SeiShi
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Go down
Anonymous
Gość
Gość

Góry - Page 2 Empty Re: Góry

Sro 02 Maj 2012, 16:00
z tematu :arrow: Latające wyspy

Bransoletka od Ukye zaczęła drgać, kiedy tylko stanęła w lesie w kazańskich górach. Dodało jej to trochę otuchy po słowach Strażniczki, ale dalej nie czuła się tam swojo. Wylądowała na samej górze przy domku staruszka. Z chatki wydobywał się zapach pieczonego mięsa i drażnił niebezpiecznie podniebienie.
- Siemka Staruszku, co tam? Przyprowadziłam jeszcze dwóch śmiałków... – zameldowała.
Przywitała się ze starcem i spojrzała na dół. Z tej wysokości oglądający miał widok na całą Seishi, no może oprócz Oroki, którą zakrywał Czarny Las. Nie tyle drzewa co gęsta mgła. Na samą myśl o wampirach i tym podobnych zabójcach wzdrygnęła się. Nawet Aaon zaczął budzić z niej wstręt. Odgoniła od siebie myśli o ukochanym i odwróciła się w inną stronę. Do Fune przycumował statek. Wesołe miasto. Tam zawsze ludzie mięli co robić.
- Genai, myślałeś kiedyś, żeby zejść z tej góry i porozmawiać z ludźmi na dole? – zapytała trochę z zaszklonymi oczami.
Chciała chyba być sama, bo zalała ją kolejna fala wspomnieć o Ukye.. jej podopiecznym no i Aaonie – ukochanym. Obraj starali się ją chronić, a przecież była ich wrogiem. Najwyższy nie wie niczego. Jest zapatrzony w siebie! A i niech będzie, niech uczyni ją Upadłym, ona i tak nie przestanie pomagać. Choćby nie wie co. Miała chyba inną definicje anioła i dobra niż jej Stwórca. Przestała całkowicie z nim rozmawiać, uciekła od niego. W takich chwilach jak ta czuła jego obecność, ale wolała nie wzbudzać go w swoim umyśle.
Przerwała swoje wywody myślowe, kiedy zobaczyła więcej znajomych twarzy. Na samym dole zbocza zobaczyła idącą Fredricę a za nią w niemałej odległości Shiro. Ten facet chyba nie za bardzo rozumiał co się z nim dzieje i co tutaj robi. Bez dłuższych przemyśleń podążył za anielicą. Chyba naprawdę ma duży wpływ na ludzi. Zaśmiała się czytając jego myśli. Już nie długo będzie miał okazję przekonać się kim jest jego towarzyszka.
- To oni. Władca i demon. Pasuje Ci taki skład? - zapytała z powagą w głosie starca.
Najciekawiej będzie jeśli okaże się, że on po prostu kłamał i wcale nie zamierza ich szkolić, tylko na przykład zjeść. Staruszek jednak cały czas ją ignorował, wiedziała, że on ją słyszy, ale nawet nie zauważyła, kiedy schronił się znów w swoim domku.
Widząc, że Genai sobie poszedł, rozłożyła skrzydła i zleciała na sam dół do przybyłych gości.


OCC: Ubieganie się o technikę Niematerialność


Ostatnio zmieniony przez Assassi dnia Sro 02 Maj 2012, 16:45, w całości zmieniany 1 raz
Anonymous
Gość
Gość

Góry - Page 2 Empty Re: Góry

Sro 02 Maj 2012, 16:14
Czyjeś sapanie z tyłu obrzydzało Fredricę, ale ona jak zwykle zachowywała nienaganny, lekki uśmiech, tak jak jej lokaj, znosząc wszystkie niedogodności. Znajdując się na tej wysokości było trochę zimniej niż na samym dole ale to nie mogło jej przeszkadzać. Gorsze były pozytywne emocje, które wkradły się do jej serca. Nie odczuwała zmęczenia, ponieważ górowała nad nią determinacja. Nie zwracała większej uwagi na otoczenie, gdyż do dłuższego momentu patrzyła tylko w dół, na swoje buty i gdzie dokładnie stawia kroki.
Usłyszawszy trzepot skrzydeł, spojrzała w górę. Dopiero teraz dostrzegła anielicę wznoszącą się nad ziemią. Frederica ustała w miejscu, na pewnym podłożu, by złapać równowagę i skłonić się nisko w momencie, gdy Assassi wylądowała na ziemi.
- Miło mi Ciebie spotkać po raz kolejny - przywitała się z nią pozostając już w lekkim skłonie. Jej usta układały się w dziwny uśmiech, oczy zaś pobłyskiwały na ciemnoczerwony.
Anonymous
Gość
Gość

Góry - Page 2 Empty Re: Góry

Czw 03 Maj 2012, 08:05
Jak widać podróż dobiegła końca, choć może to i początek. Choć chłopak już wiedział kto jest kim, to dalej miał wiele pytań. Które nie zaznają światła dziennego, z powodu iż nie będą nawet chciały wyjść. Dobro i zło, w jednym miejscu. Czyżby świat już zwariował, no niestety. Jednak chłopak nie miał zamiaru być ni dobry, i tym bardziej ni zły. Jego neutralność, to jak by część jego duszy. Pozostając sobą, wie kim jest.
- Czym masz jakiś konkretny cel, w ściągnięciu mnie tu. Bo za nią to już się chyba znasz, a o mnie nic nie wiecie. I ot tak mnie zapraszacie, naprawdę dziwne z was istoty.
Wypowiedziawszy się, Shiro zamilkł. Następnie siadając na ziemi, spoglądał na Anielice.
Gdyby tylko wiedział, co za chwilę się wydarzy. To był miał z głowy myślenie o tym.


PS: Jest taka pogoda że nie da w domu się siedzieć, więc jak co zazwyczaj jestem na dworku.
Ale ta pogoda jest Taka ta, taka ta.
Anonymous
Gość
Gość

Góry - Page 2 Empty Re: Góry

Czw 03 Maj 2012, 11:51
Obu podróżników zmęczyła podróż, chociaż tego zbytnio nie pokazywali. Dziwna drużyna, a szczególnie fakt, że Assassi zabrała tutaj demona.. co ją podkusiło znowu pakować się w kłopoty? Przeklinała samą siebie za to, że zaprosiła tutaj tą grzesznicę, ale w sumie była bardziej rozmowna od tego władcy. OBAJ MOGLIBY MÓWIĆ WIĘCEJ.. no i myśleć, bo ich wywody były trochę pozbawione ich charakteru.
Skinęła głową na demonicę, kiedy ona się ukłoniła. Jakie maniery.. Anielica głupio się czuła w jej towarzystwie, bo aż zanadto eksponowała swój szlachecki rodowód, ale może tak ją nauczyli... No to nie jej wina.
- Myślę, że powodem może być twoja żądza przygód. Nie znam jej i obrażasz mnie mówiąc, że nic o Tobie nie wiem. W prawdzie mówiąc to Ty nic mi o sobie nie powiedziałeś. – odpowiedziała z szarmanckim uśmiechem, trochę poddenerwowana.
Władca usiadł. Prawdopodobnie szlachciankę to oburzyło, ale jak zwykle wyglądała na opanowaną. Myślała znowu o swoim lokaju. A to z kolei spowodowało, że anielica wróciła myślami do.. Senpaia. Ostatnio wydawało jej się, że wyczuła jego trop na ziemi.
- Jestem Assassi. – przedstawiła się Władcy, wyciągając prawą dłoń w jego stronę.
Uśmiechnęła się do demonicy, jednak trochę się od niej odsuwając. Nie opadła na ziemię, wciąż machając powoli skrzydłami.
- Jakie są wasze intencje? Dlaczego mimo że mnie nie znacie i siebie nawzajem tutaj przyszliście? Dajcie sobie odpowiedzi... – zadała dla niej pytania retoryczne, ale chyba kluczowe dla demona i władcy.
Fredrici chyba jednak nie interesował władca, bo praktycznie się nie odzywała do niego w podróży. Podobnie z Shiro. Jego imię kojarzyło się jej z lodowym miastem, w którym mieszkała jej znajoma.
- Mieszkasz w Chiro? – zapytała chłopaka.
Wskazała dłonią szczyt góry lekko posuwając się do przodu dalej w powietrzu. Znowu podkręciła trochę atmosferę. Wrzuciła trochę pewności siebie do umysłu władcy, chyba tego potrzebował.
Anonymous
Gość
Gość

Góry - Page 2 Empty Re: Góry

Czw 03 Maj 2012, 14:28
Jedną ręką podparła się o biodro, druga zaś zwisała swobodnie wzdłuż tułowia.
- Powinnaś się uspokoić. Złość piękności szkodzi. - schyliła się, by wyrwać źdźbło trawy.
- Nie możesz zmuszać ludzi do mówienia, ponieważ teraz twój wyraz twarzy się zmienił. - wypuściła z palców źdźbło, które pofrunęło na wietrze. Swoje palce przyłożyła przy kącikach ust i podnosząc opuszkami jej usta do góry, wymusiła na niej uśmiech.
- Od razu lepiej. - dodała, przechylając głowę lekko na bok, przymrużając oczy oraz uśmiechając się niewinnie. Puszczając jej usta wolno, pochyliła się nad nią by móc wyszeptać jej coś do ucha:
- Zapewne ten chłopak musiał cię urazić swoimi myślami ale nie denerwuj się na niego. Na pewno jego intencje są lepsze od moich.... - zbyt długa grzywka zasłoniła na moment czerwone oczy Fredrici. Kątem oka spojrzała na bodajże zanudzonego Shiro. Urywając sobie w połowie wypowiedzi, odsunęła się krok od Assassi.
- Jesteś cenną, czarną perełką, za którą trzeba podążać. Zaufałam tobie. W dodatku im więcej miejsc zwiedzę, tym mam większą pewność, że odnajdę lokaja, poza tym, może być ciekawie. - ostatnie zdanie wypowiedziała z taką łatwością i łagodnym uśmiechem, że można byłoby to uznać za prawdę. Chyba tylko anielica, dzięki swym mocom, mogła dostrzec, że Frederica wcale nie mówi na poważnie.
Jako demon była kłamliwa a Assassi robiła jeden błąd. Nie powinna brać wszystkiego co mówi zielonowłosa na poważnie, raczej tylko 'czytać między wierszami', ponieważ Frederica wcale nie chciała zostać przez nikogo zrozumiana a wgłębianie się w szczegóły po prostu nie odnosiłoby żadnych skutków.
Anonymous
Gość
Gość

Góry - Page 2 Empty Re: Góry

Pią 04 Maj 2012, 11:03
Imię już zna, tak samo jak i poznał komentarz demona na swój temat . więc jedyne co zostało to przywitać się. Choć wymagało to już rozmowy, trzeba było się poświęcić..
Przechodząc jednak do Assassi, chłopak wstał. Po czym uścisnął jej dłoń, i dalej ją trzymając przemówił łagodnym dla ucha głosem.
- Nazywam się Shiro, nie spodziewajcie się wyrazów współczucia ode mnie. Nie jestem typem faceta, który potrafi zrozumieć kogoś. Tym bardziej jego uczuć.
Puszczając rękę Assassi, chłopak spojrzał w góry. W sumie żadnych dobrych wspomnień, jego dom.
Całe życie spędzone w samotności, bez żadnego kontaktu z innymi. W końcu i to dało we znaki, dlatego też Shiro postanowił wyruszyć za Assassi.
- [b]Tak, Chiro. Przeklęte miejsce, choć zarazem mój dom. - Spokojnym głosem, Shiro stał i spoglądał na góry, jedyne miejsce w którym znalazł cisze i spokój. A jeżeli przechodzić do pytania z intencjami, to nie wypowiadał się na ten temat na razie.
Anonymous
Gość
Gość

Góry - Page 2 Empty Re: Góry

Pią 04 Maj 2012, 11:48
Ahh.. to poznała charakter demonicy. Trochę się zawiodła na niej, bo liczyła, że dziewczyna okaże się chociaż po części tak fantastyczną istotą jak Ukye... z drugiej strony znowu wysłała jej trochę pozytywnych emocji.. skoro złość piękności szkodzi uh... to jakim cudem taka Frederica dalej sobie chodzi po świecie? Uśmiechnęła się promiennie do obu postaci wpatrzonych w nią.
Polubiła Shiro. Chłopak miał potencjał, ale szkoda, że jeszcze nie poznała jego mocy. W końcu to coś nowego.. wpadła na pewien pomysł, trochę nie godny anielicy.
Jednak nie znała na tyle dobrze władcy, aby mieć powód, aby go wkurzyć. Zdecydowanie inna sytuacja była z Fredricą, ta od razu zdradziła jeden ze swoich słabych punktów – przywiązanie do lokaja.
- em... Chodźmy w górę... – powiedziała, wracając z zamyślenia.

OCC: Piszcie jak idziecie sobie, ale nie wychodzicie na szczyt. Wink O miłą rozmowę proszę!
Anonymous
Gość
Gość

Góry - Page 2 Empty Re: Góry

Pią 04 Maj 2012, 16:10
Nie skupiała się na przemyśleniach innych, ale gdyby chciała się w to wgłębić może uzyskałaby jakiś rezultat.
- Nie współczułbyś nawet małemu kotkowi? - i teraz nawet nie wiedziała, kiedy wypowiedziała to pytanie, czy ono było skierowane do Shiro, czy tylko głośno komentowała.
Cóż, komentarz w takim stylu byłby niestosowny, więc zapewne było to pytanie, a raczej myśl, który wykradła się, by zostać wypowiedziana przy wszystkich.
Czekała aż wszyscy przejdą, by móc iść jako ostatnia. Wgapiając się w swoje buty wyglądała na nieco smutną i osowiałą. Najwyraźniej mówienie o sobie nie było dla niej miłe a kłamanie także nie dostarczało jej rozrywki.
Schowała dłonie do kieszeni, by nikt nie zauważył jej zaciśniętych pięści. Wyglądało to tak, jakby się do czegoś zmuszała, ale jej wyraz twarzy wciąż był nienaganny, bez żadnego grymasu.
Anonymous
Gość
Gość

Góry - Page 2 Empty Re: Góry

Pią 04 Maj 2012, 17:42
Spokojnym krokiem, Shiro szedł obok Fredrici. Słysząc pytanie, od razu odpowiedział bez wahania.
- Zostałem wychowany, w prawdzie przez naturę. Rodzina i przyjaciele się ode mnie odwrócili, uznali mnie za potwora. Nie doznałem szczęścia ani miłości, więc odpowiedź brzmi nie.
Z resztą takie słowa z ust demona, to takie nie naturalne. Wiedząc że natura demonów, jest negatywna. Więc chłopak postanowił zadać to samo pytanie.
- A ty, współczułabyś.
Chłopak zazwyczaj jak mówił, to zawszę miłym głosem. Nie wrażliwym na ucho, zazwyczaj. Z resztą od dziecka mało mówił, skoro był potworem. To po co komu rozmowa z nim, tylko by to pogarszało sprawę. Zimne powietrze z gór dawało chłopakowi ukojenie, jak i zarazem cierpienie. Nie potrafił się przełamać, jego zachowanie zawszę pozostaje takie same. Wspomnienia które były, jedyną katuszą. Wracały za każdym oddechem. To jak nie kończąca się historia, która ma początek ale nie ma końca.
- Z resztą kot ma chyba więcej rozumu od człowieka, i jest bardziej dobry.
avatar
NPC
Liczba Postów : 699
https://seishipbf.forumpolish.com/t402-karta-postaci-shiyu-kurash

Góry - Page 2 Empty Re: Góry

Nie 06 Maj 2012, 18:36
Spoiler:

Nagle głos zabrał staruszek, który przypatrywał się towarzystwu od dłuższego czasu:
- Assassi, przykro mi. Po pierwsze, nie nadają się, a po drugie nie mam ochoty na to, by kogokolwiek uczyć obecnie. Do widzenia, odwiedź mnie kiedyś... - Po czym tajemniczo rozpłynął się w powietrzu, tak samo jak jego chatka. Za to na szczycie góry rozpętała się olbrzymia burza.

OCC: Ładne posty o tym, jak uciekacie przed burzą, inaczej zostajecie w górach.
Anonymous
Go??
Gość

Góry - Page 2 Empty Re: Góry

Nie 06 Maj 2012, 18:59
Assassi
LvL Up - 11
+10 do stat


Shiro
LvL Up - 3
+10 do stat


Fredrica
LvL Up - 3
+10 do stat
Anonymous
Gość
Gość

Góry - Page 2 Empty Re: Góry

Nie 06 Maj 2012, 19:01
Wkończ usłyszała jakąś opinię od władcy! No i demonica pokazała jakiieś emocje! Dobry dzień, na prawdę dobry dzień na czynienie dobra Wink
- Denerwujesz się z jakiegoś powodu? - wysłała pytanie bezpośrednio do umyslu wyłącznie demona.
- Kot nie jest lepszy od człowieka i nie ma więcej rozumu, tak na prawdę chyba nie ma rozumu wcale, bo posługuje się instynktem, który zmusza go do robienia czegoś i nie wie czego. Natomiast przedstawiciele gatunku czlowiekopodobnych otrzymali dar wiedzy co robią i wyboru w jaki sposób to robią od Najwyższego. - ciągnęła - Nie przejmuj się, jeżeli ktoś uznany przez Ciebie za przyjaciela się od Ciebie odwróci to nie powinieneś się tym martwić tylko cieszyć, ponieważ fałszywi przyjaciele są gorsi od wrogów. - skonczyła i wzięła głęboki oddech.
- Stary, wszystko przed Tobą, głowa do góry i wg. mnie nie jesteś potworem. Widziałeś kiedyś demona w szale? Na pewno nie wygląda jak Ty.. - ta myśl powędrowała do chłopaka.
Szli w górę dość powoli. Assassi zmęczyło unoszenie się w górze, więc postawiła nogi na ziemi i kroczyła razem z nimi. Cos poruszyło się w krzakach. Anielica odgięła gałązki drzew i jej oczom ukazało się.. nic. jedno wielkie nic. Za to kiedy się odwróciła skoczyło na nią coś małego i mięciutkiego.
- Iru!! kochanie przepraszam, że Cię tu zostawiłam, ale chyba Gennai się Tobą dobrze opiekował - mówiła rozradowana do wilczka.
Wzięla malego do siebie na ręce i szła dalej. Nagle spokój zaburzyły słowa staruszka. Nowi mu się nie spodobali. No trudno, przyjdzie tutaj z kimś innym. Ładna okolica.
- Do zobaczenia Gennai! Odwiedź mnie też kiedyś! - krzyknęła na pożegnanie.
Zasmuciło ją troche, że przeszła tyle na marne, ale badziej, jak to wytłumaczyć tej dwójce, która stoi przed nią i nie wie co robić. Skusiła się nawet o podrapanie po głowie.
- Spotkamy się niedługo! Znajdę was. - dodała do towarzyszy i zniknęła szybko za drzewami, unikając kropel deszczu, które spadały na ziemię coraz bardziej siarczyście. Aby nie drażniły zwierzaka włączyła Scutum, która działała podobnie jak parasol. Odcięta od wpływów natury spokojnie odeszła w tereny bardziej słoneczne i spokojne od tych tutaj..

z tematu :arrow: Wielki Staw
Anonymous
Gość
Gość

Góry - Page 2 Empty Re: Góry

Nie 06 Maj 2012, 19:52
- Zdecydowanie wolę zwierzęta od ludzi. Są bardziej słodsze. - odparła jakby bez najmniejszego namysłu, wciąż wgapiając się w swoje obuwie. Dostając telepatyczną wiadomość od anielicy, przebudziła się z letargu. Przyspieszyła kroku, by wyrównać się z nią.
- Nie nazwałabym tego poddenerwowaniem, zwyczajnie nie przypadło mi do gustu otoczenie. - odparła jej na ucho, by znów wrócić na tył i nie być przez nikogo obserwowaną.
Dochodząc w końcu na wyznaczone miejsce czuła się dziwnie, jakby za chwilę miało się coś wydarzyć. Oczekiwała chwilę z Shiro, zupełnie jak przed rozstrzygnięciem jakiegoś konkursu.
Po oznajmieniu ,,werdyktu" przez Assassi, zielonowłosa uśmiechnęłą się delikatnie.
- No i wyszło szydło z worka - zaśmiała się, chociaż nie było to widocznie, ponieważ zasłoniła usta dłonią. Najwyraźniej sprawa była niejasna, szkoda, że dopiero teraz to zrozumieli.
Frederica nie zdążyła nic od siebie dodać, ponieważ zaczęło kropić. Jakoś jej to nie przeszkadzało ale to raczej nieprzyzwoite rozmawiać w czasie gdy się moknie.
- Nic tu po nas Shiro. Dzięki za dobre chęci, Assassi. Do następnego. - powiedziała jak nie ona, z szerokim uśmiechem i rozradowanymi oczami. Rzadko się uśmiechała o co dopiero szczerze.
Nie czekając na nikogo, zaczęła schodzić w dół, co okazało się tak samo trudne jak samo wejście, chociaż przyjemniejsze, ponieważ teraz orzeźwiał ją zimny deszcz. Nie wiedziała dokąd jeszcze zamierza iść. Ważne było teraz, by schować się przed burzą.
z/t
Anonymous
Gość
Gość

Góry - Page 2 Empty Re: Góry

Nie 06 Maj 2012, 23:40
Było miło ze strony anielicy, lecz Shiro nie był w stanie zbytnio pozytywnie odpowiedzieć.
- Nie mam zamiaru teraz o tym rozmyślać, czy jestem potworem czy też nie.
Wszystkie pozostałe rozmowy poszły w dal, jak i zakończenie było dość szybkie. Każdy poszedł w swoją stronę, po za chłopakiem. On postanowił kontynuować podróż, gdy już pierwsza kropla spadła na twarz Shiro. Kropla która została zmieniona w lód, po czym rozpadła się na drobnice. Tak więc chłopak ruszył w górę, po to żeby znaleźć ponowny spokój. I osiągnąć czysty umysł, tym samym zapominając o reszcie.
- Tak jak powiedziałaś, Assassi.. - Fałszywi przyjaciele są gorsi od wrogów.
Może i ma to sens, ale po co są fałszywi przyjaciele lub wrogowie. Skoro można żyć w samotności i nie cierpieć.
Burza nastała bardzo szybko, w pobliżu znajdowała się dość spora dziura w której Shiro mógł się skryć. Więc i postanowił to zrobić zanim zmoknie do suchej nitki, co będzie upierdliwe. Gdy już był na miejscu, usiadł w głębi. Po czym zdjął skórzaną kurtkę i koszulę, zostając tylko w masce i spodniach. Następnie oparł się o ściankę i powoli próbował zasnąć. Rzadko kiedy Shiro ucinał sobie drzemkę, zazwyczaj dręczyły go koszmary.
Nie jednak po paru godzinach leżakowania, Shiro postanowił wyruszyć w dalszą podróż. Im dalej zaszedł tym więcej wiedział, co oznacza że jeszcze długa droga przed nim.

z/t ---> park shinseiny
Anonymous
Gość
Gość

Góry - Page 2 Empty Re: Góry

Sro 16 Maj 2012, 20:24
Są takie zbocza gór, wśród których kryją się nieprzebadane jaskinie. W jednej z nich swoje zgromadzenie założył Klan Zaćmienia Słońca. Wielka hala trudno dostępna dla zwykłych zjadaczy chleba zawsze była pilnie strzeżona przez chociażby pięciu "kapłanów". Obok wielkiej hali znajdowały się mniejsze wnęki, które urządzono na cele więzienne i przetrzymywali tam kogo chcieli. W tym ostatni ich eksperyment - Aaon'a.
Po długich godzinach w grobowej ciszy więzień nazwany obiektem A po raz pierwszy wykazał zwiększony ruch niż skrobanie pazurami po podłożu. Mając obciążenia w postaci kajdan na rękach i nogach podźwignął się na nogi i przybliżył się do krat. Chwycił dłońmi pręty i mocno zacisnął szpony na nich. Wytężył siły jakie zgromadził w sobie i starał się wyszarpać chociaż jedną stal, aby uciec z zamknięcia. Próby uniemożliwiło dwóch strażników, którzy powiadomili szefa zmiany o zajściu i dostali nakaz interwencji. Poczyniono kroki ku stłumieniu zachowań demona, wpuszczono do celi gaz uspokajający, który spowodował rozluźnienie całego ciała i zmusił Aaon'a do zejścia na parter. Padł na podłoże i ciężko oddychając podniósł wzrok na buty znajdujące się przed jego nosem, a później ku twarzy właściciela obuwia. Maskę gazową miał każdy oprócz pojmanego, we wrażliwych uszach słyszał głos John'a.
-Co jest? Rozbrykałeś się? Nie wiesz, że to dla Twojego dobra? To Twój azyl, schronienie przed światem. My daliśmy Ci szansę na moc, którą nigdy nie otrzymałbyś pod dawną powłoką. Tak się nam odwdzięczasz? Chcesz tu zdychać z głodu? Czy skosztować krwi?
Zza pleców wyciągnął małą fiolkę z krwią. Oczy demona od razu wychwyciły zapach posiłku i rozpaliły się jego tęczówki, na co John posłał złowieszczy uśmiech. Chłopak sięgnął ręką ku fiolce, lecz nie dosięgnął, a jego "Pan" śmiejąc się gardłowo patrzył się na Aaon'a jak na zbitego, głodnego psa, któremu ofiaruje szynkę. Nagle trzasnął szkłem o podłoże i krew rozbryznęła się na wszelkie kierunki. Demon rozpaczliwie rzucił się na rozlaną posokę i zlizywał ją z ziemi, kiedy stręczyciel przygniótł głowę Aaon'a do podłogi swoją stopą i rzekł ostrym głosem:
-Jeszcze raz zobaczę bunt z Twojej strony, to pożałujesz, że trafiłeś na mnie. Wychodzimy. Nie dawać mu nic do jedzenia przez dwa dni.
Zszedł stopą z demona i odszedł z asystentami zostawiając upokorzonego po raz wtóry chłopaka, który szorstkim językiem zlizywał bordową substancję z kurzem, którą później wykaszliwał. Doznanie głodu zapanowało nad chłopakiem, który straciwszy pamięć nie miał jakimi myślami zastąpić ów pragnienia krwi i skręcało go w żołądku od tego stanu. Dziwne szmery brzmiały w jego uszach, pewnie przekształcony rechot Johna, który dręczył go dodatkowo. Słyszał jeszcze wyraźnie jak oprawca rozmawiał z innymi poza jego celą.
-Wszystko idzie jak trzeba, jeszcze trochę a będzie dla nas potulny jak baranek... Informujcie mnie na bieżąco, wracam do lady Kunt.
I odjechał. Została tylko garstka "kapłanów", która krzątała się po hali lub czyniła praktyki nad ołtarzykiem. Więzień przylgnął plecami do ściany i próbował zasnąć. Nie dało się, ale przynajmniej zamknął ślepia i rozgryzał niejasne obrazy pojawiające się w jego głowie.
Nono
Nono
Admin Twórca
Liczba Postów : 573

POSTAĆ:
HP:
Góry - Page 2 9tkhzk200/200Góry - Page 2 R0te38  (200/200)
Mana:
Góry - Page 2 Left_bar_bleue220/220Góry - Page 2 Empty_bar_bleue  (220/220)
Strój: https://images.tinypic.pl/i/01010/72mou3qg8uic.png
https://seishipbf.forumpolish.com/t473-karta-postaci-shiyu-nono-

Góry - Page 2 Empty Re: Góry

Czw 17 Maj 2012, 17:30
_____Szła między gąszczami od czasu do czasu robiąc postój i obwąchując wszystko dookoła. Zapach był na prawdę słaby i nienowy, miała wielkie problemy z utrzymaniem kursu. Zdarzało się nawet, że zrobiła kółko i wróciła w to samo miejsce. Dopiero po dłuższym czasie wyszła na polankę wysłaną górami. Zorientowała się, że jest blisko swojego starego domu dzięki ułożeniu gór, ale nie to było na razie najważniejsze. Jej węch doprowadził ją do dziwnej groty, a dalej znajdowała się już kumulacja wielu zapachów. Wyczuwała tam również zło w czystej postaci, wiele zła, bólu i żalu. Sięgnęła więc lekko drżącą ręką po Derflingera, którego miała przy plecach w pokrowcu i zaczęła wolnym krokiem zagłębiać się w ciemności, które dla niej nie były, aż takie straszne. Świetnie w niej widziała dzięki wilczym oczom, które w dodatku świeciły gdy się stanie pod dobrym kątem. Stawiała prawie bezszelestne kroki, starała się najmniej oddychać wsłuchując w najdrobniejsze dźwięki. Owszem, słyszała coś. To było jakby szepty i wiele kroków w tę i w tamtą. Ciekawość ją zżerała co to może być więc przyspieszyła kroku.
Stanęła nagle przed trzymetrowymi, szerokimi drzwiami z drewna. Uniosła głowę i dostrzegła dwa okienka u góry, więc zaczęła się wspinać po dziwnych wyżłobieniach. Na szczycie nastawiła uszy jak antenki, a oczy zaczęły rozglądać się w tą i tamtą stronę. Widziała kilku zakapturzonych ciemnych typów, a w dodatku jeden z nich chyba ją zauważył i zmierzał w jej stronę. Wzdrygnęła się i odskoczyła do tyłu. Zaczęła się zastanawiać co zrobić, co powiedzieć gdy ją zobaczy. Ostatecznie wpadła na dziwny pomysł. Nie do końca wierzyła w szczęśliwe zakończenie tego wybryku, ale spróbować było warto. Ukucnęła więc odkładając na chwilę miecz i zamknęła oczy przykładając jedną rękę do ziemi, a drugą unosząc do góry z zaciśniętą pięścią. Zawiał lekki wiatr, a pod ciałem wilczycy pojawiły się błękitne, świecące kręgi z runami w środku. Skumulowała energię w uniesionej ręce, która pojawiła się w postaci niebieskiego obłoczka obejmującego jej pięść i wypowiedziała słowa:
____ - Lamina Caleum - Wtedy wielkie drzwi się otworzyły i stanął w niej jeden z zakapturzonych typów. Wokół Nono pojawiły się wyładowania elektryczne, ta uderzyła pięścią w ziemię i nagle w dziwnego "kapłana" (haha, najpierw napisałam "kałpana" xD) uderzył piorun wytworzony z energii Wolf.
Gdy tego usmażyła błyskawica dziewczyna korzystając z otwartych drzwi wparowała do środka jak babcia do porannego autobusu by zdążyć zająć miejsce siedzące. Nie mogła uwierzyć własnym oczom gdy zaczęła się rozglądać. To było jak ... więzienie, wszędzie wokół cele! W dodatku w jednej z nich... Może nie wyglądał jak ten stary, ale zapach zdradzał wszystko, to był ON!
___ - Aaon! - Krzyknęła uśmiechając się. Zupełnie zapomniała ze szczęścia o otaczającym ją świecie i zakapturzonych facetach.
Zastanawiała się przez chwilę czemu Kunt zawdzięcza taki wygląd. Gdy poruszyła nosem by powąchać Jego zapach wyczuła krew i coś jeszcze. Nie tylko wampira, ale też demona. Nie miała pojęcia co tu zaszło i jakim cudem Aaon się tutaj znalazł, ale wiedziała jedno: MUSI GO STĄD ZABRAĆ!

OOC
Staranie się o zaklęcie Lamina Caleum (Ostrze Niebios)


Ps: jak coś źle to pisz, Aaon.
avatar
NPC
Liczba Postów : 699
https://seishipbf.forumpolish.com/t402-karta-postaci-shiyu-kurash

Góry - Page 2 Empty Re: Góry

Czw 17 Maj 2012, 18:14

Nono: Zaliczone zaklęcie Lamina Caleum (Ostrze Niebios) - za zgodą: Aaon'a.
Góry - Page 2 Button_ok
No i wszystko dobrze opisane, włącznie z opisem miejsca
avatar
MG
Liczba Postów : 200

Góry - Page 2 Empty Re: Góry

Czw 17 Maj 2012, 18:52
BALTAZAR:
Baltazar popatrzył na strome wejście do góry i widział jedna zmiennokształtną poruszająca się przed nim. Natychmiast zrobił jakiś dziwny znak ręką w powietrzu i nałożył barierę aby nikt nie mógł wyjść bez jego rozkazu. Następnie podążył o dziwo na piechotę za nią. Gdy tylko na własne oczy ujrzał jak ona wyzwala z siebie błyskawice natychmiast się uśmiechnął, z zadowoleniem. Wiedział że jest on ciekawa. Natychmiast podniósł miecz do góry i sprawdził czy poprzednie noże do rzucania są odpowiednie przypięte do spodni. Po sprawdzeniu sprzętu ruszył na tych zostawionych przy życiu ludzi. Miecz poleciał z dolnego lewego boku Baltazara na skos do góry, tak ze czubek ostrza przeciął tętnice szyjną zakapturzonego kapłana. Oczywiście stał naprzeciw niego , dlatego więc ta cała tryskająca krew skąpała na faceta. Wtedy usłyszał swoim czułym słuchem, iż drugi Kapłan próbuje go zajść od tyłu, wiec katanę zwrócił czubkiem do siebie, nawet się nie odwracając i zadając cios na ślepo za siebie. Przeciął dokładnie klatkę piersiowa w miejscu środka serca, jeszcze na dodatek przebijając go na wylot. Po czym lekko się odwrócił z wbitym na jego broń człowiekiem, tak ze miecz był już przed nim. Potem za pomocą kopniaka zdjął go z zimnej i czerwonej już stali. Usłyszał kroki ucieczki następnego Kaplana, wiec w rękę dobył sztylecik przyczepiony do spodni i jednym zgrabnym rzutem cisnął go z takim impetem, że całe ostrze wbiło się w tył głowy przeciwnika, przebijając kaptur.
Baltazar po zabiciu trzech wyciągnął notatnik i zapisał
Notatki:

Po czym zamknął z impetem swój notatnik. Czuł ze przy wejściu ktoś próbuje naruszyć barierę i uciec. Więc pstryknął palcami i nagle już nikt nie próbował naruszyć bariery.... Wyciągnął rękę i w dłoni pojawił się notatnik i dokładnie w tym samym momencie Baltazar został oczyszczony z jakiejkolwiek krwi. Wyjął długopis i ponownie zapisał
Notatnik:
- Po czym znów dobył się odgłos zamykanej książeczki. Przy tym odgłosie zniknął każdy trup i w jego miejsce pojawiła się trumna. Baltazar otworzył jedna i sprawdził czy czar został zakończony powodzenie. Otwierając " Drzwiczki" zobaczył truposza z przebitą klatką piersiowa w miejscu serca. Leżał cały w dziwnym płynie przypominającym żółtko. Baltazar odezwał sie
-Ciecz konserwującą rangi II. Nieźle mnie obdarzyli. - Po czym zamknął z impetem drewniana trumienkę, po czym pstryknął palcami i wszystkie rozpłynęły się w powietrzu.
Baltazar zamknął oczy i skierował się do pół zwierza.
Anonymous
Gość
Gość

Góry - Page 2 Empty Re: Góry

Czw 17 Maj 2012, 19:08
Szmery nie wybudzały demona z płytkiego snu. Podniósł lekko powieki, gdy usłyszał z daleka żeński głos, a otworzył ślepia na oścież, kiedy dotarł do niego grzmot błyskawicy. Coś się działo i nie wiedział co takiego. Z początku myślał, że to jemu chcą coś zrobić ponownie kapłani, lecz nie było żadnego w zasięgu wzroku. Nawet strażnik został spopielony na czarny pył. Natomiast pojawiła się inna sylwetka, która rosła z każdym stawianym przez nią krokiem.
Czarnowłosa dziewczyna z mieczem na plecach o wilczych uszach i ogonie zawołała krótko w jego stronę, zbliżyła się i wtedy dostrzegł coś jeszcze dziwniejszego. Uśmiechała się w jego kierunku, ogólnie wyglądała jakby skądś znała obiekt A. Przekręcił twarz na bok zamykając ślepia, aby uniknąć spojrzenia Jej błękitnych oczu. Pewnie to kolejne przywidzenia, jak ktoś mógłby go znać, skoro narodził się dzisiaj? Nie widział wśród „kapłanów” żadnej dziewczyny, tym bardziej nie takiej, która zrobiła coś przeciw klanowi. Może to mózg generuje znów te niezrozumiałe scenki, w tym tą osobę, którą miał wrażenie, że widział? Jeśli nie zapyta, to się nigdy nie dowie, a jeśli to zezłości kapłanów, że gada na głos do siebie? Jeszcze czuł nacisk na skroni od wwiercania głowy demona przez stopę Johna. Nie, musi się przełamać, chociaż może to go kosztować życie. I tak lepszego życia od tej klatki nie umiał sobie wyobrazić, nie miał żadnych wspomnień, nawet tych błahych dotyczących krajobrazów.
Podźwignął się na rękach i usiadł po turecku. Podparł się rękoma wyprostowanymi w łokciach i dopiero po chwili podniósł obolałą głowę na „nieznajomą znajomą”. Ogon wolno kręcił się w tyle sylwetki obiektu A, a ślepia ze zmarszczonymi brwiami skierował prosto na dziewczynę. Nie miał pojęcia po co tu przyszła, czy chce tak jak inni dręczyć go, póki jest skuty kajdanami i łańcuchami, czy słowami drażnić jego osobę. Milczał, czekał na to co Ona powie, lecz długo nie wytrzymał tej ciszy. Wyglądał jak biały kłębek nerwów.
-Czego ode mnie chcesz?
Nie powiedział tego głośno, lecz przez zęby, które miał zaciśnięte tak samo jak pazury przyszpilone do łańcuchów na nogach. Sierść jeżyła się na ogonie i przedramionach częściowo ze strachu, częściowo od samej obecności nowej osoby, której nie pamiętał. Nie pamiętał takiego uśmiechu jaki prezentowała Nono. Ta dziewczyna była jednocześnie obca, jak i znana z kadrów rozciętych na drobne kawałeczki. Nie mógł się rozkojarzyć, ale głowa dawała o sobie znać, dudniła od intensywnego myślenia, samo patrzenie na znaną z wyglądu osobę przyprawiało go o zawroty głowy, więc spuścił wzrok na dół. Włosy przesłoniły mu widok na wojowniczkę. Słychać było jak szybko oddychał niczym po maratonie, co jakiś czas ukazywały się wydłużone kły z ust. Wtedy też wargi drgnęły.
-Kim jesteś?...
Zapytał nagle, lecz ciszej niż przedtem. Taka niewiedza tak samo jak głód działały na demona negatywnie. Chociaż woli głód niż bicie czy katowanie czarami do śmierci. W palcach miętosił ogniwa łańcuchów próbując rozładować w ten sposób napięcie rosnące w nim z chwili na chwilę. Nie podnosił ślepi na Nono jakby bał się konsekwencji tego pytania.
Krzyki i nieznane odgłosy dobiegały do uszu demona z poza cel więziennych. Rozlało się też mnóstwo krwi, na co ciało zareagowało natychmiast. Przeszedł przez niego mocny impuls, coś jak głośne puknięcie serca i drżenie całego ciała. Wciągnął z sykiem powietrze przez nozdrza i usta, po czym z całym impetem ruszył na pręt, niedaleko którego stała Nono. Czuł śmierć i krew w powietrzu, rozbudziła go do podjęcia jeszcze jednej próby wydostania się stąd. Kiedy ciała „kapłanów” trafiły do trumien, to wzrost adrenaliny ponownie obniżył się do minimum i zjechał plecami na parter cały w gorączce. Nie zniesie dłużej takiego torturowania jego zmysłów! Nie zniesie poniżania! Musi coś zrobić! Nie miał sił na wykrzesanie z siebie energii na latanie, więc nawet jakby zrobił jakiś wyłom (o co też zabiegał parokrotnie bez skutku), to potknąłby się o kajdany i wylądował jak długi. Chciałby zerwać łańcuchy z siebie, nie mógł liczyć na siebie, a jak na siebie nie może, to na nikogo. Tak myślał, zupełnie nie rozumiał obecności osób, które zjawiły się w tej grocie.
Ale z daleka słychać było trucht około ośmiu osób, które zmierzały do hali głównej…
Nono
Nono
Admin Twórca
Liczba Postów : 573

POSTAĆ:
HP:
Góry - Page 2 9tkhzk200/200Góry - Page 2 R0te38  (200/200)
Mana:
Góry - Page 2 Left_bar_bleue220/220Góry - Page 2 Empty_bar_bleue  (220/220)
Strój: https://images.tinypic.pl/i/01010/72mou3qg8uic.png
https://seishipbf.forumpolish.com/t473-karta-postaci-shiyu-nono-

Góry - Page 2 Empty Re: Góry

Czw 17 Maj 2012, 19:47
_____Rozszerzyła powieki ukazując więcej żarzących się błękitnym płomieniem oczu. Rozchyliła lekko wargi starając się coś powiedzieć, ale ostatecznie żaden dźwięk nie wydobył się z jej ust. Pokręciła przecząco głową i wróciła do świata realnego. Do hali wtargnął znajomy już Nono facet, którego widziała zaraz po starciu z białowłosym. Tylko po co się pojawił tutaj? Dlaczego zabija tych wszystkich kapłanów? Sama tego nie robiła, bo nie chciała rozlewu niepotrzebnej krwi, więc dlaczego on to robi?! Kim do cholery jasnej jest?!
Widząc, jak nieznajomy i niebezpieczny zbliża się do Nono odwróciła się plecami do Aaon'a wyciągając Derflingera na wierzch. Nie miała ochoty teraz na walkę, a co ważniejsze sił. Wzięła zamach mieczem i zaczęła uderzać nim o ziemię z prawej na lewą i z lewej na prawą przez co zaczynała tworzyć się ściana dymu, która dawała jej trochę czasu. Odwróciła się z powrotem do demona i zamknęła oczy unosząc ręce do góry. W myślach prosiła, błagała swojego blaszanego towarzysza o trochę mocy po czym wymierzyła dwa poziome cięcia w kraty. Jak miała w planie te się rozleciały robiąc jej wejście wielkości i szerokości zwykłych drzwi. Ostrożnie przeszła przez nie trzymając ostrze miecza w dole i ukucnęła metr od Aaon'a ze smutkiem i spokojem na twarzy. Nie mogła uwierzyć w to co widziała. Zmienił się... nie, to Jego zmienili. Ci wszyscy zakapturzeni goście, to ich robota...
___ - Aaon... - Zaczęła i od razu zamilkła nie wiedząc od czego zacząć. Stracił pamięć, nie poznawał twarzy Nono, dla Niego była nieznajomą. Zacisnęła pięści i uspokoiła się zmieniając kolor oczu na złoty. Pytał kim jest... - Jestem Nono. Nono Wolf, nie pamiętasz mnie? - Spytała zmieniając wzrok na błagalny. - A Sir Percedal? A Assassi? Nie pamiętasz tych dwóch aniołów?
Zakręciła ogonem i lekko wstała chowając wzrok za grzywką. Podniosła miecz i wymierzyła kilka cięć uwalniając demona z łańcuchów. Liczyła się z tym, że teraz może się na nią rzucić i będąc w tym stanie nawet pożreć, ale do odważnych świat należy. Podniosła lekko głowę mając znowu błękitne oczy i odwróciła się do Niego plecami wychodząc poza celę. Ustawiła się bojowo czekając na kolejnych przeciwników, którzy nadchodzili ,a w tym tego dziwnego znajomego.
___ - Uciekaj Aaon! Uciekaj stąd! - Krzyknęła nie odwracając się. Zamknęła oczy i zaczęła myśleć. Nie, to nie były myśli, to była modlitwa! Miała nadzieję, że Anabel ją usłyszy i przyleci tutaj. - Proszę... przyjdź... pomóż Mu, tylko Ty jesteś w stanie Go uratować...
Zgięła lekko kolana i zacisnęła ręce na klindze miecza. Jej nos i uszy dawały jej znać jak blisko jest wróg, a był blisko. Oby Aaon ją posłuchał...
avatar
MG
Liczba Postów : 200

Góry - Page 2 Empty Re: Góry

Czw 17 Maj 2012, 21:56
BALTAZAR:

Ktoś zadał właśnie bardzo ważne pytanie. Mianowicie brzmiało ono tak
[quote=Nono]Kim do cholery jasnej jest?![/quote]
Tak wiec on jest... Jakby to powiedzieć.... Od początku był... JEST PO PROSTU DZIWNY I TAJEMNICZY. Można go nazywać psycholem, dziwakiem ale on ma plan.... I tak juz za dużo zdradziłem. Więc już się zamykam~~~~
AKAPITBaltazar szedł z mieczem szurając po podłodze dając pewny i głośny pisk. Oczywiście szedł w kierunku panienki i spoglądał pustym wzrokiem jak w jakimś transie. Nagle z szurającego miecza zaczęły iść iskry a Pannica zaczęła walić w podłogę chyba robiąc zasłonę dymna. Oczywiście nie na wiele się zdało iż zaraz po pojawieniu się dymu wzmocniła się cyrkulacja powietrza i cala mgiełka wyleciała z pomieszczenia w stronę biegnących kapłanów. Razem z nadejściem mgły słychać było ich krzyki pełne bólu i cierpienia. Mgła przesuwając się dalej odsłoniła sfajczone ciała Kaplanów.
AKAPIT A co się działo w lochach jak nazwał to Baltazar? Pozbywając się mgły zobaczył jak Panna była już za kratami, dlatego rozpłyną się w powietrzu i zadał cios chwile po przecięciu łańcuchów. Cios poszedł z wyprostowanej reki prosto w taki punkt ze odrętwiało cale ciało Nono i nie mogla się poruszyć ani mówić. Wszystkie mięśnie zastygły. Baltazar znów zniknął i tym razem takim samym sposobem obezwładnił Aaona, dodatkowo zakładając bariery żeby nie mogli sie ruszyć. Popatrzył się na tych dwoje i wsunął rękę do kieszeni. Wyjął ja i powiększył dość sporawych rozmiarów DWIE strzykawki. Podszedł do każdego żywego obiektu i pobrał próbkę krwi wbijając w ich nędzne ramienia. Po chwili powiększył jeszcze jedna rzecz, a mianowicie urzadzenie.
Urządzenie:
Przy czym materializując jeszcze dwie płyty do tej maszyny, lecz zamiast cisnąc w CS'A lub inną strzelaninę to na płytki wylał po odrobinie krwi i wsadził do dwóch tylnich przegród. Po chwili poklikał i powiedział zainteresowany
- Demonie, wampirze jesteś imponujący. Tak mnie zaciekawiłeś, że dam ci prezent. - Sięgnął do kieszeni i wyczarował coś w formie miksera z kablem do maszyny a nie kontaktu jak zdawać się mogło. Poklikał trochę po urządzeniu i wyjął mala ampułeczkę i postawił pod nogami Aaona.
- Jeśli stracisz nad nim kontrole możesz dzięki temu RAZ na żądanie powrócić do swojej oryginalnej nieświadomości. Innymi słowy nie zranisz bliskich używając tego czegoś. - Po czym zaczął ponownie klikać i znów wyciągnął z maszyny mikseropodobnej następną ampułkę, lecz o wyglądzie smoczka. Tym razem położył pod nogami Nono
- Jeśli w wymuszonej postaci wilka zechcesz wrócić do swojej ludzkiej postaci, bo wymaga tego sytuacja, to zacznij ssać wilkiem smoczek. - Po czym podszedł do Aaona i okrążył go ze dwa razy i uderzył pięścią w głowę tak, że wreszcie mógł się ruszać i powiedział
- a to za cenne informacje - Po czym rozpłyną się w powietrzy razem ze spalonymi trupami kapłanów... A co z Nono? A nu będzie musiała jeszcze zostać zastygła do następnego posta Aaona.
[Z/T]
OCC: Aaon -1. Ampułka do jednorazowego powrotu do postaci nie żadnej mordu, czyli kontrola i cofnięcie fazy demonicznej. Elekt trwa przez 3 POSTY tyle abyś uciekł nie chcąc kogoś ranić.
2. Ostatni cios który ci zadałem w głowę MOŻE pozwolić ci na powrót JEDNEGO wspomnienia. Oczywiście jeśli chcesz.

NONO - Smoczek dla wilka aby powrócić do postaci człowieka. Jeśli jesteś przymuszona i być może chcesz komuś pomóc w trudnej sytuacji. A i żartowałem możesz się już ruszać, aby moc w razie czego uciec Very Happy

KORZYSTAJCIE MĄDRZE z otrzymanych przedmiotów~!
Anonymous
Gość
Gość

Góry - Page 2 Empty Re: Góry

Czw 17 Maj 2012, 22:24
Dźwięk wyciąganej stali zza pleców skupił uwagę demona, który uważnie śledził teraz każdy ruch dziewczyny. Potężnym orężem zamachnęła się najpierw tworząc zasłonę dymną, a później dwoma cięciami robiąc przejście do celi. Dech w nim zamarł, kiedy zobaczył jak Nono wchodzi do jego klatki i kuca metr przed nim. Uśmiech z Jej twarzy spełzł, lecz nadal wydawała się łagodna i przyjazna wobec niego, obiektu A, którego nazywała Aaon’em. Dlaczego? Po raz pierwszy od tego spotkania rozluźnił brwi i spoglądał uważnie na wojowniczkę, która wymieniła jeszcze trzy imiona, w tym swoje z nazwiskiem.
-Nono Wolf… sir Percedal… Assassi…
Powtarzał za dziewczyną miana różnych osób, ale dla niego były to puste słowa. Dlatego na pytanie czy pamięta dwa ostatnie imiona, które należały do Aniołów pokręcił wolno głową przecząco. Te nazwy łatwo układały się na języku, jakby wypowiadał je milion razy, jednak teraz nie miał ciągu myśli, nie był w stanie ich przyporządkować do niczego, do nikogo. Do tej pory widział same zakapturzone twarze, Jej oblicze było nowością na tle wszystkiego. Nono wyglądała na smutną po odpowiedzi demona, aż dziwne, że obiektowi A, nazwanemu przez wojowniczkę Aaon’em, udzielił się nastrój, który panował tylko przez dwie sekundy.
Bowiem tą krótką rozmowę przerwał czyn dziewczyny, która wymachując mieczem zerwała kajdany z rąk i nóg demona. Był tym faktem tak zszokowany, iż przez dobrą minutę nie drgnął ani na milimetr. Został uwolniony? Jak to? Wszyscy do tej pory chcieli go tu trzymać, nie wiadomo po co. Nakazała mu ponadto uciekać. Jakby tak dobrze się zastanowić, to nie wiedział gdzie jest droga ucieczki, chyba że tam, skąd przybyła wilcza dziewczyna, to jest przez drewnianą bramę? A nawet jeśli tam się uda, to na pewno natknie się na tych zakapturzonych „kapłanów” i znów tu wróci. Nie chciał tego.
Resztki łańcuchów ściągnął z kostek i nadgarstków, aby nie mieć ograniczonych ruchów. Podniósł się na nogi i chwiejnym krokiem stanął za dziewczyną. Zacisnął pięści i spoglądał w kierunku mężczyzny, który uśmiercił paru członków klanu. Siał śmierć, rozlewał krew, która była demonowi potrzebna, gdyż odczuwał głód, ale i zemstę. I właśnie to drugie chce zaspokoić w tej chwili. Ponownie ściągnął brwi na ślepia i skwasił minę ukazując lewego kła.
-Najpierw zapłacą za wszystko.
Oznajmił stając w jednej linii z dziewczyną nie patrząc się na Nią. Rozbudzał zmysły do walki, która wisiała w powietrzu. Może i nie jest w pełni sił, ale tchórzem też nie jest. Chce zgasić chęć zemsty dokonując jej na właściwych osobnikach.
Okazało się, że nie było mu to dane. Drugi, nieznany mu osobnik obezwładnił zarówno demona jak i Nono. Potem wszystko działo się bardzo szybko: pobranie krwi, monolog o przedmiotach które dostali od tego tajemniczego osobnika i cios w głowę. Nie dość, że pozbawił Aaon'a walki z kapłanami (wszyscy zniknęli wraz z tym kimś), to przez dłuższą chwilę nie mógł się poruszać ani mówić. Jak szybko ta akcja potoczyła się, tak też i skończyła się. Nic tu po nim, powinien iść stąd, ale... podniósł rzeczy, które otrzymał i schował do kieszeni, natomiast kucnął przy Nono i chwycił ręką za Jej bark. Potrząsnął Nią solidnie.
-Żyjesz... Nono?
Zapytał niepewnie, po czym wstał i rozglądał się po opustoszałym pomieszczeniu. Nikogo tutaj oprócz nich nie było, ale przypuszczał, iż nie mogą zostać tu za długo. Kimkolwiek była ta dziewczyna (wiedział jedynie jak ma na imię i że nie jest po stronie jego oprawców) to nie życzyłby Jej tego co on przeszedł. Stał nad wojowniczką z założonymi rękoma, a w głowie jeszcze konsumował potok słów Baltazara, od którego otrzymał dziwną ampułkę. Działała kiedy byłby w szale... hm... przyda się na pewno, lecz nie w tej chwili.
Anonymous
Gość
Gość

Góry - Page 2 Empty Re: Góry

Pią 18 Maj 2012, 16:32
z tematu :arrow:Straszny Zamek

Przybliżając się coraz bardziej do miejsca, o którym tak na prawdę nie wiedziała niczego nie odczuwała strachu. Nadzwyczajnie skupiona wyczuliła zmysły, aby odszukać Nono. Nie było to łatwe, ale nie przysporzyło jej to też większych trudności. Jej energia była wyczuwalna, a momentami nawet miała dostęp do jej umysłu całkowicie. Tylko dlaczego w obliczu niebezpieczeństwa czy kłopotów wzywała właśnie ją, a nie na przykład Percedala. Kto był tym "nim"... w jej głowie panował chaos. Wraz z myślami Nono przepływały do niej jej wspomnienia.. czemu myślała o Aaonie, czemu znowu przypominała sobie tego człowieka? Pomimo, że bardzo chciała wierzyć, że chłopak wrócił, nie pozwalała takim emocjom do siebie dojść, izolując od siebie magiczną barierą umysłu.
Usłyszała muzykę... w jej głowie odbiły się echem słowa piosenki.. Najlepiej rosnę kiedy karmi mnie jak ból Najlepiej chociaż nie ma światła tu Kiedy mój lęk wypełnia mnie jak gęsta mgła Rosnę, zapach życia mam - powtórzyła za śpiewającym... Nie wiedziała jakim cudem zdołała usłyszeć te dźwięki.. ale zapadły jej głęboko w serce. Podniosła głowę do góry i ruszyła, by wykonać zadanie, które przekazał jej Senpai.
Ślad Nono, czyli ostatnie kroki które wykonała, stał się wręcz zauważalny gołym okiem. Niebiesko-złota wstęga znikała we wnętrzu jaskini, a jej umysł dla Assassi był całkowicie otwarty... niee.. - w oczach anielicy zagościło przerażenie. Dlaczego Wilczyca tak ją dręczyła nowymi dawkami obrazów Aaona?
Nie mówiąc nic weszła do środka skalnej groty. Opadła na ziemię i podążała już pieszo, chowając skrzydła. Amulet Ukye znowu się odezwał i zaświecił czerwonym, niczym krew kolorem. Znowu parzył. Nie zdarzało się to wiele razy, ale ostrzegał przed czymś nienaturalnie złym. Nie powstrzymało jej to przed zmierzaniem w kierunku Nono. Jej wstęga nabierała mocniejszych kolorów, więc dziewczyna była blisko. Na podłodze zauważyła kilka ciał.. kilkadziesiąt. Wszyscy poważnie uszkodzeni - nie do odratowania. Ciała zniknęły, co trochę ją zaskoczyło. Przez moment miała wrażenie, że wyczuwa manę Johna... jej umysł teraz płatał jej chyba figle.. Usłyszała jak ktoś wymawia imię jej przyjaciółki. Zacisnęła pięści i przyśpieszyła kroku.
Nono klęczała, zaciskając kurczowo dłonie na Derflingera, który był nieaktywny. Miała zaciśnięte oczy, a ktoś trzymał dłoń na jej ramieniu. Postać o bladych, niemal białych włosach, których końcówki wyglądały jak umaczane w krwi. Znała już kogoś z podobną fryzurą... Zastygła na chwilę w bezruchu.
- Aaa... aon.. - zdołała wydusić siebie drżącym głosem.
Zaciskała dłonie tak mocno, że palce całkiem jej pobielały. Serce przyśpieszyło bicie... nie mogła powstrzymywać emocji..
W głowie miała tylko jeden obraz. Aaon stojący w drzwiach do swojego bunkra. Smutny, zamyślony. Wszędzie krople deszczu. Ona, siedząca przy ścianie, zmarznięta i zmęczona, gotowa, żeby przeprosić, gotowa, żeby wybaczyć
po jej policzku spłynęła duża łza. Otarła ją, aby nie była widoczna dla nikogo.
- Musimy stąd wyjść. Ktoś się tutaj zbliża. - zakomunikowała i podeszła do obu postaci.
Pomogła Nono wstać i chwyciła ją w pasie, aby trochę jej pomóc. Tak na prawdę chciała ją wesprzeć, bo widziała zbyt dużo. Ciała zmarłych nie są najlepszym widokiem. Potrzebowała czuć, że Nono jest obok niej, bo inaczej mogłaby się rozkleić całkowicie. Trzymała się także z dala od Aaona. Z wielkim trudem udało jej się spojrzeć na jego myśli, ale nawet kiedy zobaczył Assassi, nie zmieniły się. Nie wdrażała się w ten temat, bo musieli szybko wyjść z tego miejsca. Nie chciała narażać już ich na walkę, co z pewnością nastąpiłoby gdyby tutaj zostali dłużej.
- Szybciej.. proszę Was szybciej.. - poganiała ich, po czym szepnęła do Aaona, trochę normalnie, trochę do jego umysłu - Wiem, że mnie nie znasz, ale zaufaj... zaufaj mi, a nie będziesz tego żałował... - nie mogła wykonywać gwałtownych ruchów, nie mogła go przytulić, nie tutaj. Gdyby doszło do walki, to Nono miałaby kłopot, a tego musiała się wystrzegać najbardziej. Problemy stworzyli jej już inni, a tego jednego nie chciała na nią nakładać. Chwyciła jego dłoń i popatrzyła mu w oczy.
Nie mogła liczyć tylko na uległość chłopaka, bo sytuacja na to nie pozwalała. Wysłała do jego głowy myśli, myśli, że on też chce wydostać się z tego więzienia. Zasugerowanie mu, że to on sam wymyślił to rozwiązanie, zwykle działało... skupiła się maksymalnie, wciąż trzymając jego dłoń.. zdecydowanie za długo. Puściła go i udała się razem z Nono do wyjścia z groty.
Przystanęła na chwilę i przyłożyła dłoń do powietrza. Pojawiły się białe smugi światła, rozszerzając się na całe wejście i chyba je uniemożliwiając. Szeptała modlitwę do Senpaia... Słowa były nie możliwe do rozszyfrowania, bo znowu mówiła bardzo szybko i w innym języku.. Bariera ciemniała, w końcu zmieniła kolor na nieniebieski, ale jej barwa zmieniała się dalej. Gdy osiągnęła chyba szczytowy punkt, ściana stała się czarna i nie przepuszczała światła do środka groty. Jedynym jego źródłem, była bransoletka na nadgarstku Assassi. Anielica zacisnęła pięść i bariera rozsypała się, znowu odsłaniając widok na Kazan. Złapała w pasie Nono i za rękę Aaona, po czym wzbiła się z trudem w górę i przeleciała kilkadziesiąt metrów w dół. Mimo spodziewanego niezadowolenia, byli przynajmniej z daleka od tego piekielnego miejsca...
- Nazywasz się Aaon.. Aaon Kunt. - powiedziała do wampira, patrząc prosto w jego niezwykłe oczy i zaciskając palce na sukience.

Nono
Nono
Admin Twórca
Liczba Postów : 573

POSTAĆ:
HP:
Góry - Page 2 9tkhzk200/200Góry - Page 2 R0te38  (200/200)
Mana:
Góry - Page 2 Left_bar_bleue220/220Góry - Page 2 Empty_bar_bleue  (220/220)
Strój: https://images.tinypic.pl/i/01010/72mou3qg8uic.png
https://seishipbf.forumpolish.com/t473-karta-postaci-shiyu-nono-

Góry - Page 2 Empty Re: Góry

Pią 18 Maj 2012, 17:55
_____Wszystko działo się bardzo szybko. Ten dziwny typek obezwładnił jednym ciosem ją i Aaona, w dodatku nie zmachał się za bardzo. Leżała jak długa na ziemi nie mogąc się ruszyć. Starała się kilka razy poruszyć chociażby palcem, czy coś wypowiedzieć, ale jej wargi zostały w jednym miejscu. Jedynie gałki oczne śledziły tego, który ją unieruchomił. Żałowała, że nie mogła go zaatakować nawet gdy pobierał jej krew. Nie wiedziała kim jest, co robi i dlaczego to robi. Miał złe zamiary, czy dobre? Bardziej pasowałaby ta pierwsza możliwość. Kto dobry by zabijał i kradł ciała? Jest jakiś chory...
Gdy w końcu zniknął pozwolił ruszać się jedynie Aaon'owi. Nono dalej walczyła by wstać, ale jedyne drżała. Zaprzestała nagle walki z tym, gdy przez jej głowę przeszły dziwne dźwięki, znajome i pełne smutku dźwięki: Najlepiej rosnę kiedy, karmi mnie mój ból. Najlepiej chociaż nie ma, światła tu .Kiedy mój lęk wypełnia mnie jak gęsta mgła. Rosnę, zapach życia mam. Znała to, znała ten głos. Należał do Percedal'a, a na samą myśl o Nim do jej oczu zaczęły napływać łzy. Zamknęła mocno oczy i zacisnęła mocno pięści co o dziwo udało się jej. Na szturchnięcie zareagowała niemal od razu. Za pomocą Derflingera zaczęła się podnosić nie otwierając oczu. Przychodziło jej to z trudem, bo niektóre części ciała nadal były nieposłuszne, ale udało się jej ukucnąć. Słysząc kolejny znajomy głos uniosła powieki i skierowała głowę w stronę ów osoby, którą była Assassi. Uśmiechnęła się w duchu, ale nie na twarzy. Wciąż się nie odzywała. Wpatrywała się na zmianę w anielicę i w demona starając się wyczytać coś z ich wyrazów twarzy. Ann była wyraźnie załamana, pewnie już wiedziała o stracie pamięci u chłopaka przez wyczytanie tego w jego myślach. Nie musiała się tego dowiadywać tak jak Nono.
Sama nie mogła jeszcze iść, mrowienie na całym ciele sprawiało jej tylko ból i mocne skurcze. Skrzywienie na twarzy mówiło samo za siebie jak się czuje. Zamknęła oczy i starała się zdzierżyć drogę do wyjścia.
Gdy znaleźli się w trójkę bezpiecznie na samym dole wilczyca mogła już stać na własnych nogach, chociaż mogła łatwo się potknąć o własne nogi. Wyprostowana ściskała Derf'a w ręce i przyglądała się dwójce, która stała bokiem do niej i wpatrywała się w swoje oczy. Schowała miecz do pokrowca na plecach i przyłożyła dłoń na miejsce serca czując tam lekkie ukłucie. Nie wiedziała dlaczego fizycznie nie może się cieszyć i radować z powodu odnalezienia zguby w postaci Aaon'a. W duszy skakała z radości, ale jakoś nie potrafiła tego okazać. Widząc ich razem żałowała, że nie może tu być Percedal'a. Poczuła się w tym towarzystwie tak... zbędna? Tak, właśnie tak się czuła.
Zrobiła krok do tyłu i spuściła wzrok. Przyłożyła rękę pod nos i ze zdziwieniem zorientowała się, że z niego krwawi. Otworzyła szerzej oczy i uniosła nieco wzrok na demona po czym zasłoniła dłońmi krew. Odwróciła się i bezszelestnie zniknęła między drzewami.
___ - Gdzie idziesz? - Odezwał się Derflinger wychylając z pokrowca. Nono wytarła bandażami na przedramieniu nos z krwi i wzruszyła ramionami lekko odchylając głowę do tyłu by dalej nie tracić czerwonej posoki.
___ - Nie wiem... swoje tutaj zrobiłam już nie jestem tutaj potrzebna... - Powiedziała obojętnie i zaczęła zmierzać w nieznanym jej kierunku.

Z tematu
>>??
Anonymous
Gość
Gość

Góry - Page 2 Empty Re: Góry

Pią 18 Maj 2012, 19:28
Słyszał szmery ludzi wołających do ustawienia się w szyku, a jednocześnie głos różny od wszystkich. Wyjąkał to samo imię co wcześniej wilcza dziewczyna. Odwrócił się gwałtownie w stronę żeńskiego głosu i jego ślepia napotkały kolejną osobę różniącą się od "kapłanów". Wyglądała na równie przejętą co poprzednia dziewczyna. Anioł zbliżył się do nich i zmobilizował do ucieczki z tego miejsca. Ale jak to? Jak stąd uciec? Te drzwi, z których przyszła wojowniczka z ogonem a później brązowowłosa niewiasta, wibrowały od kroków zmierzających tu osobników w kapturach. Przyjdą po nich i zamkną w celi. Dlaczego nieznane mu osoby go znają, chcą go stąd wziąć i są w tym bardzo przekonujące? Tyle pytań, a tak mało czasu. Do jego umysłu dotarły słowa nowoprzybyłej, która prosiła o zaufanie wiedząc, że to wyjdzie na dobre demonowi. Jej dotyk... dziwne... czuł coś dziwnego... że ta dłoń już nie raz spoczywała w jego ręce... ale jak to możliwe? Zapewne widząc ciągłe wahanie się Aaon'a Anielica wzięła ich z tego przeklętego miejsca poza grotę, lecąc na skrzydłach i omijając w samą porę wkroczenie dwudziestu kapłanów, którzy rozglądali się uważnie po pomieszczeniach, w tym celi, w której zostały same rozerwane łańcuchy demona.
Znaleźli się poza polem zasięgu nieprzyjaciół. Chłopak po postawieniu nóg na stabilnym gruncie niepewnie rozglądał się po otoczeniu. Otwarta przestrzeń, świeże powietrze, śpiew natury... tu chyba jest bezpiecznie. Dlaczego pozwolił nieznajomej na taki czyn? Może brak buntu z jego strony okazał się zapłatą za ucieczkę? Zmarszczył brwi, bo intensywne słońce gryzło go po oczach, dlatego jednym krokiem w tył znalazł się w półcieniu. W celi więziennej nie było tak rażącego światła. Co innego natomiast poraziło chłopaka. Fioletooka dziewczyna oznajmiła mu patrząc się głęboko w jego oczy jak ma na imię, w dodatku na nazwisko. Mówiła to z takim przekonaniem jakby tak było naprawdę, ale skoro on sam nie zna swojego miana, to dlaczego inni znają? Ci, którzy twierdzą, iż nie pamięta... Jeśli tak było w rzeczywistości, to wiele szczegółów, takich jak ich zachowanie, zgadzałoby się z tezą.
Do jego nozdrzy dostał się zapach krwi, który momentalnie rozbił wszystkie myśli zgromadzone od płci pięknych. Serce zadudniło jak dzwon domagający się uzupełnienia. Skręcił głowę w kierunku zapachu i dostrzegł szybko oddalającą się sylwetkę Nono. Rozpaliły się jego oczy i poderwał się do biegu w pościg za aromatem. Nie trwało to długo, chłopak nie miał zupełnie sił na taki bieg, a wilcza dziewczyna okazała się bardzo szybka. Przysiadł ciężko na ziemi siedząc po turecku i dyszał z chwilowego braku tlenu. Nawet oddychać było mu trudno, zachowuje się tak jakby naprawdę istniał od paru godzin. Uspokajając oddech odwrócił głowę profilem do nieznanej z imienia Wybawczyni i dopiero teraz dostrzegł, że oddalił się od niej zaledwie o cztery kroki. A myślał, że pokonał dłuższy dystans w pogoni za Nono. Czerwone tęczówki nie odrywały się teraz od jedynej obecnej żywej duszy w tej okolicy, która wiedziała o nim dużo, był tego pewny. Dla swojego i Jej bezpieczeństwa nie zbliżał się do Niej, przekręcił tylko ciało w Jej kierunku siedząc po turecku i machając w tyle cienkim, białym ogonem odezwał się do Anielicy:
-Skąd wiesz kim jestem?
Zapytał nieco niespokojnym głosem, ale nie na tyle, żeby przestraszyć kogokolwiek, a na pewno nie osobę, która jest silniejsza od niego. Dodał po chwili podobnym tonem:
-Nono Wolf wspomniała o dwóch osobach... nazywasz się Assassi?
Miał tylko to drugie imię żeńskie w głowie niedopasowane do żadnej twarzy. Sir Percedal brzmiało męsko, więc na pewno nie takie posiadała dziewczyna przed nim. Wyrównywał ciągle oddech, tutaj zupełnie inaczej się nabierało powietrza w płuca. Tamta atmosfera była wilgotna, a ta przyjemna dla gardła i całej reszty ciała. No może oprócz intensywnego słońca, które raziło go w oczy. Musiał zapomnieć o głodzie, jeśli chce się czegoś o sobie dowiedzieć to musi się skupić na odpowiedziach. Zęby go swędziały, całe ciało wołało o posokę, której krople z nosa Nono spadły na trawę. Taką porcją sobie nie poje, będzie musiał nauczyć się żyć poza celą i znaleźć coś co ma w sobie dużo krwi. Potrząsnął rogatą głową, aby nie myśleć o zaspokojeniu pragnienia krwi. Miał problemy z koncentracją, wiele rzeczy w tym otoczeniu zwracało na siebie uwagę, w tym Assassi. Jeszcze siedział grzecznie na trawie, ale na jak długo?
Anonymous
Gość
Gość

Góry - Page 2 Empty Re: Góry

Pią 18 Maj 2012, 21:41
Troszkę dyszała, bo lot z Wilczycą i Wampirem nie należał do najłatwiejszych. Utrzymanie ich obu było możliwe dla niej tylko na krótką chwilę. W końcu sama czuła się i tak wykończona. Musiała przedostać się jak najszybciej w Zaświaty, inaczej będzie ciężo utrzymać siły.
Kiedy opadli na małą polankę w lesie Nono szybko się ulotniła. Nic dziwnego, po pierwsze usłyszała głos Percedala, po drugie napełniało ją przekonanie, że powiadomienie jej o powrocie Aaona miało być jedyną rzeczą, którą na razie dla nich zrobiła, bo pewnie chcieliby być teraz sami. A raczej ona wolałaby być z Percedalem, skoro Anielica rozkoszuje się spędzaniem czasu z Pół-wampirem, Pół-demonem. Na pożegnanie wysłała jej tylko słowa otuchy i ciche -dziękuję siostro... - wprost do jej główki.
Kiedy Aaon zerwał się w pogoni za dziewczyną, Anielca walneła się w głowę - przecież Nono była ranna. Znowu muszą zwracać uwagę na rany i ciecz z nich wypływającą, bo to pobudza Aaona.
Chłopak jednak nie był sprawny tak jak we wcześniejszym czasie. Odczytała z jego umysłu zarówno zdziwnienie jak i zawiedzenie swoimi umiejętnościami. Miał rację, bo chyba długo nie trenował.
- Chwila, chwila! Po kolei. Jakby Ci to wytłumaczyć... -zastanawiała się jak jednocześnie nie okłamać ukochanego i nie narzucać mu niczego - znam Cię od pewnego czasu i tak.. moje nazwisko to Assassi. - napełniało ją przekonanie, że demonowi ta odpowiedź nie wystarczy, ale na razie nie wiedziała co robić.. a raczej, którą z opcji wybrać. Nie mogła tak po prostu oznajmić chłopakowi, że całkiem niedawno całował ją namiętnie przy każdej okazji, albo że pił jej krew. Nawet fakt o tym, że byli przyjaciółmi wydawał jej się niestosowny do przekazania, ale ... dziewczyna nie mogla już wytrzymać. Kucnęła przed chłopakiem i przylgnęła do jego ciała. Przytulała go drżącymi rękami. Przygryzała usta, aby się nie rozpłakać. Tak bardzo tęskniła za chłopakiem, za jego obecnością. Tak bardzo bała się, że nie spotka jego kolejnego wcielenia. Zaskoczyło ją, że stracił tylko wspomnienia, bo przecież teoretycznie go zabito. Nie rozumiała wciąż wielu rzeczy z nim związanych, ale cieszyła się tym momentem. Ściskała go bardzo mocno i nie chciała go puścić. A co jeśli znowu jej Go odbiorą? Co jeśli On sam nie będzie jej chciał? Będzie musiała się z tym wszystkim pogodzić i przygotowywała się na to.
Zostawiła chłopaka i wstała. Oparła się o drzewo i zjechała na miękką trawę. Dalej przygryzając wargę powiedziała - Przepraszam.. ja tylko... myślałam.. przepraszam... . Długo hamowane łzy, w końcu popłynęły po jej twarzyczce. Oczka zmieniły się na czarne. Przywołała się do porządku. Nie potrzebnie to robiła. Jej krew mogła tylko namącić w umyśle i tak już rozdrażnionego Aaona. Krew Nono wyzwoliła w nim znowu wampira, a w dodatku jej bliskość. Jego kły znajdowały się zaledwie w odległości kilku centymetrów od jej tętnicy szyjnej. Przysięgła sobie, że więcej nie postąpi już tak nie.. stosownie.
Anonymous
Gość
Gość

Góry - Page 2 Empty Re: Góry

Pią 18 Maj 2012, 22:39
Siedząc po turecku wytężył cały umysł, aby dobrze zrozumieć przekaz od dziewczyny o nazwisku Assassi. Nie pomylił się co do tego jak się nazywa i do tego, że zna Aaon'a od jakiegoś bliżej nieokreślonego czasu. Była bardzo przejęta tym co mówi, jednocześnie przemyślała każde słowo wypowiedziane w kierunku demona, który kiwnął lekko głową, że zrozumiał i zamyślił się na nowo. Nie mógł nic wykrzesać z głowy, żadnego zdarzenia powiązanego z Jej osobą. Nie miał za wiele do przeglądania w swojej głowie, więc po prostu milczał nie wiedząc co z sobą zrobić.
Wtedy zupełnie nie zrozumiał kolejnego zachowania osoby towarzyszącej. Zbliżyła się do niego, a później przylgnęła do niego szczelnie i nie rozluźniała uścisku ani na chwilę. Na swoim torsie czuł wilgoć od Jej łez, czuł Jej ciepło na sobie i słyszał słowa jakie wypowiedziała, gdy tylko odsunęła się od niego. Przez tą chwilę bliskości czuł jak buzowała Jej krew w żyłach, dlatego obnażył kły i ścisnął je z dolnym rzędem zębów. Nie obchodziło go teraz fakt, iż Assassi jest pełna krwi, co Jej zachowanie, to jest przytulenie się do niego. Siedział jak siedział, w bezruchu, chociaż w środku coś drgnęło. To dobry uczynek, to nie jest bicie czy kara. To było... miłe... a zarazem takie niezrozumiałe. Dlaczego to zrobiła? Dlaczego roniła łzy? Z jego powodu? Co on takiego zrobił? Dał się przytulić? Miał Ją powstrzymać? Chciała coś tym gestem zakomunikować? Trafić do jego podświadomości? Im dłużej milczał i nic nie robił, tym więcej pytań przybywało i tym bardziej bolała go głowa. A im bardziej bolała go głowa, to tym częściej spoglądał nie w oczy Anielicy co na Jej smukłą szyję. Potrząsnął kudłatą i rogatą łepetyną i wstał wyprostowany. Zrobił może z dwa kroki i był tuż przed Assassi, na którą patrzył z góry (jest troszkę wyższy w tej formie). Nagle wyciągnął ku Niej swoją prawą rękę i otarł kciukiem spływające po Jej policzku łzy. Cały czas nie odrywał wzroku od dziewczyny, której tęczówki przybrały kolor czerni. Znów czuł Jej ciepły oddech na swoim torsie z wytatuowanym czarnym słońcem. Znów słyszał jak serce pompuje Jej krew w żyłach. Nieco krwi dostrzegł na przygryzionych przez Nią wargach, lecz wrócił wzrokiem na Jej czarne oczka jak paciorki. Zimny chłód wydobył się z ust demona, który wędrował ze słowami:
-O czym myślałaś?
Oparł swoje dłonie o drzewo za Anielicą tak, że zagradzał Jej drogę ucieczki na bok. Zmrużył dolne powieki i dodał wwiercając swoje czerwone ślepia w Jej piękne oczy:
-Nie mówisz mi wszystkiego.
Zbliżył swoje czoło do Jej czółka i zjechał wzrokiem niemal rozpalonym do czerwoności na Jej dolną wargę. Z sykiem wysunął kły i swoimi ustami przywarł do Niej miętosząc Jej wargę, ale nie w celu całowania. Jego język zlizał posokę z Jej ust, jednocześnie chwycił mocno Anioła za ramiona i w ten sposób przywarł Ją do drzewa jak gwóźdź do trumny. Słychać było jak Aaon'owi spływała krew w przełyku, a dziewczyna nieco bladła od upuszczanej krwi. Odessał się od Assassi minutę później, pozbierał na tyle myśli, że był w stanie to przerwać. Puścił "ofiarę" ze swoich szponów i odsunął się od Niej przecierając nadgarstkiem zwilżone posoką demoniczne usta. Nie wyglądał na zadowolonego tym co zrobił, ale dopuścił się tego. Zregenerował dość dużo sił, aż dziwne, że taka mała dawka mu wystarczyła. Nieco łagodniejszym wzrokiem obdarzył Anielicę, która dzielnie wytrwała ten rytuał demona. Przekręcił głowę na bok i powiedział poważnym głosem:
-Wytrzyj się, chyba, że chcesz pozbyć się jeszcze trochę krwi.
Machnął ogonem i oparł się plecami o to samo drzewo co wcześniej Assassi. Nie miał wyuczonych zasad postępowania w tym środowisku, więc zdawał się na instynkt lub małpował zachowania innych. Tak było tym razem, widział jak wcześniej Anioł przylgnął plecami do konaru, więc poszedł w ślad za nim.
Anonymous
Gość
Gość

Góry - Page 2 Empty Re: Góry

Sob 19 Maj 2012, 00:08
W umyśle chłopaka z jej powodu powstał jeszcze większy mętlik. Nie domyślał się powodu, dla którego okazała mu tą odrobinkę ciepła i bliskości. Nie rozumiał jej postępowania począwszy od ratunku od "kapłanów" i skończywszy na przytuleniu. Przeklinała się w duchu za ulegnięcie odruchowi.. chciała dobrze i jak zwykle wyszło zupełnie przeciwnie.
- ymm... - zastanawiała się co odpowiedzieć, ale chłopak nie pozwolił jej na udzielenie informacji, która go interesowała.
Aaon nie pozwolił jej na długo oddalić się od Niego. Oparł się o pień za jej plecami i przywarł to jej czoła swoim. Poczuła ciepły dreszcz, przeszywający całe jej ciało. Uczucia bywają zgubne i tak wtedy się stało. Sytuacja nie wyglądała wesoło, bo bransoletka od Ukye świeciła nadal jasnym światłem, próbowała się uspokoić, żeby czasem nie wywołała jej prawdziwych mocy - nie na Aaonie, był dla niej zbyt ważną osobą. Dziewczyna przepełniona szczęściem, nie omieszkała się jednak odczytać z jego myśli jego prawdziwych intencji. Chciała się odsunąć, ale był szybszy. Przylgnął do niej swoimi ustami... Zacisnął ręce na jej ramionach, uniemożliwiając jej uniknięcie "pocałunku". Jego dotyk różnił się od tych sprzed jego zniknięcia. Ranił jej soczyste wargi swoimi kłami, spijając jej szlachetną krew.. Czuła jak przełyka kolejne porcje jej posoki. Zacisnęła czarne niczym węgle oczy. Spod jej powiek pociekły równie ciemne łzy, które mieszały się z wypływającą krwią. Kurczowo trzymała się kory drzewa, o które była oparta - tylko tyle mogła zrobić. Chyba pierwszy raz bolał ją Jego dotyk. Na szczęście chwyt chłopaka się nieco rozluźnił.
Kiedy powiedział, żeby się wytarła, poczuła się jak szmata. Czyż nie do panienek lekkich obyczajów wypowiada się takie słowa? Co zostało z wyćwiczonych manier starego Aaona? Narastała w niej furia. Wystawiła język i przejechała nim po wargach usuwając resztki krwi, którą zostawił wampir. Podeszła do niego i uderzyła go otwartą ręką w twarz, zostawiając na niej na chwilę czerwony ślad. Kontrastował z jego białą cerą, ale zasługiwał na takie postępowanie. Skoro On zachowywał się jak gbur, to ona mogła Go za to w ten sposób ukarać.. i tak tego nie zrozumie.. Do tego małpował, świadomie naśladował jej zachowanie siadając pod drzewem. Obróciła się do niego plecami ocierając ślady po kolejnych łzach. Nie warto - pomyślała... zacisnęła pięści ponownie tego wieczoru, tym razem powstrzymując się przed wygarnięciem chłopakowi słów, których potem mogłaby żałować. Kiedyś rozdrażnił go tytuł książki, a teraz kiedy jego instynkty przybrały zdecydowanie gorszy wygląd nie wiedziała, czego mogła się spodziewać. W dodatku teraz nie przejmował się jej życiem. Dostała to czego kiedyś chciała! O jak się te marzenia spełniają. Przełknęła głośno ślinę i popatrzyła się prosto w oczy chłopaka.
- Nigdy więcej mi nie groź. Nigdy. - powiedziała podkreślając każde słowo (DWUKROTNIE!), po czym dodała zdecydowanie łagodniejszym tonem - Przyjaciele stawiają potrzeby innych nad swoje.. - w głębi duszy chciała go przytulić. Jej ciało nie zdradzało jednak żadnych ukrytych w środku emocji.. nie warto było narazie. Aaon chyba nie rozumiał jej dobrych gestów.
Anonymous
Gość
Gość

Góry - Page 2 Empty Re: Góry

Sob 19 Maj 2012, 09:09
Cios w policzek nie zrobił na nim fizycznego wrażenia, co emocjonalnego. Coś się nie zgadzało w tym wszystkim, dlatego milczał bardzo długo ocierając ręką lewą stronę twarzy po zaczerwienieniu. Siedział z najeżoną sierścią na ogonie i przedramionach, lecz powstrzymywał się przed ripostą, zwłaszcza, iż usłyszał zdania z ust Assassi. Pierwsza była formą karcenia, na które tylko fuknął przez nos, ale drugie zaskoczyło go. "Przyjaciele stawiają potrzeby innych nad swoje.." Czy to nie oznaczało, że dziewczyna mogła w każdej chwili wyrwać się z jego uścisku, ale ponieważ była Jego przyjaciółką dała demonowi się napić swojej krwi? Kim Ona była, jest, będzie dla Aaon'a? Teraz jest wściekła na niego, tak odczytał Jej gesty, ale dlaczego w związku z tym zostaje u boku chłopaka, który Ją skrzywdził? Nie umiał hipnotyzować, więc to odpadało. Ona z własnej woli trwała u Jego boku, nawet kosztem swojego zdrowia. Otworzył szerzej oczy, tęczówki zmniejszyły się do kropeczki, bo naszły go nieznane temu wcieleniu wspomnienia. Liczne kadry z dawnego życia.
Chatka Assassi napisał:Aaon:
Z jego aniołkiem nie było najlepiej, wyglądała strasznie blado i nie chciała wracać do Samotni. Dobrze, że przynajmniej pokazała Aaon'owi dom, w którym najprawdopodobniej mieszkała. Chciała iść o własnych nogach, co kończyło się licznymi potknięciami, ale w ostatniej chwili złapał wampir dziewczynę w talii i mocno objął, aby nie upadła.
-Jestem tutaj Assassi, wytrzymaj trochę, zaraz będziesz w domku.
Mówił czule do nieprzytomnej i przyspieszył idąc pewnie w kierunku dobrze kamuflującej się chatki.

Assassi:
Przeciągnęła paluszkiem po bliźnie Aaona. Połozyła jego dłoń na swój policzek. Miala ochote słuchac tego co mówi Aaon cały czas.
- Aaon nic mi nie jest.. na prawdę..
Samotnia Upadłych napisał:Assassi:
Kiedy wróciła spowrotem do pomieszczenia Aaon siedział oparty o framugę łóżka i wpatrywał się pustym wzrokiem przed siebie. Rzuciła mu worek z czerwoną cieczą, wiedząc że na pewno go złapie. Usiadła na krańcu materaca i nie wiedziała jak zwykle co zrobić.
- Aaon przepraszam...
Po policzku anielicy spłynęła słona łza, a głos się jej łamał.
- Aaon przepraszam Cię... ja.. nie.. przepraszam. to wszystko za dużo.. ta bariera... John.. przepraszam ... chciałam ... ja chyba.. bo Ty jesteś dla mnie taki.. inny.. ważny... przepraszam!
Aniele łzy obmywały całą jej twarz, ciągle była odwrócona plecami do Aaona, może on był na nią zły o to jak się zachowała, nie chciała mu się narzucać.
Wybiegła z pokoju zostawiając otwarte drzwi.

Aaon:
-Zaczekaj...
Assassi poczuła delikatny chwyt za nadgarstek. Trochę dyszał, bo pobiegł od razu w tej chwili, kiedy przeprosiła po raz piąty. Dokładnie wtedy czuł obowiązek odciążenia anioła z tego smutku jaki Ona nosi. Na jego kłach nie widać było krwi, co znaczy, że nie wypił zawartości tego woreczka podanego przez przyjaciółkę, a raczej kogoś więcej niż przyjaciółkę. Niespodziewanie przytulił anielicę do siebie szczelnie, a znużone oczy skierował nad Jej głową. Starał się wyrównać oddech, ale mając taki skarb w ramionach było ciężko. W końcu przełamał milczenie.
-Rozumiem Twoje zachowanie, nie mam Ci za złe, nigdy nie będę mieć... Już dość cierpiałaś przeżywając ze mną "rytuał"... Czułem Twoją obecność i z jednej strony było mi lżej, ale z drugiej... jak teraz pomyślę o tym, to ja powinienem przepraszać.
Przetarł palcem te największe łzy cieknące z oczu Assassi, jednocześnie położył swój zimny policzek na czubku Jej głowy.
To było o nim i o Anielicy. Ale... to wszystko wyglądało tak obco, a zarazem tak znajomo. Strach zagościł w Aaon'ie, który zaczął drżeć na całym ciele. Schował twarz w dłoniach i kręcił głową jakby coś chciał komuś zaprzeczyć. Chyba samemu sobie. Jeśli wszystko co widział istniało naprawdę, to Assassi była kimś więcej niż przyjaciółką. Tylko znowu... stracił pamięć do definicji słów, co to oznacza bycie przyjacielem? "Przyjaciele stawiają potrzeby innych nad swoje.." ponownie przypomniał sobie to zdanie wypowiedziane z ust Anielicy. Czyli to prawda... Czuł wzrok Anioła na sobie, ale bał się na Nią spojrzeć. Nie po tym co zrobił. Docierało do niego to, że źle postąpił, a jeśli dobrze, to wobec niewłaściwej osoby. Odkrył wreszcie twarz z ukrycia szponów i szybko oddychając podniósł się z ziemi.
Wyprostował się, a czerwone tęczówki skierował na czarne jak węgle oczy dziewczyny. Jego twarz nie była groźna, wyglądał teraz na naprawdę zagubionego, bo taki był. Przy szybko opadającej klatce piersiowej stanął na przeciwko Anioła, po czym gwałtownie klęknął ze spuszczoną głową przed Jej obliczem. Po całym ciele przechodziły drgawki, ciężko przełknął ślinę i z wykrzywionych ust wypowiedział następujące słowa:
-Assassi... Nie jestem godny, abyś przebywała ze mną... zwłaszcza po tym co zrobiłem... przepraszam.
Na ziemię spadła kropla łzy, która powędrowała z oczu demona skrytych pod białymi włosami. Chwilę milczał, starał się pozbierać myśli i ułożyć je w równie szczere wyrażenia co poprzednie.
-Tak mi wstyd, że nic nie pamiętam... że jestem taki pusty w środku... że się zmieniłem. Chciałbym na nowo Cię poznać... bo jesteś warta poznania... bo byłaś kimś więcej niż moją przyjaciółką... lecz teraz po prostu nie wiem co to znaczy...
Schylił się jeszcze bardziej i zacisnął zęby. Czuł się tak nieprzyjemnie, tak słabo i beznadziejnie. Było mu zimno na zewnątrz, chociaż w środku odczuwał coś innego. Gorycz. Smutek. Przygnębienie. Żal. I strach. Wszystko było mu obce, całe otoczenie, prócz Assassi. Chciał przy Niej być, żeby nie czuć się tak zagubionym. Ona dała mu już kilka wskazówek, a on Ją zdążył zranić. Swoją niewiedzą dotyczącą relacji między nimi, swoim demonicznym instynktem łaknąc Jej krwi, swoją potworną osobą wobec anielskiej piękności.
Nie ruszał się z klęczek, drżał na ciele i podczas oddychania drżał haust powietrza, który pobierał i oddawał. Ogon nie ruszał się, jakby był sparaliżowany. Rogi i oczy nie świeciły tak złowrogo jak przedtem podczas spożywania krwi.
Anonymous
Go??
Gość

Góry - Page 2 Empty Re: Góry

Nie 20 Maj 2012, 01:17
Aaon
LvL Up - 6
+10 do stat

Assassi
LvL Up - 12
+10 do stat
Anonymous
Gość
Gość

Góry - Page 2 Empty Re: Góry

Nie 20 Maj 2012, 10:03
Jej zachowanie powodowało powiększenie się panującego chaosu w umyśle Aaona. Załamywała nad tych faktem ręce, ale to zmuszało ją do szukania coraz to nowych dróg pomocy mu. Wybrała chyba najprostszą, a za razem chyba najbardziej wymagającą - czekać. Uderzenie w policzek wymusiło nam nim kolejne przeanalizowanie sytuacji. Nagle zaszła w nim jedna malutka zmiana. Chaos jakby trochę się zmniejszył i zobaczyła przebłyski z dawnych sytuacji.. z ich własnej historii. Wspomnienia z Samotni Jej i Upadłego. Aaon nie wiedział co o tym myśleć, a ona się cieszyła. W końcu zdecydował, że postąpił bardzo źle w stosunku co do niej i w tym momencie anielicy chciało się skakać ze szczęścia. Wracały nie tylko wspomnienia i dawna osobowość, ale także światopogląd i maniery.
Kiedy chłopak uklęknął przed nią i gorliwie zaczął ją przepraszać, wróciła na ziemię. Położyła swą drżącą dłoń na jego ramieniu i ścisnęła. Nie mogła narażać go znowu na bliskość swoich tętnic i żył.
- cii... - uspokoiła go łagodnie, po czym ze łzami w oczach dodała - Aaon.. nawet nie wiesz jak się cieszę... Nie ma dla mnie znaczenie jakie poglądy wyznajesz, ani nawet do jakiej rasy należysz. Duszę masz jak każda istota na tej wyspie, podobnie jak wolną wolę. Skoro anioły upadają, to demony potrafią się wznieść w niebiosa...
Znowu się rozpłakała. Łzy obmywały całą jej twarz, ale to były inne łzy. Łzy szczęścia i radości. Jednak ren stan nie trwał długo, bo uświadomiła sobie, że musi wyciągnąć od chłopaka, które osobą są odpowiedzialne za jego zniknięcie.
- Ja muszę Ci zadać kilka pytań.. to bardzo ważne, żebyś odpowiedział mi szczerze. Jeśli nie chcesz to zapytam o nie później oczywiście.. a potem chciałabym Ci coś pokazać, jeśli mi na to pozwolisz. - nie wydawała rozkazów chłopakowi, bo to byłoby bez sensu. Sugerowała tylko, że jeśli on chce, może za nią pójść, a wtedy ona pomoże mu zdobyć prawdopodobnie kilka nowych wspomnień - takich które wypełniłyby tą pustkę.
- No więc.. Czy kojarzysz jakieś imiona ludzi, którzy Cię uwięzili? - ciągle wahała się, czy pytać, czy nie... - Jak długo byłeś w tej klatce, z której uwolniła Cię Nono i czy wypuszczali Cię z niej kiedyś? Opowiesz mi o wszystkim co Cię tam spotkało?
Zadawała dużo pytań, albo w sumie bardzo ogólne pytania, ale nie mogła pomagać ukochanemu, nie wiedząc jakie problemy go dręczą. Objęła jego dłoń swoimi dwiema i oczekiwała na odpowiedzi ze strony chłopaka, albo przynajmniej jego myślenie o całej sytuacji..

Anonymous
Gość
Gość

Góry - Page 2 Empty Re: Góry

Nie 20 Maj 2012, 10:51
Słowa Anielicy bardzo głęboko trafiły do jego umysłu i skażonej bakcylem demonizmu duszy. Ostrożnie uniósł głowę i oczy na Assassi, która położyła dłoń na jego ramieniu. Czuł Jej ciepło, widział w Jej oczętach łzy, zachowywał ciszę, aby wszystkie słowa jakie wypowiadała były wysłuchane. Pochwaliła go, za okazanie skruchy i emocji, oraz za szczerość. Ciągle klęczał przed Aniołem, który stał przed nim i oświecał jego umysł. Dowiedział się przy tym, że dawniej reprezentował inną rasę, a teraz jest demonem. To określenie słyszał już z ust "kapłanów", tuż przed jego śmiercią. I właśnie dziewczyna zaczęła poważną rozmowę na temat tego co przeżył tam. Z jakimi osobnikami miał do czynienia i inne szczegóły. Na propozycję do wypowiedzenia się na ten temat skinął głową, powie co pamięta, jest coś winien za ratunek z mrocznych lochów.
Z klęczek przemieścił się w siad turecki. Ogon znów się nieco ożywił, ale nie jego właściciel, który w zadumie spoglądał na swoje szpony, a później podniósł wzrok na Assassi.
-Byłem tam długo... takie odnosiłem wrażenie. Pamiętam ból i agonię oraz to jak bardzo krzyczałem... -przez jego głowę przelatywały ujęcia omawiane na głos, skrzywił usta w grymasie złości, nawet ręka, którą obejmowała dziewczyna, mocniej ścisnęła Jej dłonie- wszyscy używali dziwnych zaklęć, które odczuwałem jakbym był niszczony od środka. Nie mówili nic poza regułkami... nie wiem dokładnie, kiedy znów zacząłem oddychać. Wtrącili mnie do lochów, w których siedziałem o głodzie dwa dni, i miałem siedzieć kolejne bez jedzenia, bo podniosłem bunt... Obezwładnili mnie gazem rozluźniającym mięśnie, i wtedy wkroczył ich szef... szydził ze mnie, upokarzał, jak wtedy, gdy mnie umieścił w Kręgu Śmierci.
Zamknął na chwilę oczy, jakby chciał sobie przypomnieć więcej szczegółów dotyczących tamtych zdarzeń. Oddychał nierówno, rosła w nim złość, którą tłamsił w sobie za rzędem kłów, które ściskał mocno.
-Tego szefa już kiedyś widziałem, on mnie też pamiętał i nienawidził mnie... dlatego mi to zrobił.
W myślach spod kaptura odsłoniła się niewyraźna twarz kamerdynera John'a, która pokazywała rząd zębów i śmiała się gardłowo. Zaraz zniknęła w ciemnościach, Aaon otworzył ślepia, rozchylił nozdrza i myśli wędrowały w zupełnie innym kierunku niż omawiane tego co robił w grocie pełnej członków Klanu Zaćmienia Słońca. Drgała mu lewa dolna powieka jak od tiku nerwowego. Wolną dłoń wysunął przed siebie ściśniętą w pięść i pogroził w powietrze:
-Jak go dorwę, to go zabiję. Słyszysz? ZABIJĘ GO!!!
Prawie poderwał się z miejsca, jednak dotyk Anioła sprowadził go na Ziemię i spięcie zeszło z niego niemal natychmiast. Na chwilę obecną więcej nie jest w stanie opowiedzieć, to za świeża sprawa, aby mówić to na spokojnie. Chociaż nie było wiadomo czy ten temat kiedykolwiek osłabnie w emocjach.
Oddychał już spokojniej, swoją rękę też nie ściskał tak mocno na dłoniach Anielicy. Podniósł wyżej głowę i spojrzał z ciekawością na Assassi.
-Co robiłaś będąc na wolności?
Ogólnie to zapomniał jak się żyje, ale takie pytanie na dobry początek można zadać bez większych konsekwencji. Ciężko przyzwyczaić się do wolności, która pojawiła się całkiem niespodziewanie i po wielu trudnych chwilach spędzonych za kratami i przed wtrąceniem do lochów. Powrót do rzeczywistości może okazać się trudniejsze niż przypuszczał, zwłaszcza, że nie wie jak wielu rzeczy nie pamięta, nie zna i nie wszystko pozna.
Anonymous
Gość
Gość

Góry - Page 2 Empty Re: Góry

Nie 20 Maj 2012, 23:28
Kiedy słuchała o torturach jakimi krzywdzili Jej Ukochanego drżało jej ciało, kiedy widziała obrazy jakie przywoływał w tych chwilach w głowie, cierpiała jej dusza. Jedyną pociechą był dotyk demona, który przy nieco drastyczniejszych opisach ściskał mocniej jej dłonie. Wsłuchiwała się w z cierpliwością w Jego słowa i analizowała dokładnie każde zdanie. Nie odczuwał upływu czasu, ale to wina ten dziwnej jaskini i szeregu drzwi za którymi Go uwięziono. Drugim istotnym szczegółem było chyba, że nie wiedział jak się ten czas mierzy.
Kolejnym obrazem jaki jej zafundował, całkowicie nieświadomie, była twarz Johnego. Człowieka, któremu dawny Aaon ufał i którego traktował chyba jak kogoś w stylu ojca, bardzo surowego, ale ojca. Nigdy w ten sposób oczywiście o nim nie mówił, ale wydawało jej się, że dla chłopca nie był wyłącznie kamerdynerem. Ponadto Lady Ann powierzała mu opiekę nad Aaonem. Nie mogła uwierzyć w to, że ten człowiek, czy raczej "kapłan", mógł zdradzić te dwie osoby, z którymi żył przez tyle lat.
Reakcja chłopaka na przypomnienie sobie złych momentów w nowy życiu związanych właśnie z tym domniemanym zdrajcą, nie zdziwiła Assassi. Jego demoniczna natura wyostrzała tylko negatywne uczucia i dlatego że Aaon nie potrafił nad nią jeszcze zapanować, ona kontrolowała jego. Próbowała Go uspokoić, ale jej starania szły na daremno. Wyciszył się sam, może tylko z małą jej pomocą.
W pierwszym momencie zdziwiło ją to pytanie. Nie wiedziała dokładnie o co chodziło demonowi i już miała zapytać o to, kiedy w myślach On zaczął zastanawiać się co można robić, kiedy nie ograniczają kogoś żelazne kraty.
- Przez jakiś czas wędrowałam po Górach Kazanu, spodobały mi się te widoki i krajobrazy, spotkałam tutaj staruszka, który chyba mnie polubił. Spędziłam trochę czasu z Nono i z Percedalem. Na pewno Go poznasz niedługo. - wymieniła wszystko (prawie) jak leci, żeby mu nie zaśmiecał głowy niepotrzebnymi sprawami.
Podrapała się po głowie i uśmiechnęła sama do siebie.
- Wiesz... kiedyś potępiałeś swój demonizm... teraz to nawet śmieszne. Taka ironia losu. Przepraszam, że się śmieję... - to było chyba głupie, ale nie mogła być cały czas smutna, a rozładowania atmosfery było chyba dobrym pomysłem. - Ja mam pomysł! Chce pójść do kina z Tobą.
Trochę poroniony pomysł, ale z drugiej strony mógł Aaonowi trochę przybliżyć realia istot na wolności. Pociągnęła go za ręce, tak żeby wstał i ruszyła w miejsce, z którego mogli spokojnie odlecieć. Rozwinęła znowu swoje śnieżnobiałe skrzydła i pokazała w górę. Wzleciała nad ziemię i wykonała zapraszający ruch dłonią. Chciała, aby Aaon do niej dołączył, bo nie będzie w stanie go dźwigać przez taką odległość. W sumie nie chodziło tutaj o siłę, ale raczej skrępowanie i bliskość w jakiej musieliby spędzić te kilka minut.


z tematu :arrow: Kino Jupiter
Anonymous
Gość
Gość

Góry - Page 2 Empty Re: Góry

Pon 21 Maj 2012, 06:32
Próbował sobie wyobrazić to o czym mówiła Assassi, i nawet nie poszło najgorzej. Tylko sylwetki dwóch osób, to jest staruszka i sir Percedala, zastąpiły dwie niewyraźne osoby, bo nie wiedział jak wyglądają. Wędrowanie po górach wydawało się miłym zajęciem, nie mniej jednak nie skupiał się tak bardzo nad tymi czynnościami na wolności, żeby nie umknęły kolejne słowa Anielicy. Zresztą dziewczyna sama ograniczyła się do najważniejszych momentów.
Uniósł brwi słysząc o tym, że kiedyś unikał sytuacji, w których przejmował nad nim kontrolę demon. Widział przy tym Jej uśmiech. Trochę to dziwne, że coś takiego mogło Ją rozśmieszyć, Aaon inaczej odebrał tą informację. Wiedział, że wcześniej był kimś innym, ale nie miał pojęcia, iż już wtedy walczył z samym sobą. A niech się śmieje, do twarzy Assassi w uśmiechu.
Moment później z entuzjazmem zaproponowała wypad do kina, a raczej naleganie. Nad głową demona mogły się pojawić pytajniki, gdyby były widoczne.
-Do kina?
Nagle dziewczyna pociągnęła go za ręce, aby wstał i rozłożyła swoje białe skrzydła. Były przepiękne. Zrozumiał co należy zrobić, więc za chwilę z jego pleców wystrzeliły czarne jak smoła, nietoperze skrzydła. Bardzo różniły się od tych anielskich, ale były jak najbardziej sprawne. Strzepnął z nich krople krwi i poderwał się do lotu dryfując nad ziemią, a później pofrunął bliżej Assassi. Nareszcie miał pożytek ze skrzydeł, które w celi kompletnie były nieprzydatne. W końcu odleciał za Aniołem.

zt>Kino Jupiter
Sponsored content

Góry - Page 2 Empty Re: Góry

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach