: Wielki Staw
Pią 01 Cze 2012, 14:48
Elena chyba straciła przytomność. Ostatnia rzeczą jaką pamiętała było to jak Junko brał ją na ręce. Obudził ją dotyk wody, której tak potrzebowała. Musiała szybko doprowadzić ją do swojego ciała, a najszybszym sposobem było przyswojenie za pomocą jej mocy. Bała się, że wpadnie za głęboko i nie da rady wrócić. Słyszała słowa wypowiadane przez przyjaciela. Czuła jego dotyk lecz nie potrafiła mu odpowiedzieć w żaden sposób. Jego aura za bardzo mąciła jej w głowie. Poczuła, że stoi na własnych nogach a aura Junko słabnie. Chłopak oddalił się na chwile od niej. Nie wiedziała z jakiej przyczyny lecz jednego była pewna. To była jej jedyna szansa na pobranie wody za pomocą mocy. Opuściła się na obrzeża tylko na tyle by móc przyswoić wodę. Czuła jak ją wypełnia. Ogarnęła ją niewyobrażalna radość. Uświadomiła sobie, że czuła strach, który właśnie znikną na dobre z jej umysłu. Powróciła z wędrówki po wewnętrznych zakamarkach swojej przebiegłej mocy. Otworzyła oczy w momencie, gdy gryf odlatywał a Junko wracał do stawu.
-Tak zdecydowanie lepiej.
Uśmiechnęła się. Jej oczy były znowu pełne życia, a skóra naprała zdrowego odcienia.
-Mam nadzieję, że nie sprawiłam ci kłopotów.
Spojrzała mu w oczy i pocałowała lekko w policzek.
-Dziękuję.
Po wypowiedzeniu tego słowa odbiła się nogami od dna i zniknęła pod wodę. Uwielbiała pływać i była w tym doskonała. Nie było człowieka, który mógł ją dogonić w wodzie ale teraz zapowiadała się niezła zabawa, bo jej towarzyszem jest syrenen. Umiała również wstrzymać oddech pod wodą na dość długo. Nie bez przyczyny nazywano ją syrenką. Zauważyła kilka małych rybek i postanowiła je gonić. Płynęła dotrzymując im kroku. Po jakimś czasie poczuła, że powinna się wynurzyć. Zmieniła więc kierunek. Gdy się wynurzyła, była na środku stawu. Rozejrzała się ale nigdzie nie zauważyła Junko. Czuła go ale nie widziała.
-Tak zdecydowanie lepiej.
Uśmiechnęła się. Jej oczy były znowu pełne życia, a skóra naprała zdrowego odcienia.
-Mam nadzieję, że nie sprawiłam ci kłopotów.
Spojrzała mu w oczy i pocałowała lekko w policzek.
-Dziękuję.
Po wypowiedzeniu tego słowa odbiła się nogami od dna i zniknęła pod wodę. Uwielbiała pływać i była w tym doskonała. Nie było człowieka, który mógł ją dogonić w wodzie ale teraz zapowiadała się niezła zabawa, bo jej towarzyszem jest syrenen. Umiała również wstrzymać oddech pod wodą na dość długo. Nie bez przyczyny nazywano ją syrenką. Zauważyła kilka małych rybek i postanowiła je gonić. Płynęła dotrzymując im kroku. Po jakimś czasie poczuła, że powinna się wynurzyć. Zmieniła więc kierunek. Gdy się wynurzyła, była na środku stawu. Rozejrzała się ale nigdzie nie zauważyła Junko. Czuła go ale nie widziała.
Re: Wielki Staw
Pią 01 Cze 2012, 16:10
- Junko jako syren:
-Nie, coś Ty. To przeze mnie straciłaś dużo wody, więc jakbym miał obwiniać to siebie. I...
Nie dokończył, ponieważ nie spodziewał się takiego kroku ze strony dziewczyny. Zarumienił się lekko i dał nura za przyjaciółką, która zniknęła pod powierzchnią wody. I musiał przyznać, że była świetną pływaczką, bo jak ją zlokalizował przy pomocy doskonałego słuchu pod wodą, to podpłynął dość szybko do niej i ścigali się ze sobą. Najpierw płynęli za rybkami wskazanymi przez Władczynię Wody, a później gonili się ze sobą. Dużo frajdy w tym było, zwłaszcza jak Elena robiła doskonałe uniki w wodzie i nie było sposobu ją pochwycić. Junko cały w skowronkach cieszył się widząc szczęście wymalowane na twarzy przyjaciółki.
Gdy dziewczyna musiała zaczerpnąć powietrza, to syren zastanawiał się co zrobić. I wymyślił, że zrobi małe kółko dla zmyłki i wynurzy się tuż za Eleną. Skradając się cicho płynął wolno i dostojnie. Nawet nie zauważył kiedy zamiast nóg miał rybi ogon, bo tak skupił się na tropieniu dziewczyny. Pojawił się nagle tuż za jej plecami i oparł głowę o jej ramię.
-Buu.
Bardziej stwierdził niż przestraszył. Wtedy też uśmiechnął się i wysunął dłoń przed siebie.
-Umiesz tak?
Niemal będąc na równi z koleżanką wystrzelił wprost z dłoni długą wiązkę wody pod dużym ciśnieniem przed siebie. Kilka rybek aż podskoczyło z wody poruszone wezbraniem wody nad taflą stawu. Będąc przy Elenie czuł się prawie tak samo jakby był człowiekiem. W myślach dziękował jej za to, że jest przy nim.
Occ:
Masz możliwość nauczenia się techniki Zimny Strumień, jeśli chcesz
- GośćGość
Re: Wielki Staw
Pią 01 Cze 2012, 19:00
Elena stanęła jeśli można tak nazwać utrzymywanie się na wodzie w pozycji pionowej. Nie mogła zobaczyć ani usłyszeć Junka, wiec postanowiła użyć swojego daru. Opuszczała się powoli w głębinę. Im głębiej schodziła tym inaczej wyglądał świat i była bardziej świadoma wody w otoczeniu. Syrena wyczuła chwile przed tym, jak oparł głowę na jej ramieniu. Przez co w ogóle się nie zdziwiła. Spojrzała na niego. Wyglądał inaczej niż poprzednio. Jego zapach przypominał zapach morza o wschodzie słońca. Wcześniej wyglądem przypominał raczej zbiór pięknych barw niż postać. Choć to pewnie przez to, że wtedy była zmęczona. Miała zamiar wynurzać się już do normalnego świata, kiedy usłyszała pytanie i skupiła się na ruchach przyjaciela. Najpierw pobrał wodę do swojego ciała( gdyby nie patrzyła przez pryzmat szóstego zmysłu nie zauważyła by, że pobiera ją ogonem). Widziała jak woda ze stawu biegnie w jego ciele od ogona przez pierś do wyciągniętej ręki. Po czym wystrzeliwuje z niej strumieniem.
-Nie nie umiem ale mogę spróbować.
Zaczęła od pobrania wody. Do tej pory robiła ro całą powierzchnią ciała więc pierwszym wyzwaniem było zmniejszyć tę powierzchnię do nóg. Wyobraziła sobie, że jej ręce i tułów są otoczone barierą , która nie przepuszczała wody. Za pierwszą próba bariera powstała ale zaraz się rozpadła. Za drugą przeciekała, a za trzecim razem udało się bez przeszkód. Powtórzyła tę czynność kilku krotnie za każdym razem po prostu wypuszczając pobraną wodę. Gdy uznała, że pobieranie wody dolną częścią ciała ma już w miarę opanowane. Przesyłała już wcześniej wodę przez swój organizm wielokrotnie, więc nie miała z tym najmniejszego problemu. Największym wyzwaniem okazało się wystrzelenie wody. Owszem udało jej się wypuścić ją poza organizm ale nie był to strumień. Przypomniała sobie podlewanie kwiatów za pomocą węża ogrodowego, że jak ścisnęło się końcówkę ciśnienie było większe. Więc zamiast wystrzelać całą dłonią postanowiła zrobić to samymi koniuszkami palców. Skupiła się i zamknęła oczy. Stworzyła barierę, pobrała wodę do swojego ciała i wystrzeliła ją samymi opuszkami palców wyciągniętej ręki. Jak otworzyła oczy patrzyła widziała normalnie. Spojrzała w oczy przyjaciela.
-Udało mi się?
Spytała z nadzieją w głosie.
-Nie nie umiem ale mogę spróbować.
Zaczęła od pobrania wody. Do tej pory robiła ro całą powierzchnią ciała więc pierwszym wyzwaniem było zmniejszyć tę powierzchnię do nóg. Wyobraziła sobie, że jej ręce i tułów są otoczone barierą , która nie przepuszczała wody. Za pierwszą próba bariera powstała ale zaraz się rozpadła. Za drugą przeciekała, a za trzecim razem udało się bez przeszkód. Powtórzyła tę czynność kilku krotnie za każdym razem po prostu wypuszczając pobraną wodę. Gdy uznała, że pobieranie wody dolną częścią ciała ma już w miarę opanowane. Przesyłała już wcześniej wodę przez swój organizm wielokrotnie, więc nie miała z tym najmniejszego problemu. Największym wyzwaniem okazało się wystrzelenie wody. Owszem udało jej się wypuścić ją poza organizm ale nie był to strumień. Przypomniała sobie podlewanie kwiatów za pomocą węża ogrodowego, że jak ścisnęło się końcówkę ciśnienie było większe. Więc zamiast wystrzelać całą dłonią postanowiła zrobić to samymi koniuszkami palców. Skupiła się i zamknęła oczy. Stworzyła barierę, pobrała wodę do swojego ciała i wystrzeliła ją samymi opuszkami palców wyciągniętej ręki. Jak otworzyła oczy patrzyła widziała normalnie. Spojrzała w oczy przyjaciela.
-Udało mi się?
Spytała z nadzieją w głosie.
Re: Wielki Staw
Pią 01 Cze 2012, 22:57
Elena: Zaliczone zaklęcie Zimny Strumień - za zgodą: Aaon'a. |
- Junko jako syren:
-Nie, zionęłaś ogniem. Jasne, że Ci się udało.
Uśmiechnął się cwanie i na chwilę znów zanurzył ciało, aby zwilżyć je odpowiednio od pasa w górę, bo podczas rozmów był narażony na promienie słoneczne. Nic groźnego, po prostu nowy obowiązek w tym nowym życiu. Musi przyzwyczaić się do tego. Pozwolił sobie objąć przyjaciółkę i przysunąć bliżej swojego nieco łuskowatego, ale całkiem dobrze umięśnionego ciała.
-Pewnie jakbyś poćwiczyła więcej, to zamiast strumienia wytworzyłabyś wodospad Eleny, hehe. Teraz powinniśmy wypocząć, masz pomysł jak?
Ciągnęło go do Eleny, że aż przełamał się i ostrożnie złożył pocałunek na jej czole i głaszcząc plecki przyjaciółki z miłym uśmiechem na twarzy.
Occ:
Przepraszam, że tak krótko, ale wena uciekła...
- GośćGość
Re: Wielki Staw
Nie 03 Cze 2012, 16:04
-Naprawdę!
Krzyknęła i rzuciła mu się na szyje. Była szczęśliwa, że jej się udało. Oczy Eleny były jak szafiry i odbijały światło słoneczne w dziwnie piękny i tajemniczy sposób. Uśmiech był ponętny, ale niewinny. Było w niej widać dorosłą kobietę i małą dziewczynkę. Było w niej jak widać wiele kontrastów. Mimo iż zabiła swojego ojca i niemal została zgwałcona, była niewinna i ufna wobec mężczyzn. Poczuła, że Junko również ją przytula. Zamknęła oczy i schowała twarz w jego pierś. Otarła się policzkiem o jego pierś i poczuła twarde łuski zamiast miękkiej skóry. Mogło to się wydać dziwne ale ten dotyk był bardzo przyjemny. Zaśmiała się dźwięcznie i spojrzała mu w oczy z uśmiechem pełnym uroku. Właśnie to było pytania, co zrobić, żeby oboje mogli wypocząć. Natychmiast podjęła ten tok myślowy. Zmarszczyła brwi w minie wskazującej na wielkie skupienie. Skupienie znikło w momencie, kiedy usta syrena spoczęły na jej czole a jego ręce wędrowały po jej plecach. W pierwszej chwili była zaszokowana. Nie spodziewała się takiego gestu ze strony przyjaciela, a co dopiero zostać nim wyrwana z zamyślenia. Gdy już pierwszy szok osłabł stwierdziła, że to jest nawet przyjemne. Choć gest był dość niewinny sprawił, iż na jej policzkach wykwitły rumieńce. Ukryła, więc twarz z powrotem w jego piersi. Po dłuższej chwili spojrzała z powrotem w jego oczy.
-To co robimy?
Zapytała słodziutkim i milusim głosem
Krzyknęła i rzuciła mu się na szyje. Była szczęśliwa, że jej się udało. Oczy Eleny były jak szafiry i odbijały światło słoneczne w dziwnie piękny i tajemniczy sposób. Uśmiech był ponętny, ale niewinny. Było w niej widać dorosłą kobietę i małą dziewczynkę. Było w niej jak widać wiele kontrastów. Mimo iż zabiła swojego ojca i niemal została zgwałcona, była niewinna i ufna wobec mężczyzn. Poczuła, że Junko również ją przytula. Zamknęła oczy i schowała twarz w jego pierś. Otarła się policzkiem o jego pierś i poczuła twarde łuski zamiast miękkiej skóry. Mogło to się wydać dziwne ale ten dotyk był bardzo przyjemny. Zaśmiała się dźwięcznie i spojrzała mu w oczy z uśmiechem pełnym uroku. Właśnie to było pytania, co zrobić, żeby oboje mogli wypocząć. Natychmiast podjęła ten tok myślowy. Zmarszczyła brwi w minie wskazującej na wielkie skupienie. Skupienie znikło w momencie, kiedy usta syrena spoczęły na jej czole a jego ręce wędrowały po jej plecach. W pierwszej chwili była zaszokowana. Nie spodziewała się takiego gestu ze strony przyjaciela, a co dopiero zostać nim wyrwana z zamyślenia. Gdy już pierwszy szok osłabł stwierdziła, że to jest nawet przyjemne. Choć gest był dość niewinny sprawił, iż na jej policzkach wykwitły rumieńce. Ukryła, więc twarz z powrotem w jego piersi. Po dłuższej chwili spojrzała z powrotem w jego oczy.
-To co robimy?
Zapytała słodziutkim i milusim głosem
Re: Wielki Staw
Nie 03 Cze 2012, 20:30
- Junko jako syren:
-Tak, naprawdę i jestem z Ciebie bardzo dumny.
Ah jak pokochał te słodkie rumieńce i radosne spojrzenie Władczyni Wody, mógłby tak patrzeć na nią bez końca! Ej, ej, niedobrze, znów schowała piękne oblicze w jego tors. Westchnął cicho i wraz z pytankiem ze strony przyjaciółki przetarł kciukiem jej kosmyk włosów.
-Hm... nie bez powodu zadałem to samo pytanie.
Uśmiechnął się, po czym rzekł:
-Jeżeli chcesz możemy zanurkować wgłąb jeziora, a kto wie - może znajdziemy coś ciekawego? Użyczę Ci tlenu podczas badania dna, co Ty na to?
Użyczyć tlenu... tak ładnie to określił, hehe. Miał na myśli, że jak Elenie zabraknie powietrza, to on dostarczy do jej płuc nową dawkę tlenu.
- GośćGość
Re: Wielki Staw
Pon 04 Cze 2012, 16:10
-Świetny pomysł.
Krzyknęła uradowana. Uwielbiała nurkować. Kiedyś próbowała wydłużyć czas przebywania pod woda za pomocą tworzenia bańki powietrza wokół siebie. Był to jednak zły pomysł. Owszem udało jej się stworzyć taką bańkę ale wymagało to dużo skupienia i energii, a z każdym metrem w głąb jest gorzej. Kiedyś prawie się w ten sposób zabiła. Wyczerpała się schodząc pod wodę w ten sposób, a potem nie mogła wypłynąć, ponieważ nie miała siły. Do dziś nie wie jak znalazła się na powierzchni morza. Nie wiedziała jak Junko ma zamiar podzielić się z nią powietrzem ale mu ufała więc wierzyła, że to możliwe. Nie ważne jak. Jeszcze na dodatek jej wręcz dziecięca wyobraźnia podsuwała jej obrazy jakie może zobaczyć w głębinie jeziora. Jej oczy zalśniły ciekawością. Tak w przypadku Eleny ciekawość zawsze zwyciężała ze strachem czy rozsądkiem. Nie obchodziło jej jak będzie oddychać nabrała powietrza w płuca i zanurkowała. Popłynęła w dół ku nieznanym obszarom jeziora. Możliwe że była pierwszą istota, która nie umie oddychać pod woda która je zobaczy. Po chwili poprawiła się w myślach możliwe, że jedyną taką istota jaka zobaczy głębiny jeziora. Gdy schodziła w duł widziała wiele różnych ryb. Były bardzo kolorowe jak na ryby słodkowodne. Nigdy nie widziała do nich podobnych. Były różnych rozmiarów od małych o długości jej małego palca, po duże o długości jej ręki. Zatrzymała się i zaczęła je podziwiać. W tym momencie, coś spławiło owe dziwne ryby we wszystkich kolorach tęczy i z długimi ogonami. Nie czuła niebezpieczeństwa podziwiała, więc oglądała piękny taniec kolorowej ławicy. Zaczęło jej brakować powietrza. Obejrzała się dookoła i nie zobaczyła syrena. Była pewna ,że cały czas jest z nią. Wpadła w panikę. Zeszła za głęboko żeby zdążyć na powierzchnie, mimo to ruszyła ku powierzchni. Niestety w połowie drogi zaczęła tracić przytomność i opadać z powrotem w kierunku dna.
Krzyknęła uradowana. Uwielbiała nurkować. Kiedyś próbowała wydłużyć czas przebywania pod woda za pomocą tworzenia bańki powietrza wokół siebie. Był to jednak zły pomysł. Owszem udało jej się stworzyć taką bańkę ale wymagało to dużo skupienia i energii, a z każdym metrem w głąb jest gorzej. Kiedyś prawie się w ten sposób zabiła. Wyczerpała się schodząc pod wodę w ten sposób, a potem nie mogła wypłynąć, ponieważ nie miała siły. Do dziś nie wie jak znalazła się na powierzchni morza. Nie wiedziała jak Junko ma zamiar podzielić się z nią powietrzem ale mu ufała więc wierzyła, że to możliwe. Nie ważne jak. Jeszcze na dodatek jej wręcz dziecięca wyobraźnia podsuwała jej obrazy jakie może zobaczyć w głębinie jeziora. Jej oczy zalśniły ciekawością. Tak w przypadku Eleny ciekawość zawsze zwyciężała ze strachem czy rozsądkiem. Nie obchodziło jej jak będzie oddychać nabrała powietrza w płuca i zanurkowała. Popłynęła w dół ku nieznanym obszarom jeziora. Możliwe że była pierwszą istota, która nie umie oddychać pod woda która je zobaczy. Po chwili poprawiła się w myślach możliwe, że jedyną taką istota jaka zobaczy głębiny jeziora. Gdy schodziła w duł widziała wiele różnych ryb. Były bardzo kolorowe jak na ryby słodkowodne. Nigdy nie widziała do nich podobnych. Były różnych rozmiarów od małych o długości jej małego palca, po duże o długości jej ręki. Zatrzymała się i zaczęła je podziwiać. W tym momencie, coś spławiło owe dziwne ryby we wszystkich kolorach tęczy i z długimi ogonami. Nie czuła niebezpieczeństwa podziwiała, więc oglądała piękny taniec kolorowej ławicy. Zaczęło jej brakować powietrza. Obejrzała się dookoła i nie zobaczyła syrena. Była pewna ,że cały czas jest z nią. Wpadła w panikę. Zeszła za głęboko żeby zdążyć na powierzchnie, mimo to ruszyła ku powierzchni. Niestety w połowie drogi zaczęła tracić przytomność i opadać z powrotem w kierunku dna.
Re: Wielki Staw
Pon 04 Cze 2012, 16:43
- Junko jako syren:
-Elena!
Krzyknął i podpłynął bardzo szybko do zamroczonej przyjaciółki. Szybko przebierał ogonem i gnał jak torpeda, by bardzo szybko objąć dziewczynę, a swoje wargi przyssać do jej ust. Ze skrzeli pojawiały się liczne bąbelki, które filtrowały wodę od tlenu i przekazywały dziewczynie na tyle dużo, że powinna odzyskać przytomność. Mimo wszystko postanowił wynurzyć się z Władczynią Wody na powierzchnię. Jak najszybciej potrafił pojawili się nad taflą wody i przewiesił ramię Eleny przez bark. Podpłynął do brzegu i z trudem pełzał z dziewczyną wgłąb lądu. Ciężko było czołgać się nie mając nóg tylko ogon. Przyłożył ucho do jej klatki piersiowej i nasłuchiwał. Nadal nie chciała wykaszleć wody, więc znów głębokim pocałunkiem dostarczył tlenu. Niestety, nie mógł długo zostać na brzegu, czuł, że sam powoli potrzebuje wody, więc wycofał się na tyle, że fale obmywały mu plecy. Oparty o łokcie leżał z uniesionym tułowiem i oczekiwał na ocknienie się przyjaciółki. Zaczął się niepokoić o nią.
- GośćGość
Re: Wielki Staw
Pon 04 Cze 2012, 18:31
Czuła jak jej ciało mdleje. Wiedziała, że ma zamknięte oczy ale widziała Junka pędzącego w jej stronę. To było dziwne. Jednocześnie była w swoim ciele i poza nim. Spojrzała na swoje ręce. Widziała ją. Były lekko przezroczyste. Nie miała na sobie swoich spodni i prostą bawełnianą bluzkę tylko szyfonową sukienkę. Pasowała do niej idealnie. Miała dość głęboko wycięty dekolt. Sięgała do pół uda była dopasowana ale jednocześnie zwiewna. Przestała interesować się swoim wyglądem kiedy syren pomkną ku powierzchni. Popłynęła za nim. Gdy wynurzyła głowę zobaczyła jak Junko kładzie jej ciało na brzegu i czeka. Podpłynęła do nich. Nie mogła jednak wyjść na brzeg. Musiała pozostać przynajmniej po kolana w wodzie jak by przed nią stała jakaś ściana.
-Junko.
Szepnęła nie była pewna, czy może mówić ale usłyszała swój głos.
-Junko.
Powtórzyła głośniej. Dalej nie była pewna czy on może ją usłyszeć. Nie odwrócił się ani nie poruszył. Tylko wpatrywał się w jej leżące ciało.
-Junko!
Krzyknęła jak najgłośniej mogła a w jej głosie był smutek i strach. Smutkiem napełnił ja przyjaciel. Bała się co się stanie. Uczucia te potęgowała frustracja z powodu bezczynności w obliczu smutku przyjaciela i braku pojęcia co się dzieje. To była jedyna szansa na poinformowanie przyjaciela że stało się coś dziwnego. Jeśli jej nawet ją usłyszał to czy ją zobaczy,
-Junko.
Szepnęła nie była pewna, czy może mówić ale usłyszała swój głos.
-Junko.
Powtórzyła głośniej. Dalej nie była pewna czy on może ją usłyszeć. Nie odwrócił się ani nie poruszył. Tylko wpatrywał się w jej leżące ciało.
-Junko!
Krzyknęła jak najgłośniej mogła a w jej głosie był smutek i strach. Smutkiem napełnił ja przyjaciel. Bała się co się stanie. Uczucia te potęgowała frustracja z powodu bezczynności w obliczu smutku przyjaciela i braku pojęcia co się dzieje. To była jedyna szansa na poinformowanie przyjaciela że stało się coś dziwnego. Jeśli jej nawet ją usłyszał to czy ją zobaczy,
Re: Wielki Staw
Pon 04 Cze 2012, 21:27
- Junko jako syren:
-Elena! O nie...
Zadrżał mu głos, wtedy usłyszał wołanie dziewczyny. Ale przecież była nieprzytomna. Odwrócił głowę w kierunku dźwięku, lecz niczego nie dostrzegł. Przeszły mu ciarki po plecach. Objął ciało dziewczyny i tuląc do siebie cofnął się z nim do wody.
-Eleno, co się z Tobą stało...?
Próbował ocucić ciało lekkim klepaniem po policzku, aż z jego oczu popłynęła pierwsza łza.
-ELENO, ŻYYYYJ!
Zawołał, lecz ciało było nieposłuszne. Wtedy jeszcze raz skierował głowę w kierunku głosu, który wypowiadał jego imię. To był głos dziewczyny, lecz...
-Eleno, słucham Cię, powiedz gdzie jesteś... czy to Ty czy... duch...
- GośćGość
Re: Wielki Staw
Wto 05 Cze 2012, 17:17
Oglądała całą scenę. Tak żałowałam, że nie może nic zrobić. Bolał ją widok cierpiącego przyjaciela. Wiedziała, że ją usłyszał ponieważ się odwrócił. Prawdopodobnie nic nie zobaczył i uznał, że tylko wyobraźnia płata mu figle. Usłyszała pytanie skierowane do jej nieprzytomnego ciała. Właściwie co się stało? Zastanowiła się. Płynęłam w głąb jeziora zabrakło mi powietrza i straciłam przytomność. Moje ciało uratował Junko ale ja nie mogę się do końca wynurzyć z wody czymkolwiek jestem. Widziała zabiegi jakie wykonywał jej przyjaciel, żeby ją ocucić. Chciała mþc do nikogo podejść i go przytulić niestety nie mogła podejść nawet o krok. Zaczęły jej płynąć zły. W tym momencie syren odwrócił się w jej stronę.
-Patrzysz prosto na mnie.... Stoję jakieś 10 metrów od ciebie... Gdzie woda sięga do kolan... I nie mogę podejść. Nie wiem czym jestem... Ani co się stało.
Głos rwał jej się przez płynące zły. Zastanawiała się, czy płacze też jej ciało. Nie miała jak tego sprawdzić. Była pewna, że Junko wie, że płacze, mimo iż jej nie widzi. Wzięła kilka głębokich oddechów i opowiedziała mu co się stało. O tym jak traciła przytomność. Czuła jego dotyk na ciele choć w nim nie była. Potem o odkryciu, że ma na sobie niebieską,szyfonową sukienkę. Następnie o próbie wyjścia z wody i odkryciu bariery. Na końcu swojej wypowiedzi opadła na kolana i oparła głowę o ową niewidzialną ścianę.
-Ja chcę z powrotem do mojego ciała.
Zaszlochała miała dość. Była zdezorientowana i smutna.
-Patrzysz prosto na mnie.... Stoję jakieś 10 metrów od ciebie... Gdzie woda sięga do kolan... I nie mogę podejść. Nie wiem czym jestem... Ani co się stało.
Głos rwał jej się przez płynące zły. Zastanawiała się, czy płacze też jej ciało. Nie miała jak tego sprawdzić. Była pewna, że Junko wie, że płacze, mimo iż jej nie widzi. Wzięła kilka głębokich oddechów i opowiedziała mu co się stało. O tym jak traciła przytomność. Czuła jego dotyk na ciele choć w nim nie była. Potem o odkryciu, że ma na sobie niebieską,szyfonową sukienkę. Następnie o próbie wyjścia z wody i odkryciu bariery. Na końcu swojej wypowiedzi opadła na kolana i oparła głowę o ową niewidzialną ścianę.
-Ja chcę z powrotem do mojego ciała.
Zaszlochała miała dość. Była zdezorientowana i smutna.
Re: Wielki Staw
Sro 06 Cze 2012, 12:24
- Junko jako syren:
-Jesteś zupełnie przeźroczysta... jak woda...
Stał w szoku, ale kiedy dobiegł go płacz dziewczyny, podszedł jeszcze bliżej do przeźroczystych konturów sylwetki dziewczyny i dotknął tej bariery, która blokowała przyjaciółkę przed zbliżeniem się. Miał w drugiej ręce nieruchome ciało Eleny. Starał się myśleć, lecz to było coś co przechodziło jego pojęcie.
-Elenko, spróbuj wejść do środka swojego ciała. Może potrafisz przybrać taki kształt, abyś weszła do środka? Spróbuj, będę trzymać Twoje ciało.
Zanurzył do szyi ciało bez właścicielki i przebił się łokciem przez barierę, żeby przysunąć się centralnie naprzeciwko Władczyni Wody.
-Wierzę, że Ci się uda! Wiem, że potrafisz wrócić do ciała!
Podnosił na duchu słowami oraz mocniejszym objęciem ciała dziewczyny. Bał się, bał się o jej życie, teraz takie kruche i tajemnicze... nie miał pojęcia co zrobić, gdy... nie! Uda jej się! Musi się udać!
- GośćGość
Re: Wielki Staw
Czw 07 Cze 2012, 17:58
Ucieszyła się, że jednak może ją zobaczyć. Nie wiedziała czemu ale była to dla niej wielka otucha. Widziała szok, jaki malował się na twarzy Junko. Nie dziwiła mu się właśnie zobaczył swoją przyjaciółkę poza ciałem.
-Dobrze spróbuje.
Nie miała pojęcia, jak to zrobi ale będzie próbować. Nie dal siebie lecz dla niego. Na początek postanowiła zobaczyć, co się stanie jeśli dotknie ciała. Pochyliła się, więc i odkryła, że nie może go dotknąć ponieważ jej ręka przez nie przenika. Wtedy przypomniała sobie, że w momencie utraty przytomności opuszczała się w otchłań. To mógł być klucz do powrotu. Nie wiedziała jednak, co się stanie jak w takim stanie się tam puści.
-Chyba wiem, co muszę zrobić żeby wrócić do ciała. Nie wiem jednak, co się może stać. Możliwe, że w ogóle nie wrócę.
Spojrzała w jego oczy. Wzięła głęboki oddech. Nie chciała się z nim żegnać wierzyła, że wszystko będzie dobrze ale gdyby jednak.
-Zrobię wszystko, żeby wrócić. Gdyby jednak coś poszło nie tak, chce żebyś wiedział, że do nikogo nie czuje tego co do ciebie.
Gdy tylko wypowiedziała ostatnie słowa, skoczyła w otchłań nie dając sobie czasu go namysłu. Spadała na początku przez ciemność. Potem świat rozjarzył się milionem odcieni wody. Nie zatrzymała się jednak. Tylko pomknęła siłą rozpędu do nie znanych miejsc swojego własnego ja. Zaczęła zwalniać. Widziała iskierki na ciemnym tle. Każda z nich była istota, która żyła dzięki wodzie. Poruszała się w kierunku dwóch znajomych żywych gwiazd. Jedna lśniła jasno druga ledwo się jarzyła. Z pierwszej promieniowała znajoma aura Junka, czyli ta gasnąca musiała być jej ciałem. Skupiła się na niej. Wyobraziła sobie, że przenika do jej wnętrza w taki sam sposób jak by była woda przenikająca do jej ciała. Otworzyła oczy i zorientowała się, że patrzy w błękitne niebo a nie w ciemność pełna gwiazd. Do jej uszu dobiegł krzyk. Brzmiał jaj jej własny. Wtedy zorientowała się, że to właśnie ona krzyczy. Zamknęła buzie. Była bardzo zmęczona. Do oczu napłynęły jej łzy. Była bardzo zmęczona ale szczęśliwa.
-Junko udało mi się! Widzisz!
Krzyknęła szczęśliwa.
-Jestem taka zmęczona.
Powiedziała i przymknęła oczy.
-Dobrze spróbuje.
Nie miała pojęcia, jak to zrobi ale będzie próbować. Nie dal siebie lecz dla niego. Na początek postanowiła zobaczyć, co się stanie jeśli dotknie ciała. Pochyliła się, więc i odkryła, że nie może go dotknąć ponieważ jej ręka przez nie przenika. Wtedy przypomniała sobie, że w momencie utraty przytomności opuszczała się w otchłań. To mógł być klucz do powrotu. Nie wiedziała jednak, co się stanie jak w takim stanie się tam puści.
-Chyba wiem, co muszę zrobić żeby wrócić do ciała. Nie wiem jednak, co się może stać. Możliwe, że w ogóle nie wrócę.
Spojrzała w jego oczy. Wzięła głęboki oddech. Nie chciała się z nim żegnać wierzyła, że wszystko będzie dobrze ale gdyby jednak.
-Zrobię wszystko, żeby wrócić. Gdyby jednak coś poszło nie tak, chce żebyś wiedział, że do nikogo nie czuje tego co do ciebie.
Gdy tylko wypowiedziała ostatnie słowa, skoczyła w otchłań nie dając sobie czasu go namysłu. Spadała na początku przez ciemność. Potem świat rozjarzył się milionem odcieni wody. Nie zatrzymała się jednak. Tylko pomknęła siłą rozpędu do nie znanych miejsc swojego własnego ja. Zaczęła zwalniać. Widziała iskierki na ciemnym tle. Każda z nich była istota, która żyła dzięki wodzie. Poruszała się w kierunku dwóch znajomych żywych gwiazd. Jedna lśniła jasno druga ledwo się jarzyła. Z pierwszej promieniowała znajoma aura Junka, czyli ta gasnąca musiała być jej ciałem. Skupiła się na niej. Wyobraziła sobie, że przenika do jej wnętrza w taki sam sposób jak by była woda przenikająca do jej ciała. Otworzyła oczy i zorientowała się, że patrzy w błękitne niebo a nie w ciemność pełna gwiazd. Do jej uszu dobiegł krzyk. Brzmiał jaj jej własny. Wtedy zorientowała się, że to właśnie ona krzyczy. Zamknęła buzie. Była bardzo zmęczona. Do oczu napłynęły jej łzy. Była bardzo zmęczona ale szczęśliwa.
-Junko udało mi się! Widzisz!
Krzyknęła szczęśliwa.
-Jestem taka zmęczona.
Powiedziała i przymknęła oczy.
Re: Wielki Staw
Czw 07 Cze 2012, 20:43
- Junko jako syren:
-Jesteś dla mnie równie ważna i zajmujesz szczególne miejsce w moim sercu. Powodzenia... Eleno...
Przytrzymał mocniej ciało i obserwował co się dzieje. Najpierw zniknęła i ta przeźroczysta Ona, później długie oczekiwanie w niepewności, aż w końcu otworzyła ludzkie oczy i spojrzała na Junko. Towarzyszył temu krzyk, jakby zrobił jej krzywdę, więc nieco wzdrygnął się, ale po chwili przestała i z uśmiechem i łzami oznajmiła, że wszystko poszło jak należy.
-Widzę doskonale i cieszę się niezmiernie!
Skinął głową na słowa o zmęczeniu.
-Nie dziwię się, że jesteś zmęczona. Chodź, wezmę Cię na wysepkę.
Narzucił lekko ciało (tym razem z duchem) dziewczyny na plecy i popłynął wolno w kierunku malutkiej wysepki z dwoma drzewami. Była w kształcie litery U, więc mógł wpłynąć z Eleną wgłąb wysepki, przez malutką zatoczkę. Wypełznął na piach i czołgając się z przyjaciółką na barkach położył ją na wygodnym mchu, chwilę sam leżąc na boku przy dziewczynie. Pogłaskał ją po policzku i uśmiechnął się łagodnie. Nagle z jego ust zaczęły płynąć melodyjne dźwięki, jak na prawdziwego syrena przystało:
-"Ach, śpij kochanie,
jeśli gwiazdkę z nieba chcesz - dostaniesz,
Czego pragniesz, daj mi znać,
Ja Ci wszystko mogę dać,
Więc dlaczego nie chcesz spać?"
Śpiewał to bardzo wolno głaszcząc jej lico i nie przestając się uśmiechać. Ogon wolno opadał i unosił się między niektórymi słowami, a Junko nie przestawał, dopóki nie ujrzy, że Elena zmruży oczka swoje niczym szafiry.jeśli gwiazdkę z nieba chcesz - dostaniesz,
Czego pragniesz, daj mi znać,
Ja Ci wszystko mogę dać,
Więc dlaczego nie chcesz spać?"
- GośćGość
Re: Wielki Staw
Sob 09 Cze 2012, 13:55
Do jej uszu dotarł cudowny dźwięk. Pieścił jej umysł. Melodia była znajoma. Kojarzyła się z bezpieczeństwem i spokojem. Przywoływał wspomnienia, których zazwyczaj nie mogła dosięgnąć umysłem. Zasypiała wabiona tymi odległymi obrazami. Gdy zapadła w sen dalej słyszała piosenkę. Stanęła przed nią wysoka szczupła kobieta o długich włosach, jasnej cerze i ciemno niebieskich oczach. Kobieta była znajoma.
-Witaj córeczko.
Powiedziała spokojnym melodyjnym głosem. Dziewczyna otworzyła szeroko oczy. To była jej mama. Osoba, która zawsze pragnęła poznać lub chociaż zobaczyć. Ojciec nie zachował żadnego jej zdjęcia. Odebrało jej mowę. Z oczu popłynęły jej łzy.
-Nie płacz. Nie mogę długo z tobą rozmawiać ale chciałam ci coś powiedzieć i cię ostrzec. Nie pozwalaj wymknąć się swojej mocy z pod kontroli i nie schodź za głęboko w otchłań, bo umrzesz. Rozumiesz?
Powiedziała, a z każdym słowem stawała się coraz mniej widoczna. Jej głos dobiegał z coraz większej odległości.
-Rozumiem, ale skąd mam wiedzieć, do którego momentu mogę schodzić w dół.
Nie dostała jednak odpowiedzi. Została sama. Zupełnie sama wśród martwej ciszy. Podwinęła nogi do klatki piersiowej i objęła je rękami. Tak się bała. Jej największym pragnieniem było obudzić się. Nie potrafiła jednak powrócić do realnego świata. Z ciemności zaczęły wydobywać się obrazy, a z ciszy dźwięki. Były to koszmary, które przedstawiały każda zła chwilę jej życia. Nie mogła z nim walczyć. Nie umiała sobie przypomnieć żadnego miłego wspomnienia. Leżała, więc tylko i czekała kiedy to się skończy.
-Witaj córeczko.
Powiedziała spokojnym melodyjnym głosem. Dziewczyna otworzyła szeroko oczy. To była jej mama. Osoba, która zawsze pragnęła poznać lub chociaż zobaczyć. Ojciec nie zachował żadnego jej zdjęcia. Odebrało jej mowę. Z oczu popłynęły jej łzy.
-Nie płacz. Nie mogę długo z tobą rozmawiać ale chciałam ci coś powiedzieć i cię ostrzec. Nie pozwalaj wymknąć się swojej mocy z pod kontroli i nie schodź za głęboko w otchłań, bo umrzesz. Rozumiesz?
Powiedziała, a z każdym słowem stawała się coraz mniej widoczna. Jej głos dobiegał z coraz większej odległości.
-Rozumiem, ale skąd mam wiedzieć, do którego momentu mogę schodzić w dół.
Nie dostała jednak odpowiedzi. Została sama. Zupełnie sama wśród martwej ciszy. Podwinęła nogi do klatki piersiowej i objęła je rękami. Tak się bała. Jej największym pragnieniem było obudzić się. Nie potrafiła jednak powrócić do realnego świata. Z ciemności zaczęły wydobywać się obrazy, a z ciszy dźwięki. Były to koszmary, które przedstawiały każda zła chwilę jej życia. Nie mogła z nim walczyć. Nie umiała sobie przypomnieć żadnego miłego wspomnienia. Leżała, więc tylko i czekała kiedy to się skończy.
Re: Wielki Staw
Nie 10 Cze 2012, 09:58
Nagle dziewczyna nie słyszała śpiewania chłopaka, ale spała wciąż z niemiłym snem. Gdyby o tym wiedział Junko, to nie przyczyniałby się do przykrych wspomnień. Obserwował śpiące oblicze Eleny i trzymał jej dłoń leżąc jeszcze chwilę przy niej. Niestety musiał wracać do wody, jego stan pogarszał się. Najprawdopodobniej będzie już syrenem raz na zawsze, co wprawiało go w smutek. Nie mógł zmusić dziewczyny, żeby i ona poświęciła ludzkie życie dla niego, ale bał się, że będąc sam nie poradzi sobie z życiem pod wodą.
Ostrożnie podniósł Elenę z ziemi i objął ją w swoich ramionach tuląc twarz w jej włosach. Z trudem oddychał, lecz chciał jeszcze pobyć z dziewczyną, nawet jak śpi. Głaskał delikatnie jej policzek i mówił cicho, jakby chcąc dostać się do jej podświadomości:
-Eleno... dziękuję Ci za wszystkie chwile spędzone ze mną... miałbym do Ciebie wielką prośbę, bo sam nie jestem w stanie tego uczynić... Słyszałem legendę o tym, że po znalezieniu stwora, który rzucił czar na człowieka zamieniając go w syrena, można... można złamać zaklęcie... Nie jestem pewny tych słów... nie chcę Cię też narażać... lecz gdybyś mi pomogła, to uczyniłbym Cię najszczęśliwszą istotą na Ziemi... Zefir Ci pomoże, ja już nie mogę... muszę wracać... do wody... głęboko... nie płyń za mną... nie będę w stanie Ci pomóc... Eleno... ja... Cię kocham... przepraszam, że... to tak wyszło... nie miałem śmiałości... wcześniej... onieśmieliłaś mnie od pierwszego spojrzenia... przepraszam...
Złożył subtelny pocałunek na jej ustach i cofnął się do wody, wcześniej kładąc śpiącą Elenę na piasek. Bardzo osłabł, w dodatku przemieniał się w coraz ohydniejszą odmianę syrena. Żyjącego tylko w najgłębszych czeluściach wód i głębin. Odpadła ludzka skóra, wyłoniła się paskudna facjata cierpiącego wewnątrz Junko.
Ostrożnie podniósł Elenę z ziemi i objął ją w swoich ramionach tuląc twarz w jej włosach. Z trudem oddychał, lecz chciał jeszcze pobyć z dziewczyną, nawet jak śpi. Głaskał delikatnie jej policzek i mówił cicho, jakby chcąc dostać się do jej podświadomości:
-Eleno... dziękuję Ci za wszystkie chwile spędzone ze mną... miałbym do Ciebie wielką prośbę, bo sam nie jestem w stanie tego uczynić... Słyszałem legendę o tym, że po znalezieniu stwora, który rzucił czar na człowieka zamieniając go w syrena, można... można złamać zaklęcie... Nie jestem pewny tych słów... nie chcę Cię też narażać... lecz gdybyś mi pomogła, to uczyniłbym Cię najszczęśliwszą istotą na Ziemi... Zefir Ci pomoże, ja już nie mogę... muszę wracać... do wody... głęboko... nie płyń za mną... nie będę w stanie Ci pomóc... Eleno... ja... Cię kocham... przepraszam, że... to tak wyszło... nie miałem śmiałości... wcześniej... onieśmieliłaś mnie od pierwszego spojrzenia... przepraszam...
Złożył subtelny pocałunek na jej ustach i cofnął się do wody, wcześniej kładąc śpiącą Elenę na piasek. Bardzo osłabł, w dodatku przemieniał się w coraz ohydniejszą odmianę syrena. Żyjącego tylko w najgłębszych czeluściach wód i głębin. Odpadła ludzka skóra, wyłoniła się paskudna facjata cierpiącego wewnątrz Junko.
- Junko - ostateczna klątwa Demona Mórz:
- GośćGość
Re: Wielki Staw
Pon 11 Cze 2012, 18:59
Przez jej umysł przetaczały się koszmary. Pomiędzy nimi panowała ta nieprzenikniona przerażająca cisza. Elena nie wiedziała co było gorsze. Pragnęła się wyrwać z tego dziwnego stanu, którego nie mogła nazwać snem. Po kolejnej fali koszmarów przygotowała się na samotność w ciemności ale do jej umysłu wdarł się głos Junko, który ukoił jej umysł. Nie było już ciemności. Siedziała na trawie a przed nią siedział chłopak. Nie miał na sobie żadnych śladów po tym co się stało podczas sztormu. Jego głos był przepełniony smutkiem i urywał się. Słuchała pożegnania przyjaciela. Targana wieloma uczuciami żałowała, że nie może powiedzieć, co myśli, bo tkwi w tym dziwnym śnie. Po tym jak usłyszała to, że może istnieć sposób na przywrócenie Junko do świata ludzi jej umysł, jakby przestał przyswajać inne informacje. Do momentu, w którym syren wyznał jej miłość. Chciała mu powiedzieć, że ona też coś do niego czuje. Ostatnią rzeczą jaka do mniej dotarła było słowo przepraszam. Była pewna, że to nie było ich ostatnie spotkanie. Po kilku minutach obudziła się. Była sama lecz nie bała się przyszłości. Wiedziała, co musi zrobić.
-Junko! Obiecuje, że zrobię wszystko aby cie odczarować. Jeszcze się spotkamy.
Jej głos był pewny i donośny, a w tych słowach kryła się wielka moc. Rozejrzała się po wysepce i wskoczył a do wody. Na brzegu znalazła swój plecak najwyraźniej Zefir ją tu zostawił. Zajrzała do środka wyciągnęła suche ubrania i przebrała się. Gdy była już ubrana w dżinsowe spodenki i żółta bluzkę zauważyła, że obok plecaka leży złoty kluczyk zaopatrzony w wisiorek. Nie pamiętała gdzie go zostawiła. Najważniejsze jednak jest to, że do ma z powrotem ponieważ dzięki niemu może przywołać gryfa. Podniosła go i założyła na szyję. Nie mogła sobie pozwolić na zgubienie tak cennego przedmiotu. Postanowiła jednak na razie nie wzywać zwierza. Wiedziała, co robić jak nigdy. Musiała wyruszyć w podróż na poszukiwanie przyjaciół, którzy pomogą jej zabić demona i zdjąć klątwę z Junko. Gdyby ruszyła sama na demona byłoby to samobójstwo. Nie wiedziała ile czasu zajmie jej zdobycie sprzymierzeńców. Wiedziała, że nie będzie to łatwe ale zarzuciła jednak plecak na ramie i miała już odejść odwróciła się i jeszcze raz spojrzała na jezioro.
-Uda mi się! Jestem tego pewna. To nie było nasze ostatnie spotkanie. Nie uwolnisz się ode mnie tak łatwo.
W ten sposób powiedziała proste „do zobaczenia”. Nigdy podczas pożegnań nie wypowiedziała słowa „żegnaj” ponieważ nie chciała się z nikim rozstawać na zawsze a z tym kojarzyło jej się to słowo. Nic więcej nie powiedziała po prostu odeszła.
Z/t Shinseina wejście do szkoły.
-Junko! Obiecuje, że zrobię wszystko aby cie odczarować. Jeszcze się spotkamy.
Jej głos był pewny i donośny, a w tych słowach kryła się wielka moc. Rozejrzała się po wysepce i wskoczył a do wody. Na brzegu znalazła swój plecak najwyraźniej Zefir ją tu zostawił. Zajrzała do środka wyciągnęła suche ubrania i przebrała się. Gdy była już ubrana w dżinsowe spodenki i żółta bluzkę zauważyła, że obok plecaka leży złoty kluczyk zaopatrzony w wisiorek. Nie pamiętała gdzie go zostawiła. Najważniejsze jednak jest to, że do ma z powrotem ponieważ dzięki niemu może przywołać gryfa. Podniosła go i założyła na szyję. Nie mogła sobie pozwolić na zgubienie tak cennego przedmiotu. Postanowiła jednak na razie nie wzywać zwierza. Wiedziała, co robić jak nigdy. Musiała wyruszyć w podróż na poszukiwanie przyjaciół, którzy pomogą jej zabić demona i zdjąć klątwę z Junko. Gdyby ruszyła sama na demona byłoby to samobójstwo. Nie wiedziała ile czasu zajmie jej zdobycie sprzymierzeńców. Wiedziała, że nie będzie to łatwe ale zarzuciła jednak plecak na ramie i miała już odejść odwróciła się i jeszcze raz spojrzała na jezioro.
-Uda mi się! Jestem tego pewna. To nie było nasze ostatnie spotkanie. Nie uwolnisz się ode mnie tak łatwo.
W ten sposób powiedziała proste „do zobaczenia”. Nigdy podczas pożegnań nie wypowiedziała słowa „żegnaj” ponieważ nie chciała się z nikim rozstawać na zawsze a z tym kojarzyło jej się to słowo. Nic więcej nie powiedziała po prostu odeszła.
Z/t Shinseina wejście do szkoły.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach