- GośćGość
Karta Postaci Pierwszego Upadłego
Pon 13 Lut 2012, 21:49
1. Imię i Nazwisko: Sir Percedal, Zbawca Świata
2. Rasa: Upadły Anioł
3. Wiek: 1500 lat
4. Wygląd:
Krótkie, bardzo ciemne włosy, opadające na pokrytą wyniosłym, a jednocześnie rządnym przygód uśmiechem, twarz, na której widać ewidentnie szlachetne rysy wskazujące na błękitną krew mężczyzny. Świadczyło także o tym ubranie, w stylu renesansowej szlachty - proste, a zarazem przepiękne: Skórzany płaszcz sięgający trochę powyżej kolan, biała, dystyngowana koszula oraz czarne spodnie, a czasem kapelusz z białym piórem, na wspomnienie tego, kim był, zanim stał się tym, czym jest. Chłopak uwielbia biżuterię, nieobce mu są kolczyki oraz różne łańcuszki na szyi. Zaś na wskazującym palcu lewej ręki znajduje się rodowy sygnet: Podłużna, pionowa linia, na jej szczycie nakreślone koło, a wszystko otoczone równobocznym trójkątem.
Jest jedna rzecz, która jakby nie pasuje do reszty w jego wyglądzie. Otóż Sir Percedal na plecach nosi gitarę elektryczną.
5. Charakter:
Na co dzień wyniosły szlachcic, pałający niechęcią i drwiną do wszystkiego, gdyż było od niego gorsze. Jednakże to tylko otoczka, wbrew pozorom Sir Percedal jest odważnym poszukiwaczem przygód, najlepszym kompanem pod słońcem, którego ze świecą można by szukać. Nigdy nie opuścił przyjaciół w potrzebie, nawet jeśli miałby narazić siebie. Darzy miłością swego jedynego przyjaciela - sokoła Sadiego, z którym poznał się na jednej ze swoich pierwszych wypraw, jeszcze przed upadkiem. W wolnym czasie, lubi pograć sobie na swojej gitarze, to go uspokaja, szczególnie podczas wybuchów niekontrolowanej złości.
6. Lokalizacja: Shinseina
7. Strona: Neutralność
8. Technika/Zaklęcie Początkowa/we: Wybierana przez adminów.
9. Historia Postaci:
AkapitDzień jak codzień, Sir Percedal szedł spokojnie na granicę między Górnym Światem, a Ziemią, by pilnować, czy demony niczego złego nie wyprawiają. Od zawsze miał wspaniały wzrok, dlatego przydzielono go do tej roboty. Jednakże ten dzień był zupełnie inny, niż inne. W połowie drogi, Anioł usłyszał głos, od którego nastroszyły mu się pióra ze strachu:
- Percedalu! Jesteś potrzebny w moim pałacu, przybądź jak najszybciej! – Jak zahipnotyzowany momentalnie rozłożył swe śnieżnobiałe z lodowosrebrnymi lotkami skrzydła i wzniósł się wyżej, znacznie wyżej, do najpotężniejszego z archaniołów – Najwyższego. Do tej pory nie wiedział, jak on wygląda, choć widział się z nim wielokrotnie. Po prostu ciekawość przegrywała z uczuciem służalczego respektu, który nie pozwolił mu na spojrzenie w oczy swojemu szefowi. Tak więc, gdy inni go opisywali, młody wyglądem anioł tylko kiwał głową, udając, że doskonale wie, o czym mówią.
- Tak, panie? – Zapytał, uklęknąwszy, oczekując na rozkazy Stwórcy. W żyłach mu wrzało, pragnął ruszyć w bój. Tyle tysięcy razy w swym nieskończonym życiu widział walczących ze sobą śmiertelnych, chciał tego spróbować. Doskonale rozumiał, czemu jego postać ówcześni ludzie utożsamiali sobie z armią, wojskiem, w końcu to idealnie współgrało z jego naturą.
- Miarka się przebrała, młody aniele. Musimy zejść na ziemię, a ty będziesz pierwszy, jako nasz zwiad. – Powiedział swym mocnym głosem Najwyższy, którego chłopak wyobrażał sobie jak ludzkość Zeusa – Wielki staruszek z piorunami w ręku. Nie było to dziwne, charakter pasował idealnie. Młodzieniec kiwnął głową i z potężnym machnięciem skrzydłami wyleciał z pałacu, pikując w dół. Zbliżając się z coraz większą prędkością do powierzchni Ziemi, w mig zmaterializował sobie odpowiadające mu i epoce ubrania, jednocześnie chowając skrzydła. Jednakże zrobił to zbyt szybko, przez co z potężnym hukiem grzmotnął w glebę. Gdy powstał po chwili i rozejrzał się wokoło, aż mu szybciej serce zabiło z radości. W końcu spełnił swoje odwiecznie marzenie i zjawił się w świecie śmiertelników, gdzie pragnął być od początku swego istnienia. *Przykro mi, Stwórco* Przeszło mu przez głowę, po czym zwrócił głowę ku niebu i dopowiedział myślami: *Ale ja zamierzam tu zostać i nie pozwolę ci zniszczyć tego świata.*
AkapitTak, podjął decyzję. Uśmiechnął się do siebie i z rękami w kieszeni zaczął iść. Tak właśnie rozpoczęła się jego pierwsza podróż, podczas której nauczył się walki, sztuki przetrwania w dziczy oraz tego, że tutaj wszyscy są sobie równi, nie ma hierarchii. Choć dla pozorów udawał szlachtę, kogoś wyższego, to ci, którzy go lepiej poznali, widzieli w nim doskonałego towarzysza, przyjaciela. Podczas kolejnych wypraw, wojownik dopuścił się wielu, nie do końca pochwalanych przez kodeks moralny czynów, przez co jego skrzydła zszarzały i robiły się ciemniejsze, jednakże on nie zwracał na to większej uwagi.
AkapitAle przeszłość musiała się o niego upomnieć, to było nieuniknione. Pewnego, bardzo słonecznego dnia, stało się coś niesamowitego. Akurat Percedal zwiedzał małą wyspę Seishi, kiedy rozpętało się prawdziwe piekło. Zaczęło się od zwielokrotnionego głosu, który rozbrzmiewał echem po całej krainie, wypowiadając dwa słowa:
AkapitSzybko wziął się do roboty, gdy tylko znalazł się w miejscu, gdzie nie działał na niego efekt Gniewu Bożego. Usiadł na ziemi i zaczął kreślić runy na piasku. Szło mu to mozolnie, gdyż nie tłumaczyli mu na górze dokładnej instrukcji, jak tego użyć, jednak pomału mu wychodziło.
- Mam! – Szepnął do siebie i w myślach powiedział *Przepraszam...*, po czym krzyknął na cały głos:
AkapitGdy się obudził, wokół było cicho. Za cicho. Wszędzie leżały trupy, a powietrze pachniało odorem śmierci. Mając w oczach łzy, młodzian klęczał, bo nie pozostało mu nic innego. I trwał w tej pozycji przez długi czas. Ocaleli przychodzili i składali przy nim kwiaty i znicze, myśląc, że jest posągiem. Ktoś nawet postawił obok tabliczkę, na której wyryto:
AkapitNiedługo potem dołączyli kolejni, pojawiały się nowe czarnoskrzydłe Anioły, Upadli, Kruki. Wiele z nich przeszło na stronę demonów, atakowało niewinnych mieszkańców, mordowało i grabiło co popadnie. W taki oto sposób z mapy zniknęło Kage, a zaraz po nim Kurai wraz z Tentai. Percedal poczuł siłę obowiązku, musiał coś z tym zrobić, w końcu to właśnie on ich zainspirował, pokazał drogę ku upadkowi. Niestety, nikt nie chciał go słuchać. Śmiertelni się bali, Demony to popierały, a Anioły nie chciały stawać ramię w ramię z Pierwszym ze Zdrajców. Zdenerwowany, musiał udać się do największych snobów na całym świecie i poza nim - znienawidzoną przez wszystkie nacje za ich arogancję, rodzinę Ten-Gen.
AkapitZ olbrzymim trudem mentalnym wszedł do zamczyska, wtedy skromnego, malutkiego. Drzwi otworzył potężnym kopnięciem i dumnym krokiem wparował do salonu, wybijając po drodze ochroniarzy. Ooo tak... W tamtych czasach Sir Percedal był szalonym Aniołkiem.
- Wy, gnoje. Macie mi pomóc w walce z naszymi Upadłymi Braćmi, którzy niszczą miasta, a przez to i wasze plany, co czytam z waszych myśli. Za mną. - Jego warkot wręcz, a nie normalny ton, tak wystraszył braci Ten-Gen, że gwałtownie powstali i poszli za nim.
AkapitBitwa nie trwała długo, zarówno Percy jak i Ten-Gen byli tak doświadczeni i zorganizowani, że wybili ich w pień, w zaledwie jedną noc.
- To było... Straszne. Czułem ich ból, przeszywał mnie do cna. Bracia, nie możemy pozwolić, żeby się to powtórzyło, rozumiecie? - Powiedział, podnosząc głos. Ci odkiwali zgodnie głowami i razem, w trzynastkę, stworzyli stowarzyszenie zrzeszające początkowo Upadłych, potem zaś innych nieśmiertelnych, by na końcu zostać otwarte dla wszystkich, którzy mogliby być w jakiś sposób użyteczni. Każdy, prócz trzynastoczłonkowej Rady Mroku, przysięgał wierność grupie, a Sir Percedal, Zbawca Świata dał wiekuiste słowo honoru, że nigdy nie porzuci nadziei o spokojnym życiu na kontynencie. Jedyne, co mu się nie podobało, to siedzenie w jednym miejscu, dlatego został ambasadorem Proklamacji Cieni na zewnątrz.
AkapitNiewiele się działo podczas jego niezliczonej ilości podróży. Większość czasu spędzał samotnie, niekiedy znajdował towarzystwo, zmagał się z 'tymi złymi'. Sporo się dowiedział, poznał doskonale wszystkie rasy, które zamieszkiwały Seishi – jedyną wyspę na Ziemi. Pierwsza interesująca rzecz stała się w jego sto pięćdziesiątej przygodzie, kiedy to do mody weszły gitary elektryczne. Ten sprzęt tak się spodobał Percedalowi, że dosłownie MUSIAŁ go mieć. Tak więc poszedł do najbliższego miasta, którym okazało się Chiru. Szybko zarobił tam odpowiednią sumkę i zakupił sobie wymarzony instrument, na którym pogrywał przez praktycznie cały wolny czas. Jednakże owy przedmiot nie zdusił jego zapału do przygód, wręcz przeciwnie. W końcu jak miałby układać ballady, skoro nic nie robi, prawda? Dlatego wyruszył na sto pięćdziesiątą pierwszą wyprawę, sto pięćdziesiątą drugą i tak dalej, aż do pewnego pochmurnego dnia, podczas okrągłej trzysta pięćdziesiątej. Wtedy właśnie, znalazł jajko, z którego wykluł się mały sokół, przez co Pierwszy Upadły, Wielki Szlachcic, Sir Percedal Zbawca Świata, znalazł sobie prawdziwego przyjaciela, którego nazwał Sir Sadi. Razem latali w przestworzach, jedli, karmiąc się wzajemnie, zasypiali i budzili się wspólnie (Nie mylić z zoofilią!), a gdy ktoś zagrażał jednemu, drugi dzielnie pomagał, co zwykle kończyło się na tym, że Czarnoskrzydły ratował Sadiego z opresji. Jednakże każdy potrzebuje pomocy, nawet ktoś taki jak on.
AkapitPrzy tej wyprawie, wszystko sprzysięgało się przeciwko podróżnikom. Najpierw głodówka, potem susza, zakończona ulewnym deszczem przez trzy miesiące bez przerwy. A później ta straszna sytuacja. Zaczęło się spokojnie, jak codziennie, Sadi poleciał, szukać śniadania, jednakże coś się nie zgadzało, gdyż nie wracał przez dłuższy czas. Chłopak postanowił więc go poszukać, w tym celu udał się w stronę, w którą ptak poleciał. I ujżał go, atakowanego przez małe stadko kotów. Wściekł się, jednakże starał się kontrolować, bo ewidentnie wyczuwał głód w tych stworzeniach. Gdy próbował je w bardziej 'pokojowy' sposób odciągnąć od przyjaciela, rzuciły się na niego samego. Nie chcąc im zrobić krzywdy, poddawał się ich atakom, które go bardzo bolały, lecz i tak Percedal bał się bardziej o sokoła. I wtem stała się rzecz dziwna, wręcz niespotykana w normalnym świecie. Otóż nagle wyskoczył w stronę ‘tańczącego ze zwierzaczkami’ Upadłego, potężny bysior o kruczoczarnej sierści. Warknął potężnie na koty, przez co te uciekły. Percy chciał się już poderwać z miejsca, by sprawdzić, co z jego przyjacielem, lecz w tym momencie wilk podszedł do niego, obwąchał go i w jednej sekundzie stał się nastoletnią dziewczyną, która wypowiedziała szybko parę słów i uciekła, a Percedal poprzysiągł sobie w duchu, że ją odnajdzie i upomni się o dług.
AkapitOd tamtej przygody, minęły trzy lata, spędzonej na nudzie i jednym kłopocie – czy już czas na odnalezienie wilczej niewiasty. Otóż Sir Percedal zrozumiał, że tak, więc postanowił się udać do Shinseiny – jedynego miasta na Seishi, które posiadało szkołę – by ubiegać się tam o posadę nauczyciela historii. No kto jak kto, ale Upadły Anioł, żyjący od zarania dziejów nadawał się idealnie na to stanowisko.
10. Statystyki:
2. Rasa: Upadły Anioł
3. Wiek: 1500 lat
4. Wygląd:
Krótkie, bardzo ciemne włosy, opadające na pokrytą wyniosłym, a jednocześnie rządnym przygód uśmiechem, twarz, na której widać ewidentnie szlachetne rysy wskazujące na błękitną krew mężczyzny. Świadczyło także o tym ubranie, w stylu renesansowej szlachty - proste, a zarazem przepiękne: Skórzany płaszcz sięgający trochę powyżej kolan, biała, dystyngowana koszula oraz czarne spodnie, a czasem kapelusz z białym piórem, na wspomnienie tego, kim był, zanim stał się tym, czym jest. Chłopak uwielbia biżuterię, nieobce mu są kolczyki oraz różne łańcuszki na szyi. Zaś na wskazującym palcu lewej ręki znajduje się rodowy sygnet: Podłużna, pionowa linia, na jej szczycie nakreślone koło, a wszystko otoczone równobocznym trójkątem.
Jest jedna rzecz, która jakby nie pasuje do reszty w jego wyglądzie. Otóż Sir Percedal na plecach nosi gitarę elektryczną.
5. Charakter:
Na co dzień wyniosły szlachcic, pałający niechęcią i drwiną do wszystkiego, gdyż było od niego gorsze. Jednakże to tylko otoczka, wbrew pozorom Sir Percedal jest odważnym poszukiwaczem przygód, najlepszym kompanem pod słońcem, którego ze świecą można by szukać. Nigdy nie opuścił przyjaciół w potrzebie, nawet jeśli miałby narazić siebie. Darzy miłością swego jedynego przyjaciela - sokoła Sadiego, z którym poznał się na jednej ze swoich pierwszych wypraw, jeszcze przed upadkiem. W wolnym czasie, lubi pograć sobie na swojej gitarze, to go uspokaja, szczególnie podczas wybuchów niekontrolowanej złości.
6. Lokalizacja: Shinseina
7. Strona: Neutralność
8. Technika/Zaklęcie Początkowa/we: Wybierana przez adminów.
9. Historia Postaci:
Nic tak nie cieszy tłumów, jak upadek bohatera...
AkapitTo motto obijało mu się echem po nękanej poczuciem winy głowie. Schrzanił wszystko, na co pracował dzielnie od ponad pięćdziesięciu lat, nie mógł sobie tego darować. Tak dobra opinia, a przez ten jeden, malutki by się wydawało, błąd...AkapitDzień jak codzień, Sir Percedal szedł spokojnie na granicę między Górnym Światem, a Ziemią, by pilnować, czy demony niczego złego nie wyprawiają. Od zawsze miał wspaniały wzrok, dlatego przydzielono go do tej roboty. Jednakże ten dzień był zupełnie inny, niż inne. W połowie drogi, Anioł usłyszał głos, od którego nastroszyły mu się pióra ze strachu:
- Percedalu! Jesteś potrzebny w moim pałacu, przybądź jak najszybciej! – Jak zahipnotyzowany momentalnie rozłożył swe śnieżnobiałe z lodowosrebrnymi lotkami skrzydła i wzniósł się wyżej, znacznie wyżej, do najpotężniejszego z archaniołów – Najwyższego. Do tej pory nie wiedział, jak on wygląda, choć widział się z nim wielokrotnie. Po prostu ciekawość przegrywała z uczuciem służalczego respektu, który nie pozwolił mu na spojrzenie w oczy swojemu szefowi. Tak więc, gdy inni go opisywali, młody wyglądem anioł tylko kiwał głową, udając, że doskonale wie, o czym mówią.
- Tak, panie? – Zapytał, uklęknąwszy, oczekując na rozkazy Stwórcy. W żyłach mu wrzało, pragnął ruszyć w bój. Tyle tysięcy razy w swym nieskończonym życiu widział walczących ze sobą śmiertelnych, chciał tego spróbować. Doskonale rozumiał, czemu jego postać ówcześni ludzie utożsamiali sobie z armią, wojskiem, w końcu to idealnie współgrało z jego naturą.
- Miarka się przebrała, młody aniele. Musimy zejść na ziemię, a ty będziesz pierwszy, jako nasz zwiad. – Powiedział swym mocnym głosem Najwyższy, którego chłopak wyobrażał sobie jak ludzkość Zeusa – Wielki staruszek z piorunami w ręku. Nie było to dziwne, charakter pasował idealnie. Młodzieniec kiwnął głową i z potężnym machnięciem skrzydłami wyleciał z pałacu, pikując w dół. Zbliżając się z coraz większą prędkością do powierzchni Ziemi, w mig zmaterializował sobie odpowiadające mu i epoce ubrania, jednocześnie chowając skrzydła. Jednakże zrobił to zbyt szybko, przez co z potężnym hukiem grzmotnął w glebę. Gdy powstał po chwili i rozejrzał się wokoło, aż mu szybciej serce zabiło z radości. W końcu spełnił swoje odwiecznie marzenie i zjawił się w świecie śmiertelników, gdzie pragnął być od początku swego istnienia. *Przykro mi, Stwórco* Przeszło mu przez głowę, po czym zwrócił głowę ku niebu i dopowiedział myślami: *Ale ja zamierzam tu zostać i nie pozwolę ci zniszczyć tego świata.*
AkapitTak, podjął decyzję. Uśmiechnął się do siebie i z rękami w kieszeni zaczął iść. Tak właśnie rozpoczęła się jego pierwsza podróż, podczas której nauczył się walki, sztuki przetrwania w dziczy oraz tego, że tutaj wszyscy są sobie równi, nie ma hierarchii. Choć dla pozorów udawał szlachtę, kogoś wyższego, to ci, którzy go lepiej poznali, widzieli w nim doskonałego towarzysza, przyjaciela. Podczas kolejnych wypraw, wojownik dopuścił się wielu, nie do końca pochwalanych przez kodeks moralny czynów, przez co jego skrzydła zszarzały i robiły się ciemniejsze, jednakże on nie zwracał na to większej uwagi.
AkapitAle przeszłość musiała się o niego upomnieć, to było nieuniknione. Pewnego, bardzo słonecznego dnia, stało się coś niesamowitego. Akurat Percedal zwiedzał małą wyspę Seishi, kiedy rozpętało się prawdziwe piekło. Zaczęło się od zwielokrotnionego głosu, który rozbrzmiewał echem po całej krainie, wypowiadając dwa słowa:
IRA DEI!
AkapitDoskonale znał to zaklęcie, więc momentalnie stał się niematerialny, by nic nie mogło go trafić. Biegł bardzo szybko przed siebie, rozglądając się na boki, na wszystkich ludzi, którzy byli torturowani przez swoje własne lęki, utrapienia. Widząc i czując mentalnie ich strach, ból, przeraźliwe cierpienie, postanowił zrobić coś, przed czym ostrzegali go wszyscy – użyć zaklęcia zakazanego.AkapitSzybko wziął się do roboty, gdy tylko znalazł się w miejscu, gdzie nie działał na niego efekt Gniewu Bożego. Usiadł na ziemi i zaczął kreślić runy na piasku. Szło mu to mozolnie, gdyż nie tłumaczyli mu na górze dokładnej instrukcji, jak tego użyć, jednak pomału mu wychodziło.
- Mam! – Szepnął do siebie i w myślach powiedział *Przepraszam...*, po czym krzyknął na cały głos:
DANCE MACABRE!
AkapitNagle zrobiło się ciemno, mimo iż było południe. Czarnoskrzydły anioł, co właśnie zauważył, gwałtownie osłabł i opadł na ziemię, tracąc przytomność.AkapitGdy się obudził, wokół było cicho. Za cicho. Wszędzie leżały trupy, a powietrze pachniało odorem śmierci. Mając w oczach łzy, młodzian klęczał, bo nie pozostało mu nic innego. I trwał w tej pozycji przez długi czas. Ocaleli przychodzili i składali przy nim kwiaty i znicze, myśląc, że jest posągiem. Ktoś nawet postawił obok tabliczkę, na której wyryto:
"Tu znajduje się posąg Sir Percedala, Zbawcę Świata; pierwszego Anioła, który upadł, by uratować ludzkość przed cierpieniem, poprzez śmierć. Bo nic tak nie cieszy tłumu, jak upadek bohatera..."
AkapitTe słowa wryły się całkowicie w jego pamięć. Tak mocno, że wytrzymał tylko pięćset lat, po czym wyruszył w kolejną podróż. Wiele się zmieniło na świecie, pod jego 'nieobecność', co odebrał pozytywnie, gdyż śmiertelni nie dość, że się podnieśli po Wielkiej Wojnie, jaka wybuchła, bo okazało się, że zemdlawszy z braku sił, Upadły spał prawie trzy lata, to jeszcze szli na przód, a to jak nic go cieszyło, jego Upadek nie poszedł na marne.AkapitNiedługo potem dołączyli kolejni, pojawiały się nowe czarnoskrzydłe Anioły, Upadli, Kruki. Wiele z nich przeszło na stronę demonów, atakowało niewinnych mieszkańców, mordowało i grabiło co popadnie. W taki oto sposób z mapy zniknęło Kage, a zaraz po nim Kurai wraz z Tentai. Percedal poczuł siłę obowiązku, musiał coś z tym zrobić, w końcu to właśnie on ich zainspirował, pokazał drogę ku upadkowi. Niestety, nikt nie chciał go słuchać. Śmiertelni się bali, Demony to popierały, a Anioły nie chciały stawać ramię w ramię z Pierwszym ze Zdrajców. Zdenerwowany, musiał udać się do największych snobów na całym świecie i poza nim - znienawidzoną przez wszystkie nacje za ich arogancję, rodzinę Ten-Gen.
AkapitZ olbrzymim trudem mentalnym wszedł do zamczyska, wtedy skromnego, malutkiego. Drzwi otworzył potężnym kopnięciem i dumnym krokiem wparował do salonu, wybijając po drodze ochroniarzy. Ooo tak... W tamtych czasach Sir Percedal był szalonym Aniołkiem.
- Wy, gnoje. Macie mi pomóc w walce z naszymi Upadłymi Braćmi, którzy niszczą miasta, a przez to i wasze plany, co czytam z waszych myśli. Za mną. - Jego warkot wręcz, a nie normalny ton, tak wystraszył braci Ten-Gen, że gwałtownie powstali i poszli za nim.
AkapitBitwa nie trwała długo, zarówno Percy jak i Ten-Gen byli tak doświadczeni i zorganizowani, że wybili ich w pień, w zaledwie jedną noc.
- To było... Straszne. Czułem ich ból, przeszywał mnie do cna. Bracia, nie możemy pozwolić, żeby się to powtórzyło, rozumiecie? - Powiedział, podnosząc głos. Ci odkiwali zgodnie głowami i razem, w trzynastkę, stworzyli stowarzyszenie zrzeszające początkowo Upadłych, potem zaś innych nieśmiertelnych, by na końcu zostać otwarte dla wszystkich, którzy mogliby być w jakiś sposób użyteczni. Każdy, prócz trzynastoczłonkowej Rady Mroku, przysięgał wierność grupie, a Sir Percedal, Zbawca Świata dał wiekuiste słowo honoru, że nigdy nie porzuci nadziei o spokojnym życiu na kontynencie. Jedyne, co mu się nie podobało, to siedzenie w jednym miejscu, dlatego został ambasadorem Proklamacji Cieni na zewnątrz.
AkapitNiewiele się działo podczas jego niezliczonej ilości podróży. Większość czasu spędzał samotnie, niekiedy znajdował towarzystwo, zmagał się z 'tymi złymi'. Sporo się dowiedział, poznał doskonale wszystkie rasy, które zamieszkiwały Seishi – jedyną wyspę na Ziemi. Pierwsza interesująca rzecz stała się w jego sto pięćdziesiątej przygodzie, kiedy to do mody weszły gitary elektryczne. Ten sprzęt tak się spodobał Percedalowi, że dosłownie MUSIAŁ go mieć. Tak więc poszedł do najbliższego miasta, którym okazało się Chiru. Szybko zarobił tam odpowiednią sumkę i zakupił sobie wymarzony instrument, na którym pogrywał przez praktycznie cały wolny czas. Jednakże owy przedmiot nie zdusił jego zapału do przygód, wręcz przeciwnie. W końcu jak miałby układać ballady, skoro nic nie robi, prawda? Dlatego wyruszył na sto pięćdziesiątą pierwszą wyprawę, sto pięćdziesiątą drugą i tak dalej, aż do pewnego pochmurnego dnia, podczas okrągłej trzysta pięćdziesiątej. Wtedy właśnie, znalazł jajko, z którego wykluł się mały sokół, przez co Pierwszy Upadły, Wielki Szlachcic, Sir Percedal Zbawca Świata, znalazł sobie prawdziwego przyjaciela, którego nazwał Sir Sadi. Razem latali w przestworzach, jedli, karmiąc się wzajemnie, zasypiali i budzili się wspólnie (Nie mylić z zoofilią!), a gdy ktoś zagrażał jednemu, drugi dzielnie pomagał, co zwykle kończyło się na tym, że Czarnoskrzydły ratował Sadiego z opresji. Jednakże każdy potrzebuje pomocy, nawet ktoś taki jak on.
AkapitPrzy tej wyprawie, wszystko sprzysięgało się przeciwko podróżnikom. Najpierw głodówka, potem susza, zakończona ulewnym deszczem przez trzy miesiące bez przerwy. A później ta straszna sytuacja. Zaczęło się spokojnie, jak codziennie, Sadi poleciał, szukać śniadania, jednakże coś się nie zgadzało, gdyż nie wracał przez dłuższy czas. Chłopak postanowił więc go poszukać, w tym celu udał się w stronę, w którą ptak poleciał. I ujżał go, atakowanego przez małe stadko kotów. Wściekł się, jednakże starał się kontrolować, bo ewidentnie wyczuwał głód w tych stworzeniach. Gdy próbował je w bardziej 'pokojowy' sposób odciągnąć od przyjaciela, rzuciły się na niego samego. Nie chcąc im zrobić krzywdy, poddawał się ich atakom, które go bardzo bolały, lecz i tak Percedal bał się bardziej o sokoła. I wtem stała się rzecz dziwna, wręcz niespotykana w normalnym świecie. Otóż nagle wyskoczył w stronę ‘tańczącego ze zwierzaczkami’ Upadłego, potężny bysior o kruczoczarnej sierści. Warknął potężnie na koty, przez co te uciekły. Percy chciał się już poderwać z miejsca, by sprawdzić, co z jego przyjacielem, lecz w tym momencie wilk podszedł do niego, obwąchał go i w jednej sekundzie stał się nastoletnią dziewczyną, która wypowiedziała szybko parę słów i uciekła, a Percedal poprzysiągł sobie w duchu, że ją odnajdzie i upomni się o dług.
AkapitOd tamtej przygody, minęły trzy lata, spędzonej na nudzie i jednym kłopocie – czy już czas na odnalezienie wilczej niewiasty. Otóż Sir Percedal zrozumiał, że tak, więc postanowił się udać do Shinseiny – jedynego miasta na Seishi, które posiadało szkołę – by ubiegać się tam o posadę nauczyciela historii. No kto jak kto, ale Upadły Anioł, żyjący od zarania dziejów nadawał się idealnie na to stanowisko.
10. Statystyki:
- Kod:
Siła - 2
Zręczność - 3
Wytrzymałość - 2
Skupienie - 3
HP - 20
MP - 30
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach