SeiShi
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Go down
Ukye
Ukye
Liczba Postów : 237

POSTAĆ:
HP:
Karta postaci Maru Urman 9tkhzk300/300Karta postaci Maru Urman R0te38  (300/300)
Mana:
Karta postaci Maru Urman Left_bar_bleue300/300Karta postaci Maru Urman Empty_bar_bleue  (300/300)
Strój: Czarny płaszcz (który przemienia w czarne błoniaste skrzydła), czarne przedramienniki, czarne spodnie, stalowe okucia tu i ówdzie, wysokie czarne buty. Obecnie także bandaże na ciele.
https://seishipbf.forumpolish.com/t383-karta-postaci-ukye

Karta postaci Maru Urman Empty Karta postaci Maru Urman

Nie 15 Lip 2012, 13:30

Imię i nazwisko:
Maru Urman, po prostu Maru.

Rasa: Pół-Zwierzę, Gryf.

Wiek: 18.

Wygląd:
Avatar w formie ludzkiej:
Bardzo często nosi na głowie kaszkiet w kolorze beżowym. Obcisłe ubranie podkreśla subtelną muskulaturę. Fiołkowe oczy rzucają się już z daleka. Poza tym ma krótkie, czarne włosy, nieco dłuższe kędziorki spływają po skroniach bohatera.
Avatar w formie Gryfa:

Charakter: Zadziorny, ale nieco zamknięty w sobie. Umie walczyć o swoje. Typ odludka. Pomaga kiedy ktoś go ponagli, ale miewa przebłyski dobroci. Wiercipięta i marzyciel.

Lokalizacja: Shinseina.
Strona: Neutralność.

Technika/Zaklęcie początkowa/we: Wybiera admin.

Historia postaci:


"Nie oglądaj się za siebie, idź naprzód."

Często powtarzał to sobie w głowie Maru, mimo to nie mógł wyzbyć się wspomnień. Nawet tych dobrych, bo chciał żyć nowym życiem, a nie wracać do minionych lepszych czasów. Trzymając ręce w kieszeni przemierzał alejki porośnięte bujną roślinnością. Miasto Aniołów jak zwykle zachwycało swoim pięknem, którego młodzieniec nie doceniał w tej chwili. Podążał dziarsko w stronę rynku.
Dotarł do kamienicy, która została niedawno odnowiona. W niej znajdowała się apteka z czterema okienkami, przy każdej był pracownik. Młodzieniec ustawił się w dłuższej kolejce niż pozostałe, bo miał upatrzonego „znajomego”. Opierał się ciężko o ścianę i czuwał z nasuniętym kaszkietem na głowie nad kolejką, żeby nikt go nie wyprzedził. Nie był to jego ulubiony dzień, właśnie przez to, iż będzie walczyć o swój przywilej. Właśnie za chwilkę, gdy będzie przy okienku.
Jeszcze dwie osoby. Dłużyło mu się niemiłosiernie, zdążył przeczytać dwie ulotki będące na stoliczku i kilka rozwieszonych plakatów.
Jeszcze jedna osoba. Markotniał coraz bardziej i nieco drżały mu ręce, które zacisnął. Nie wycofa się, wszak nie może tego zrobić.
Nareszcie jego kolej. Zbliżył się do okienka i podał przed nosem farmaceuty świstek papieru.
-Dzień dobry. Chciałem zrealizować receptę.
Dopowiedział Maru. Najwyraźniej ten po drugiej stronie wiedział z kim ma do czynienia, bo wyraz niezadowolenia pojawił się na jego obliczu.
-Znowu te leki? Mam wrażenie, że zapomniałeś, iż nie mogę Ci ich wydać.
-Niech Pan zrobi wyjątek, ja muszę to zażyć. Już od tygodnia…
-…Naprawdę nie mogę –wciął się w połowie zdania chłopaka- to za silny lek jak na Twój wiek. Są teraz kamery, monitorują wszystko, każdy ruch farmaceuty. Nie mogę stracić pracy z powodu nieprawidłowego przepisania medykamentu.
Nagle Maru postawił ręce na ladzie z hukiem i nachylił się z groźniejszą miną nad obsługującym. Kilka osób w kolejce mimochodem spojrzało na tą dwójkę.
-Wie Pan jakie są skutki odstawienia leku… nie mogę przerywać kuracji, a ja już nie miałem tabletek w ustach od tygodnia. Proszę…
Farmaceuta wahał się bardzo długo, lecz widząc jak bardzo zależy chłopakowi na zdobyciu medykamentu zgodził się przydzielić ostatnią dawkę. Nie zapomniał o tym wspomnieć chłopakowi, który skłonił się nisko i oczywiście płacąc za lek wyszedł z apteki. Cztery tabletki kosztowały połowę swojej pensji, gdyż dorabiał jako roznosiciel ulotek. Właśnie dwie wetknął za wycieraczki samochodów i przystanął na chwilę. Ostatnio przejście nawet stu metrów za jednym razem sprawiało mu kłopoty. Sięgnął do kieszeni po świeżo zakupiony towar i ze zniesmaczoną miną przyjął jedną tabletkę połykając z dużą ilością śliny. Wiedział, że to pomoże, lecz ile jeszcze czasu ma oszukiwać swój organizm?

Wszystko zaczęło się od wędrówki w góry. Maru wraz ze swoim kolegą Tepsą wybrali się w strome szczyty górskie, oblodzone i owiane legendami. Podobno wielki skarb znajdował się w jaskini na najwyższym wzniesieniu w regionie miasta Chiru. Wiadomo jak to młodzież – poszukuje przygód. Maru zaliczał się do tych osób, które lubią takie wyprawy w nieznane. Przemierzali wiele niebezpiecznych urwisk i skarp, mieli ze sobą nawet liny wspinaczkowe. Ich sprawność była imponująca, zadziwiali wszystkich, a byli zwykłymi śmiertelnikami. Nie robili zbyt wielu odpoczynków, chcieli w trzy dni zdobyć szczyt i rozejrzeć się za wspomnianą grotą ze skarbami. Czarnowłosy chłopak już rozmarzył się na dobre, myślał o tym na co wyda pieniądze czy kosztowności, które odnajdą i podzielą się po równo. Mieszkał sam w małym mieszkaniu, więc mógłby wymienić lokum, wyposażyć go odpowiednio, a resztę przesłać rodzinie z dalekich stron. Zostawiłby też coś na przyszłość, nigdy nie wiadomo na co jeszcze przydałyby się skarby.
Minęło wiele godzin, zmęczeni, ale zadowoleni, pili herbaty z termosów opatuleni grubym śpiworem przy ledwo wykrzesanym ognisku. Temperatura była bliska minus trzydzieści stopni. Parząc sobie wargi w gorącym płynie Tepsa wydobył z kieszeni mapę w koszulce, żeby nie namokła, i wskazując palcem na kilka punktów mówił entuzjastycznie:
-Według tej mapy, kilka jaskiń jest na zachodnim zboczu, ale one nie są wysoko położone. Musi być jeszcze jakaś grota, która nie została zaznaczona na mapie.
-Yhym, sami ją znajdziemy.
Dopili wrzące płyny i rozbili trzecią bazę, zostawiając w niej zbędniejsze rzeczy, a zabierając ze sobą ostatnie dwie butle z tlenem i liny. Okrążali wolno szczyt poszukując nawet najmniejszej wnęki. Wszystko zamarznięte na kość, wszystko ośnieżone wielkimi hałdami śniegu. Tepsa prowadził, Maru podążał za nim. I mieli już zawracać, kiedy pod nogami blondyna zapadła się ziemia i osunął się do środka. Wołając o pomoc Maru przytrzymał linę, lecz sam osuwał się do dziury. Ostatnim rzutem na taśmę zaczepił linę o wystającą bryłę lodu i w ten sposób Tepsa mógł wyjść. Jednak tego nie robił.
-Maru, Maru, zejdź tutaj! Tu jest… złoto!
Nie mógł uwierzyć własnym uszom, czyżby to było to miejsce? Czarnowłosy młodzieniec zjechał po linie tam gdzie wpadł wcześniej kolega i zdziwił się, kiedy nic tu nie widział. Latarką oświetlał każdy zakątek, lecz nic prócz lodu nie dostrzegł ciekawego. Oj jak się wkurzył na Tepsę, nawet nie wiecie.
-Nie czas na żarty! Musimy stąd wyjść!
-Ej, ej, ej, Maru spokojnie, rozejrzyjmy się, może znajdziemy jakieś tajemnicze przejście?
-Nie bawi mnie już ta wyprawa, wracajmy…
Coś zabłysnęło, gdy naświetlił Maru na lewo od niego. Zbliżył się do tego miejsca i zobaczył coś niesamowitego. Złote jajo wielkości głowy ludzkiej wysadzane brylantami. Na twarzy pojawiło się szczęście i uśmiech, aż zaśmiał się wielce, na co Tepsa westchnął:
-Chyba faktycznie powinniśmy wygramolić się z tego miejsca. Ee… Maru? Coś znalazłeś?
Podszedł do kolegi, który w rękach trzymał już złote jajo. Również oczy blondyna zaświeciły się na widok skarbu. Już miał coś powiedzieć, jednak im dłużej Maru trzymał przedmiot, tym więcej fioletowych run pojawiało się na zewnętrznej stronie znaleziska. A co najdziwniejsze, czarnowłosy chłopak miał w oczach strach. Nie mógł się poruszyć, ani nic powiedzieć. Tepsa potrząsał go za ramię wołając:
-Maru, ocknij się, MARU!
Odskoczył do tyłu, bo także na ciele kolegi pojawiły się takie same runy jak na jajku. Blondyn zaczął uciekać w kierunku liny, lecz ziemia zaczęła trząść się pod niego nogami. Epicentrum było tam, gdzie przed chwilą stał kolega, który… który… zniknął! Na jego miejscu stała bestia pokryta runami i czarnym opierzeniem. Gryf, bo tym było monstrum, kręcił głową od nadmiaru dźwięków, które napełniły jaskinię. I należały w przewadze do Tepsy, który krzyczał jak opętany podczas ucieczki. Potwór wydał z siebie bojowy pisk i rzucił się na uciekającego człowieka. Przybił go przednimi łapami do ziemi i zadał śmiertelny cios w głowę ostrym dziobem przytrzymując ofiarę jeszcze przez parę chwil czarnymi pazurami. Zdzierał z niego ubranie i zjadał mięso, mimo wtórnych wstrząsów. Gdy posilił się, to runy znów zaświeciły mocniej, a zamiast bestii ponownie pojawił się Maru. Był bardzo wstrząśnięty, przerażony tym co zrobił i tym czym się stał na moment. Złotego jaja nigdzie już nie było, został tylko zakrwawiony ludzką krwią chłopak i trup kolegi. Wielka pustka w tym momencie panowała w jego umyśle, nie wiedział co zrobić. Czy wziąć kolegę i znieść go ze szczytu czy zostawić go tutaj. Zdecydował się na to drugie, z wielkim trudem rozstał się z nieboszczykiem, nad którym pomodlił się z drżącym głosem i łzami w oczach, i czym prędzej wspinał się po linie, aby jak najszybciej zejść z gór. Nigdy nie wrócił do rodzinnego miasta, a dwóch młodzieńców uznano za zaginionych w górach.

To wspomnienie nigdy nie ustąpi, będzie ciążyć na jego duszy już na zawsze. Chciał z tym walczyć, dlatego udał się niemal od razu do kogoś komu ufał. Starsza babcia, szamanka, a dawniej lekarka, pomogła wnuczkowi znaleźć rozwiązanie. Tymczasowe, jak wspominała wielokroć, lecz zawsze jakieś, aby uciszyć potwora, którego po kontakcie ze złotym jajem z gór Chiru, miał w sobie. Ani on, ani jego babka nie mieli pojęcia, iż klątwa będzie nie do powstrzymania, i prędzej czy później będzie zmuszony oswoić się z monstrum jakie w sobie skrywa. Leki działały osłabiająco, ale osłabiająco również na Maru. Dlatego nie mógł przystąpić do cięższej pracy, na przykład na budowie, a jakoś zarobić na czynsz w nowym mieszkaniu musiał. Rozdawał więc ulotki, często chodząc po parku, bo najmniej kojarzyło mu się on z górami. Po pracy wstępował do babci, aby opowiedzieć o swoich objawach jakie dostrzegał w dniu codziennym, ale i ta forma spowiedzi przed stuletnią starowinką została mu odebrana przez Śmierć. Babcia zmarła ze starości, kolejne łzy, tym razem tłumione w sobie, poświęcone były dla jego odpory życiowej w tych trudnych chwilach. Zorganizował jej porządny pogrzeb, na której był tylko on i parę jej koleżanek z Kółka Różańcowego, po czym odczuł wielkie piętno samotności. Bał się, że tak zostanie na zawsze. Poszedł za ostatnią rady babci, która namawiała Maru do zapisania się do szkoły, w ten sposób przy solidnej nauce nie będzie mieć czasu na rozmyślania o przeszłości.

"Nie oglądaj się za siebie, idź naprzód."

Statystyki: Statystyki początkowe. Do rozdania 10 na początek.
Siła Ataku: 3
Zręczność: 2
Wytrzymałość: 2
Skupienie: 3
HP: Wytrzymałość*10 = 20
MP: Skupienie*10 = 30


Ostatnio zmieniony przez Maru dnia Nie 15 Lip 2012, 13:38, w całości zmieniany 1 raz
Anonymous
Gość
Gość

Karta postaci Maru Urman Empty Re: Karta postaci Maru Urman

Nie 15 Lip 2012, 13:35
Nooo.... Nie jest to nic schematycznego, brawo.
Technikę na start.... wybierze Nono.
Nono
Nono
Admin Twórca
Liczba Postów : 573

POSTAĆ:
HP:
Karta postaci Maru Urman 9tkhzk200/200Karta postaci Maru Urman R0te38  (200/200)
Mana:
Karta postaci Maru Urman Left_bar_bleue220/220Karta postaci Maru Urman Empty_bar_bleue  (220/220)
Strój: https://images.tinypic.pl/i/01010/72mou3qg8uic.png
https://seishipbf.forumpolish.com/t473-karta-postaci-shiyu-nono-

Karta postaci Maru Urman Empty Re: Karta postaci Maru Urman

Nie 15 Lip 2012, 13:44
Percy = Leń.

Historia baaardzo mi się podoba. Również avatar jest słodki. Very Happy A na start dostaniesz... przywołanie.
Anonymous
Gość
Gość

Karta postaci Maru Urman Empty Re: Karta postaci Maru Urman

Nie 15 Lip 2012, 14:08
Zauważyłam jeden błąd, więc stosunkowo niewiele Wink
Pomysłowa historia i ładny avek (szczególnie ten gryf)

WITAMY NA FORUM
Sponsored content

Karta postaci Maru Urman Empty Re: Karta postaci Maru Urman

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach