Kawiarenka
Nie 24 Lis 2013, 14:54
Lokal urządzony w nowoczesnym stylu. Mało przekąsek w nim sporządzanych pochodzi z Japonii, większość wzoruje się na kuchni europejskiej. Jak sama nazwa wskazuje. Miejsce do pogawędek bądź spotkań z przyjaciółmi.
Re: Kawiarenka
Sob 28 Gru 2013, 17:33
z/t---> Stary Cmentarz
Uchronić jego przyszłe ofiary przed śmiercią, a jego samego przed... - *....Lucyferem
Do jej wypowiedzi, dopowiedział sobie resztę. Oczywiście Konkuro musiał się zamysleć chwilę z odpowiedzią. wcale nie była prosta, ale trudna też nie.
- Uchronić nieznajomych. Dobrze myślisz, jednak jest w tym... Głębia której nie widzisz. Co jeśli ktoś potrafi się zmienić, nawet jeśli szkody które narobi, będą długie jak równik??? Po tym przemieni się. To jest to o wiele cenniejsze, niż i tak kruche życie Ludzi. Widocznie na nich przyszedł czas. Śmierć ich i tak dopadnie. Tylko chodzi o to, że zabici ludzie... Nie byli źli i dostąpią zaszczytu w innym świecie. I tak pójdą tam gdzie mają pójść. Czasem jedna dusza złego robi największą różnicę, jeśli nawet taki kmiotek dostąpi tego zaszczytu. - Konkuro wie, że nie mówił jasno, ale jedno wie na pewno. Każdy jego słowa zrozumie inaczej. Jednak najważniejsze w nim było, że nawet największy ze złych, zasługuje na przebaczenie. Wtedy też zaczął się wybierać w naprawdę długą Wyprawę.
Szybkim krokiem z Miris wyszli z dziwnego miejsca jakim był Stary Cmentarz. Naprawdę wiele tam się działo nie do zrozumienia. Konkuro z grubsza, zaczął opowiadać dla niej pewne Anegdotki ze swojego życia. Mogła dowiedzieć się, że ojcem był Piekarz. A sam nie mógł odpędzić się od dziewczyn, dlatego cały czas nosi tą maskę, którą ma cały czas na twarzy. Niedługo po tym myślami, zbłądził w swoją przeszłość. Chciał jej powiedzieć, coś o sobie. Od tak.
Gdzie najlepiej szukać pomocy? A tam, gdzie ją dają...
Ahhh rozmarzyłem się. Wybacz - Spojrzał na Miris z uśmiechem i chciał, aby teraz ona zaczęła teraz opowiadać coś o sobie
Wróćmy do Shinseiny. Brawo, udałeś się w długa drogę, ale postarałem się umilić ci ją, jakąś bajeczką! Właśnie wchodzimy do miasta i w tym momencie słychać burczenie w brzuchu! Od co, po takiej drodze można zgłodnieć!
- Zajdziemy do Kawiarni coś zjeść? Potem rozejrzę się za noclegiem. Ciemno się robi.
Uchronić jego przyszłe ofiary przed śmiercią, a jego samego przed... - *....Lucyferem
Do jej wypowiedzi, dopowiedział sobie resztę. Oczywiście Konkuro musiał się zamysleć chwilę z odpowiedzią. wcale nie była prosta, ale trudna też nie.
- Uchronić nieznajomych. Dobrze myślisz, jednak jest w tym... Głębia której nie widzisz. Co jeśli ktoś potrafi się zmienić, nawet jeśli szkody które narobi, będą długie jak równik??? Po tym przemieni się. To jest to o wiele cenniejsze, niż i tak kruche życie Ludzi. Widocznie na nich przyszedł czas. Śmierć ich i tak dopadnie. Tylko chodzi o to, że zabici ludzie... Nie byli źli i dostąpią zaszczytu w innym świecie. I tak pójdą tam gdzie mają pójść. Czasem jedna dusza złego robi największą różnicę, jeśli nawet taki kmiotek dostąpi tego zaszczytu. - Konkuro wie, że nie mówił jasno, ale jedno wie na pewno. Każdy jego słowa zrozumie inaczej. Jednak najważniejsze w nim było, że nawet największy ze złych, zasługuje na przebaczenie. Wtedy też zaczął się wybierać w naprawdę długą Wyprawę.
Szybkim krokiem z Miris wyszli z dziwnego miejsca jakim był Stary Cmentarz. Naprawdę wiele tam się działo nie do zrozumienia. Konkuro z grubsza, zaczął opowiadać dla niej pewne Anegdotki ze swojego życia. Mogła dowiedzieć się, że ojcem był Piekarz. A sam nie mógł odpędzić się od dziewczyn, dlatego cały czas nosi tą maskę, którą ma cały czas na twarzy. Niedługo po tym myślami, zbłądził w swoją przeszłość. Chciał jej powiedzieć, coś o sobie. Od tak.
***Opowiastka***
Wywodzę się z prostej rodziny. Która prawie nic nie praktykowała, ani żadnej wiary nie wyznawała. Było dość specyficznie. Nie wierzyć w nic. Moją matkę o mało to nie doprowadziło do rychłej śmierci... Bo wcześniej dopadła jej choroba zwąca się "Zapaleniem opon mózgowych". Nie wiem, czy to przez odmianę choroby czy przez co... Ale zapominała o najprostszych rzeczach. Szybko przestałem być jej synem... Trzeba było pilnować jej wszędzie i coraz na nowo pokazywać jak się wszystkiego używa... Było to niesamowicie stresujące... Ojciec bardzo ją kochał, więc pracował ciężej w Piekarni. Ja też zacząłem aby powiązać jakoś koniec z końcem. Łudziliśmy się, że były szanse. Obaj dawaliśmy z siebie więcej niż powinnyśmy... Tylko po to, aby zwiększyć jej męki o tydzień. Tak wiem głupio to zabrzmiało, ale ciężko rozstać się z Bliską osobą. Bądź co bądź. Jednak nie żałuję tego. Mięliśmy wystarczająco czasu, aby się pożegnać. Potem normalny pogrzeb, jednak było łatwo. Nie stało się to z dnia na dzień. Gorzej by było gdyby się stało to tak szybko... Wtedy jestem pewien, że szukałbym ukojenia swojego. Próbując zadowolić sumienie. Wtedy bym wpadł pomysł, aby uwierzyć. Znalazłbym się w jakimś kościele, bo panuje tam specyficzna atmosfera... Jestem niemal pewny, że mówiliby tam o czymś... Co by mi na bank pomogło. Tam jest dopiero towarzystwo. Waliłbym wszystko i szukałbym tam u8kojenia. Nie gdzie indziej. Tam jest najwięcej ludzi, chcących pomóc. Gdzie najlepiej szukać pomocy? A tam, gdzie ją dają...
Ahhh rozmarzyłem się. Wybacz - Spojrzał na Miris z uśmiechem i chciał, aby teraz ona zaczęła teraz opowiadać coś o sobie
**Teraźniejszość**
Wróćmy do Shinseiny. Brawo, udałeś się w długa drogę, ale postarałem się umilić ci ją, jakąś bajeczką! Właśnie wchodzimy do miasta i w tym momencie słychać burczenie w brzuchu! Od co, po takiej drodze można zgłodnieć!
- Zajdziemy do Kawiarni coś zjeść? Potem rozejrzę się za noclegiem. Ciemno się robi.
Re: Kawiarenka
Nie 29 Gru 2013, 16:50
- Ostatnio sama nie wiem, co o tym wszystkim myśleć Kon. Ostatnie chwile, przed uwięzieniem w mieczu, spędziłam walcząc z moim dawnym strażnikiem. To... dosyć zniekształciło mój światopogląd.- Mruknęła, idąc z chłopakiem w kierunku Shinseiny. Później jednak zamilkła, gdy Kon, chcąc prawdopodobnie umilić im obojgu wędrówkę, zaczął opowiadać coś o sobie. Miło było go posłuchać, zwłaszcza gdy wspominał o swojej rodzinie. Miris starała się wówczas przywołać w umyśle obrazy swoich krewnych. Pamiętała, że była ich trójka- rodzice i kuzyn, który zamieszkał z nimi po śmierci swoich rodziców. A mimo to, obraz tych postaci stale się rozmazywał. Najwyraźniej widziała jedynie sylwetkę czarnej kotki.
- Mama...- Szepnęła smutno, lecz szybko przypomniała sobie, że nie wypada zamyślać się, gdy mówi ktoś inny. Powinna wręcz zapamiętać z tej historii jak najwięcej, by lepiej poznać Kon'a... Gdy skończył, oboje byli już w Shinseinie. Miasto prezentowało się wspaniale, choć widząc w oddali wieżę kościelną, w sercu demonicy pojawił się niepokój.
- Tak, wejdźmy...- Odpowiedziała pewnie. Anioły bowiem z pewnością nie zaatakowały by nikogo w miejscu, gdzie kręci się wielu, niewinnych ludzi. Ktoś mógłby ucierpieć. Gdy jednak weszła z towarzyszem do kawiarni, było w niej bardzo niewiele osób. Prawdopodobnie tylko stali klienci.
- Chodź, usiądźmy tam.- Po rozejrzeniu się, wskazała Kon'owi stolik na samym końcu sali. Nie chciała, by ktokolwiek im przeszkadzał.
- Każdy musi w coś wierzyć, by mieć siłę do życia. Gdy stałam się tym, czym jestem, przez dłuższy czas wierzyłam jedynie w zemstę. Pragnęłam zniszczyć tych, którzy zniszczyli mnie i zmusili... Bym zrobiła to, za co trafiłam do Piekła. Moja rodzina... Wiem, że zawsze mnie kochali i mogłam na nich liczyć, lecz po tylu latach, zdołałam zachować, nie licząc paru dobrych chwil, tylko przykre wspomnienia. Tego, jak ich straciłam... Ale... Uważam, że to dobrze, że zgodziłeś się ze mną tu przyjść. Ja odwróciłam się od Najwyższego i wątpię, bym zdołała znów otworzyć się na jego łaskę. Nie jestem tego godna. Lecz ty... Z pewnością znajdziesz tu ukojenie w swoich smutkach. Prawdopodobnie, za każdym rogiem będziesz mógł spotkać anioła, który zechce cię wesprzeć. I pomimo trudności, jakie spotkały ciebie i twoich bliskich w przeszłości...- Uśmiechnęła się do niego i dotknęła delikatnie jego dłonie.- Nigdy nie zostaniesz z tym sam.
- Mama...- Szepnęła smutno, lecz szybko przypomniała sobie, że nie wypada zamyślać się, gdy mówi ktoś inny. Powinna wręcz zapamiętać z tej historii jak najwięcej, by lepiej poznać Kon'a... Gdy skończył, oboje byli już w Shinseinie. Miasto prezentowało się wspaniale, choć widząc w oddali wieżę kościelną, w sercu demonicy pojawił się niepokój.
- Tak, wejdźmy...- Odpowiedziała pewnie. Anioły bowiem z pewnością nie zaatakowały by nikogo w miejscu, gdzie kręci się wielu, niewinnych ludzi. Ktoś mógłby ucierpieć. Gdy jednak weszła z towarzyszem do kawiarni, było w niej bardzo niewiele osób. Prawdopodobnie tylko stali klienci.
- Chodź, usiądźmy tam.- Po rozejrzeniu się, wskazała Kon'owi stolik na samym końcu sali. Nie chciała, by ktokolwiek im przeszkadzał.
- Każdy musi w coś wierzyć, by mieć siłę do życia. Gdy stałam się tym, czym jestem, przez dłuższy czas wierzyłam jedynie w zemstę. Pragnęłam zniszczyć tych, którzy zniszczyli mnie i zmusili... Bym zrobiła to, za co trafiłam do Piekła. Moja rodzina... Wiem, że zawsze mnie kochali i mogłam na nich liczyć, lecz po tylu latach, zdołałam zachować, nie licząc paru dobrych chwil, tylko przykre wspomnienia. Tego, jak ich straciłam... Ale... Uważam, że to dobrze, że zgodziłeś się ze mną tu przyjść. Ja odwróciłam się od Najwyższego i wątpię, bym zdołała znów otworzyć się na jego łaskę. Nie jestem tego godna. Lecz ty... Z pewnością znajdziesz tu ukojenie w swoich smutkach. Prawdopodobnie, za każdym rogiem będziesz mógł spotkać anioła, który zechce cię wesprzeć. I pomimo trudności, jakie spotkały ciebie i twoich bliskich w przeszłości...- Uśmiechnęła się do niego i dotknęła delikatnie jego dłonie.- Nigdy nie zostaniesz z tym sam.
Re: Kawiarenka
Nie 29 Gru 2013, 18:57
Konkuro na jej ciepłe słowa uśmiechał się z pełną szczerością. Jednak gdy ta dotknęła jego dłoni szybko je zabrał... Z pewną nieśmiałością wręcz... Jego oczy wpatrywały się w jej i skrywały odrobinę wstydliwości. Tylko czego się nie robi, dla swojego dobra! Tsuinzu patrząc się nadal w te patrzałki, delikatnie złapał ją za rączkę i pogłaskał. Jedynie na tyle było go stać. Chwilkę po tym słyszał mruknięcie więc niemal podskoczył w krześle i zabrał ręce chowając pod stołem. Wtedy spojrzał kątem oka na osobę pomrukującą. Była to dość wysoka kelnerka. Konkuro szybko się wyprostował i spoważniał, lukając na menu. Jednym tchem wymamrotał swoje zamówienie.
- Do jedzenia, zupka dnia. Na przystawkę zestaw z ziemniaczkami, wątróbka i sałatką z marchewki. - W tej chwili posłał rzut oka w stronę Miris i z uśmiechem dopowiedział.
- Dwa razy to samo? - Spojrzał się znowu na Kelnerkę i posłał jej naprawdę ciepły uśmiech. Zauważyła to... Więc się speszyła. Widząc to Tsuinzu zaczął ciągnąc dalej pogawędkę z obsługą.
- Polecisz mi coś do picia? - Z uśmiechem przyglądał się jej zakłopotaniu. Nie wiedziała co powiedzieć, dlatego szybko dodał.
- Herbatkę poproszę dwa razy - Popatrzył teraz prosto w oczy Miris. Czekając, na jej zamówienie. Po chwilce oczekiwania, kelnerka ładnie się ukłoniła i szybkim krokiem opuściła okolicę. Konkuro mógł teraz w spokoju wdać się w rozmowę ze swoją towarzyszką. Zamówienie zostało załatwione, więc czemu nie?
Zamyślił się przez chwilę nad tym, o co mógłby ją zapytać. Jednak przypomniał sobie jej ostatnią wypowiedz, a dokładnie frazę Nigdy nie zostaniesz z tym sam. Wtedy na myśl, przyszło mu coś czarującego, tak bardzo, że mogłoby się udać! Teraz on przybliżył swoja rękę i pogłaskał ją delikatnie po policzku, nabrał dużo powietrza na długą wypowiedz... i...
Ty tez - Szczery uśmiech w jej kierunku. Prawdopodobnie pomyślała, że chciał powiedzieć coś więcej... Rozgadać się. A tu taki mały psikus. Znów Konkuro pomyślał, nad rozwinięciem swojej wypowiedzi, tak aby zrozumieć go tak, jak chce.
- Nie zostaniesz z tym sama. Zawsze znajdzie się duszyczka, odbijająca się od reszty - Z uśmiechem palcem pokazał na siebie.
- Do jedzenia, zupka dnia. Na przystawkę zestaw z ziemniaczkami, wątróbka i sałatką z marchewki. - W tej chwili posłał rzut oka w stronę Miris i z uśmiechem dopowiedział.
- Dwa razy to samo? - Spojrzał się znowu na Kelnerkę i posłał jej naprawdę ciepły uśmiech. Zauważyła to... Więc się speszyła. Widząc to Tsuinzu zaczął ciągnąc dalej pogawędkę z obsługą.
- Polecisz mi coś do picia? - Z uśmiechem przyglądał się jej zakłopotaniu. Nie wiedziała co powiedzieć, dlatego szybko dodał.
- Herbatkę poproszę dwa razy - Popatrzył teraz prosto w oczy Miris. Czekając, na jej zamówienie. Po chwilce oczekiwania, kelnerka ładnie się ukłoniła i szybkim krokiem opuściła okolicę. Konkuro mógł teraz w spokoju wdać się w rozmowę ze swoją towarzyszką. Zamówienie zostało załatwione, więc czemu nie?
Zamyślił się przez chwilę nad tym, o co mógłby ją zapytać. Jednak przypomniał sobie jej ostatnią wypowiedz, a dokładnie frazę Nigdy nie zostaniesz z tym sam. Wtedy na myśl, przyszło mu coś czarującego, tak bardzo, że mogłoby się udać! Teraz on przybliżył swoja rękę i pogłaskał ją delikatnie po policzku, nabrał dużo powietrza na długą wypowiedz... i...
Ty tez - Szczery uśmiech w jej kierunku. Prawdopodobnie pomyślała, że chciał powiedzieć coś więcej... Rozgadać się. A tu taki mały psikus. Znów Konkuro pomyślał, nad rozwinięciem swojej wypowiedzi, tak aby zrozumieć go tak, jak chce.
- Nie zostaniesz z tym sama. Zawsze znajdzie się duszyczka, odbijająca się od reszty - Z uśmiechem palcem pokazał na siebie.
Re: Kawiarenka
Nie 05 Sty 2014, 16:59
Choć znali się dopiero kilka godzin, Miris wyczuwała w chłopaku dobroć i wiedziała, że nikogo nie skrzywdziłby bez ważnego powodu. Dlaczego więc przydarzyły mu się złe rzeczy, o których jej opowiadał? Przecież Najwyższy powinien nagradzać za czystość serca, szczęściem. Ta filozofia, często głoszona w świątyniach, czasami przestawała mieć jakikolwiek sens.
- Już oswoiłam się z losem i, jeśli wolno mi tak powiedzieć... Wisi mi to, co się może stać, ale tylko wtedy, gdy nie zrani to ważnych dla mnie osób.- Odpowiedziała, widząc jak podchodzi do nich kelnerka i czeka na zamówienie. Oczywiście złożył je Kon, ponieważ demonica nie za bardzo ogarniała jeszcze współczesny świat, jednak to, o co poprosił chłopak, brzmiało apetycznie.
- Zgoda, choć nie wiem, czy w tych czasach przyjmują taką walutę...- Wyjęła z kieszeni kilka starych, złotych monet, otrzymanych niegdyś od innego demona. Gdy natomiast rozmowa ruszyła dalej, słowa o duszy odbiły się echem w umyśle Mir.
- Byle nie była to dusza, na którą miałby chrapkę jakiś demon.
- Już oswoiłam się z losem i, jeśli wolno mi tak powiedzieć... Wisi mi to, co się może stać, ale tylko wtedy, gdy nie zrani to ważnych dla mnie osób.- Odpowiedziała, widząc jak podchodzi do nich kelnerka i czeka na zamówienie. Oczywiście złożył je Kon, ponieważ demonica nie za bardzo ogarniała jeszcze współczesny świat, jednak to, o co poprosił chłopak, brzmiało apetycznie.
- Zgoda, choć nie wiem, czy w tych czasach przyjmują taką walutę...- Wyjęła z kieszeni kilka starych, złotych monet, otrzymanych niegdyś od innego demona. Gdy natomiast rozmowa ruszyła dalej, słowa o duszy odbiły się echem w umyśle Mir.
- Byle nie była to dusza, na którą miałby chrapkę jakiś demon.
Re: Kawiarenka
Nie 05 Sty 2014, 20:43
Najwyższy powinien nagradzać za czystość serca. Miałaby racje... Gdyby się nie myliła. Konkuro wysnuł już dawno swoją teorię. Czasami bywa tak, że wyższa istota snuje swoje plany. Zsyła to co jest nieuniknione i złe. Jednak nie z nienawiści, ale z powodu tego... Żeby człowiek po każdym upadku stał się odrobinę silniejszy. Po takich doznaniach Tsuinzu, zrozumiał wiele. Może przez swoją druga osobowość? Nie jest to dokładnie powiedziane, ale wiedział i widział o wiele więcej, niż wszyscy. Patrzył okiem szerszym niż wody oceanu, skąpane w wielkiej przestrzeni Kosmosu. Jakby był jednym z tych... No istot o wiele inteligentniejszych niż człowiek. Które siedzą za kulisami i jak szara eminencja pociągają za sznurki. Wszyscy jednak, nie potrafią docenić wszystkiego. Narzekają tylko na wszystko. to jest złe, to mnie zabolało... Ale czymże jest zło? Tak naprawdę nie ma czegoś takiego... to jest tylko opis braku Dobra. Jedynym należytym porównaniem jest: Czym jest ciemność? Ona po prostu nie istnieje. My "Ciemnością" opisujemy brak światła. Te miejsca w które słońce nie zagląda. Tu jest ogromny pies pogrzebany. To właśnie z braku dobra, człowiek rani innych. To jest teoria stworzenia Pół boga. Tsuinzu o dwóch obliczach.
Wróćmy jednak do prawowitej Fabuły. Konkuro zobaczył w jej rekach strasznie stara monetę, więc natychmiast po nią sięgnął. Spoglądał na nią z dołu i góry. Okiem oceniając jej stan, wartość i skąd pochodzi.
-Bardzo piękna stara moneta, prawie jak nowo wybita... Jakieś setki lat temu. Biorąc pod uwagę jej jak najbardziej dobry stan. Co jest dziwne. Prawdopodobnie jedna moneta zwróciłaby na spokojnie koszt trzy miesięcznego wynajmu mieszkania. - Konkuro mówił pewnie. Aczkolwiek nie znał dokładnej jej wartości. Kiedyś nawet zajmował się ich zbieraniem, chodząc po lasach. znalazł jedną nawet podobną. Mniejszą i "Młodsza". spokojnie sfinansowała mu jego miesięczne zachcianki... Ta dodatkowo była starsza i o lepszym wyglądzie... Kto wie ile sobie można za nią zażyczyć. Popatrzył się jeszcze raz na Miris i z uśmiechem dodał.
- Na razie je zatrzymam. Zapłacę za kolację, którą stawiam. Dowiem się ile najwięcej można dostać za twoje monety. Najwyżej następnym razem ty mi coś postawisz. - Puścił do niej oczko. Posłał do niej naprawdę szczery i miły uśmiech. Wnet usłyszał następną jej wypowiedz. Zaśmiał się i z powagą zbliżył swoją dłoń dotykając jej bródki. Nonszalancki uśmiech i słowa
-Chyba, że tym demonkiem byłabyś ty. Jak i miałabyś chrapkę na mnie, a nie na moją duszyczkę - Po raz drugi puścił oczko z uśmieszkiem. Spoglądał na Kelnerkę której jeszcze nie było widać.
Wróćmy jednak do prawowitej Fabuły. Konkuro zobaczył w jej rekach strasznie stara monetę, więc natychmiast po nią sięgnął. Spoglądał na nią z dołu i góry. Okiem oceniając jej stan, wartość i skąd pochodzi.
-Bardzo piękna stara moneta, prawie jak nowo wybita... Jakieś setki lat temu. Biorąc pod uwagę jej jak najbardziej dobry stan. Co jest dziwne. Prawdopodobnie jedna moneta zwróciłaby na spokojnie koszt trzy miesięcznego wynajmu mieszkania. - Konkuro mówił pewnie. Aczkolwiek nie znał dokładnej jej wartości. Kiedyś nawet zajmował się ich zbieraniem, chodząc po lasach. znalazł jedną nawet podobną. Mniejszą i "Młodsza". spokojnie sfinansowała mu jego miesięczne zachcianki... Ta dodatkowo była starsza i o lepszym wyglądzie... Kto wie ile sobie można za nią zażyczyć. Popatrzył się jeszcze raz na Miris i z uśmiechem dodał.
- Na razie je zatrzymam. Zapłacę za kolację, którą stawiam. Dowiem się ile najwięcej można dostać za twoje monety. Najwyżej następnym razem ty mi coś postawisz. - Puścił do niej oczko. Posłał do niej naprawdę szczery i miły uśmiech. Wnet usłyszał następną jej wypowiedz. Zaśmiał się i z powagą zbliżył swoją dłoń dotykając jej bródki. Nonszalancki uśmiech i słowa
-Chyba, że tym demonkiem byłabyś ty. Jak i miałabyś chrapkę na mnie, a nie na moją duszyczkę - Po raz drugi puścił oczko z uśmieszkiem. Spoglądał na Kelnerkę której jeszcze nie było widać.
Re: Kawiarenka
Sro 08 Sty 2014, 12:41
Tuż za Konem dało się słyszeć jakiś cichy i lekko piskliwy głos jakby mówiło dziecko: - Wygląda jak monety przeznaczenia. Skalanę krwią aniołów. Dawno ich nie widziałem. Gruby mnich spoglądał to monetę, to na Kona, ale nie powiedział nic więcej. Uśmiechnął się szeroko do niego, podniósł ręce do góry przeciągając mięśnie, wstał i ruszył do wyjścia. Kimkolwiek był, dał tej dwójce sporo do myślenia. Wychodząc rzucił do kelnerki: - Dziękuje za strawę. Idziesz dziś do biblioteki moja droga? Ta odpowiedziała mu cicho, on skinął głową i wyszedł. Było czuć niesamowity spokój od niego. Znał kelnerkę i poszedł swoją drogą. Kim był? OoC: Wybaczcie za drobną wrzutę. Możecie iść dalej własną drogą albo podążać za nim. Ale musicie go znaleźć, bo w kawiarni już go nie ma. |
Re: Kawiarenka
Wto 14 Sty 2014, 17:07
Przeszły mu ciary na ten dziwny dziecięcy od-głosik. Nawet jeszcze nic kompletnie nie zrobił... a już dostał informację co to jest! To jest chyba nazywane Talentem... Często to graniczy ze "Szczęściem". Jak zwał tak zwał. Informacje nie chodzą sobie od tak... Pewnie musiałby się natrudzić, aby dostać choć ułamek informacji. teraz jednak ma kilka teori. Oto niektóre z nich:
1. Magiczna moneta potrafiąca zmienić bieg przeznaczenia. Czyli artefakt o niezgłębionym zastosowaniu. Który można użyć na wiele sposobów. Wypowiedzieć życzenie i znaleźć się w przeszłości i zmienić bieg wydarzeń?
2. Są to "skrawki" Historii wojen. Tak jakby były to pewne "Księgi" starych dziejów. Czyli czyjeś przeznaczenie zapisane w monetach. Całe życie, wszystkie sytuacje, a nawet wiadomości o danym człowieku z czasów Wojny na tym padole Seishi.
3. Artefakt przewidujący twoją przyszłość, albo ukazujący przyszłość. czyli co zostało ci dane na tym świecie. Co możesz dostać.
Każda z tych wyobrażeń, dla Konkuro wydaje się ciekawsza. Są to nie byle jakie pomysły i nie wygląda na to, aby któreś z punktów miałoby być nudne... Może każda z mniemań ma ułamek prawdy? Trzeba byłoby się tego dowiedzieć.
Demonica chwilkę się jeszcze nie odzywała, ale na szczęście cisze przerwały kroki Kelnerki. Tup tup tup. Tra bum! Ktoś wpadł na kelnerkę, a ta ślizgiem uratowała spadająca tacę. Cóż za poświęcenie. Po tym spojrzała nieśmiało prosto na kona i aż nabrała wielkich rumieńców. Dlaczego? Bo wpatrywał się w nią z cwanym uśmieszkiem! Co jak co, ale jest to wysoce peszące. Jak myślicie, gdzie podała jedzenie? Domysł pewnie w dziesiątkę! Kelnereczka zbliżyła się do ich stolika podstawiając jedzenie. Tsuinzu wstał i przybliżył swoją twarz do jej... Ucha konkretnie. Wyszeptał kilka miłych słówek i z pewnym pytaniem. trochę flirtu i takie tam... Aby dowiedzieć się czegoś co jest cenne. Zadowolony usiadł z powrotem mówiąc już głośniej.
-Dziękuję. Wezmę to pod uwagę. Mogłaby pani zapakować mi to na wynos? - Wypytał się ją... Oczywiście, że o Mnicha, BAKA! Dowiedział się, że mają się spotkać w Bibliotece. Podała konkretną godzinę. Jak i wspomniała o tym, że Mnich lubi tam przesiadywać i pewnie przyjdzie pół godziny przed czasem... To wystarczająco aby im nie przeszkadzać. Konkuro spojrzał się na Miris i oświadczył niemal rozkazującym tonem.
-Pozwól mi poszukać informacji o tej monecie. Zrobię to sam, aby cię nie narażać na nic. Podam swój adres... Do mojego tymczasowego mieszkania. Możesz spokojnie tam szukać dla siebie miejsca. Koło domu jest szkoła. Widać ją niemal z okna. Nie pierwszy, lecz drugi budynek. Ogrodzony, więc się skapniesz. Ewentualnie pochodź sobie po mieście, a na mnie zaczekaj. Jeśli nie będziesz pewna budynku. - Próbował jej wytłumaczyć w miarę dobrze... Złapał za jakąś chusteczkę papierową i napisał na niej dokładny adres. Zawinął w to kluczyk. dopisał " Zamknięte na dole. Nie przestrasz się kartonów i w nich nie grzeb. Prywatne rzeczy tam mam. Szkoła widoczna z okna. Drugi budynek z ogrodzeniem. Mieszkanie... Rodziny. P.S. Reszta twoja - Napisał tak, aby nie zapomniała. Jednak co do rodziny... Trochę minął się z prawda. Jest to mieszkanie socjalne. Ubiegał się o nie.
Kelnerka szybko wręczyła mu rachunek razem z juz zapakowaną żywnością... Konkuro z bardzo miłą chęcią popatrzyłby się na to jak Miris wcina, ale... Wręczył pieniądze i żegnając się z Demo-nicą... Całusem w policzek. Zniknął w drzwiach.
Zostawił napiwek 160% tego co zamawiali. Jeśli chciałaby coś jeszcze zamówić... Mogłaby śmiało zaszaleć. Dopiero w tym momencie mogła zrozumieć dopisek "P.S. Reszta twoja". Tłumacząc, pieniądze które z rachunku zostaną. Będą należeć do niej, na jej zachcianki. Przyznajmy się jednak szczerze... Że na dużo to nie wystarczy.
z/t ---> BIBLIOTEKA
(Miris. MIESZKANIE-LINK
1. Magiczna moneta potrafiąca zmienić bieg przeznaczenia. Czyli artefakt o niezgłębionym zastosowaniu. Który można użyć na wiele sposobów. Wypowiedzieć życzenie i znaleźć się w przeszłości i zmienić bieg wydarzeń?
2. Są to "skrawki" Historii wojen. Tak jakby były to pewne "Księgi" starych dziejów. Czyli czyjeś przeznaczenie zapisane w monetach. Całe życie, wszystkie sytuacje, a nawet wiadomości o danym człowieku z czasów Wojny na tym padole Seishi.
3. Artefakt przewidujący twoją przyszłość, albo ukazujący przyszłość. czyli co zostało ci dane na tym świecie. Co możesz dostać.
Każda z tych wyobrażeń, dla Konkuro wydaje się ciekawsza. Są to nie byle jakie pomysły i nie wygląda na to, aby któreś z punktów miałoby być nudne... Może każda z mniemań ma ułamek prawdy? Trzeba byłoby się tego dowiedzieć.
Demonica chwilkę się jeszcze nie odzywała, ale na szczęście cisze przerwały kroki Kelnerki. Tup tup tup. Tra bum! Ktoś wpadł na kelnerkę, a ta ślizgiem uratowała spadająca tacę. Cóż za poświęcenie. Po tym spojrzała nieśmiało prosto na kona i aż nabrała wielkich rumieńców. Dlaczego? Bo wpatrywał się w nią z cwanym uśmieszkiem! Co jak co, ale jest to wysoce peszące. Jak myślicie, gdzie podała jedzenie? Domysł pewnie w dziesiątkę! Kelnereczka zbliżyła się do ich stolika podstawiając jedzenie. Tsuinzu wstał i przybliżył swoją twarz do jej... Ucha konkretnie. Wyszeptał kilka miłych słówek i z pewnym pytaniem. trochę flirtu i takie tam... Aby dowiedzieć się czegoś co jest cenne. Zadowolony usiadł z powrotem mówiąc już głośniej.
-Dziękuję. Wezmę to pod uwagę. Mogłaby pani zapakować mi to na wynos? - Wypytał się ją... Oczywiście, że o Mnicha, BAKA! Dowiedział się, że mają się spotkać w Bibliotece. Podała konkretną godzinę. Jak i wspomniała o tym, że Mnich lubi tam przesiadywać i pewnie przyjdzie pół godziny przed czasem... To wystarczająco aby im nie przeszkadzać. Konkuro spojrzał się na Miris i oświadczył niemal rozkazującym tonem.
-Pozwól mi poszukać informacji o tej monecie. Zrobię to sam, aby cię nie narażać na nic. Podam swój adres... Do mojego tymczasowego mieszkania. Możesz spokojnie tam szukać dla siebie miejsca. Koło domu jest szkoła. Widać ją niemal z okna. Nie pierwszy, lecz drugi budynek. Ogrodzony, więc się skapniesz. Ewentualnie pochodź sobie po mieście, a na mnie zaczekaj. Jeśli nie będziesz pewna budynku. - Próbował jej wytłumaczyć w miarę dobrze... Złapał za jakąś chusteczkę papierową i napisał na niej dokładny adres. Zawinął w to kluczyk. dopisał " Zamknięte na dole. Nie przestrasz się kartonów i w nich nie grzeb. Prywatne rzeczy tam mam. Szkoła widoczna z okna. Drugi budynek z ogrodzeniem. Mieszkanie... Rodziny. P.S. Reszta twoja - Napisał tak, aby nie zapomniała. Jednak co do rodziny... Trochę minął się z prawda. Jest to mieszkanie socjalne. Ubiegał się o nie.
Kelnerka szybko wręczyła mu rachunek razem z juz zapakowaną żywnością... Konkuro z bardzo miłą chęcią popatrzyłby się na to jak Miris wcina, ale... Wręczył pieniądze i żegnając się z Demo-nicą... Całusem w policzek. Zniknął w drzwiach.
Zostawił napiwek 160% tego co zamawiali. Jeśli chciałaby coś jeszcze zamówić... Mogłaby śmiało zaszaleć. Dopiero w tym momencie mogła zrozumieć dopisek "P.S. Reszta twoja". Tłumacząc, pieniądze które z rachunku zostaną. Będą należeć do niej, na jej zachcianki. Przyznajmy się jednak szczerze... Że na dużo to nie wystarczy.
z/t ---> BIBLIOTEKA
(Miris. MIESZKANIE-LINK
- GośćGość
Re: Kawiarenka
Sob 18 Sty 2014, 21:35
Iscar szedł przez miasto rytmicznie stukając laską o bruk. Choć utykanie było tylko jednym z elementów przemyślanego kamuflażu, to przez te wszystkie lata weszło mężczyźnie w krew do tego stopnia, że wychodząc na ulicę noga sama się ugina a palce samoistnie splatają się na uchwycie dębowej podpory.
Mourn był w nie najlepszym humorze. Zjawił się upadły z nieprzyjemnej przeszłości, na dodatek...ważny? Ważny może kiedyś, dziś niebezpieczny i stanowczo upierdliwy. Do tego Shiyu Wolf, młoda, zapewne niepewna siebie dziewczynka, pół wilczyca z problemami natury emocjonalnej.
Fuka na innych i odsuwa się zakrywając się coraz głębszą skorupą smutku, żalu i innych negatywnych emocji. Lis splunął na chodnik i pchnął oszklone drzwi do kawiarni. Wchodzą odwinął swe ogony z torsu i ramion. Były na tyle grube i puszyste, że odpowiednio się nimi opatulając mógł sobie zagwarantować wystarczająco dużo ciepła, tyle, że chłód i cienkie ciuchy były mu niestraszne. Gdyby było ich więcej, wyglądałby zapewne jak wielka, futrzana kulka. Okazjonalnie gorejąca czarnym płomieniem roztaczającym niebieskawą łunę, raz zimną raz gorącą. Lecz póki co to niepotrzebne i ogonów zbyt mała ilość.
Mourn rzucał się w oczy, siwo włosy mężczyzna może nie był jakimś tam niesamowitym zjawiskiem, lecz siwo włosy mężczyzna, ubrany jak na lato przy lekkich opadach śniegu z trzema ogonami których używa niczym wielkich szali, to już raczej niecodzienny widok. Choć świat jest pełen dziwaków, to odmieniec który poza innym niż standardowo ludzkim wyglądem roztacza wokół siebie mocną, nie często spotykaną aurę, którą nawet dziecko, oczywiście odpowiedniej rasy, by wyczuło to już dosyć ciekawa osobliwość.
Mężczyzna nie zwracał uwagi na spojrzenia ludzi i nie ludzi, mrucząc coś pod nosem usiadł przy jednym z wolnych stolików pod ścianą. Niemal natychmiastowo podeszła do niego obsługująca tu dziewczyna, nie zdążyła niestety nic powiedzieć bowiem Is wepchnął jej w ręce menu. Miało ono wypalone kilka pozycji i unosił się znad niego świeży swąd spalenizny. Kelnerka chciała coś powiedzieć, lecz mina jaką obdarzył ją Iscar skutecznie zahamowała jej zapędy do dialogu. Dygnęła lekko i ulotniła się by przynieść zamówiony posiłek.
Mourn czekając na swe zamówienie zaczął układać kostki cukru w wieżyczkę. Rozmyślał przy tym o panu Key. Jednym z uczniów. Z pozoru wydawał się bardziej niż ciekawy, wręcz...pociągający? Demony i anioły miały w sobie to coś co interesowało Iscara, takie zboczenie zawodowe z wojny.
Lecz były to tylko wspomniane pozory, młody Ukye po głębszych przemyśleniach okazał się taki zwykły. Taki passé.
Rozmyślania Isa przerwała dziewczyna z zamówieniem. Zjawiła się dosyć szybko, lub przemyślenia Kitsune zabrały mu dużo więcej czasu niż mu się wydawało.
Podsunął sobie talerz z wielką górą krewetek i zaczął je przypalać lekko w dłoniach swym płomieniem po czym szybko maczając w jednym z trzech sosów szybko pożerał. Tak, pożerał. Żuł z otwartymi ustami wydając przy tym dosyć niewybredne dźwięki.
Kelnerka szybko się ulotniła o nic nie pytając pozostawiając osobnika samemu sobie.
Mourn był w nie najlepszym humorze. Zjawił się upadły z nieprzyjemnej przeszłości, na dodatek...ważny? Ważny może kiedyś, dziś niebezpieczny i stanowczo upierdliwy. Do tego Shiyu Wolf, młoda, zapewne niepewna siebie dziewczynka, pół wilczyca z problemami natury emocjonalnej.
Fuka na innych i odsuwa się zakrywając się coraz głębszą skorupą smutku, żalu i innych negatywnych emocji. Lis splunął na chodnik i pchnął oszklone drzwi do kawiarni. Wchodzą odwinął swe ogony z torsu i ramion. Były na tyle grube i puszyste, że odpowiednio się nimi opatulając mógł sobie zagwarantować wystarczająco dużo ciepła, tyle, że chłód i cienkie ciuchy były mu niestraszne. Gdyby było ich więcej, wyglądałby zapewne jak wielka, futrzana kulka. Okazjonalnie gorejąca czarnym płomieniem roztaczającym niebieskawą łunę, raz zimną raz gorącą. Lecz póki co to niepotrzebne i ogonów zbyt mała ilość.
Mourn rzucał się w oczy, siwo włosy mężczyzna może nie był jakimś tam niesamowitym zjawiskiem, lecz siwo włosy mężczyzna, ubrany jak na lato przy lekkich opadach śniegu z trzema ogonami których używa niczym wielkich szali, to już raczej niecodzienny widok. Choć świat jest pełen dziwaków, to odmieniec który poza innym niż standardowo ludzkim wyglądem roztacza wokół siebie mocną, nie często spotykaną aurę, którą nawet dziecko, oczywiście odpowiedniej rasy, by wyczuło to już dosyć ciekawa osobliwość.
Mężczyzna nie zwracał uwagi na spojrzenia ludzi i nie ludzi, mrucząc coś pod nosem usiadł przy jednym z wolnych stolików pod ścianą. Niemal natychmiastowo podeszła do niego obsługująca tu dziewczyna, nie zdążyła niestety nic powiedzieć bowiem Is wepchnął jej w ręce menu. Miało ono wypalone kilka pozycji i unosił się znad niego świeży swąd spalenizny. Kelnerka chciała coś powiedzieć, lecz mina jaką obdarzył ją Iscar skutecznie zahamowała jej zapędy do dialogu. Dygnęła lekko i ulotniła się by przynieść zamówiony posiłek.
Mourn czekając na swe zamówienie zaczął układać kostki cukru w wieżyczkę. Rozmyślał przy tym o panu Key. Jednym z uczniów. Z pozoru wydawał się bardziej niż ciekawy, wręcz...pociągający? Demony i anioły miały w sobie to coś co interesowało Iscara, takie zboczenie zawodowe z wojny.
Lecz były to tylko wspomniane pozory, młody Ukye po głębszych przemyśleniach okazał się taki zwykły. Taki passé.
Rozmyślania Isa przerwała dziewczyna z zamówieniem. Zjawiła się dosyć szybko, lub przemyślenia Kitsune zabrały mu dużo więcej czasu niż mu się wydawało.
Podsunął sobie talerz z wielką górą krewetek i zaczął je przypalać lekko w dłoniach swym płomieniem po czym szybko maczając w jednym z trzech sosów szybko pożerał. Tak, pożerał. Żuł z otwartymi ustami wydając przy tym dosyć niewybredne dźwięki.
Kelnerka szybko się ulotniła o nic nie pytając pozostawiając osobnika samemu sobie.
Re: Kawiarenka
Wto 21 Sty 2014, 12:28
Tuż za Isem było słychać jakąś rozmowę:
- Nie wiem jak Ty, ale czuję w kościach, że coś się wydarzy.
- A Ty znowu te swoje bajki o demonach.
- Mówię Ci, że widziałem jak jeden krążył koło szkoły na skrzydłach.
- I może będą ginąć uczniowie?
- Gorzej! Szkoła pewnie przyjmuje teraz takich uczniów. Kto wie czy nie budują tam swojej armii. Słyszałem, że wśród nauczycieli jest jakiś jeden dziwak.
- Nie no, co Ty. Przecież dyrektor jest wporzo gość, a nad zachowaniem uczniów dba pedagog. Raczej demona by odpowiednio utemperował.
- No, ale demon? Pewie wśród uczniów są wampiry i duchy.
- Skończ z tymi duchami. A co do demonów to uważam, że to dobra sprawa. Lepiej mieć jakieś po swojej stronie, prawda?
- Nie! Lepiej je zabić.
Mężczyzna wstał gwałtownie i wyszedł zostawiając swojego kolegę.
- Nie wiem jak Ty, ale czuję w kościach, że coś się wydarzy.
- A Ty znowu te swoje bajki o demonach.
- Mówię Ci, że widziałem jak jeden krążył koło szkoły na skrzydłach.
- I może będą ginąć uczniowie?
- Gorzej! Szkoła pewnie przyjmuje teraz takich uczniów. Kto wie czy nie budują tam swojej armii. Słyszałem, że wśród nauczycieli jest jakiś jeden dziwak.
- Nie no, co Ty. Przecież dyrektor jest wporzo gość, a nad zachowaniem uczniów dba pedagog. Raczej demona by odpowiednio utemperował.
- No, ale demon? Pewie wśród uczniów są wampiry i duchy.
- Skończ z tymi duchami. A co do demonów to uważam, że to dobra sprawa. Lepiej mieć jakieś po swojej stronie, prawda?
- Nie! Lepiej je zabić.
Mężczyzna wstał gwałtownie i wyszedł zostawiając swojego kolegę.
- GośćGość
Re: Kawiarenka
Wto 21 Sty 2014, 17:34
Przełykał swój posiłek mając konkretnie "w ogonach" to co się dzieje wokół niego. Do kawiarni mógłby wpaść uzbrojony po zęby oddział Upadłych Hycli z rozkazem uduszenia Mourna jego własną kitą na co obiekt domniemanego uduszenia by tylko beknął przeciągle i pokazał im niewybredny gest środkowym palcem.
Siwowłosy kończył właśnie jeść gdy do jego, jakże to wiele słyszących uszu, dotarła rozmowa dwójki ludzi. Po krótkim wsłuchaniu się w to o czym rozmawiają, nie miał wątpliwości co do ich rasy. Przez lata, zarówno spokoju jak i wojny nauczył się, że tylko przedstawiciele rodzaju Homo sapiens* wykazują się tak szeroko zakrojonym rasizmem. Odchylił się do tyłu i zaczął od niechcenia słuchać o czym dokładnie rozmawiają. Kelnerka póki co nie wróciła a nie miał lepszego zajęcia, więc czemu by nie pośmiać się z knowań tych żałosnych naczelnych? I rzeczywiście, z każdym ich kolejnym zdaniem humor mu się poprawiał. I to znacznie. Ten mały furiat, był naprawdę cięty na demony. Od jednej iskry może spłonąć cały las, od jednej kropli może pęknąć skała a od jednego człowieka...cóż, czyżby szykowała się kolejna wojna?
Is wzruszył ramionami gdy podeszła kelnerka i spytała się czy chce coś jeszcze. Podał jej pieniądze i odprowadził wzrokiem nieprzerwanie podsłuchując rozmowę.
Niemal buchnął śmiechem gdy usłyszał, że "Szkoła pewnie przyjmuje teraz takich uczniów". Oj biedny homo sapiens, gdyby tylko wiedział, że placówka już od dawien dawna to robi to pewnie by osiwiał ze strachu. A gdyby mu wspomnieć, że dyrektor sam jest ciekawym obiektem to serduszko zapewne by mu pękło. Bynajmniej nie z żalu.
Co do dyrektora Central End to rzeczywiście był ciekawy, nijak nie dało się odgadnąć kim jest. Mało kto tak potrafi ukryć swą aurę a już na pewno nie człowiek.
Mourn wstał i przeciągnął się, ukradkiem patrząc jak chętny mordu mężczyzna wychodzi z kawiarni.
Niewiele myśląc ruszył za nim, był na tyle szybki by dotrzymać mu kroku i tak niepozorny by spokojnie go śledzić bez wzbudzania podejrzeń.
-Zaprawdę powiadam wam...ten dzień odbije się na kimś w iście bolesny sposób. - mruknął do siebie cicho uśmiechając się jak sam diabeł.
OCC:
*Iscar, będąc w rzeczywistości lisem, pomimo swej obecnej formy nie uważa się za człowieka.
z/t NPC decyduje gdzie, idę za tym facetem.
Siwowłosy kończył właśnie jeść gdy do jego, jakże to wiele słyszących uszu, dotarła rozmowa dwójki ludzi. Po krótkim wsłuchaniu się w to o czym rozmawiają, nie miał wątpliwości co do ich rasy. Przez lata, zarówno spokoju jak i wojny nauczył się, że tylko przedstawiciele rodzaju Homo sapiens* wykazują się tak szeroko zakrojonym rasizmem. Odchylił się do tyłu i zaczął od niechcenia słuchać o czym dokładnie rozmawiają. Kelnerka póki co nie wróciła a nie miał lepszego zajęcia, więc czemu by nie pośmiać się z knowań tych żałosnych naczelnych? I rzeczywiście, z każdym ich kolejnym zdaniem humor mu się poprawiał. I to znacznie. Ten mały furiat, był naprawdę cięty na demony. Od jednej iskry może spłonąć cały las, od jednej kropli może pęknąć skała a od jednego człowieka...cóż, czyżby szykowała się kolejna wojna?
Is wzruszył ramionami gdy podeszła kelnerka i spytała się czy chce coś jeszcze. Podał jej pieniądze i odprowadził wzrokiem nieprzerwanie podsłuchując rozmowę.
Niemal buchnął śmiechem gdy usłyszał, że "Szkoła pewnie przyjmuje teraz takich uczniów". Oj biedny homo sapiens, gdyby tylko wiedział, że placówka już od dawien dawna to robi to pewnie by osiwiał ze strachu. A gdyby mu wspomnieć, że dyrektor sam jest ciekawym obiektem to serduszko zapewne by mu pękło. Bynajmniej nie z żalu.
Co do dyrektora Central End to rzeczywiście był ciekawy, nijak nie dało się odgadnąć kim jest. Mało kto tak potrafi ukryć swą aurę a już na pewno nie człowiek.
Mourn wstał i przeciągnął się, ukradkiem patrząc jak chętny mordu mężczyzna wychodzi z kawiarni.
Niewiele myśląc ruszył za nim, był na tyle szybki by dotrzymać mu kroku i tak niepozorny by spokojnie go śledzić bez wzbudzania podejrzeń.
-Zaprawdę powiadam wam...ten dzień odbije się na kimś w iście bolesny sposób. - mruknął do siebie cicho uśmiechając się jak sam diabeł.
OCC:
*Iscar, będąc w rzeczywistości lisem, pomimo swej obecnej formy nie uważa się za człowieka.
z/t NPC decyduje gdzie, idę za tym facetem.
Re: Kawiarenka
Sro 22 Sty 2014, 23:36
Facet na chwilę przystanął przed kawiarnię, żeby zapalić papierosa. Zaciągnął się parę razy, a następnie ruszył wolno w kierunku ZOO człapiąc i powłucząc nogą. Następnie obrócił się, bo miał wrażenie, że ktoś go śledzi, ale tłum ludzi przeszkadzał w dostrzeżeniu kogokolwiek. Wzruszył ramionami, zaciągnął się jeszcze raz i burknął pod nosem: - Tylko wypuścić lwy albo tą małpę... Ten by rozszarpał chyba wszystkie przeklęte demony. OoC: Gość idzie do ZOO. Tutaj Wybacz za brak odpisu. Sprawy osobiste, jutro, pojutrze będą normalnie. |
Dla Miris:
Nagle do Miris podeszła jakaś dziewczyna z telefonem, który wyciągnęła na wyprostowanej ręce. Spojrzenie miara raczej dość pewne siebie i nie wyglądała jakby połączenie od nieznajomego do nieznajomej miało być dziwne. - Przepraszam. Ten pan zadzwonił do mnie i Cię dokładnie opisał. Chce rozmawiać z Tobą. Wpatrywała się bez emocji w Miris, która od pewnego czasu siedziała sama. Tyle dziwnych rzeczy wydarzyło się w kawiarni w tak krótkim czasie. Pytanie jak zareaguje Miris na dziwny telefon. OoC: 1. Odbierasz telefon. 2. Uznajesz ją za wariatkę i wychodzisz (gdziekolwiek). 3. Może inny pomysł? |
Re: Kawiarenka
Wto 28 Sty 2014, 17:45
Już zapomniała jak smakuje prawdziwe jedzenie, nawet jeśli było ono przyrządzone w takim miejscu. Gdy więc tylko dostrzegła podchodzącą do stolika kelnerkę, od razu wzięła swoją porcję, równocześnie słuchając słów Konkuro. Tsuinzun wyglądał na bardzo zainteresowanego mnichem, podczas, gdy Miris potraktowała go jako zwykłego klienta kawiarenki, który lubi się interesować wszystkim, co się dzieje wokół niego.
- Jeśli tak cię fascynuje jego życie osobiste, to nie krępuj się. I tak zabrałam ci już wystarczająco dużo czasu. Załatw, co musisz, a ja w tym czasie zwiedzę miasto.- Odpowiedziała towarzyszowi, gdy ten wziął swoją porcję zamówienia na wynos. Zastanawiając się przy tym, gdzie pójść najpierw, dziewczyna bliżej przyjrzała się monetom. Czyżby starzec nie powiedział jej o nich wszystkiego i nie były zwykłą formą płatności? A może mnich pomylił je z czymś innym? W każdym razie, oddała Konkuro wszystkie metalowe krążki, przyjęła od niego zapisaną chusteczkę i życzyła dobrej zabawy w detektywa. Ach ci chłopcy...
Po przeczytaniu wiadomości od Tsuinzun, Miris trochę zaniepokoiła się nazwą ulicy, myśląc, że przez tyle lat mogły się one zupełnie pomieszać... O ile w ogóle by sobie jakąś przypomniała. Na szczęście, dopisał również, że budynek sąsiaduje ze szkołą, która mogła posłużyć za punkt zaczepienia. I jeszcze ta wiadomość i skrzyniach. Co on tam może trzymać? Czyżby coś zakazanego?
Po zebraniu reszty pieniędzy z zamówienia, demonica już miała wstać od stołu i ruszyć swoją drogą, gdy nagle zatrzymała ją jakaś obca dziewczyna. Z wyglądu przypominała początkującą łowczynię wampirów... No, gdyby nie biała bluzka, z której raczej trudno byłoby sprać krew. I raczej nie nosiła broni, tylko... Telefon.
-Dzwoni? Czyżby alarm przeciwpożarowy?- Wzięła z lekkim wahaniem, telefon od nieznajomej i obserwując, jak siedzący nieopodal człowiek używa tego urządzenia, przystawiła słuchawkę do ucha.
- Halo? Czy to ty, Kon?- Spytała, zdając sobie sprawę, że nieznany przedmiot służył do rozmów, a jedyną osobą, jaka mogłaby chcieć z nią rozmawiać, był niedawno poznany chłopak.
- Jeśli tak cię fascynuje jego życie osobiste, to nie krępuj się. I tak zabrałam ci już wystarczająco dużo czasu. Załatw, co musisz, a ja w tym czasie zwiedzę miasto.- Odpowiedziała towarzyszowi, gdy ten wziął swoją porcję zamówienia na wynos. Zastanawiając się przy tym, gdzie pójść najpierw, dziewczyna bliżej przyjrzała się monetom. Czyżby starzec nie powiedział jej o nich wszystkiego i nie były zwykłą formą płatności? A może mnich pomylił je z czymś innym? W każdym razie, oddała Konkuro wszystkie metalowe krążki, przyjęła od niego zapisaną chusteczkę i życzyła dobrej zabawy w detektywa. Ach ci chłopcy...
Po przeczytaniu wiadomości od Tsuinzun, Miris trochę zaniepokoiła się nazwą ulicy, myśląc, że przez tyle lat mogły się one zupełnie pomieszać... O ile w ogóle by sobie jakąś przypomniała. Na szczęście, dopisał również, że budynek sąsiaduje ze szkołą, która mogła posłużyć za punkt zaczepienia. I jeszcze ta wiadomość i skrzyniach. Co on tam może trzymać? Czyżby coś zakazanego?
Po zebraniu reszty pieniędzy z zamówienia, demonica już miała wstać od stołu i ruszyć swoją drogą, gdy nagle zatrzymała ją jakaś obca dziewczyna. Z wyglądu przypominała początkującą łowczynię wampirów... No, gdyby nie biała bluzka, z której raczej trudno byłoby sprać krew. I raczej nie nosiła broni, tylko... Telefon.
-Dzwoni? Czyżby alarm przeciwpożarowy?- Wzięła z lekkim wahaniem, telefon od nieznajomej i obserwując, jak siedzący nieopodal człowiek używa tego urządzenia, przystawiła słuchawkę do ucha.
- Halo? Czy to ty, Kon?- Spytała, zdając sobie sprawę, że nieznany przedmiot służył do rozmów, a jedyną osobą, jaka mogłaby chcieć z nią rozmawiać, był niedawno poznany chłopak.
Re: Kawiarenka
Sro 29 Sty 2014, 12:24
Przez chwilę w słuchawce było słychać charakterystyczny dźwięk. Tu tu, tu tu, tu tu. Bez wątpienia osoba z którą miała rozmawiać Miris znajdowała się pociągu, metrze lub tramwaju. Po około dziesięciu sekundach milczenia osoba odezwała się. Lekki zachrypnięty głos mógł wskazywać na starszą osobę, ale kaszlenie w trakcie rozmowy dało odpowiedź na przyczynę chrypki.
- Jestem Sakatashiro Toru... Właśnie wracam z Oroki. Jakie było moje zdziwienie... gdy na cmentarzu nie znalazłem... "MIECZA". - Ostatnie słowo zaznaczył dość mocno, żeby Miris zrozumiała o jaki miecz chodzi.
Bez wątpienia facet musiał wiedzieć coś o przeszłości Miris, ale skąd wiedział gdzie ona teraz jest i dlaczego szukał miecza?
- Oddaj telefon tamtej pani. - Wydał polecenie.
I kim jest ta kobieta?
OoC:
Co dalej?
- Jestem Sakatashiro Toru... Właśnie wracam z Oroki. Jakie było moje zdziwienie... gdy na cmentarzu nie znalazłem... "MIECZA". - Ostatnie słowo zaznaczył dość mocno, żeby Miris zrozumiała o jaki miecz chodzi.
Bez wątpienia facet musiał wiedzieć coś o przeszłości Miris, ale skąd wiedział gdzie ona teraz jest i dlaczego szukał miecza?
- Oddaj telefon tamtej pani. - Wydał polecenie.
I kim jest ta kobieta?
OoC:
Co dalej?
Re: Kawiarenka
Sro 29 Sty 2014, 15:24
I kolejna niespodzianka, urozmaicająca nudne życie demona, próbującego udawać słodką trzpiotkę. Po drugiej stronie odezwał się bowiem nieznany dla dziewczyny facet, który o dziwo coś o niej wiedział. Czyżby szpiegostwo nadal było tak użyteczne, jak kiedyś? Na myśl o tym, Miris wyobraziła sobie, jak musieliby żyć ludzie, wiedząc, że są infiltrowani przez innych...
- Przykro mi, ale pańskie nazwisko nic mi nie mówi. I kompletnie nie wiem, o co Panu chodzi.- Starała się udawać kompletnie zdezorientowaną. Bo co? Może jeszcze zażyczy sobie wglądu w jej akta... Jeśli te zdołały się ostać przez taki kawał czasu. I w tejże chwili, na jej liście spraw do załatwienia, zostało dodane znalezienie jakiejś książki o dziejach Shinseiny, by nikt nie uznał, że Miri "z choinki się urwała". Nie warto wzbudzać przesadnych podejrzeń, zwłaszcza po rozmowie dwóch obcych typów, o jej pobratymcach. Zwłaszcza, że słowa mężczyzny trochę zaniepokoiły demonicę. Co on do niech ma?
- Szuka Pan miecza? Pięknie... Kolejny napalony entuzjasta złomu... To niech Pan pójdzie do jakiegoś muzeum. Moc wrażeń gwarantowana. Żegnam!- Na tym zakończyła "pogawędkę" z Toru (kimkolwiek on mógł być) i oddała telefon nieznajomej kobiecie.
- Ten Pan, chyba pomylił mnie z biurem obsługi. W każdym razie... Dzięki.- Posłała jej uśmiech, po czym dokończyła lunch, który jednak nie był w stanie zmylić głodu dusz, a następnie ponownie przeczytała wiadomość na serwetce od Kon'a. Ten cały Sakatashiro, mówił jak jakaś ważna osobistość. Kimże mógł więc być, bo chyba nie politykiem... I wspomniał coś o mieczu z Oroki. Skoro Tsuinzun wyrzucił go gdzieś na cmentarzu, to mężczyzna powinien móc z łatwością go znaleźć. A może któryś z tamtych gapiów zabrał ostrze, by oddać je do skupu złomu i coś na tym zyskać? Albo znalazł miecz... Ale nie chodziło tylko o niego, skoro wiedział również o niej. Wiele pytań, zero odpowiedzi,
- Przykro mi, ale pańskie nazwisko nic mi nie mówi. I kompletnie nie wiem, o co Panu chodzi.- Starała się udawać kompletnie zdezorientowaną. Bo co? Może jeszcze zażyczy sobie wglądu w jej akta... Jeśli te zdołały się ostać przez taki kawał czasu. I w tejże chwili, na jej liście spraw do załatwienia, zostało dodane znalezienie jakiejś książki o dziejach Shinseiny, by nikt nie uznał, że Miri "z choinki się urwała". Nie warto wzbudzać przesadnych podejrzeń, zwłaszcza po rozmowie dwóch obcych typów, o jej pobratymcach. Zwłaszcza, że słowa mężczyzny trochę zaniepokoiły demonicę. Co on do niech ma?
- Szuka Pan miecza? Pięknie... Kolejny napalony entuzjasta złomu... To niech Pan pójdzie do jakiegoś muzeum. Moc wrażeń gwarantowana. Żegnam!- Na tym zakończyła "pogawędkę" z Toru (kimkolwiek on mógł być) i oddała telefon nieznajomej kobiecie.
- Ten Pan, chyba pomylił mnie z biurem obsługi. W każdym razie... Dzięki.- Posłała jej uśmiech, po czym dokończyła lunch, który jednak nie był w stanie zmylić głodu dusz, a następnie ponownie przeczytała wiadomość na serwetce od Kon'a. Ten cały Sakatashiro, mówił jak jakaś ważna osobistość. Kimże mógł więc być, bo chyba nie politykiem... I wspomniał coś o mieczu z Oroki. Skoro Tsuinzun wyrzucił go gdzieś na cmentarzu, to mężczyzna powinien móc z łatwością go znaleźć. A może któryś z tamtych gapiów zabrał ostrze, by oddać je do skupu złomu i coś na tym zyskać? Albo znalazł miecz... Ale nie chodziło tylko o niego, skoro wiedział również o niej. Wiele pytań, zero odpowiedzi,
Re: Kawiarenka
Sob 01 Lut 2014, 16:14
Kobieta chwilę słuchała jeszcze, po czym zamknęła telefon i patrzyła się chwilę na demonice, a potem nachyliła głowę do jej ucha i szepnęła tak, żeby nikt inny nie słyszał.
- Stałaś się moim zleceniem. Domyślasz się kim jestem? Wyjdziemy spokojnie przed kawiarenkę. Ty będziesz spokojna, nic Ci nie zrobię. Rozumiemy się?
Następnie odsunęła trochę głowę, ale ich twarze pozostawały wciąż bardzo blisko. Łowczyni głów mrugnęła okiem i odsunęła się tak, żeby Miris mogła spokojnie wstać. Kobieta trzymała rękę na klamrze swojego pasa. Druga... no właśnie! Miała jedną rękę. Co ona może?
- Stałaś się moim zleceniem. Domyślasz się kim jestem? Wyjdziemy spokojnie przed kawiarenkę. Ty będziesz spokojna, nic Ci nie zrobię. Rozumiemy się?
Następnie odsunęła trochę głowę, ale ich twarze pozostawały wciąż bardzo blisko. Łowczyni głów mrugnęła okiem i odsunęła się tak, żeby Miris mogła spokojnie wstać. Kobieta trzymała rękę na klamrze swojego pasa. Druga... no właśnie! Miała jedną rękę. Co ona może?
Re: Kawiarenka
Sob 01 Lut 2014, 20:15
Sytuacja zaczęła robić się dość nieprzyjemna, gdyż dziewczyna odwykła od nakazywania jej, zwłaszcza przez obcych. Zarówno rozkazujący ton mężczyzny z telefonu jak i słowa nieznajomej, przypomniały demonicy dawne dzieje...
Stara chata po środku lasu... Na pierwszy rzut oka wydawała się nieszkodliwych domem człowieka, który mógłby się podawać za pustelnika. Nie był on jednak ani jednym, ani drugim. Gdyby natomiast ktoś z zewnątrz zakłócił jego spokój, mógłby usłyszeć krzyk więźniów maga, zamkniętych i torturowanych w piwnicy. Lecz już nigdy by stamtąd nie wyszedł. Lecz kiedyś musiało się to skończyć...
- Co za smród! Ile jeszcze prób mam przeprowadzić, by zaczęli mnie słuchać?!- Do uszu sprzątającej dom Miris dotarł wrzask jej strażnika. Stary mag wspinał się właśnie na górę po schodach piwnicy, a jego szaty kleiły się od krwi. W takich właśnie momentach, demonica wyklinała swoje wyostrzone zmysły, czując od swego Pana woń krwi nieumarłych. Znów próbował stworzyć ze zwłok swych ofiar istoty, które po odrodzeniu się, jako zombi, będą wykonywać każdy jego rozkaz. Nieważne, jaki on by był. Na szczęście, za każdym razem kończyło się to fiaskiem i mężczyzna, albo nie zdołał przywołać zmarłych z powrotem, albo działali oni wbrew jego woli, przez co musiał ich ponownie odsyłać, tym razem ostatecznie. Na początku dziewczyna nie mogła uwierzyć w takie rzeczy, wierząc, że dusza zawsze trafia na Sąd Najwyższego, a potem otrzymuje los, na jaki zasłużyła. Ale nigdy nie zostaje w świecie żywych. Nadzieje Miris okazały się jednak płonne, gdy raz podczas służby, dostrzegła astralną istotę, nie mogącą odnaleźć drogi do Caelum. I co wówczas zrobiła? Zmarły ten nie był za życia niewiniątkiem, więc posiliła się nim, co i tak było lepsze, niż gdyby miał zostać poddany eksperymentom maga lub trafił do Piekła. A mimo to, odbiło się to na sumieniu dziewczyny. Jednak co do samego starca...
- Miris bachorze, chodź tu natychmiast! I posprzątaj te cholerne truchła!- Cały czas, dzień w dzień na nią krzyczał. Nienawidziła tego. I za to też, przeklęty miał wkrótce zapłacić...
Po wysłuchaniu słów nieznajomej, oraz odzyskaniu przestrzeni, wcześniej dzielącej ją od Miris, demonica rozejrzała się kątem oka po kawiarni. Było tam tylu nieświadomych niczego, a wszak widok walki lub istoty z Piekieł, już setki lat temu powodował u ludzi atak paniki. Gdyby tak ukazać komuś swoją prawdziwą postać, albo chociaż iluzję jakiegoś demona? To z pewnością przykułoby uwagę klientów, oraz wytrąciło ze skupienia jednoręką łowczyni. No cóż... Nawet jeśli by się to nie udało, to demonica miała przynajmniej okazję odejść stąd na własny zasadach. Nikt nie zniewoli jej bez walki...
- No no, myślałam, że takie dziewczynki jak ty, wolą rozmawiać o facetach. Swoją drogą, ten cały Toru... Ile on może mieć lat? Powinnaś zadawać się z kimś w swoim wieku.- Zaśmiała się, a następnie, wykonała pod stołem delikatny ruch ręką, przywołując iluzję szkaradnej istoty biesów w pobliżu stolika, przy którym konwersowała jakaś grupka ludzi. Znajdował się on też tuż za plecami nieznajomej z telefonem, więc przy odrobinie szczęścia, słysząc krzyk ludzi, mogła dać się nabrać. Jeśli tak się stało, plan Miris miał szansę się powieść i korzystając z okazji, demonica wstałaby z krzesła i stojąc blisko łowczyni, powaliłaby ją, podcinając jej nogi od tyłu. Jeśli nie... Chyba będzie musiała trochę przypalić buźkę tej młódki, która raczej kiepsko dobrała moment na ujawnienie się.
Ooc:
Wyczarowanie iluzji demona.
dla mnie: - 2 MP
Przeszłość
Stara chata po środku lasu... Na pierwszy rzut oka wydawała się nieszkodliwych domem człowieka, który mógłby się podawać za pustelnika. Nie był on jednak ani jednym, ani drugim. Gdyby natomiast ktoś z zewnątrz zakłócił jego spokój, mógłby usłyszeć krzyk więźniów maga, zamkniętych i torturowanych w piwnicy. Lecz już nigdy by stamtąd nie wyszedł. Lecz kiedyś musiało się to skończyć...
- Co za smród! Ile jeszcze prób mam przeprowadzić, by zaczęli mnie słuchać?!- Do uszu sprzątającej dom Miris dotarł wrzask jej strażnika. Stary mag wspinał się właśnie na górę po schodach piwnicy, a jego szaty kleiły się od krwi. W takich właśnie momentach, demonica wyklinała swoje wyostrzone zmysły, czując od swego Pana woń krwi nieumarłych. Znów próbował stworzyć ze zwłok swych ofiar istoty, które po odrodzeniu się, jako zombi, będą wykonywać każdy jego rozkaz. Nieważne, jaki on by był. Na szczęście, za każdym razem kończyło się to fiaskiem i mężczyzna, albo nie zdołał przywołać zmarłych z powrotem, albo działali oni wbrew jego woli, przez co musiał ich ponownie odsyłać, tym razem ostatecznie. Na początku dziewczyna nie mogła uwierzyć w takie rzeczy, wierząc, że dusza zawsze trafia na Sąd Najwyższego, a potem otrzymuje los, na jaki zasłużyła. Ale nigdy nie zostaje w świecie żywych. Nadzieje Miris okazały się jednak płonne, gdy raz podczas służby, dostrzegła astralną istotę, nie mogącą odnaleźć drogi do Caelum. I co wówczas zrobiła? Zmarły ten nie był za życia niewiniątkiem, więc posiliła się nim, co i tak było lepsze, niż gdyby miał zostać poddany eksperymentom maga lub trafił do Piekła. A mimo to, odbiło się to na sumieniu dziewczyny. Jednak co do samego starca...
- Miris bachorze, chodź tu natychmiast! I posprzątaj te cholerne truchła!- Cały czas, dzień w dzień na nią krzyczał. Nienawidziła tego. I za to też, przeklęty miał wkrótce zapłacić...
Obecnie
Po wysłuchaniu słów nieznajomej, oraz odzyskaniu przestrzeni, wcześniej dzielącej ją od Miris, demonica rozejrzała się kątem oka po kawiarni. Było tam tylu nieświadomych niczego, a wszak widok walki lub istoty z Piekieł, już setki lat temu powodował u ludzi atak paniki. Gdyby tak ukazać komuś swoją prawdziwą postać, albo chociaż iluzję jakiegoś demona? To z pewnością przykułoby uwagę klientów, oraz wytrąciło ze skupienia jednoręką łowczyni. No cóż... Nawet jeśli by się to nie udało, to demonica miała przynajmniej okazję odejść stąd na własny zasadach. Nikt nie zniewoli jej bez walki...
- No no, myślałam, że takie dziewczynki jak ty, wolą rozmawiać o facetach. Swoją drogą, ten cały Toru... Ile on może mieć lat? Powinnaś zadawać się z kimś w swoim wieku.- Zaśmiała się, a następnie, wykonała pod stołem delikatny ruch ręką, przywołując iluzję szkaradnej istoty biesów w pobliżu stolika, przy którym konwersowała jakaś grupka ludzi. Znajdował się on też tuż za plecami nieznajomej z telefonem, więc przy odrobinie szczęścia, słysząc krzyk ludzi, mogła dać się nabrać. Jeśli tak się stało, plan Miris miał szansę się powieść i korzystając z okazji, demonica wstałaby z krzesła i stojąc blisko łowczyni, powaliłaby ją, podcinając jej nogi od tyłu. Jeśli nie... Chyba będzie musiała trochę przypalić buźkę tej młódki, która raczej kiepsko dobrała moment na ujawnienie się.
Ooc:
Wyczarowanie iluzji demona.
dla mnie: - 2 MP
Re: Kawiarenka
Wto 04 Lut 2014, 17:08
Dziewczyna przechyliła lekko głowę na bok słysząc za sobą zaaferowanych ludzi i ujrzała coś jakby stwór, ale nie posiadał żadnej mocy. Ani się nie uśmiechała, ani nie widać było strachu. Nadal miała na sobię dziwną maskę obojętności. Było to trochę przerażające i nie wiadomo było czego się można spodziewać po tej kobiecie, której siły na początku nie było czuć, ponieważ ją świetnie maskowała, a Miris mogła nie wyczuć z kim ma do czynienia, ale teraz łowczyni nagród wiedząc, że nie obejdzie się bez siły odkryła swoją siłę. Słowa Miris w żaden sposób na nią nie wpłynęły.
- Słyszę to codziennie. Renovatio Spiritus.
Wypowiedziała zaklęcie, a potwór rozpłynął się w powietrzu. Technika służyła nie tylko do wyzwolenia się z rzuconej przez kogoś blokady, ale potrafiła zneutralizować taką iluzję. Wolała uniknąć zamieszania, ale kilka ludzi już biegało po kawiarni. W rogu siedziała jakaś trójka niewzruszona.
OoC:
Spis technik. <-- Załóż temat ze swoim nickiem i uzupełnij swoją listę technik, a następnie dodaj linka do profilu.
Jako demon oprócz Iluzji i Oddechu lucyfera jako startowych masz również pierwszy poziom wyczuwania, a dzięki temu wyczuwasz w łowczyni nagród zwykłego człowieka oraz jej poziom mocy.
Jej statystyki:
Siła: 15
Szybkość: 15
Życie: 10
Skupienie: 10 [Mana: (-40 za renovatio) 60/100]
- Słyszę to codziennie. Renovatio Spiritus.
Wypowiedziała zaklęcie, a potwór rozpłynął się w powietrzu. Technika służyła nie tylko do wyzwolenia się z rzuconej przez kogoś blokady, ale potrafiła zneutralizować taką iluzję. Wolała uniknąć zamieszania, ale kilka ludzi już biegało po kawiarni. W rogu siedziała jakaś trójka niewzruszona.
OoC:
Spis technik. <-- Załóż temat ze swoim nickiem i uzupełnij swoją listę technik, a następnie dodaj linka do profilu.
Jako demon oprócz Iluzji i Oddechu lucyfera jako startowych masz również pierwszy poziom wyczuwania, a dzięki temu wyczuwasz w łowczyni nagród zwykłego człowieka oraz jej poziom mocy.
Jej statystyki:
Siła: 15
Szybkość: 15
Życie: 10
Skupienie: 10 [Mana: (-40 za renovatio) 60/100]
Re: Kawiarenka
Sro 05 Lut 2014, 12:39
Demonicy wprawdzie nie chodziło o to, by przestraszyć przeciwniczkę, lecz przeszkodzić jej poprzez wywołanie zamieszania. Zdziwiła się jednak widząc, że na twarzy młodocianej, nie pojawiła się żadna zmiana, jakby było jej wszystko jedno, czy któryś z klientów kawiarenki nie dostanie zawału. I... W tym samym czasie, myśląc o konsekwencjach, Miris zganiła się za to, że przez cały czas sama również myślała tylko o tym z kim ma problem, zamiast myśleć też o uczuciach cywili. Przecież po ucieczce z miecza obiecywała sobie, że nie będzie już tak przedmiotowo patrzyć na te delikatne istoty. Tak więc postanowiła, że korzystając z ludzkiej paniki, wymknie się z kawiarni i jeśli nie zdoła zgubić małej łowczyni, dokończy konfrontacje z nią już bez narażania innych na konsekwencje wszelkich czynów. Kto wie... Może nawet zainteresują tym straże i ludzka dziewczyna, po konfrontacji z prawem, dostanie w końcu lekcje.
- Codziennie, tak? Chętnie bym pogadała sobie z twoimi rodzicami o metodach wychowawczych, lecz jak sama widzisz, to raczej nieodpowiedni czas i miejsce.- Odrzekła do jednorękiej i po wstaniu od stolika, slalomem pomiędzy uciekającymi ludźmi, wybiegła przed kawiarenkę.
" Ech, jeśli teraz zniknę, młoda pewnie będzie próbowała mnie szukać. Takie jak ona, są strasznie uparte. Lepiej więc będzie załatwić tą sprawę raz, a porządnie."- Zastanowiła się przez chwile, stojąc przy bocznej ścianie budynku i czekając, aż klienci uciekną, dając jej i jednorękiej pole do większego manewru. I znając życie, prawdopodobnie ludzka dziewczyna bardzo szybko dostrzegła Miris, więc demonicy nie pozostało nic innego jak ponownie ją powitać. Gorąco powitać... Zionąc strumieniem ognia, prosto na jej rękę, by uniemożliwić skorzystanie z broni i mając nadzieje, że to zniechęci dziewczynę do dalszej walki. Nic bowiem wobec niej nie miała i pragnęła, by tak pozostało, dając łowczyni szansę na odejście.
OoC:
DMG= 15
Mana= - 18
- Codziennie, tak? Chętnie bym pogadała sobie z twoimi rodzicami o metodach wychowawczych, lecz jak sama widzisz, to raczej nieodpowiedni czas i miejsce.- Odrzekła do jednorękiej i po wstaniu od stolika, slalomem pomiędzy uciekającymi ludźmi, wybiegła przed kawiarenkę.
" Ech, jeśli teraz zniknę, młoda pewnie będzie próbowała mnie szukać. Takie jak ona, są strasznie uparte. Lepiej więc będzie załatwić tą sprawę raz, a porządnie."- Zastanowiła się przez chwile, stojąc przy bocznej ścianie budynku i czekając, aż klienci uciekną, dając jej i jednorękiej pole do większego manewru. I znając życie, prawdopodobnie ludzka dziewczyna bardzo szybko dostrzegła Miris, więc demonicy nie pozostało nic innego jak ponownie ją powitać. Gorąco powitać... Zionąc strumieniem ognia, prosto na jej rękę, by uniemożliwić skorzystanie z broni i mając nadzieje, że to zniechęci dziewczynę do dalszej walki. Nic bowiem wobec niej nie miała i pragnęła, by tak pozostało, dając łowczyni szansę na odejście.
OoC:
DMG= 15
Mana= - 18
Re: Kawiarenka
Sro 05 Lut 2014, 21:33
Ruszyła błyskawicznie za demonicą, która próbowała się wymknąć. Nagroda 10 000 złota za dostarczenie Miris to nie mało i łowczyni nagród nie odpuści tak łatwo. Wypadając przed kawiarenkę poczuła na sobie podmuch ognia. Nie mogło się obyć bez paru drobnych poparzeń oraz palących się krzaczków przed kawiarnią. Demony zawsze siały zamęt i zniszczenie nawet jak tego nie chciały.
- Cealestis Aequaliter. Twoje słowa mnie nie ruszają. Moich rodziców pewnie też by nie ruszyło. W końcu od dawna leżą w piachu.
Prychnęła i zaczęła iść w kierunku Miris.
OoC:
Dodaj kartę technik w profilu. Wklej linka w na dole przy polu techniki. Popraw też statystyki HP i Mana. 10*życie (skupienie), a nie 15* jak to masz wpisane.
Pisz też oprócz DMG=15, jaki rodzaj ataku robisz. Przy większej ilości technik sam opis nie wystarczy jeżeli jakieś techniki są podobne.
Używam Cealestis Aequaliter. +40 szybkości.
HP: 100-15= 85
- Cealestis Aequaliter. Twoje słowa mnie nie ruszają. Moich rodziców pewnie też by nie ruszyło. W końcu od dawna leżą w piachu.
Prychnęła i zaczęła iść w kierunku Miris.
OoC:
Dodaj kartę technik w profilu. Wklej linka w na dole przy polu techniki. Popraw też statystyki HP i Mana. 10*życie (skupienie), a nie 15* jak to masz wpisane.
Pisz też oprócz DMG=15, jaki rodzaj ataku robisz. Przy większej ilości technik sam opis nie wystarczy jeżeli jakieś techniki są podobne.
Używam Cealestis Aequaliter. +40 szybkości.
HP: 100-15= 85
Re: Kawiarenka
Czw 06 Lut 2014, 18:28
W piachu? Czyżby ta dziewczyna, tak bardzo zepsutym była dzieckiem, że aż targnęła się na życie swoich krewnych? A może oni też byli łowcami głów i w ostatnia z misji ich przerosła? No cóż, demony miały dość spaczone pojęcie o śmierci i wieczności, w końcu już wielu duszom została ona odebrana, za ich udziałem.
- O, w takim razie przyjmij moje kondolencje. Pewnie dużo dla ciebie znaczyli. W końcu dali ci życie i jako taki start.- Odpowiedziała jej chłodno, jednocześnie próbując uniknąć jakiegokolwiek ataku ze strony przeciwniczki. Jej atak natomiast, zrobił dość małe szkody, lecz pozwolił demonicy poznać przynajmniej, co będzie najskuteczniejsze. A pole do manewru miała dość małe. Większość zaklęć i ataków wyparowało jej z pamięci, podczas odsiadki w mieczu. a siły również nie były takie jak niegdyś. Musiała jeszcze wiele sobie przypomnieć i trenować, by wrócić do dawnej formy, sprzed walki z magiem. Ciekawiło ją jednak, czy uda jej się dożyć chwili, gdy spokojnie będzie mogła pójść do domu Kon'a i choć spróbować zrobić to, co planowała. I prawdę powiedziawszy, szanse na to były dość spore. Skoro ludzka istota do tej pory nie użyła wobec Miris jakiegokolwiek ataku, który mógłby wyrządzić demonicy szkodę, musiało to znaczyć, że kimkolwiek był Toru, chciał ją żywą. A Miri nie paliła się zbytnio do tego, by urwać dziewczynie rękę. Posunie się do tego dopiero w ostateczności. W końcu trzeba darować młodym błędy, by mieli okazje się z nich czegoś nauczyć...
- A tak w ogóle, to po licho jestem potrzebna temu rąbniętemu arystokracie, co?! Jeśli chodzi mu tylko o pamiątkę z wycieczki w Oroce, to mógł wziąć ten kawałek stali. Nic mi po nim.- Mówiąc to, przybrała postać demona, dającą jej pożytek z pazurów i po zbliżeniu się do niej łowczyni, wysunęła pazury i starała się ciąć nimi okolice szyi dziewczyny. Jeśli przy tym udałoby się jej zaciąć jakąś żyłę, a ludzka istota nie będzie chciała zbyt szybko żegnać się ze światem, walka zostanie przerwana i jak już zostało wspomniane, Miris nie będzie się na młodej mścić. Jedyna wendeta, na którą miała bowiem w tej chwili ochotę, to na duchu jej dawnego strażnika...
OoC:
Atak szybki, cięcie ciała pazurami.
DMG= 15
- O, w takim razie przyjmij moje kondolencje. Pewnie dużo dla ciebie znaczyli. W końcu dali ci życie i jako taki start.- Odpowiedziała jej chłodno, jednocześnie próbując uniknąć jakiegokolwiek ataku ze strony przeciwniczki. Jej atak natomiast, zrobił dość małe szkody, lecz pozwolił demonicy poznać przynajmniej, co będzie najskuteczniejsze. A pole do manewru miała dość małe. Większość zaklęć i ataków wyparowało jej z pamięci, podczas odsiadki w mieczu. a siły również nie były takie jak niegdyś. Musiała jeszcze wiele sobie przypomnieć i trenować, by wrócić do dawnej formy, sprzed walki z magiem. Ciekawiło ją jednak, czy uda jej się dożyć chwili, gdy spokojnie będzie mogła pójść do domu Kon'a i choć spróbować zrobić to, co planowała. I prawdę powiedziawszy, szanse na to były dość spore. Skoro ludzka istota do tej pory nie użyła wobec Miris jakiegokolwiek ataku, który mógłby wyrządzić demonicy szkodę, musiało to znaczyć, że kimkolwiek był Toru, chciał ją żywą. A Miri nie paliła się zbytnio do tego, by urwać dziewczynie rękę. Posunie się do tego dopiero w ostateczności. W końcu trzeba darować młodym błędy, by mieli okazje się z nich czegoś nauczyć...
- A tak w ogóle, to po licho jestem potrzebna temu rąbniętemu arystokracie, co?! Jeśli chodzi mu tylko o pamiątkę z wycieczki w Oroce, to mógł wziąć ten kawałek stali. Nic mi po nim.- Mówiąc to, przybrała postać demona, dającą jej pożytek z pazurów i po zbliżeniu się do niej łowczyni, wysunęła pazury i starała się ciąć nimi okolice szyi dziewczyny. Jeśli przy tym udałoby się jej zaciąć jakąś żyłę, a ludzka istota nie będzie chciała zbyt szybko żegnać się ze światem, walka zostanie przerwana i jak już zostało wspomniane, Miris nie będzie się na młodej mścić. Jedyna wendeta, na którą miała bowiem w tej chwili ochotę, to na duchu jej dawnego strażnika...
OoC:
Atak szybki, cięcie ciała pazurami.
DMG= 15
Re: Kawiarenka
Sro 12 Lut 2014, 11:58
Dziewczyna nie odpuszczała i była strasznie rozgadana jak na kogoś, kto walczy, żeby wygrać.
- Mnie nie interesuje co pan Toru chce od Ciebie. Dostałam zadanie i tylko to się liczy.
Jej odpowiedź była krótka i wykazywała pełen profesjonalizm. Nie chciała wdawać się w niepotrzebne dyskusje. Jeżeli Miris chce odpowiedzi to dostanie ją u źródła, a nie u tej jednorękiej dziewczyny.
Zazwyczaj łowczyni nagród dostawała łatwe zlecenia na słabe rozbrykane demony lub wampiry i raczej nikt nie kazał jej dostarczać ich żywych. Dotychczas zarabiała około 1000, 2000 na zlecenie, a tu 10 000 za dostarczenie żywej demonicy? Kto jest tak szalony, żeby tyle płacić?
OoC:
Wybacz, że tak długo. Zawsze masz opcje ucieczki i popisania z innymi osobami w razie czego.
(Cealestis Aequaliter. +40 szybkości.) W tej turze +40 szybkości do czynności.
Używam atak szybki: 15+40= 55 dmg
HP: 85-15= 70
Mana: 60- 15*2,5= 23
- Mnie nie interesuje co pan Toru chce od Ciebie. Dostałam zadanie i tylko to się liczy.
Jej odpowiedź była krótka i wykazywała pełen profesjonalizm. Nie chciała wdawać się w niepotrzebne dyskusje. Jeżeli Miris chce odpowiedzi to dostanie ją u źródła, a nie u tej jednorękiej dziewczyny.
Zazwyczaj łowczyni nagród dostawała łatwe zlecenia na słabe rozbrykane demony lub wampiry i raczej nikt nie kazał jej dostarczać ich żywych. Dotychczas zarabiała około 1000, 2000 na zlecenie, a tu 10 000 za dostarczenie żywej demonicy? Kto jest tak szalony, żeby tyle płacić?
OoC:
Wybacz, że tak długo. Zawsze masz opcje ucieczki i popisania z innymi osobami w razie czego.
(
Używam atak szybki: 15+40= 55 dmg
HP: 85-15= 70
Mana: 60- 15*2,5= 23
Re: Kawiarenka
Sro 12 Lut 2014, 17:38
Przegrana z kimś takim, jak ta jednoręka dziewczyna, byłoby ujmą na honorze dla każdego demona. Miris pocieszała się jednak faktem, że ostatnio spotkany, demoniczny pomiot płci męskiej, również zginąłby marnie z ręki młodej, niedoświadczonej anielicy, gdyby nie pomógł mu Tsuinzun. I był na dodatek, na usługach Lucka, więc z pewnością mógł liczyć od niego na jakieś silniejsze moce, mogące mu pomóc w wypełnieniu misji. A tu co? Pan Piekieł najwyraźniej kompletnie to olewał, a biorąc pod uwagę przegraną w bitwie z aniołami, jakoś powinno mu jednak zależeć. Żałosne... Chętnie spotkałaby się ponownie z tym skrzydlatym przyjemniaczkiem, który cudem dla siebie, uciekł z cmentarza. Jeśli oczywiście demonica zdoła uniknąć "aresztowania" przez młodą łowczynię. Na myśl o porównaniu jednorękiej z policją, na ustach Miris pojawił się kpiący uśmieszek. Ciekawe, jakie mają w ogóle w obecnych czasach służby porządkowe w Shinseinie. Bo na razie marnie się spisywały.
A z każdą chwilą, demonicy było coraz mniej do śmiechu. Trzeba to przyznać, mimo pewnych fizycznych ułomności, wie jak walczyć, by bolało. I Mir szybko poczuła to na własnej skórze. Trzeba było odebrać jakoś dziewczynie broń, bez której miałaby do użytku tylko siłę uderzenia pięści.
- Racja. Koniec tego dobrego!- Krzyknęła, ponownie rzucając się na przeciwniczkę z pazurami. Tym razem celowała w jej oczy. W końcu ból zdekoncentrowałby każdego człowieka, a sam słuch nie wystarczy, by dobrze zadać cios.
OoC:
Nie szkodzi. Po za tym, sorki za długość. Nie mam jakoś weny.
Atak silny, próba oślepienia przeciwniczki.
DMG = 5 + 10 = 15
A z każdą chwilą, demonicy było coraz mniej do śmiechu. Trzeba to przyznać, mimo pewnych fizycznych ułomności, wie jak walczyć, by bolało. I Mir szybko poczuła to na własnej skórze. Trzeba było odebrać jakoś dziewczynie broń, bez której miałaby do użytku tylko siłę uderzenia pięści.
- Racja. Koniec tego dobrego!- Krzyknęła, ponownie rzucając się na przeciwniczkę z pazurami. Tym razem celowała w jej oczy. W końcu ból zdekoncentrowałby każdego człowieka, a sam słuch nie wystarczy, by dobrze zadać cios.
OoC:
Nie szkodzi. Po za tym, sorki za długość. Nie mam jakoś weny.
Atak silny, próba oślepienia przeciwniczki.
DMG = 5 + 10 = 15
Re: Kawiarenka
Sro 12 Lut 2014, 20:04
Łowczyni nagród była doświadczona w walce i dzięki technice zwiększenia szybkości na tę krótką chwilę jej ciosy mogły stać się znacznie silniejsze. Przyspieszyła i Miris przez ułamek straciła ją z oczu. Pojawiła się tuż za nią, pociągnęła za włosy i uderzyłą barkiem. Potrafiła wykorzystać swoją ułomność. Demonia błyskawicznie spróbowała odwetu i jej atak był całkiem niezły. Łowczyni mogła go zablokować pewną techniką, ale zauważyła, że jej cel nie potrafi zbyt wiele, więc sobie darowała i przyjęła uderzenie, ale szybko skontrowała i uderzyła kolankiem w udo. Przez co Miris trafiła nie w oczy, a w jej usta, ale to zabolało, bo pazur przebił język i wybiła jej jednego z zębów.
Nagla między obie kobiety wkroczył jakiś mężczyzna i odsunął je od siebie. Spojrzał na łowczynią, położył rękę na jej ramieniu i wręczył jej kopertę.
- Yare, yare. Zlecenie wykonane. Tu są Twoje pieniądze i jesteś wolna.
- Pan wybaczy, ale wpierw wyrównam rachunki...
Przerwała po wymownym spojrzeniu człowieka. Jego głos mógł Miris przypomnieć kogoś. Już słyszała ten głos, ale teraz był bez chrypki i dużo lepszy. Łowczyni nagród zajrzała do koperty, szeroko się uśmiechnęła, spojrzała ostatni raz groźnie na Miris, ale odwróciła się na pięcie i ruszyła w swoją stronę.
Teraz Miris pozostała przed kawiarenką sama ze zleceniodawcą łowczyni.
OoC:
Koniec walki, jeszcze atak silny za 25 dmg otrzymujesz, ale przychodzi mr. Toru i przerywa walkę.
Dostajesz 1 pkt nauki oraz +2 pkt rozdane.
Stan: 31 pkt nauki oraz 42 pkt rozdane.
Nagla między obie kobiety wkroczył jakiś mężczyzna i odsunął je od siebie. Spojrzał na łowczynią, położył rękę na jej ramieniu i wręczył jej kopertę.
- Yare, yare. Zlecenie wykonane. Tu są Twoje pieniądze i jesteś wolna.
- Pan wybaczy, ale wpierw wyrównam rachunki...
Przerwała po wymownym spojrzeniu człowieka. Jego głos mógł Miris przypomnieć kogoś. Już słyszała ten głos, ale teraz był bez chrypki i dużo lepszy. Łowczyni nagród zajrzała do koperty, szeroko się uśmiechnęła, spojrzała ostatni raz groźnie na Miris, ale odwróciła się na pięcie i ruszyła w swoją stronę.
Teraz Miris pozostała przed kawiarenką sama ze zleceniodawcą łowczyni.
OoC:
Koniec walki, jeszcze atak silny za 25 dmg otrzymujesz, ale przychodzi mr. Toru i przerywa walkę.
Dostajesz 1 pkt nauki oraz +2 pkt rozdane.
Stan: 31 pkt nauki oraz 42 pkt rozdane.
Re: Kawiarenka
Czw 13 Lut 2014, 08:46
Każda minuta walki, coraz bardziej uświęcała demonicę w przekonaniu, że nie ma szans wygrać. Ale czy to ważna, skoro i tak nie miała nic do stracenie? W końcu jej bliscy, już dawno obrócili się w proch, pieniądze odziedziczone po krewnych, na pewno zostały skradzione, a dom obrócił się w ruinę lub co gorsza, został zburzony. Do Shinseiny, Miris powróciła jedynie z czystej ciekawości i by trochę lepiej poznać jej mieszkańców, dając sobie złudną nadzieje, że wszystko się jakoś ułoży, zacznie od nowa. A tu... Tylko zajrzała do pierwszej, lepszej kawiarni i od razu miała przechlane. Czując, jak krew z ran zadanych przez łowczynię, spływa po jej ramionach i policzku, upadłszy na bok, spojrzała ostatni raz, gniewnie na ludzką dziewczynę.
- Skoro tak cię wkurzyłam, to dlaczego ze mną nie skończysz?!- Próbowała sprowokować jednoręką do ostatecznego ciosu, jednak w tej samej chwili podszedł do nich, nie kto inny, jak "hrabia z telefonu". Słysząc jego głos, brzmiący, jakby wziął przedtem syrop na gardło, demonica zacisnęła pięści ze złości. Dlaczego musiał się pojawić właśnie teraz?! Czyżby się bał, że łowczyni nie dotrzyma danego słowa? Śmieszne... Taki arystokrata, a nadal chce mu się bawić w głupie gierki...
- No... Szlachetny prostak postanowił się właśnie objawić. No, słucham... Czym zasłużyłam sobie, że zechciałeś uprzykrzyć mi życie, Toru?!- Syknęła na niego i widząc, że jednoręka odchodzi, spróbowała stanąć na nogi.
- Jeszcze ją dorwę. I zrobię taką lekcje, że do końca życia będzie służyć w kaplicy!- Krzyknęła za plecami dziewczyny, którą jednak bardziej obchodziły otrzymane pieniądze, gdyż nic sobie nie robiła ze słów Miri.
- Skoro tak cię wkurzyłam, to dlaczego ze mną nie skończysz?!- Próbowała sprowokować jednoręką do ostatecznego ciosu, jednak w tej samej chwili podszedł do nich, nie kto inny, jak "hrabia z telefonu". Słysząc jego głos, brzmiący, jakby wziął przedtem syrop na gardło, demonica zacisnęła pięści ze złości. Dlaczego musiał się pojawić właśnie teraz?! Czyżby się bał, że łowczyni nie dotrzyma danego słowa? Śmieszne... Taki arystokrata, a nadal chce mu się bawić w głupie gierki...
- No... Szlachetny prostak postanowił się właśnie objawić. No, słucham... Czym zasłużyłam sobie, że zechciałeś uprzykrzyć mi życie, Toru?!- Syknęła na niego i widząc, że jednoręka odchodzi, spróbowała stanąć na nogi.
- Jeszcze ją dorwę. I zrobię taką lekcje, że do końca życia będzie służyć w kaplicy!- Krzyknęła za plecami dziewczyny, którą jednak bardziej obchodziły otrzymane pieniądze, gdyż nic sobie nie robiła ze słów Miri.
Re: Kawiarenka
Pon 17 Lut 2014, 13:07
Re: Kawiarenka
Pon 17 Lut 2014, 14:57
Siedziała, myślała i czekała na jakąkolwiek reakcje ze strony mężczyzny, czując jak wracają jej siły. Ile on zamierzał się jeszcze na nią gapić? To było... dziwne. Gdy w końcu jednak dziewczyna usłyszała ponowny odgłos kroków, mając nadzieje, że Toru jednak się od niej odczepi, otworzyła zamknięte ze znużenia oczy i spojrzała na niego. Ten jednak nie wydawał się zmienić zdania, a jedynie wyjął zza pleców jakiś pozszywany kawałek starej skóry, w który włożony był... Miecz.
- O cholera...- Mruknęła, widząc znienawidzony kawałek żelaza. A taka miała nadzieję, że zabrał go Kon lub jakiś wieśniak z Oroki... No cóż, trzeba będzie improwizować, bo coś jej się nie wydawało, by mężczyzna wyjął go tylko, by się popisywać. Musiał mieć w tym jakiś cel.
- No i co z tego, że poznaje? Czyżby staruch był twoim przodkiem, że zbierasz po nim pamiątki?- Odpowiedziała, już w pełni sprawna podnosząc się na nogi. Podczas czekania, wszelkie obrażenia całkowicie się zregenerowały i w razie kłopotów, Miris miała możliwość dania drapaka. Tylko co, jeśli blondyn miał jakiegoś asa w rękawie? Nie mogła ryzykować. Już i tak, walka z łowczynią uświadomiła jej, że nie dysponuje już wystarczającymi siłami do walki z przygotowanym przeciwnikiem.
OoC:
Minęło 48 godzin, co skutkuje całkowitą regeneracją.
- O cholera...- Mruknęła, widząc znienawidzony kawałek żelaza. A taka miała nadzieję, że zabrał go Kon lub jakiś wieśniak z Oroki... No cóż, trzeba będzie improwizować, bo coś jej się nie wydawało, by mężczyzna wyjął go tylko, by się popisywać. Musiał mieć w tym jakiś cel.
- No i co z tego, że poznaje? Czyżby staruch był twoim przodkiem, że zbierasz po nim pamiątki?- Odpowiedziała, już w pełni sprawna podnosząc się na nogi. Podczas czekania, wszelkie obrażenia całkowicie się zregenerowały i w razie kłopotów, Miris miała możliwość dania drapaka. Tylko co, jeśli blondyn miał jakiegoś asa w rękawie? Nie mogła ryzykować. Już i tak, walka z łowczynią uświadomiła jej, że nie dysponuje już wystarczającymi siłami do walki z przygotowanym przeciwnikiem.
OoC:
Minęło 48 godzin, co skutkuje całkowitą regeneracją.
Re: Kawiarenka
Wto 18 Lut 2014, 00:10
Re: Kawiarenka
Sro 19 Lut 2014, 19:26
Eeeee, to było... Dziwne. Miris, od chwili usłyszenia głosu mężczyzny, uważała go za jakiegoś maniaka, który nudzi się życiem i próbuje go zapełnić... Różnymi rzeczami, które umysł nastoletniej dziewczynki by nie zrozumiał. Kłopot w tym, że dziewczyna nie była już nastolatką od ponad 400 lat, wiec w jej rozumowaniu, Toru z narcystycznego gnoma, zmieniał się po kolei w Kolekcjonera Złomu i w końcu w... Brak słów. Zapłacił łowczyni głów 10 000, tylko po to, by zadać demonicy kilka pytań i sobie odjechać?! Myśląc o tym, Miris bezceremonialnie wykonała face palm i przybrawszy ludzką postać, wsadziła niedbale wizytówkę mężczyzny do kieszeni i ruszyła w kierunku szkoły. A myślałby kto, że to Tsuinzuni są normalni inaczej... I co teraz miała zrobić biedne dziewczę w mieście, które przez tą *cenzura* wojnę i pokój zmieniło się w prawdziwy chaos? No nic, trzeba przez to jakoś przebrnąć, nie dając się jednocześnie zwariować. Miris miała jednak złe przeczucia.
[z/t] Miasto
[z/t] Miasto
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach