Góry
Nie 12 Lut 2012, 12:43
Góry jak góry, nie należą do żadnego miasta. Często chodzą tędy podróżnicy, którzy mają ciekawe informacje ze świata co nawet w telewizji nie pokazują.
- GośćGość
Re: Góry
Czw 07 Cze 2012, 13:49
Araneus po wyjściu z kanionu uciekał tam gdzie nic ani nikt go nie znajdzie. A mianowicie w góry. Idąc po wznoszącym się co jakiś czas terenie zastanawiał się co ze sobą począć. Po drodze zjadł trochę jagód i innych leśnych darów. Gdy zagłębił się daleko między drzewami czuł się bezpiecznie. Był u siebie, drzewa szeptały mu swe myśli a zwierzęta też co jakiś czas powiedziały coś miłego. Pierwszy raz od dawna poczuł się szczęśliwy. Czuł się jak w domu. Spojrzał na swoje brudne ubranie i podszedł do jeziorka. Wchodząc do cieplej wody czuł się odprężony i spokojny. Postanowił porzucić swoje stare odzienie by nikt nie znalazł go po zapachu. Pozostawała jeszcze kwestia jego samego. Nabrał powietrza i zanurkował na dno płytkiego jeziorka. Po chwili przeglądania dna znalazł to czego szukał...muł. Chwilę to trwało ale wyciągnął go dosyć sporo na brzeg co raz nurkując i nabierając powietrza. Rozlał półpłynny muł na ziemi i się nim wysmarował od stóp do głów. W błotku były jeszcze jakieś fluorescencyjne glony ale nie zwrócił na to zbytnio uwagi. Po kilku godzinach leżenia na trawie w zaschniętym już mule. Wstał i wszedł do wody. Gdy zmył z siebie już wszystko poprosił kilka zwierząt by powiedziały jaki zapach od niego czują. Było tak jak się spodziewał. Glony, błoto i ledwo wyczuwalny ludzki zapach. Araneus wrzucił swoje stare ciuchy do wody a gdy zobaczył swoje odbicie w lustrze wody zamurowało go z wrażenia. Jego włosy, teraz w większości niebieskie lśniły. Ściągnął z kosmyka na czole małą roślinkę. Był to glon. Chłopak przez kilka dłuższych chwil próbował zmyć ten kolor z włosów ale bez skutecznie. Farba z glonów wsiąkła tak głęboko żeby odzyskać czarny kolor musiałby ściąć włosy i czekać aż odrosną.
-Przydały by mi się nowe ciuchy.
Stwierdził po pogodzeniu się z nowym kolorem włosów. Przechadzał się po lesie jak go natura stworzyła. Nie miał czego wstydzić się zwierząt które nigdy nie rozumiały ludzi chodzących w ubraniach. Widząc nagiego chłopaka traktowały go nie jak człowieka ale jak swojego. Wszystko fajnie ale nie może ciągle łazić na golasa, jeszcze ktoś go zobaczy. A uwagi nie chciał na siebie sprowadzać. Zbliżył się do głównych ścieżek w poszukiwaniu łatwego łupu. Po około pół godzinie znalazł to czego szukał. Piknik. Cała rodzina bawiła się dobrze na łonie natury. Chłopak siedział spokojnie w krzakach czekając na odpowiedni moment aż rodzina odejdzie. Gdy tak się stało wyszedł cicho z krzaków i złapał jedną torbę by po chwili zwiewać ile sił w nogach. Jak się domyślił zauważyli go. Słyszał oddalające się krzyki.
-Co jest ku*wa ? ! < zapewne tatuś >
-Mamo tam jest goły chłopak...fajny nawet. < dziewczęcy głos, nastoletnia córeczka >
-Nie patrz się tam Emiko ! < oburzony, kobiecy głos. Matka >
Gdy oddalił się na tyle że nie słyszał już ich głosów i upewnił się że go nie ścigają; przejrzął zawartość torby.
-Konserwy...jakaś książka...aparat...jest.
Powiedział wyciągając ciuchy. Przymierzył, poza białą koszulą która była odrobinę przydługa wszystko pasowało. Wyglądał teraz jakby zszedł z motoru ( Avatar ). Zagłębił się w las oddając lekturze książki którą znalazł w torbie. Były tam niby magiczne symbole okultystyczne. Po bliższym przyjrzeniu się stwierdził że to lipa.
-Nastoletnie dziewczyny i te ich książki o magicznych kotach...ech.
Idąc czytał z nudów o przygodach pół kota-pół tosta, na okładce było napisane "NyanNyan no Otaku".
-Przydały by mi się nowe ciuchy.
Stwierdził po pogodzeniu się z nowym kolorem włosów. Przechadzał się po lesie jak go natura stworzyła. Nie miał czego wstydzić się zwierząt które nigdy nie rozumiały ludzi chodzących w ubraniach. Widząc nagiego chłopaka traktowały go nie jak człowieka ale jak swojego. Wszystko fajnie ale nie może ciągle łazić na golasa, jeszcze ktoś go zobaczy. A uwagi nie chciał na siebie sprowadzać. Zbliżył się do głównych ścieżek w poszukiwaniu łatwego łupu. Po około pół godzinie znalazł to czego szukał. Piknik. Cała rodzina bawiła się dobrze na łonie natury. Chłopak siedział spokojnie w krzakach czekając na odpowiedni moment aż rodzina odejdzie. Gdy tak się stało wyszedł cicho z krzaków i złapał jedną torbę by po chwili zwiewać ile sił w nogach. Jak się domyślił zauważyli go. Słyszał oddalające się krzyki.
-Co jest ku*wa ? ! < zapewne tatuś >
-Mamo tam jest goły chłopak...fajny nawet. < dziewczęcy głos, nastoletnia córeczka >
-Nie patrz się tam Emiko ! < oburzony, kobiecy głos. Matka >
Gdy oddalił się na tyle że nie słyszał już ich głosów i upewnił się że go nie ścigają; przejrzął zawartość torby.
-Konserwy...jakaś książka...aparat...jest.
Powiedział wyciągając ciuchy. Przymierzył, poza białą koszulą która była odrobinę przydługa wszystko pasowało. Wyglądał teraz jakby zszedł z motoru ( Avatar ). Zagłębił się w las oddając lekturze książki którą znalazł w torbie. Były tam niby magiczne symbole okultystyczne. Po bliższym przyjrzeniu się stwierdził że to lipa.
-Nastoletnie dziewczyny i te ich książki o magicznych kotach...ech.
Idąc czytał z nudów o przygodach pół kota-pół tosta, na okładce było napisane "NyanNyan no Otaku".
- MG
- Liczba Postów : 200
Re: Góry
Czw 07 Cze 2012, 14:47
Ojciec nie mógł darować ze ktoś zawalił torbę z jego ubraniami akurat do jego ulubionego Harleya. Jeśli by sie uprzeć to co prawda Arane wyglądał na jego przystojnego pięknego, ale za prawdę skromnego syna. yhym... ciekawe czy lepkie raczki też po "NIBY" ojcu... Dobra nie będę walił jakiś durnych wywodów, bo jeszcze ty czytelniku to źle to zrozumiesz. I wyjdzie że tamten facet to ze strony matki wujka, brata ciotecznego, jego syna, potem następnego syna, dziewczyny z która się ożenił, jej ciotka to córka właśnie tego mężczyzny i dlatego Aran może być jego dalekim krewnym!!! Widzicie wystarczająco pomotane, aby stwierdzić od niechcenia że to możliwe...NIC PODOBNEGO! to nie jest żaden bliski Arana. Tylko jakiś nędzny facet który został okradziony i lubi jeździć motorynka - Harleyem. Dobra niech będzie że przejdę do rzeczy iz widzę ze przysypiasz.... Facet wybrał się jak myśliwy za swoją zwierzyna i w końcu wyskoczył przed Aranem z pomalowanymi policzkami od błota. Jego twarz dumnie pokazywała chyba barwy wojenne. Mężczyzna wtedy sięgnął za swoja pazuchę i wyciągnął...wyciągnął gna... yyy... Butelkę iz go bardzo suszyło. Zaczął pić i niedługo wyzerował. Wtedy też zwrócił się do Arana.
- yo mógłbyś oddać to co zostało w torbie? Chodzi mi głownie o prowiant, butle z wodą... - Pomyślał jeszcze o podpaskach dla żony, ale tego bal się przyznać. Złapał się za głowę i się skulił w strachu. Po chwili się zaczął oglądać. Wstał oddychając z ulgą. - Jednak niczym nie rzuciła żona za me złe myś... - Nie zdążył dokończyć gdy przechylił się na prawo i opadł na ziemie. Krzyknął
- Brawo żono! POBITY REKORD na oko odległość to jakieś tysiąc Jardów- Po czym z uśmiechem złapał się za swojego guza. Powiedział pod nosem
- Dobrze że nie użyła żelazka - Po czym znów sie schylił, czując się po chwili bezpieczny dostał tym razem z trzech przedmiotów. W głowę, tułów i nogę. Przy okazji jakiś ciężki przedmiot leciał w głowę arane. Chyba zona mężczyzny też na niego lekko się zdenerwowała iz pilnie potrzebowała rzeczy z torby.... Mężczyzna szybko dobył torby, nawet jeśli przyszłoby wyrywać ją z rak Arane i rzucił w stronę miejsca skąd nadlatywały przedmioty z tysiąca jardów. Musiał to zrobić aby spokojnie porozmawiać już z Aranem i aby znów nie oberwać rzuconym przedmiotem..
- Ładnie to tak kraść?
- yo mógłbyś oddać to co zostało w torbie? Chodzi mi głownie o prowiant, butle z wodą... - Pomyślał jeszcze o podpaskach dla żony, ale tego bal się przyznać. Złapał się za głowę i się skulił w strachu. Po chwili się zaczął oglądać. Wstał oddychając z ulgą. - Jednak niczym nie rzuciła żona za me złe myś... - Nie zdążył dokończyć gdy przechylił się na prawo i opadł na ziemie. Krzyknął
- Brawo żono! POBITY REKORD na oko odległość to jakieś tysiąc Jardów- Po czym z uśmiechem złapał się za swojego guza. Powiedział pod nosem
- Dobrze że nie użyła żelazka - Po czym znów sie schylił, czując się po chwili bezpieczny dostał tym razem z trzech przedmiotów. W głowę, tułów i nogę. Przy okazji jakiś ciężki przedmiot leciał w głowę arane. Chyba zona mężczyzny też na niego lekko się zdenerwowała iz pilnie potrzebowała rzeczy z torby.... Mężczyzna szybko dobył torby, nawet jeśli przyszłoby wyrywać ją z rak Arane i rzucił w stronę miejsca skąd nadlatywały przedmioty z tysiąca jardów. Musiał to zrobić aby spokojnie porozmawiać już z Aranem i aby znów nie oberwać rzuconym przedmiotem..
- Ładnie to tak kraść?
- GośćGość
Re: Góry
Czw 07 Cze 2012, 15:58
Szedł sobie spokojnie w skradzionych ciuchach czytając książkę o kocie posiadającym dźwięcznie imię, a mianowicie "Nyan". Nikomu nie wadził aż tu nagle zza drzewa wypadł jakiś facet uwalony błotem, po głosie poznał że to mężczyzna którego okradł. Mówił najpierw do niego, potem krzyczał do żony stojącej z córką trochę dalej. Chłopak stał przed nim i patrzył jak na idiotę. Oparł się o drzewo i czytał dalej. Bez odrywania wzroku znad tekstu złapał jedną ręką żelazko lecące w stronę jego głowy.
Kończąc rozdział usłyszał.
-Ładnie to tak kraść?
Spojrzał na mężczyznę i jego rodzinę. Zobaczył zwykłych ludzi chcących zjeść sobie piknik na łonie natury a jakiś golas im to niszczy. Poczuł ukłucie w swojej nie-duszy. Zdał sobie sprawę że jest złym człowiekiem. Kradnie, chciał zabić zabić tamtych ludzi na cmentarzu. Smutno spojrzał na mężczyznę.
-Nie chciałem kraść...uciekałem z pewnego miejsca i byłem przestraszony.
Z postawy chłopaka nie dało się wyczytać agresji, jedynie skruchę i chęć współpracy. Arane spojrzał za mężczyznę na jego rodzinę. Stała tam oburzona kobieta i patrząca na niego z lubieżnym uśmiechem nastolatka. Zwrócił się do mężczyzny.
-Będę pracować dla Pana rodziny aż odpracuje to co ukradłem.
Wystawił rękę w geście przywitania i czekał na rekcję starszego pana.
-Sam Pan zdecyduje kiedy dług zostanie spłacony. To uczciwy układ.
W jednej ręce trzymał książkę a drugą miał wysuniętą i czekającą na uścisk. Patrzył na mężczyznę z uśmiechem. Cała ta sytuacja zaszczepiła mu w głowie jedną myśl "To będzie moja rehabilitacja społeczna. Dziękuje...Najwyższy."
Kończąc rozdział usłyszał.
-Ładnie to tak kraść?
Spojrzał na mężczyznę i jego rodzinę. Zobaczył zwykłych ludzi chcących zjeść sobie piknik na łonie natury a jakiś golas im to niszczy. Poczuł ukłucie w swojej nie-duszy. Zdał sobie sprawę że jest złym człowiekiem. Kradnie, chciał zabić zabić tamtych ludzi na cmentarzu. Smutno spojrzał na mężczyznę.
-Nie chciałem kraść...uciekałem z pewnego miejsca i byłem przestraszony.
Z postawy chłopaka nie dało się wyczytać agresji, jedynie skruchę i chęć współpracy. Arane spojrzał za mężczyznę na jego rodzinę. Stała tam oburzona kobieta i patrząca na niego z lubieżnym uśmiechem nastolatka. Zwrócił się do mężczyzny.
-Będę pracować dla Pana rodziny aż odpracuje to co ukradłem.
Wystawił rękę w geście przywitania i czekał na rekcję starszego pana.
-Sam Pan zdecyduje kiedy dług zostanie spłacony. To uczciwy układ.
W jednej ręce trzymał książkę a drugą miał wysuniętą i czekającą na uścisk. Patrzył na mężczyznę z uśmiechem. Cała ta sytuacja zaszczepiła mu w głowie jedną myśl "To będzie moja rehabilitacja społeczna. Dziękuje...Najwyższy."
- MG
- Liczba Postów : 200
Re: Góry
Czw 07 Cze 2012, 16:25
zona podniosła torbę jak i ujęła dłoń córeczki iż zauważyła jej "lubieżny wzrok" a co prawda rodzice zawsze sa nadopiekuńczy i chcą ratować dzieci przed zajściem w .... yyy przed ich najgorszym w życiu błędzie. Matki instynkt macierzyński chyba zaprawdę był przenikliwy przec co wystarczyło zeby popatrzyła się na męża a on już wiedział co w trawie piszczy. Poklepał Arana po ramieniu jak najmocniej aby mu sie odechciało mu się jakichkolwiek kroków i powiedział.
- Najpierw wypierz te ubranie w strumyku, iż w moim względzie nie będziesz chodził w moich spoconych już rzeczach. - Specjalnie oczywiście to mówił aby się go na chwilkę pozbyć. Przez czas jego rzekomej nieobecności ( Poszedł już lub się zastanawia tak długo - intensywnie) wymyślił kilka planów jakby zająć czas nieznajomego pracownika, aby w jak największym stopniu mógł mijać się z nastoletnią córeczką. Następnie co wymyślił to odpowiednio "Polowanie na Łosia", "Zdobycie chrustu na opał", "złowienie kilku ryb"....
OCC: Tym tyrym cipi ciao... Masz opisać swoje jakże piękne zmagania . Możesz zastosować elementy epickie. Zakazuję kierować "nastolatką". Chyba wsio. Jak coś nie pójdzie po myśli mojej gotuj się na ocenę w następnym poście.
- Najpierw wypierz te ubranie w strumyku, iż w moim względzie nie będziesz chodził w moich spoconych już rzeczach. - Specjalnie oczywiście to mówił aby się go na chwilkę pozbyć. Przez czas jego rzekomej nieobecności ( Poszedł już lub się zastanawia tak długo - intensywnie) wymyślił kilka planów jakby zająć czas nieznajomego pracownika, aby w jak największym stopniu mógł mijać się z nastoletnią córeczką. Następnie co wymyślił to odpowiednio "Polowanie na Łosia", "Zdobycie chrustu na opał", "złowienie kilku ryb"....
OCC: Tym tyrym cipi ciao... Masz opisać swoje jakże piękne zmagania . Możesz zastosować elementy epickie. Zakazuję kierować "nastolatką". Chyba wsio. Jak coś nie pójdzie po myśli mojej gotuj się na ocenę w następnym poście.
- GośćGość
Re: Góry
Czw 07 Cze 2012, 17:07
Polowanie na łosia ? Ten koleś chyba naoglądał się za dużo programów typu "Extreme Survival". Ale jak mus to mus. Na szczęście blisko ich prowizorycznego obozu był strumyczek. Chłopak ściągnął koszule a płaszcz powiesił na drzewie. Przysiadł na ziemi i zaczął prać koszulę w rzece, dy skończył postanowił się nie ubierać. Chodzenie bez koszuli z odkrytym umięśnionym torsem ma swoje plusy. Np łączenie się z naturą, można poczuć na sobie miły wietrzyk. Żadnego kuszenia młodych dziewczyn. Arane zostawił koszulę do suszenia i poszedł zbierać chrust. Po kilkunastu minutach znudziło mu się zbieranie patyczków, przyniósł je do obozu i oddalił się do lasu. Wrócił ciągnąc za sobą wyrwane z ziemi drzewko. Po pół godzinie była ich tam już spora hałda. Chłopak siedział sobie na górze obserwując ludzi dla których pracuje. Bez koszuli, lekko spocone umięśnione ciało, długie włosy. Musiał wyglądać dosyć pociągająco dla...powiedzmy...nastoletnich dziewczyn. Gdy odpoczął po zbieraniu drewna, przyszła pora na ryby. Mężczyzna chciał dać mu wędkę ale chłopak uśmiechnął się i odmówił. Wziął siatkę i przyklęknął na jedno kolano nad wodą. Cicho zagwizdał a kilka ryb wynurzyło swoje łebki z wody i słuchało uważnie.
-Mam dla was propozycje. Jak wskoczycie do tej siatki to dostaniecie co tylko wam się zamarzy do jedzenia.
Ryby myślały przez dłuższą chwile i zaczęły się przekrzykiwać czego chcą.
-Bułkę ! Glony ! Gąsienice ! Rybią karmę ! Tuńczyka !
Po ostatnim słowie ryby umilkły i popatrzyły na kanibala w ławicy, a Arane przyjął taki wyraz twarzy
-Dostaniecie co chcecie.
Ryby spojrzały zdziwione i spytały nie pewnie chłopaka.
-A o czym rozmawiamy ?
Araneus uśmiechnął się i powiedział miłym głosem, pełnym zaufania.
-O tym że miałyście wskoczyć do siatki.
Ryby radośnie wskoczyły do siatki trzymanej przech chłopaka na pewną śmierć. Lumina jako Władca Ziemi mógł swobodnie rozmawiać ze zwierzętami ale nie nimi sterować. Wiedział jak można manipulować wodnymi stworzeniami. "Ryby mają pięciosekundową pamięć, namówienie ich było prościzną" Wrócił do obozu z siatką wypełnioną po brzegi świeżo "złowionymi" rybami, było ich około dwudziestu. Podszedł do córki swojego mocodawcy i podał jej siatkę uśmiechając się, ich ręce zetknęły się na chwilę a chłopak powiedział.
-Zanieś ryby ojcu i powiedz żeby nie był taki zestresowany.
Patrzył dziewczynie w oczy i po chwili odszedł do lasu. Nie było go zaledwie kilkanaście minut a wrócił z całym koszem malin, jagód, truskawek i nawet jeżyny się znalazły. Wręczył kosz z owocami mężczyźnie i poszedł się ubrać w wyschniętą już koszule.
-Ryb jest bardzo dużo, wystarczy ich dla was wszystkich. Dodatkowo te owoce.
Uśmiechnął się promiennie do dziewczyny i dokończył.
-Łosia nie zabije, to zbyt okrutne żeby Pana córka na coś takiego patrzyła.
Przerwał mężczyźnie gestem i dokończył.
-Jak przypuszczam wcale nie chciał Pan go zabić, tylko zdobyć poroże. Wygląda pan na kolekcjonera.
Mówiąc to wyjął zza pleców rozłożyste poroże jelenia znalezione w lesie ukryte dotychczas za plecami. Wręczył je mocodawcy i z uśmiechem czekał na kolejne zadania.
-Mam dla was propozycje. Jak wskoczycie do tej siatki to dostaniecie co tylko wam się zamarzy do jedzenia.
Ryby myślały przez dłuższą chwile i zaczęły się przekrzykiwać czego chcą.
-Bułkę ! Glony ! Gąsienice ! Rybią karmę ! Tuńczyka !
Po ostatnim słowie ryby umilkły i popatrzyły na kanibala w ławicy, a Arane przyjął taki wyraz twarzy
- Spoiler:
-Dostaniecie co chcecie.
Ryby spojrzały zdziwione i spytały nie pewnie chłopaka.
-A o czym rozmawiamy ?
Araneus uśmiechnął się i powiedział miłym głosem, pełnym zaufania.
-O tym że miałyście wskoczyć do siatki.
Ryby radośnie wskoczyły do siatki trzymanej przech chłopaka na pewną śmierć. Lumina jako Władca Ziemi mógł swobodnie rozmawiać ze zwierzętami ale nie nimi sterować. Wiedział jak można manipulować wodnymi stworzeniami. "Ryby mają pięciosekundową pamięć, namówienie ich było prościzną" Wrócił do obozu z siatką wypełnioną po brzegi świeżo "złowionymi" rybami, było ich około dwudziestu. Podszedł do córki swojego mocodawcy i podał jej siatkę uśmiechając się, ich ręce zetknęły się na chwilę a chłopak powiedział.
-Zanieś ryby ojcu i powiedz żeby nie był taki zestresowany.
Patrzył dziewczynie w oczy i po chwili odszedł do lasu. Nie było go zaledwie kilkanaście minut a wrócił z całym koszem malin, jagód, truskawek i nawet jeżyny się znalazły. Wręczył kosz z owocami mężczyźnie i poszedł się ubrać w wyschniętą już koszule.
-Ryb jest bardzo dużo, wystarczy ich dla was wszystkich. Dodatkowo te owoce.
Uśmiechnął się promiennie do dziewczyny i dokończył.
-Łosia nie zabije, to zbyt okrutne żeby Pana córka na coś takiego patrzyła.
Przerwał mężczyźnie gestem i dokończył.
-Jak przypuszczam wcale nie chciał Pan go zabić, tylko zdobyć poroże. Wygląda pan na kolekcjonera.
Mówiąc to wyjął zza pleców rozłożyste poroże jelenia znalezione w lesie ukryte dotychczas za plecami. Wręczył je mocodawcy i z uśmiechem czekał na kolejne zadania.
- MG
- Liczba Postów : 200
Re: Góry
Czw 07 Cze 2012, 21:39
Facet nie wiedział co powiedzieć widząc rogi łosia. co prawda wcale tego nie zbierał a chciał kiedys miećsyna i wybrać się na polowanie rekreacyjnie... Ale ciii.,... Nikt o tym nic nie wie i nic a nic nie słyszał...Jedyne co wydukał to
- Dzięki - Nie mówiąc wcale z przejęciem tylko od niechcenia. Nawet aran by to zauważył...Chociaż....Facet pewnie teraz myślał - No przydałoby się coś zrobić z okazji wdzięczności...
- Wykonałeś roboty TROSZKĘ, wiec może dosiądziesz się do kolacji?Jeśli nie chcesz to naprawdę nic się nie stanie. Zrozumiem - Powiedział z ironicznym uśmieszkiem ale poczuł na karku wzrok zony, więc spiął się trochę. Tyko specjalnie usiadł miedzy córka a chłopaczyną, a ona chyba świetnie sie bawiła wkurzając rodziców. Nawet puściła do niego oczko, na co ojciec zareagował
- a może chcesz zjeść sam? Jak ci tam.... Jak się zwiesz? - Córka już pewnie się gotowała aby powiedzieć piękne imię i obmyślała strategię jak jeszcze bardziej rozwścieczyć nudnych starych...
- Dzięki - Nie mówiąc wcale z przejęciem tylko od niechcenia. Nawet aran by to zauważył...Chociaż....Facet pewnie teraz myślał - No przydałoby się coś zrobić z okazji wdzięczności...
- Wykonałeś roboty TROSZKĘ, wiec może dosiądziesz się do kolacji?Jeśli nie chcesz to naprawdę nic się nie stanie. Zrozumiem - Powiedział z ironicznym uśmieszkiem ale poczuł na karku wzrok zony, więc spiął się trochę. Tyko specjalnie usiadł miedzy córka a chłopaczyną, a ona chyba świetnie sie bawiła wkurzając rodziców. Nawet puściła do niego oczko, na co ojciec zareagował
- a może chcesz zjeść sam? Jak ci tam.... Jak się zwiesz? - Córka już pewnie się gotowała aby powiedzieć piękne imię i obmyślała strategię jak jeszcze bardziej rozwścieczyć nudnych starych...
- GośćGość
Re: Góry
Czw 07 Cze 2012, 23:48
Araneus był zaskoczony podziękowaniem mężczyzny, jeszcze bardziej zaskoczyła go propozycja wspólnego posiłku. Spytał jak się nazywa a na to chłopak wstał i ukłonił się nisko.
-Araneus z rodu Lumina.
Następnie podszedł do matki i ucałował ją w dłoń, podobnie zrobił z córką ale schylając się puścił jej oczko które tylko ona mogła zauważyć.
-Wiem że zachowuje się staromodnie ale tak mnie wychowano.
Usiadł czekając na przedstawienie się rodziny, wziął do ręki nóż i pokroił bułkę, po czym zaczął ją jeść bez niczego, taką suchą. Spoglądał to na matkę to na córkę to z powrotem na ojca. Co dziwne czuł się przy tych ludziach bezpiecznie. Szybko zjadł bułkę i sięgnął po kolejną, którą pokroił i znów jadł suchą, bez żadnych dodatków. Na kocu leżały rozmaite wędliny, owoce i ryby które miał zamiar oprawić i upiec dla rodziny. "Zabawne...przez chwile pomyślałem że mogliby być moją rodzi...Nie." pokręcił głową na myśl o tych ludziach a z oka spłynęła mu łezka którą szybko otarł. "Oni w końcu wrócą do miasta, nie mogę z nimi jechać." zagłębił się w myślach jeszcze bardziej "No chyba że mnie poproszą...ale nie na długo" spojrzał ponownie na mężczyznę czekając na odpowiedź.
OCC:
Kon, córka ma na imie Emiko, i tam są rogi jelenia. Nie łosia.
-Araneus z rodu Lumina.
Następnie podszedł do matki i ucałował ją w dłoń, podobnie zrobił z córką ale schylając się puścił jej oczko które tylko ona mogła zauważyć.
-Wiem że zachowuje się staromodnie ale tak mnie wychowano.
Usiadł czekając na przedstawienie się rodziny, wziął do ręki nóż i pokroił bułkę, po czym zaczął ją jeść bez niczego, taką suchą. Spoglądał to na matkę to na córkę to z powrotem na ojca. Co dziwne czuł się przy tych ludziach bezpiecznie. Szybko zjadł bułkę i sięgnął po kolejną, którą pokroił i znów jadł suchą, bez żadnych dodatków. Na kocu leżały rozmaite wędliny, owoce i ryby które miał zamiar oprawić i upiec dla rodziny. "Zabawne...przez chwile pomyślałem że mogliby być moją rodzi...Nie." pokręcił głową na myśl o tych ludziach a z oka spłynęła mu łezka którą szybko otarł. "Oni w końcu wrócą do miasta, nie mogę z nimi jechać." zagłębił się w myślach jeszcze bardziej "No chyba że mnie poproszą...ale nie na długo" spojrzał ponownie na mężczyznę czekając na odpowiedź.
OCC:
Kon, córka ma na imie Emiko, i tam są rogi jelenia. Nie łosia.
- MG
- Liczba Postów : 200
Re: Góry
Pią 08 Cze 2012, 12:20
Men
Mężczyzna widział w jego stronę tylko ukłon, ale nie podejście. Jednak nie miłe byłoby nie odpowiedzieć i się też przedstawić.
- Ja jestem Eduardo -po chwili patrzył się na Arana i czekał aż już skończy robic to co robić i jeść bułkę z chlebem. Natychmiast powiedział
- Jak juz stoisz to czy mógłbyś pomóc mi przynieść kamienie? Takie większe aby otoczyć ognisko? - Sam po tych słowach skierował sie do miejsca deo zalesionego, iz wcześniej widział tam trochę dużego gruzu. Szlajał się tam niedawno w poszukiwaniach .... Mniejsza czego! Przyniósł stamtąd kilka kamyków i sam zabrał sie do rozpalania ogniska a sam kazał/poprosił (Niepotrzebne skreślić) Arana aby ten poukładał tą obręcz w celach pamiętnych z Harcerstwa. Czyli ta oblecz na około paleniska.
Girl
Niestety żona musiała z prędkością światła jeszcze przed przywitaniem się Arana, polecieć na ... do przyczepy. No wiecie...
Baby Girl
Oczywiscie Ona musiała powiedzieć coś więcej.
- Piękne imię. Mnie zwą Anastazja - Od co. Wreszcie usiadła z głowa w formie małego ukłonu. Musiała usiąść, iz wcześniej tylko w celu przywitania się wstała kultu...kurtu...kulturalnie... Jako jedyna tez odpowiedziała na następne stwierdzenie Arana.
-Ależ przestań. Nam twoje zachowanie pochlebia. - Po chwili znikła gdzieś za przyczepą pokazując palcem do Arana "chodź"
Mężczyzna widział w jego stronę tylko ukłon, ale nie podejście. Jednak nie miłe byłoby nie odpowiedzieć i się też przedstawić.
- Ja jestem Eduardo -po chwili patrzył się na Arana i czekał aż już skończy robic to co robić i jeść bułkę z chlebem. Natychmiast powiedział
- Jak juz stoisz to czy mógłbyś pomóc mi przynieść kamienie? Takie większe aby otoczyć ognisko? - Sam po tych słowach skierował sie do miejsca deo zalesionego, iz wcześniej widział tam trochę dużego gruzu. Szlajał się tam niedawno w poszukiwaniach .... Mniejsza czego! Przyniósł stamtąd kilka kamyków i sam zabrał sie do rozpalania ogniska a sam kazał/poprosił (Niepotrzebne skreślić) Arana aby ten poukładał tą obręcz w celach pamiętnych z Harcerstwa. Czyli ta oblecz na około paleniska.
Girl
Niestety żona musiała z prędkością światła jeszcze przed przywitaniem się Arana, polecieć na ... do przyczepy. No wiecie...
Baby Girl
Oczywiscie Ona musiała powiedzieć coś więcej.
- Piękne imię. Mnie zwą Anastazja - Od co. Wreszcie usiadła z głowa w formie małego ukłonu. Musiała usiąść, iz wcześniej tylko w celu przywitania się wstała kultu...kurtu...kulturalnie... Jako jedyna tez odpowiedziała na następne stwierdzenie Arana.
-Ależ przestań. Nam twoje zachowanie pochlebia. - Po chwili znikła gdzieś za przyczepą pokazując palcem do Arana "chodź"
- GośćGość
Re: Góry
Pią 08 Cze 2012, 18:20
Chłopak nie poznał imienia matki, która zerwała się szybko i pobiegł do przyczepy...nie wnikajmy po co.
Dziewczyna się przedstawiła po czym zniknęła za przyczepą kusząc Arana, wyglądała na 17 lat. "Czemu nie..."
Chłopak poszedł za ojcem i przyniósł trochę kamieni, potem odszedł na chwile i zniknął na chwilę w lesie. Wrócił i ułożył kamienie. Spojrzał na ich ustawienie i poszedł po jeszcze kilka. W sumie tak to wyglądało. Ale za każdym pójściem do lasu zbliżał się nieznacznie do przyczepy, by po którymś razie zniknąć ZA przyczepą. "Całkiem zgrabna ta dziewczyna"
Dziewczyna się przedstawiła po czym zniknęła za przyczepą kusząc Arana, wyglądała na 17 lat. "Czemu nie..."
Chłopak poszedł za ojcem i przyniósł trochę kamieni, potem odszedł na chwile i zniknął na chwilę w lesie. Wrócił i ułożył kamienie. Spojrzał na ich ustawienie i poszedł po jeszcze kilka. W sumie tak to wyglądało. Ale za każdym pójściem do lasu zbliżał się nieznacznie do przyczepy, by po którymś razie zniknąć ZA przyczepą. "Całkiem zgrabna ta dziewczyna"
- Spoiler:
- MG
- Liczba Postów : 200
Re: Góry
Pią 08 Cze 2012, 18:44
Dziewczyna uśmiechała się widząc jak jej kuszenie jest WSPANIAŁE i daje radę. Wreszcie musiała to powiedzieć. Przy7brała poważna miną i powiedziała
- Araneusie... Czy chciałbyś... Położyła mu rękę na torsie z poważną miną. Podniosła lekko brew i dokończyła
- ...powiedzieć jakiego szamponu używasz? - Po czym zaczęła się zachwycać tymi cudownymi włosami. Wydawały się takie intensywne. Po prostu miały piękny odcień i musiała ich dotknać. Po chwili jednak dziewczyna popatrzyła mu się w oczy i powiedziała
- Pomożesz mi jakoś podenerwować rodziców? - Sąsiedzi Z Piekła Rodem(Gra wpisz w google)... GAME ON! Tylko trzeba wymyślić jakiś plan. Córeczka złapała się za śliczniutka brodę i walnęła zastanawiającą minę godną diabła. Ten szyderczy i cwany uśmieszek.
- Masz jakieś pomysły aby uprzykrzyć im życie? - Po czym myślała ale nic nie mogło przyjść do jej niecnej głowy. Anastazja z drugim dumnym imieniem Emiko uśmiechała się i zaczęła się dziwnie śmiać. Jakby wpadła na coś niegodziwego.
OCC: No możesz podrzucić pomysły a w następnym poście będziemy wykonywać niektóre. Będziemy wycinać numery matce i ojcu ...
- Araneusie... Czy chciałbyś... Położyła mu rękę na torsie z poważną miną. Podniosła lekko brew i dokończyła
- ...powiedzieć jakiego szamponu używasz? - Po czym zaczęła się zachwycać tymi cudownymi włosami. Wydawały się takie intensywne. Po prostu miały piękny odcień i musiała ich dotknać. Po chwili jednak dziewczyna popatrzyła mu się w oczy i powiedziała
- Pomożesz mi jakoś podenerwować rodziców? - Sąsiedzi Z Piekła Rodem(Gra wpisz w google)... GAME ON! Tylko trzeba wymyślić jakiś plan. Córeczka złapała się za śliczniutka brodę i walnęła zastanawiającą minę godną diabła. Ten szyderczy i cwany uśmieszek.
- Masz jakieś pomysły aby uprzykrzyć im życie? - Po czym myślała ale nic nie mogło przyjść do jej niecnej głowy. Anastazja z drugim dumnym imieniem Emiko uśmiechała się i zaczęła się dziwnie śmiać. Jakby wpadła na coś niegodziwego.
OCC: No możesz podrzucić pomysły a w następnym poście będziemy wykonywać niektóre. Będziemy wycinać numery matce i ojcu ...
- GośćGość
Re: Góry
Pią 08 Cze 2012, 19:19
"SZAMPON ? !" chciał wykrzyczeć ale się opanował, ta mała śliczna osóbka która go cały czas pożerała lubieżnym wzrokiem chciała wiedzieć jakiego używa szamponu. Normalnie go zamurowało, mała podła kusicielka !
-Ciesz się z rodziców. Mogłaś ich nie znać albo gorzej.
Popatrzył na jej zdziwioną minę i dorzucił do pieca.
-Nie mam zamiaru ci pomagać w jakiejś chorej zabawie. Żegnaj.
Wyszedł zza przyczepy z uśmiechem na ustach i pierwsze co zrobił to poszedł się ubrać do końca. Zarzucił na siebie płaszcz i rękawice bez palców. Popatrzył na ojca małej "diablicy" postanowił uprzykrzyć JEJ życie. Napalił się a tu nie ma nic.
-Panie Eduardo, Pana córka miała dobierała się do mnie za przyczepą. Niech Pan coś zrobi bo jeszcze zaciągnie do łóżka jakiegoś nieznajomego.
Spojrzał na zdziwioną minę Eduarda i zagwizdał głośno. Z nieba zleciał gołąb i wysłuchał wiadomości Władcy Ziemi, po czym odleciał. Chłopak podszedł do jednej torby i zaczął w niej bez ceremonialnie grzebać. Po chwili wyciągnął Mp3, zapewne dziewczyny bo była różowa i miała kotka z napisem "Hello Kitty". Zobaczył że zza przyczepy wychodzi oburzona dziewczyna, pewnie słyszała co mówił. Zauważyła że trzyma jej własność i chciała coś powiedzieć ale Arane był szybszy i krzyknął.
-Odpowiedź na twoje pytanie o szampon...Tylko naturalne składniki !
W tej chwili gołąb narobił na głowę dziewczyny a Arane pomachał swojemu przyjacielowi. Odwrócił się i szedł swoją drogą "Ma za swoje...diablica mała" twarz Arane rozjaśniał szeroki uśmiech gdy oddalał się od rodziny. Zaśmiał się głośno gdy usłyszał krzyki Eduarda na córkę, założył słuchawki by odpalić wesołą muzyczkę typu "Kawaiii XD !" i ruszył w swoją stronę nucąc pod nosem. A tak zmienionym wyglądem mógł spokojnie wrócić do Shinseiny. W końcu najciemniej pod latarnią, prawda ?
Z tematu do Shinseina ( uczelnia )
-Ciesz się z rodziców. Mogłaś ich nie znać albo gorzej.
Popatrzył na jej zdziwioną minę i dorzucił do pieca.
-Nie mam zamiaru ci pomagać w jakiejś chorej zabawie. Żegnaj.
Wyszedł zza przyczepy z uśmiechem na ustach i pierwsze co zrobił to poszedł się ubrać do końca. Zarzucił na siebie płaszcz i rękawice bez palców. Popatrzył na ojca małej "diablicy" postanowił uprzykrzyć JEJ życie. Napalił się a tu nie ma nic.
-Panie Eduardo, Pana córka miała dobierała się do mnie za przyczepą. Niech Pan coś zrobi bo jeszcze zaciągnie do łóżka jakiegoś nieznajomego.
Spojrzał na zdziwioną minę Eduarda i zagwizdał głośno. Z nieba zleciał gołąb i wysłuchał wiadomości Władcy Ziemi, po czym odleciał. Chłopak podszedł do jednej torby i zaczął w niej bez ceremonialnie grzebać. Po chwili wyciągnął Mp3, zapewne dziewczyny bo była różowa i miała kotka z napisem "Hello Kitty". Zobaczył że zza przyczepy wychodzi oburzona dziewczyna, pewnie słyszała co mówił. Zauważyła że trzyma jej własność i chciała coś powiedzieć ale Arane był szybszy i krzyknął.
-Odpowiedź na twoje pytanie o szampon...Tylko naturalne składniki !
W tej chwili gołąb narobił na głowę dziewczyny a Arane pomachał swojemu przyjacielowi. Odwrócił się i szedł swoją drogą "Ma za swoje...diablica mała" twarz Arane rozjaśniał szeroki uśmiech gdy oddalał się od rodziny. Zaśmiał się głośno gdy usłyszał krzyki Eduarda na córkę, założył słuchawki by odpalić wesołą muzyczkę typu "Kawaiii XD !" i ruszył w swoją stronę nucąc pod nosem. A tak zmienionym wyglądem mógł spokojnie wrócić do Shinseiny. W końcu najciemniej pod latarnią, prawda ?
Z tematu do Shinseina ( uczelnia )
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach