Zamek Zangiya
Nie 12 Lut 2012, 12:25
Stary, opuszczony (podobno) zamek do którego tylko nieliczni wchodzą i też nieliczni wychodzą. Zamek otoczony jest tajemnicą, każdy kto tu szedł i wyszedł nie jest w stanie opisać co widział, ludzie są w takim szoku, że boją się cokolwiek powiedzieć.
- GośćGość
Re: Zamek Zangiya
Pon 14 Maj 2012, 17:16
____Bardzo dużo słyszał o zamku Zangiya i dopiero postanowił, że zobaczy go na własne oczy. Wcześniej tutaj nie był, bo nie czuł się na tyle przygotowany. W sumie sam nie wie co może go tam czekać. Lubi wpadać w kłopoty, jeszcze w takie z których może się czegoś nauczyć.
____Było już ciemno, chmury zasłaniały tylko połowę księżyca, który był w pełni. Rozświetlał okolice i dodawał jeszcze bardziej mroczniejszy obraz. Podobał mu się ten teren. Był przesiąknięty złem i tajemnicą. Miał nadzieje, że coś tutaj znajdzie. Jakieś stare zapiski. Nowe zaklęcia, czy też inne cenne przedmioty. Dlaczego akurat wybrał się po ciemku? Jeszcze w taką pogodę? Mógł zawsze wejść za dnia. Miał dwa powody. Pierwszy to taki, że trochę zajęło mu dotarcie na to miejsce. A drugi to to, że z nim nie ma tak łatwo. Lubi wyzwania, a takie doda mu adrenaliny.
____Stanął w pierwszej bramie, rozglądając się po okolicy, a także zamku. Było zimno i mrocznie. W tle, słychać było krzyki kruków, które wyczuwały, ze ktoś idzie. Tokaji włożył ręce do kieszeni i ruszył do środka otwierając drzwi. Chwytając za klamkę, poczuł dziwne uczucie. Jakby wyczuł czyjąś obecność. Nie wiedział czy przypadkiem nie żadne zaklęcie ochronne, lub alarmowe. Też tak mogło być. No nic, wszedł do środka odpalając jedną pochodnie, która akurat była przy wejściu. Miał oczywiście latarkę, lecz nie chciał psuć tak ładnego widoku. Latarki są często niepotrzebne, zwłaszcza w takim miejscu. Ruszył głównym korytarzem do przodu. Konstrukcja wyglądała na solidną, aż dziwił się, że nikt tego nie chce zająć. Kolumna za kolumną, stary czerwony dywan, a nawet obrazy się zachowały w dość dobrej jakości.
____Było już ciemno, chmury zasłaniały tylko połowę księżyca, który był w pełni. Rozświetlał okolice i dodawał jeszcze bardziej mroczniejszy obraz. Podobał mu się ten teren. Był przesiąknięty złem i tajemnicą. Miał nadzieje, że coś tutaj znajdzie. Jakieś stare zapiski. Nowe zaklęcia, czy też inne cenne przedmioty. Dlaczego akurat wybrał się po ciemku? Jeszcze w taką pogodę? Mógł zawsze wejść za dnia. Miał dwa powody. Pierwszy to taki, że trochę zajęło mu dotarcie na to miejsce. A drugi to to, że z nim nie ma tak łatwo. Lubi wyzwania, a takie doda mu adrenaliny.
____Stanął w pierwszej bramie, rozglądając się po okolicy, a także zamku. Było zimno i mrocznie. W tle, słychać było krzyki kruków, które wyczuwały, ze ktoś idzie. Tokaji włożył ręce do kieszeni i ruszył do środka otwierając drzwi. Chwytając za klamkę, poczuł dziwne uczucie. Jakby wyczuł czyjąś obecność. Nie wiedział czy przypadkiem nie żadne zaklęcie ochronne, lub alarmowe. Też tak mogło być. No nic, wszedł do środka odpalając jedną pochodnie, która akurat była przy wejściu. Miał oczywiście latarkę, lecz nie chciał psuć tak ładnego widoku. Latarki są często niepotrzebne, zwłaszcza w takim miejscu. Ruszył głównym korytarzem do przodu. Konstrukcja wyglądała na solidną, aż dziwił się, że nikt tego nie chce zająć. Kolumna za kolumną, stary czerwony dywan, a nawet obrazy się zachowały w dość dobrej jakości.
- GośćGość
Re: Zamek Zangiya
Pon 14 Maj 2012, 20:05
z tematu :arrow: Kanion
Od jakiegoś momentu towarzyszyło jej znajome uczucie. Trochę jak w domu u Percedala, a trochę jak w piwnicy Aaona. Ciepło pomieszane z .. z czymś innym. Anielica dobrze wiedziała z czym, ale nie chciała przyznać się przed sobą, że czuje dusze zmarłych i wycieńczonych osób.
Zepchnęła na plan dalszy swoje obawy i podążała za gęstnącą aurą zmarłych. Natrafiła na wyrwę w lesie. Zamiast błotnistego podłoża, droga wyłożona była białymi kamieniami. Odróżniały się znacząco od całej reszty krajobrazu, ale nie myśląc wiele weszła na gościniec i podążyła za jego szlakiem. Przynajmniej od dołu nie czaiło się żadne niebezpieczeństwo na świętą.
Biegła kamienistą drogą. W miarę jak oddalała się od miejsca, w którym weszła na nią las rzedniał i jej oczom powoli ukazywał się inny krajobraz. Niebo ciemniało i pojawiały się na nim ciemne chmury, zasłaniając wszystkie jasne punkty na sklepieniu.
Kiedy drzewa zniknęły całkowicie stała na skraju dziwnej polanki. Trawa wystawała nieco nad poziom wody, ale i tak cała łąka była zatopiona. Deszcz przestał padać, więc zdecydowała się, że szybko przeleci to bagno i dotrze znowu na porządną drogę, której widziała już drugi koniec. Tak jak myślała nie było problemów, ale i tak obrzydziły ją wielkie bąble wody wyskakujące raz po raz z podłoża.
Znowu zaczął siąpić deszczyk, ale na szczęście była z powrotem na szlaku. Pozwoliła kroplom na odbijanie się od jej ciała, nie osłaniała się żadną barierą, bo i po co - będzie co będzie. Przystanęła na chwilę rozglądając się wokół. Znowu dopadło ją uczucie, że zna te tereny, ale nie poddawała się - chciała dojść do źródła, które wywalało te emocje. Zza horyzontu wyłonił się stary zamek. Wyglądał jak ruina, ale miał w sobie jakąś tajemnicę. Widziała taki kiedyś.... w jej koszmarach wyglądał właśnie tak. Powalone ściany, odlatujące dachówki, stęchlizna, zapach śmierci i cierpienia. Emocje całkowicie ją przytłoczyły i na chwilę straciła wszystkie zmysły. Powróciły, ale dalej kręciło się jej w głowie. Zacisnęła pięści i kroczyła dalej w stronę tej dziwnej, zniszczonej budowli. Chyba nikt tam nie mieszka.. bo który właściciel pozwoliłby na takie zniszczenie swojego sacrum? - rozmyślała nad sensem postawienia tej budowli tutaj - na obrzeżach, z daleka od wszelkich miast i ludzi.
Stanęła w bramie głównej. Chwilę się wahała, ale w końcu zdecydowała wejść do środka. We wnętrzu stopniowo zanikało jeszcze bardziej światło.
- Industria - szepnęła i nad jej ręką pojawiła się śnieżnobiała kula energii. Nie poruszała się do momentu, kiedy dziewczyna podniosła ją w górę i trochę ją popchnęła. Zawisła po prawej stronie na wysokości jej głowy i utworzyła jasny krąg, który oświetlał jej dalszą drogę. Potykała się kilka razy o wystające kawałki podłogi, cegły, części zepsutych mebli i wystające ze ścian miejsca na pochodnie, ale nawet takie utrudnienia nie mogły jej zawrócić z tej drogi, a najważniejszym powodem okazało się wyczucie kogoś w tym wyklętym miejscu. Nie mogła teraz się wycofać, a w jej głowie kłębiło się coraz więcej pytań... o co zapyta, kiedy spotka właściciela tego majątku i czy ta osoba będzie w ogóle mogła odpowiedzieć jej na jej wątpliwości.
Kula energii nie słabła, a bransoletka świeciła jasnym światłem, ogrzewając jej nadgarstek. Amulet dodawał otuchy i nadziei, że sobie poradzi, bo przecież doszła tak daleko. Odgarnęła włosy, które spadły na jej czoło i wyostrzyła wzrok. Dalej widziała tak jak przed chwilą i znowu się zezłościła na swoje słabe instynkty. Powinna odpocząć chociaż chwilę i zawitać do domu, bo dawno tam nie była. Nie wróci teraz! Szła za śladem tej osoby.
Doszła do wielkiej sali. Okna były w niej nieszczelne i w pomieszczeniu huczał wiatr. Przystanęła, opierając się dłońmi o parapet i przypatrując się niesamowitym wyładowaniom atmosferycznym na niebie. Burza to wspaniałe zjawisko! Wszystko budzi się po niej na nowo, a powietrze jest czyste... złe aury słabną.
- W taki dzień chyba nie warto wychodzić z domu, bo licho tylko czeka na moment, kiedy będziemy najsłabsi. - westchnęła, a jej słowa odbiły się echem po pomieszczeniu. Niezbyt ładne przywitanie dla tej istoty, ale w końcu to mroczny zamek, a intencje tego kogoś nie mogą być w tym miejscu czyste. - Witaj nieznajomy... - powiedziała odwracając się twarzą do wnętrza pomieszczenia. W tym samym momencie o ziemię uderzyła błyskawica zostawiając głuchy dźwięk grzmotu.
OCC: Ubieganie się o technikę Industria Spera.
Re: Zamek Zangiya
Pon 14 Maj 2012, 20:55
Assassi: Zaliczone zaklęcieIndustria Spera - za zgodą: Percedal. |
- GośćGość
Re: Zamek Zangiya
Wto 15 Maj 2012, 16:40
___Ciągle oglądał duże wnętrze zamku. Niektóre obrazy były naprawdę niesamowite. Przeszedł wolnym krokiem trochę dalej, aż doszedł do mini biblioteczki. Lubił książki, ponieważ na niektórych można było zarobić, a inne wykorzystać do własnych celów. On szukał takich, które jeszcze szybciej rozwiną jego pierwotne zdolności. Na obecną chwilę, chciał rozwijać zaklęcia obronne i lecznice. Ofensywnymi zajmie się razem z trenowaniem, kontroli wiatru, co mu się naprawdę przyda.
___Chwycił za pierwszą, lepszą książkę z półki, otwierając ją. Rozejrzał się jeszcze raz po pomieszczeniu, szukając jakiegoś miejsca, w którym mógłby zasiąść i przeczytać parę stronę. Dostrzegł biurko, niezbyt nowe jak wszystko co tutaj jest, ale może być. Usiadł przy nim i otworzył pierwszą stronę. Ta książka, nawet nie była książką. To był ręczny, pisany dziennik. Z początku dowiedział się, że autor przyjechał tutaj na dwumiesięczny urlop, a także poznanie okolicy. Nie napisał jednak jak się nazywał. Te wydarzenia działy się jeszcze przed Wielką Wojną, gdy wojna wisiała na włosku. Opis zamku, a także jego okolic był bardzo szczegółowy. Każde pomieszczenie było nawet za bardzo koloryzowane. Aż było dziwne, że nikt tego stąd nie zabrał, po tak długim czasie.
___Ostatnie strony, opowiadały o tym co się tutaj zdarzyło. Czytając to, samemu ciarki mu przeszły po plecach, lecz nie ze strachu, tylko ze słów autora. Przez to, że czytał, stracił czujność, co jest do niego nie podobne, w dodatku w takim miejscu. Oto fragment:
___Zaklęcie te nazywało się Scutum, czyli tarcza. Uczył się jej dawniej, jakieś dwa lata temu. Niezbyt łatwo mu to przychodziło, ponieważ trudno było mu sobie wyobrazić tarczę. Za pomocą kilku przykładów, udało mu się ją wytworzyć. Pierwsze próby były daremne, bo tarcza, którą próbował stworzyć, nie istniała. Długo męczył się nad odpowiednim układem. Chodził do odpowiednich sklepów z tarczami, do muzeum, by podpatrzeć jak może jego wyglądać, ale żadna mu się nie podobała, dlatego wymyślił własną. Twardą, dużą i ładnie wyglądająca. Pewnie się zastanawiacie, po co mu ładnie wyglądająca tarcza z zaklęcia? A po to, by reprezentować większy poziom, o! Przeciwnik, sam mógłby się poddać i nie byłoby nie potrzebnego nikomu rozlewu krwi. Każde życie jest cenne i on je jak najbardziej doceniał, dlatego tacza musiała być wysokiej klasy. Pracował nad nią, ale nigdy długo nie zostawała. Zawsze udało mu się uniknąć jednego, dwóch ataków, to wszystko, ale w prawdzie to i tak dużo. W przyszłości, ma zamiar ją modyfikować używając swoich umiejętności wiatru. Już ma nawet pomysł, jak taką technikę stworzyć, ale nie teraz o tym. Teraz musiał zając się dziewczyną.
- Witaj nieznajoma. - powiedział, jak to on, chłodno i bez uczuć. Włożył tylko ręce do kieszeni, a dziennik Nieznanego Pisarza do tylnej kieszeni. Musiał jak najszybciej ustalić, czego dziewczyna tutaj szuka. Nie mógł zapytać się prosto z mostu. Nie wiadomo kto to jest. Być może to jej teren. Nieznajomość terenu, to kolejny aspekt przegranej, dlatego musiał to lepiej rozegrać.
- Nocny spacerek? - dodał po chwili stając w tym samym miejscu. Jedna pochodnia w cały pomieszczeniu się tylko paliła, a jej była interesująca. Pioruny i opady deszczu ciągle trwały. Słychać było tylko uderzenia pioruna, które nadawały mroczny nastrój.
OOC: Ubieganie o zaklęcie Scutum (Tarcza).
___Chwycił za pierwszą, lepszą książkę z półki, otwierając ją. Rozejrzał się jeszcze raz po pomieszczeniu, szukając jakiegoś miejsca, w którym mógłby zasiąść i przeczytać parę stronę. Dostrzegł biurko, niezbyt nowe jak wszystko co tutaj jest, ale może być. Usiadł przy nim i otworzył pierwszą stronę. Ta książka, nawet nie była książką. To był ręczny, pisany dziennik. Z początku dowiedział się, że autor przyjechał tutaj na dwumiesięczny urlop, a także poznanie okolicy. Nie napisał jednak jak się nazywał. Te wydarzenia działy się jeszcze przed Wielką Wojną, gdy wojna wisiała na włosku. Opis zamku, a także jego okolic był bardzo szczegółowy. Każde pomieszczenie było nawet za bardzo koloryzowane. Aż było dziwne, że nikt tego stąd nie zabrał, po tak długim czasie.
___Ostatnie strony, opowiadały o tym co się tutaj zdarzyło. Czytając to, samemu ciarki mu przeszły po plecach, lecz nie ze strachu, tylko ze słów autora. Przez to, że czytał, stracił czujność, co jest do niego nie podobne, w dodatku w takim miejscu. Oto fragment:
- Dzień 38-40:
- Dzień 38
Już od samego rana dzień zapowiadał się idealnie. Piąta rano to piękna godzina w wiosnę. Słonce wstaje, ptaszki budzą się do snu, układając kolejne słowa do nowej piosenki, którą zaśpiewają pod koniec dnia. Zamek jak zwykle był zatłoczony. Obsługa, goście, właściciele i cała ich wielka rodzina.
Dzisiaj miał się odbyć bal pożegnalny. Było zaproszonych około tysiąc pięćset ludzi. Bardzo podobała mi się obsługa. Byli pracowici i nigdy nie narzekali. Po prostu profesjonaliści. O ósmej, do mojego pokoju przyszła służba. Dostałem zaproszenie na wspólne śniadanie z właścicielami i trzydziestoma innymi osobami, aż żal byłoby zrezygnować. Wszedłem do bardzo ładnej, przyszykowanej i dużej sali, w której znajdował się stół, a na nim wiele różnych, i smacznych potraw. Około godziny dziesiątej rozpoczęła się uczta. Osobiście myślałem, że będzie lepsza zabawa, że kogoś będzie mógł podsłuchać i zrobić z tego jakiś pożyteczny uczynek. Rodzina niezbyt siebie lubiła. Nie wiedział z czego to wynika i co między nimi się wydarzyło. Wolałem nie znać szczegółów, bo tak godnie mnie ugościli.
Po południu, jak to codziennie, wyszedłem pooglądać okolicę. Nie było tutaj aż tak strasznie, jak każdy mówił. Ludzie za często mówią wszystkiemu "Nie". Jakby ktoś z nich miał ten teren, sam by się z tego cieszył. Mieć taki teren dla siebie, a także zamek, który jest wiele wart, to jest osiągnięcie. Dla mnie nie możliwe. Już wcześniej zaplanowałem gdzie się wybiorę. Poszedłem w góry. Był stamtąd niesamowity widok na okolicę. Tak też zrobiłem. Wyprawa trochę mi zajęła, ale warto było. Widok jest niesamowity, każdy powinie chodziarz raz w życiu tutaj stanąć, rozejrzeć się i z zadowolenia, głęboko westchnąć. Ja tak zrobiłem. Minęło trochę czasu. Słońce zaraz schowa się za horyzontem i przywita nas piękny księżyc, niestety nie mógł tego oglądać. Chciałem udać się na bal pożegnalny.
Gdy tam dotarłem było już mnóstwo ludzi. Bal się rozpoczynał, więc się szybko przebrałem i na niego przyszedłem. Była tam także pewna dziewczyna. Dziewczyna, która mi się podobała od samego przyjazdu w te miejsce. Był to już ostatni dzień i nie wiedziałem, czy ją jeszcze zobaczę, dlatego też postanowiłem, zaprosić ją do tańca. Zgodziła się. Patrzyliśmy sobie w oczy, każda spędzona sekunda z nią była nie oceniona. Niestety. W tańcu przerwał nam goniec, który miał wiadomość. Rozpoczęła się wojna. To czego każdy się obawiał, nadeszło jak grom z jasnego nieba. Goście zaczęli wychodzić i udawać się do swoich posiadłości. Wszyscy się bali i im się nie dziwię. Wracamy już do teraźniejszości. Jest już po północy, większość już śpi. Też bym to zrobił, lecz chciałem to najpierw spisać.Dzień 39
Nie wiem jak długo wytrzymam, lecz napiszę to co nas spotkało. Wczoraj oficjalnie rozpoczęła się Wielka Wojna. Z rana, słyszeć było tylko krzyki i płacz. Każdy kto mógł, zaciągał się do armii. Wróg już prawie przebił się przez granice naszego kraju. Mieliśmy bardzo słabą obronę. Wcześniejsze konflikty tylko nas osłabiły. Chciałbym wesprzeć ich jak tylko mogę, ale nikły zemnie wojownik. Jedynie w czym jestem dobry to rozmowa z ludźmi, podróże i pisanie. To jest moja praca.
Do zamku przyszedł oddział dwudziestu zbrojnych. Powiedzieli, że będą tutaj, do czasu, aż sytuacja się nie ustabilizuje na granicach. Wszyscy się bali i uciekali jak mogli, lecz ja... postanowiłem że zostanę. Może jakoś pomogę, ale nie byłem w stu procentach pewny. Południe minęło bardzo spokojnie. Wszyscy byli w napięciu, z powodu przybycia wojskowych. Byli pewni, że sprowadzą na nich kłopoty i że wróg tutaj "zawita". Mieli też racje. Pod wieczór, zostaliśmy zaatakowani. Było ich dwa razy więcej niż nas, ale za to my mieliśmy zamek. Z murów żołnierze ich ostrzelali, ale i tak wróg dostał się do środka. Byli bardzo silni i nieludzcy. Oczy czerwone jak krew, a twarz przepełniona wrogością i nienawiścią. Dowódca naszych dzielnych wojaków, był jednym z Paladynów. Dawnych i legendarnych wojowników, którzy byli bardzo uzdolnieni w posługiwaniu się mieczem. Zanim zdążyłem mrugnąć, połowa wrogów leżała na ziemi z licznymi ranami przecięć i nie tylko. Pokonał ich wszystkich. Był naprawdę kimś wielkim. Wszyscy pokładli w nim wielkie nadzieje, nawet ja sam, wiedziałem, że będąc z nim, nic nam nie grozi. Stosunki gospodarzy do wojskowych drastycznie się zmienił, co każdemu wyszło na lepsze. Miejmy jednak nadzieje, że to koniec naszych problemów.Dzień 40
Jeżeli ktoś to czyta, to znaczy... że nie żyję. Będę się streszczał, bo na pewno zaraz mnie znajdą. Zaatakował nas demon. Demon z piekła rodem. Na początku, zrobiło się bardzo cicho. Nastała także ciemność. Słyszeliśmy przerażające szepty, które mówiły w niezrozumiałym języku. Wszyscy skierowali wzrok na paladyna, szukając w nim odwagi, lecz nie dla niego, tylko dla siebie. On stał spokojnie, obserwując gdzie pojawi się wróg. Ku wszystkich zaskoczeniu, pojawił się w głównym wejściu. Pojawił się płomień, a potem on. Wyglądał jak normalny człowiek, tylko był bardzo wysoki, na plecach, nosił wielki miecz, który wydawał się ważyć tonę i głupio się uśmiechał. Powiedział, że dostaniemy to na co zasłużyliśmy... na śmierć w męczarniach. Nikomu to się nie spodobało. Rozpoczęła się walka. Na pierwszy ogień rzucili się żołnierze. Paladyn, rozkazał im go nie atakować, lecz go nie posłuchali. Jak podeszli do demona, spłonęli. To był straszliwy widok. Ich krzyk bólu, napawał każdego lękiem. Większość zaczęła uciekać, ale to ich doprowadziło zaraz do śmierci. Demon żywi się strachem. Jeżeli ktoś jest nim wypełniony, może zrobić z nim, co zechce. Rozpoczęła się walka. Paladyn i Demon walczyli ze sobą, a ja się schowałem, bo tak mi rozkazał. Osobiście nie chce na to patrzeć. Słyszę tylko uderzenia miecza, stęki, ogień i wielkie uderzenia. Teraz wszystko mogło się zdarzyć. Czy na pewno prze...
___Zaklęcie te nazywało się Scutum, czyli tarcza. Uczył się jej dawniej, jakieś dwa lata temu. Niezbyt łatwo mu to przychodziło, ponieważ trudno było mu sobie wyobrazić tarczę. Za pomocą kilku przykładów, udało mu się ją wytworzyć. Pierwsze próby były daremne, bo tarcza, którą próbował stworzyć, nie istniała. Długo męczył się nad odpowiednim układem. Chodził do odpowiednich sklepów z tarczami, do muzeum, by podpatrzeć jak może jego wyglądać, ale żadna mu się nie podobała, dlatego wymyślił własną. Twardą, dużą i ładnie wyglądająca. Pewnie się zastanawiacie, po co mu ładnie wyglądająca tarcza z zaklęcia? A po to, by reprezentować większy poziom, o! Przeciwnik, sam mógłby się poddać i nie byłoby nie potrzebnego nikomu rozlewu krwi. Każde życie jest cenne i on je jak najbardziej doceniał, dlatego tacza musiała być wysokiej klasy. Pracował nad nią, ale nigdy długo nie zostawała. Zawsze udało mu się uniknąć jednego, dwóch ataków, to wszystko, ale w prawdzie to i tak dużo. W przyszłości, ma zamiar ją modyfikować używając swoich umiejętności wiatru. Już ma nawet pomysł, jak taką technikę stworzyć, ale nie teraz o tym. Teraz musiał zając się dziewczyną.
- Witaj nieznajoma. - powiedział, jak to on, chłodno i bez uczuć. Włożył tylko ręce do kieszeni, a dziennik Nieznanego Pisarza do tylnej kieszeni. Musiał jak najszybciej ustalić, czego dziewczyna tutaj szuka. Nie mógł zapytać się prosto z mostu. Nie wiadomo kto to jest. Być może to jej teren. Nieznajomość terenu, to kolejny aspekt przegranej, dlatego musiał to lepiej rozegrać.
- Nocny spacerek? - dodał po chwili stając w tym samym miejscu. Jedna pochodnia w cały pomieszczeniu się tylko paliła, a jej była interesująca. Pioruny i opady deszczu ciągle trwały. Słychać było tylko uderzenia pioruna, które nadawały mroczny nastrój.
OOC: Ubieganie o zaklęcie Scutum (Tarcza).
- GośćGość
Re: Zamek Zangiya
Wto 15 Maj 2012, 22:07
Zauważenie chłopaka dla zwykłego człowieka graniczyło z cudem. Tylko przez strzępki widoków z jego umysłu rozpoznała w nim istotę rozumną. Przed chwilą czytał książkę i chyba mu przeszkodziła w jej analizie.
Bal? W tym zamczysku odbywał się bal? Nie potrafiła sobie chyba tego wyobrazić, ale też wcale nie musiała... wystarczyło znaleźć osobę, która przeżyła atak demona i do końca Wielką Wojnę a potem całą resztę wieków, aż do teraz... no tak.. pomysł GENIALNY! Lepszego wymyślić nie mogła... lepszego i bardziej irracjonalnego oczywiście. Miała ochotę walnąć głową w jakiś mur, albo dziedziniec zamczyska, ale powstrzymała się, bo co pomyślałby sobie o niej ten nowy.
- Tak.. zgubiłam się.. - jęknęła w odpowiedzi, stwarzając wrażenie, że zaraz się rozpłacze. Przetarła lśniące oczka i popatrzyła nimi na władcę..
Nieostrożnością okazałoby się ujawnienie na powitanie swojej tożsamości. Ten drugi też się wahał i nawet chyba poważniej, bo nie był pewny swoich umiejętności.
- Uciekałam przez las... nie wiem.. było ciemno.. ja.. dotarłam tutaj.. ktoś złamał moją tarczę... - udawała, że jest roztrzęsiona, albo raczej bawiła się w ten sposób jego umysłem. To nie było ładne.. ale jako anioł nikomu i tak się nie spodobała.. a tak w ogóle to nie skłamała ani razu.. anioły nie potrafią i nie mogą kłamać... są na to zbyt dobre i święte. Ciekawe czy chłopak złapie haczyk i zapyta o Scutum... tak na prawdę chodziło jej o tarczę - jako odosobnienie od świata i to co zrobił Percy, Aaon i Ukye... Nono po trochu też... ale ten aspekt intruza na pewno nie interesował.
- Nie masz przypadkiem czegoś ciepłego przy sobie? Bardzo zmarzłam i jestem cała mokra... jutro pewnie będę chora... - zwróciła się do niego z prośbą. Liczyła, że chłopak uznając ją za bezbronną, będzie czuł się pewniej, o czym teraz nie mogła tak powiedzieć. Denerwował się czy sobie poradzi, a nawet obmyślał strategię...
W oknie za nią pojawił się kolejny piorun i usłyszeli kolejny grzmot, który na chwile ich ogłuszył. Całkiem blisko uderzył... Rozkojarzyła się na chwilę. A co jak ktoś na tym ucierpiał? Nie mogła tutaj nikogo wyczuć i jeżeli komuś coś stałoby się, była za daleko, aby zareagować szybko... Zacisnęła pięści i przymknęła oczy. Kiedy odwróciła się do władcy jej oczy były przeszklone.
Bal? W tym zamczysku odbywał się bal? Nie potrafiła sobie chyba tego wyobrazić, ale też wcale nie musiała... wystarczyło znaleźć osobę, która przeżyła atak demona i do końca Wielką Wojnę a potem całą resztę wieków, aż do teraz... no tak.. pomysł GENIALNY! Lepszego wymyślić nie mogła... lepszego i bardziej irracjonalnego oczywiście. Miała ochotę walnąć głową w jakiś mur, albo dziedziniec zamczyska, ale powstrzymała się, bo co pomyślałby sobie o niej ten nowy.
- Tak.. zgubiłam się.. - jęknęła w odpowiedzi, stwarzając wrażenie, że zaraz się rozpłacze. Przetarła lśniące oczka i popatrzyła nimi na władcę..
Nieostrożnością okazałoby się ujawnienie na powitanie swojej tożsamości. Ten drugi też się wahał i nawet chyba poważniej, bo nie był pewny swoich umiejętności.
- Uciekałam przez las... nie wiem.. było ciemno.. ja.. dotarłam tutaj.. ktoś złamał moją tarczę... - udawała, że jest roztrzęsiona, albo raczej bawiła się w ten sposób jego umysłem. To nie było ładne.. ale jako anioł nikomu i tak się nie spodobała.. a tak w ogóle to nie skłamała ani razu.. anioły nie potrafią i nie mogą kłamać... są na to zbyt dobre i święte. Ciekawe czy chłopak złapie haczyk i zapyta o Scutum... tak na prawdę chodziło jej o tarczę - jako odosobnienie od świata i to co zrobił Percy, Aaon i Ukye... Nono po trochu też... ale ten aspekt intruza na pewno nie interesował.
- Nie masz przypadkiem czegoś ciepłego przy sobie? Bardzo zmarzłam i jestem cała mokra... jutro pewnie będę chora... - zwróciła się do niego z prośbą. Liczyła, że chłopak uznając ją za bezbronną, będzie czuł się pewniej, o czym teraz nie mogła tak powiedzieć. Denerwował się czy sobie poradzi, a nawet obmyślał strategię...
W oknie za nią pojawił się kolejny piorun i usłyszeli kolejny grzmot, który na chwile ich ogłuszył. Całkiem blisko uderzył... Rozkojarzyła się na chwilę. A co jak ktoś na tym ucierpiał? Nie mogła tutaj nikogo wyczuć i jeżeli komuś coś stałoby się, była za daleko, aby zareagować szybko... Zacisnęła pięści i przymknęła oczy. Kiedy odwróciła się do władcy jej oczy były przeszklone.
- GośćGość
Re: Zamek Zangiya
Wto 15 Maj 2012, 22:47
___Jakby miałby to być jego zamek, na pewno skorzystał by z niego. Dlaczego tak mu się podoba? Z kilku, prostych powodów. Po pierwsze, jest tutaj mrocznie i wszyscy się boją tego miejsca, czyli nie będzie w małej grupie, lub nawet sam, jak to zawsze jest. Po drugie, jest bardzo duży teren. Cały dwór, pewnie wieele pokoi, ogród i mury. To już by miał gdzie spać i od razu trenować. Trochę wyremontować i byłoby tutaj jak w raju.
___Nie żeby lubił, zło czy mrok, wręcz przeciwnie, ale samotność mu jak zwykle doskwiera. Tak naprawdę, to od zawsze był sam. Nawet przed wygnaniem, z jego rodzinnych stron, był jedynym użytkownikiem wiatru, za co większość go nie lubiła, a wszyscy dokuczali, ale dzięki temu szybko umiał dorosnąć i obejrzał świat z tej drugiej, złej strony. Radził sobie zawsze sam i wątpił, że to może się zmienić.
___Spojrzał na dziewczynę trochę przymrużając oczy. Nie to że wątpił w swoje umiejętności, bardziej to, że nie jest w formie walczyć. Nie teraz. Oj umiał szybko wymyślać strategie, w tym był dobry. Trzymał zawsze emocje na smyczy, ponieważ one przeszkadzały w racjonalnym myśleniu. Słowa, czy też wzrok dziewczyny, nie zrobił na nim dużego wrażenia. Nie był taki głupi. Niestety, jego zaufania nie można kupić w pierwszym, lepszym sklepie. Jeżeli naprawdę się zgubiła, to po co chodziła po takim miejscu? Po tym ciemnym lesie, w dodatku, co sobie myślała wchodząc do tego jakże dla wielu strasznego zamku? Ktoś, kogoś robi w balona.
- Pomogę ci. - wyciągnął leniwie rękę z prawej kieszeni, po czym wskazał na drzwi, które były za nią. - Tam są drzwi. - dodał znowu zimnym tonem głosu. Dlaczego był taki dla każdego? W sumie długo sam się nad tym kiedyś zastanawiał, ale chyba lepiej się z tym czuł. Wszyscy uznawali go za bezuczuciowego, wrednego i dawali mu spokój. Tak mu łatwiej załatwiać wszystkie problemy, a bardziej chować je pod dywan.
___Słuchając jej dalej, zastanawiał się o co chodziło z tą tarczą. Zawsze zwraca większą uwagę na szczegóły, bo z nich, można wyciągnąć więcej informacji. Czyżby powiedziała to od tak, czy to miało jakieś głębsze znaczenie. Nie wiedział.
- To normalne że jest ciemno. W końcu jest już późno. - powiedział, słysząc tylko uderzenia pioruna, a także kropli deszczu, które odbijały się od dachu, który był poniszczony i rozprowadzał echo.
___Podszedł wolnym krokiem po pochodnie, po czym ją wyciągnął z stojaka. Rzucił wnet w stertę drewna, które akurat było obok niego, a za pomocą wiatru, rozprowadził ogień po całym drewnie, tworząc szybciej ognisko. To powinno jej wystarczyć. Ciągle miał dziwne rażenie, że coś tutaj jest. Coś złego. Coś przesiąknięte złem. Nie wiedział jednak, czy musi tak czuć, ponieważ jest w miejscu, w którym doszło do strasznych, rzeczy, czy jednak ktoś jeszcze tutaj jest.
___Nie żeby lubił, zło czy mrok, wręcz przeciwnie, ale samotność mu jak zwykle doskwiera. Tak naprawdę, to od zawsze był sam. Nawet przed wygnaniem, z jego rodzinnych stron, był jedynym użytkownikiem wiatru, za co większość go nie lubiła, a wszyscy dokuczali, ale dzięki temu szybko umiał dorosnąć i obejrzał świat z tej drugiej, złej strony. Radził sobie zawsze sam i wątpił, że to może się zmienić.
___Spojrzał na dziewczynę trochę przymrużając oczy. Nie to że wątpił w swoje umiejętności, bardziej to, że nie jest w formie walczyć. Nie teraz. Oj umiał szybko wymyślać strategie, w tym był dobry. Trzymał zawsze emocje na smyczy, ponieważ one przeszkadzały w racjonalnym myśleniu. Słowa, czy też wzrok dziewczyny, nie zrobił na nim dużego wrażenia. Nie był taki głupi. Niestety, jego zaufania nie można kupić w pierwszym, lepszym sklepie. Jeżeli naprawdę się zgubiła, to po co chodziła po takim miejscu? Po tym ciemnym lesie, w dodatku, co sobie myślała wchodząc do tego jakże dla wielu strasznego zamku? Ktoś, kogoś robi w balona.
- Pomogę ci. - wyciągnął leniwie rękę z prawej kieszeni, po czym wskazał na drzwi, które były za nią. - Tam są drzwi. - dodał znowu zimnym tonem głosu. Dlaczego był taki dla każdego? W sumie długo sam się nad tym kiedyś zastanawiał, ale chyba lepiej się z tym czuł. Wszyscy uznawali go za bezuczuciowego, wrednego i dawali mu spokój. Tak mu łatwiej załatwiać wszystkie problemy, a bardziej chować je pod dywan.
___Słuchając jej dalej, zastanawiał się o co chodziło z tą tarczą. Zawsze zwraca większą uwagę na szczegóły, bo z nich, można wyciągnąć więcej informacji. Czyżby powiedziała to od tak, czy to miało jakieś głębsze znaczenie. Nie wiedział.
- To normalne że jest ciemno. W końcu jest już późno. - powiedział, słysząc tylko uderzenia pioruna, a także kropli deszczu, które odbijały się od dachu, który był poniszczony i rozprowadzał echo.
___Podszedł wolnym krokiem po pochodnie, po czym ją wyciągnął z stojaka. Rzucił wnet w stertę drewna, które akurat było obok niego, a za pomocą wiatru, rozprowadził ogień po całym drewnie, tworząc szybciej ognisko. To powinno jej wystarczyć. Ciągle miał dziwne rażenie, że coś tutaj jest. Coś złego. Coś przesiąknięte złem. Nie wiedział jednak, czy musi tak czuć, ponieważ jest w miejscu, w którym doszło do strasznych, rzeczy, czy jednak ktoś jeszcze tutaj jest.
- GośćGość
Re: Zamek Zangiya
Czw 17 Maj 2012, 21:01
Żałowała swojego złego nastawienia do chłopaka, bo jak widać powyżej odwdzięczył siępięknym za nadobne, chociaż w pełni o niczym nie wiedział, a kierował się tylko swoimi przekonaniami. Podeszła trochę bliżej ognia, ogrzewając się w jego cieple. Wesołe płomyki powiewały (wtf...) nad drzewem. Chłopak bardzo szybko rozpalił to ognisko.
- Jeżeli chcesz, mogę Cię zostawić, ale pamiętaj.. to jest złe miejsce i nie warto tutaj długo przebywać. Ten zamek ma złą aurę, ale to chyba wiesz... - ostrzegła chłopaka. Mimo, że starał się być w stosunku do niej niegrzeczny, to nie potrafiła się na niego gniewać, bo sama chyba zawiniła. Lepiej szukać win w sobie niż innych, bo to przynajmniej zmusza do zaostrzenia samodyscypliny i doskonalenia siebie i swojego charakteru.
Kucnęła, po czym jednak zdecydowała się usiąść skrzyżnie. Potrzebowała rozmowy z kimś innym, kimś kto jej nie znał i u kogo miałaby czyste konto.. w sumie to już je trochę zabrudziła, ale miała nadzieję, że ten ślad zdoła szybko zmyć. Podłoga była zimna, zdecydowanie zbyt zimna. Ale nie do końca chłód na dworze spowodował tak niską temperaturę.. ściany były grube i kamienne, przez co ten zamek dołował jeszcze bardziej. Na szczęście dla maga okazał się strzałem w dziesiątkę, bo przez tak grube mury nie uciekała mana i bez większego wysiłku, mógł korzystać z trudniejszych zaklęć. Percedal byłby w niebo wzięty, o ile o Upadłym można coś takiego powiedzieć... Tak strasznie ją zranił, ale w końcu poniosły go emocje. Nie mogła go pochopnie oceniać, po tych złych chwilach, bo w tym momencie okazałaby się niesprawiedliwa, czego nie chciała. Nie chciała także stracić przyjaciół. Nono też nie.. bo dziewczyna okazywała się coraz milsza i coraz bardziej ufała jej. Odkąd dowiedziała się, że jest Hikari zupełnie inaczej na nią patrzyła - już nie jako rywalkę, a starszą siostrę... nawet potrafiła jej wyznać straszne wieści. Gdyby nie wiedziała, że Aaon gdzieś i tak żyje to najprawdopodobniej już dawno załamałaby się, ale wiara, że kiedyś Go spotka, tak jak Percy Hikari, trzymała jej odruchy z ostrych ryzach i nie pozwalała, aby poniosły ją za bardzo. Zamyśliła się troszkę. Popatrzyła na władcę, lekko zaczerwieniona. Jej buzia przybrała rumieńców od tego ciepła, a jej ubranie wysłchło. Znowu wyglądała jak jakaś bezdomna. Koniecznie musi zaopatrzyć się w torbę z ubraniami na zmianę!
- Dziękuję... - szepnęła ciepłym głosem miłym dla ucha.. anielskim głosem... - Widzę, że zainteresowała Cię historia tego zamku... - spróbowała zejść na inny temat, trochę zmuszając władcę do rozmowy.
Patrzyła w niego z wyczekiwaniem, ale niczego nie oczekiwała. Zastanawiał się, chyba podbnie jak ona.. w sumie zapomniała nawet czyta jego myśli na bieżąco, przez co straciła rachubę gdzie jest i z kim... Otrzeepała sukienkę i wstała gwałtownie.
- Zaraz wracam.. - krzyknęła przebiegając przed drzwi, dotychczas ukryte przez cień rzucany przez ścianę, obok rzędu okien.
Kolejna sala wyglądała całkiem podobnie jak ta, z której przed chwilą wyszła. Nie oglądając się za siebie ruszyła szybkim krokiem dalej. Przemierzała tak wiele pokoi, a zamek przerósł jej oczekiwania. Wydawał się mniejszy z zewnątrz, a tutaj to prawdziwy labirynt pomieszczeń! Nagle stanęła i szeroko otworzyła oczy. Biagła tak syzbko, że nie zanim zdążyła się zatrzymać podjechała sporą odległośc po posadzce. Zatrzymała się idealnie nad wielką dziurą w podłodze. Przyglądała się jej ze zdziwieniem, bo na dole niebyło nic widać. Przywołała swoje światełko i odepchnęła od siebie prosto w tą wyrwę, ale zawiedziona, musiała przyznać, że to na nic, bo promień szybko zniknął. Przywołała drugi i już teraz skoczyła razem z nim. Nie rozwijała skrzydeł, bo przecież ten chłopak mógł pójść za nią, ale lekko i tak zamortyzowały skok. Opadła miękko na nogi, lekko uginając kolana. Podobno wtedy skakanie staje się bezpieczniejsze. Ale jak tu mówić o bezpieczeństwie, kiedy ląduje się w zupełnie nieznanym pomieszczeniu?
Bransoletka od Ukye zaczęła pulsować słabym światłem, a amulet milczał jak zwykle. Skupiona przyzwyczajała się do prawie zupełnych ciemności, odróżniała już kształty, co okazało się i tak postępem, bo kiedy tutaj wchodziła nie widziała niczego!
Nagle podskoczyła jak oparzona! Wszędzie tutaj były beczki.. otworzyła jedną, aby upewnić się co w niej jest, ale od razu zasłoniła dłonią nos. Nawet jej słaby węch dobrze ocenił ciecz... zamiast wina, którego szukała, znalazła krew.. beczki pełne krwi.. Ale.. przecież to niemożliwe, żeby Aaon tutaj uciekł.. - skarciła siebie. Jak naiwna mała dziewczynka, oczekiwała, że spotka Aaona tak po prostu.. a przecież nawet Nono widziała jego zniknięcie.. albo raczej nie widziała go i nie czuła.. Nono.. Non.. Nooono.. Zaszumiało jej w głowie. Poczuła na ramieniu czyjś oddech. Odwróciła się raptownie.
Oniemiała. Odmówiły posłuszeństwa wszystkie jej zmysły i stała jak wryta wpatrując się w widmo. Stał, jak żywy, przed nią Senpai. Wkońcu pierwsza fala zaskoczenia minęła i następiła druga, nieco inna, bo wzmocniona ciekawością. Wyciągnęła przed siebie dłoń, licząc, że mara się rozmyje, ale zamiast tego natrafiła na ciepłe mięciutkie, a jednocześnie wysportowane ciało. Cofnęła dłoń, zawstydzając się.
- Gwiazdko... to ja nie bój się... - powiedział na przywitanie.
Jego głos odbił się w pomieszczeniu echem.. słowa usłyszała podwójnie.. słowa od Senpaia! Był taki realny.. jego sposób mówienie nie zmienił się od ostatniego razu kiedy go widziała... cieszyła się, ale dalej bała się, że to tylko sen, albo ktoś mieszał jej w głowie.
- Wyjdź stąd jak najszybciej i skieruj się do Gór Kazanu... Czeka Cię tam niespodzianka, ale nie miła. Przygotuj się najgorsze, ale w podróż wyrusz już teraz. - przekazał jej komunikat, tym swoim mędrkowatym tonem...
Nie chciało jej sie wierzyć, że przyszedł tylko po to.. ale musiała się z tym pogodzić i zapomnieć o swoich odczuciach.
- Dobrze.. - przytaknęła, nie patrząc już na przyjaciela - Mam tylko jedną prośę... - głos jej się łamał, albo jej sie tak tylko wydawało.. - Odprowadź mnie do drzwi...
Może prośba była zbyt zuchwała, ale przyjaciela nie widziała, nie mogła dotknąć, zobaczyć w takiej formie już od bardzo dawna... więc cieszyła się każdym momentem z nim spędzonym.. choćby najkrótsza chwila przynosiłą jej radość.
Anioł przytaknął tylko, przytulając ją do siebie. W jej oczach pojawiły się łzy..
- No choćmy już... - zaproponowała , odrywając się od chłopaka. Ku jej zaskoczeniu stała przed główną bramą prowadzącą do zamku...sama...
W oknie zobaczyła, że ognisko dalej się świeci. Nie mogła marnować czasu, skoro sam Senpai zdecydował się, aby przekazać jej "rozkazy"... Wzleciała szybko w niebo i skierowała się w stronę Kazanu zostawiając władcę samego, tak jak chciał...
Ukye.. Tam ostatni raz widziała Ukye.. To z tamtąd uciekała przed burzą i to z tamtego miejsca otrzymała zaproszenie do próby.. na które nie mogła odmówić. Odłożyła swoje uczucia na bok, całkowicie je odcinając od siebie.. W takiej chwili nie mogła użalać sie nad sobą.. tylko skupić nad czymś, czego nie znała. Gotowa na każde zadanie i sytuację, która ją czeka. Nagle amulet zaczął lekko drgać. Chyba pierwszy raz odkąd go dostała poczuła, że nie jest wyłącznie zwykłym kamykiem... przeszła na nią magia.. pobudziła jej ducha i pomogła z wszystkimi wątpliwościami.. Tylko czy to zasługa amuletu, czy tylko myślenia tego aniołka?... Anioły też potrafią oszukiwać... a najlepiej wychodzi im okłamywanie siebie.. Bransoletka przestała świecić i zachowywała się znowu jak uśpiona...
Dalej Gwiazdko! Wierzę w Ciebie, ukochana! - usłyszała głos w swojej główce..aż dziw, że zdołała go usłyszeć pomiędzy tyloma własnymi myślami..
Machnęła skrzydłami, a piekielny zamek zniknął całkowicie z horyzontu...
z tematu :arrow: Góry Kazanu
- Jeżeli chcesz, mogę Cię zostawić, ale pamiętaj.. to jest złe miejsce i nie warto tutaj długo przebywać. Ten zamek ma złą aurę, ale to chyba wiesz... - ostrzegła chłopaka. Mimo, że starał się być w stosunku do niej niegrzeczny, to nie potrafiła się na niego gniewać, bo sama chyba zawiniła. Lepiej szukać win w sobie niż innych, bo to przynajmniej zmusza do zaostrzenia samodyscypliny i doskonalenia siebie i swojego charakteru.
Kucnęła, po czym jednak zdecydowała się usiąść skrzyżnie. Potrzebowała rozmowy z kimś innym, kimś kto jej nie znał i u kogo miałaby czyste konto.. w sumie to już je trochę zabrudziła, ale miała nadzieję, że ten ślad zdoła szybko zmyć. Podłoga była zimna, zdecydowanie zbyt zimna. Ale nie do końca chłód na dworze spowodował tak niską temperaturę.. ściany były grube i kamienne, przez co ten zamek dołował jeszcze bardziej. Na szczęście dla maga okazał się strzałem w dziesiątkę, bo przez tak grube mury nie uciekała mana i bez większego wysiłku, mógł korzystać z trudniejszych zaklęć. Percedal byłby w niebo wzięty, o ile o Upadłym można coś takiego powiedzieć... Tak strasznie ją zranił, ale w końcu poniosły go emocje. Nie mogła go pochopnie oceniać, po tych złych chwilach, bo w tym momencie okazałaby się niesprawiedliwa, czego nie chciała. Nie chciała także stracić przyjaciół. Nono też nie.. bo dziewczyna okazywała się coraz milsza i coraz bardziej ufała jej. Odkąd dowiedziała się, że jest Hikari zupełnie inaczej na nią patrzyła - już nie jako rywalkę, a starszą siostrę... nawet potrafiła jej wyznać straszne wieści. Gdyby nie wiedziała, że Aaon gdzieś i tak żyje to najprawdopodobniej już dawno załamałaby się, ale wiara, że kiedyś Go spotka, tak jak Percy Hikari, trzymała jej odruchy z ostrych ryzach i nie pozwalała, aby poniosły ją za bardzo. Zamyśliła się troszkę. Popatrzyła na władcę, lekko zaczerwieniona. Jej buzia przybrała rumieńców od tego ciepła, a jej ubranie wysłchło. Znowu wyglądała jak jakaś bezdomna. Koniecznie musi zaopatrzyć się w torbę z ubraniami na zmianę!
- Dziękuję... - szepnęła ciepłym głosem miłym dla ucha.. anielskim głosem... - Widzę, że zainteresowała Cię historia tego zamku... - spróbowała zejść na inny temat, trochę zmuszając władcę do rozmowy.
Patrzyła w niego z wyczekiwaniem, ale niczego nie oczekiwała. Zastanawiał się, chyba podbnie jak ona.. w sumie zapomniała nawet czyta jego myśli na bieżąco, przez co straciła rachubę gdzie jest i z kim... Otrzeepała sukienkę i wstała gwałtownie.
- Zaraz wracam.. - krzyknęła przebiegając przed drzwi, dotychczas ukryte przez cień rzucany przez ścianę, obok rzędu okien.
Kolejna sala wyglądała całkiem podobnie jak ta, z której przed chwilą wyszła. Nie oglądając się za siebie ruszyła szybkim krokiem dalej. Przemierzała tak wiele pokoi, a zamek przerósł jej oczekiwania. Wydawał się mniejszy z zewnątrz, a tutaj to prawdziwy labirynt pomieszczeń! Nagle stanęła i szeroko otworzyła oczy. Biagła tak syzbko, że nie zanim zdążyła się zatrzymać podjechała sporą odległośc po posadzce. Zatrzymała się idealnie nad wielką dziurą w podłodze. Przyglądała się jej ze zdziwieniem, bo na dole niebyło nic widać. Przywołała swoje światełko i odepchnęła od siebie prosto w tą wyrwę, ale zawiedziona, musiała przyznać, że to na nic, bo promień szybko zniknął. Przywołała drugi i już teraz skoczyła razem z nim. Nie rozwijała skrzydeł, bo przecież ten chłopak mógł pójść za nią, ale lekko i tak zamortyzowały skok. Opadła miękko na nogi, lekko uginając kolana. Podobno wtedy skakanie staje się bezpieczniejsze. Ale jak tu mówić o bezpieczeństwie, kiedy ląduje się w zupełnie nieznanym pomieszczeniu?
Bransoletka od Ukye zaczęła pulsować słabym światłem, a amulet milczał jak zwykle. Skupiona przyzwyczajała się do prawie zupełnych ciemności, odróżniała już kształty, co okazało się i tak postępem, bo kiedy tutaj wchodziła nie widziała niczego!
Nagle podskoczyła jak oparzona! Wszędzie tutaj były beczki.. otworzyła jedną, aby upewnić się co w niej jest, ale od razu zasłoniła dłonią nos. Nawet jej słaby węch dobrze ocenił ciecz... zamiast wina, którego szukała, znalazła krew.. beczki pełne krwi.. Ale.. przecież to niemożliwe, żeby Aaon tutaj uciekł.. - skarciła siebie. Jak naiwna mała dziewczynka, oczekiwała, że spotka Aaona tak po prostu.. a przecież nawet Nono widziała jego zniknięcie.. albo raczej nie widziała go i nie czuła.. Nono.. Non.. Nooono.. Zaszumiało jej w głowie. Poczuła na ramieniu czyjś oddech. Odwróciła się raptownie.
Oniemiała. Odmówiły posłuszeństwa wszystkie jej zmysły i stała jak wryta wpatrując się w widmo. Stał, jak żywy, przed nią Senpai. Wkońcu pierwsza fala zaskoczenia minęła i następiła druga, nieco inna, bo wzmocniona ciekawością. Wyciągnęła przed siebie dłoń, licząc, że mara się rozmyje, ale zamiast tego natrafiła na ciepłe mięciutkie, a jednocześnie wysportowane ciało. Cofnęła dłoń, zawstydzając się.
- Gwiazdko... to ja nie bój się... - powiedział na przywitanie.
Jego głos odbił się w pomieszczeniu echem.. słowa usłyszała podwójnie.. słowa od Senpaia! Był taki realny.. jego sposób mówienie nie zmienił się od ostatniego razu kiedy go widziała... cieszyła się, ale dalej bała się, że to tylko sen, albo ktoś mieszał jej w głowie.
- Wyjdź stąd jak najszybciej i skieruj się do Gór Kazanu... Czeka Cię tam niespodzianka, ale nie miła. Przygotuj się najgorsze, ale w podróż wyrusz już teraz. - przekazał jej komunikat, tym swoim mędrkowatym tonem...
Nie chciało jej sie wierzyć, że przyszedł tylko po to.. ale musiała się z tym pogodzić i zapomnieć o swoich odczuciach.
- Dobrze.. - przytaknęła, nie patrząc już na przyjaciela - Mam tylko jedną prośę... - głos jej się łamał, albo jej sie tak tylko wydawało.. - Odprowadź mnie do drzwi...
Może prośba była zbyt zuchwała, ale przyjaciela nie widziała, nie mogła dotknąć, zobaczyć w takiej formie już od bardzo dawna... więc cieszyła się każdym momentem z nim spędzonym.. choćby najkrótsza chwila przynosiłą jej radość.
Anioł przytaknął tylko, przytulając ją do siebie. W jej oczach pojawiły się łzy..
- No choćmy już... - zaproponowała , odrywając się od chłopaka. Ku jej zaskoczeniu stała przed główną bramą prowadzącą do zamku...sama...
W oknie zobaczyła, że ognisko dalej się świeci. Nie mogła marnować czasu, skoro sam Senpai zdecydował się, aby przekazać jej "rozkazy"... Wzleciała szybko w niebo i skierowała się w stronę Kazanu zostawiając władcę samego, tak jak chciał...
Ukye.. Tam ostatni raz widziała Ukye.. To z tamtąd uciekała przed burzą i to z tamtego miejsca otrzymała zaproszenie do próby.. na które nie mogła odmówić. Odłożyła swoje uczucia na bok, całkowicie je odcinając od siebie.. W takiej chwili nie mogła użalać sie nad sobą.. tylko skupić nad czymś, czego nie znała. Gotowa na każde zadanie i sytuację, która ją czeka. Nagle amulet zaczął lekko drgać. Chyba pierwszy raz odkąd go dostała poczuła, że nie jest wyłącznie zwykłym kamykiem... przeszła na nią magia.. pobudziła jej ducha i pomogła z wszystkimi wątpliwościami.. Tylko czy to zasługa amuletu, czy tylko myślenia tego aniołka?... Anioły też potrafią oszukiwać... a najlepiej wychodzi im okłamywanie siebie.. Bransoletka przestała świecić i zachowywała się znowu jak uśpiona...
Dalej Gwiazdko! Wierzę w Ciebie, ukochana! - usłyszała głos w swojej główce..aż dziw, że zdołała go usłyszeć pomiędzy tyloma własnymi myślami..
Machnęła skrzydłami, a piekielny zamek zniknął całkowicie z horyzontu...
z tematu :arrow: Góry Kazanu
- GośćGość
Re: Zamek Zangiya
Pią 18 Maj 2012, 18:31
___Odwrócił się tyłem do dziewczyny i podszedł do stoiska z książkami. Zaczął je wyciągać i chowając do swojej małej torby na takie rzeczy. Miał zamiar je przejrzeć w domu, być może dowie się czegoś ciekawego. Robiąc to, wysłuchał dokładnie dziewczyny, która uważała, że to jest złe miejsce.
- Złe miejsce powiadasz? - powtórzył trochę ciszej. - Te miejsce nie jest złe. Zostało po prostu zapomniane przez wszystkich. Każde zło bierze się z bólu wymieszanym z nienawiścią. Nie każdy jest dojrzeć cierpienie, a w dodatku jest zrozumieć. - powiedział spokojnie, wkładając ostatnie dwie książki. On bardzo dobrze znał ten ból, gdy jest się zapomnianym i nie chcianym. Nie uważa siebie za złego, ponieważ nie odczuwa nienawiści, by uruchomić chęć dokonania zemsty. Tokaji jest dumny z tego kim jest i co może osiągnąć czyniąc dobro, które jest większym wyzwaniem. Nie lubi chodzić na skróty.
___Poczuł tą nagłą zmianę w głosie anielicy. Ostatnie słowa były szczere i bardziej milsze. Nie wiedział, czemu tak nagle się zmieniła, ale nie chciał też o tym rozmawiać. Chwycił za torbę, zapinając ją i wieszając na oparciu krzesła, na którym siedział wcześniej. Wtedy też usłyszał jej ciche "dziękuje", które poruszyło nawet jego skamieniałe serce. - "Co to było? Jakieś zaklęcie? Nie. Ten głos... Miyo?" - powiedział sobie w myślach, zdziwiony jak chyba nigdy i odwracając się w jej stronę. Przyjrzał się dokładnie jej, lecz nie. To nie była ona. Dziewczyna, o której sam zapieczętował swoje wspomnienia na kilka zamków, by nikt nie mógł tego wykorzystać.
- Ten zamek ma to coś w sobie... - dodał, odwracając się cały w jej strony i podchodząc do ogniska. Dziewczyna w jednej chwili się zmieniła. Powiedziała, że zaraz wraca i pobiegła. Widać jej wyraz twarzy, wiedział, że i tak nie wróci. Nigdy nie zrozumie kobiet, więc nawet nie próbował o tym rozmyślać. Zgasił tylko ogień, zabierając mu dostęp do tlenu, za pomocą kontroli wiatru. Zgasł momentalnie. Było to bardzo skuteczne.
___Wziął tylko swoją torbę i lekko się uśmiechnął rozglądając się po tym pomieszczeniu. Musiał teraz jak najszybciej przestać myśleć o Miyo. Pieczęć musiała wytrzymać.
- Złe miejsce powiadasz? - powtórzył trochę ciszej. - Te miejsce nie jest złe. Zostało po prostu zapomniane przez wszystkich. Każde zło bierze się z bólu wymieszanym z nienawiścią. Nie każdy jest dojrzeć cierpienie, a w dodatku jest zrozumieć. - powiedział spokojnie, wkładając ostatnie dwie książki. On bardzo dobrze znał ten ból, gdy jest się zapomnianym i nie chcianym. Nie uważa siebie za złego, ponieważ nie odczuwa nienawiści, by uruchomić chęć dokonania zemsty. Tokaji jest dumny z tego kim jest i co może osiągnąć czyniąc dobro, które jest większym wyzwaniem. Nie lubi chodzić na skróty.
___Poczuł tą nagłą zmianę w głosie anielicy. Ostatnie słowa były szczere i bardziej milsze. Nie wiedział, czemu tak nagle się zmieniła, ale nie chciał też o tym rozmawiać. Chwycił za torbę, zapinając ją i wieszając na oparciu krzesła, na którym siedział wcześniej. Wtedy też usłyszał jej ciche "dziękuje", które poruszyło nawet jego skamieniałe serce. - "Co to było? Jakieś zaklęcie? Nie. Ten głos... Miyo?" - powiedział sobie w myślach, zdziwiony jak chyba nigdy i odwracając się w jej stronę. Przyjrzał się dokładnie jej, lecz nie. To nie była ona. Dziewczyna, o której sam zapieczętował swoje wspomnienia na kilka zamków, by nikt nie mógł tego wykorzystać.
- Ten zamek ma to coś w sobie... - dodał, odwracając się cały w jej strony i podchodząc do ogniska. Dziewczyna w jednej chwili się zmieniła. Powiedziała, że zaraz wraca i pobiegła. Widać jej wyraz twarzy, wiedział, że i tak nie wróci. Nigdy nie zrozumie kobiet, więc nawet nie próbował o tym rozmyślać. Zgasił tylko ogień, zabierając mu dostęp do tlenu, za pomocą kontroli wiatru. Zgasł momentalnie. Było to bardzo skuteczne.
___Wziął tylko swoją torbę i lekko się uśmiechnął rozglądając się po tym pomieszczeniu. Musiał teraz jak najszybciej przestać myśleć o Miyo. Pieczęć musiała wytrzymać.
Mam nadzieje, że jeszcze popiszemy xd
- MG
- Liczba Postów : 200
Re: Zamek Zangiya
Pią 18 Maj 2012, 20:54
- Któż to wbił?:
-a ty kim jesteś i co tu robisz? - Po czym podeszła i pstryknęła palcami a z reki wystrzelił płomień ponownie zapalając drewno. Popatrzyła się z przymkniętym jednym okiem na jego reakcję na ten trik. Może chciała go odrobinę przestraszyć... Kto wie. Dziewczyna podeszła do niego i podała mu rękę. Cały czas jej twarz była "Kamienna", nie siliła się na pozory uśmiechu, jak na jakaś maskę przykrywająca osobowość człowieka. Popatrzyła się na niego i w niemym czekaniu stała na czas ujęcia jej dłoni w geście przywitania.
- GośćGość
Re: Zamek Zangiya
Pią 18 Maj 2012, 21:21
___Już nacieszył oczy, oglądając ostatni raz wnętrze zamku, aż tutaj naglę przybyła następna osoba. Dziewczyna, która chciała wiedzieć kim jest i co tutaj robi. Czy on nie ma chwili spokoju, ehh... ciągle jacyś ludzie. W ogóle go nie zdziwiło to jak z jej ręki wystrzelił płonący pocisk, a nawet dostarczyło więcej informacji. Jest władcą ognia, lub, posiada taką magię. Cóż, nie rozumiał jednak jej intencji.
- Jestem nikim... - odpowiedział także z kamienną twarzą. Ten wyraz twarzy był u niego częsty, nawet bardzo.
___Ruszył w stronę wyjścia, lecz przypomniał sobie o czymś. Zapomniał o jeszcze jednej książce, który tytuł go zainteresował najbardziej. Podszedł ponownie pod biurko, chwytając za nią i oglądając okładkę. Włożył do torby, którą miał przewieszoną z lewej części szyi, na prawą cześć biodra. Tylko pytanie. Czy dziewczyna go wypuści od tak? Po co użyła ognia, by rozpalić ogień, który on zgasił? Tylko wpadła mu jedna myśl do głowy.
- Długo już mnie obserwujesz? - dodał odwracając się lekko w jej stronę, ruszając na środek sali, gdzie akurat palił się ogień. Miał przeczucie, że ktoś tutaj był i się nie mylił. Ciekaw tylko, czy od dawna. Powiedział mnie, ponieważ nie wiedział, czy też widziała Anielicę, która wcześniej była. Jednak można wiele wywnioskować z nic nieistotnych szczegółów.
- Jestem nikim... - odpowiedział także z kamienną twarzą. Ten wyraz twarzy był u niego częsty, nawet bardzo.
___Ruszył w stronę wyjścia, lecz przypomniał sobie o czymś. Zapomniał o jeszcze jednej książce, który tytuł go zainteresował najbardziej. Podszedł ponownie pod biurko, chwytając za nią i oglądając okładkę. Włożył do torby, którą miał przewieszoną z lewej części szyi, na prawą cześć biodra. Tylko pytanie. Czy dziewczyna go wypuści od tak? Po co użyła ognia, by rozpalić ogień, który on zgasił? Tylko wpadła mu jedna myśl do głowy.
- Długo już mnie obserwujesz? - dodał odwracając się lekko w jej stronę, ruszając na środek sali, gdzie akurat palił się ogień. Miał przeczucie, że ktoś tutaj był i się nie mylił. Ciekaw tylko, czy od dawna. Powiedział mnie, ponieważ nie wiedział, czy też widziała Anielicę, która wcześniej była. Jednak można wiele wywnioskować z nic nieistotnych szczegółów.
- MG
- Liczba Postów : 200
Re: Zamek Zangiya
Pią 18 Maj 2012, 22:11
- Spoiler:
- Odłóż książkę. Ona ma tu zostać! - To było całkowite złodziejstwo. No i patrzcie pierwszy raz posłała uśmiech. Wsadziła rękę do kieszeni i wyciągnęła coś w stylu małego kółka od łańcucha. Popatrzyła się i zaczęła pojawiać się biała poświata więc schowała go z powrotem do kieszeni. Popatrzyła się znów na faceta przyjmując groźniejsza minę.
- Czekałam tylko aż ona pójdzie. Odłożysz wreszcie ta książkę? Zapracuj na nią a nie kradnij. Mogę ci ją ofiarować w zamian za przysługę. Jak i mala nagrodę pieniężna.
- GośćGość
Re: Zamek Zangiya
Sob 19 Maj 2012, 00:27
___Taki już jest ten Tokaji. Nie kulturalny, chamski i bez wyczucia. No niestety jest jak jastrząb, polujący na węża. Złapie zwierzę i odleci w siną dal. Nie przywitał się z kilku powodów, ale wszystkich nie będzie wymieniać. Pierwszym jest to, że znajdują się w takim miejscu, drugie to że nie wie kto to jest i nie ufa nieznajomym. Tego zdążyli go nauczyć, nie ufać nowo poznanym. Wolał nie komentować jej wypowiedzi o nie przywitaniu się. Zdziwił się gdy go popchnęła, ale co gorsza pojawiła się dziwna, biała poświata. Nie wiedział co to.
- To jest niczyje, więc skorzystam z tej wiedzy. Chyba że to twój zamek. - powiedział ironicznie, nie mając zamiaru odkładać książki, którą akurat zdobył. Była tam wiedza, prowadząca do jego ideałów.
___Zrobił krok do przodu, mając zamiar już wyjść, lecz usłyszał kluczowe słowa. Jakimi były "Nagroda", "Pieniądze". Dlaczego nikt od tego nie rozpoczyna rozmowy, by go zachęcić? Cóż. Przystanął i spojrzał na nią. Wyglądał jakby mu nie zależało.
- Ile i za co? - zapytał się. Chciał znać dokładną cenę i to co ma wykonać. "Mała nagroda pieniężna" go na pewno nie zadowoli.
___Lewą rękę schował do kieszeni, a prawą trzymał na pasku od torby. Podszedł do ogniska, które wykonała dziewczyna.
- To jest niczyje, więc skorzystam z tej wiedzy. Chyba że to twój zamek. - powiedział ironicznie, nie mając zamiaru odkładać książki, którą akurat zdobył. Była tam wiedza, prowadząca do jego ideałów.
___Zrobił krok do przodu, mając zamiar już wyjść, lecz usłyszał kluczowe słowa. Jakimi były "Nagroda", "Pieniądze". Dlaczego nikt od tego nie rozpoczyna rozmowy, by go zachęcić? Cóż. Przystanął i spojrzał na nią. Wyglądał jakby mu nie zależało.
- Ile i za co? - zapytał się. Chciał znać dokładną cenę i to co ma wykonać. "Mała nagroda pieniężna" go na pewno nie zadowoli.
___Lewą rękę schował do kieszeni, a prawą trzymał na pasku od torby. Podszedł do ogniska, które wykonała dziewczyna.
- MG
- Liczba Postów : 200
Re: Zamek Zangiya
Sob 19 Maj 2012, 10:07
- dziewczyna:
- Artefakt do wzmacniania mocy. Ta biała poświata perzy pchnięciu to było związanie przedmiotu z tobą. Nie czujesz jak twoja moc wzrasta? - Po czym rzecz podrzuciła lekko do góry i z powrotem "TO" spadło do jej dłoni. Po czym zaczęła mówić.
- Artefakt ten trzeba dostarczyć komuś o imieniu Baltazar. W odpowiedni momencie to zaświeci się bardzo intensywnie i pokarze ci tym sposobem, że on się zbliża, aby uniknąć pomyłki... - Po czym poczęła się zastanawiać nad wynagrodzeniem za to. Pomyślała chwilę i powiedziała
- Dostaniesz tyle, za ile można się wyżywić i wynająć dom jednorodzinny na okres czterech miesięcy. Kwota nie jest mala i bez targowania się, bo poszukam innej osoby., a uwierz że znajda się chętni na taki Artefakt i tyle pieniędzy. - Powiedział już głośniejszym tonem. Artefakt wzmacnia moc wiec naprawdę jest przydatny....
- GośćGość
Re: Zamek Zangiya
Sob 19 Maj 2012, 10:34
___Jeżeli dziewczyna mówiła prawdę o artefakcie, to on sam jest bardzo przydatny. Wzmocnienie mocy zawsze się przyda. W jego przypadku szczególnie, bo cała jego siła opiera się na magii i władaniu wiatrem. Nie jest dobry w atakach fizycznych, dlatego musi liczyć tylko na to.
___Spojrzał jeszcze raz na siebie dokładnie oglądając. Sam nie wiedział czy czuł zmianę, musiałby się skupić i obejrzeć to na spokojnie.
- A co zrobić po dostarczeniu temu Baltazarowi? Artefakt jest mój? - zadał pytania dodatkowe, ponieważ nie zrozumiał. Czy artefakt jest jego, czy musi temu kogoś go przekazać. Jeżeli by był jego, to jeszcze mógłby się zgodzić, patrząc na tak niską opłatę. On ma dom i pieniądze. Zarabia na podobnych zleceniach.
___Teraz wszystko zależy od tego, co dziewczyna mu odpowie. Nie spuszczał z niej oka i dalej stał przed nią.
- Jak się w ogóle nazywasz? - dodał po chwili, tym samym tonem co zawsze. Teraz się bardziej tym zainteresował więc chciałby znać imię zleceniodawcy.
___Spojrzał jeszcze raz na siebie dokładnie oglądając. Sam nie wiedział czy czuł zmianę, musiałby się skupić i obejrzeć to na spokojnie.
- A co zrobić po dostarczeniu temu Baltazarowi? Artefakt jest mój? - zadał pytania dodatkowe, ponieważ nie zrozumiał. Czy artefakt jest jego, czy musi temu kogoś go przekazać. Jeżeli by był jego, to jeszcze mógłby się zgodzić, patrząc na tak niską opłatę. On ma dom i pieniądze. Zarabia na podobnych zleceniach.
___Teraz wszystko zależy od tego, co dziewczyna mu odpowie. Nie spuszczał z niej oka i dalej stał przed nią.
- Jak się w ogóle nazywasz? - dodał po chwili, tym samym tonem co zawsze. Teraz się bardziej tym zainteresował więc chciałby znać imię zleceniodawcy.
- MG
- Liczba Postów : 200
Re: Zamek Zangiya
Sob 19 Maj 2012, 10:50
- Dziewczyna:
- Artefakt masz dać Baltazarowi. Cena jest taka jaka jest bo chyba nie myślisz ze damy ci za pierwszym razem nieobrazowaną sumę co? Jeszcze być coś narobił i co wtedy? Pomyśl o tym jak o próbie czy nadajesz się na najemnika. Zastanów sie czy jak na pierwsze zlecenie to nie jest dużo? - Tokijaki pracował sporo w tym fachu to powinien wiedzieć, że stawki na początku są małe by potem całkowicie przekroczyć oczekiwania. Ufność za pierwszym razem jest jakby to powiedzieć... ZEROWA, a nawet z tym stwierdzeniem przesadziłem, za duża nadal ta "ufność". Słysząc następne pytanie podeszła do niego i podała dłoń. Spróbowała jeszcze raz, a co szkodzi. Tak jak można rzec uściśniecie reki znaczy tyle co zgoda na znajomość, i potwierdzanie jej.
- Me imię to Olivia a twoje? - Po czym podniosła jedna brew w oczekiwaniu wreszcie na ten uścisk dłoni.
Następna rzeczą która była w kolejności to rzut w jego stronę Artefaktu. Gdy tylko dotknął jego części ciała DOPIERO poczuł tę moc.
OCC: Artefakt Kółko łańcucha Na ten moment +5% do ataku magicznego/zaklęcia. Przy czym umiejętność krzesania wiatru w momentach pisanych przez ciebie (Nie związanych z walka tylko fabułą) wynosi +20%. Czyli wiatr silniejszy o 20% szybszy o 20% i trudniejszy do pokonania.
- GośćGość
Re: Zamek Zangiya
Sob 19 Maj 2012, 11:07
___Spojrzał jeszcze na nią i zobaczył, że nie ma po co się targować, bo i tak nic z tym nie zrobi. Pieniądze można wyciągać, gdy zleceniodawca się boi, lub jest w desperacji. Takich najlepiej skroić z pieniędzy, oczywiście gdy ma pewność że je posiadają. Kiedyś mu się to udało, bo musiał przepędzić "złego ducha" z czyjegoś domu, bogatego domu. Nie było to trudne, a nawet dziecinnie proste, ale nagroda należyta.
- Eh... niech już będzie. - powiedział, lekko wzdychając i mrużąc oczy. Artefakt był kuszący, ale jak się zabiera już za zlecenie, to go wykona.
___Zerknął tylko na jej dłoń, po czym ją uścisnął. Niestety, nie był to początek znajomości jako takiej, tylko zbieżność interesów.
- Tokaji. - dodał puszczając ją w tym momencie i łapiąc za artefakt. Poczuł wreszcie jak mu moc buzuje. Nawet można to było poczuć na własnej skórze, bo zerwał się wiatr. Jeżeli dziewczyna miała spódniczkę, to mogło ją podwinąć do góry. Oczywiście to był przypadek, dopiero po chwili opanował nagły przypływ mocy.
- Gdzie mam go szukać? - zapytał się, chowając artefakt do kieszeni - I kiedy mam odebrać zapłatę? - zadał to pytanie od razu po pierwszym. Prawie co o nim zapomniał, co było dziwne, ale pewnie z powodu nowego przedmiotu.
- Eh... niech już będzie. - powiedział, lekko wzdychając i mrużąc oczy. Artefakt był kuszący, ale jak się zabiera już za zlecenie, to go wykona.
___Zerknął tylko na jej dłoń, po czym ją uścisnął. Niestety, nie był to początek znajomości jako takiej, tylko zbieżność interesów.
- Tokaji. - dodał puszczając ją w tym momencie i łapiąc za artefakt. Poczuł wreszcie jak mu moc buzuje. Nawet można to było poczuć na własnej skórze, bo zerwał się wiatr. Jeżeli dziewczyna miała spódniczkę, to mogło ją podwinąć do góry. Oczywiście to był przypadek, dopiero po chwili opanował nagły przypływ mocy.
- Gdzie mam go szukać? - zapytał się, chowając artefakt do kieszeni - I kiedy mam odebrać zapłatę? - zadał to pytanie od razu po pierwszym. Prawie co o nim zapomniał, co było dziwne, ale pewnie z powodu nowego przedmiotu.
- MG
- Liczba Postów : 200
Re: Zamek Zangiya
Sob 19 Maj 2012, 11:32
Gdy Tylko facet uścisnął jej dłoń znów pojawiła się biała strużka energii, tylko tym razem jeszcze bardziej pobudziła Artefakt do życia. Dziewczyna się uśmiechnęła bo puszczając wiązanie z artefaktem przez przypadek natrafiła na nerw odpowiedzialny za dreszcze. Po całym jego ciele przeszły przyjemne dreszcze i wyglądał troszkę śmiesznie. Słysząc pytanie... Nie jednak dwa. odpowiedziała z uśmiechem
- Nie masz go szukać, on cie znajdzie z koperta z pieniędzmi. A tak w ogóle to mówię ci już cześć. I ciesz się na razie nowym przedmiotem. - Po czym cala zrobiła obrót wyzwalając płomienie tak, że uzyskała efekt płomiennego Tornado. Po czym ogień po chwili zgasł a dziewczyny już tu nie było. Pojawiło sie tylko zdjęcie na podłodze.
1. Baltazar - Pojawienie się - Od Połowy strony pierwszej
2. 2 strona - w połowie - Pojawienie sie Baltazara po raz II
OCC: Teraz kolko w czasie walki +10% do DMG w ciosie magicznym/ Zakleciu
- Nie masz go szukać, on cie znajdzie z koperta z pieniędzmi. A tak w ogóle to mówię ci już cześć. I ciesz się na razie nowym przedmiotem. - Po czym cala zrobiła obrót wyzwalając płomienie tak, że uzyskała efekt płomiennego Tornado. Po czym ogień po chwili zgasł a dziewczyny już tu nie było. Pojawiło sie tylko zdjęcie na podłodze.
- BALTAZAR:
1. Baltazar - Pojawienie się - Od Połowy strony pierwszej
2. 2 strona - w połowie - Pojawienie sie Baltazara po raz II
OCC: Teraz kolko w czasie walki +10% do DMG w ciosie magicznym/ Zakleciu
- GośćGość
Re: Zamek Zangiya
Sob 19 Maj 2012, 14:23
___Podsumowując dzisiejszy dzień, a bardziej deszczową i burzliwą noc, to skończył się bardzo pozytywnie. Otrzymał artefakt, który zwiększa jego moc. Będzie to bardzo przydatne przy dalszym treningu i poznawaniu większej ilości zaklęć. Spotkał też dzisiaj dwie różne dziewczyny, z czego jedna nazywa się Olivia, lecz druga się nie przedstawiła.
___Obejrzał tylko jak "spłonęła" w tornadzie ognia i poprawił torbę na ramieniu. Dobrze, że nie przyczepiła się znowu do książek. Ma teraz same korzyści i dużo szczęścia. Żeby tak się choć przez jakiś czas utrzymało.
___Miał zamiar już stąd znikać. Ileż można siedzieć w jednym miejscu. Wyszedł głównym wyjściem, a także bramą, ruszając w stronę ciemnego lasu. Przejdzie przez niego, aż dojdzie do normalnej drogi i wróci do domu. Musiał odpocząć, był już zmęczony, lecz od jutra, zaczyna trenować, z nowym przedmiotem w kieszeni, a także z wiedzą książek, które miał w torbie.
Z tematu :arrow: ???
___Obejrzał tylko jak "spłonęła" w tornadzie ognia i poprawił torbę na ramieniu. Dobrze, że nie przyczepiła się znowu do książek. Ma teraz same korzyści i dużo szczęścia. Żeby tak się choć przez jakiś czas utrzymało.
___Miał zamiar już stąd znikać. Ileż można siedzieć w jednym miejscu. Wyszedł głównym wyjściem, a także bramą, ruszając w stronę ciemnego lasu. Przejdzie przez niego, aż dojdzie do normalnej drogi i wróci do domu. Musiał odpocząć, był już zmęczony, lecz od jutra, zaczyna trenować, z nowym przedmiotem w kieszeni, a także z wiedzą książek, które miał w torbie.
Z tematu :arrow: ???
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach